Bogata dzielnica

1
Dzielnice bogatych są zwykle w każdym mieście do siebie podobne - wszystkie starają się być oryginalne. Każdy chce być wyjątkowy przez co upodabnia się do innych. "Niezwykłe" domy i ich właściciele w "wyróżniających się" strojach. Owi majętni przechadzali się w te i wewte olśniewając innych swoją zwyczajną innością.

Jedynym kto się tu wyróżniał był Tasatir, który przybył tu z rynku głównego. Jego broń nie była ozdobnym rapierem tylko solidnym dwuręcznym kawałem stali, który nie jest na pokaz a do walki. Niemożna ukryć, że przyciągał uwagę, ale nikt go nie zaczepił. Najemnik spokojnie podszedł do ceglanego domu podpisanego tabliczką "Posiadłość Patterów"

Było trochę popołudniu dzieci bawiły się w berka. Żadne z nich nie było dziewczynką wyrysowaną na papierze. Trudno żeby było. W końcu straż była tu na każdym kroku strzeże bezpieczeństwa obywateli Keronu i ich dzieci, i na pewno zareagowaliby jakby ujrzeli zaginioną.

Re: Bogata dzielnica

2
Zanim zapukał do drzwi przyjrzał się uważnie domostwu rodziny Patterów. Poluzował trochę przepaskę oplatającą ciało i przytrzymującą miecz w pochwie na plecach, tak by swobodnie mógł zdjąć broń z pleców a potem złożył kartkę z podobizną i z powrotem schował ją do wnętrza skórzanej koszuli. Rozejrzał się ostatni raz po okolicy, po czym skarcił się w duchu. Spodziewał się, ze dziecka już dawno nie ma w mieście, a jak już, to co najwyżej w rynsztokach, z poderżniętym gardłem i wykręconymi nienaturalnie nogami. W końcu jednak podniósł rękę i zapukał do drzwi.

Re: Bogata dzielnica

3
Solidne drewniane drzwi po krótkim czasie od zapukania w nie zaskrzypiały i uchyliły się. W przejściu stanął mężczyzna w czystych i bogatych ubraniach w kolorze wzburzonego morza. Był on może po czterdziestce. Miał rzadkie blond włosy w których widać było już siwe oznaki starości. Twarz miał smutną pomimo lekkiego rozpromienienia na widok Tastira.

- Pan w sprawie Ani, tak? Proszę wejść. - Wskazał ręką wnętrze domu. Najemnik widział w środku kominek a przed nim dwa fotele przy małym drewnianym stoliku. Poza tym było tam przejście do jakieś innej izby i schody prowadzące na piętro. Podłoga i schody były wyłożone ładnym drewnem. Wyjątkiem były oczywiście okolice kominka, który teraz palił się pięknie tańczącymi na drewnie płomieniami.

Re: Bogata dzielnica

4
-Pan Patter, jak mniemam? - Przekroczył próg drzwi, skinając lekko głową w geście powitania do jegomościa. Nie rozglądał się zbytnio po mieszkaniu, nie chciał wyjść na przesadnie wścibskiego, zamiast tego po przejściu odwrócił się do otwierającego drzwi, tak by zasłaniać sobą kominek. Jegomościowi z kolei przyjrzał się już uważnie, zaciekawiony tym z kim ma do czynienia. Skrzyżował ręce na piersi i zaczął pytać.
-A więc, jak zaginęła Młoda Panienka? W jakich okolicznościach i gdzie?

Re: Bogata dzielnica

5
Mężczyzna przytaknął zamykając drzwi za Tasatirem.
- Witam serdecznie. - Powiedział to jakoś tak bez wyrazu.

Z pierwszego piętra zbiegł rudy kocur. Zatrzymał się na trzecim stopniu drewnianych schodów przyglądając się wielkimi czarnymi oczami nowemu gościowi z zaciekawieniem jakim znawca sztuki darzy nowy obraz znanego artysty.
- W nocy... - Odrzekł na pytanie najemnika. - Usiądźmy wpierw przy kominku. - Zaproponował wskazując dwa skórzane fotele przy palenisku.
Kot zeskoczył na podłogę i jak na zawołanie pobiegł przodem do jednego z owych mebli. Z rozpędu wskoczył na oparcie jednego z nich i ponieważ było dość szerokie wygodnie się tam ułożył.

Re: Bogata dzielnica

6
Odruchowo sięgnął w stronę pochwy przy pasie kiedy usłyszał kota. Potem tylko wzdychnął, pokręcił głową i z powrotem spojrzał na Pattera. Znowu kiwnął głową, tym razem dając wyraźny znak, że zgadza się na jego propozycję, chociaż prawdę mówiąc - nie zbyt mu się do podobało. Wolałby uzyskać informacje i wrócić na ulicę, zająć się swoim. W końcu jednak odwrócił się i ruszył w kierunku foteli. Odpiął miecz na plecach i położył go na stoliku, następnie poluzował i przesunął trochę przywiązane do paska puste pochwy tak, by przy siedzeniu zbytnio mu nie przeszkadzały. W końcu usiadł, założył nogę na nogę i poczekał aż własciciel domu się do dosiądzie.
-A więc? Szczegóły, Panie Patter, bo w szczegółach tkwi odpowiedź.

Re: Bogata dzielnica

7
*Post zawiera lokowanie produktu*
Romuald zasiadł na fotelu, który kot zajął wcześniej i spojrzał w oczy Tasatirowi. Czworonóg zeskoczył wtedy na kolana Pattera
- Wypadałoby chyba najpierw się przedstawić... - odrzekł.[/b]
- Jeśli mógłbyś mi pomóc odpowiem na twoje pytania.
Tej nocy Anna poszła spać wcześnie. Czytałem książkę Sałaty przy tym kominku myśląc, że leży twardym snem w swoim łóżku. Zaczytałem się w tej lekturze przez co na górę poszedłem w okolicach północy. Po drodze do swojej izby podszedłem do jej drzwi jak to robię zawsze i uchyliłem je lekko. Zerknąłem do środka. Jej tam nie było. Śnieg sypał się na posłanie przez otwarte na całą szerokość okno. A Ani...
- Zatrzymał się na chwilę. - Od śmierci Darienne tylko ona mi została.
Kot podrapał się za uchem, poprawił ułożenie ogona na kolanach Romualda i kontynuował swoje lenistwo. Zdawał się nie przejmować zniknięciem małej lokatorki. Obchodziło go tylko to, że może sobie wygodnie poleżeć.
*Post zawierał lokowanie produktu*

Re: Bogata dzielnica

8
Przez krótką chwilę wymieniał spojrzenia z kotem kompletnie nie zwracając uwagi na Pattera, chociaż przyswoił sobie to, co powiedział. Ktoś kto porwał dziewczynę musiał wiedzieć gdzie znajduje się jej pokój, skoro tak bezbłędnie udało mu się określić jej położenie. W końcu pokiwał lekko głową na tę myśl, przerzucił wzrok na właściciela domu. -Raihnar Tasatir. A teraz proszę prowadzić do pokoju dziewczynki. - Wstał, rozprostował nogi a potem schylił się i zabrał ze stolika swój miecz. Nie przewieszał go już za plecy, zamiast tego stojąc przy sofie poczekał aż poprowadzi go do pokoju.* Kiedy ten już go wyminął i poprowadził w stronę pokoju domowniczki, Raihnar powoli ruszył za nim.
-Czym się zajmujecie, Panie Patter? Jest ktoś, kto chciałby Was skrzywdzić? Chociażby czysto zawodowo. A może rodzina? Jeśli mieszał się pan także w jakieś ciemne machlojki w ostatnim czasie, również proszę powiedzieć. Szanse na to, że znajdzie pan córkę są małe a wzrosnąć mogą tylko wtedy, kiedy będzie Pan szczery.



O ile. Jeśli nie, post kończy się w tym miejscu.

Re: Bogata dzielnica

9
- Ależ oczywiście panie Raihnar. - Odrzekł - Proszę za mną.
Wstał z fotela nie zważając na kota, który zeskoczył w tym momencie obrażony na podłogę. Uciekł z powrotem na piętro. Romuald gestem nakazał by Tasatir podążył za nim. I sam podążył w ślad za kotem na kondygnację. W drodze odpowiedział na pytania mu postawione.

- Zajmuję się handlem i przewozami towarów między innymi do Qerel. Czy ktoś chciałby mi zaszkodzić? Powątpiewam. Mam niemały dobytek, więc może ktoś mógł być zazdrosny, ale żeby posunąć się tak daleko? Nie przypominam sobie bym zaszedł komuś zbyt głęboko za skórę. W żadne czarne interesy się nie pakowałem, brońcie bogowie i ich patroni. Nie mam nic do ukrycia.

Weszli po drewnianych schodach z ozdabianą poręczą. Romuald poprowadził go prosto do zwyczajnych drzwi na których koślawymi literami węglem na poziomie połowy metra od podłogi napisane było "ANNA". Kreska w "N" kierowała się z dołu na górę zamiast odwrotnie. - To tu. - Powiedział Patter otwierając drzwi.

Oczom Tasatira ukazał się mały pokoik z małym ładnym łóżkiem pod oknem naprzeciw wejścia. W rogu niedaleko szafki w nieładzie leżały dziecięce zabawki. Panował tu prawie porządek a meble i okiennica były naprawdę dobrze wykonane. Porządkiem nie można było nazwać rzuconych w kącie zabawek oraz pościeli na łożu, które wyglądało jakby dopiero co obudził się tu ktoś z niespokojnym snem.

Re: Bogata dzielnica

10
Stanął w przejściu i z tego miejsca też powoli rozejrzał się po pokoju. Przyjrzał się z daleka łóżku, oknom, zabawkom, wszystkim kątom a po chwili wychylił się i zajrzał za drzwi. Kiedy już upewnił się, że nic go w pokoju nie zaskoczy ruszył szybkim krokiem w kierunku okna, jednocześnie uważnie rozglądając się pod nogami. Stanął przed łóżkiem i z tej odległości uważnie przyjrzał oknu. W końcu powoli odłożył miecz i oparł go o łóżko, kucnął i przyjrzał się pościeli. Podrapał się za uchem, przerzucił wzrok na leżące w kącie zabawki i lekko się skrzywił. W końcu wstał, lekko się nachylił do przodu i otworzył okno.

Re: Bogata dzielnica

11
W pokoju był tylko on i Patter. W kącie leżały różne zabawki w tym najczęściej szmaciane lalki i kartki papieru z węglowymi rysunkami, literami bez znaczenia, maźniętymi parę razy farbą a także te zupełnie czyste. Łóżko nie było siennikiem, a wypełnione było czymś o wiele wygodniejszym zaszytym w materiał. Pościel była zimna i porozrzucana w nieładzie jakby ktoś się strasznie wiercił w nocy. Narożniki były poozdabiane płaskorzeźbami galopujących jednorożców. Kant drewnianego parapetu był obdarty jakby ktoś go uderzył pod kątem. Gdy Tasatir odtworzył okno uderzył go powiew chłodnego powietrza. Za oknem był widok na sąsiedni dom oraz na mały kawałek dachu domostwa w którym najemnik się znajdował od którego odpadło parę dachówek.

Re: Bogata dzielnica

12
Wzdychnął, kiedy zobaczył kilka brakujących dachówek na daszku. Wzdychnął drugi raz, kiedy spojrzał za siebie, na Pattera.W końcu odwiązał dwie puste pochwy od pasa i położył je na łóżku. Potem wziął swój miecz i położył go na łóżku. W końcu rozciągnął się na boki i zaczął przełazić przez okno. Złapał się ręką framugi okiennej, a potem nachylił się do środka i zabrał z łóżka miecz. Cały czas trzymając się framugi rozejrzał się z daszku po okolicy. To na lewo, to na prawo, raz za siebie, raz przed siebie, w górę i dół. W końcu lekko przykucnął i puścił się framugi. Zaczął schodzić powoli na dół, na skraj daszku, modląc się o to, by się nie poślizgnął. A tuż przed końcem wychylił się lekko, ocenił odległość do ziemi i rozejrzał się za ewentualną pomocą przy schodzeniu.

Re: Bogata dzielnica

13
Poza brakiem paru dachówek nie było tu nic nadzwyczajnego. Powierzchnia po której Tasatir się poruszał była trochę śliska, ale udało mu się utrzymywać równowagę. Ma dole były jakieś dwa metry przestrzeni między jednym domem a drugim zasypanym grubiej śniegiem zsypywanym z dachów domostw. Zejścia nie było nigdzie widać. Żadnej drabiny czy czegokolwiek. Jedynym sposobem na dotarcie tam był powrót przez dom na ulicę i dostanie się tam stamtąd. Oczywiście można byłoby też zaryzykować zeskok z pierwszego piętra.

Re: Bogata dzielnica

14
Skrzywił się, przez co blizna na jego twarzy sprawiła wrażenie ruchomej. Potem przeklną i splunął na dół. Nie wiedział co go podkusiło, żeby tu przyjść. Pieniądze? Chęć niesienia potrzeby innym? Tym razem uśmiechnął się sam do siebie. Dobrze wiedział, że chodziło mu tylko o pieniądze. Co prawda los dziewczynki nie był mu obojętny a cała sytuacja go zaciekawiła, ale dobrze wiedział, że za darmo nawet nie zapukał by do drzwi. Ba, za darmo nawet by nie splunął pod nie. W końcu podpierając się jedną ręką o daszek wrócił do okna, przerzucił przez nie miecz na łóżko i wrócił do środka. Potem zabrał miecz i z powrotem przewiązał go na plecy, kolejno przywiązał puste pochwy do paska. Spojrzał jeszcze raz na Pattera, podrapał się po policzku.
-Przeszukał Pan cały dom, Panie Patter? Może okno otworzyła sobie tak o, a potem polazła gdzieś w hen? A może przysnęło się panu przy wieczornej lekturze, co? - Po zadaniu pytań poprawił pasek a potem ruszył w stronę drzwi. Zszedł schodami i wyszedł na dwór, obszedł dom tak, żeby znaleźć się mniej więcej przed pokojem dziewczynki. Oparł obydwie dłonie na pochwach broni i zaczął się obracać, uważnie przy tym ilustrując okolicę.

Re: Bogata dzielnica

15
Gdy Tasatir wracał do pokoju łóżko lekko zaskrzypiało pod ciężarem. Romuald z zaciekawieniem przyglądał się jego wyczynom. Kot - który siedział do tej pory w jakieś innej izbie, ale przyszedł sprawdzić co się dzieję - również był zaciekawiony a bardziej zadziwiony "po co człowiek miałby wychodzić przez okno".

- Wątpię bym przysnął. A i chyba pan nie myśli, że po jej zniknięciu jej nie szukałem? Oczywiście, że sprawdziłem cały dom.

Najemnik wyszedł z domu a Patter podążył za nim. Kot nie miał ochoty aż tak się narażać na zimno i mokre łapki, więc został przy kominku. Raihnar obszedł budynek i w ten sposób trafił do mini-uliczki na którą patrzył wcześniej z góry. Śniegu trochę napadało, więc nie było tu oczywistych śladów. Jedak Tasatir był dobrym tropicielem i wypatrzył zagłębienia w śniegu, które oznaczały, że śnieg przed opadami był tam bardziej ubity. Ubity przez kogoś. Zagłębienia nie były szerokie, więc mogły należeć do dziewczynki. Zawsze też zostawała możliwość, że to tylko wiatr tak kryształkami lodu miotał, że uformowały taki a nie inny kształt.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Irios”