Re: Dziedziniec

16
To co sie działo było bardzo szybkie, gwałtowne i intensywne. Dziewczyna była pochłonięta tłumaczeniem ludziom co sie stało i dlaczego jest umorusana krwią. Zdała sobie sprawę, ze nikt jej nie rozumie. Po jakimś czasie poddała sie i chciała poszukać drogi ucieczki z tego nieprzyjaznego miejsca. Niemniej kiedy to przedsięwzięła coś innego stanęło jej na drodze. Alicja w pewnej chwili zauważyła, ze tłum nie zwraca uwagi na nią, a na coś znajdującego sie obok niej. W pierwszej chwili nie zwróciła uwagi, ze ludzie z coraz to większym przerażeniem przyglądają się truchłu Verany. Kiedy jednak spojrzała w kierunku zamieszania sama zamarła. Zauważyła, że coś co było dzieckiem próbowało się wydostać z ciała Verany. W tym przypadku również i Alicję ogarnęło duze przerażenie. Tym razem nie chciała w żaden sposób przeciwstawiać się temu co wyszło z jej towarzyszki, chciała tym razem jak najszybciej uciec. Miała taki plan, ale coś co było krwią zabryzgało jej oczy.

Kobietę opanowała w tej chwili panika, zaczęła biec na oślep jednocześnie próbując wytrzeć ciecz ze swoich oczów. W tym wszystkim zaczęła słyszeć coś dziwnego - jej rodzimą mowę. Spowodowało to, ze Alicja przez chwilę przystanęła zaskoczona tym co usłyszała. Nie próbowała się jednak wsłuchiwać w to, ponieważ w tym momencie najważniejsze było wydostanie się z miejsca zamieszania. Alicja zatem biegła przed siebie, czasem na oślep, starając się odbiec jak najdalej. Całe szczęście udało się jej coś zobaczyć, wiec starała się omijać wszelkich rozhisteryzowanych ludzi.

Re: Dziedziniec

17
Postanowiła uciekać z zalanymi krwią oczyma. Było to zdanie zarówno ryzykowane jak i nierozważne... jednak czy w obliczu nieznanego zagrożenia można podjąć jakiekolwiek inne? Pędząc więc po zagraconym porozrzucaną bronią i resztkami drewnianych kłód kobieta potknęła się kilkukrotnie obijając przy tym i tak sponiewierane stopy. Jednak jej determinacja w połączeniu ze znaczną dozą szczęścia pomogła jej uciec od niebezpieczeństwa. Być może podświadomie lub wręcz instynktowni skierowała się nieco w kierunku czystego i dźwięcznego głosu w nadziei na pomoc lub ochronę przed tajemniczymi sylwetkami. Sylwetkami, których tajemnicze dźwięki cichły w miarę gdy zbliżała się do owego mocnego głosu. W końcu umęczona potknęła się po raz kolejny... i tym razem padła na ziemię. Przez chwilę szamotała się zlękniona próbując zmusić wycieńczone kostki do wysiłku... lecz może to z powodu lęku lub wcześniejszych obrażeń nie była w stanie na nich ustać. Całe nogi zdały się być jej ciałem obcym, nad którym nigdy nie miała kontroli. I kiedy myślała, że nie poruszy się już nawet na metr... naraz za tył tuniki pociągnęła ją silna ręka i po chwili przez wpół oślepione oczy dostrzegła otaczających ją knechtów mamroczących coś w swojej dziwnej mowie. W końcu jedna z sylwetek przyklękła przy niej i podając jej mokrą szmatę do przetarcia twarzy odezwała się dobrze jej znaną mową.

- Rozumiesz mnie... prawda? Słyszałam jak próbowałaś z nimi się porozumieć...

Gdy Alice przetarła twarz spostrzegła, że wkoło jej osoby stoi około dziesięciu piechurów. Ubrani byli w brunatne tuniki ze znakiem Sakira na piersi... i nie wyglądali na zbyt zadowolonych. Tym czasem tajemniczym darczyńcą i posiadaczem ścierki okazała się być starawa zakonnica z dość łagodnym uśmiechem, który szpecił nieco brak połowy zębów i krzywy nos. A także zmarszczki na twarzy, które jednak zdawały siebie tak głębokie z powodu spięcia jakie panowało na licu kobiety. Pomagając dziewce przetrzeć twarz spokojnym głosem kontynuowała pytania.

- Posłuchaj... wiem, że możesz być zaskoczona... najpewniej jesteś. Ale jeżeli nie chcesz by ci ludzie coś ci zrobili... proszę powiedz mi wszystko co wiesz... o tym.

Tutaj skinęła na dwóch piechurów, którzy razem gwałtownie podnieśli obolałą Alicie i ukazali jej plac, na którym moment temu pojawiła się w dziwnych okolicznościach. Była obecnie od niego odgrodzona cienkim murem tarcz i włóczni, który naprędce utworzyli zakonnicy w jedynej z bram doń prowadzących. Snuli się po nim inni knechcie i zbrojni. Jednak nie wyglądali oni najlepiej. Być może było to spowodowane faktem, że do tyłu głowy każdego z nich przykuty był sporawy pajęczakopodobny stwór. Co chwila któryś z owych robaków wydawał cichy skrzek i natenczas przypięty doń człowiek rzucał się w furii w kierunku muru tarcz by zazwyczaj zostać nabitym na jakowaś pikę. Jednak tajemnicza istota odskakiwała natenczas od swego żywiciela i rzucała się w dziwnie przypominający tor lotu pocisku z kuszy sposób na najbliższego knechta. Co najgorsze dziwnych istot nie tylko nie ubywało... było ich coraz więcej. A wszystkie wychodzili... z rozwartych niczym wrota otchłani zwłok Verany.

- Więc? Będziesz współpracować?

Ponagliła zakonnica jedynie jeszcze bardziej zwiększając i tak już ogromne napięcie.
Spoiler:

Re: Dziedziniec

18
Alicia próbowała czym prędzej zetrzeć z twarzy krew i zlokalizować gdzie biegnie. Odzyskanie percepcji i zdolności orientacji było dla niej bardzo istotne. Tym bardziej, że wokół niej rozgrywały się sceny rodem z horrorów. Dziewczyna kątem oka widziała czasem tratujący się w panice tłum, widziała bójki oraz krew. Nie wiedziała czy to jest jej krew czy innych, w sumie w tym momencie nie miało to znaczenia. Obolała i zmęczona dziewczyna w pewnym momencie się przewróciła. Ciało odmówiło posłuszeństwa, a adrenalina przestała działać. Jedyne co poczuła wtedy Alice to jedno wielkie zmęczenie, a także obojętność i rezygnację w związku z całą sytuacją. Poddała się i było jej wszystko jedno co się z nią stanie.

I wtedy poczuła mocne szarpnięcie. Dziewczyna w pierwszej chwili nie wiedziała co się dzieje. Wybudzona z letargu, ponownie odzyskała czujność i postrzeganie. Widok, który zobaczyła nie napawał ja jednak radością. Otaczała ją wiejska, brudna, przepita a przede wszystkim agresywna tłuszcza, która chciała jej śmierci. Dziewczyna czuła to dobrze w każdym spojrzeniu wycelowanym w nią.

I wtem usłyszała znajomy głos, a co dziwniejsze .. własną mowę. Alicja była w pierwszej chwili tak zaskoczona, że nie wiedziała co się dzieje. Zaczęła się rozglądać za osobą, która mówiła w jej rodzimym języku. Wzrok padł na kobietę, która dała jej coś do otarcia twarzy - Alicja skwapliwie z tego skorzystała, wycierając się dokładnie z krwi, kurzu i całej reszty. Kobieta nie do końca jej się podobała - Alicja czuła w niej dziwne napięcie.

Obecnie nie mówiła nic tylko przyglądała się analizując sytuację. W miarę rozwoju sytuacji Alicja dowiedziała się, ze powinna powiedzieć co się stało. Tyle, ze nie wiedziała nic. Powiedziała o tym również staruszce ubranej w dziwny strój. Wyznała, że nie wie jak sie tu znalazła, że ogółem mało co pamięta. Głownie strzępy sytuacji, które przelatywały przez jej głowę z różnych okresów. Większość z nich to wyblakłe obrazy, które mieszały się z przeszłością i teraźniejszością.

Pamiętała ośnieżone góry, lasy a także jakaś dziwną klatkę, kajdany, mały szynk i przyjazną twarz kobiety podobnej do tych, które kiedyś spotykała. Obrazy w momencie opowiadania przemykały przez jej głowę, czyniąc wszystko bardzo nieznośnym. Dziewczyna w pewnej chwili złapała się za głowę, nie mogąc wytrzymać od natłoku myśli i obrazów, które miała w głowie.

Kiedy dość osobliwa migrena jej przeszła to spojrzała na dziedziniec. To co zobaczyła wprowadziło ją w niepokój. Było to straszne. Alicja nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego. Przeczuwała, ze kobieta nie jest dobroduszna, tylko kryje jakiś mroczny sekret. Nie wiedziała w sumie co to jest i to przerażało ją. Dziewczyna dopiero po kilku dobrych minutach się ocknęła z przerażenia i zapytała co to jest. O współpracy wiedziała, że musi się na nią zgodzić, przynajmniej na początku. Czuła, że brak chęci może się dla niej źle skończyć, a żyć chciała. I to jak najdłużej ….

Re: Dziedziniec

19
Kobieta w zakonnych szatach pokręciła zrezygnowana głową i rzuciła kilka zdań w przepraszającym tonie w stronę jednego z żołnierzy. Ten z kolei dużo mniej przyjemnym tonem rzucił najpewniej jakieś przekleństwo i zbywając ją gestem dłoni ruszył ku szeregowi knechtów. Po chwili począł wykrzykiwać kolejne niezrozumiałe dla młodej dziewczyny słowa do pozostałych przy życiu i zmysłach zakonników. Alice nie dane było jednak ujrzenie dalszych losów owego wydarzenie. Została odprowadzona, czy też raczej zawleczona przez plac oraz kręte i chłodne korytarze do lochów fortecy.
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Srebrny Fort”