Re: Północny trakt do Oros

76
Ręce bohatera przywarły do ziemi. Do tego czasu jeno stopami odczuwały zimno uderzające od śniegu, ale teraz także jego dłonie narażone były na uszczypnięcia białego mrozu. Nie na długo jednak. Jazin - prostując gwałtownie nogi i wyrzucając swoje ciało do przodu - oderwał się od podłoża, żeby zaraz potem wylądować bezpiecznie na wozie. Fura nie zdążyła się jeszcze rozpędzić, choć już niezgrabnie ruszyła z miejsca. Ciągnące ją konie wrzasnęły przeraźliwie, a ubezwłasnowolniony troll zawtórował im głośnym piskiem. W ustach woźnicy pokazała się jakaś paskudna bluzga, która szybko przeszła w nasączony paniką krzyk. Jazin w mgnieniu oka złapał mężczyznę za szmaty, a potem spróbował podnieść go w górę. W ten sposób udało mu się nastraszyć i tak już zdezorientowanego chłopa jeszcze bardziej, ale ciężar do podźwignięcia okazał się jednak zbyt duży. W wyniku szarpaniny obaj zwalili się z wozu na ziemię, wpadając w usypaną na boku kupę śniegowego puchu. Fura stanęła.

Podczas krótkiego lotu i nieco dłuższego leżakowania trollowi przez głowę przemknęło całe mnóstwo różnych obrazów. Wśród nich przeważało przekonanie o tym, że ludzie to istoty paskudne. Bohater dopiero się w tym utwierdzał, ale ta prawda była znana wszystkim już od bardzo dawna. Nawet w oczach zdziczałego stwora z lasów człowiek tracił na wartości. Te uczucia zostały potem ubrane w słowa i w takiej postaci wypowiedziane przez Jazina. Przepełnione dezaprobatą zdanie wcale nie trafiło do serca przysypanego śniegiem staruszka. Wcale nie zrobiło na nim wrażenia - dlatego nie miał on zamiaru uciekać. Bohater podszedł do klatki. Fura była niska, więc nie musiał się na nią ponownie wdrapywać. Zignorował przy tym obecność zamroczonego upadkiem chłopa, uważając go za żadne zagrożenie. Niesłusznie!

Żelazne kraty nie stawiały oporu czarom bohatera. Dzwonienie drżących prętów rozchodziło się w powietrzu. Przetrzymywany w klatce troll odsunął się na drugą stronę pudła, ale zachowywał - o dziwo - spokojną postawę. Z ciekawością obserwował owłosione dłonie Jazina, które ze względu na chłód trzęsły się prawie tak mocno jak traktowane magią żelastwo. Udało się przełamać górną część kratownicy. Kho'grog zabierał się już za przecinanie dolnego fragmentu, ale silne szarpnięcie oderwało go od tego zajęcia. Utrzymał jakoś równowagę - ale z trudem. Mężczyzna, którego porzucił w zaspie, stał przed nim ze sporą gałęzią w łapie. Spróbował trzasnąć, ale nie udało mu się to. - Ja ci kurwa pokażę, brudasie, jaki to jestem przestarzały! - Wrzasnął i poprawił uchwyt na drągu, czekając na okazję do następnego ataku.
Spoiler:

Re: Północny trakt do Oros

77
Powoli otwierał klatkę, w której zamknięto przedstawiciela jego rasy. Całą uwagę poświecił na zaklęcie, a jej resztki skupione były wokół przenikliwego zimna. Zapomniał całkowicie o mężczyźnie, którego chwilę temu zrzucił z wozu, a raczej zleciał razem z nim.
Nagle znalazł się on tuż przed Trollem, uzbrojony w długą gałąź, którą zapewne zerwał z pobliskiego drzewa. Nie wyglądał na jakiegoś wojaka, ale był zdeterminowany. Pewnie poczuł się zagrożony, w końcu jeśli jego wóz zostałby uszkodzony przez Jazina, to mógłby on zamarznąć idąc piechotą do miasta.
Niestety Jazin również nie miał wielkiego doświadczenia w bójce. Zaczął szybko analizować sytuacje i rozważać najróżniejsze rozwiązania. Przez myśl przeszło mu wskoczenie na wóz i odjechanie od starca, jednak gdyby przybył z tym wozem do miasta, zadawano by mu wiele pytań, o ile nie zostałby aresztowany. A sam starzec zapewne zamarzłby żywcem. Jazin zdawał sobie sprawę, że może po prostu zabić tego człowieka zaklęciem, jednak nie chciał mieć go na sumieniu.
Wpadł na dosyć ryzykowne zagranie, użył artefaktu, dzięki któremu władał żywiołem ognia. Ruszył palcem nakierowując mały wybuch ognia przed twarzą mężczyzny. Nie powinno to za bardzo go zranić, poza lekkim poparzeniem nosa. Jednak zaklęcie miało być wystarczające aby go na moment rozproszyć. Jazin był bardzo zwinny jak na Trolla, co dawało mu sporą przewagę nad człowiekiem. Doskoczył do niego i wyrwał mu jego broń z ręki. -Zir'gurd - Wyszeptał podczas ataku, zaklęcie to miało na moment zwiększyć twardość skóry na prawej dłoni do twardości skały. Gdy tylko Jazin wyrwał kij z rąk mężczyzny, wymierzył w jego twarz potężny prawy sierpowy.
To powinno uspokoić tego cholernego narwańca.
Jeśli chłop padł nieprzytomny na śnieg, Jazin położył go na wóz, a następnie wrócił do dalszego otwierania klatki Trolla za pomocą poprzednio użytego zaklęcia.

Re: Północny trakt do Oros

78
Zagrożony czy nie, chłop stał przed bohaterem z gałęzią w ręku. Jeden z dwu końców patyka - bo jak wiadomo, każdy z nich ma co najmniej dwa końce - zataczał w powietrzu małe kręgi. Jazin dostrzegł twarz swojego przeciwnika. Kaptur zleciał mu z głowy, odsłaniając przeciętną, starczą mordę. Tonsura z siwych włosów, nieobecne oczy, pomarszczona skóra, usiane pryszczami czoło. Jednak w tej nieciekawej postaci chowało się parę rzeczy, które mogły wprawiać w zastanowienie. Ot - szereg nieznacznych szram na policzku, garb na nosie, brak przednich zębów. Elementy, które mogły świadczyć o tym, że ów niepozorny chłop niejednej już osobie manto spuścił i niejeden raz sam po gębie oberwał.

- Porachuję ci kości, zawszo... - zawarczał facet, a zaraz potem pokaźny płomień, sprowokowany gestem Jazina, buchnął mu przed twarzą. Rozległ się głośny huk, który zatrzymała dopiero rosnąca przy drodze ściana drzew. Dźwięk rozbił się o konary. Troll włożył w to zaklęcie zdecydowanie za dużo mocy. Więcej, niż zamiarował. Dlaczego? Może chłód nie pozwolił mu się skupić? A może walący w klatkę towarzysz tak go zdekoncentrował? Sprawka zaburzeń magicznych? To nieistotne. Coś poszło nie tak, a w rezultacie czerep agresywnego chłopa eksplodował i oderwał się od reszty ciała. Krew trysnęła, mężczyzna - znowu - opadł na śnieg, a jego ubranie zajęło się ogniem. Wkrótce zostały z niego same buty. Dalsze zabiegi, bardzo rozmyślnie zaplanowane przez Jazina, nie były już wcale potrzebne. Oponent został skutecznie unieszkodliwiony.

Znowu drżenie - zarówno rąk jak i metalowego pudła. Pręty pękają wcale szybko, bo tym razem nikt nie przerywa bohaterowi pracy. Trzask za trzaskiem, aż w końcu zamknięcie puszcza. Siedzący w nim troll - do tej pory całkiem spokojny - zaczyna krzyczeć, a potem zeskakuje z wozu i rusza pędem w stronę lasu. Nie wbiega jednak do kniei, choć stara się trzymać na dystans od Jazina. On nie wie do końca, co się dzieje. Jego rodak zachowuje się dziwnie, jest widocznie przestraszony. Cały czas wrzeszczy. Bohater sterczy obok klatki, próbując ogarnąć to wszystko swoim pojmowaniem. Jego wzrok wędruje od stojącej na granicy lasu, zgarbionej postaci trolla do niedopalonego truchła, z którego naprawdę zostało się jeno obuwie. Całkiem zresztą dobre - bo wysokie, zrobione z utwardzanej skóry jakiegoś zwierza i chyba podszyte futrem. Uciekający troll przestaje się drzeć. Zastyga w nieruchomej pozie, z daleka spoglądając na Jazina.
Spoiler:

Re: Północny trakt do Oros

79
Nagle w powietrzu pojawił się potężna eksplozja ognia, znacznie potężniejsza niż Jazin zakładał. Nie tak to miało wyglądać, liczył że nie będzie musiał zabijać durnego chłopa, widocznie się przeliczył. A chłop przestał dychać, chociaż jeden problem z głowy.
Założył buty, które się ostały. Zawsze to jakieś dodatkowe ogrzewanie na nogi, a starcowi już się nie przydadzą.
Wrócił do rozłupywania krat za pomocą swojego zaklęcia, pręty pękały jeden po drugim. W końcu klatka była otwarta, a siedzący w niej, trochę zdziczały troll, mógł wreszcie wyjść na zewnątrz. Wyskoczył on jak poparzony i ruszył w kierunku lasu, Jazin myślał że tyle go diabli widzieli i nie będzie mógł z nim porozmawiać. Nie wiadomo czemu, Troll zatrzymał się na skraju lasu, niedaleko Jazina.
-Spokojnie, człowiek nie żyje. Nic Ci nie grozi. - Powiedział w starym języku Troll, starał się mówić głośno i wyraźnie, jego pobratymiec mógł zapomnieć ich języka, Trole na kontynencie były rzadkością więc raczej nie miał z kim rozmawiać.
Jazin wskoczył na wóz, przeszukał go jeszcze raz, upewniając się, że nie ma tam nic ciekawego do znalezienia. Liczył, że będzie mógł porozmawiać z trolem i czegoś się dowiedzieć, a potem ruszy w dalszą drogę.

Re: Północny trakt do Oros

80
Chłodne powietrze wdzierało się do szerokich nozdrzy Jazina wraz ze swądem spalonego ciała. Słodkawy zapach spieczonej skory, spopielonych ubrań i stopionych włosów mieszał się z zimowym wiatrem, który świszczał głośno, przelatując z pędem nad szeroką droga. Bohater, kierowany prostym pomysłem i swoją naturą, założył na włochate stopy skórzane buty, które jeszcze przed momentem należały do pechowego chłopa. Słusznie zauważył, że trupowi na nic się obuwie nie przyda - a jemu przecież nogi okropnie zmarzły. Po ciele trolla rozlało się przyjemne ciepło połączone z dziwnym mrowieniem. Buty pasowały wcale dobrze, choć nieco obcierały po piętach. Jazin przeszedł jeno parę kroków. Odszedł od truchła, chcąc dokończyć rozłupywania krat.

Poszło mu sprawnie. Ku jego zdziwieniu, oswobodzony troll nie miał zamiaru współpracować. Wyskoczył z metalowego pudła jak oparzony, przeciął ścieżkę i stanął pod drzewami na skraju puszczy. Mimo tego dziwnego zachowania, bohater postanowił przemówić do swojego rodaka. Przemoc - tym razem - mogła okazać się niepotrzebna. Jazin wolał rozwiązać to pokojowo, poprzez rozmowę. Okazało się, że podjął całkiem dobrą decyzję.

- No przecież widzę, że nie żyje! - Zaryczał tamten, chowając się za chudym konarem. Jego mowa była dziwnym przemieszaniem języka wspólnego oraz wstawek z dialektu trolli. Jazin wcale nie miał problemów ze zrozumieniem wykrzyczanych przez niego zdań, choć nad znaczeniem niektórych słów musiał się zastanawiać. - Leży i skwierczy, cholera - dodał były więzień, wychodząc zaraz potem z prowizorycznego ukrycia. - Dobra, dobra, nie powinienem narzekać. Pewnie chcesz, żebym ci dziękował? No, to wielkie dzięki. Teraz sobie tutaj postoję i zamarznę, jeśli nie masz nic przeciwko - zawahał się. - No, chyba, że masz...
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Południowa prowincja”