Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

16
STONE
Obrazek
Doliny i pagórki ciepłego, południowego klimatu. Zaopatrzone w roślinność typową dla prerii, jednakże im dalej w góry, tym więcej wysokich drzew o dużych liściach lub długich igłach. Teren zazwyczaj suchy, ale nie wysuszony. Urodzajny i pełen niskich krzewów, wysokich traw. Dużo tutaj zaułków, jaskiń i krętych zakamarków. Raz wychodzisz na łyse pole, a innym razem błądzisz pomiędzy skałkami.

Po wielu przykrych przeżyciach, los chciał, że Stone wsiadł na statek i wypłynął w nieznane. Pierwotny kurs statku był skierowany na Ujście, jednakże oblegane przez orków miasto jest zablokowane na jakikolwiek kontakt z zewnętrznym światem. Co najwyżej orcze okręty przybijają do portu w Ujściu. Z tego względu kapitan musiał wysadzić załogę nieco dalej. Znaleziona plaża na północ od Ujścia wydała się idealnym rozwiązaniem. Toteż wysiedli tam podróżnicy. Część kupców i poszukiwaczy przygód, oraz nasz bohater- elf. Jak tylko stopy dotknęły stałego podłoża, wsiadł na konia (zwierzę przypłynęło wraz z elfem z Archipelagu) i popędził dalej- na zachód. Bardzo dziwne było jego zachowanie, tak jakby uciekał przed kimś- najwyraźniej miał ku temu powód. Ów powód znajduje się w woreczku przy pasie elfa. Mianowicie, podczas podróży zajął się on drobiazgami pewnego starca, który zmęczony starością, kimał w rytm kołyszących statek fal. Najlepsze, że nawet nie wiedział, co kradnie, bo ciemno było. Dlatego ucieka co galopem. Na łapu capu pokonał wybrzeże, a później trakt. Finalnie zsiadł z siodła, ażeby napoić konia wodą z maleńkiego strumyka. Bezpieczny, z dala od właściciela ekwipunku, może go obejrzeć. Wychodzi na to, że udało mu się zajumać flaszkę łatwopalnego oleju, czerwoną chustę z wyszytymi wzorkami i niewielki stalowy (na pierwszy rzut oka) krzyżyk z czerwonym klejnotem na przecięciu prostych. Stone nie wiedział, gdzie się znajduje. Nie miał mapy, ani nie znał się na geografii. [Braki w Naukach Przyrodniczych]
Zdany był na łaskę losu i własne szczęście, nie widział też nikogo na tym pustkowiu. Jedynie gołąb pocztowy zmierzał w kierunku północno- zachodnim. Poza tym, nic.


Spoiler:

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

17
-Ech... To była ciężka podróż... Ciekawe tylko gdzie dokładnie jestem.-powiedział sam do siebie elf, wyjmując z juk wierzchowca i mocno wąchając kwiat fiołka, który zawsze miał przy sobie.

W tym momencie ujrzał lecącego gołębia pocztowego. Leciał on na północny-zachód. Może Emeric nie był zbyt bystry, ale nie był też idiotą. Wiedział co to znaczy-gdzieś tam ktoś mieszka. Powtórzył sobie kilka razy w myślach kierunek lotu gołębia, tak dla zapamiętania. Jeszcze raz przejrzał rzeczy "pożyczone" od starca i schował je do kieszeni.

-Ten krzyżyk, wygląda dość ciekawie. Czy to na pewno stal? A klejnoty, to chyba rubiny... Tylko czy prawdziwe? Muszę obejrzeć go dokładniej gdy będę miał jakąś lupę. Ale chusta, dziwne te wzory na niej... i też jest czerwona jak kamienie... Podejrzane... Po za tym, jaki normalny starzec nosi przy sobie łatwopalny olej?!-Pomyślał Stone, który jakoś miał taki dar do wyszukiwania teorii spiskowych.

Elf najchętniej od razu ruszyłby w pogoni za gołębiem, ale wiedział, że Mlecz(Takie imię dał swojemu wierzchowcowi. Nie bez powodu.) musi odpocząć po tak męczącej wyprawie. Instynktownie zaczął rozglądać się za chrustem na małe ognisko, które da mu choć odrobinę ciepła. Nazbierał jakiś suchych traw, chwastów i gałęzi. Po czym zaczął rozglądać się za dogodnym miejscem do rozpalenia ogniska.

Tylko się nie rozleniwiaj Mleczyku. Długo tu nie zostaniemy.-rzekł do konia, jakby myślał, że ten zrozumie jego słowa.

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

18
Nadchodzi noc, a za nią mrok i nieznane. Wielu podróżników obi się zmierzchu, próbuje zrobić wszystko by podczas niego znaleźć się w bezpiecznym miejscu- wschodnia dolina pod gołym niebem do nich nie należy. Słońce chowa się za farbą czerni i szarości, a na jego miejsce wschodzi serowy gigant- księżyc. Nie tylko morale, aktywność spadają- również temperatura. Robi się chłodniej, w skutek czego powietrze wypełnia wilgoć. Przechwycone z ziemi kropelki życiodajnego płynu, od teraz tańczą zawieszone w przestrzeni. Nie dla każdego noc jest nieprzychylna, są takie stworzenia, które chętnie bytują w nocy. Pod płaszczem mroku, czują się nieuchwytne, gotowe zaatakować w każdej chwili. Pomimo tych wszystkich wad, Stone postanowił zaprzestać podróży. A wszystko to, by pozwolić zwierzęciu odpocząć. Szlachetny czyn bez wątpienia, ale czy rozważny.
Z pewnością rozmyślał o tym, podczas gdy leżał na boku- ogrzewany płomieniami ogniska. Te, delikatnie głaskały ciało, jakby usypiając. I w końcu wpadł w czeluści snu. Musiał śnić cudne rzeczy, albowiem uśmiech po przebudzeniu nie zniknął nawet na skutek zdrętwiałej nogi- noc minęła.
Wstał nowy dzień, a z nim zaspane słońce we wczesnej fazie. Wypoczęty pan i wypoczęty kompan- Mleczyk, mogą stawiać kolejne kroki.

Spoiler:

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

19
Emeric wstał z wyśmienitym humorem. Sny miał wspaniałe, a do tego noc taka spokojna. Tego się nie spodziewał, widocznie wyjazd z Archipelagu dobrze mu służy. Przeciągnął się, pogłaskał konia mówiąc:
-Oj Mleczyk, żebyś Ty wiedział jak bardzo i mi był potrzebny ten odpoczynek, ale teraz pakujemy manatki.
Ogier zarżał co u elfa wywołało uśmiech. Stone dogasił tlące się ognisko, złapał za swój rozpadający się kołczan i związał go mocniej rzemykiem, odmawiając przy tym modlitwę do Ukira. Modlitwę mówił bezgłośnie ruszając ustami, wodząc jednocześnie dłonią po napisach na swoim łuku. Wyglądał wtedy na bardzo skupionego. Po błogosławieństwu podszedł do strumyka. Znów napoił konia i złagodził własne pragnienie. Zdjął z siebie okrycie i obmył się trochę tą jakże zimną wodą. Zarzucił na siebie szaty, po czym podszedł do końskich juk i wciągnął z nich kilka kromek czerstwego chleba, dwa jabłka i kostkę cukru. Sam zjadł chleb, resztę oddał dla wierzchowca. Po posiłku wsiadł na konia i podśpiewując szeptem na własną melodię:
-Północny zachód... Północny zachód...
Udał się w tamtą właśnie stronę. Jadąc dość szybko Emeric nie stracił jednak czujności, wciąż miał przy sobie łuk i sztylety którymi się posługiwał, ale to miało teraz mniejsze znaczenie. Teraz podziwiał widoki. Widoki jakże pięknych gór, strumyków. Oglądał lecące na niebie ptaki...
-Aż dziwne że całe dotychczasowe życie spędziłem na Archipelagu, bez tych widoków- powiedział do siebie w myślach.
Ścieżki były kręte, trudne do przebycia, lecz Emeric wraz ze swoim kompanem jechali wytrwale i równo. Elf przyzwyczajony już nie co do widoków, skupił się teraz bardziej na wypatrywaniu śladów jakiejś wioski, bądź miasteczka gdzie mógłby uzupełnić skąpe już zapasy, zakupić nieco ekwipunku, wypić kufel piwa, zarobić parę srebrników i wypytać miejscowych o okolice.

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

20
Na północny- zachód, tak brzmiał tytuł wyprawy elfa. Dobrze zapamiętał lot gołębia pocztowego, który w jego mniemaniu musiał kierować się do pobliskiej osady. Trafny trop o ile jakaś osada blisko się znajduje, wszak gołębie latają na długie dystanse. To też najbliższe centrum może znajdować się kilka dni galopu stąd. W takim wypadku problem nawarstwiłby się, albowiem Emericowi skończyło się pożywienie. Wiał lekki wiaterek i słońce zbyt mocno nie świeciło, więc podróż sama w sobie była przyjemna. Problemy sprawiały co najwyżej wzniesienia i następcze niziny. Koń musiał się dużo napracować podczas przebierania kopytami, tak samo jak jeździec, gdy manewrował wodzą.
Raz w lewo, raz w prawo, to mocniej, to słabiej szarpnąć- byleby koń nie trzasnął o kamulca i się nie podbił, bo wtedy żaden pożytek z transportera.
W końcu zza jednego z pagórków, idzie dostrzec jakiegoś pulchnego rolnika. Człek dzierży w ręku kij pasterski, a jest odziany w skórzane spodnie o dębowym kolorycie, brudnej (być może niegdyś białej) koszuli oraz wełnianej kamizelce na niej. Za mężczyzną ciągnie się duże łaciate krówsko z brązowymi plamami. Na szyi ma dzwonek, a z dupy wylatuje jej placek domowej roboty. Facet pluje się do zwierzaka, że za wolno się rusza. Z całych sił próbuje popędzić krowę, jakby mu się śpieszyło. Pytanie- tylko gdzie? Dalej nie widać, żadnej pobliskiej osady.

Spoiler:

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

21
Hmmm... Pierwszy mieszkaniec na mojej drodze. Ale chyba nie wygląda na zbyt szczęśliwego. Znając życie na rozmowę nie będzie miał większej ochoty, ale cóż, czasami mus to mus-pomyślał elf
Spowolnił lekko konia. Podjechał nieco bliżej i przyjrzał się mu dokładniej.
No, ale na jakiegoś zbytnio biednego nie wygląda: krowa gruba, on gruby.-kolejne myśli przeleciały przez głowę Emerica.
Zsiadł on z wierzchowca, i zaczął prowadzić go za sobą. Zaciągnął lekko kaptur na głowę. Powolnym krokiem zbliżył się do wieśniaka i rzekł:
-Witajcie. Gdzie śpieszycie mości rolniku? Żadnej wioski ni widu ni słychu...- powiedział Stone próbując rozpocząć rozmowę z chłopem.

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

22
Koń pokłusował co rychlej, by dogonić tęgiego chłopa. Przy zabliźniającej się odległości zwolniono, wszak nikt nie chciał przestraszyć mężczyzny tudzież jego skarbu- krowy. Chociaż ciężko powiedzieć, że to jego skarb- podczas przybliżania się, idzie usłyszeć w jaki sposób koleś zwraca się do zwierzyny.

Chłop- No chodź, tempa dzido! - lecz krowa wciąż opornie stawiała kroki, jakby chciała uciec a nie podążać za właścicielem- Osz ty w pite pluta! Niech jam tylko dorwę jakiego rozgrzanego pręta, to ci tak wpierdolę, że się osrasz na rzadko! Suko ty! Albo Pawełka zawołam, ten skory do chędożenia zwierzyny jest. Ojjj, wtedy to będziesz muczała, oj będzie, he he he!- I przystopował troszku, kiedy to ogarnął, iż zbliża się nieznajomy. Wizerunek wysokiego, dobrze zbudowanego męża w kosztownym płaszczu i z łukiem na plecach, z pewnością wzbudzał respekt. W dodatku kaptur narzucony na głowę mógł sprawiać, że wieśniak po prostu bał się przejeżdżającego. Pomimo zaprzestania klepania ozorem, zaczerwienił się jeszcze jak buraczany chlejus. Nie można ukryć, facet speszył się na całego. Co gorsza, przejezdny zagadał- a to już w ogóle powaliło pasterza. Przybrał ten kolory tęczy, jakby miał zaraz pawia puścić. Chwile milczał, ale w końcu wykrztusił coś z siebie.

Chłop- Ano witaj. My jeno do wiochy pędzim. Mućka mi się zawieruszyła, panie. Goniłem za nią przez dwie noce z rzędu. - Uśmiechnął się kozacko na wieść o osadzie- A bo to trza wiedzieć, gdzie szukać. Osada jest blis...- Wtedy los chciał, że wiatr zawiał w twarz Stonea, tym samym ściągając kaptur i odsłaniając głowę. Rolnik ujrzał łysy łeb z irokezem i co gorsza- odstające uszy. Wartko powiązawszy fakty, wiedział że ma do czynienia z elfem. No i przyszła pora na rasizm, bo ludzie z elfami w zgodzie nie żyją. Zwłaszcza na wiochach, prymitywnych osadach mnogie legendy o długouchych migrują z chaty do chaty, z ust do ust. Ciężko przekonać do siebie ludzi, w tych czasach dyskryminacja na tle rasowym, to codzienność. - Osz kurwa! Nie no, niech cię panie moja wieś nie interesuje. Idź skąd przyszedł i nie zawracaj ludziom głowy. - Odwraca się oburzony, ponownie z burakiem, ale teraz gniew gości na twarzy- nie zawstydzenie.
Bieda różne rzeczy z ludźmi robi, głupsi są i uciekają od wszystkiego co obce. Jedyne na co świeciły się rolnikowi oczy, nawet po odkryciu rasy przejezdnego, to elfi łuk. Pozłacane elementy bardzo przypadły do gustu, właścicielowi krowy. Nic nie poradzisz, biedy to człek- lubi złoto i błyskotki, bo zawsze chcemy to, czego nie mamy.

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

23
-No tak, ludzie. Jebani rasiści. Wiedziałem, że tak będzie. Jebany wiatr. Ale muszę jeszcze zachować spokój... zachować spokój.-Myślami starał się uspokoić elf.
Koń Emericka w tym czasie zobaczył na trawie mlecze i zaczął się robić nie spokojny. Elf pogłaskał go po ciele i szepnął:
-Jeszcze chwila Mleczyk, chwilka.
Koń wydawał się niezwykle inteligentny, bo od razu się uspokoił. Rzekł tedy elf do człowieka.
-Panie! Widzisz, że jeszcze jestem spokojny. Nie proszę o gościnę, ni o żadne dary, czy prezenty. Chcę jedynie porozmawiać z miejscowymi, i wydać trochę pieniędzy. To chyba się opłaca nam wszystkim nie prawda? Więc lepiej będzie chyba dla nas obu jak do twojej wiochy się dostanę... Tylko żadnych sztuczek, bo oko celne, a ręka szybka. Rozumiemy się mości panie? A jak się dobrze sprawisz to może i tobie się coś dostanie...-próbował przekonać rozmówcę do swoich racji Stone.

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

24
Wieśniak bez krzty emocji, olał elfa. Jak tylko mógł, zrobił w tył zwrot i powędrował na północny- zachód. Pod nosem mruczał sobie - kurwa masochiści. Sam jesteś masochiści, ja krowy nie dymałem, ja nie Paweł z wioski. Kurwa, będzie mi tu jeden elf pieprzył o mnie, jak wiem kto jam jest. No chodź mućka, chodź szybko.- Najwyraźniej człek nie dosłyszał lub, co bardziej prawdopodobne, nie zrozumiał słowa "rasizm", więc dopowiedział swoje. Ludzie nie należą do masowo inteligentnej rasy. Owszem, w ich szeregach znajdują się jednostki nad wyraz zdolne o umyśle zdolnym naginać logikę do granic możliwości. Jednakże większość, to po prostu zwykłe buraki, które po najmniejszej linii oporu chcą przeżyć od pobudki po sen. Nie interesuje ich rozwój umysłowy, liczą się wyłącznie prymitywne popędy, cele: zjeść, wypić, poruchać lub w przypadku płci pięknej: ogarnąć chałupę, nakarmić rodzinę, zrobić zakupy. Tylko niewielki odsetek mierzy wyżej. Nie to co elfy, ta rasa jest szlachetniejsza- bez względu na ich podział na wysokie elfy, wschodnie czy leśne. Elfy z natury są lepsze od innych. Obdarzone talentem magicznym, co świadczy o czystszej duszy, większym uduchowieniu, szerszej świadomości świata. Elfy są zwinniejsze, bliżej im do natury, ale nie zachowują się jak zwierzęta. Tuż po orkach, ludzie są najdzikszą z ras. W biedzie i syfie parzą się ich bękarty, suka ma czystsze szczeniaki, niż matka bachory.
Wieśniak szedł dalej, nie reagował na słowa elfa. Miał to głęboko w dupie. Jedynie słowa "tobie się coś dostanie" zatrzymały chłopa na sekundę, jakby chciał się odwrócić, ale tego nie zrobił- szedł dalej. Faceci lubią konkrety, bez nich ciężko cokolwiek ugrać. Dobrze jest mieć sakwę pełną złota, wnet wiele ścieżek staje się prostszych.

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

25
-Kurwa, najchętniej to bym ubił wieprza. Smarkata, gruba świnia. Ale nie. Nie zacznę nowego życia przelewaniem krwi. Po za tym potrzebuje się dostać do tej wioski.-pomyślał elf.
-Ej! Chłopie, zapomniałem o czymś. Mam dla ciebie prezent.-powiedział elf ściągając z szyi złoty medalion schowany pod szatą-Miałem go dać pierwszemu napotkanemu, MIŁEMU mieszkańcowi. Może być twój. No chyba że stałbyś się dla mnie nie miły i na przykład zwyzywał.-mówił dalej z lekkim uśmieszkiem Stone, dodatkowo bujając medalionem przed twarzą chłopa.
Po krótkiej przerwie dodał:
-Znasz moje warunki, pytanie brzmi czy na nie przystaniesz...

Re: Wschodnia Dolina Gór Daugon

26
Bełkot, co najwyżej wkurwiał wieśniaka. Czuł się, jakby jakie to niedojebane muszysko brzęczało mu nad uchem. Nabuzowany, pewnie sięgnie zaraz po swój kij, za pomocą którego wymierzy siarczysty wpierdol temu elfowi. Nosz ile można? Pierdoli i pierdoli, jakby nie kumał, że ma się odpierdolić.
Jednakże podejście w ułamku sekundy przeinacza się z lewego w prawe. Krótka adnotacja o niejakim wynagrodzeniu, automatycznie kończy przemarsz wieśniaka. Instruowany chciwością, odwrócił głowę w kierunku Stone'a i z błyskiem w oku, analizuje kołyszący się na wietrze medalion. Na twarzy od razu gości radość i nieszczery uśmiech. Z ręki wypuszczono łańcuch od krowy, żeby to truchtem dobiec do elfa. Kiedy odległość była wystarczająco niewielka, mąż wyciąga ręce po medalion. Dotyka go i głaszcze, ślini się jak wygłodniały pies, może nawet dostał erekcji- ciężko stwierdzić przez te skórzane spodnie.

- Panie złoty! Ależ po co te niesmaki, tej. Bierzem mućke i lecim do wioski. - Odebrał medalion z rak elfa i założył go na szyję- Tylko nie licz na wiwaty, ludziska obcych nie lubią i trza się napracować, by zyskać ich szacuneczek. Kaptura też nie ściągaj, a no i mów do nich "szacuneczek". Pomyślą żeś swój. Ruszajmy, ruszajmy. To jeszcze kawałek drogi, a mućke trza wydoić za cycuchy. I poszli w stronę nieznanej wioski. Trochę pogadali, trochę się poznali, ale bez perspektyw na większą znajomość- po prostu był to czysty interes tzw. żądza pieniądza.

[z/t]
[ http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=25&t=2090 ]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Południowa prowincja”