Dwór rodziny Astora

1
Dwór ten położony był nad Zatoką Keronu, na południowy-wschód od Oros. Przechodzi przez niego trakt handlowy, którym jeszcze niedawno podróżowano z Fenistei, a przez który teraz co jakiś czas przemykają uchodźcy i uciekinierzy - wszyscy będący elfami. Nie tak daleko od brzegu, w lekkim oddaleniu od innych zabudowań, stoi dwór - piętrowy, podłużny, prostokątny, o małej wieżyczce obserwacyjnej i wielu przestronnych pokojach. Pomalowany na kolor kremowy, o czerwonym, ciemnym dachu, z którego kominy ślą w powietrze kłęby dymu. Wiele kwadratowych okien, ułożonych symetrycznie zajmowało dużo przestrzeni. Otoczony niskim, metrowym murem z kamiennych cegieł dwór wychodzi głównymi drzwiami na duży, przestronny plac, brukowany, o okrągłej fontannie na środku, która teraz nie działała - woda od razu zamarzała. Mur nie otaczał jednak tylko dworu, ale i plac, oraz dwa budynki leżące po bokach placu, gdyż dwie pozostałe strony zajmował sam dwór i główna brama. Budynkami leżącymi po bokach była stajnia, połączona z budynkami gospodarczymi, oraz Dom Ochrony, połączony z kwaterami dla służby.

Droga z głównej bramy kierowała się może niecały kilometr wśród kilku chałup i gospodarstw w kierunku morza i zatoki. Wśród ośnieżonych pól i nielicznych drzew śnieg kończył się w miejscu, gdzie zaczynał lód. Kilka drewnianych baraków ustawionych przy brzegu kierowało swój wskazujący palec ku morzu - niczym się nie wyróżniający pomost, na którego końcu w lodzie tkwił statek. Nie było to dużo - kilka gospodarstw, nieużywany statek, obory położone za stajniami. Ale teraz wystarczało. Pytaniem było - czy wystarczy na tyle, by sprostać tej niekończącej się zimie?



Chociaż nie był to tak mroźny i śnieżny jak zazwyczaj dzień, to nadal było bardzo zimno. Pomimo tego, dzień ten dawał pewną nadzieję i jakby otuchę, gdy słońce przebijało się ponad chmury, lekkimi promieniami ciepła dając chociaż chwilowe poczucie tego, że zima w końcu odejdzie. Był to więc pogodny dzień - było całkiem słonecznie, a wiatr był lekki i niezbyt gwałtowny, lekko muskając materiały wywieszonych tego dnia flag i banerów, głównie z barwami bieli i czerwieni herbu Astora. Na przeciwko placu, na łące rozbiło się parę namiotów w różnych kolorach - nie wszyscy goście mieli możliwość przebywania w dworze, lub woleli mieć większą prywatność tego dnia.

Na placu zgromadził się tłum ludzi, czekając na nadejście trumny oraz gospodarza. Tłum zaś był barwny - w pierwszych szeregach stali gościnni rycerze, możni z Oros, czy handlarze, kupcy, pomniejsi politycy i urzędnicy, którzy wietrzyli w tym okazję na polepszenie swoich sytuacji majątkowych, oraz wzrost w hierarchii. Nie jeden na pewno łasił się na to, by zagarnąć wpływy rodu Astora, a nie jeden też przyszedł tu z nudów. Byli tutaj jednak i przyjaciele, którzy przybyli, by oddać szacunek zmarłemu, tak jak zgromadzeni za plecami barwnych szeregów chłopi, wieśniacy, rzemieślnicy i mieszkańcy majątku Astora, lub przybyli z majątków leżących nieopodal. Shirav, spoglądając przez okno na ten mały tłum, spodziewał się większej ilości osób. Zimno skutecznie powstrzymało wielu przed przyjazdem z Oros. W holu stało jeszcze kilka osób, przy zamkniętych drzwiach. U boku Shirava jego brat Kyras, a za nimi ochroniarz Judal, czterech mężczyzn, którzy mieli nieść trumnę, oraz dwóch najemników, którzy pracowali tu od dawna. Dwóch ze służby stało przy drzwiach, czekając, by je otworzyć. Nadal nie widać było rodziny Astora z Oros.

- Panie. Nie chciałbym Cię ponaglać, ale na zewnątrz chłód. Niektórym może zniechęcić się czekanie - rzucił z lekkim ukłonem jeden z dwóch sług. Można było zaczynać podróż do położonego kilkaset metrów małego cmentarza przy drewnianej świątyni. To tam miał spocząć Mensk Astora według wcześniejszych ustaleń.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

2
-Czekać dłużej nie możemy... Najwidoczniej Ród Astora nadal pamięta dawne urazy...
Powiedział Shirav, lekko poprawiając biały kołnierzyk. Odwrócił się do pierwszego ze swoich sług - Malcolma, syna drwala, przygarniętego w dzieciństwie przez Menska, gdy ten został osierocony. Mensk był dla niego niczym ojciec, zatroszczył się o jego edukację, karmił i dał mu za zadanie otoczenie troską domu, a więc zajmował się pilnowaniem sług oraz czystości paneli, a także nadzorował kuchnię. Płakał - od trzeciego roku życia mieszkał wśród służb dworu, musiał być świadom że Mensk był gwarantem jego zatrudnienia, czyli dostatniego życia. Był jednakże otoczony miłością nie tylko przez Menska, lecz także przez jego obu synów, którzy w miarę życzliwie ale i stanowczo w jego kierunku się zwracali. Tak jak i teraz, mimo bariery łez pojawiających się na jego policzkach, Shirav musiał wydać mu rozkaz:
-Pójdź do kuchni, sprawdź czy dania będą gotowe na stypę...
Po chwili zastanowienia jednakże dodał
-Wiem jak ważny jest dla ciebie ten pogrzeb, Gerard zajmie się tymi sprawami.
I czule położył dłoń na jego ramieniu, po czym starł łzę z jego policzka i odwrócił się do Gerarda.

Gerard był drugim ze sług stojących przy drzwiach. Był to starszy mężczyzna, mający blisko sześćdziesiątki, siwe, ładnie przyczesane włosy oraz wyróżniający go monokl na lewym oku. Jest to osoba, z którą wyjechał Mensk z pierwotnego dworu rodu Astora w Oros, przyjaciel matki Menska, która jako jedyna popierała wyjazd swojego syna. Był on bardzo rozsądnym i lojalnym człowiekiem, zawsze stawiającym swoje obowiązki nad prywatnymi chęciami. Nie płakał, był świadkiem wielu pogrzebów, równie bliskich mu osób, był jednocześnie osobą religijną, a więc zapewne widział w jego śmierci swego rodzaju początek podróży ku lepszemu życiu. Relacje między Shiravem, a Gerardem były bardzo pozytywne, swego czasu ten drugi służył jako nauczyciel młodemu Astorze, przede wszystkim w naukach humanistycznych, gdzie posiadał rozleglejszą wiedzę od tej posiadanej przez Menska.

Nadal posiadając łzę na palcu, spojrzał na swojego starszego sługę i kiwnął głową, powtarzanie wypowiedzianych przed chwilą słów w kierunku Malcolma mijało się z celem. Gerard wiedział co ma zrobić, był na to przygotowany, ponieważ wraz z swoim młodszym współpracownikiem nadzoruje kuchnię jak i cały dom. Plan był prosty, gdy ludzie wrócą z pogrzebu, ławki wszelkiej maści miały zostać wyniesione na plac i tam położone potrawy, które zazwyczaj na stypie się podaje.

Następnie Shirav spojrzał szybko na ochroniarzy oraz trumnę po czym kiwną głową i lekko przytuliwszy się do brata nakazał sługom otworzyć wrota by móc udać się na pogrzeb do krypty przygotowanej na ich ojca.
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

3
Judal był oparty o ścianę ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Z rozbawieniem patrzył na łzawą scenkę. Eh, co za ludzie... Łzy są oznaką słabości. Podniósł wzrok do góry i z ironicznym uśmiechem utkwił go w chłopaku. Słabi ci południowcy. Odepchnął się od ściany kiedy Shirav kiwnął głową. Uśmiech znikł z jego twarzy gdy sługi otworzyły wrota. Niech to, jest zimno a to oznacza że nie mogę go aktywować, eeh. Odruchowo sprawdza pozycje swoich kam następnie nakłada maskę i kaptur. Heh, będzie ciekawie, może uda mi się dziś kogoś zabić? He he, kto wie. Dołączył do Shirava.

Re: Dwór rodziny Astora

4
Kyras bladym świtem zbliżał się do posiadłości Astora. Na dworze cały czas było zimno ale już od wschodu słońca było widać, że pogoda dzisiaj będzie inna od tej która panowała do tej pory. Jadąc wolno przez wieś znajdującą się w pobliżu dworu stwierdził w myślach iż nic nie zmieniło od jego wyjazdu. "Minęło tak wiele lat." pomyślał po czym wolną ręką przetarł oczy i lekko popędził konia. Po drodze do siedziby minął wielu ludzi którzy zbierali się na pogrzeb.
- Witajcie. - Odpowiedział unosząc lekko głos starając się być przyjaznym po czym przekroczył portal i pojechał prosto pod stajnie w której czekał na niego stajenny chłopak. Zsiadł z konia i przekazał chłopcu lejce. Gdy tylko doszedł do drzwi frontowych domu otworzył mu stary lokaj Gerard.
- Witaj Kyrasie. Jak minęła ci podróż? - Kyras nie lubił tytułów dlatego zawsze nazywano go po imieniu. - Składam najszczersze kondolencje. Jest to nieoceniona strata dla rodu, twój ojciec był wspaniałym człowiekiem. - Zamknął drzwi za mężczyzną.
- Witaj mój drogi Gerardzie. Jak kręgosłup? - Kyraz mocno go przytulił po czym zdjął z siebie płaszcz i podał w jego ręce. Na jego plecach zalśnił wielki szeroki miecz. Po chwili ciszy chwycił za pasek i ściągnął z siebie pochwę. - Mroźny poranek, jak zwykle. - Miecz postawił przy schodach i skierował się do górnych komnat.
- Twój brat oczekuje cie w dużym pokoju. - Lokaj odwiesił płaszcz i poszedł za Kyrasem.
Gdy weszli do pokoju były tam już wszystkie najważniejsze osoby na czele z Shiravem. Bez słów bracia przytulili się i podeszli do okna.
- Panie. Nie chciałbym Cię ponaglać, ale na zewnątrz chłód. Niektórym może zniechęcić się czekanie. - Powiedział Gerard...

Re: Dwór rodziny Astora

5
Z rozkazu Shirava rozpoczęto oficjalnie pochówek. Słudzy otworzyli szeroko drzwi, wyprowadzając Kyrasa oraz spadkobiercę majątku na plac. Za nimi zaś trumna z najemnikami, ochroniarzem i służącymi podążała. Tradycją wschodnią pieszo postanowiono dotrzeć do drewnianej świątyni, którą dawno temu Mensk postanowił naprawić, gdy popadła w ruinę. Teraz czekało tam dla niego specjalne miejsce w kamiennej, podziemnej krypcie, pod świątynią Tenatira. Odpowiednie to było bóstwo dla tych rejonów, w końcu Tenatir był potomkiem Sulona, a także niedaleko stąd było do Archipelagu, gdzie Tenatir cieszył się szczególnym uznaniem. Otwierając duże drzwi, Gerard i Malcolm wpuścili do holu przeszywające, biało-złote światło, które na chwilę oślepiło stojących wewnątrz. Shirav wynurzył się i zszedł z trzech schodków, a za nim reszta. Barwny tłum rozstąpił się z jednej strony, dając miejsce, by przejść. Większość kiwała braciom głowami na znak szacunku, lub podawało ręce z tłumu. Widać było teraz, że nie wszyscy się stawili. Astora z Oros nie byli jedyni - bardziej oddaleni sąsiedzi, czy Ci o nazbyt wygórowanym o sobie mniemaniu. Niemniej, Ci bardziej wpływowi z reguły się pojawiali, by nie psuć sobie opinii. Pojawił się Lord Borg z Zamku Czarnego Nowiu, chyba jeden z najbardziej wpływowych ludzi spoza Oros, a także Lord Aodis z Kruczowzgórza, bardzo znaczącego miejsca w tych okolicach. Nie było jednak Wschodniego Pana z Zielonego Przystanku, a także Lorda Dwóch Mieczy, spod Gór Daugon, a były to chyba najbardziej wpływowe persony w tej prowincji, jeśli nie licząc Zaarval i Oros. Być może zatrzymała ich zima, bądź wojna z Ujściem - ale nie przysłali żadnego listu, więc przyczyn mogłoby być wiele. Shirav przyglądał się bacznie tłumowi, bo taka była teraz jego rola - był Panem Astora. Gdyby wybudował sobie zamek, to może niektórzy zaczęliby go nazywać lordem. Niemniej i tak przybyło wiele ciekawych i znacznych, jak na warunki rodu Astora osób - kupcy z Oros byli tutaj bardzo liczni, tak samo nieliczne rycerstwo, głównie z terenów wiejskich. Kruczowzgórze przybyło z wyjątkowo liczną drużyną błękitno-szarych wojowników, a także przedstawiciele Czerwonej Kompanii Handlowej, odziani w swoje czerwone pancerze. Gdyby nie zima i wojna, na pewno przybyłoby więcej osób - niektóre jednak przybyły, bo właśnie dzięki zimie, czy wojnie, miały szansę. Zapewne niejeden gość nadjechał z południa, goszcząc w tamtych stronach z powodu wojny z nacierającymi z ujścia zielonoskórymi.

Nie wszystkich jednak dało się rozróżnić, gdy podążali za trumną. Niektórzy ustawili się bez pytania bliżej Shirava, wśród jego służby i rodziny - głównie bliscy przyjaciele rodu, ale także i Lord Aodis. Na miejscu, gdy na małym wzgórzu, widocznym zewsząd, a dającym widzenie na ogromne tereny Południowej prowincji, pojawił się ten tłum, rozpoczęto pochówek. Trumnę wniesiono przez kamienne schody, odsłonięte teraz od równie kamiennej płyty do małej krypty, gdzie weszła jedynie trójka, prócz kapłana Tenatira - Shirav, Kyras i Judal. Na cmentarzu trumnę otworzono, więc Ci, którzy chcieli się pożegnać, zrobili to, wrzucając po monecie do środka - a monety były różne. Kapłan ułożył dwie monety na oczach zmarłego i po długiej przemowie nakazał sługom świątyni wejść i opuścić trumnę do dziury w kamiennej podłodze, gdzie spoczął snem wiecznym Mensk Astora, a chociaż zginął, to zostawił na świecie to, czego dorobił się przez całe życie. Chociaż z perspektywy kupca było to wiele, to dużo pochłonęły ostatnie zdarzenia z konta rodu.

W drodze powrotnej rozmowy lekko się ożywiły - niektórzy nawet śmiali się cicho i żartowali, jakby zapominając o całym tym przygnębiającym pochodzie, pełnym udawanych smutków i płaczów. Ubrany w zielone futra mężczyzna pojawił się nagle obok Shirava, z uśmiechem zagajając - Witam, witam, panie Shiravie Astora. Jestem Guesel z Zielonego Przystanku, kupiec i handlarz. Szukając okazji do zarobku, zapytać chciałem, co pan dalej zamierza? Statek jest zlodowacony na morzu, a nie widziałem tutaj żadnych wozów. Co się stanie w tym czasie z majątkiem Astora? - przymilająco zapytał ów Guesel z miasteczka Zielony Przystanek. Przed Shiravem pojawił się już obrys dworu - niedługo do niego dotrą. Widział już lekkie poruszenie wśród namiotów - niektórzy zamiast iść razem z innymi do świątyni, czekali tylko na stypę. Głównie Ci, którzy nosili herby.

Nie tylko jednak Shirava zaczepiono - losy rodu Astora ciekawiły ludzi, kiedy brało się pod uwagę to, że mało kto wiedział, kim właściwie jest Shirav. Astora spoza Oros kojarzono zawsze z Menskiem, a teraz nagle miał dwóch dorosłych synów - Kyrasie - brzękiem zbroi powitał młodszego brata otyły, ale nadal potężny swoją budową mężczyzna, o czarnym, wypchanym brzuchem pancerzu skórzanym i dziwnym berecie - Jak zapewne wiesz, nazywam się Aodis i jestem Lordem Kruczowzgórza. Moje włości leżą na północny-zachód od Waszych. Dlaczego nie walczysz na południu, razem z innymi rycerzami? - zmrużył oczy i gęsto spiął brwi, podejrzliwie łypiąc na Kyrasa. Służba wdała się w plotki z inną służbą, niektórych wypytywali kupcy czy właściciele ziemscy. Nawet do Judala, chociaż z dziwną, widoczną niechęcią podchodzono - Ty. Elfie - wydawało się nie tak złym początkiem rozmowy, patrząc na ogólną niechęć do Judala - Skąd przybyłeś, ze wschodu? - z poważnym wyrazem twarzy dopytywał młody jegomość w kolczudze i czapce z piórami. Na torsie widniał naszyty na kolczugę herb zielonej tarczy, na której malował się czarny symbol, mogący przedstawiać namiot. Zielony Przystanek.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

6
Idąc udeptaną drogą z powrotem w kierunku dworu, Shirav odpowiedział kupcowi niemalże od razu, tak jakby wypowiedź tą miał ułożoną już na długo przed momentem zadania pytania.
-Statek stoi odłogiem, lecz nasze karawany, które zwykle podróżowały z zatoki w kierunku Oros, Ujścia i dalekiej północy z towarami elfów wschodnich nadal są mnogie i gotowe do użytku, jak i zatrudnieni przez nas ludzie ich używający. Potrzebować będę ludzi takich jak ty.
I wtedy przystanął, złapał go za ramiona i spojrzał prosto w oczy, mówiąc dalej.
-Na południu szaleje wojna, która wykańcza naszych dzielnych braci. Braki w zaopatrzeniu zawsze zieją swym oddechem w kierunku błądzących między wyborami oficerów odpowiadających za logistykę.
Wtedy zabrał swoje ręce, lekko się uśmiechnął, poprawił biały kołnierzyk i kiwną głową w kierunku dworu - kontynuując podróż i dalej rozprawiając.
-Karawany nasze zajmą się transportem asortymentu wymaganego przez wojsko na południu, będą przewozić ubrania, jedzenie, lekarstwa jak i uzbrojenie. Panie Guesel, proszę pana by czas stypy przeznaczył nie tylko na opłakiwanie mego przodka lecz także znalazł chwilę by zwołać jak największą rzeszę zainteresowanych kupców do sali, gdzie będzie można dopracować szczegóły. Spotkamy się tam gdzieś... za godzinę.

-Teraz jeżeli pan wybaczy.


Wtedy mniej więcej otoczyły ich mury dworu, a przed nimi znalazły się stoły pełne jedzenia. Widać było że ludzie szybko zajmowali swoje miejsca, sam Shirav jednakże tak samo nie poczynił, wchodząc do wnętrza budowli. Rozejrzał się za Gerardem, którego prędzej czy później znalazł i spojrzawszy w jego przejrzysty monokl - rzekł.
-Przygotuj salę na grupkę kupców, z którymi będę musiał porozmawiać... Idę do swojego pokoju, niebawem wrócę.
Po czym ruszył schodami na piętro, gdzie ładne, połyskujące, drewniane drzwi zostały otworzone kluczem. Wewnątrz było całkiem czysto - Gerard sprawnie sprzątał bałagan tworzony przez swojego pana. Po prawej stronie znajdowała się mini biblioteczka zawierająca książki ostatnio czytane, czytane obecnie oraz te napisane przez Shirava, była całkiem mocno obładowana. Na stole zaś centralną pozycję zajmowała wielka księga, zatytułowana "O sprawiedliwych rządach, czyli o głosie ludu i prawie". Księga ta powstała za pomocą pióra właściciela tego pokoju i traktowała o niewybaczalnie heretyckich wymysłach, które w Królestwie Keron opublikowane być najprawdopodobniej nie mogły. Na kilkuset stronach tegoż dokumentu znaleźć można było argumenty opowiadające za utworzeniem reprezentacji ludności, która posiadałaby prawa limitowania potęgi królewskiej i jej kontrolowania. Przedstawiciele tacy zgromadzeni byliby w izbie, gdzie różne strony opowiadałyby się za ich wizjami i w ten sposób wspierały króla. Ponadto księga ta zawiera pomysł utworzenia oficjalnego pisma, na którym opisane byłyby prawa jednostki indywidualnej, króla, dostojników czy też izby reprezentantów, dzięki czemu bezkarna tyrania nie miałaby nigdy znaleźć miejsca. Kontrolować spełnianie tejże tak zwanej konstytucyi miałyby sądy nie złożone jak dotychczas z feudalnych lordów, bądź króla, lecz odseparowanych od władzy - uczonych w tych kręgach ludzi, których zwać można by sędziami.

Będzie musiała ona jednakże poczekać... Nie te czasy, nie ta sytuacja geopolityczna.
Chociaż kiedy jak nie teraz? Liczne konflikty, niekończąca się zima, możliwość nastania głodu wśród dolnych warstw społecznych, podczas gdy my tutaj jemy sobie z okazji pogrzebu... Kiedy jak nie teraz należałoby rozpocząć walkę o zmiany?

Shirav jednakże nie przyszedł by zastanawiać się nad księgą swego autorstwa lecz by wziąć pewien przedmiot. Otworzył dolną szafkę biurka i wyjął sygnet, identyczny do tego który nosił od zawsze na palcu, przedstawiający herb rodu Astora. Schował go do kieszeni i wyszedł z pokoju, do którego drzwi zamknął. Kiedy wyszedł na zewnątrz - ludzie już jedli i pili, większość z nich posiadała szeroki uśmiech na ustach, czego sytuacja pod względem sakralnym nie wymagała. Po chwili odnalazł tam swojego brata - Kyrasa i wyjąwszy pierścień z kieszeni, złapał za jego dłoń i mu ją tam wręczył.

-Zostawiłeś sygnet gdy wyruszałeś, jesteś jednakże z powrotem. Cały i zdrowy, przedstawiciel naszego rodu. Proszę ciebie. Noś ten pierścień z dumą. Spośród całego rodu Astora, zostaliśmy tylko my, reszta nie zaszczyciła nas nawet przybyciem na pogrzeb taty.
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

7
Cała ceremonia była nudna i przeciągająca się, ledwo mógł usiedzieć, no ale cóż praca to praca. Idąc na stypę zwolnił nieco by przyjrzeć się otoczeniu, gościom, szukał czegoś co mogło wydawać się podejrzane, dziwne, niestety niczego nie udało mu się wypatrzeć. Przez cały czas miał na oku Shirava i uważnie przyglądał się ludziom którzy obok niego szli. Eeh, zaraz umrę z nudów, mam nadzieje że stypa będzie ciekawsza. Może znajdę sobie jakąś dziewkę. Na tą myśl Judal uśmiechnął się chytrze, na szczęście nikt tego nie mógł zobaczyć dzięki jego masce.

W pewnym momencie podchodzi do niego dziwny człowiek wyglądający na rycerza i... Elf?!?! Jak mógł nazwać mnie elfem i na dodatek uważa że jestem ze wschodu?! Nerwowo ścisnął dłoń. Za taką obrazę powinienem go wypatroszyć. Judal jednak rozluźnił dłoń i nawet nie zwracając się w stronę rycerza odpowiedział chłodnym tonem.
-Jestem z północy, człowieku.-położył nacisk na to słowo. Po chwili dodał już beznamiętnym głosem.-Nie jestem zainteresowany rozmową, odezwij się do mnie raz jeszcze a nie wiem czy kiedykolwiek użyjesz swojej ręki.

Niestety stracił z oczu swojego szefa, postanowił jednak się tym nie przejmować i zacząć korzystać z dóbr które były na stypie. Wziął kufel, przynajmniej na to wyglądało to dziwne naczynie i nalał sobie piwa. Zdjął maskę i wziął parę łyków. Po jakimś czasie i po paru mini-kuflach, Judal zauważył swojego szefa rozmawiającego z Kyrasem, postanowił więc wziąć mini-kufel i dołączyć do nich.

Re: Dwór rodziny Astora

8
Przez całą ceremonie pogrzebową Kyras milczał a jego twarz była jak z kamienia - nieruchoma. Po wszystkim ludzie zebrali się do powrotnej drogi z cmentarza do posiadłości Astora. W tłumie było wielu ludzi których Kyras kojarzył ze swych podróży. Ci którzy go spostrzegli kiwał nim głową na znak powitania i wyrażenia szacunku za przybycie na pogrzeb.
- Kyrasie - brzękiem zbroi powitał młodszego brata otyły, ale nadal potężny swoją budową mężczyzna, o czarnym, wypchanym brzuchem pancerzu skórzanym i dziwnym berecie - Jak zapewne wiesz, nazywam się Aodis i jestem Lordem Kruczowzgórza. Moje włości leżą na północny-zachód od Waszych. Dlaczego nie walczysz na południu, razem z innymi rycerzami? - zmrużył oczy i gęsto spiął brwi, podejrzliwie łypiąc na Kyrasa. Kyras skinął głową i wykonał lekki ukłon lordowi po czym spojrzał mu w oczy.
- Znam waszą Lordowską mość. Do tej pory stacjonowałem w Ujściu. Musiałem jednak opuścić wojsko ze względu na sytuację jaka nastała w mojej rodzinie. Zostanę tutaj póki sytuacja się nie ustatkuje i jeśli będę mógł wrócę na front. Chciałbym jeszcze podziękować Lordowi za przybycie na pogrzeb, to wiele znaczy dla naszego rodu. - W tym momencie Kyras minął mury wokół posiadłości. Widział usadzających się ludzi przy stole, sięgających po różne kulinarne przysmaki i kufle z piwem, wyrazy twarzy wskazywały jakby już zapomnieli o tym w jakim charakterze się tu spotkali - pomyślał Kyras. Chwile wolnego czasu jaką miał wykorzystał, żeby przejść się po podwórzu by zobaczyć co się zmieniło. Po chwili podszedł do niego Shirav który wyciągnął dłoń i podał mu sygnet rodu Astora.
-Zostawiłeś sygnet gdy wyruszałeś, jesteś jednakże z powrotem. Cały i zdrowy, przedstawiciel naszego rodu. Proszę ciebie. Noś ten pierścień z dumą. Spośród całego rodu Astora, zostaliśmy tylko my, reszta nie zaszczyciła nas nawet przybyciem na pogrzeb taty. - Kyras uśmiechnął się do brata na znak zrozumienia po czym założył na serdeczny palec prawej dłoni pierścień.
- Nie martw się bracie, wróciłem.

Re: Dwór rodziny Astora

9
Lekko zmarszczywszy brwi, kupiec Guesel widocznie nie takiej odpowiedzi się spodziewał, bo spoważniał od razu, a może i niechętnie spojrzał na Shirava. Może już przyszykował sobie jakąś dogodną odpowiedź na to, co powie Pan Astora, albo przybył tutaj wyłącznie w tym celu, a informacje, jakie dostał, popsuły mu ten cel podróży - Wschodni Pan spodziewał się raczej, że skoro statek nie kursuje, to Astora wrócą do Oros, gdzie ich sklep prosperuje. Ale, skoro zamierzacie tutaj zostać, a jak mówicie, macie wiele karawan i ludzi - tutaj Guesel nie mógł się powstrzymać od tego, by się rozejrzeć, gdy docierali do granic dworu. Nie widać tu było żadnych wozów, czy kupców pracujących dla Shirava. W magazynach nieopodal wybrzeża były co prawda dwa wozy, w których przewożono towary, ale woźnice już dawno odeszli, gdy nie było dla nich zajęcia. Panowała zima, a pracy nie było zbyt wiele - marynarze zapewne przepili to, co zdążyli zarobić z ostatnich kursów statkami. Nie było więc mnogich karawan, kupców. Granie pozorami mogło być opłacalne, ale mogło też zwrócić się przeciwko rodowi Astora - ...to może warto zostać i się rozejrzeć. Zielony Przystanek ucierpiał przez zimę, a także przez elfów, więc każda możliwość wzbogacenia się, czy nabycia potrzebnych surowców będzie wielce drogocenna. W końcu, musimy sobie pomagać - wyszczerzył zęby, rozpływając się w uśmiechu Guesel. Zwracając uwagę na jego rysy twarzy wydawał się trochę zmęczony życiem, raczej w średnim wieku, o wielu zmarszczkach i pasmach siwych włosów, zaczesanych do tyłu wśród czerni. Zakończywszy rozmowę zniknął gdzieś wśród namiotów, kierując się do tych z zielonymi proporcami. Zielony Przystanek przykładał chyba wielką wagę do nazwy.

Słysząc odpowiedź mężczyzny w masce, widocznie oburzony rycerz chwycił za rękojeść swojego miecza, gotów, by ją dobyć. Pióra zatrzęsły się na jego czapce, lecz Judal nie dojrzał, czy miecz został wyciągnięty. Czarna zbroja Lorda Borga była tak obszerna, jak on sam w barach - Spokojnie, Janie Tarczowniku. Jesteśmy w gościach, więc jak goście się zachowujmy. To nie nasza sprawa, kogo Astora mają za ziomków. Nawet, gdy są to elfy - skwitował twardym, tubalnym głosem, spod gęstego wąsa, jedynie rzucając długim spojrzeniem na Judala. Nie mówiąc już nic, odgradzając swym ciałem dwójkę, owego Jana Tarczownika gdzieś potem zepchnął, by oddalić go od pół-elfa. Widocznie postanowił być sędzią tej rozmowy. Ale, kto mu się sprzeciwi? Judal musiał przecież pamiętać, że to Lord. Silniejszy od Shirava i Kyrasa razem wziętych. Jedno słowo z jego ust, a nie ważne, czy elf, czy człowiek - ważne, że trup.

Lord Aodis, rozmawiający na początku z Kyrasem, zaczął rozmowę z kwaśną i podejrzliwą miną. Być może pytał z czystej ciekawości bądź złośliwości, albo wybadać chciał, kim właściwie jest jeden z dziedziców Menska, który w tych okolicach był przecież bardzo znanym jegomościem. Jednakże kultura, jaką przedstawił młodszy z braci, oraz szacunek, widocznie zadowoliły Aodisa, który uśmiechnął się mimowolnie, jakby nie mógł się powstrzymać i opierścienione ręce splótł na chwilę na klatce piersiowej - Nie mógłbym przegapić okazji, by poznać synów Menska. Chociaż jego śmierć to... tragedia, to cieszę się, że dało to możliwość na nasze spotkanie. Południowa Prowincja jak inne dotknięta została głodem i zimą, ale głównie tutaj szaleją elfy. Każdy sąsiad jest ważny, jeśli mamy sprostać tym trudnościom. Moglibyśmy się zjednoczyć, ale by to zrobić, musimy zachować dobre relacje - prawił z uśmiechem Aodis, trochę się wymądrzając. Mówił tak, jakby jego słowa były czymś nowym i ważnym - jakimś przełomowym odkryciem. Kyras czuł w jego słowach słodycz i uznanie, lecz także dziwną przebiegłość i niechęć, jakby chciano go oszukać. To mogły też być pozory, jakie sprawiał otyły Lord o wysokim mniemaniu o sobie.

Co dziwne, gdy znaleźli się w środku, na stypę weszło mniej osób, niż można to było przewidzieć. Chociaż Shirav starał się, jak mógł i wystawił jak na obecne warunki prawdziwą ucztę, to wielu, po namowach niektórych z tutejszych, lub przyjezdnych rycerzy, postanowiło nie korzystać z gościny w formie pożywienia. Każdy wiedział, jak trudne czasy nastały - niektórzy zapraszali do swoich majątków, by odciążyć Astora od ludzi, których trzeba nakarmić. Szczególnie hojnie zapraszał Lord Borg, wysyłając na prawdę sporą grupę ludzi ze swoim przewodnikiem do Zamku Czarnego Nowiu. Co miłe z jego strony, on został z przybocznym na stypie, a grupka jego żołnierzy została na polu namiotowym. Gdybania gospodarza w jego komnacie były godne kogoś, kto mieszkał w Południowej Prowincji i spędził dużo czasu wśród kręgów uczonych w Oros. Nie można było jednak wierzyć, że którakolwiek inna prowincja zgodziłaby się na to, by zmieniać ustrój. Pozycja hierarchii królewskiej była zbyt silna.

Gdy nie było w sali biesiadnej Shirava, większość uwagi skupiła się na Kyrasie. Przedstawiciele wszelkich znaczniejszych osobistości i grup zasiedli przy zastawionym stole, rozmawiając z ożywieniem. Nie często były okazje, by się spotkać, gdy śniegi zalegały na drogach, więc każdy chciał skorzystać, dzieląc się wszystkimi opowieściami, jakie posiadał - a ktoś taki, jak Kyras, lub inni rycerze, zaciekawiał kupców i sąsiadów. Zieloni kupcy, żelaźni wojownicy Kruczowzgórza, czarni rycerze Lorda Borga, Czerwona Kompania Handlowa, oraz paru rycerzy i właścicieli ziemskich. Tak przedstawiała się gościnna grupa na pogrzebie Menska. Wszyscy zasiedli do stołu i po chwili po prostu zaczęli powoli podjadać, gdyż nie przyniesiono potraw. Pito piwo, oraz wino. Nikt nie narzekał na to, że były lekko rozcieńczone - zapewne u nich samych takie by było. Każdy czekał na rozpoczęcie tej małej uczty, a rozmowy powoli się ożywiały. Ze szczytu stołu, który zajął Shirav z Judalem i Kyrasem po bokach, można było łatwo dojrzeć całą panoramę. Wszyscy czekali, oraz rozmawiali. Można było się dowiedzieć dużo. Zależy, kogo chciało się słuchać.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

10
Kyras zasiadł na sali obok swego brata i patrzył na przybywające i siadające osoby przy stołach wokół nich. Część z nich była zajęta rozmowami, inna część szukała okazji do interesu więc zagadywała do Shirava. W pomieszczeniu było gwarno. Przez chwilę Kyras siedział bezczynnie obok brata słuchając jego rozmów z kontrahentami co go nudziło niesamowicie - w żaden sposób nie znał się na handlu.

Chwila nudy szybko jednak przeminęła gdyż ktoś siedzący przy Kyrasie zapytał go o jego przygody na frocie. Kyras początkowo speszony pytaniem musiał chwilę się zastanowić. W tym czasie zebrało się kilka osób które czekały na opowieść inne na wiadomości z fronu. Kyras dłużej nie myśląc zaczął opowiadać o tym jak stanął do pierwszej bitwy. Opisy jego opowieści nie były zbyt barwne ale bardzo szczegółowe ze względu, że Kyras był dobrym strategiem pokazał słuchającym jak toczyły się walki i jak dowództwo kierowało żołnierzy jednocześnie nie zdradzając szczegółów operacji które były zawsze ściśle tajne.

Re: Dwór rodziny Astora

11
-Jest wiele do roboty. Odpocznij, ja będę musiał się przejść między nowo-przybyłymi grupkami.
Zwrócił się do Kyrasa i powstał by ruszyć ku ugrupowaniom go interesującym.

Zadań miał wiele. Najważniejszym było wszczęcie sprawy interesów handlowych. W tym celu dotarł do salki gdzie mieli być zgromadzeni kupcy z zielonego przystanku, czy do innych kampanii jak ta tak zwana Czerwona Kampania Handlowa. W kierunku tego typu organizacji przede wszystkim wysnuwa propozycje wcześniej już zaakcentowane - stworzenie współki handlowej zajmującej się transportem wyposażenia na południowy front oraz wywozu zrabowanych dóbr - wymienianych na potrzebne wyposażenie - z powrotem na północ. Byłby to interes raczej wysoce dochodowy, a pod względem sytuacji geopolitycznej - wielce pożądany. Karawan Astorowie najwidoczniej jednak wielu nie posiadają, lecz nie zaszkodziłoby zainwestować w parę, poza tym faktem - pod Astorami kilku doświadczonych kupców być już powinno, którzy mogliby to wesprzeć, a wcześniej zajmowali się podróżami morskimi na archipelag. Ważnym także byłoby wychwycenie informacji na temat sklepu w Oros i sytuacji Astorów tam żyjących, jakie oni mają względem Shirava i Kyrasa intencje.

Rozmowy przez Shirava prowadzone z Lordami, takimi jak Lord Aodis i innymi bogatymi personami, lecz także co majętniejszymi kupcami mają mieć także swoje drugie dno. Ma on tak konstruować wypowiedzi by dzięki odpowiedziom móc upewnić się które osoby poparłyby zlimitowanie władzy królewskiej, uczynienia z Południowej Prowincji - autonomię w królestwie Keron, która na własnych zasadach podlegałaby jego królewskiej mości. Ma on także wypowiadać się zwinnie na tyle by nietaktem się nie zbrudzić. Przede wszystkim także wykorzystać zaistniałą sytuacje do polepszenia relacji między rodami, podziękować przykładowo Lordowi Borg za jego miłe działanie. Takie osoby także należy poinformować o chęci wsparcia wojny, poprzez wzmocnienie logistyki licząc na pomoc finansowo-wpływową, którą mogą one udzielić.
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

12
Rozsiadł się obok swojego szefa przy stole. Przyglądał się wszystkim uważnie przez maskę ze splecionymi dłońmi. Nic ciekawego, dziwnego, jak zwykle, same nudy. Tu jest nudniej niż na ceremonii, eeh. Wziął łyk alkoholu uchylając lekko maskę... od razu wypluł na podłogę. Łeeh, co to za świństwo, południowcy naprawdę nie umieją robić alkoholu. Odstawił ze wstrętem naczynie i pogrążył się w myślach, zamykając oczy i wyostrzając swój słuch.

Mam nadzieje że stypa szybko się zakończy inaczej umrę z nudów. Hm, jeszcze ten woj który już chciał stracić rękę. Ten lord... walczyłem z większymi ale, jednak ma coś w sobie co budzi podziw. Nieważne, wątpię bym go jeszcze spotkał. Hym, ciągle rozmawiają, aż się to staje męczące. Heh, ochroniarzy nigdy nikt nie zaczepia, mam to szczęście.

Re: Dwór rodziny Astora

13
Niedaleko młodszego z braci usadowił się sam Lord Aodis, z chrzęstem pancerza i brzękiem zbroi ciężko opadając swoim ciężarem na krzesło, które aż zaskrzypiało. Słuchał z uśmiechem i ciekawością tego, o czym opowiada Kyras, kiwając głową po każdych znaczących, mogących wywołać u kogoś zachwyt słowach, bowiem po tej stronie stołu, po której usiadł Kyras, zebrało się kilku wojowników. Lord Aodis, który ostentacyjnie usiadł najbliżej i zajadał się co było w zasięgu, oraz Lord Borg, który słuchał słów tych z uwagą. Różnica pomiędzy obiema tymi personami była taka, że gdy Aodis słuchał i przytakiwał, wydawało się, że chyba nie wie, o czym w ogóle mówi Kyras. Borg natomiast wydawał się rozumieć każde słowo. Był wojownikiem, jak młodszy z Astora. Teraz skupiał on na sobie uwagę większości osób. Bo chociaż nie każdy słyszał, o czym mówi, to wielu zaobserwowało, że to Kyras rozmawia z Lordami Aodisem i Borgiem, podczas gdy gospodarz gdzieś zniknął, zaniechawszy rozmów, na które wielu miało chęci. Głosy wzbierały się i były coraz głośniejsze, podczas gdy wino i piwo malało, tak samo jak jedzenie. Nie przeszkadzało to jednak gościom - taki poczęstunek wystarczał, a niejeden z nich sam wystawiłby go mniej.
- W Twoich słowach, Kyrasie, słychać wiele prawdy żołnierskiej, więc bardziej powinieneś to rozumieć, niż Mensk, czy chociażby Shirav - rzekł w chwili pauzy Lord Borg, spoglądając na Aodisa z dziwnym wyrazem twarzy, gdy ten odchylił się, by Kyras i Borg mogli bez problemu na siebie patrzeć - Majątek Astora jest dobrze usytuowany. Trakty prowadzą do Was. Lecz Wasze wozy ugrzęzną w śnieżnych zaspach. Macie statek. Ale stoi on na lodowym brzegu. W czasach sprzed zimy, opływaliście w rozwój i pieniądze. Teraz jednak, gdy elfy chowają się wśród śniegów, jesteście zagrożeni. Czy Twoim zdaniem... Zdaniem wojownika i żołnierza, dacie radę obronić się, gdy nadejdą bandyci, czy chociażby elfy? Widziałem tutaj może dwóch zbrojnych oprócz Ciebie i... Waszego mieszańca - skwitował na koniec nie tyle, co z urazą, co z podejrzliwością i niechęcią. Chociaż wydawał się być rozważnym, Kyrasowi nie mogło umknąć to, co umknęło Shiravowi. Ludzie byli zniechęceni obecnością kogoś, kto kojarzył im się z ich biedą i problemami.

Ale problem, jakim był Judal, miał to sobie za nic. Siedział, prowokująco rozparty, sącząc sobie alkohol i podjadając spod maski. Jego oczom nie umknęło to, jak niektórzy na niego patrzą. Niechęć coraz bardziej wzrastała, była niemal wyczuwalna, a incydent z Janem Tarczownikiem pogorszył sprawę. Ale, w końcu, na co mu uznanie jakichś kupczyków i wiejskich rycerzy. Wino jednak faktycznie było słabej jakości. Niemniej, plucie nim jedynie zgorszyło co niektórych - kątem oka widział odwracające się od siebie twarze. Zielony Przystanek najżarliwiej komentował to zachowanie.

Shirav zaś, gdy wrócił z komnaty, w której nikogo nie było, zastał dziwną atmosferę. Chociaż nakazał służącemu zebrać kupców do drugiej sali, to wszyscy przybyli tutaj, do sali biesiadnej. A że nikomu nie chciało się słuchać jakiegoś służącego, to zostali. Pijąc, jedząc i plotkując. Z perspektywy szczytu stołu, do którego dotarł Shirav, zobaczył, że rycerze i wojownicy zgromadzili się głównie po jego prawej stronie, nieopodal Kyrasa - kilku nawet siedziało na krzesłach, tworząc za plecami dwóch Lordów grupę słuchaczy. Wojownicy skupili się też na drugim końcu stołu, wraz z wszelkiego rodzaju uczonymi. Moneciarze zaś - kupcy, handlarze, różni przedstawiciele i wysłannicy skupili się głównie po lewej stronie, oraz po prawej, za rycerzami. Co kuło w oczy, kilka krzeseł zostawało pustych, od Judala do Zielonego Przystanku, którzy widocznie się odsunęli, gorączkowo debatując. Zdobywali na prawdę duży posłuch wśród Czerwonej Kompanii i miejscowych właścicieli ziemskich, oraz handlarzy z Oros. Guesel niemalże wstał, podnosząc się lekko z krzesła - Zielony Przystanek opiera się już długo, drogi przyjacielu z Oros. Gdybyśmy mieli upaść, upadlibyśmy już dawno. Gromadzimy majątek za majątkiem, a Wschodni Pan ma pod sobą już kilka pomniejszych rodów i wiosek. Idziemy na zachód i północ. Nie mieczem, jak barbarzyńcy, lecz monetą. To jest jedyne wyjście, jeśli Południowa Prowincja chce przetrwać. Zwierzchnictwo silniejszych może zapewnić tutaj byt. Więc i Was, namawiam, do przyłączenia się. Zielony Przystanek to pewność, bezpieczeństwo i przetrwanie, drodzy sąsiedzi i dalecy podróżnicy - na te słowa, mówione tak głośno, że tylko rycerze wokół Kyrasa nie zwrócili uwagi, niektórzy pokiwali głowami. Reakcje były jednak i takie, że inni się lekko skwasili. Zielony Przystanek pokazywał, po co tutaj głównie przybył. A wzrok Shirava mógł teraz dojrzeć, że niektórzy z obecnych zmienione mieli herby - błękit Jana Tarczownika zmienił się na zieleń, tak jak kilka innych herbów i symboli przy stole. Zieleń nie stanowiła oczywiście połowy gości, ale znaczną część, niemal tak dużą jak połowa.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Dwór rodziny Astora

14
Po zaobserwowaniu reakcji ludzi w sali na słowa kupca, Shirav odrzekł:
-Co właściwie Zielony Przystanek proponuje? Ród Astora z tego co pamiętam z moich ostatnich wizyt w Oros nie dołączył do tegoż sojuszu, tak i nasza gałąź nie powinna tego uczynić bez zapoznania się z najważniejszymi faktami.
Po tych słowach obejrzał się dookoła próbując odgadnąć czy po słowach na temat rodu Astora, ktoś coś powie na temat tego że jednak jest w błędzie i coś uległo zmianie.
-Pozwól że przedstawisz mi ofertę na osobności - z lekkim teatralnym uśmiechem dodał - Myślę, że biesiadnicy wolą odpocząć od dziennych trosk aniżeli o nich słuchać. Za... trzydzieści minut spotkamy się w moim gabinecie, dobrze?

I oddając lekki ukłon, odszedł w kierunku uczonych i wojowników, którzy po drugiej stronie stołu zasiedli, by wsłuchać się w dyskusję i w odpowiednim momencie rzec:
-Jak sytuacja naszego najwspanialszego Królestwa Keron wygląda? - pobierając leciutki łyk wina dokończył swe pytanie - Elfy wciąż wzniecają ogromne problemy? Wieści mój brat niesie że na południowym wschodzie, Ujście wciąż nie zostało odbite, lecz inni mówią o ofensywie wojsk naszych i wielkich rzeziach na braciach uczynionych - jednym słowem chaos i harmider, a my tutaj na południu w samym centrum problemów oczekujemy nieuniknionego ognia z którejś ze stron.
Wtedy zatrzymał swój język, który zaspokoił dodatkową ilością wina i wsłuchując się w odpowiedzi uczonych jak i wojowników po pewnej niedługiej chwili dodał:
-Oros to centrum świata wiedzy, centrum rozumu, mądrości i piękna. Wszystko co ze sztuką ma związek musi wpierw przez mury tego miasta się przebić. Cytując Ekslilaa jest to mózg organizmu naszego państwa, podczas gdy sama stolica jest tylko jego bądź też aż jego sercem. Niektórzy kłócić mogliby się o to czy poza mózgiem, roli duszy objąć on nie powinien, lecz to jest kwestia zbyt trudna w chwili obecnej do rozstrzygnięcia. Jednakowoż kwestią otwartą pozostaje czy obywatele jakże światłego tego obszaru nie powinni otrzymać większych praw aniżeli ludzie zażywający rozkoszy życia na prowincjach naszej najświatlejszej monarchii? Czemuż to północ dyktować musi wciąż warunki na naszych ziemiach, podczas gdy moglibyśmy na równi ze stołecznymi ziemiami siedzieć i królewską mość wspomagać jako pozbawiony kajdan przeciętności naród?

Wsłuchując się z ciekawością w odpowiedzi, najważniejszym było zauważenie zgadzających się z tymi tezami uczonych jak i innych gości, ale także i tych, którzy najpilniej z tym się nie zgadzali. Ich imiona, pozycje i twarze ważnymi były do spamiętania. Po zakończeniu tej dyskusji, która z powodu umówienia się z kupcem - długa być nie mogła, Shirav wypił trochę wina i podszedł do Gerarda by mu rzec:
-Przyślij na pusty korytarz Judala.

Jednocześnie spoglądając na jego ślinę znajdującą się na podłodze. Gdy też znaleźli się na korytarzu - Shirav powiedział:
-Tss... To nie było mądre posunięcie, widziałem miny niektórych gości, a ważny jest ich szacunek. Przynajmniej dla mnie. - dodał - W chwili obecnej potrzebuję ciebie w jednej sprawie. Musisz pilnować mojej komnaty, znajduje się tam wiele ksiąg, które... lepiej żeby nie trafiły w niepowołane ręce, a możliwym jest że parę lepkich sztuk tutaj nie brakuje.

Klucza do komnaty nie podał Judalowi, jako jego prywatny ochroniarz posiadał go od dawna. Po tych słowach wyszedł z korytarza z powrotem do sali, tak by nikt nie zauważył jego rozmowy ze swoim, nie do końca polubionym, pracownikiem. Wrócił też wtedy na swoje miejsce, gdzie napełnił kielich winem i unosząc go do góry rzekł z poważną miną:
-Ogłaszam toast za brata mego - Kyrasa, a syna ojca naszego - Menska, który cały wrócił z wieloletniej tułaczki w armii królewskiej odbytej i dziś miał szczęście z nami wszystkimi się spotkać. Oby siły nigdy go nie opuściły i mógł godnie reprezentować ród Astora - skierował kielich w kierunku Kyrasa i skłoniwszy głowę dopowiedział - Męstwa odziedziczył on po naszym ojcu niemniej ode mnie co udowodnić zdążył w ciągu tych lat walki pełnych, a siłą i wytrwałością mnie przegonił już za dziecięcych dni. - Oczy Shirava z Kyrasa zawędrowały teraz po sali, gdy ten kontynuował - Jestem tego pewien że Mensk - nasz ojciec ze łzą na policzku przywitałby go w swych ramionach, gdyby udało im się jeszcze ten ostatni raz tutaj spotkać. - wtedy też lekko wyżej podniósł kielich i opuszczając go, wypił łyk wina.

Wtedy też Shirav podszedł do Kyrasa i jego słuchaczy by z lekkim uśmiechem poklepać swojego brata po plecach i powiedzieć:
-Tyle lat się nie widzieliśmy, a ja nie zdążyłem ciebie porządnie przytulić, chodź tutaj - po czym złapał go i wtulił się w niego i odlepiając się powiedział do słuchaczy - Lordzie Borg, Lordzie Aodis, wszyscy znaczni lordowie, panowie i mistrzowie - Przy czym kłaniał się lekko przy każdym z tłumu - Mówcą w sztuce walk nie jestem czołowej klasy - i z lekkim udanym zająknięciem dodał - No dobra, nie posiadam nawet pojedynczego procentu wiedzy na temat sztuki wojennej jaką mój brat wam tutaj przedstawia, aczkolwiek znając go przez długie lata mego życia jestem w stanie wam powiedzieć tutaj bez zająknięcia że to co mówi - pochodzi prosto z jego serca. Wspanialszego i prawdziwszego mędrca znaleźć tutaj jak i w całym królestwie Keron ze świecą byłoby trudno.

Po tym Shirav trzymając wciąż kielich w swej prawicy - ruszył w kierunku swojego gabinetu (gabinet=/=komnata), gdzie umówiony był z kupcem Gueselem. Gdy tam doszedł, otworzył jego drzwi i pozwalając wpierw wejść gościowi, usiadł za biurkiem i wskazał siedzenie Gueselowi po czym powiedział:
-A więc co konkretnie Zielony Przylądek pragnie zaproponować Rodowi Astora?
http://instagram.com/hierarcha
https://twitter.com/KubaWT

Re: Dwór rodziny Astora

15
Kiedy splunął na ziemie, spostrzegł kątem oka że niektórzy z obrzydzeniem się od niego odwracają. Eeh, te południe jest takie nudne i sztywne. Jeżeli moi elfi pobratymcy tacy są to jednak bardziej wole moją ludzką naturę. Z zadumy wyrwał go Gerard który oznajmił że jego szef chciałby go widzieć na korytarzu. Judal niezmiernie ucieszył się w duchu że w końcu może się ruszyć. Wstał, rzucił za siebie dziwne naczynie, poprawił maskę i ruszył na spotkanie z Shiravem.

Chwilę później był już na korytarzu gdzie spotkał czekającego na niego szefa. Na jego uwagę a pro po plucia słabym winem prychnął pod nosem następnie tylko kiwnął głową na znak że zrozumiał polecenia i niezwłocznie udał się do komnaty której miał pilnować.

Podszedł do drzwi wyjął klucz i otworzył drzwi. Zrobił pierwsze kroki i się rozejrzał po pomieszczeniu. Przestrzennie. Następnie zamknął komnatę od środka usiadł sobie wygodnie w kącie gdzie mógł widzieć cały pokój. Przez cały czas był gotowy, dłonie trzymał na kamach. Aah, przynajmniej tu będzie ciekawiej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Południowa prowincja”