Sala Ceremonialna

1
Obrazek
Znajdująca się na drugim piętrze sala ceremonialna, sprawuje w zakonie miejsce spotkań oraz debat najważniejszych głów kolektywu. To właśnie ta część jest najlepiej odnowiona. Bogata w swej okazałości, gdyż wypełniają ją nie tylko statuy, ale również liczne wazy, kosztowności, dywany, magiczne artefakty z wiekową literaturą na czele. Pierwszy lepszy palladyn lub zakonnik nigdy nie przekroczy progu niniejszego lokum. Potrzeba wielu lat zaufania i uznania ze strony władz zakonu, ażeby zostać do niej wezwanym.
Oczywiście, dawniej zdarzały się incydenty, podczas których grupka nowicjuszy chcąc zaspokoić ciekawość, próbowała ominąć straż. Ówczas nikt o nich nie pamięta, przepadli niczym kamień w wodę...
Jest jedno wejście, jakie prowadzi do sali. Pokaźne, stalowe wrota wyposażone w tandem antab.
Na ich temat krążą różne plotki, i bez względu na to kto je rzecze. W każdej plotce znajduje się nieco prawdy. „Nawet jeśli uda Ci się otworzyć drzwi, straż i tak Cię złapie. Warują tu cały czas...”
Ostatnio zmieniony 30 gru 2015, 21:03 przez Callisto, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Sala Ceremonialna

2
Dzisiejszego poranka pokój młodej członkini nawiedził jeden z honorowych strażników Zakonu. Jego obecność nad wyraz uradowała kobietę. W zakonie odwiedziny kogoś z wyższą rangą oznaczały poszanowanie i uznanie, a na tym jej najbardziej zależało. Lata spędzone na modlitwach, wyczerpujących treningach oraz studiowaniu niepojętej wiedzy finalnie przynosiły efekty.
Jednak wizyta strażnika nie trwałą długo, wręcz przeciwnie. Przybył w celu przekazania krótkiej informacji, jakoby sam Dowódca Ervin van Kullerhausen życzył sobie jej obecności po spotkaniu możnych w Sali Ceremonialnej. Młoda dziewka mogła tylko przypuszczać, że sprawa jest pierwszych lotów. Skoro sam dowódca wymaga jej przybycia, to coś się stało. Jednakowoż czyiś problem dla niej oznacza szansę na pochlubienie. Z tej przyczyny wartko opuszcza pokój.
Podczas drogi oczom ukazują się liczne portrety. Obrazy pierwszych mistrzów zakonu są codziennością w Srebrnym Frocie. Wszelkie malownicze arcydzieła to Bogowie, Mistrzowie zakonu lub najrzadziej występujący Kapłani. Wystrój lepszych partii zamku przypomina propagandowy dom wariatów, wszędzie to samo! Oczywiście owe założenia nie są klarowne. Najprawdopodobniej przesyt religią ma pokazać, jak wielką wiarą odznacza się zakonnik. Co potrafi zrobić w imię idei, że nie ugnie się przed niczym oraz nikim, bo tylko Bogom przyszło ich sądzić. Dzięki takiemu podejściu
inkwizycja ścigała niegdyś heretyków i nekromantów bez litości, a jej rządy bytują po dziś dzień. Ciągle transformując swój system, Zakon udoskonalił metody walki ze złem i występkiem. Wówczas przeistoczył on dawne zbrojne ramię kolektywu w wyszkolonych dowódców militarnych, palladynów, rycerzy i uczciwych kapłanów.
Właśnie tacy dwaj strażnicy są nieodłącznym elementem żelaznych wrót . Jak co dzień monitorują wejście do sali ceremonialnej , mimo że utrzymują stale jednostajną postawę, ich wzrokowi nie umknie żaden najmniejszy element rzeczywistości. Tym bardziej nadchodząca z daleka kobieta, którą już dawno wypatrzył niższy z templariuszy.
Ostatnio zmieniony 19 sie 2014, 13:35 przez Callisto, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Sala Ceremonialna

3
Vespera zaś, otrzymawszy wezwanie od swego zwierzchnika, rączo ruszyła ku sali ceremonialnej, o przyczynach owego rozkazu wzmożenie deliberując. Wielce to ważka musiała być sprawa, nie licha faramuszka, skoro godzinnik jeszcze nie zezwolił na przerwanie porannych modlitw, a ją się ku tak poczesnemu miejscu kieruje. Byle to jakowaś reprymenda nie była… Snucie dalszych supozycji jednakże nie miało sensu, toteż rychło przybywszy do dźwierzy sali ceremonialnej, zbliżyła się ku nim, oczywista wyprostowawszy się uprzednio. Tak by sobie strażnicy nie mniemali, iż byle kto tu się zbliża.
- Niech będzie pochwalone imię przenajświętsze Sakira, Stwórcy i Pana naszego – rzuciła na przywitanie wartownikom, pewnym chwytem łapiąc za antabę. Wszak jeśli prawda to, iż ją sam van Kullerhausen wzywa, niepodobna przecie, by ich o widzeniu z nią nie poinformował.
Ostatnio zmieniony 20 sie 2014, 20:51 przez Vespera, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Re: Sala Ceremonialna

4
Wyprowadzona w kierunku wrót ręka natychmiastowo napotkała opór w postaci zimnego, półtoraręcznego ostrza.
- Wybacz Vespero, ale trwa zebranie. Poczekaj aż się skończy. Nie wolno przerywać możnym zakonu.
Kiedy odwołana dłoń przylgnęła ponownie do korpusu dziewczyny, w uprzejmej atmosferze i miecz strażnika zagościł wewnątrz pochwy. Młodej pozostało tylko wyczekiwać zakończenia spotkania, gdyby nie nadgorliwość byłaby tutaj 15 minut później, a wtedy komendant powinien być już wolny.
W trakcie zwiedzania wystarczająco dobrze poznanego korytarza, uszom Vespery zwiścił się głos zza ściany.
To pewnie komendant, ażeby usłyszeć jego mądre słowa musiała poprzestać przebierania nogami.
Wnet powietrze przywlekło kilka niezrozumiałych wypowiedzi :

"... Niegdyś Inkwizycja oddała się pod protektorat Zakonu, zmieniła pole swoich działań, stając się zbrojnym ramieniem zjednoczonych królestw..."

I nastały szmery, po których rozległ się skowyt komendanta.

"...Palladyni są stworzeni, by bronić prosty lud przed magią, nawet jeśli oznaczałoby to izolację magów...Nie mogą zawahać się unicestwić maga, jeśli dostrzegą w nim jakiekolwiek skażenie lub skłonność do paktów z demonami..."

Na co rzekł wysoki kapłan.

"... Staliśmy się organizacją zbrojną, która budzi strach nawet wobec uczciwych magów, ale magini to również ludzie. Od kiedy za cel wybraliśmy uporządkowanie świata swoimi własnymi regułami? ..."

Inny zbrojny skomentował wypowiedź Bożego wysłannika.

"...Każdy mag jest potencjalnym niebezpieczeństwem, dlatego musimy ich inwigilować!..."

Ponownie wtrącił się przedstawiciel klerów.

"...Chcecie szerzyć terror i wprowadzić żelazne zasady! Skąd wiemy, co jest dla świata najlepsze, skoro sam Zakon nawiedza ZEPSUCIE oraz KORUPCJA..."

I nastało piekło; krzyki, groźby a z czasem wyzwiska. To przeżycie wstrząsnęło kobietą, jednakowoż ilość czasu, jaka pozostała na konsternację właśnie dobiegła końca.
Możni zakonu opuszczali salę ceremonialną, zatem dowódca Ervin van Kullerhausen już czeka. Należy go w te pędy odwiedzić, zanim zostanie urażony brakiem punktualności.
Ostatnio zmieniony 19 sie 2014, 13:34 przez Callisto, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Sala Ceremonialna

5
Usłyszane zza ściany głosy wywołały w gorliwej wyznawczyni gniew i alterację. Nie dziwota, że rozgorzała taka granda, skoro ktoś śmie imputować Zakonowi zepsucie oraz korupcję. Bezczelne oszczerstwa plugawiące dobre imię obrońców wiary, co organizm wyniszczają od trzewi są wszędy, nawet w ich świętych murach! Vespera całym swym sercem wierzyła w zbrojne ramię Sakira, toteż tym bardziej wzburzyło ją to nieoczekiwane z rana podłe śniadanie dla ducha.
Nie było jednak sensu dłużej się zżymać - gdy przełożony zechce ją wtajemniczyć w sprawę, ani chybi to uczyni, jeśli jednak nie, z pokorą będzie musiała przyjąć jego wolę. Zmitygowała się zatem i odczekawszy, aż konsylium opuści salę, weszła do środka równo z ostatnim opuszczającym ją możnym.
- Wzywałeś mnie, dowódco - rzekła, schylając głowę w pełnym szacunku ukłonie i pozostając w owej pozycji, aż ten nie przemówi. I choć rozsierdzenie mieszało się z ciekawością, nie mogła dać po sobie poznać, iż była świadkiem minionego fermentu, wszak jeśli nie dla jej uszu przeznaczono owe ustalenia możnych, sprowadziłaby na siebie ino gniew zwierzchnika.
Obrazek

Re: Sala Ceremonialna

6
Zebrani wcześniej możni właśnie oswobodzili atmosferę ceremonialnej sali. By stawić się na żądanie, Vespera dokładnie obserwowała wyjście każdego z nich, musiała się spieszyć, gdyż główny dowódca nie tolerował braku niesubordynacji. W trakcie opróżniania pomieszczania, wyminęła ostatniego gościa i znalazła się w sali. To przeżycie, jakie zgotował wystrój, tylko umocniło jej wiarę w zakon. Przepiękne ołtarze, mnogie księgi na półkach długich niczym miejskie wieże. Wszystko idealnie rozłożone, tak aby w środku można było swobodnie prowadzić rozmowy no i panujący klimat ogniska domowego.
Z wszelkim ruchem głowa skakała, to w lewo to w prawo, dodatkowo emitując gamą szczerych chichotów i zabawnych osłupień. Zachowanie Vespery najdokładniej opisałaby przykład małej dziewczynki. Dziecko wprowadza się do sklepu z zabawkami informując, iż może zabrać ze sobą co tylko zechce.
Oczywiście kipiące podniecenie zostało dostrzeżone przez doświadczonego dowódcę.
Jak tylko (dla niego) dziewczynka zbliżyła się dostatecznie blisko, prezentując szereg wymaganej etyki, ten postanowił wyrwać ją z niepokojącego animuszu. W tym celu usytuował dłoń na symbolu zakonu Sakira, który wygrawerowano centralnie w płatowej zbroi. Ażeby prawić honory, dostojnie pochylił swe obliczę przed baśniową niewiastą, kolejno rzecząc:

Witaj Vespero. Wezwałem Cię do tej sali by Ci o czymś opowiedzieć.
Objął ją okrytym zbroją ramieniem, a następnie wskazał palcem w kierunku pewnego obrazu, jaki wisiał w centralnej części lokum.
Prezentowane przez dowódcę dzieło
Obrazek


" Obrońcy wiary wyplenią zepsucie, gdziekolwiek tylko będzie można je odnaleźć...". Pamiętasz, te zobowiązujące słowa? - Nie czekając na odpowiedź mówił dalej.
Jesteś jedną z niewielu, tak dobrze wyszkolonych uczennic. Serce rozpiera duma, że na mych oczach z małego brudaska, jakim byłaś, wyrosła dobra, oddana idei oraz piękna kobieta.
Niegdyś ja pomagałem Tobie, dzisiaj proszę o pomoc. Jednak sprawa, w którą Cię wtajemniczę nie może wyjść na jaw. Nie chciałbym, aby ktoś się o niej dowiedział.
Jesteś najlepszym znanym poszukiwaczem, a właśnie takiego talentu mi trzeba. Nie palladyna, czy strażnika. W dodatku czuję, iż tylko Ci mogę zaufać moje dziecko.
Zatem jesteś w stanie przysiąc, że zachowasz wszystko dla siebie?



----------------------------------------------------------------------------------------------
Miano: Dowódca Ervin van Kullerhausen
Opis: Ervin jest zakonnym paladynem. Zasłużony stażem oraz dokonaniami został dowódca, czyli jednym z wyżej postawionych członków kolektywu wiary. Dowodzi pewnymi grupami zbrojnych, obraduje w najważniejszych zebraniach zakonu. Dokładny wiek nie jest znany, sam o nim nie wspomina, jednak najprawdopodobniej oscyluje między 45-50 rokiem życia. Nosi się dumnie, a oddanie sprawie uważa za priorytet. Wspaniały dyplomata, historyk z parciem na dalszy rozwój. Pewny siebie, nieugięty w rozmowach. Czasami cyniczny przez subiektywne postrzeganie świata.
Mierzy 185 centymetrów wzrostu i mimo siwych włosów jest zbudowany lepiej niż niejeden trzydziestolatek.
Obrazek
Ostatnio zmieniony 22 sie 2014, 23:18 przez Callisto, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Sala Ceremonialna

7
Tak jak młody dyscypuł raduje się, gdy bakałarz docenia jego starania, tak i Vesperze słowa zakonnego dygnitarza przyniosły nie lada pokrzepienie. Oto dosłownie i w przenośni obejmowało ją zbrojne ramię Zakonu, które niegdyś ją wychowało, a teraz raczyło pochwalną nutą i dowodem wielkiego zaufania.
- Twe słowa nad wyraz miłe są memu sercu, Mistrzu – odparła z początku powoli, zwracając się doń z rewerencją, choć w miarę mówienia w widoczny sposób rósł jej zapał. – Pamiętam zarówno tę frazę, jak i wiele innych, które stanowią o sile Zakonu, a utrapieniu jego adwersarzy. Doceniam zaufanie, którym mnie obdarzasz i przysięgam, że nie tylko go nie nadwątlę, ale uczynię wszystko w mojej mocy, by wypełnić Twoją wolę, a tym samym przysłużyć się chwale Sakira. Czym mogę służyć? Czyj chwast bluźnierstwa bądź niepokory wyplenić?
Ożywiony ton głosu i pełne zacięcia skry w oczach dobitnie świadczyły o tym, iż ta Sakirowa służka aż się rwała do wykazania i udowodnienia, że wybór jej osoby przez van Kullerhausena był słuszny. I choć nie wiedziała, czy ta sprawa jest związana z niesnaskami sprzed chwili, bez względu na wszystko obiecała sobie nie zawieść dowódcy i usunąć wszelkie nikczemne miazmaty hańbiące dobre imię Zakonu.
Obrazek

Re: Sala Ceremonialna

8
Kapitan opuścił ramię Vespery, kolejno przenosi złączone dłonie za plecy i wędruje w kierunku ściany. Stojąc do młodej damy tyłem nie musiał powstrzymywać emocji, dlatego swobodnie wypuszcza apokaliptyczny uśmiech w kierunku ściany. Po tym odwrócił się do poszukiwaczki i zaczął ją wtajemniczać
- Jak wspomniałem, sprawa jest delikatna. Nie chcę żeby wszyscy o tym wiedzieli. Kilkanaście dni temu pochwyciliśmy jednego apostatę, najprawdopodobniej jest to czarnoksiężnik. Przejęliśmy go znad Zatoki Krzyża, co już jest niepokojące, gdyż oznacza to, że Ci przeklęci apostaci przedostają się na nasze ziemie. Niemalże wczoraj informator doniósł mi, iż kilkanaście kilometrów od zatoki, gdzie złapaliśmy tego nikczemnika, znajduje się dziwna jaskinia. Jest ona bardzo dobrze zakamuflowana, blisko gęstych krzewów przykryta porastającym ją bluszczem jak i mchem.
Pozwól dziecko, że nie opowiem Ci w jaki sposób się na nią natknął
- na twarzy dowódcy zagościł głupi uśmieszek. Nie trudno wpaść na to "jak". Gdy mężczyzna musi udać się na stronę, to często odkrywa różne dziwne miejsca...Chwilę po promieniejącym uśmiechu zachrząkał, aby przywrócić odpowiedni ton oraz poziom rozmowy.
- Nie jesteś palladynem. Jesteś poszukiwaczem i dlatego najlepiej nadajesz się do tego zadania. W dodatku jesteś dostatecznie zdeterminowana by zneutralizować to zagrożenie za wszelką cenę. Sakira chcę właśnie Ciebie dziecko, wykaż się i przynieś zakonowi chwałę.
Czy masz jeszcze jakieś pytania? Więcej informacji udzieli Ci Alfred, którego znajdziesz w lochach na poziomie -1. On zapewni Ci wszystko czego potrzebujesz.

Spoiler:
Ostatnio zmieniony 22 sie 2014, 23:19 przez Callisto, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Sala Ceremonialna

9
Tak po prawdzie to nieco dziwnym zdało się Vesperze, iż tak szablonowy przypadek dowódca pragnął zachować w utajeniu. Wszak często się zdarzało, że pokłosiem schwytania odszczepieńców były dodatkowe wątki do zbadania, które skutkowały niekiedy przeszukiwaniami rozmaitych miejsc, a nawet pojmaniami. Zakon pochwycił czarnoksiężnika, a niewiele dni później odkryto jaskinię do zbadania – sztampowa sprawa z rodzaju tych, których dotychmiast nikt nie chował w sekrecie. Cóż tym razem czyniło ją wyjątkową? Nieznane zagrożenie? Wewnętrzne zatargi w Zakonie? Snadź musiały kryć się za tym jakieś głębsze, nieznane jej przesłanki czyniące kwestię niepospolitą dla van Kullerhausena.
- Udam się tam niezwłocznie – zakomunikowała przełożonemu natychmiast. I choć to Alfred miał się teraz stać jej cicerone po tej wszetecznej sprawie, nie mogła się powstrzymać, by nie spróbować bodaj trochę odgadnąć u źródła, o co tu może chodzić. Chwilę wahała się, jak właściwie sformułować pytanie, skoro przypadek był tak delikatny, co okazało się zadaniem wcale niełatwym.
- Jeszcze jedno. Czy… informator dał podstawę do przypuszczeń, co może znajdować się wewnątrz jaskini? – zapytała i niech ją Sakir broni przed tym, by zabrzmiało to jak trwoga, bo bez lęku wrazi ostrza wszelkim diabelskim pomiotom. Indagowała wyłącznie po to, by dać upust zainteresowaniu sprawą, ułatwić sobie pracę, a przede wszystkim wiedzieć czego się spodziewać. W końcu nie chciałaby zaskoczyć się efektami naglącej potrzeby równie mocno, co informator… naglącej potrzeby utraty życia w jej wypadku.
Obrazek

Re: Sala Ceremonialna

10
Dowódca bardzo dobrze przyjął jej pozytywny odezw. Korpus jego klatki piersiowej zwiększył się o kilkanaście procent, jak gdyby dumna weszła przez uszy i wypełniła wnętrze. W swoim doświadczonym życiu pozyskał kolejny klejnot do kolekcji, więc miał się z czego cieszyć.
"Oddani rekruci, są tymi najcenniejszymi" -wymruczał pod nosem, tak aby nikt tego nie usłyszał.
W dodatku umocnił swą pozycję w Zakonie, przynajmniej nieoficjalnie, niczego więcej mu do szczęścia nie brakowało. Zwłaszcza nurtujących pytań, do których polemicznie udzielił odpowiedzi.

-Nekromanci spiskują w mroku... Coraz częściej dochodzą mnie głosy o dziwnych wydarzeniach. W kościach czuję, że coś nadchodzi. Jakby kryli się gdzieś w cieniu i czekali na odpowiedni moment.
Wnet zagryzł jedną z warg.
-Alfred, to Alfred wie wszystko. On jest tym informatorem... Przewrócił oczyma.
-Jaskinia jest niezbadana i nie wiemy, co się w niej kryje, a wyciągnięcie informacji od pojmanego heretyka podobno ówcześnie jest niemożliwe. Tak przynajmniej twierdzi Alfred, ale nie wiem czemu. Nie schodzę wszak do naszych lochów. Więc- nastała chwila niezręcznej ciszy -chyba ktoś na Ciebie czeka w ciemni, nie spóźnij się. Odparł dowódca, kolejno wracając do swoich ważnych zajęć.

Spoiler:

Re: Sala Ceremonialna

11
Wyglądało na to, że tyle by było z zaspokojenia ciekawości... Przełożony najwyraźniej nie tylko nie zamierzał jej udzielać dalszych eksplikacji, ale nawet ni chwili dłużej zaszczycać atencją. Cóż, pozostawało tuszyć, że choć Alfred wykaże się nieco większą gadatliwością.
- Tak jest – odparła zatem lakonicznie, kłaniając się dowódcy z estymą na pożegnanie. Czas jej było wybrać się na ekskursję przeciw nikczemności, wpierw jednak musiała przebyć tę krótszą i znacznie mniej wymagającą, mianowicie drogę powrotną przez salę ceremonialną.
Kierując się ku dźwierzom ponownie skorzystała ze sposobności, by w milczeniu podziwiać splendor miejsca – wszechobecny polor, czcigodne posągi Sakira, cała ta aura unosząca się w powietrzu zapewne miała powodować rozmaitą falę skrajnych odczuć we wnętrzu obserwatora, od małości po wielkość, od strachu do dumy, jednak to nie kontemplowanie wyszukanych architektonicznych zabiegów stanowiło jej powinność. Była człowiekiem czynu, i jako taki zamierzała się spełniać, zamykając wrota sali i kierując się ku lochom.
Obrazek

Re: Sala Ceremonialna

12
"W końcu zeszła ze mnie"- pomyślał dowódca paladynów. Fortunnie nie stawiała większego oporu i jak na prawdziwą fanatyczkę przystało, zwróciła się do wyjścia. Podczas uwalniania Sali Ceremonialnej od swej osoby, gdy pewne było że dziewczyna już się nie cofnie, nie odwróci, Ervin van Kullerhausen zaprzestał inspekcji swych papierzysk. Mężczyzna obrócił wzrok w kierunku wyżej wspomnianego wyjścia, gdzie stała już Vespera. Przenikliwym wzrokiem zmierzył ją z "innej" strony, aby po wszystkim, niczym wygłodniały pies, oblizać podstarzałe wargi.
Poszukiwaczka zniknęła.

Spoiler:

Re: Sala Ceremonialna

13
Vespera – Rozdział II
„ Co się stało z tym Zakonem ” Przybyto z Dziedzińca


Stróżujący przed głównym wejściem gmachu, strażnicy musieli zostać wcześniej poinformowani o przybyciu rekrutki, gdyż bez słowa, jak wcześniej to miało miejsce, ją przepuścili. Vespera przekroczyła krok wielkiej sali, przypominając sobie, jak piękną część fortu reprezentuje. Nic się nie zmieniło, wszystko czyste i poukładane. Figury, mapy, obrazy oraz dywany, nic niezmącone odmętem.

Kilka zakrętów od najzacniejszej z sal było biura komtura Ervina van Kullerhausen'a. Warto zaznaczyć, iż wiekszość wysoko postawionych członków Zakonu Sakira ma tutaj swoje siedziby pracownicze. Kobieta poczuła, jak w powietrzu uniosła się dziwna woń powagi lub można by się pokusić o stwierdzenie woń snobizmu. Serce łomotało szybciej z każdym zbliżającym do biura krokiem, aż nastała chwila niezręczna, bowiem już rekruta wyciągała dłoń w kierunku klamki, gdy z wnętrza pokoju dobiegł ją gwar dyskusji. Bardzo temperamentnej dyskusji.
Kobiecy ton wskazywał na oburzenie zaś lepki głos mężczyzny próbował go wyłumic.
- Mówiłam ci, za bardzo jej ufasz!
- Moja droga, tłumaczyłem przecież... - wyjaśniał mężczyzna.
- Nie stać nas teraz na błąd, zrozum to komturze - westchnęła zmarnowana - zakon tego potrzebuje...
Dialog ucichł, gdyż emocje z nim związane ponownie trafiły do sfery optimum. W związku z zaistniałą sytuacją, Vespera czekała na korytarzu, fortunnie niezbyt długo. Biuro opuściła siostra zakonna, zdziwiona widokiem rekrutki odskoczyła, łapiąc się za serce. Gest był stonowany, toteż szybko przerodził się w uśmiech wraz z powitalnym ukłonem. Kobieta odeszła, a wtedy komtur zawołał Osę do środka, najwyraźniej ujrzał ją z daleka.


[img]http://49.media.tumblr.com/6991ef2c00c2 ... o1_500.gif[/img]

- Witaj bohaterko! - zawył radośnie, lekko wznosząc zad ponad biurko - W końcu jesteś, a moje serce raduje fakt, iż nie wróciłaś z pustymi rękoma.
Komtur opuścił wygodny fotel, kierując się do lekko zdezorientowanej rekrutki. Po dostojnym przywitaniu, chwyta za torbę Vespery, by odłożyć ją na stole. W międzyczasie szpera, gdzieś w szufladach, nie przerywając dialogu.
- Podejdź no do mnie - poprosił chłodno, wciąż szperając między papierami. Rozkazom komtura się nie odmawia, zatem czarnowłosa wykonała polecenie. Wtedy komtur odwrócił się do niej, dzierżąc w dłoniach srebrną broszkę w kształcie krzyża.
- Vespero d’Oxantres, ja ciebie mianuję inkwizytorem z ramienia najświętszego Zakonu Sakira. Niech pan prowadzi cię za rękę, byś swoimi wyborami przyniosła chwałę jego imieniu. Niech mrok trzyma się z daleka, a wszelkie przewinienia nie umkną twemu oku. Poluj na demony, smoki, groźnych apostatów w czasach, gdy jeszcze pełzają po świecie.
Odgarnął jej włosy, po czym odpiął srebrną igłę, jej trzon przeszył kostium kobiety, by po zapięciu mogła nazwać się oficjalną członkinią Zakonu.

[img]http://oi65.tinypic.com/5yt2es.jpg[/img]

Re: Sala Ceremonialna

14
Po raz kolejny Vesperze dane było zażyć nieco splendoru tej części fortu, gdy przekroczywszy wrota hieratycznego gmachu skierowała się wprost ku komnacie swego dowódcy. Cóż za niepomierna zmiana względem koszar zakonnych, w których to surowy wystrój odzwierciedlał obowiązkowość i subordynację! Niewykluczone, iż położywszy nadzwyczajne zasługi na polu chwały Sakira, któregoś dnia doczeka się swej własnej siedziby tutaj, pośród najznamienitszych sług Patrona. Z całego serca tego pragnęła – nie dla nędznego blichtru czy miałkiej megalomanii, lecz dla wzmocnienia i spotęgowania siły Zakonu.

Zbliżywszy się dostatecznie blisko do dźwierzy komnaty, wymiarkowała wewnątrz gwałtowną polemikę, tedy oparła się o ścianę naprzeciw wejścia i obserwowała je z rękami założonymi na piersiach. Przynajmniej nie musiała długo oddawać się tej czynności, bowiem wnet salę opuściła krzewicielka defetystycznych frazesów w całej swej okazałości. Vespera odkłoniła się z kurtuazją, a koniuszki jej ust powędrowały ku górze, chyba po to tylko, by równie rychło opaść w dół. Oczy ni przez chwilę nie zaśmiały się wcale. Powiodła niechętnym wzrokiem za oddalającą się sylwetką, a potem rączo wmaszerowała do komnaty dowódcy, by przywitać go z należnymi mu honorami.

Już miała przystąpić do składania sprawozdania, kiedy zamiar ten udaremniła okoliczność zgoła nieoczekiwana. Tak oto - po latach szkoleń, nauk, modłów i wyrzeczeń - wreszcie zastała ją oficjalna nominacja inkwizytorska, która dawała większe pole do działania i otwierała wrzeciądze zakonnej kariery. Niemożliwy do przezwyciężenia uśmiech przemknął przez chwilę przez lico Vespery, zrazu go jednak zmitygowała i stosownie do cyrkumstancji spoważniała.

Z pokorą przyjmuję ten zaszczyt i przysięgam, że rozprawię się z wszelkimi miazmatami, które urągają chwale Pana naszego Sakira. – Otrzymawszy broszę, Vespera wyprostowała się dumnie. – Melduję także, że sprawa mej wyprawy nie została jeszcze sfinalizowana, komturze. Zgromadzony przeze mnie materiał jest niepełny, bowiem na miejscu pozostawiono znacznie więcej artefaktów. Ponadto podziemia skrywają okazałe zwierciadło, które nie odbija światła w tafli, lecz je pochłania. Niewykluczone, że owo speculum stanowi łącznik z nieznanym nam obszarem bądź insze akcesorium niezbędne do przeprowadzenia jakiegoś rytuału. Poza pomiotem przebranym za niewinne dziecię, w momencie ekspedycji miejsce było opustoszałe – zreferowała sucho, choć wspomnienie starcia z infernalnym stworem nie należało do najprzyjemniejszych. Na prośbę przełożonego gotowa była udzielać dalszych wyjaśnień.
Obrazek

Re: Sala Ceremonialna

15
Drobna ceremonia wymaga poszanowania, toteż zasłużycie ją nim obdarowano, zachowując wszelkie gesty, formułki oraz ogładę. Czas naglił, a pracowite środowisko nie może bezkarnie zaniedbywać swych obowiązków, przeto z całym szacunkiem odbiegają od honorowego awansu Vespery, ażeby podjąć dysputę nad realnym, niepokojącym zagrożeniem. Na skutek meldunku inkwizytorki, na jaw wychodzą intrygujące wieści. Według niej podziemia kryją znaczącą ilość nieznanych artefaktów. Mogą być one niewartościowymi bibelotami lub groźną bronią w rękach heretyków czy innych przeciwników najświętszego zakonu Sakira. Vespera, nie omieszkała wspomnieć także o pełnym mroku zwierciadle, które miała możliwość ujrzeć w groźnych komnatach zachodnich kazamatów.

Wprawdzie spowiadała się dynamicznie i nie mogła nudzić ucha, mimo tego komtur zdawał się nie wzruszać historią lustrzanego bytu. Wspomniane wcześniej artefakty przykuły jego uwagę, kolejno mącąc myśli. Oczy były puste, zaś stare zmarszczki sztywne. Wpatrywał się w płomień świecy, która dogasała na dębowym biurku. Wpatrywał się tak długo, aż płomień zgasł, tak samo jak monolog kruczowłosej. Żywot świecy skorelował się z wypowiedzią Vespery, budząc komtura z letargu.
- Wyślemy tam odpowiednie służby - rzucił, jakoby wyrwany z łoża o świcie - twoje zadanie dobiegło końca, toteż nie chciałbym cię dalej mieszać w tę ponurą sprawkę. W związku z tym uważam, że najlepiej byłoby dla nas wszystkich, byś, moja droga, zapomniała o całej sprawie.
Naturalnie dla dobra zakonu
- uśmiechnął się podciągając tylko jeden kącik ust i marszcząc oko - dla dobra zakonu, moja droga.

Tuż po wyjaśnieniu palących kwestii, komtur wrócił na swoje miejsce, skąd ponownie zwraca się do podopiecznej. Jego dłonie są splecione, zaś o odstające kciuki opiera leciwą brodę. Wygląda, jak prawdziwy erudyta, skupiony na swym problemie.
- To - podniósł na wysokość oczu kartkę papieru - jest zeznanie świadka spisane przez jednego z zakonnych strażników. Kobieta twierdzi, że elfi imigranci kalają się niebezpieczną magią. Swoje zdanie argumentuje faktem, jakoby po przejściu jednego z nich urwała się gałąź.
- To z kolei - podniósł inną kartkę - jest skarga gospodarza, który twierdzi, że elfi imigranci kradną jabłka z jego sadu. No i jak widzisz jest tego jeszcze trochę. Te łachudry są dla okolicznych mieszkańców problemem, jednakże spora część braci i sióstr, zwłaszcza zakonników uważa, że należy pomóc uchodźcom. Wybuchają nawet pewne - zaczął lekko czarować tonem - zamieszki, ze względu na, nazwijmy to, pochopne reakcje strażników. Denam de La Fontaine zajmuje się tą sprawą, więc mniemam, że u niego poznasz szczegóły. Chciałbym byś się tym zajęła, bo Ci ufam, moja droga. Wierzę w twój wrażliwy nos, który mnie do tej pory nie zawiódł. Niech złe nasienie zostanie wyplewione, aby tylko godni mogli żyć w blasku chwały pana.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Srebrny Fort”