Re: Bogata dzielnica

16
Kucnął przed śladami stóp. Przyglądał im się przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad różnymi możliwościami. Nie wątpił, że gdyby dziewczynka wyszła z domu przez frontowe drzwi a ojciec by tego nie zauważył, to w życiu by się do tego nie przyznał. Z drugiej strony mogła tu działać magia. Spojrzał w górę, w kierunku daszku. Albo ktoś znał się na czarach, albo dziewczynka wyhodowała skrzydła. Przyłożył dłoń do śladów, lekko odgarniając przy tym śnieg. W końcu wstał, pozostał jednak lekko nachylony. W tej pozycji też przemówił do Pattera.
-Panie Patter, czy córka przejawiała kiedykolwiek jakieś... nadzwyczajne zdolności? Albo zna Pan kogoś, kto by się w tym babrał? Bo jak Pan pewnie sam widzi, żadna kareta tędy nie przejechała. Człowiek niosący dziecko, nawet wyjątkowo chudy, z balastem zostawiłby takie ślady w śniegu, że jeleń by go wykrył. O ile oczywiście ten ktoś nie zadbał o to, żeby te ślady ukryć. Solidna grupa nie byłaby w stanie w ogóle ukryć śladów, przynajmniej nie tu, między budynkami. Oczywiście jeszcze można założyć, że jeśli ktoś ją porwał, to po prostu sobie odfrunął albo co lepsza, dziewczynka sama nauczyła się latać i zapomniała się z ojczulkiem pożegnać - odwrócił się w stronę ojca chcąc zobaczyć jego reakcję, a potem z powrotem wrócił do przyglądania się śladom. -A tu, jak się Pan przyjrzy, mamy malutkie ślady. Albo jakiś dzieciak wieczorem lubił sobie tędy pobiegać, albo Pańska córka sfrunęła z dachu i poszła sobie prostą.
Po tych słowach ruszył powoli przed siebie co kilka kroków odgarniając śnieg ze śladów by uważniej im się przyjrzeć.

Re: Bogata dzielnica

17
Romualda z zadziwienia zamurowało. Stał w miejscu przez jakiś czas. Za jego plecami przejechała kareta i przeszedł też jeden zbrojny z zaciekawieniem przeglądającym się Tasatirowi i Patterowi, ale nie zwalniającym przy tym kroku. W końcu do ojca dotarło pytanie i się otrząsnął.

- Twierdzi pan ze zeskoczyła z dachu? Ja tu nie widzę żadnych śladów. - Oczywiście, że nie widział. W Irios mało kto znał się na tropieniu. - "Nadzwyczajne zdolności"? - Zacytował. - Nie, u niej niczego takiego nie zauważyłem. Jeśli chodzi o znane mi osoby posługujące się magią to oczywiście, że znam. Nawet moja świętej pamięci żona coś tam z podstaw czarodziejstwa znała. Poza tym w Irios jest parę czarodziei i uzrowicieli, ale oni zajmują się nieumarłymi i resztą swoich badań. Po co mieliby uprowadzać dziecko?! Są też czarnomagicy. Nekromanci, demonolodzy i zwykli magiczni przestępcy, ale co im z byłby z Anny?

Pod śladami był tylko zbity śnieg, choć pod pierwszym - tym tuż pod uszkodzeniem w dachu - śnieg był twardszy a sam ślad trochę większy od pozostałych, które prowadziły dalej.
Ostatnio zmieniony 21 wrz 2014, 14:31 przez Leva, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Bogata dzielnica

18
Przeklną cicho. Jeszcze za nim minął pierwszy ślad rzucił ostatnie spojrzenie na daszek. Wzruszył jedynie ramionami, kiedy ojciec pytał o powód dla którego magicy mieliby uprowadzić jego córkę. Sam prawdę mówiąc w to wątpił. Gdyby kiedyś przyszło mu do głowy porwać dziecko, wybrał by osieroconą małolatkę z biedoty, której zniknięcia nikt by nie zauważył. Przyjrzał się jeszcze raz śladom i skrzywił się. Poza tym ślady jednej pary małych stópek wyraźnie temu zaprzeczały, chyba, że dziecko zostało w jakiś cudowny sposób zahipnotyzowane. Pokręcił głową na bok i odrzucił te myśli na bok. Sam nie znał się na magii i nigdy w nią nie ingerował i nadal wolał nie mieć z nią nic wspólnego.
-Pozwolił Pan zniknąć córce z zamkniętego domu, gdzie rzekom nawet żeście nie spali. Nie oczekuję więc, że zobaczycie tu cokolwiek. - Mówiąc odgarnął jeszcze trochę śniegu z większego śladu i przez chwilę mu się przyglądał, aż w końcu ruszył przed siebie, kierując się ubitym śniegiem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Irios”