Re: Dwór rodziny Astora

16
Kyras bierze udział w toaście i odwzajemnia uścisk brata. Przez chwile jeszcze patrzy za nim jak wychodzi po czym siada z powrotem na swoim miejscu w otoczeniu lordów, rycerzy i wojowników. Nalewa sobie powoli kolejny kielich wina jednocześnie wsłuchując się w rozmowę ludzi siedzących koło niego."Wino faktycznie nie jest najlepsze. A może to dlatego, że bardziej przyzwyczaiłem się do mocniejszych trunków" pomyślał Kyras upijając łyk wina.

Re: Dwór rodziny Astora

17
Całkiem dobrze znany rodzinie Astora i z nią zaprzyjaźniony Lord Borg szukał widocznie swojego głównego rozmówcy i towarzyskiego kompana tego dnia w Kyrasie, nie w Shiravie. Jako wojownik, a także żołnierz ze szlacheckiego rodu, miał na pewno więcej wspólnego z Borgiem, niż ze wszystkimi tymi handlarzami, w których centrum wszedł teraz dumnie następca głowy tej rodziny, prezentując się dobrze i silnie. Był stanowczy, dumny i rozważny - taki, jaki być powinien, chociaż nie zmieniało to faktu, że nie mieli takich wpływów jak chociażby Zielony Przylądek. Gdy Kyras zbył rozmowę z Lordem Borgiem i całkowicie zignorował jego pytania, ten zmarszczył mocno czarne, ciężkie brwi. Nie wydawał się zły, czy obrażony. Wyglądał raczej na smutnego i zawiedzionego, jakby dowiadując się o czymś, co wiedział od dawna, ale nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Niemo więc poświęcił się swojemu kielichowi, delikatnie sącząc łyk za łykiem.

- Zielony Przystanek daleko leży od Oros. A poza tym, dziwne, że zależy Ci na zdaniu innych Astora, skoro żadnego tutaj nie widzę, oprócz Twojego brata, Kyrasa - lekko zdziwiony, bez wrogości rzekł Guesel, mrużąc także oczy. Niemniej, chociaż żadnej otwartej niechęci nie pokazał, coś w nim sprawiało, że wydawał się bardzo podejrzany, a także podejrzliwy. Gdyby przyrównać go do jakiegoś zwierzęcia, byłby to albo szczur, albo wąż. Shirav był inteligentny i oczytany - nie dałby się zwieść jakiemuś amatorowi, czy podrzędnemu kupcowi bez iskry. Guesel był jednak inny - był niebezpieczny, co dawało się wyczytać w jego oczach. Był wojownikiem, gdzie jego bronią były słowa i moneta, a te potrafią być czasem, szczególnie w większych konfliktach, bardziej przydatne, niż zwykłe ostrza. Z tego, co mówił, był zwykłym kupcem. Ale na pewno nie zwykłym - był pewny siebie, wyniosły, oraz wiedział, co mówi. Mógł mieć wyższą pozycję społeczną niż Shirav, bez posiadania herbu, czy majątku.

Mało jednak wspominano mu o Zielonym Przystanku. Z tego, co mówił mu jego ojciec, Mensk, dawniej była to duża wioska, z karczmą o niskich cenach i niskich warunkach. Ludzie byli zamknięci w sobie, przebiegli i bardzo samolubni, biorąc opłaty za każdą drogę, do której mogli mieć prawo, byle by wzbogacić się na kupcach handlujących pomiędzy Keronem a Fenisteą - Dobrze więc. Spotkajmy się i tam. Chociaż nie kryję mojego zamysłu od samego początku. Zielony Przystanek jest w wojnie z elfami, ale rozwijamy się. Nie stoimy w miejscu, ani nie cofamy się w rozwoju. Nadal się rozwijamy. Każdy, kto się do nas przyłączy, dostaje potrzebne do przeżycia pożywienie, a czasem i narzędzia, surowce, czy specjalistów na wynajem. Nasi wojownicy zaś chronią każdego, kto będzie w tarapatach - wiadomo bowiem, bez powtarzania. Elfy, bandyci... - dokończył, nie wiadomo w sumie, czy mówił o bandytach i elfach, czy o elfach, którzy byli bandytami.

Dziwne to było odczucie. Gdy w Oros elfy są szanowane, a wysokie elfy często traktowane są trochę lepiej, to tutaj, na dalekich granicach Południowej Prowincji, za wszystko chyba obwiniano tą rasę. Obwiniano ich o spowodowanie zimy, o głód, o wojny z demonami i goblinami. Niektóre niechęci można było jakoś wyjaśnić - tabuny uciekinierów, głodnych i zmarzniętych, robiło wiele rzeczy, by przetrwać - kradło, czasem zabijało. Naturalnie, nie usprawiedliwia ich obecny stan rzeczy, ale z pewnością, gdyby chociaż jedna katastrofa opuściła Królestwo Keronu, to może ktoś zająłby się sprawą elfów, a z tej tragedii wypracował jakiś sukces, znajdując rozwiązanie.

- Sytuacja Keronu jest bardzo kiepska. Od bardzo dawna tak kiepska nie była, nawet podczas wojny domowej Jakuba z Aidanem. Na północy demony, heretycy, na wschodzie elfy, na południu gobliny i orkowie. Do tego jeszcze ta przeklęta zima - odpowiedziano mu niemalże natychmiast, gdy jakiś zwykle wyglądający żołnierz, który do tej pory był cicho. Sytuacja była, jaka była. Brakowało w ludziach nadziei, która wypalała się coraz bardziej.

Jak tak dalej pójdzie, mości Shiravie, to albo pomrzemy my wszystkie z głodu, albo pomrą nas z dwóch stron, biorąc w kleszczyce. Zielonoskóre i demony. Gdyby przykładem teraz, kiedy wszystkie prawie wojska z północy ruszyły, by odbić Ujście, na północy odezwałyby się demony, to kto wie, ile wytrzymałaby twierdza Biały Fort. A gdy ona padnie, padnie i cały Keron, więc i my razem z nim. Biada nam, jeśli ta zima potrwa kolejne kilka miesięcy, bo wtedy naturalną koleją rzeczy i zima znowu przyjdzie, a plonów jak nie było, tak nie będzie. Kicha - podsumował na końcu znany Shiravowi, mieszkający nieopodal sąsiad Samson, który miał w swoim władaniu malutką wieś, gdzie kilka rodzin mieszkało, jak u Shirava. Z tą różnicą, że Samson był rolnikiem i dawnym żołnierzem, nie handlarzem. W głowie miał wiedzę o mieczu i pszenicy. Nie wiedział nic o gospodarce na dużą skalę. Wiedział jednak, że faktycznie, jeśli tak dalej pójdzie, nie będzie co jeść. Nigdzie. A więc i w majątku Astora, oraz podlegających do niego ziemiach.

- Na południu wojna. Wojska Keronu są jak niedźwiedź. Żeby ruszyć na wojnę, muszą się rozbudzić ze snu. Zajmuje im to stanowczo za dużo czasu, a gdy w końcu się ruszą, to okazuje się, że nie ma zapasów, kilku chorągwi brakuje, wozy z zaopatrzeniem utknęły gdzieś na rozdrożach, dla połowy wojska brakuje broni, a Lordowie robią sobie pikniki i polowania, codziennie robiąc postoje dłuższe, niż sama podróż. Ociężale posuwają się w kierunku Ujścia, ale jest już za późno, by je odbić. Będą więc czekać. Będą czekać, dopóki Varulae czegoś nie zrobi. W tym czasie w Ujściu może się dziać wszystko. Gwałty, morderstwa, kanibalizm. Co innego, jakby zaatakowano gdzie indziej. Mówię Wam, że wojna przyjdzie i do nas. A dopiero wtedy obudzi się wojsko Keronu, gdy już będzie dla nas za późno. Ale Oros nie wezmą. Zbyt daleko od Ujścia. Zostaną tam, nie ruszą się, dopóki nie będą pewni zwycięstwa - przemówił wtedy Lord Borg, mówiąc pewnie, trochę smutnym tonem, a jego monolog przykuł uwagę innych, powodując, że zapadła podczas niego cisza. Nawet, gdyby przybył patrol z Varulae. Może kilkunastu jeźdźców. Jaki mieliby problem, by napaść na dworek, spalić go, wyrżnąć wszystkich w środku, zabrać co się da i wrócić, nim ktokolwiek przybyłby z pomocą, jeśli ktokolwiek by przybył? Shirav miał miecz. Kyras miał miecz. Judal był wojownikiem. Było też dwóch najemników. Nie było to dużo.

- Łatwo powiedzieć. I kto niby przywódcą tych ziem winien zostać? Mag jaki z Oros? Keron nie pozwoliłby, żeby stracić Oros ze swojego panowania i dać mu nazbyt władzy. Już teraz Zakon Sakira, który siłę stanowi wielką, wielką presję na Południową prowincję wywiera. Jak może być Południowa Prowincja pod jednym człowiekiem, kiedy nawet tutaj, mamy dwóch Lordów na jednej sali. A chociaż zacni to jegomoście, to nie są tak silni, jak Lordowie z Królewskiej prowincji, gdzie ich może tylu, co tutaj na sali w ogóle jest. Co proponujesz, Shiravie Astora? Wybrać tutaj któregoś z Lordów, pod jego rozkazami się zjednoczyć i dać przykład innym? - marszcząc brwi powątpiewał przedstawiciel Czerwonej Kompanii, nie tyle, co negatywnie, co sceptycznie komentując całe zajście - Albo pod sztandarem Wschodniego Pana - dodał słodkim głosem Guesel, co wzbudziło wiele skwaszonych min i zmarszczonych brwi. Nawet Ci, których barwy dominowały zielenią, skrzywiali się lekko. Szczególnie Ci młodsi, przemową Shirava, a także komentarzem Czerwonej Kompanii podniecili się tak, że aż wypieków dostali. Wizja taka była szczególnie ciekawa. Gdy tylko wspomniano o Lordzie, który miałby przejąć dowodzenie, Aodis wyprostował się lekko w siedzeniu, aby wyglądać zapewne na mniej grubego, lub by po prostu dobrze się sprezentować, gdyby ktoś brał go pod uwagę. Wiele oczu natomiast skupiło się na Borgu, który zamyślony spojrzenie w blat stołu wbijał.

Toast Shirava przerwał tą dziwną, smutną trochę ciszę. Wszyscy niemalże, zgodnie wypili zdrowie, poza Gueselem i oficjalnymi przedstawicielami Zielonego Przystanku, którzy od samego początku nie tknęli wina. Ci tylko ukłonili się głowami. Rozmowy cicho rozpoczęły się od nowa, chociaż nie były takie same. Każdy nie wiedział, co robić. Oros było centrum tej prowincji i to tam zapadały wszelkie decyzje, ale Lordowie Borg i Aodis, nowy posiadacz tytułu Lorda Dwóch Mieczy a także Wschodni Pan, byli kluczowymi personami tej prowincji. A na pewno terenów wschodnich i południowych, bo niewiele było wiadomo w tych stronach o tych, którzy mieszkali na północ od Oros.

Stronnictw było wiele. Bo chociaż Wschodni Pan wydawał się dominować na wschodzie, dążąc coraz dalej, to niektórzy tu obecni swoimi minami wydawali się być z nim w sojuszu nie z wyboru, a z potrzeby. Lord Borg był personą o wielkim szacunku, ale o mniejszych wpływach. Lord Aodis był bogaty, ale zbyt dumny i może nawet głupi. Podczas jego rządów Kruczowzgórze coraz bardziej upada. Mawia się, że każdy wyczekuje powrotu jego starszego brata, znanego Inkwizytora. A Lord Dwóch Mieczy? Cóż. Wieczne odludki z górskich rejonów. Chyba największy zamek w Południowej prowincji i największa ilość żołnierzy. Zapewne wszyscy są teraz nieopodal głównej armii Keronu.

- To proste - rzekł Guesel, gdy znaleźli się sami w pokoju. Usiadł na jednym z krzeseł, bez pytania biorąc jakąś książkę. Poezję, którą zaczął przeglądać, odłożył prędko z miną pełną zawiedzenia i dezaprobaty - Zielony Przystanek daje propozycję nie do odrzucenia, a Ty na nią przystajesz. Udajesz się do Oros, zostawiając swoje ziemie nam, a my Ci za to bardzo dobrze płacimy. Możesz też zostać, zmienić swoje barwy na zieleń. Będziesz podlegał całkowicie nam, ale dostaniesz to, czego będziesz potrzebował. Mięso, futra, skóry, drewno - podniósł swoje jakby zbyt małe oczy Guesel, z zaciekawieniem przyglądając się Shiravowi, chociaż nie wyglądał na kogoś, kto spodziewa się odmowy. Widocznie był pewny swego.

Dwóch mężczyzn, których udało się z Gueselem, czekało przed gabinetem, na przeciwko ochroniarza, który czekał przed drzwiami.

- Stare marchewki płyną słońcem - przemówił w języku elfów ktoś za drzwiami zamkniętej komnaty Shirava, chichocząc.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

18
Judal wstał, powoli i po cichu podszedł na środek komnaty. Powoli pokręcił głową aż pare kości mu strzyknęło, lekko wzdychnął. Dobra, ktoś powiedział coś po elficku a to nie wróży nic dobrego w tych stronach. Kąciki jego ust podniosły się tworząc szatański uśmiech. Czas rozpętać piekło. Stanął w lekkim rozkroku, dłonie ustawił tak jakby trzymał dużą kule. Tatuaże na jego dłoniach zaczynały się świecić kolorami swoich żywiołów. Z obu dłoni zaczynały wydobywać się delikatne i smukłe wiązki które zaczęły się łączyć w środku w stale powiększającą się kule magmy. Kiedy kula stała się przyzwoitych rozmiarów(średnica pół metra), skierował ją trochę do przodu prostując przy tym ramiona. Płońcie śmiecie. Wystrzeliła potężna wiązka lawy która nawet nie pozostawiała prochu po swoich ofiarach. Po 15 sekundach wiązka razem z kulą zaczynały się kurczyć a kiedy zniknęły, dłonie Judala od razy sięgnęły do kam. Przyjął pozycje bojową po czym od razu wybiegł z komnaty. Zakładając że jeden mógł uniknąć jego działa w stanie prawie nienaruszonym, Judal był gotowy do szybkiej walki którą zamierzał skończyć w kilku uderzeniach.

[Nie wiem czy mogę na tyle przewidzieć/kontrolować NPC, kieruje się tu logicznym rozumowaniem. Jeżeli jednak nie mam takiej możliwości lub według ciebie akcja potoczy się inaczej to po prostu nie weźmiesz pod uwagę tego co napisze po tym nawiasie.]

Jeden stał na nogach z dobytym mieczem. Judal z dobytymi już kamami podbiegł jak najszybciej do przeciwnika. Pierwszym uderzeniem przeciwnika okazało się poziome cięcie, czyli najbardziej skuteczny i najtrudniejszy do uniknięcia tym bardziej że Judal biegł. Jednak Tancerz wykorzystał pęd i zrobił wślizg pare sekund przed tym jak ostrze było już w połowie drogi czyli w tym przypadku nad jego głową. Ślizg wykonał wysuwając jako pierwsze lewą nogę, co w efekcie sprawiło że podczas ślizgu Judal był skierowany w strone przeciwnika. Kiedy był przy jego udzie wykonał szybkie cięcie w tętnice udową, wykorzystał jego nogę by wstać, po cięciu wbił lewą kame w udo i obracając się w prawo szybko się podniósł przy okazji zmuszając przeciwnika by ukląkł. Kiedy przyjął pozycje bojową, użył prawej kamy by poderżnąć mu gardło. Judal wyjął kamę z uda i wstał. Ciało upadło.

Re: Dwór rodziny Astora

19
Przekracza to niewiarygodnie granice sterowania nad NPC. Sterujesz jedynie swoją postacią, oraz zależnymi od niej postaciami (jako-tako). W tym przypadku, nie powinieneś nawet pisać, że zabiłeś kogoś lawą, bo to, czy kogoś zabiłeś, zależy ode mnie. Miej to na uwadze - Ty próbujesz, ja oceniam. Nie robisz czegoś pewnie, jeżeli jest dużo niewiadomych.


Powietrze wokół Judala zawibrowało od gorąca, które rozniosło się po pomieszczeniu. Było cieplej, cieplej i cieplej. Mijały sekundy, a może nawet i minuty. Dość było wyśmiewania się z niego, oraz piętnowania z powodu bycia elfem. Miał tego dość. Zero szacunku od gości, a także od swojego pana, z którym znał się już trochę. Otwarta wrogość i dążenie do konfliktu - chcieli bitwy, zatem ją dostali. Fale gorąca, ognia i ziemi uderzyły w drzwi, rozbijając je, a także topiąc ściany i podłogę w okolicach wejścia. Przez otwór, który stworzył przebijając drzwi magią zobaczył trzy postacie, dopalające się cicho w szybko je zjadającym, ognistym soku ziemi. Wyjście było więc zablokowane przez magmę, ale pozostawało jeszcze szerokie okno, przez które bez problemu dostanie się na dziedziniec.

- Cóż to za diabelstwa, na Sakira! - krzyknął Lord Borg, chwytając za swój miecz, który wyjął z pochwy. Nie miał raczej jak walczyć z niewidzialnym przeciwnikiem, ale instynkt wojownika wypracował w nim ten odruch. Może czuł się wtedy bezpieczniejszy. Za jego przykładem poszli inni uzbrojeni - większość wstała od stołu, słysząc ten nagły huk i dziwne wibracje, jakby zatrzęsła się ziemia pod dworem. Goście zaczęli przygotowywać się do opuszczenia sali gościnnej, tłumnie kierując się ku wyjściu na dziedziniec.

- Zwabiłeś mnie w pułapkę? - sycząco zapytał Guesel, marszcząc brwi i czoło w dziwny, dziki sposób. Z jego rękawa wysunął się długi sztylet, który przyłożył Shiravowi do szyi. Astora nie miał czasu na reakcję. Ubrany w zieleń był szybki i zręczny - Za taki czyn płaci się największą z cen - wycedził na sam koniec przez niemalże zamknięte usta. W otwartych drzwiach stanął ubrany w zielony płaszcz mężczyzna z dobytym mieczem, bez wątpienia ktoś z Zielonego Przystanku.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

20
Nie zdążył zareagować. Żaden z niego żołnierz, wyćwiczył się tylko w pięknym noszeniu broni, pokazowym jej trzymaniu, by móc pogrozić czy zachęcić wojsko do walki. Tyle miało mu starczyć. Gdy orężem nie może być ostrze metalowe, trzeba wykorzystać inny przymiot. Shirav znał tylko jeden - język. Kierował swoje ciało w kierunku przeciwnym od noża, widać było strach przed skaleczeniem.

-Nie... Mam... - czasu było niewiele, szybko jednakże myśli udało się w uczonej głowie zebrać - Pojęcia co tutaj się dzieje! Ktoś mi niszczy dwór, a ty w tym samym momencie ostrze do szyi przykładasz zamiast pomóc odnaleźć sprawcę?! Masz mnie za idiotę, który sam z tobą i twoimi strażnikami poszedłby do pokoju by... nakazać... - aktorsko wciągnął powietrze nosem - spalić swój własny dom?!
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

21
Kyras wstał jako pierwszy od stołu czując narastające wibracje.
- Proszę zachować spokój. Wszystko jest pod kontrolą. - Potem nastąpił głuchy wybuch który postawił wszystkich na nogi. Bez chwili zastanowienia wybiegł z sali zagarnął swój wielki miecz i pobiegł do pokoju w którym znajdował się Shirav.

Wojownik gdy był już blisko pokoju spowolnił krok by nie ściągnąć na siebie uwagi osób znajdujących się w środku. Gdy był już przed samymi drzwiami pokoju bez namysłu wkroczył do pokoju kierując miecz w pierwszą osobę która tam stała.
- Ani się rusz bo nie dożyjesz kolejnego tchu. - Powiedział spokojnym głosem do mężczyzny w zielonym płaszczu. - A tobie radzę oddalić sztylet od mojego brata i go puścić. - Twarz Kyrasa przybrała przerażający wyraz którego nawet Shirav w życiu nie widział.

Re: Dwór rodziny Astora

22
Odwracał się już w stronę okna kiedy dobiegł go odgłos kroków z za spalonych drzwi. Jednym szybkim i cichym skokiem przybliżył się do nich na bezpieczną odległość i przysłuchiwał. Usłyszał znajomy głos, ma bardzo dobry słuch, to odziedziczył po swojej elfiej matce. Syk wyjmowanego ostrza. Hym, prawdopodobnie ci obcy używający elfiego języka przyszli po Shirava, prawdopodobnie ktoś przeżył i skierował się do jego gabinetu. Teraz jest tam też Kyras. Hym, muszę się tam jak najszybciej dostać, nawet Kyras który jest dobrym wojownikiem nie poradzi sobie z wieloma przeciwnikami naraz tym bardziej jeśli zajdą go od tyłu. Skierował się do okna i szybko tam podbiegł. Wyjrzał czy nikt nie idzie a następnie wyskoczył. Komnata była na pierwszym piętrze więc upadek nie przyniósł raczej dużych obrażeń. Wylądował amortyzując przewrotem w przód. Następnie szybko wstał wyjął kamy i jak najszybciej pobiegł do gabinetu Shirava.

Re: Dwór rodziny Astora

23
Wydawałoby się, że dzika twarz Guesela lekko się rozpogodziła - na twarzy pojawiło się coś podobnego do konsternacji, a lekki ruch ręki mógłby sugerować, że ma on zamiar cofnąć ostrze, przed którym nie byłoby ucieczki. Wtedy też, stojący nadal w drzwiach mężczyzna dostrzegł Kyrasa, który próbował wejść do środka przez zablokowane przez owego mężczyznę drzwi. Ten więc wszedł do środka, wysuwając miecz przed siebie, widząc w nadchodzącym, młodszym Asotra zagrożenie, co było poparte solidnymi argumentami - zdążył wejść do pokoju i nawet przymknąć drzwi, gotów do obrony pomieszczenia, skoro Kyras znacząco zwolnił, a jego broń była dobrze widoczna. Żeby więc wejść, musiałby zrobić coś z przeciwnikiem, który przez uchylone drzwi był gotów do uderzenia. Drzwi były może otwarte w połowie, a w razie potrzeby solidny kopniak otworzyłby je całkowicie. Zielony Przystanek był czymś na prawdę poważnym. Astora jednak też nie byli byle kimś. Shirav był mistrzem języka, a Kyras mistrzem miecza. Tutaj jednak była sytuacja trudna do wygrania, gdy spadkobierca majątku miał na szyi sztylet, a w pokoju był jeszcze ktoś uzbrojony.

Kyras skierował swój miecz w kierunku towarzysza Guesela. Gdyby był to rycerski pojedynek, lub nawet środek bitwy, nie byłoby problemu z pokonaniem go. Nawet i dziesięciu takich mogłoby nie stanowić problemu dla kogoś tak wprawnego w walce, jak Kyras - Widzisz. Dlatego mam mieszane uczucia. Z jednej strony twierdzisz, że nie wiesz, co się dzieje, a z drugiej jest tutaj Twój brat, który grozi mojemu towarzyszowi. To stawia nas w patowej sytuacji, dopóki nie dowiemy się, kto to zrobił. Znam tutaj wszystkich. Nikt nie byłby w stanie dokonać czegoś takiego. Tylko Twoi ludzie zostają niewiadomą. Ty studiowałeś w Oros, a Twój mały elfik też tam długo przebywał. A jak wiadomo, Oros to stolica magów - mówił Guesel spokojnie, cały czas trzymając broń przy gardle Shirava. W międzyczasie usiadł trochę wygodniej, rozluźniając lekko rękę. Widocznie groźby nie podziałały, chociaż obrana wcześniej taktyka polegająca na rozmowie i przekonywaniu z początku zadziałała. Być może gdyby Guesel nie poczuł się zagrożony przez Kyrasa, to już teraz by odpuścił.

Judal. Judal postanowił zabić gości Shirava w jego własnym domu, burząc jedną ze ścian, paląc wszystko na swojej drodze. Na korytarzu przed pokojem rozlały się resztki lawy. Teraz dopiero było widać, jak zaklęcie przepaliło kolejne ściany, robiąc nowy korytarz. Zrozpaczeni goście, w stanowczej mniejszości młodych awanturników ruszyli po schodach, szukając sprawcy tego zdarzenia, oraz Shirava i Guesela, którym przecież należało ruszyć na pomoc. Lawa jednak komplikowała wiele rzeczy. Tą samą drogą, którą początkowo szedł Kyras, dotarli do miejsca, z którego widać było pokój z otwartym na oścież oknem. Pusty pokój spowodował podejrzenia. Grupa młodych zbiegła z powrotem, szukając uciekiniera. Judalowi udało się uniknąć ich wzroku, bo w ostatniej chwili wyskoczył. Jego planem było zobaczyć, czy nikt nie idzie i wyskoczyć. Tak zrobił, chociaż ktoś szedł. Z dworu zaczęli już wychodzić ludzie, którzy zablokowali całkowicie przejście. Elf widowiskowo wyskoczył na ich oczach, lądując z gracją na ziemi. Chciał udać się do gabinetu Shirava, lecz wejście było zablokowane. Część chciała uciec z dworu, lecz część zostawała przy głównym wejściu, czując się tam wystarczająco bezpiecznie w razie kolejnego, dziwnego wybuchu. Lord Borg spojrzawszy na Judala zmarszczył brwi, kierując się w jego stronę. W jego dłoniach był miecz. Dzieliło Was kilka długich kroków, jako, że musiał jeszcze przepchnąć się pomiędzy ciżbą. Rycerze nie chcieli uciekać, ale bali się wejść z powrotem, więc tamowali przejście. Kupcy w większości wypadli już na plac, kierując się w stronę namiotów i swoich wierzchowców, chociaż nie zdążyli jeszcze wyjść z terenu dworu.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

24
Shirav wzruszył brwiami jakby czytał kiegoś rodzaju księgę fabularną, w której osoba narzekająca na deszcz, za chwilę ujrzy smoka. Cały czas próbował odsunąć swoją szyję jak najdalej od ostrza noża i tym razem mając nieco więcej czasu na przemyślenie swoich słów, rzekł:

-Jeżeli obecna sytuacja podąży w kierunku dotychczas obranym, dzisiejszego dnia będzie miała miejsce podwójna tragedia - pogrzeb i rzeź, po której czas nastanie na kolejne pogrzeby - powiedział na dwóch tchach, nie pozostawiając wiele czasu na wciągnięcie powietrza, następnie po odebraniu uwagi swoich odbiorców od przybyłego Kyrasa, dopowiedział - Jeżeli pragniemy tego uniknąć, musimy dojść do jakiegoś konsensusu - teraz zwrócił swój głos bezpośrednio do Guesela - Oddam ci tutejsze ziemie, dwór i służących pode mną chłopów pańszczyźnianych, w zamian za 10.000 sztuk złota. Są to rozległe pola, które od razu będziecie mogli zagospodarować. Odłożysz ostrze, ja pójdę do pokoju swego po rzeczy osobiste i rozejdziemy się w ciągu godziny - z lekką ulgą dodał - wydaje mi się że to byłoby lepsze wyjście aniżeli pozostawienie rzeźni w domu mych przodków.

///Nie wiem ile warte są te ziemie etc. Patrząc na to że w cenniku porządny koń kosztuje 1700 sz, to 10k sz powinno być wyważoną kwotą.
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

25
Na znak pokoju Kyras powoli opuścił miecz. W milczeniu wysłuchał słów swojego brata.
Cały czas jednak czuł, że coś jest nie tak. Przyglądał się uważnie obu ludziom z Zielonej Przystani. Nie podobała mu się propozycja którą złożył Shirav. Mimo, że wiele lat spędził poza rodzinnym domem ciężko mu było z myślą o utracie majątku na zdobycie którego Mensk poświęcił całe swoje życie.

Nic nie powiedział, ufał bratu i postanowił tą decyzje mu pozostawić nawet jeśli będzie to oznaczało sprzedanie dworu.

Re: Dwór rodziny Astora

26
Spojrzał w stronę zbliżającego się Lorda Borga. Hym, nie mogę z nim teraz walczyć tym bardziej że szef jest zagrożony. Spojrzał na swoje dłonie. Jeszcze pół minuty, musze się przygotować. Zwrócił się w stronę Lorda. -Jesteśmy atakowani, podejrzewam elfickich bandytów.-krzyczał-Udało mi się odciąć gabinet od reszty budynku jednak jest tam Shirav razem z bratem i paru napastników. Musimy się pośpieszyć zanim będzie za późno. Musze się przygotować. Zaczepił kamy na pas i odpiął guziki swojej togi następnie ją zdjął prezentując umięśnione pokryte tatuażami ramiona. Zdjął buty następnie stał chwilę w pełnym skupieniu mamrocząc coś pod nosem, tatuaże na jego ramiona zaczęły się delikatnie świecić. Po półtorej minuty po widocznych fragmentach skóry przebiegła fala jakby czerwonej energii. W tej samej chwili Judal naprężył mięśnie i lekko wzdychnął. Na szczęście nie jest aż tak zimno. Jego oddech przybrał postać widocznej pary. Dobra czas się tam dostać, mam nadzieje że moje słowa ich w miare uspokoiły. Pobiegł zwinnie do wejścia, jednak stało tam paru rycerzy. Krzyknął. Wojownicy się odwrócili do niego robiąc lekko przestrzeń między sobą przez którą zwinnie próbował się przecisnąć.

Jeżeli mu się to udało to pobiegł do miejsca gdzie lawa dzieliła korytarz. Następnie nie zwalniając przeskoczył lawe, jeśli nawet mu się nie udało to skacze dalej. Dzięki wcześniej aktywowanemu zaklęciu tak lekki kontakt z lawą nie powinien wyrządzić mu krzywdy. Będąc już po drugiej stronie, stanął i zdezaktywował zaklęcie. Potem zaczepił prawą kamę na pas i zaczął biec do gabinetu. Jakieś dwa metry przed Kyrasem krzyknął.-Kyras, na prawo. Jeżeli Kyrasowi udało się zareagować to Judal wpycha przeciwnika do środka. Jego siła plus pęd powinna go zwalić z nóg. Korzystając z dezorientacji przeciwników, Judal wypuścił wąską smuge ognia skierowaną w stronę ręki trzymającej sztylet. Wyjął drugą kamę i skierował ją w stronę leżącego przeciwnika. -Kyras, szybko. Krzyknął do wojownika, chciał by ten szybko obezwładnił Guesela.

Re: Dwór rodziny Astora

27
Guesel słuchał i słuchał, gdy mówił Shirav, a na sam koniec uśmiechnął się, potakując lekko - To dobra cena, Shiravie Astora. Nie musiałbyś się stąd wyprowadzać. Mógłbyś tu zostać, jako nasz zarządca i namiestnik tego miejsca przywdziać zieleń. Gdy tylko dowiem się, czym były te wstrząsy, to dobijemy targu. Chyba, że to jest Twoja wina - dodał na sam koniec, mrużąc oczy w gniewie, którym zapewne przeczuwał, że faktycznie może to być wina Shirava.

- Nie wchodź do tego pokoju, nawet bez broni, panie. Znam ja twą sławę, a chociaż i ja jestem dobrym szermierzem, to nie chciałbym tutaj z Tobą walczyć. Skutkowałoby to śmiercią naszych panów. Gdybym przegrał, Wschodni Pan zabiłby Shirava Astorę, a Ty jego. Gdybym zaś wygrał, to zginąłby tylko Shirav Astora. Sam więc widzisz, że musimy działać ostrożnie, by nie wydarzyło się coś, co pokrzyżuje nasze rozmowy - przemówił mężczyzna w wejściu, cały czas trzymając wysoko podniesiony miecz, wpatrując się w Kyrasa. Gdy wspomniał o Wschodnim Panie, Guesel syknął na niego gniewnie, lecz sztylet nadal był przy gardle dziedzica majątku. Krzesło nie pozwoliłoby do odsunięcia się do tyłu. Jedyną nadzieją było to, że dziwne eksplozje w dworze zostaną jakoś wyjaśnione.

W tym czasie Judal, który przykuł uwagę wszystkich uciekając z pokoju, przez którego okno teraz wylatywał gęsto czarny dym, spowodowany pożarem. Lord Borg spoglądał na Ciebie, jakbyś był upośledzony, po czym odwróciwszy się do głównego wejścia schował swój miecz i z niesmakiem ruszył ku bramie, rzucając do ludzi na odchodnym - To sprawa między Astorami a ich pracownikami. Sami chcieli mieć elfa w domu, to niech się nie dziwią pożarów - splunąwszy Judalowi pod nogi Borg udał się dalej, a większość poszła za nim, wychodząc z majątku Astora, by już zapewne nie powrócić. Następnie Lord Borg zatrzymał się i dziwnie zmarszczył brwi - Dlaczego odcinasz swojego pana od reszty domu, skoro jest z jakimiś napastnikami w swoim gabinecie? - zmarszczył brwi jeszcze bardziej, krzycząc do wejścia - Ratować Astorów! - samemu biegnąc do środka z grupą rycerzy, która wcześniej się tutaj gęsto tłamsiła.

Gdy byli przy wyjściu, Judal próbował użyć swojego zaklęcia, ponownie skupiając na sobie uwagę. Jego ręce zaświeciły na czerwono, by następnie pokryć się chwilowo płomieniami. Od łokci po końce palców z ogromnym bólem uderzyły w elfa dziwne płomienie, które powstały z niczego. Poparzony i sparaliżowany wyzwolił ze swoich rąk jedynie kilka płomieni. Skamienieli ze strachu i zdziwienia wojownicy spoglądali, jak Judal, o rękach czarnych jak węgiel, krzyczy i próbuje wbiec do domu. Ruszyli za nim, na czele z Lordem Borgiem, by jedynie zobaczyć płomienie, które rozprzestrzeniały się coraz szybciej po drewnianych elementach, a schody i część piętra były już prawie całkowicie spalone. Gdzieś dalej z sufitu spływała magma, coraz niżej przepalając kolejne warstwy dworu.

Na zewnątrz był mróz. Temperatura tak niska, że jeżeli dodać fakt, że spalone ręce nie pozwalały na użycie żadnego zaklęcia w wykonaniu Judala, spowodowała, że gdy tylko wbiegł po schodach, zaczął topić się w pomarańczowej masie, rycząc i krzycząc z bólu, gdy gorąco pochłaniało jego ciało. Wchodząc w jego własną magmę. Tak też i zginął Judal, ochroniarz.

- Czujecie to? - poczuł swąd Guesel, a do pokoju zaczął wdawać się dym. Wykrzywiając twarz w stronę Shirava odsunął sztylet - Muszę być ostrożny. Nie mogę pozwolić, by ktoś zagroził interesom Zielonego Przystanku. Wybacz, że Cię o to posądzałem, lecz teraz musimy się stąd wydostać. Ten, kto spowodował ten pożar, zapewne jest w pobliżu - odsunął całkowicie broń od szyi Shirava, a mężczyzna przy drzwiach cofnął się do gabinetu, robiąc miejsce dla Kyrasa.

- Pewnie elfy. Cholera! Gdzie nasi wojownicy! Musimy uciekać. Prędko! - Guesel odwrócił się plecami, otwierając brutalnie jedno z okien, wychodzące na zaśnieżone pole za dworem. Z zewnątrz słychać było nawoływania. Pożar powoli pożerał dwór Astora, a znikąd tutaj wody - była całkowicie zamarznięta. Ze studni niby noszono teraz wiadra, lecz spora część już teraz opuszczała dwór, odjeżdżając do swoich majątków, bądź do Oros, ze strachu przed magiem-ochroniarzem rodu Astora, oraz nagłym pożarem, który wybuchł w dworze.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

28
-Elfea Pedallos! - Powiedział coś w stylu "walone elfy" po zachodnio-elficku i złapał się za szyję zbawiennie, po czym wyszeptał - Nic się nie stało... - i przypomniawszy sobie szybko o sytuacji obecnej poza jego szyją, spojrzał na Guesela, jego pomocnika i swojego brata, po czym rzekł - Firanki są bardzo długie i wykonane z wytrzymałego materiału, zerwijcie je i przyczepcie do... biurka, po czym wyrzućcie za okno - Biurko było iście wielkie, dębowe, widać było że stanowiło reprezentatywną stronę dworu Astora, miało pokazywać wielkość rodu, ważyło pewnikiem z pół tony.

Kiedy tylko zobaczył, że reszta bierze się do roboty, szybko podbiegł do swojego biurka i komody, z których wyjął najważniejsze notatki i dokumenty, szczęśliwie trzymane w gabinecie. Myślami wrócił do swojej komnaty gdzie również papierów nieco było, przede wszystkim książek, aczkolwiek sytuacja nie pozwalała mu o tym myśleć. Wyjąwszy najważniejsze papiery, wszystkie je ze sobą szybko związał i wyrzucił przez okno, po czym zszedł po stworzonej "linie" na zewnątrz budynku.
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

29
Kyras bez dłuższego zastanawiania się zarzucił miecz na plecy. Podszedł do okna i szybkim mocnym pociągnięciem zerwał wszystkie firanki. Powiązał je tak by były jak najdłuższe. Jeden z końców przywiązał porządnie do nogi biurka - silnym szarpnięciem sprawdził czy węzeł jest wystarczająco mocny - gdy się upewnił drugi koniec prowizorycznej liny wyrzucił przez otwarte okno. Wychyli się sprawdzić czy jest dostatecznie długa. Jeśli jest, wypuszcza pokolei przez okno swojego brata i Guesela po czym sam wychodzi . Jeśli firana jest za krótka stara się przekonać wszystkich by dopchnęli biurko do okna.

Re: Dwór rodziny Astora

30
- Hehehe - zachrypiał gardłowo rechocząc Guesel, a na jego twarzy pojawił się chyba pierwszy grymas, który nie wyglądał na podstępny i dziwnie groźny - uśmiech. Tak reagując na słowa Shirava i jego żart o elfach, nazywając ich Pedalos, mężczyzna zachęcił ruchem głowy swojego ochroniarza do pomocy, by ten pomógł Kyrasowi, co uczynił - Wybacz Shiravie. Możniejsi przodem - uśmiechnął się wyzywająco i czmychając przed Astorą skoczył w kierunku zasłony, na której zjechał z gracją na dół. Za nim i Shirav ze skórzaną torbą pełną dokumentów, a to, co zobaczył, było trochę... No cóż. Smutne. Długie płomienie wzbijały się w niebo, liżąc dach dworu, oraz wypychając się przez okna, jakby w środku było za dużo miejsca. Chociaż Shirav jeszcze tego nie wiedział, to mógł się domyśleć, że taki pożar mogły wywołać tylko silne zaklęcia ofensywne, a on wiedział o jednej osobie, która była w stanie je rzucić.

Zanim Kyras zdążył wejść na linę, przy której stał z drugim wojownikiem, do pokoju przed drzwi wlały się płomienie, uderzając w meble i pożerając je niemalże od razu. W oknie zmieściłby się tylko jeden, a stali tam we dwóch. Nie mając czasu na decyzje, trzeba było się zdać na intuicję i odruch Kyrasa. A może i nie? Wojownik odwrócił się do chłopaka, zdążywszy powiedzieć jedynie -Płomienie oczyszczają - i popchnął młodego Astorę w kierunku okna, a ten przewalając się przez parapet wypadł za okno, łapiąc się prześcieradła i impet swojego uderzenia przyjmując na ścianę, a dopiero potem na położoną niżej ziemię pokrytą śniegiem. Pomimo tego szybkiego abordażu - bardzo widowiskowego i nagłego, część jego ubrań podpalona, zgasiła się dopiero od śniegu. Chwilę potem zaś przez okno, w akompaniamencie płomieni, wypadł bezwładnie ubrany w czerń i czerwień ledwo dyszący mężczyzna - życie uchodziło z niego przy każdym oddechu.

- Zastanów się, co chcesz zrobić, Shiravie. W tym czasie ja zajmę się moim przyjacielem. Jeśli chcesz, możesz pojechać ze mną do Zielonego Przystanku. Możesz dołączyć do naszego sojuszu. Bez płacenia monetami - powiedział na samym końcu, smutno, gdyż ze sztyletem w dłoni skierował się do tlącego się jeszcze mężczyzny. Uniósłszy broń, zamknął oczy, klękając przy ciele i rzekł - Niech bogowie wybaczą Ci grzechy, z których oczyścił Cię ogień. Niech Loliusz i Ukir pozwolą Ci na to, byś przemierzał dalekie krainy w spokoju
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Południowa prowincja”