Lochy więzienne

1
Obrazek
Lochy są obszarem, jaki rozciąga się pod fundamentami Srebrnego fortu. Dokładny areał oraz liczba pomieszczeń nie są znane. Podobno ciemnica łączy w swej okazałości liczne zakamarki, tajne przejścia oraz tunele prowadzące na powierzchnie poza zamkiem. Spełniają one głównie rolę więzienia, gdzie nie tylko przetrzymuje się najgroźniejszych nekromantów, ale również prowadzi na nich badania i „wyciąga” informację. Dlatego pełno tutaj narzędzi tortur, takich jak: tortura wodna, kołyska judasza, kozioł czarownic, krzyż modlitewny, ława tortur, toca, wahadło, widełki heretyków oraz wiele, wiele więcej.
Zanim trafisz z poziomu głównego do lochów, musisz minąć długi hol pełen straż, który funkcjonuje jako ostatnia linia obrony przed uciekinierami.

Re: Lochy więzienne.

2
Wyszedłszy z sali ceremonialnej, Vespera nie mitrężyła tylko bezpośrednio skierowała się ku ciemnicom, apiać przemierzając korytarze pełne czcigodnych wizerunków dygnitarzy Zakonu. Wiedziała jednak, że niedługo jeszcze przyjdzie znosić jej ten przepych i zrazu dotrze do miejsca jakże odmiennego od pełnych okazałości górnych poziomów Srebrnego Fortu.
Nieraz zdarzało jej się bywać w lochach, począwszy od niezapomnianego pierwszego razu, kiedy to razem z innymi nowicjuszami wybrali się tam, by wdrażać się w techniki zawodowe. Te „praktyki” działały na niektórych żółtodziobów niczym najlepszy emetyk, a sceny będące ich efektem powodowały nie lada uciechę wśród pozbawionych żołądkowych fluktuacji nowicjuszy i jeszcze większe zgorszenie wśród prowadzących zajęcia z przesłuchiwania. Zrobili nawet zawody w rzyganiu - wśród konkurencji dominowały te na wytrzymałość, dystans długi oraz krótki… Później niestety bywała tam już w bardziej poważnych okolicznościach.
Takich, jak na przykład teraz, gdy te sepulkralne hieny znów rzucały wyzwanie prawości. Jedna z nich znajdowała się właśnie w lochach i z jakiegoś powodu wyciągnięcie od niej informacji stało się ponoć niemożliwe. W przeciwieństwie do forsowanych przez nowoczesne społeczeństwo III Ery trendów postulujących humanitaryzm, wolną wolę i tym podobne pierdoły, Vespera miała bardzo konserwatywne poglądy na świat i równie tolerancyjne zapatrywanie się na kwestie asertywnych technik komunikacyjnych. Z dumnym poczuciem użyteczności wykorzystywała w pracy opasłe tomiszcza popularnych uczonych o chwytliwych tytułach takich jak „Empatia w negocjacjach gwarancją sukcesu”, z ich treści czyniąc podpałkę, a z okładek podręczną podstawkę na utensylia.
Nekromanci pustoszyli ziemie Keronu, trwożyli mieszkańców królestwa, a ich knowania z ciemnymi mocami były główną siłą sprawczą napędzającego się zła, toteż przesłuchiwanie ich przez Inkwizycję Zakonu celem ratowania innych istnień winni traktować za zbytek łaski. Dira necessitas jak to mówią, wzruszyła ramionami w myślach, docierając wreszcie do wrót lochów.
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

3
Odwiedzinom starych miejsc, prawie zawsze towarzyszą wspomnienia. Wspomnienia pozytywne oraz te negatywne, myśli godne zapamiętania, jak i kłęby zawiłości, których eksterminacja jest mile wskazana. Wyłaniają się z mroku i do niego wracają, z tym że nigdy nie wiesz kiedy ma to miejsce.
W przypadku wędrującej na najniższy poziom kobiety, pierwsze obudziły się nastoletnie refleksje. Nielegalne wizyty nowicjuszów, którzy ogarnięci potęgą ciekawości, wkradali się tu i tam. Nie miało to jednak miejsca w przypadku Vespery, jej pierwsza wizyta w lochach była czysto oficjalna. Wizyta przepełniona treściami merytorycznymi, trikami oraz techniką wyciągania informacji. Być może prowadzone niegdyś szkolenia odbiegały od jakiejkolwiek dydaktyki, ale za to bankowo wpajały pierwotne założenia. Oprócz zdobywanej praktyki, barbarzyńskie warunki ćwiczeń umożliwiły nawiązanie licznych przyjaźni. Wszak poddawane drastycznym doświadczeniom, wielokrotnie jeszcze dzieci, wspierały siebie nawzajem.
Niestety akurat dziś, po drodze nie spotkano żadnego z nich. Wielu nie przeszło podstawowych szkoleń, a większą część rozbito po świecie, gdzie za zadanie mają chronić i głosić świetność zakonu Sakira. Wyłaniające się zza mgły wrota jeszcze bardziej potęgują wspomnienia. Tak niewiele kroków trzeba, aby zajrzeć do lochów jeszcze raz.
Ostatni korytarz, a raczej hol, bo jego gabaryty mogłyby spełniać rodzaj sali tronowej. Ogromny prostokątny areał, o ścianach wysokich na minimum 8 metrów. Jego sufit podtrzymują marmurowe kolumny, dokładnie 6 sztuk zlokalizowanych w centrum oraz narożach.
Przy jednej z kolumn stoi dostojny kapłan, jeden z tych, jacy opuszczali dziś rano Salę Ceremonialną. Uśmiechnięty od ucha do ucha staruszek macha w kierunku Vespery.
Usytuowana bokiem kobieta z łatwością dostrzega gestykulację seniora, lecz pozycja umożliwia jej ignorowanie bez konsekwencji. Śpieszy się do drzwi, ma prawo nie odnajdywać wzrokiem zaczepki, więc nikt nie winien się gniewać tudzież obrażać.
A to czy podejdzie do kapłana zależy wyłącznie od jej woli.

Re: Lochy więzienne.

4
Wpierw zaprzątnięta wystarczająco swoimi sprawami Vespera chciała najzwyczajniej zignorować machającą do niej postać, by uniknąć rozpraszania się na trwoniące czas błahostki. Rychło jednak opamiętała się, gdy dotarło do niej, kto pragnie ją zaczepić, co w kontekście dzisiejszych zdarzeń z sali ceremonialnej nabrało dość podejrzanego wydźwięku. Prawdopodobieństwo akcydentalnego znalezienia się tutaj kapłana? Niewielkie. Do tego stopnia, iż postanowiła opóźnić spotkanie w lochach – w końcu te 5 minut nie uczyni wielkiego postępu w śledztwie, nie przysporzy ulgi nekromancie w katuszach, a co najwyżej wywoła irytację Alfreda - wielkie rzeczy...
Kapłan ani chybi sądził już, że zaaferowana dziewczyna go nie spostrzegła, gdy ta w ostatniej chwili zatrzymała się i niczym fryga uczyniła zwrot o dziewięćdziesiąt stopni, tak że ich lica znajdowały się naprzeciwko siebie.
Witaj, czcigodny kapłanie – rzekła z pozornie niefrasobliwą uprzejmością. Naraz jednak zmierzyła wzrokiem postać staruszka, a na jej facjacie wykwitnął niepozbawiony lekkiej złośliwości uśmiech, którego przesłanie ten winien w lot pojąć. – Nie spodziewałabym się ujrzeć tak dostojnej persony w tym niezwykle ponurym i odosobnionym miejscu. – Mimo konstatacji o charakterze twierdzącym, w powietrzu ewidentnie zawisło pytanie, na które Vespera wręcz oczekiwała od kleryka odpowiedzi.
Wszak powszechnie wiadomym było, że tak ustronna lokalizacja jak ciemnice w pełni należała do domeny pionu inkwizycyjnego - niezwykle rzadko zapuszczał się tam ktokolwiek spoza niego, a co niektórzy wręcz otwarcie wyrażali się o lochach z niechęcią. Cóż zatem robił tu pogodny kapłan, który na dodatek machał do Vespery celem zwrócenia jej atencji?
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

5
Nadzieja kapłana na spotkanie obumierała z każdą nadchodzącą chwilą. Każdym krokiem oddalającej się w kierunku lochów kobiety. Życie lubi jednak płatać figla, dlatego w ostatniej sekundzie, ba milisekundzie, korpus dorodnej zakonniczki nagiął prawa logiki. Ni stąd ni zowąd za pomocą dynamicznego skrętu na pięcie, wymierzyła nowy cel. Szczera radość ponownie zagościła na twarzy Wysokiego Kapłana. Człowieka darzonego szacunkiem, który dla wielu w zakonie jest nie tylko wielkim wysłannikiem Bożym, lecz również mędrcem i przyjacielem. Jego powykręcane brwi, aż zalśniły na widok nadciągającej Vespery. Gdyby nie kostur, o który się podpiera, pewnie poleciałby na kolana z tego podniecenia. Senior od zawsze uwielbiał kontakt z młodymi, zwłaszcza tymi nie obcymi jego sercu. A jak wiemy Vespera spędziła wiele dni i nocy w ścianach kapłanów. Nieprawdopodobnie wierząca, szlachetna i dobra była jedną z ich młodych ulubienic. Z tej przyczyny pozytywna energia staruszka nie powinna budzić w kobiecie jakichkolwiek podejrzeń. Kapłani są po prostu dobrzy, albowiem wyłącznie Ci o największym sercu zostają w klasztorze na całe życie.
No, ale w końcu Vespera podeszłą do niego. Jak zawsze przywitała się oraz w odpowiednim tonie rozpoczęła rozmowę. Może z innymi nie potrafiła się komunikować, zaś z nim i jego podobnym zawsze umiała pociągnąć gadkę, tak aby nie było nudno.
- Witaj Dziecko! Wieki Cię nie widział. Nie bywasz już w kaplicy tak często, a Pani Basia wciąż piecze Twoje ulubione placki. Przecież sam ich nie dam rady jeść, moje stare kości i tak mają problem z dźwiganiem brzuszyska. Ho-ho-ho. Nikt poza nami nie lubi jej kwaśnego tworu, więc w imię stwórcy odwiedź Nas! Ho-Ho-He-He-He.
Mogę Ci zadać to samo pytanie VespeRRRo, lecz byłaś pierwsza. Zatem jestem "tu tej" w nieprzyjemnej sprawie. Sam wysłałem jednego kapłana, kojarzysz pewnie LimonCzeLLo, aby monitorował sprawy w lochach.

Starzec zaczął kaszleć.
- Ostatnio nawet stąd znikają odebrane heretykom artefakty. Przecież to bluźnierstwo przeciwko Sakirowi! A jakie niebezpieczne, nie wiemy co potrafią ich narzędzia.
Fascynujące, naprawdę fascynujące, że nikt na to nie zwraca uwagi. Gorzej gdy coś trafi w niepowołane ręce.

I dziadunia chyba się zapomniał, że przekazał dziewczynie nad wyraz wartościowe informacje.

Re: Lochy więzienne.

6
Wspomnienie wiktuałów pani Barbary, a tym samym jej krotochwilnej osoby mimowolnie wywołało uśmiech na twarzy Vespery. W rzeczy samej, dawno nie kosztowała nie tylko jej placków, ale również niezwykle pouczających teorii o wibracjach garnków i procesach rozpadu struktur skrobi. Jakaż szkoda, że z biegiem lat beztroska tamtych czasów przeminęła bezpowrotnie, ustępując subiekcjom na miarę szerzącej się nekromancji. Wiele się zmieniło, w tym ona sama, ale miło było czasem móc sięgnąć pamięcią do tych niefrasobliwych wspomnień. O ironio tuż przed wejściem do pełnych wisceralnych atrakcji lochów…
- Czas pochłaniają mi teraz całkowicie sprawy Zakonu. Ale obiecuję, że gdy załatwię bieżące zadania, znajdę chwilę dla starych druhów – przyrzekła kapłanowi.
Zaraz jednak wzmianka o kolejnych kłopotach w Srebrnym Forcie jak za dotknięciem wspomnianego artefaktu rozproszyła błogą atmosferę. Naprawdę, nazbyt już nadojadło jej się dzisiaj to ciągłe wysłuchiwanie o wewnętrznych problemach w Zakonie.
- Trzeba w końcu zacząć wyciągać poważne konsekwencje za takie niechlujstwo – mocno się poirytowała, słysząc o niesolidności w tak oczywistej kwestii. Z tonu jej głosu łacno dało się wywnioskować, iż gdyby to od niej zależało, kary za takie niedbalstwo byłyby porównywalne do rozrywek serwowanych przesłuchiwanym apostatom. - Albo ktoś partaczy przy ewidencjonowaniu, albo czas nałożyć wreszcie większe sankcje na wybryki krnąbrnych nowicjuszy.
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

7
Pierwsza wypowiedź, jaka została wyemitowana z warg kobiety nieco rozbawiła kapłana. Jego usta podciągnęły kąciki w górę, jednocześnie powodując zmarszczenie fałdków skórnych w okolicy oczu i na czole. " Sprawy zakonu ", Vespera dała mu jasno do zrozumienia, iż kapłani nie są już zakonem. Jakby wewnętrzny rozłam już nastąpił i nic, ani nikt nie może temu zapobiec. A przecież było to nieprawdą, Kolektyw Jest-Był-Będzie jednością. Tworzą go wszyscy razem, a podejście niewiasty po prostu rani serce. Jednak Kapłan nie poprawi jej w żadnym stopniu, bo wybór nie należy do niego.
Z żalem zamyka oczy, medytuje w duszy, ażeby ponownie powrócić do pozytywnej rzeczywistości.

Kolejno Vespera udzieliła swego przemyślenia na temat problemu, o którym wspomniał jej kapłan.
Na szczęście nie zrozumiała go prawidłowo. Dla niej były to zwykłe niedopatrzenia, pozbawione znaczenia incydenty. Natomiast wysłannik Boży jest świadom panującego bezprawia. Ktoś lub coś macza palce w potężnej magii, potężnych artefaktach. Wykrada je bezkarnie w niewiadomych celach. W obrębie mistyfikacji mogą być obecni heretycy, demony oraz zakonnicy. Dlatego kilka godzin wcześniej, o poranku toczono słowny bój w Sali Ceremonialnej. Nikt, nikogo za rękę nie złapał, toteż nie ma dowodów. Jedno jest pewne, coś się święci, lecz nie wiadomo co.

W celu uzupełnienia konwersacji, dziadziuś dodał coś od siebie.
- Masz rację, musimy zwracać na to uwagę.
Nie zatrzymuję Cie dalej, widzę że "Zakon" wzywa. Dobre dziecko pamiętaj tylko, że zawsze znajdziesz u mnie miejsce, bądź rozsądna i uważaj na siebie, bo Pani Basia zaleje kaplicę słonymi łzami. Wiesz, jak Cię kocha... Święte imię Sakir.

I wtedy odwrócił się do niedaleko usytuowanych drzwi. Z pomocą laski popełzał przed siebie.

Re: Lochy więzienne.

8
- Święte po wsze czasy. Do zobaczenia wkrótce! – zdążyła jeszcze rzucić na odchodne oddalającemu się klerykowi, choć nie mogła oprzeć się wrażeniu, że coś Wysokiego Kapłana zafrasowało. Zamyśliła się, szukając przyczyny tego stanu rzeczy - toż nie wydawało jej się, żeby w jakiś sposób go ubodła w pogawędce. Zapewne jak zwykle niepotrzebnie nazbyt się o wszystko troskał. Powzięła zamiar, by po powrocie z wyprawy odwiedzić go, a potem wesprzeć w porządkowaniu zakonnych nieścisłości - to haniebny despekt, żeby tak czcigodna osoba musiała osobiście doglądać spraw na tak niskim szczeblu.
Tymczasem czas nieubłaganie płynął i przypominał o konieczności zagospodarowania go w inny sposób. Alfred z wściekłości pewno sam już sobie zaczął kciuki zgniatać… Skończywszy introspekcje, reminiscencje i insze zjawiska targające umysłem, Vespera ponownie ruszyła przed siebie, mimowolnie wsłuchując się w odbijające stukot kroków echo, tak bardzo potęgujące klimat miejsca, do którego się zbliżała. Jeszcze tylko ostatnie kolumny, te marmurowe drzewa rosnące na wierzchnich poziomach Fortu i już dotarła do wrót, które uchyliła żwawo, by zanurzyć się wreszcie w nieżywym uniwersum zakonnych lochów.
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

9
No i przekroczono granicę. Vespera wreszcie zjawiła się wewnątrz tych "prawdziwych" lochów, chociaż hol, w którym przebywała również zaliczany jest do areału ciemni, to jednak stanowi on bardziej punkt kontrolny wchodzących oraz wychodzących. Pełen strażników, jacy oblegają wyjścia, kreuje intrygująco ciekawy model pułapki bez wlotu, oczywiście jeśli jesteś uciekinierem lub kimś w tym rodzaju.
Ówcześnie dookoła kobiety znajdują się komasacje korytarzy, cel i tego typu przestrzeni. Bez mapy, tudzież pomocy strażników dotarcie do wyznaczonego celu jest niemal niemożliwe. Chcesz dostać się do Alfreda, więc pewnie skończysz w przechowywalni pościeli, chcesz odszukać celę 43b, staniesz przy 78c w innej części sieci. Przeto w Zakonie znajduje się wyłącznie kilka osób, jakie poruszają się po lochach bez niczyjej pomocy. Niedawno wyszedł również projekt, jakoby "znajomość lochów" była elementem studiów zakonników. Skoro dochodzi tutaj do wielu przewinień, giną artefakty to takowe wyjście byłoby wysoce pożądane.
Samemu ciężko poruszać się po ciemni, fortunnie przy wejściu są strażnicy, oni pewnie wiedzą jak dotrzeć do Alfreda.

Re: Lochy więzienne.

10
Ciemnice, ten kamienny matecznik Srebrnego Fortu, ta zimna arteria zakonnych informacji, stały finalnie otworem przed skromną służką Pańską. Pierwszy to labirynt dla inkwizytora, drugi bowiem z precyzją eskulapa ten wysupłać musi w głowie oskarżonego. Kędy zmierzać to przednia i jedyna tu zagadka, bo choć główny zarys tych podziemi znany był Vesperze, nie lza przecie połapać się w jego wszystkich odnogach, a tym bardziej przewidzieć, gdzie kto aktualnie bytuje, gdy danej sprawy nie prowadziło się osobiście. Nie sądziła, że z miejsca skieruje się ją do lochów, toteż mapa spoczywała teraz bezrobotnie w innej części Fortu. Wielka szkoda…
Szczęśliwie mogli jej przyjść w sukurs strażnicy, których ten niecierpliwiec Alfred winien był wcześniej uprzedzić - w końcu to nie plac na igrce, że każdy sobie może swobodnie przyjść na uciechy.
- Gdzie dziś przesłuchuje inkwizytor Alfred? – zwróciła się służbowo do jednego ze strażników mających baczenie na rotacje wchodzących i wychodzących. Słabe baczenie dla uściślenia, skoro ostatnimi czasy panowało tu lekkie rozkiełznanie.
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

11
W lochach strażnicy wyglądają niczym gwiazdy. Ich płytowa zbroja odbija wiązki światła, które pochodzą z ulokowanych na ścianach pochodni. Podobne zjawisko wykorzystywane jest w znanych Vesperze, lakierach do paznokci. Stosowane pigmenty perłowe w oparciu o mikę oraz tlenki: Ti, Fe, Cr prowadzą do interesujących efektów optycznych np. zmiany doznań wizualnych w zależności od kąta obserwacji. Blaszki miki, których powierzchnia z obu stron pokryta zostanie warstwą TiO2, wykazują cechy zbliżone do guaniny, tj. wysoki współczynnik załamania światła i nierozpuszczalność w mieszaninach kosmetycznych. Czyste pigmenty kolorowe cechują się dużą siłą barwienia, ale są dość matowe, w przeciwieństwie do metalicznej zbroi. Inaczej niż w nieregularnych cząstkach klasycznych pigmentów barwnych ubrań, stop ma płytkową strukturę, która jest odpowiedzialna za połysk i jednocześnie wywołuje całkowite odbicie padającego światła, dlatego jest widoczny i świeci jak wyżej wspomniane ciało niebieskie.
Jednak blask mężczyzn nie przeszkadza kobiecie w nawiązaniu kontaktów. Od razu próbuje wyciągnąć od nich informacje na temat obecności niejakiego Alfreda. I pewnie uzyskałaby szybką odpowiedź, gdyby nie fakt, iż Panom się bardzo nudzi, a taka atrakcyjna lolita może przysporzyć im odrobinę rozrywki.
- Alfred? Po co Ci Alfred? My zwykli strażnicy już Ci nie wystarczamy bejbe?
Ja nie mam nic przeciwko by spędzić troszkę czasu .Po prostu będąc tu z tobą, bo nie znalazłem zbyt wielu kobitek, które traktowałyby mnie tak jak Ty.

Re: Lochy więzienne.

12
Tenże respons wcale a wcale nie ukontentował Vespery. Takoż nie zdeprymował, choć przyznać należy, że wywołał w niej najsampierw zdziwienie, a rychło potem rozsierdzenie. Każdy człowiek, choćby w szlachetności przodujący, winien był jakiegoś grzechu na tym padole łez. Istniała jednakże taka „przywara”, której w żadnym wypadku nie ośmieliłaby się imputować strażnikom – mianowicie inteligencją to oni nie grzeszyli. Oto przed nią stało żywe exemplum głupoty i braku instynktu samozachowawczego, które nieroztropnie wzięło ją za kogoś innego, niżby można się spodziewać po aparycji.
I z błędu tego nie warto ich było wyprowadzać, przynajmniej na razie. Vespera mogła wartowników zrugać, uderzyć, sprawdzić ich tożsamość, zawrócić na górę, złożyć skargę. I wbrew wszelakim przewidywaniom pozostała spokojna i niewzruszona.
A po co mi wy, panowie? Do sentymentalnych dywagacji w blasku pochodni? - skontrowała chłodno. – No chyba, że – tu przerwę uczyniła, a głos jej jak gdyby nieco złagodniał – znacie inne sposoby na oczarowanie niewiasty, nie wiem, a nuż coś specjalnego jej pokażecie… Słyszy się różne bajania o magach i ich niebezpiecznych przedmiotach – rzuciwszy od niechcenia komunałem przewróciła oczami, jak gdyby nie dowierzając.
A w ogóle to dużo macie tu gości ostatnimi czasy? Na tyle dużo, by ten cały Alfred nie dopatrzył się mojej nieobecności, gdy pogawędzę z wami?
Uprzejmą stała się Vespera, podejrzanie uprzejmą, rzekliby wspomniani panowie, gdyby ją ino trochę lepiej znali.
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

13
Widok niewiasty robił na mężczyznach nie lada wrażenie. Repertuar atutów kipi z Vespery na odległość. Jej osoba to istny ewenement, z wyglądu niegrzeczna kocica, to też mentalnie skamieniała dziewica. Oj gubi ona samców, mąci im w głowach. W dodatku ton z jakim zwraca się do przedstawicieli ochrony, bardzo przypadł jednemu z nich. Niestety użytkowanie nobliwej leksyki może powodować problemy w zrozumieniu przekazu.
- "dywergencje" ? O co jej chodzi?
Szepnął prawy do lewego.
- Chyba "dewiacje"...Nie wiem, uśmiechaj się.
Odpowiedział lewy do prawego.
Najwyraźniej początkowy człon wypowiedzi powoduje kompromitujące zamieszanie, związane z brakiem znajomości słownictwa. Dopiero kolejne zdania są nieco bardziej przystępne, dlatego ośmielają się mówić:
- Ale o co Ci chodzi? He he he. Wiesz lala, ładna jesteś, tylko trochę niekumata. To są lochy, my tylko pilnujemy wyjścia. Maga ja widuję, gdy martwego wynoszą.
Najprawdopodobniej żaden z tu obecnych panów nie ma bladego pojęcia na tematy nurtujące Vespere.
- Alfreda znajdziesz w jego gabineciku, bo dzisiaj chyba nikogo nie masakruje. Idź prosto, a jak miniesz szóstą celę, to lewo do ściany. Gdzieś powinna być duża beczka z solą, obok niej masz Alfredzika.
Konkretna odpowiedź mogła sugerować, iż jej podejrzliwość i wyniosły sposób bycia, peszy kochasi. Już wolą siedzieć w samotności niżeli rozmawiać z dziwną kobietą. Bywa ich tu mało, a jak się pojawiają to jakieś fanatyczne. Biedny los strażnika.

Re: Lochy więzienne.

14
Swego czasu w medycynie wyróżniano trzy stopnie upośledzenia umysłowego, których nazw zaprzestano później używać, bowiem przeszły do języka potocznego, nabierając pejoratywnego znaczenia. Pierwszy stopień zwany debilizmem oznaczał lekkie upośledzenie, imbecylizm odnosił się do noty umiarkowanej, natomiast idiotyzm stanowił najwyższy poziom niepełnosprawności intelektualnej cechującej się największym prymitywizmem oraz problemami nawet z rozróżnieniem przedmiotów. Vespera d’Oxanters spojrzała beznamiętnie na strażnika jak na przedstawiciela ostatniej kategorii upośledzenia umysłowego dokładnie w momencie, gdy wspomniany idiota zarzucał jej kolokwialnie ujmowaną „niekumatość”.
Gdy zaś wyszło na jaw do tego, iż wartownicy pojęcia o niczym nie mają, literalnie przenieśli się dla niej do strefy niebytu, jej atencję zajmując na równi z powietrzem. Tak też ich wyminęła, bez słowa ignorując pełne lichego poloru postacie oraz zmierzając prosto nikle oświetlonym korytarzem. Bowiem tak jak w tym powiedzeniu - dobry człowiek to pełen informacji człowiek. Albo i martwy... Jakoś tak to szło i wielkiej różnicy w znaczeniu nie czyniło, wartownicy zaś w żadną z grup się nie wpisywali.
Pierwsza, druga, trzecia, policzywszy wszystkie cele po szóstej obrała kierunek na lewo, wypatrując beczki z solą wedle słów strażnika. Na skórze z wolna zaczynała odczuwać chłód towarzyszący temu miejscu - to dopiero Alfred znalazł sobie idealne lokum na gabinet.
Obrazek

Re: Lochy więzienne.

15
Podziemny wiatr popycha Vesperę w nieznane. Od czasu do czasu gwizda między ubytkami ścian, aby kolejno rozbić się o kobiece plecy. Natomiast inne źródła wichru pochodzą z naprzeciwka i trafiają wprost na twarz, gdzie nie tylko doprowadzają do łez, lecz również mają destrukcyjny wpływ na perfekcyjnie wystylizowaną fryzurę poszukiwacza.
Repertuar sił natury jest istota zachodzących zmian w umyśle Vespery.
"Dlaczego tak wieje? Skąd ten wiatr? Przecież jestem kilka metrów pod ziemią"
Oczywiście procesowi towarzyszą inne kompatybilne rozmyślenia, o których była wcześniej mowa. Dotyczą one nade wszystko sytuacji w Zakonie tzn. problemu korupcji o której pewna część bractwa, jak gdyby celowo milczy. To też wraca irytacja związana z dwójką imbecyli przy wejściu. W dumaniu nie może zabraknąć wzmianki o pysznym cieście pani Barbary, to chyba jedyna myśl jaka nie przysparza kobiecie smutku. Jest pewna, że po wszystkim odwiedzi ulubioną kuchareczkę.
Tym czasem na horyzoncie, wśród mrocznych wichrów, widnieje stara beka. Najprawdopodobniej uzyskano punkt docelowy, gdyż wygląda ona, niczym ta poszukiwana beczka soli.
Zatem nie tracąc cennego czasu, obrano właściwy kierunek. Nagle, gdy niemalże można było zajrzeć do kwatery nr.6, z nieodległego korytarza dobiega sykliwe pytanie.
- Co chce ode mnie?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Srebrny Fort”