Karczma Złotych Róż w Oros

1
Złote Róże posiadają swoje karczmy w Oros, Saran Dun, Qerel i Taj'cah. To ostatnie ma mało wspólnego z tawernami z kontynentu, poza nazwą i założycielami, ale nie o nim teraz mowa. Wszystkie gospody Róż słynęły ze świetnego piwa - w Taj'cah można zamówić też dobre wino - i to dzięki temu z Saran Dun rozwinęli się aż po Archipelag. Każdy szanujący się koneser alkoholu musiał chociaż raz odwiedzić którąś z tych karczm.

Orosiańska tawerna była zazwyczaj oblegana przez tłumy, więc pomimo faktu, że część pieniędzy trafiała do stolicy, karczmarz mógł się dorobić lepiej niż niejeden czarodziej z uniwersytetu. O tej porze nie było już tu takiego stada. Budynek był pół-kamienny i miał dwa piętra nie, licząc piwnicy-magazynu. Na parterze była właściwa karczma z ladą i stolikami, na pierwszej kondygnacji były pokoje do wynajęcie, a na drugiej bogatsze izby, w których noce również były do kupienia. Wszystko wyglądało na zadbane. Na pierwszy rzut oka widać, że to nie byle jaka gospoda. Nad solidnymi drewnianymi drzwiami widniał napis we wspólnym „Tawerna Złotych Róż” z niezgrabnie wyrzeźbionym obok właśnie tym kwiatem.



Trafiają tu Ayra z Diarmuidem. Po skręceniu przy małej, zamkniętej o tej porze kuźni oczom elfów ukazał się większy budynek zwany Złotymi Różami. Było im zimno i byli zmęczeni, więc musieli mieć nadzieję, że drzwi są otwarte. Gdy podeszli bliżej usłyszeli jakąś niewyraźną rozmowę z środka. Ktoś był jeszcze na dole, więc pewnie jest otwarte.

Było otwarte. Elf stanął przy wejściu opierając się o ścianę jak zaplanował i przyglądał się.

Ayra weszła do środka i okazało się, że rozmowa jaką słyszeli była dyskusją między Azumą, a jakimś krasnoludem. Magiczka i jej towarzysz byli już po co najmniej paru piwach. Zauważywszy elfkę dziewczyna wstała od stolika na końcu sali przy którym siedziała z brodatym kolegą i rozpostarła szeroko ręce równie szeroko się uśmiechając, i równie szeroko zataczając "koła" podczas podchodzenia do Ayry.

- Dooobry wieczór! - przywitała ją głośno nie zwracając uwagi na Diarmuida po czym przytuliła mocno elfkę - Co tu robisz? Nieważne! Choć ze mną na górę. Mam pokój, proszę!

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

2
Spojrzała na tawernę, była piękna, pełna życia, wręcz urocza! Ayra uśmiechnęła sie szeroko, ujrzała cudowną blondynkę, ta na jej widok rozpromieniła się, na co Ayra odpowiedziała równie szerokim uśmiechem. W jej myślach krzyki radości były ogromne, chociaż nie powstrzymała się od wybuchu śmiecheu, Azuma była nieźle wstawiona, zataczała się na prawo i lewo.
Objęła blondynkę i zaspanym, ale nadal wesołym wzrokiem odpowiedziała na jej słowa.
- Nie jestem sama Azuma, Diarmuid- Wskazała za siebie na elfa. -Uratował mi życie, musimy pogadać Powiedziała poważnie, chociaż miała ochotę już zluzować, spojrzała na krasnoluda i pomyślała o książce.- Go też weź, można mu zaufać? Zapytała lekko zmartwiona, była zmieszana, ale jedynie na Azume mogła liczyć.
Jeżeli kobieta się godzi na towarzystwo elfa, ta od razu zabiera sie z nim do pokoju, od co w końcu łóżko. Bez wahania się na nie giba (skacze), jeżeli wchodzi za nią Azuma to elfka czeka na nią i zaczyna jej wszystko wyjaśniać, całą historię, przedstawiając jej przy tym Hoffmana. Tłumaczy jej ze straciła kontakt z Lacie, ze kielich i książka jaką znalazła ma coś z tym wspólnego. Jeżeli krasnolud jest obok pokazuje mu kusze i książkę i pyta czy może coś doradzić na owy temat. Ayra pyta również gdzie odnajdzie owego tłumacza.. Olbracht szaleniec? Chyba tak zwał się mężczyzna.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

3
Chłopak opierając się o ścianę, od początku obserwował poczynania młodej elfki. Zauważywszy Azumę i na niej przez chwilę zawiesił wzrok, oglądając ją od stóp do głowy.
Hmmm... ona też jest całkiem całkiem. Ciekawe kto to... Jej znajoma? Przyjaciółka? Rodzina? Ona tak, ale ten krasnolud raczej nie. Nie wygląda jakby się znali. Widać, że dobrze się bawią, lepiej się nie wtrącać. Poczekam, aż skończą. - myślał przez chwilę, po czym rozejrzał się dookoła po knajpie, przyglądając się jej wystrojowi, przez co wyglądał na nieco rozkojarzonego, a nawiązanie z nim kontaktu wzrokowego było niemal niemożliwe
Dobra, tylko co teraz... ona jest zmęczona, więc pewnie rozmawia z nią o jakimś noclegu. Nawet jeśli znalazło by się miejsce dla mnie, w co wątpię i tak bym nie zmrużył oka. Teraz powinienem spieprzać z tego miasta czym prędzej, a tym czasem siedzę w karczmie z założonymi rękami... Co ja najlepszego wyprawiam? Wygląda na to, że sam sobie jestem największym wrogiem... Z nią nie mam szansy na ucieczkę. Nie dzisiaj... tylko czemu nie chcę jej zostawić i odejść samemu? - głowił się i głowił, a nie mogąc znaleźć w swojej głowie odpowiedzi na dręczące go pytanie, skierował swój wzrok z powrotem na elfkę, jakby tam miał ją znaleźć
Motyw
Motyw bitewny

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

4
Wystrój był prawdopodobnie zaprojektowany przez wysokie elfy, bo nie było tu ozdób podobnych do tych z Ler'ayante. Wszystko zostało zastąpione niczym. Główną izbę ozdabiały jej ściany, lada, stoliki i słupy nośne były udekorowane różnymi płaskorzeźbami z drewna a i samo jasne drewno, które było podstawowym materiałem w budowaniu tej karczmy jest niczego sobie.

Magiczka zwisając z elfki coraz to z innej strony teatralnie próbowała ją zaciągnąć na górę. Blondynka była ubrana w tę samą szkarłatną koszulę odsłaniającą biust i przylegające spodnie co na trakcie. Płaszcz i miecz musiała gdzieś zostawić, bo nie było go w okolicy.

- A co cie obchodzą faceci, choć! - przekonywała dalej - Mam poookóóój i wygodne łóóóżko. Twój kolega sobie poradzi. Ma pieniądze. Choć!

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

5
A Ayra wręcz w siódmym niebie, jej zbereźne myśli mogły się w końcu spełnić... Spojrzała lekko zakłopotana na elfa i uśmiechnęła się jakby prosiła o wybaczenie... Dała się śmiało zaciągnąć Azumie do łóżka.
-Zatem prowadź i pokaż co masz do zaoferowania, oby lepiej niż facet! Powiedziała ze śmiechem w głosie chwytając ją za rękę i ściągając czapkę. Jeżeli ją zaprowadziła, zadbała aby blondynka trafiła do łóżka, a Ayra obok niej, oj dokładnie obok niej, ale zanim to... Rozebrała się do swojej bialutkiej bielizny, no i Azumie też trzeba było pomóc. Przecież nie była w stanie! Więc starannie zabrała się za ,,pomocne'' rozbieranie kobiety.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

6
Diarmuid nie słyszał o czym dwie kobiety rozprawiały między sobą. Mógł się jedynie domyślać iż kiedy odchodziły, poszły w stronę pokoi, aby udać się na spoczynek. Dziwne, aczkolwiek wiele mówiące spojrzenie Ayry, skierowane do Diarmuida, chłopak zinterpretował jako coś w rodzaju ,,znajdź sobie własne miejsce na nocleg". Elf bynajmniej nie myślał o noclegu, gdyż nie wiedział on jak powinien się porozumieć z odpowiednią osobą. W związku z tym chłopak usiadł przy jednym ze stolików ściągając worki z pieniędzmi i kładąc je tak, aby stały opierając się o jego nogi z obu stron. Było to swego rodzaju ubezpieczenie się na wypadek czających się złodziejaszków, których o tej porze, zwłaszcza w takim miejscu zapewne było co nie miara.
Niech odpocznie. Ja zajmę się swoimi sprawami. Mimo, że był to długi dzień, czuję się jeszcze całkiem rześko, więc myślę, że obędę się bez snu. W normalnych okolicznościach znalazłbym sobie nocleg na dworze, ale sądząc po temperaturze jaka teraz panuje na zewnątrz nie skończyło by się to dla mnie dobrze...
Diarmuid postanowił zrobić użytek z nadmiaru czasu. Siedząc w miejscu i udając jakby nad czymś myślał, obserwował zachowanie znajdujących się w karczmie ludzi, chcąc nauczyć się czegoś o ich manierach, codziennych zachowaniach oraz aby podszlifować język. W tym celu wyjął również swój trzymany w torbie słownik, który po krótkiej chwili znów zaczął studiować.
Motyw
Motyw bitewny

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

7
Ayra

Azuma, która tylko dzięki elfce mogła jakimś cudem wejść po schodach poprowadziła Ayrę prosto - no, może nieprosto - do ostatniego pokoju na drugim piętrze. Gdy weszły do środka oczom magiczek ukazała się duża, ciemna izba do której wpadało tylko światło księżyca przez okiennicę zrobioną z najwyższą starannością i przedstawiającą na kolejnych małych płaskorzeźbach sceny z jakieś legendy. Może gdyby podeszła bliżej dowiedziała by się jakiej, ale nie po to tu przyszła.

Po środku węższej ściany stało duże łóżko stworzone nie ze skóry i siana, a tkaniny i czegoś miękkiego. Na nim wylądowały kobiety - łóżko tak bardzo wygodne jak wyglądało lub raczej jak widać było w półmroku - powoli pozbywając się swoich ubrań. Azuma leżała na łożu i dawała się rozbierać kawałek po kawałku. Gdy obydwie były już w samej bieliźnie zaklinaczka podniosła jedną rękę gładząc policzek Ayry. Ta samą dłonią przyciągnęła ją do siebie chcąc pocałować elfkę. Druga dłoń zmierzała by odwiązać jej ostatnią część ubioru.

Hoffman

Gdy kobiety się oddaliły do elfa podszedł karczmarz. Słabo zbudowany jak na swoją rasę ork w średnim wieku w zwykłym stroju. Do tamtego czasu krył się szukając czegoś za ladą.

- Widzę, że właścicielka opuściła pana i zabrała jeszcze dziewczynę. Chce pan czegoś? Pokój, jakiś trunek? - w tym momencie spojrzał na worki złota elfa - Hmm... O sprzedaż karczmy to do Alberta Złotej Róży proszę. Mieszka w Saran Dun.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

8
Pokój był cudowny, przypominał nieco pokój księżniczki. Ayra chciała odpocząć, odbić... W końcu móc się zabawić od dłuższego czasu, tak dawno nie mała okazji tego zrobić. Tak długi czas odpowiedzialność na jej barkach nie pozwalała jej na zabawę, na jakiekolwiek przyjemności. Uśmiechnęła się szeroko widząc płaskorzeźby, ale sama dobrze wiedziała że to nie był jej cel. Może rano, ale nie teraz. Sprawnie odłożyła wszystkie rzeczy i ubrania w kąt.

Patrzyła na Azume z niedowierzaniem, była piękna, przy niej czuła się jak w objęciach Bogini. Jej gładka i delikatna dłoń otarła jej policzek, na co Ayra pochwyciła jej dłoń i uchyliła się ku pocałunku odganiając włosy do tyłu. Gdy poczuła jak jej dłonie schodzą nieco niżej, uśmiechnęła się zagryzając wargę Azumy i pozwoliła sobie usiąść na jej podbrzuszu okrakiem. W sumie, nawet nie usiadła, bo była zajęta całowaniem namiętnych ust cudownej blondynki, lecz gdy tylko ta pozbyła się jej staniczka, Ayra zabrała się za to samo. Pozwalając sobie dokładnie obadać górne atrybuty niebieskookiej, zaczęła ją całować po szyi, lewą ręką trzymając za ramie i przyciskając ją do łóżka zaś drugą sięgając po jej prawy atrybut i delikatnie ściskając go w dłoni.
-Jesteś słodka. Powiedziała z wyraźnym uśmiechem na ustach gdy zaczęła całować jej obojczyki.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

9
Ayra

Azuma była całkowicie uległa. Nie wiadomo czy po prostu taka była, czy to przez dużą ilość wypitego alkoholu. Na słowa elfki magiczka zareagowała cichym mruknięciem. Przeczesała palcami jej włosy bawiąc się chwilę długim uchem. Jęknęła z pożądania po czym przeleciała dłonią po piersiach Ayry, które obserwowała na zmianę z jej twarzą następnie kładąc rękę na elfią dłoń. - Mmm... Możesz zejść niżej? - Niepewnie spytała zaklinaczka.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

10
Zaśmiała się z jej mruknięcia kiedy bawiąc się jej piersiami, językiem już dawno zleciała na mostek. Spojrzała na nią, gdy ta bawiła się jej elfim uchem... Miała ochotę sprawić jej jeszcze większą przyjemność, miała ochotę żeby wyjękiwała jej imię. Więc na jej słodkie pytanie, bez żadnych słów odgarnęła burze loków na lewy bok i zaczęła pieścić i ssać słodkie piersi dziewczyny. Robiła to delikatnie i na zmianę, drugą dłonią gładziła ją po udzie niby to niewinnie hacząc o jej majteczki. Co jakiś czas ośmieliła się ugryźć nawet brodawkę blondynki, nasłuchując jej jęków. Sama Ayra czuła się już całkiem... Luźno? O tak, zdecydowanie, sprawianie przyjemności blondynce, dawało jej niemiłosierne podniecenie, za którym szło lekko już spocone ciało elfki. Pachniała nad wyraz słodko, co jakiś czas unosząc wzrok na twarz Azumy żeby ujrzeć jej rozkosz.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

11
Nadal Ayra
Azuma reagowała cichym jęknięciem na każdy bardziej śmiały ruch elfki. Powróciła do przemierzania dłonią głowy Ayry głaszcząc i przeczesując jej włosy lecz po pewnym czasie znów przystanęła obmacując elfie ucho, które dla człowieka musiało się wydawać nadzwyczaj interesujące. -Mogłabyś jeszcze... - przerwała, by cicho pisnąć, gdy dziewczyna ugryzła ją za sutek - Jeszcze niżej. - zmieniła ton z pytania na zalecenie, które chciała by Ayra jak najszybciej wypełniła.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

12
Ayra zaśmiała się na jej słowa, była idealna cisza, aby każdy jej jęk odbijał się echem w pokoju. Tak jak rozkazała zrzuciła z niej majtki, zaczęła całować wewnętrzną stronę ud, gładząc jej słodką skórę delikatnie ustami, po czym niczym nieokrzesane zwierze, spojrzała na jej myszkę i o mały włos, aby się nie ośliniła na jej widok. Przełknęła głośno napływającą radość i delikatnie dotknęła ją dwoma palcami, jeżdżąc w dół i w górę, aż w końcu zaczęła dobitnie obracać kciukiem w jednym miejscu, niemal na samej górze, bo łechtaczkę przywitała języczkiem, którym skrupulatnie uwijała się całkiem szybko, drugą ręką chwyciła ją za udo, żeby ta czasami się nie wierciła. Unosiła niebieskie oczy, patrząc jak ta rozkoszuję się tym co robi, bynajmniej taką mała nadzieję.
~Smakuje... Jest naprawdę słodka Pomyślała rumieniąc się i mrużąc oczy.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

13
Tymczasem Diarmuid nieco zaskoczony wyglądem osobnika, który do niego podszedł, spojrzał na niego z wyraźną wrogością w oczach, jakby szykował się do bitki, kiedy ork wspomniał o jego ,,właścicielce"
- Zważaj na słowa orku. - odpowiedział szorstkim tonem
Co tu robi ork? Ma tupet zwracając się tak do mnie. Zaraz... czy on mówił coś o wykupieniu karczmy? Spojrzał na mój worek. Nie... to niemożliwe, żeby to było tyle warte. Ale jeśli tak... to to jest o wiele więcej niż myślałem. Muszę koniecznie poznać ich wartość. Hmmm... zobaczmy co może mi zaoferować.
Po chwili elf stał się jakby spokojniejszy, tak jakby wybaczył orkowi za obrażenie go. W związku z tym kontynuował, chcąc odpowiedzieć na zadane pytanie.
- To zależy od tego co macie na składzie. Co polecacie?
Motyw
Motyw bitewny

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

14
Ayra

<cenzura narzucona przez honthadministracje>
Gdy już skończyła nie czuła własnego języka. Azuma leżała przed nią naga z rozwartymi szeroko nogami i uśmiechem na twarzy. Gdy elfka się do niej zbliżyła zaklinaczka pogładziła ją po policzku.

- Jesteś kochana. - wyszeptała.

Po tych słowach dłoń zaklinaczki opadła bezwładnie na dół a jej zmęczone całym dniem oczy powoli się zamknęły. Zasnęła. Spała jak kamień a nie zdążyła jeszcze odwzajemnić się Ayrze tym samym co elfka zrobiła dla niej.

Hoffman

Ork najpierw zdziwił się zachowaniem elfa, ale po chwili zrozumiał słowa Diarmuida i przystąpił do wyjaśnień gestykulując przy tym teatralnie.

- Nie, nie, nie. Chyba mnie pan źle zrozumiał. Panna Azuma Złota Róża jest córką pana Alberta - córką szefa. Innymi słowy to ona tu rządzi - jest właścicielką. Proszę nie ufać stereotypom. Jestem tu karczmarzem. - po pytaniu Shaledina ork podrapał się z tyłu głowy po czym odpowiedział - Powinniśmy mieć jeszcze trochę trunków. Strawy nie dostanie pan o tej porze. Trzeba czekać do rana. Jeśli chodzi o pokoje to są dwa wolne na pierwszym piętrze i jeden na drugim.

Re: Karczma Złotych Róż w Oros.

15
Diarmuid na wyjaśnienia orka zaśmiał się w duchu, a część tego uśmiechu wypłynęła również na zewnątrz, przez co spuścił lekko głowę.
- To ja przepraszam. Zbyt pochopnie oceniłem.
Córka właściciela karczmy... więc to nie byle kto. Ciekawe... Ale nie ma znaczenia na dłuższą metę. Swoją drogą skoro już tu jestem, słyszałem co nieco o... piwie?, chyba tak to się nazywało. Chciałbym w końcu sprawdzić co ludzie w nim widzą... No i będę miał jakiś punkt odniesienia co do wartości złotych krążków.
- Piwo proszę. A tak swoją drogą, ile za pokój? - zapytał grzecznie
Motyw
Motyw bitewny

Wróć do „Oros”