Dwór ten położony był nad Zatoką Keronu, na południowy-wschód od Oros. Przechodzi przez niego trakt handlowy, którym jeszcze niedawno podróżowano z Fenistei, a przez który teraz co jakiś czas przemykają uchodźcy i uciekinierzy - wszyscy będący elfami. Nie tak daleko od brzegu, w lekkim oddaleniu od innych zabudowań, stoi dwór - piętrowy, podłużny, prostokątny, o małej wieżyczce obserwacyjnej i wielu przestronnych pokojach. Pomalowany na kolor kremowy, o czerwonym, ciemnym dachu, z którego kominy ślą w powietrze kłęby dymu. Wiele kwadratowych okien, ułożonych symetrycznie zajmowało dużo przestrzeni. Otoczony niskim, metrowym murem z kamiennych cegieł dwór wychodzi głównymi drzwiami na duży, przestronny plac, brukowany, o okrągłej fontannie na środku, która teraz nie działała - woda od razu zamarzała. Mur nie otaczał jednak tylko dworu, ale i plac, oraz dwa budynki leżące po bokach placu, gdyż dwie pozostałe strony zajmował sam dwór i główna brama. Budynkami leżącymi po bokach była stajnia, połączona z budynkami gospodarczymi, oraz Dom Ochrony, połączony z kwaterami dla służby.
Droga z głównej bramy kierowała się może niecały kilometr wśród kilku chałup i gospodarstw w kierunku morza i zatoki. Wśród ośnieżonych pól i nielicznych drzew śnieg kończył się w miejscu, gdzie zaczynał lód. Kilka drewnianych baraków ustawionych przy brzegu kierowało swój wskazujący palec ku morzu - niczym się nie wyróżniający pomost, na którego końcu w lodzie tkwił statek. Nie było to dużo - kilka gospodarstw, nieużywany statek, obory położone za stajniami. Ale teraz wystarczało. Pytaniem było - czy wystarczy na tyle, by sprostać tej niekończącej się zimie?
Chociaż nie był to tak mroźny i śnieżny jak zazwyczaj dzień, to nadal było bardzo zimno. Pomimo tego, dzień ten dawał pewną nadzieję i jakby otuchę, gdy słońce przebijało się ponad chmury, lekkimi promieniami ciepła dając chociaż chwilowe poczucie tego, że zima w końcu odejdzie. Był to więc pogodny dzień - było całkiem słonecznie, a wiatr był lekki i niezbyt gwałtowny, lekko muskając materiały wywieszonych tego dnia flag i banerów, głównie z barwami bieli i czerwieni herbu Astora. Na przeciwko placu, na łące rozbiło się parę namiotów w różnych kolorach - nie wszyscy goście mieli możliwość przebywania w dworze, lub woleli mieć większą prywatność tego dnia.
Na placu zgromadził się tłum ludzi, czekając na nadejście trumny oraz gospodarza. Tłum zaś był barwny - w pierwszych szeregach stali gościnni rycerze, możni z Oros, czy handlarze, kupcy, pomniejsi politycy i urzędnicy, którzy wietrzyli w tym okazję na polepszenie swoich sytuacji majątkowych, oraz wzrost w hierarchii. Nie jeden na pewno łasił się na to, by zagarnąć wpływy rodu Astora, a nie jeden też przyszedł tu z nudów. Byli tutaj jednak i przyjaciele, którzy przybyli, by oddać szacunek zmarłemu, tak jak zgromadzeni za plecami barwnych szeregów chłopi, wieśniacy, rzemieślnicy i mieszkańcy majątku Astora, lub przybyli z majątków leżących nieopodal. Shirav, spoglądając przez okno na ten mały tłum, spodziewał się większej ilości osób. Zimno skutecznie powstrzymało wielu przed przyjazdem z Oros. W holu stało jeszcze kilka osób, przy zamkniętych drzwiach. U boku Shirava jego brat Kyras, a za nimi ochroniarz Judal, czterech mężczyzn, którzy mieli nieść trumnę, oraz dwóch najemników, którzy pracowali tu od dawna. Dwóch ze służby stało przy drzwiach, czekając, by je otworzyć. Nadal nie widać było rodziny Astora z Oros.
- Panie. Nie chciałbym Cię ponaglać, ale na zewnątrz chłód. Niektórym może zniechęcić się czekanie - rzucił z lekkim ukłonem jeden z dwóch sług. Można było zaczynać podróż do położonego kilkaset metrów małego cmentarza przy drewnianej świątyni. To tam miał spocząć Mensk Astora według wcześniejszych ustaleń.
Dwór rodziny Astora
1Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla