Re: Północny trakt do Oros

61
W drewnianej stajni z wysokim dachem były jeszcze cztery wierzchowce. Azuma przywiązała konia do drewnianego słupa po czym z rozpędem usiadła na stogu siana tuż obok elfki. Wydawała się nie zauważyć jak Ayra pod wpływem zboczonych myśli odwróciła wzrok.

- Magiczka snu? Skoro już mamy to tak nazywać to mnie mianowałabym zaklinaczką. W moich rękach miecz może razić błyskawicami, paraliżować, podpalać i temu podobne. Magia płynie u mnie równocześnie z krwią. To znaczy, że dostaje ją z uderzeniami serca.

Azuma wyciągnęła przed siebie dłoń i złączyła trzy palce kierując nimi w górę. Pojawił się dwa centymetry nad złączonymi palcami mały płomień, który co chwila przygasał i rósł, i tak w kółko.

- Widzisz? - zgasiła płomień i zabrała rękę - Rękojeść mojego miecza jest wykonana w połowie z metalu, który słabo przewodzi magię. W ten sposób mogę go zaklinać z taką samą siłą cały czas.

Zaklinaczka przysunęła się do elfki i położyła głowę na jej ramieniu wsłuchując się w głośny szum wiatru z zewnątrz.

- Kim jestem i co tutaj robię? - westchnęła - Chce coś komuś udowodnić. Chcę zostać magiem bojowym. Pochodzę ze stolicy, ale wolę nie rozwodzić się o mojej przeszłości jeśli pozwolisz.

- To teraz twoja kolej. Te same pytania. Skąd pochodzisz, co cię skłoniło do wyjazdu...

Re: Północny trakt do Oros

62
Ayra na dźwięk głosy kobiety, spojrzała w jej oczy z zaciekawieniem. Wysłuchała jej słów nie odrywając wzroku od jej oczu i ust. Uśmiechała się lekko do siebie, chociaż na widok płomienia, otworzyła szerzej oczy.

-Niesamowite!- Jęknęła z podziwu -Naprawdę, cudowne. Możesz więcej takich? Zapytała niczym zaciekawiony pięciolatek.

Lecz z jej podziwu wyrwało ją zachowanie kobiety. Była luźna, swobodna. Ayra w sumie nie tyle co miała głupie myśli, ale uśmiechnęła się. Lubiła gdy ktoś był przy niej sobą. Brakowało jej spontanicznej rozmowy i normalnego spędzania czasu. Od miesiąca jedyną zabawą były bliźniaczki. Blanca i Monik, chociaż fakt faktem - Zabawą była nauka. Ciągła nauka, dowiadywanie się nowych rzeczy i ćwiczenie zaklęć.

~Patrz do przodu. Hihihi. ~ Tylko jeden głos w jej myślach brzmiał tak szyderczo. Na ustach dziewczyny pojawił się chwilowy grymas, ale zaraz po tym uśmiechnęła się na dalsze słowa Azumy.

-Pochodzę z Nowego Hollar, tam mieszka również moja rodzina, lecz odsunęłam się od niej po wezwaniu Bogini. Dostałam dar, stąd moja magia. Przez miesiąc mieszkałam z kapłankami w kościele Osureli, pomogły mi z nauką i dały lepszy start. Teraz zmierzam zwiedzać świat w poszukiwaniu informacji na temat ,,Ziarna Snu'' i pewnego mężczyzny. Który uratował mi życie i znikł.

Ostatnie słowa wypowiadała ciszej, ale na zmianę tematu przechyliła lekko głowę w stronę blondynki, starając się spojrzeć jej w oczy. W tym momencie wymusiła na sobie tylko częściowo iluzję ukazując potworną pustkę w oczach, otoczona dziwnym fioletowym błyskiem i przemówiła.

-Azuma, często śnisz? Zapytała ją jakby, przez jej struny głosowe przechodziły co najmniej dwa głosy. Tak samo szybko jak skończyła mówić, iluzja prysła, a Ayra uśmiechnęła się niewinnie.

-To tylko drobna sztuczka, nie bierz tego do siebie. Uśmiechnęła się szerzej i oparła głowę o jej.
-Masz jakiś dokładny cel gdzie chcesz teraz iść? Zapytała i zamruczała cichutko, było jej naprawdę miło i przyjemnie w towarzystwie blondynki.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Północny trakt do Oros

63
Zaklinaczka odwzajemniła uśmiech, który płomień wywołał u Ayry. Pytanie o "więcej takich" musiała uznać za retoryczne, bo odpowiedziała tylko cichym chichotem. Poczekała aż elfka zacznie opowiadać i w skupieniu jej wysłuchała. Była zdziwiona temu co słyszała, ale uśmiech zniknął jej z twarzy dopiero przy ostatnich słowach magiczki snu.

- Mężczyzny? - spytała zająknąwszy się przy tym - Aż tak bardzo chcesz się mu odwzajemnić? Może to był asceta i nie chciał podziękowań, czy prezentów?

Azuma milczała chwile najwyraźniej próbując przetrawić jeszcze raz słowa elfki.

- Czekaj, co?! Twoja magia pochodzi od Osureli? W jaki sposób cię wezwała? Czym jest "Ziarno Snu"? - na twarzy magiczki malowało się wielkie zdziwienie.

Zdziwienie było jeszcze większe gdy przez "drobną sztuczkę" spadła ze stogu siana na ziemię. Szybko wstała i wytrzepała ubrania z luźnych źdźbeł siana walających się po całej stajni.

- Nie pokazuj tej sztuczki sakirowcom, bo cię na stosie spalą. Mówiłam ci już, że chcę się zapisać na uniwersytet. - usiadła z powrotem obok Ayry - Odpowiedz na moje pytania. To ciekawe!

Re: Północny trakt do Oros

64
Na jej odpowiedź na temat mężczyzny odpowiedziała krótka z zawadiackim uśmieszkiem.
-A co, zazdrosna? - Brzmiało to rzecz jasna jak żart, bo tak przynajmniej Ayra planowała to wyrazić, Azuma chwilę milczała. Najwyraźniej zastanawiała się nad czymś, gdy nagle wyrwała z milion pytań na raz, Ayra aż zrobiła dzióbek ze zdziwienia. Który po chwili objawił się sztuczką, lecz reakcji blondynki to się nie spodziewała.

Ayra chciała pomóc blondynce, ale ta się otrzepała i wstała. Elfka nie wytrzymała, parsknęła śmiechem na jej ostatnie zdania. Spojrzała na kobietkę i uśmiechnęła się patrząc prosto w jej cudne oczy.
-Sama nie wiem o co do końca chodzi z tym darem, władam nim od miesiąca, mimo że o snach wiem wiele. Nasza podświadomość i wpływ czarów na nas. Akurat pod tym względem wiem dużo, lecz o ziarenku nie wystarczająco. Powiedziała i przeciągnęła się.
-Kontynuując, obudziłam się w jej wymiarze, Osurelii rzecz jasna. W zaświatach, gdzie obdarzyła mnie - Ayra urwała, gdyż zarumieniła się na samą myśl. Bogini ją pocałowała, cholera, pocałowała! Chwila zastanowienia... Po czym odchrząknęła i dodała -Magicznymi mocami, z czego mi wiadomo moich inkarnacji było pięć, ja jestem szóstą. Tamte pięć inkarnacji trwało przez siedem wieków. Przez co, wrodzone w mojej duszy ziarno, dojrzewało. Teraz jest na etapie odwiedzaniu mnie we snach, okropność gadać z nią przez cały sen. O ile mi wiadomo, dojrzało do tego żeby używać je jako, daru magii. Mruknęła ostatnie dwa zdania z niewielkim entuzjazmem. Bo fakt faktem, nie była zachwycona z owego powodu, ziarno gadało jej w głowie, wypowiadało się. Tak jakby sprawiało mu to frajdę, a dokładnie jej. Bo Lacie to szydercze nastoletnie babsko.
Mimo wszystko niejednokrotnie pomogła Ayrze coś zrozumieć, raz ją uratowała od kupców którym wisiała kasę... Miała na co narzekać?

Wzięła ponownie oddech i wypowiedziała ostatnie zdania:
-Poszukuje po świecie informacji o tym co mam, wiem że Ziarna kiedyś w dawnych czasach, można było zdobywać dzięki białemu ptaku Karilly, znosił on raz na sto lat jajko, z pełną ilością fioletowych ziaren. Lecz z czego mi wiadomo, nigdy ziarno nie zamieszkało w czyjejś duszy. Opowiedziała i leciutko ziewnęła... Czekając na opinie blondynki. W sumie zastanawiała się czy nie mówi za dużo, ale... Może jej łatwowierność była odgórna? Może chciała zainteresować Azume swoją osobą?
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Północny trakt do Oros

65
Azuma słuchała w skupieniu, choć jej wzrok zawieszony na elfce wydawał się trochę nieobecny. Po tym jak Ayra skończyła magiczka odpowiedziała:

- Bardzo trudno mi w to uwierzyć... - zrobiła przerwę - Ale przecież nie masz powodów by kłamać. Z wybawicielem ci nie pomogę. Ja nie rzuciła bym się przez świat po to, by powiedzieć tylko "dziękuje". Wdzięczność nie jest dla mnie wystarczającym impulsem przez co nie mogę cię zrozumieć. Co do ziarenka to będę mogła ci chyba pomóc. Coś powinno się znaleźć w bibliotece na ten temat, ale nic nie obiecuje.

Pochłonięte rozmową nie zauważyły, że od jakiegoś czasu wiatr ustał. Ayra zobaczyła to dopiero gdy wejście do stajni odtworzyło się i stanął w nim ten sam stajenny co wcześniej je wpuścił do środka. Śnieg dalej sypał, ale już spokojnie, powoli, leniwie opadając. Tak samo jak śnieżyca się zaczęła, tak się skończyła.

- No dobra panie! - zaczął mężczyzna - Zostawiacie tu konia, czy jedziecie dalej?
- Dziękujemy, że pan nas wpuścił - odpowiedziała Azuma.
- Nie ma za co. To jak?
- Zostawiam. - magiczka rzuciła małym skórzanym woreczkiem prosto do rąk stajennego - Proszę się zająć Wellią. Pobędę tu trochę.

Zaklinaczka wstała i odwróciła się do elfki.

- Powodzenia w twoich poszukiwaniach! Gdy czegoś się dowiem odnajdę cię o ile wciąż będziesz w Oros. Jakbyś coś chciała spytaj się o mnie u karczmarza w Złotych Różach. Do zobaczenia.

Potem magiczka odwróciła się i wyszła kierując się zapewne w stronę uniwersytetu, lub wspomnianych Złotych Róż.

Re: Północny trakt do Oros

66
Ayra słysząc jej słowa, uśmiechnęła się do siebie. Inaczej Azuma by o tym pomyślała, gdyby ujrzała wszystko, to co ona, to co przeżyła młoda Elfka. Gdyby poczuła, tą euforie, ten nagły przypływ ciepła... Ayra miała za cel odnalezienie jego, jej strażnika. Mimo iż była to pierwsza miłość Ayry, czuła się zaangażowana w odnalezieniu go i wypowiedzenia mu dwóch słów, w sumie można powiedzieć w żarcie że dziewięciu liter. Słowa na temat ziarenka odebrała z przyjaznym spojrzeniem i uprzejmym przytaknięciem.
~Wydaje się to aż tak niemożliwe, nie Lacie? Zamyśliła się, słysząc delikatny śmiech ziarenka, a w myślach widziała tylko dwa białe punkty. Uchyliła powieki i wyrwała się z głębokiego zamyślenia, gdy stajenny otworzył drzwi. Ukazując całkiem spokojną pogodę. Azuma odpowiedziała na jego pytania i skierowała na nią wzrok tłumacząc gdzie może ją znaleźć. Na co Elfka, wstała i skłoniła się lekko z miłym uśmiechem. Gdy ona opuściła pomieszczenie, Ayra z wolna się ubrała i skłoniła stajennemu, bezsłownie opuściła pomieszczenie i spojrzała na śnieg, uśmiechnęła się ciepło łapiąc płatek w dłoń.
Spojrzała przed siebie w poszukiwaniu przygód.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Północny trakt do Oros

67
- Ej ty! - nagle usłyszała elfka głos dobiegający gdzieś zza jej pleców.

Był to dobrze zbudowany mężczyzna w skórzanej kurtce i czarnych spodniach. Do szerokiego pasa przypięty miał duży mieszek - lecz wypełniony ledwie do połowy - i miecz jednoręczny. Człowiek opierał się o ścianę stajni.

- Słyszałem o tobie. Mieszkałaś w kościele niedaleko stąd. Szukasz swego wybawcy oraz informacji o "Ziarenku". - mówił wolno i pewnie - Chyba mogę ci pomóc, mała. Potrzebuję pewnego kielicha. Jest cały ze złota i wysadzany rubinami. Podobno gdy kropla krwi Wybranki spadnie do środka ukarze się w nim pradawna wiedza. Nie wiem jaka to wiedza, ale naczynie to zwane Kielichem Osureli może ci w jakimś stopniu pomóc.

Re: Północny trakt do Oros

68
Pisnęła niczym wystraszona mysz na nagły głos i odwróciła się z nadymanymi polikami. Spojrzała z pełnym dumnym fochem na mężczyznę. Pierwsza myśl?
~Czarna szafa*. Westchnęła w myślach i spojrzała na niego już normalnie, nawet podeszła bliżej i uśmiechnęła się leciutko, była gotowa do ostatecznego, gdy ten przemówił. Stanęła jak wryta, źrenice rozszerzyły się pod wpływem nowej informacji, otworzyła usta aby coś wyjąkać, ale ani B, ani C. Jedynie jęknęła niezwłocznie, gdy wielka gula stanęła w jej gardle. Próbowała wziąć oddech, ale informacja była dla niej i euforią i jednocześnie ogromnym negatywnym zdziwieniem.
~Skąd on może wiedzieć takie coś, mogę mu ufać? Pomyślała, a w głowie jej rozszedł się potworny szyderczy śmiech, aż lekko się grymasiła z bólu i nóżki o mało co się nie ugięły gdy Lacie przemówiła tak twardym i potężnym głosem jak nigdy.
~JAKIM PRAWEM ŚCIERWOJAD MOŻE WIEDZIEĆ COKOLWIEK O BOGINI, CHODZĄCY KAWAŁ MIĘSA! Wykrzyczało ziarno w jej myślach, a Ayra dopiero po chwili spojrzała pewniej na mężczyznę i biorąc oddech przemówiła. Podała mu dłoń i powiedziała.
-Jestem Ayra, miło mi poznać, jeżeli to co mówisz jest prawdą. To komu w drogę, temu hej!* Więc prowadź. Uśmiechnęła się zachęcająco i przyjrzała się mężczyźnie. Była tym razem nad wyraz czujna.

*Szafa- Mężczyzna najczęściej 2/2 M czyli po prostu duży, bądź większy o sporą ilość od małej Elfki. Czarna, bo ubrany na czarno, o!
*Komu w drogę, temu hej! - Inaczej nie ma po co zwlekać.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Północny trakt do Oros

69
Mężczyzna był łysy i miał lekki zarost na twarzy. Jego oczy były piwne. Mógł mieć trochę po czterdziestce.

- Hola! Hola! Jeszcze ci nic nie powiedziałem, mała. Nie mam tego kielichu. Kiedyś wpadł mi w ręce na północy. Chciałem go tu przywieźć i sprzedać, ale złodziej mi go podpieprzył i zostałem z niczym. - podrapał się po nosie, by potem przejść do konkretów.
- Proponuje ci umowę. Ty weźmiesz magiczną zawartość naczynia, a ja fizyczną. Innymi słowy po wykorzystaniu kielicha będę mógł sprzedać go na targu. Wilk syty i owca cała. Jest tylko jeden szkopuł. Trzeba go odzyskać. Z moich źródeł wynika, że złodziej musiał zabrać łup do Gildii Złodziei. W moim interesie było sprawdzić gdzie ona się znajduje. Dostałem potwierdzone informacje, że kurtyzany z zamtuzu Ler'ayante są jej członkiniami. Dowiedziałem się, że w piwnicy burdelu jest ich główna siedziba.
- Tu się kończy moja robota. Wchodzisz ty! Konkretnie wchodzisz do domu rozkoszy jako początkująca ladacznica. Musisz im uzmysłowić, że chcesz wstąpić w ich szeregi. Gildii, nie dziwek! Znaczy się jedno wynika z drugiego, ale kurewskie szeregi brzmią co najmniej śmiesznie. Musisz dostać się do ich skarbca i podwędzić kielich. Pewnie nie wpuszczą cię tak od razu do piwnicy, więc będziesz musiała się tam zakraść. Z twoją magią snu nie będzie to chyba stanowiło problemu, co?

Re: Północny trakt do Oros

70
Słuchała, słuchała, słuchała. Lacie za to nuciła jej w głowię, aż się Ayra uśmiechnęła słysząc te słowa. Dokładnie słysząc tłumaczenie słów Lacie, które idealnie odgrywały rolę zadania.
,,Hej, hej, hej kochanie, Tutaj, chłopcze. Oszalałeś?
Uspokój się, chłopcze. Spójrz na swoją rozwścieczoną twarz
Czemu jesteś taki poważny? Jesteś taki okropny,
Może dlatego jestem taka ciekawa
Jestem zbłąkaną duszą, uratuj mnie. Rządź mną emocjonalnie
Zrób na mnie wrażenie, wstrząśnij mną
Jestem grą, graj we mnie. Kochaj mnie, nienawidź mnie
Całuj mnie, bierz mnie. Złam mnie, spraw bym była Twoja.''
Tłumaczenie Lacie pasowało jej bardziej, gdyż rozumiała drugie dno owej pieśni. Jej słodziutki śmiech rozszedł się w jej głowie. Informacje od mężczyzny były wręcz przyjemne do wysłuchania.
~Nawet się nie zmęczę. Pomyślała w myślach uśmiechając się do siebie i odchrząkując.

-Prowadź Panie, czego bym nie zrobiła dla mojej Bogini. Ukłoniła się dając upust swoim włosom, które osłoniły szyderczy uśmiech i wielkie fioletowe oczy. Lacie była w siódmym niebie na tą myśl, wiedziała ile korzyści ona może dostać w zamian. Po wyprostowaniu się, Ayra miała już normalne oczy, ale czuła się dziwnie. Lacie była dziwnie zachwycona, Elfka zaś oszczędziła sobie zbędnych komentarzy co do tego co miała zrobić, czy nawet do zachowania Lacie. Skoro kielich miał jej pomóc, to lepiej zrobić to jak najszybciej skoro ziarenko zaczyna rosnąć w siłe.
"Mamo, pomóż proszę, chciałabym iść spać.
Jestem już półżywa, nie mam siły stać.
Spotkałam Odmieńca, co urzekł mnie wielce,
Pokazał mi uśmiech i skradł moje serce."

Theme

Re: Północny trakt do Oros

72
W miejscu tym zaczyna się przygoda Jazina Kor'groga. Zimno doskwierało mu przez cały czas - odkąd jeno postawił stopę na trakcie. Śnieg nie podobał mu się wcale i to właśnie dlatego, że paskudnie uderzał chłodem po kościach. Na wyspach towarzyszył mu zawsze gorąc okropny. Spocona sierść to nie jest to, co trolle lubią najbardziej, ale zmrożone sople pod nosem też nie są pewno czymś przyjemnym. Jazin nie przyzwyczaił się jeszcze do warunków pogodowych panujących w Królestwie. Prawdę mówiąc, to nawet dla mieszkańców tych ziem niekończące się mrozy - będące przecież astronomiczną aberracją - stanowiły nie lada problem. Zasypane śniegiem, martwe pola to przyczyna głodu, a on z kolei powoduje ciągłe niepokoje śród zmęczonego walką o przeżycie społeczeństwa. A walka trwa bez przerwy. Całe wsie pustoszeją w przeciągu paru dób, a ciała ich dawnych mieszkańców leżą na poboczach, wciśnięte bezceremonialnie między wysokie zaspy. Bohater podczas swojej wędrówki w górę mapy - a od ponad dwudziestu dni zmierza już w stronę Oros - przechodził obok niejednej takiej osady, w której zawczasu żywe dusze zastąpione zostały martwymi truchłami. I nie przerażał go ten widok wcale. Jako troll, a więc nie do końca zdziczała bestia z południowych lasów, naoglądał się już do tej pory obrazów znacznie gorszych. Ten - w zimowej otoczce - był dla niego po postu pewnym urozmaiceniem codziennych doświadczeń. A jednak na drodze Jazina pojawiło się coś, co go zaskoczyło. I to w ten niemiły sposób. Naprawdę niemiły.

Ścieżka prosta i szeroka. Po prawej łąka zakryta bielą, a po lewej takoż białawy las. Troll kroczył po niej samotnie, nie tęskniąc wcale do towarzystwa. Swoich braci, swoje siostry zostawił na Archipelagu. Od jakiegoś czasu nie spotkał żadnego innego podróżnika, choć na początku marszu minął go wóz sunący po śniegu na płozach. A teraz znów jakaś fura gnała prosto w jego kierunku. Wyglądało na to, że nie ma zamiaru się zatrzymać. Jednak woźnica w ostatnim momencie ściągnął wodzę, zmuszając dwa zaprzęgnięte konie do wstrzymania biegu. W powietrzu, oprócz płatków śniegu, pojawiło się również rżenie rozeźlonych zwierzaków. Ale nie jedynie klacze dawały o sobie znać. Na pace wozu stała klatka. Duża, z prętami grubymi jak palce. A w niej siedział stwór włochaty, zgarbiony, odwrócony plecami do trolla. Wtem do bohatera dotarło, że zamknięta postać to także troll. - tyle, że ubezwłasnowolniony. Powożący furą mężczyzna siedział na drewnianym koźle. W jego ręce zamiast lejców pojawiła się kusza. Jazin dostrzegł brak naciągu. Czy ten człowiek próbował go jeno nastraszyć, celując doń nienaładowaną kuszą?

- Co ty jesteś? Nie podchodź! - Wrzasnął kierowca i mocniej ścisnął broń w rozedrganych łapach.

Siedząca za kratami postać zaryczała głośno, mocno uderzając pięściami w powyginane pręty. Jazin nie rozpoznał w jej głosie żadnego ze znanych mu słów w rodzimej mowie. Troll po prostu krzyczał wniebogłosy, wydając z siebie jakieś nieartykułowane dźwięki. Z ust mężczyzny wychodziły za to wyrazy zupełnie bohaterowi znane - głównie przekleństwa we wspólnym języku oraz niepewne groźby, z których wizja nóg wsadzonych w dupsko wydawała się tą mniej odpychającą. Bohater stał na środku drogi, a furę miał przed sobą na odległość dziesięciu kroków. Konie zachowywały się wobec tych wydarzeń nadzwyczaj spokojnie. Być może nie należały po prostu do strachliwych. A może było w tym wszystkim coś, co nie pozwalało im uciec...
Spoiler:

Re: Północny trakt do Oros

73
Podróż do miasta ciągnęła się już od wielu dni. Zimna pogoda poszła Jazinowi w pięty i to dosłownie. Co jakiś czas musiał się zatrzymywać i powyginać trochę nogi, aby odzyskać w nich czucie.
Jako Troll ma grubszą skórę, niż człowiek czy elf, ale to nie znaczy, że nie odczuwa on zimna. Wręcz przeciwnie, gdy tylko dotarł na kontynent, odczuł różnice między tropikalnym klimatem Archipelagu, a piekielnie zimną i nieprzyjazną pogodą w Keronie.
Zauważył, że zima musi trwać przez dłuższy czas. Szaman nigdy nic o tym nie wspomniał, więc Jazin był tym zaskoczony. Mijał puste pola, gdzie mróz nie pozwoliłby wyrosnąć nawet najwytrwalszym plonom. Porzucone przybytki, opustoszałe wsie, to częsty krajobraz. Wszystko to przykrywał śnieg, może to i nawet lepiej, Troll nie chciałby oglądać trupów, które zostały po ludziach cierpiących głód.
Bardzo rzadko mijał go ktoś żywy. Ostatnie spotkanie z cywilizacją to wóz, który przejechał obok niego pędząc w nieznane. Nie dziwił go ten stan rzeczy. Widział, że ludzie uzależnili się od swoich gospodarstw. Niewielu potrafiło polować, czy chociaż poszukiwać jedzenia w lesie. Przez długą zimę sam nie mógł znaleźć go zbyt wiele, toteż zaczął podróżować traktem.
Nagle zauważył wóz, który zmierzał w jego kierunku. Był mniejszy od poprzedniego, ale nie ominął go. Woźnica zatrzymał się kilka metrów przed nim.
Jazinowi w oczy rzuciła się klatka, która była na wozie. Z początku nie był pewien czy dobrze widzi, ale po chwili dostrzegł, że jest w niej troll. Ryknął coś, ale Jazin nic nie zrozumiał.
Właściciel bryczki zareagował dosyć gwałtownie, może to tylko agresja, a może strach. W końcu rzadko kiedy spotka się Trolla.
Człowiek. - Pomyślał, przechylając głowę na bok i mrużąc grube, rude brwi.
-Co ja jest? Troll jest! Czego kuszą straszy, co w klatce człowiek wiezie!? - Zapytał donośnym głosem, wyprostował się aby pokazać swoją całą posturę.
Wolnym krokiem ruszył w kierunku powozu, podchodził od lewej strony, starał się jednak trzymać dystans. W razie gwałtownej reakcji człowieka, zamierzał się zatrzymać.
Mam nadzieje, że zrozumiał co mówię. Nie idzie mi najlepiej z tym prymitywnym ludzkim językiem. Głupi ten człowiek czy jaki, kuszy nie naładował, może nie ma bełtów, albo postraszyć chce. Trzyma w klatce Trolla, nie spotkałem jeszcze innego Trolla odkąd opuściłem Archipelag. Może będę mógł się czegoś od niego dowiedzieć, o ile będzie chciał rozmawiać.

Re: Północny trakt do Oros

74
Wzrok Jazina ścierał się ze wzrokiem siedzącego na wozie chłopa w niewidzialnej walce. Powietrze dookoła zdawało się wirować - tak jak wirowały poruszane wiatrem płatki śniegu. Mężczyzna trzymał kuszę na wysokości swojej brody i nieprzerwanie mierzył z niej do bohatera. Z jakiegoś powodu wrzaski siedzącego w klatce trolla ustały. Nie było też słychać rżenia koni, ani nawet jęczenia zawieruchy. Wszystkie dźwięki zamieniły się w ciszę. Jazin maszerował w stronę wozu, podchodząc do niego ostrożnie po lewej ręce. Jego włochate stopy - poznaczone już pierwszymi śladami odmrożeń - zanurzały się po kostki we śniegu.

- Ale... ale jak to? Kolejny troll? - Mocno już przerażony mężczyzna nagle obejrzał się za siebie, spoglądając na metalowe, zakratowane pudło. Broń w jego rękach, nienaładowana i bezużyteczna, trzęsła się bardzo wyraźnie. Jazin zobaczył to od razu. - Przecież miał być jeden! Jednego miałem wieźć na pace! Cholera, cholera! Jak nie urok, to sraczka!

Chłop wydawał się zdesperowany, a także nieco zdezorientowany. Jego oczy wędrowały od jednego trolla do drugiego, na żadnym z nich nie zatrzymując się na dłużej niż przez parę sekund. Bohater podchodził z boku, co wprawiało go w jeszcze większą rozpacz. W końcu stało się coś, co zmusiło Jazina do wstrzymania kroku. Mężczyzna rzucił kuszą o ziemię - a może po prostu wypadła mu z niepewnego uścisku - a potem złapał w pośpiechu za lejce. Włochaty troll nie stał już na drodze, przeszedł na pobocze, zatem nie groziło mu stratowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że chłop zamiarował właśnie odjechać. Bez wyjaśnień. Bez odpowiedzi. Z uwięzionym trollem na furze.

Re: Północny trakt do Oros

75
Zbliżał się do wozu, bacznie obserwował jego kierowce, patrzył mu prosto w oczy. Wyraz twarzy Jazina stawał się coraz bardziej surowy. Nie chciał on zrobić krzywdy głupiemu starszemu człowiekowi, jednak nie mógł pozwolić, aby ktoś przetrzymywał przedstawiciela jego rasy w klatce.
Podchodził coraz bliżej, gdy nagle woźnica wyrzucił kuszę. Rzucił się na lejce i pogonił konie. Chciał uciec, nie udzielając odpowiedzi, kompletnie ignorując Jazina.
Troll szybko rozstawił się na cztery kończyny, po czym wybił się z ziemi na wóz. Gdy tylko wskoczył na powóz, chwycił człowieka za jego łachmany, po czym uniósł go do góry.
Mógłbym go teraz zabić, bezbronny, stary, nieuzbrojony, chciwy i przepełniony pychą, tak teraz wygląda wielu ludzi. Zawiodłem się, rozczarowałem, myślałem, że orkowie to plugawa i odrażająca rasa, ludzie jednak wydają się tylko lepsi z pozoru.
Nie przepadał za orkami, teraz powoli wyrabiał sobie złą opinie o ludziach, najbliżej było mu do elfów czy krasnoludów. Lubił mniej agresywne rasy, starsze, spokojniejsze.
Spojrzał srogim spojrzeniem w jego oczy, a następnie zrzucił go z powozu.
-Ludzie, wy nawet wstydu nie macie. Uciekaj człowieku, uciekaj ile sił w twoich przestarzałych nogach. - Powiedział, obracając się w kierunku klatki.
-Haman'zarorg - Wypowiedział słowa jednego ze znanych mu zaklęć. Wprawiało ono w drgania różne rzeczy, krusząc je i łamiąc.
Przystawił rękę do krat, nakierowując tym samym zaklęcie na pręty, które po chwili powinny pękać. Pierw przeciął klatkę u góry, przesuwając powoli rękę i nasłuchując łamiącego się metalu. Następnie to samo zrobił na dole, aby Troll zamknięty w środku mógł wyjść.
Ciekawiło go czy przypadkiem Troll pozostałe w Keronie nie zdziczały. Wcześniejsze zachowanie doprowadziło Jaizna do takich myśli, miał nadzieje, że to tylko głupie przeczucie, ale niczego nie był pewien.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Południowa prowincja”