Podczas krótkiego lotu i nieco dłuższego leżakowania trollowi przez głowę przemknęło całe mnóstwo różnych obrazów. Wśród nich przeważało przekonanie o tym, że ludzie to istoty paskudne. Bohater dopiero się w tym utwierdzał, ale ta prawda była znana wszystkim już od bardzo dawna. Nawet w oczach zdziczałego stwora z lasów człowiek tracił na wartości. Te uczucia zostały potem ubrane w słowa i w takiej postaci wypowiedziane przez Jazina. Przepełnione dezaprobatą zdanie wcale nie trafiło do serca przysypanego śniegiem staruszka. Wcale nie zrobiło na nim wrażenia - dlatego nie miał on zamiaru uciekać. Bohater podszedł do klatki. Fura była niska, więc nie musiał się na nią ponownie wdrapywać. Zignorował przy tym obecność zamroczonego upadkiem chłopa, uważając go za żadne zagrożenie. Niesłusznie!
Żelazne kraty nie stawiały oporu czarom bohatera. Dzwonienie drżących prętów rozchodziło się w powietrzu. Przetrzymywany w klatce troll odsunął się na drugą stronę pudła, ale zachowywał - o dziwo - spokojną postawę. Z ciekawością obserwował owłosione dłonie Jazina, które ze względu na chłód trzęsły się prawie tak mocno jak traktowane magią żelastwo. Udało się przełamać górną część kratownicy. Kho'grog zabierał się już za przecinanie dolnego fragmentu, ale silne szarpnięcie oderwało go od tego zajęcia. Utrzymał jakoś równowagę - ale z trudem. Mężczyzna, którego porzucił w zaspie, stał przed nim ze sporą gałęzią w łapie. Spróbował trzasnąć, ale nie udało mu się to. - Ja ci kurwa pokażę, brudasie, jaki to jestem przestarzały! - Wrzasnął i poprawił uchwyt na drągu, czekając na okazję do następnego ataku.
Spoiler: