Re: Miasto Kellaton

32
Gdy Demer się odezwał, zwrócił uwagę Mortiusha na postać. Ten skupił się chwilę chcąc wysilić swój wzrok i zlustrował najbliższą okolicę postaci i samą postać, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Następnie spojrzał aby ocenić, dokąd ów tajemniczy nieznajomy może się kierować. Wybrał budynek, które mógł być jego celem i spojrzał w dół, aby wytyczyć najszybszą trasę przez miasto. Później zebrał swoje rzeczy.
-Wypatruj- powiedział do Demera i ruszył w dół. Mając w myślach trasę ruszył biegiem w tamtą stronę. Pozwolił, aby w jego żyłach rozpętała się burza przyspieszając jego kroki. Najbliższy przystanek planował gdzieś przy murach miasta, aby mieć widok na przedpole i obserwowanego jegomościa. Wtedy raz jeszcze przeanalizuje, dokąd ten zmierza i dyskretnie pójdzie jego śladem, aby odkryć jego tożsamość.

Re: Miasto Kellaton

33
W momencie, gdy Mortiush idzie w stronę nieznajomego, Demer obserwuje, jak ten zatrzymuje się przy silosie. Mortiush podchodzi na odległość, kiedy staje się widoczny i w ukryciu podchodzi obcego. Zanim dotarł, obcy zdążył rozpalić ogień. Teraz pilnuje swojego dzieła. Zaczyna biec w kierunku osadników, przebiegł tuż koło Mortiusha. Ten przewraca go na ziemię i zaczynacie się szamotać. Zapamiętujesz twarz obcego. Twarz, którą trudno zapomnieć. Praktycznie biała cera, białe włosy i czerwone tęczówki wyraźnie zapadają Ci w pamięć. Szamoczecie się przez chwilę, ale obcy jest silniejszy. Przewraca Cię na ziemię i biegnie w kierunku osady. Krzyczy:
- Ogień! Ogień! Kolejny silos się pali! Pomóżcie!
Dookoła robi się szum. Najbliżsi wieśniacy biegną po wiadra z wodą, albinos tymczasem biegnie w stronę kolejnego silosu.


Demer obserwuje całe to zajście ze szczytu wieży. Sylwetka zmierza w kierunku kolejnego silosu, zapewne z zamiarem podpalenia kolejnych plonów.
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

Re: Miasto Kellaton

34
Mortiush zerwał się z ziemi, dobył sztyletu i ruszył za zbiegiem. W pośpiechu wyobraził sobie sylwetkę rosłego męża z koniecznie dużym toporem i spróbował stworzyć taką właśnie iluzję ruszającą z mroku spokojnym krokiem w stronę albinosa. Szczegóły postaci nie były ważne, twarz niepotrzebna. Zresztą z tak marnym przygotowaniem i tak nie miał szans na nic wielkiego. Tylko obraz, żadnych dźwięków.Najprostsza możliwa iluzja. Oczekiwał, że podpalacz w reakcji na to przynajmniej zwolni. Wtedy, mając nadzieję że albinos wciąż będzie tyłem, planował mało honorowo zaatakować jego nogę w okolicy kolana, żeby co najmniej spowolnić ucieczkę. W najlepszym wypadku chciał go obalić i kontrolować kopniakami i razami z góry. Na pewno nie chciał go zabijać. W końcu był wart 200 gryfów.

Re: Miasto Kellaton

35
Widząc brutala z toporem wyłażącego z naprzeciwka, podpalacz momentalnie skręcił. Przewrócił się przy tym, ale natychmiast wstał i zaczął biec - tylko troszkę wolniej. Nie oglądał się za siebie -po prostu biegł. Stopniowo zwalniał, odległość między Wami się zmniejszyła. Kiedy już byłeś pewien, że go masz, momentalnie zwalił się na ziemię, a Ty, wiedziony impetem biegu potrzebowałeś chwili, by zdążyć. Podpalacz znowu wstał i rzucił się do biegu - tym razem na Ciebie. W ręku trzymał pałkę. Jesteś zbyt zasapany, by dobrze walczyć.

Demer, oczywiście widzi całą sytuację. Co prawda z daleka, ale widzi.
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

Re: Miasto Kellaton

36
Mortiush zwolnił kroku i czekał. Walcząc z sennością czekał na moment, kiedy przeciwnik będzie trzy kroki od niego. Serce waliło mu jak młotem.Kiedy nadszedł czas, zamknął mocno oczy, zakrył je nieuzbrojoną ręką i wyobraził sobie obrzydliwie jasny rozbłysk światła, który planował stworzyć przed sobą. Oczekiwał, że przeciwnik zostanie oszołomiony. Bezpośrednio po rozbłysku wciąż na ślepo, otwierając dopiero oczy zaatakował z wypadu sztyletem tam, gdzie powinna znajdować się uniesiona do ciosu pałka. Jednocześnie drugą ręką osłonił skuloną głowę. Miał nadzieję rozzbroić przeciwnika i go obalić.

Re: Miasto Kellaton

37
W miejscu, gdzie powinna być dłoń napastnika, ostrze sztyletu przecina powietrze. Gdy otwierasz oczy, zauważasz, że ręką trzymającą broń osłonił się przed światłem. Już odzyskał wzrok, ale ciągle powinien mieć mroczki przed oczami.
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

Re: Miasto Kellaton

38
Wykorzystując chwilę oszołomienia Mortiush rzuca się całym ciałem chcąc pchnąć przeciwnika na ziemię i nie dać miejsca na wyprowadzenie ataku. Jednocześnie atakuje sztyletem nisko, chcąc ugodzić tamtego w nogę. Jest zdeterminowany, aby posłać albinosa na ziemię a samemu utrzymać się na nogach. Odczuwa powoli rosnące zmęczenie i marzy o tym, aby jak najszybciej zakończyć tą potyczkę.

Re: Miasto Kellaton

39
Udało Ci się wbić nóż w nogę nieznajomego. Żeby go przewrócić, musiałeś jednak przenieść całą masę ciała na niego. Czyli przewrócić się razem z nim. Znów się szamoczecie. Albinos też jest już najwyraźniej zmęczony potyczką, bo nie wykazuje tyle siły ile poprzednio. A może to rana w nodze tak go osłabiła?
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

Re: Miasto Kellaton

41
Mortiush zapobiegawczo odkopuje pałkę nieznajomego na bok i spogląda na niego. Nie widząc zapału do walki chowa sztylet i stara się zawiązać temu ranę czymkolwiek, co tylko ma pod ręką.
-Jesteś mi potrzebny żywy, piromanie pieprzony-burczy robiąc opatrunek. Po zakończeniu czynności rozgląda się za jakimś strażnikiem, który powinien się zjawić. Jeśli takiego nie dostrzeże, na cel bierze jakiegokolwiek rosłego chłopa znajdującego się gdzieś obok.
-Ej Ty! Pozwól no tutaj. Pomóż mi zanieść tego śmiecia do hrabiego, ucieszy się na jego widok.

Re: Miasto Kellaton

42
- Oczywiście, panie. Czy to jest ten, co podpalał nasze silosy?
Chłop pomaga Ci nieść nieznajomego w stronę zamku. W czasie, gdy Ty niesiesz rannego, chłopi biegną w stronę kolejnego płonącego silosu. Wygląda na to, że nie on jeden lubi igrać z ogniem. Demer także to widzi.
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

Re: Miasto Kellaton

43
-Cholera...-Zaklął Mortiush- Teraz Pryszcz leci. Ja mam już dzisiaj wolne
Mimo wszystko przyspiesza trochę kroku zapominając o pytaniu chłopa. Jest zły na to, że wszystko dzieje się tak szybko, a on miał tak mało czasu na przygotowania. Jest bardzo niezadowolony, że musiał dać taki pokaz fajerwerków. Lepiej by było, gdyby nikt nie widział-pomyślał- Gdybym był przygotowany, nie musiałbym tego tak rozgrywać...

Re: Miasto Kellaton

44
Dotarłeś z rannym do zamku. Straż natychmiast przejęła albinosa, Ty i chłop zostaliście odprawieni. Ludzie wracają ze swych pól do domów. Jednak część z nich zostaje wypatrując ewentualnego podpalacza.
Spoiler:
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Południowa prowincja”