Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

46
Ból w biodrze był okropny a sam goblin parszywy jak diabli. Sorin nie mógł połapać się w tym co się właśnie stało. Jakim cudem, ktoś pojawił się za nim a on tego nawet nie usłyszał, nie wyczuł. Cała ta akcja wyglądała teraz jak zamach magów piątego atmana. Sorin naliczył w sumie dwóch. Tego co go zaatakował i dziwnego, wyglądającego na nekromantę, starca z płonącym mieczem. On wyglądał naprawdę groźnie lecz teraz to nie on był problemem. Problemem był goblin a właściwie gobliny. Ten skurczybyk był naprawdę silny, niewiedzieć czemu. Sorin w końcu poczuł lekki brak tlenu i ciasny uścisk na gardle. W duchu desperacji całą tą sytuacją, wyjął odłamek z biodra i zdecydowanym, zamaszystym ruchem wbił go szczerzącemu się goblinowi w skroń. W trakcie tego wydusił z siebie.

-Zmiataj szmato. Mam lepsze rzeczy do roboty. W trakcie i mówienia i ciosu, Sorin mierzył z jak dużej wysokości spadł. Będzie z 14 metrów, pomyślał.

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

47
Cała ta sprawa była kiepsko rokująca dla Sorina, a wokół rozszalała teraz prawdziwa walka i chaos. Na piętrze, na którym się znalazł, przepychały się ze sobą dwie grupki tarczowników, ściskając napastników plecami do siebie z dwóch stron. Zakrwawieni tubylcy Wężowiska i żołnierze Trzeciego wyglądali jednak na bardzo zmęczonych i często rannych - spływała po nich krew niewiadomego pochodzenia - albo była to ich krew, albo krew ich ofiar. Ich zapał i waleczność były godne podziwu - wygrywali z wrogiem lepiej uzbrojonym i liczniejszym.

Niemniej, wrogów wcale nie ubywało - mężczyźni w stalowych napierśnikach i żółtych barwach pojawiali się co jakiś czas w jakimś przejściu, celi, czy tunelu, co zdołał wywnioskować Sorin. Gdy goblin dusił go, widział, jak dziwne, czarne, pokurczone stworzenia skaczą po linach i mostach, schodząc coraz niżej, w jego kierunku.

Zdecydowanym i pewnym ruchem wyjął sobie drewniany kołek z biodra. Ból był bardzo wyczuwalny, aczkolwiek dało sobie z nim poradzić. Ciepła krew popłynęła stróżką po lekko zdrętwiałej od rany nodze, rozgrzewając trochę mięśnie. Ze słowami Zmiataj szmato wykonał atak - odłamek, długi na całą dłoń, wszedł prawie cały w okolice szczęki, wbijając się z głuchym chrzęstem i odgłosem łamania do środka czaszki goblina, którego szczęka wykrzywiła się okropnie w dziwnym grymasie. Bez problemu Sorin zrzucił z siebie truchło, które stoczyło się obok niego i spadło gdzieś w przepaść.

Postacie stworów zbliżały się - przypominały one gobliny, ale bardziej garbate, trochę mniejsze i jakby... spalone? Niemniej, Sorin odzyskiwał siły oraz spoglądał już bardziej trzeźwym wzrokiem, który zaczął wyłapywać kontury - Haha! Świetnie! Daj mi więcej, jestem spragniony - zawołał w jego głowie ucieszony niezmiernie Malakir. Chłopak wstał. Stał na okręgu z desek wokół filaru - jeden z pomostów prowadził na tyły tarczowników Trzeciego oraz Wężowiska, a drugi gdzieś do jakichś cel, w których również ktoś walczył - cienie poruszały się gwałtownie. Natomiast z góry po linach i filarze zaczęły zsuwać się na pazurach cztery czarne stworzenia.

- Za Silvana! - rozległo się donośnym echem gdzieś z dołu, a okrzyk przeszedł przez całe spore pomieszczenie dziesiątkami głosów. Dodając tym otuchy wojownikom ktoś ruszył gdzieś pod Sorinem do walki.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

48
Sorin od razu zaczął rozglądać się za jakąś bronią, dosłownie w ułamku sekundy przeszukał wzrokiem podłoże na którym stał. Malakirowi bardzo podobała się obecna sytuacja. Krew, ciała i mordowanie. Skubaniec lubi jak dużo się dzieje a teraz dzieje się aż za dużo i Sorin mierzył wzrokiem odległość jaką przebył spadając i odległość na niższe poziomy. Lepiej było by walczyć gdy obok niego będzie chociaż jeden sojusznik. Sorinowi zdawało się, że bitwa właśnie na tym polega. Bierze w niej udział dość dużo osób i walczą razem, a w tej sytuacji on oddzielił się od całej reszty. Nie spuszczał jednak też oka z napastników, przeczucie mówiło mu, że nie zamierzają oni walczyć ani honorowo ani nawet jeden na jednego. Biorąc pod uwagę ilość przeciwników. Zdecydowanie lepszym wyjściem byłoby zejście do przyjaciela lecz bez broni i tam zda się na nic. Cicho klnąc, Sorin kontynuował poszukiwania broni.

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

49
Dwie z bestii były coraz bliżej, podczas gdy dwie pozostałe ślizgały się po filarze, zsuwając w dół. Z wyższych pięter nagle zeskoczył ktoś inny, trzymając linę dziwnie między nogami, z głową do dołu. Sorin rozpoznał fioletową pelerynę i charakterystyczny kapelusz z różowym piórkiem, gdy Irand złapał się za pachy i wyrzucił coś rękami - w powietrzu coś zaświeciło się metalicznym blaskiem, odbijając światła dzienne z samego sufitu, a dwa ze stworów, które zjeżdżały po filarze nagle odczepiły się od niego z głuchym rykiem, spadając ciężko tuż obok Sorina - z ich pleców wystawały długie, proste noże bez jelców i rękojeści - jakby ktoś zaostrzył połowę noża, a drugą zostawił w postaci pręta. Niemniej, broń taka wystarczyła Irandowi, do zabicia tych przeciwników. Z akrobatyczną gracją wylądował obok chłopaka. Czarne stwory były jeszcze dziwniejsze z bliska - wyglądały jak połączenie psów z małymi dziećmi, o futrze i skórze spalonej płomieniami i dziwnych, zwierzęcych pyskach - nie był to przyjemny widok.

- To pieprzona zasadzka - wydyszał Irand, wciskając Sorinowi jeden ze swoich długich, prostych sztyletów na prawdę dobrej roboty, samemu wyciągając dla siebie skądś kolejne dwa - Silvan jest odcięty na górze, w komnatach za Wężowiskiem. Wszystkie środkowe kondygnacje upadły. Potwory, magowie - zaczął mówić bardzo szybko i trochę niezrozumiale, ale w końcu odetchnął głęboko i widząc dwa kolejne stwory spojrzał na Sorina, samemu idąc ku dwóm grupkom wojowników Silvana - Są Twoje. Ja muszę znaleźć Toma! Dołącz do kogoś, musimy pomóc Silvanowi! - po czym skoczył niewyobrażalnie dalekim skokiem z drewnianej kładki za plecy tarczowników Piątego Atamana, dwoma nożami na raz odcinając jednemu z nich głowę, niczym nożyczkami. Ubrana w hełm głowa zaczęła podskakiwać po bruku, aż spadła.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

50
Zasadzka? Nie było to zbyt zaskakujące. Tak na prawdę i w głębi serca Sorina nie obchodził Trzeci, teraz jedynym celem jego było pozbycie się tej wszy wyżej. Drogę do niego oddzielały te dziwne gobliny. Sorin popatrzał na nóż, który wręczył mu Iranf. Nie był to szczyt marzeń jak dla niego, wolał dobry miecz niż igiełki choć trzeba przyznać, że na ten moment to i tak najlepsza broń jaką teraz może dysponować. Żartobliwie spytał Iranda:

-Nie masz może czegoś większego niż igła?

Potem rozejrzał się dookoła by stwierdzić gdzie dokładnie są jego przeciwnicy. Gobliny nie są specjalnie wymagającym przeciwnikiem, mimo tego nie można unieść się pychą.

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

51
Irand nie słyszał pytania, ponieważ wskoczył za szeregi wcześniej wspomnianych przeciwników, obracając się z zawrotną szybkością i niczym w tańcu przesuwał dwoma ostrzami po jakby losowych miejscach na ciałach wrogów - raz po żebrach, raz po ręku. Jego ataki jednak były zaskakująco efektywne - trzy ciała upadły obok, gdy ktoś odepchnął go tarczą od grupy, która zaczęła się mieszać i kotłować w brązowo-niebiesko-żółtą masę pancerzy, szat, tabardów i ubrań. Przeważał jednak brązowy kolor zwykłych ubrań i skórzanych pancerzy - dało się zauważyć, że wielu nie miało bardzo widocznych barw poza kolorowymi opaskami na ramionach.

- Za Silvana! - krzyknął ktoś zza grupy i nagle czterech bandytów z żółtymi opaskami zostało zepchniętych z półki wprost w dziurę przez rosłego wojownika w podartej, niebieskiej koszuli i dwóch strzałach wystających z ręki. Trzymał przed sobą długą deskę, która zapewne była używana wcześniej jako budulec, albo jako jakaś zasuwa. Spadł na dół i Sorin nie widział już, co się z nim działo. Na kładkę obok niego wypadł mały chłopak o przestraszonym i pełnym determinacji spojrzeniu, wymachując krótkim, jednoręcznym mieczem. Wojownik zdążył jeszcze dostrzec przed sobą i trochę ponad nim czarnego stwora, który spadł na ścianę i wczepił się w nią pazurami. Drugi zapewne zeskakiwał gdzieś za jego plecami. Z dołu dało się słyszeć dziwne, bardzo głośne, ogłuszające wręcz buczenie charakterystyczne do tego, gdy ktoś zadmie w róg.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

52
Całe to zamieszanie nie było dla Sorina szczególnym zaskoczeniem, w końcu była to jak mniemał bitwa. Irand był naprawdę szybko jak na człowieka, dużo mu brakowało do Skoków Malakira ale to co osiągał było zadowalające. Chlopiec, który znalazł się koło niego wyglądał jak by czekał na śmierć. Miał jednak miecz, miecz którego Sorin teraz potrzebował. Plan był prosty, zabrać miecz, zabić te zasrane potwory i poklepać chłopca po głowie.
Sorin rozplanował sobie w głowie jak to ma wyglądać i ruszył biegiem w stronę chłopca. Młodzieniec nie miał szans zareagować w porę, widać było, że miecz zbytnio mu ciąży. Sorin chwycił szybko i mocno za rękojeść, częściowo zachaczając o dłoń Chlopaka stanowczym ruchem odebrał mu oręż oraz odetchnął go barkiem. Sam odwrócił się w stronę wrogów i zważywszy na dzieciaka skłonił wzrok na najbliższego goblina. Miecz uniósł tak by koniec ostrza wskazywał idealnie w głowę przeciwnika.

( proszę napisz, gdzie dokładnie są te goblinopodobne stwory)

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

53
Chłopiec zatrzymał się z trwogą, taksując Sorina spojrzeniem pełnym podejrzliwości i niepewności. Zagryzł lekko wargę, marszcząc brwi w zamyśleniu i nieśmiało wysunął dłoń z mieczem. Próbował ją jednak zabrać, gdy wykonano w jego kierunku ten gwałtowny ruch. Nie udało mu się i miecz został mu odebrany, co wywołało u niego niemałą irytację. Skrzywił się pełen gniewu, pokazując szeregi białych zębów i cztery, długie kły. Spiął się, po czym krzycząc coś niezrozumiale najzwyczajniej zeskoczył z kładki, wskakując w dziurę, z której dobiegał dźwięk rogu. Obdarzył jedynie Sorina spojrzeniem szarych oczu.

Nie miał dużo czasu na rozmyślanie o tym, co się właśnie stało. Dwa czarne stwory, które już wcześniej były tuż obok niego, postanowiły zaatakować - przynajmniej jeden z nich. Ten, który był przed Sorinem, na zewnętrznej ścianie, odbił się od powierzchni i chciał wpaść na chłopaka niczym żywy pocisk. Na szczęście szybko podniesiony miecz wsunął się idealnie gdzieś pomiędzy brodą a klatką piersiową potwora. Ostrze przeszło niczym do pochwy, rozcinając mięso i rozlewając krwawe strumienie po dłoni Sorina.

Za nim coś zaszurało i poczuł nagły, bardzo gwałtowny ból w lewej łydce. Instynktownie uderzył w tamto miejsce, dźwigając na swoim mieczu drugiego potwora. Poczuł, że zadaje cios, lecz coś pociągnęło go za swoją bronią. Upadł na brodę, czując w głowie szum i mętlik. Trzymając miecz jedną ręką zwisał ramieniem za krawędź drewnianego mostu. Jeden ze stworów uczepił się broni i tego drugiego, ściągając powoli Sorina w otchłań. Na razie jednak nie ześlizgiwał się, a trwali w lekkiej szamotaninie, gdy istota próbowała wspiąć się po broni.

Za sobą Sorin usłyszał szmer.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

54
Sorin w przypływie adrenaliny i w reakcji na ból, wreszcie zaczął myśleć trzeźwo. Leżąc na glebie, a właściwie spadając, bo tak można nazwać wiszenie nad krawędzią z dwoma kolegami zawieszonymi na ręce, Sorin od razu puścił miecz. Aż tak mu nie zależało na orężu by szybować z nim w dół. Po upuszczeniu grzecznie pożyczonego ostrza, instynktownie Markov, obrócił się przez ramię by kontem oka zobaczyć pozostałych wrogów a resztą wzroku poszukać trzymanego wcześniej sztyletu.

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

55
Trwało to może mniej, niż dwie, trzy sekundy. Mięśnie Sorina zwiotczały lekko, rozluźniając się, a dłonie puściły rękojeść miecza, chociaż wymagało to dziwnego wysiłku. Umysł młodego wojownika odruchowo nakazywał łapać rękojeść, by nie stać się bezbronnym. Niemniej, gdy tylko miecz został wyzwolony, poszybował w dół, wraz ze skrzeczącymi, próbującymi się łapać wszystkiego po drodze, czarnymi stworami, które z głuchym łomotem rozbiły się na kamiennej powierzchni na samym dole. Sorin widział, że sam spód Wężowiska jest już pusty, nie licząc trupów, walającego się oręża i kawałków otoczenia. Wojownicy Silvana i ich sprzymierzeńcy parli w górę, walcząc z najeźdźcami i pchając ich w górę licznych schodów i drabin. W plątaninie migały pochodnie i stal.

Istotnie, sztylet dało się łatwo znaleźć i nikt nie przeszkodził w jego dobyciu. Rozglądając się, Sorin zmiarkował, że jakieś dwie kondygnacje niżej znajdują się wrodzy wojownicy, uciekający w górę, czyli w jego kierunku, a tuż za nimi wojownicy sprzymierzeni.

To, co najbardziej pochłonęło uwagę Sorina, była postać w czarnej szacie, która pojawiła się wtedy, gdy chłopak został zepchnięty dziwną siłą z drewnianej półki. Blady, smukły mężczyzna o eleganckim nakryciu głowy schodził umieszczonymi na ścianie schodkami na kondygnację Sorina, kilkanaście metrów od niego. Nikt już nie walczył - wojownicy zniknęli gdzieś. Zostały tylko ciała, których niepokojąca większość należała do noszących barwę niebieską.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

56
Sorin był już zmęczony i dokuczała mu rana na nodze oraz wszystkie te obicia. Teraz nie wiedział z kim ma do czynienia, czy to mag, czy nie. Jedno jest pewne, Człowiek czy nie człowiek, na pewno Sorinowi się to nie spodoba.
Mimo lekkiego strachu, bólu oraz zwątpienia Sorin wydał z siebie kilka słów odwracając się w stronę zejścia z wyższego pietra.

- Kim jesteś? W głosie było coś co w normalnych warunkach wyrażało by grozę lecz w obecnej sytuacji wyrażał tylko wymuszony spokój i chrypkę.

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

57
Wtedy też, przykuwając uwagę wysokiego, smukłego mężczyzny w czarnej szacie, Sorin sprowadził na siebie jego spojrzenie. Puste, białe, pozbawione tęczówek i źrenic oczy skierowały się ku niemu. Nie dało się sprawdzić, gdzie takie białe oczy spoglądają, ale Sorin czuł na sobie owe spojrzenie. Radosne w dziwnym impulsie, ale zarówno groźne spojrzenie. Postać przystanęła na schodkach, lecz potem, jakby trochę pewniej, przyspieszyła, wychodząc na drewniany most, na którym stał teraz Sorin. Stojąc na przeciwko niego, uśmiechnął się białymi dziąsłami i takimi samymi, jakby sztucznie wybielonymi zębami - Jestem końcem obecnego ładu. Jam jest piewcą i krzemieniem rozkładu - zaśmiał się na koniec gardłowo, wyrzucając dłonie przed siebie.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

58
Sorin nie miał pojęcia kim on jest. Byle adept magii może tak powiedzieć ale mimo to, on tak nie wygląda. Z drugiej strony gdyby był kimś szczególnym to Malakir już wręcz by się wyrywał do jego gardła. Sorin już kila osób w życiu zabił ale nigdy świadomie nie wykończył maga ani demona.
Rozejrzał się szybko dookoła mając cały czas w kąciku oka owego dziwnego jegomościa. Szukał jakiejkolwiek broni leżącej swobodnie na podłodze, nawet zaostrzony kawałek drewna mógł być przydatny. Teraz jedyne co zrobił to wzniósł sztylet dość pewnie i trzymał go wycelowanego cały czas w serce potencjalnego przeciwnika i obserwował w skupieniu jego ruchy.

- Piewca rozkładu czy raczej zwykły nekromanta? Sorin chciał żeby to zabrzmiało wyśmiewczo co ułatwiała maska zniekształcając głos na lekko drżący.

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

59
Nie reagując na to, co robił starzec, Sorin skupił się na dialogu. Rzucając ciekawą i bystrą ripostą - jak zapewne sądził, zobojętniał na fakt ataku, który wyprowadził na końcu swojej kwestii dziwaczny mężczyzna. Wyrzucając swoje ręce do przodu, posłał w kierunku uzbrojonego w sztylet wojownika wiązkę magii. Zamglona w powietrzu, migająca kilkoma błyskami chmura uderzyła w niego. On dzielnie stawił jej czoła, w ogóle się nie przejmując jej działaniami. Mocno i stanowczo wychodząc jej na przeciw.

Chmura w jednej chwili pociemniała. Pomknęła z dłoni czarnoksiężnika tak szybko, że Sorin zdołał jedynie ugiąć kolana, odruchowo jakby do odskoku, ale nie zamierzał uciekać. Swąd spalenizny i dym buchnęły wraz z ogniem na klatce piersiowej - ubranie zapaliło się, jak świeżo rozpalone ognisko, a na skórze dało się czuć jakże niezwykle niemiłe palenie i swędzenie. Sorin pchnięty energetyczną mocą kolejny już tego dnia raz wyleciał do tyłu, szybując kilka metrów. Dopiero kamienna ściana zatrzymała go, gdy wpadł do jakiegoś oddzielonego drewnianymi ściankami od reszty Wężowiska pomieszczenia. Wybijając dziurę w deskach, które roztrzaskał, poczuł, jak ogień z jego klatki piersiowej rani go lekko w twarz i rozprzestrzenia się na ręce. Szumiało mu w głowie, a dłoń mocno ściskała sztylet. Szyderczy śmiech dało się słyszeć od starca, który powolnym krokiem zbliżał się drewnianym mostem ku swojej ofierze.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Podziemie Atamańskie - Włości Drugiego i Trzeciego

60
Sorin był cholernie zaskoczony takim obrotem spraw, szczególnie tym, z jaką prędkością przeciwnik wykonał atak, ułamek sekundy. Ból był okropny jednak Sorin był do niego przyzwyczajony, szkoda tylko ubrania. Po tym jak już Sorin podniósł się z podłogi i słyszał jak zbliża się do niego owy nekromanta, złapał szybko za kołnierz bluzy i zerwał zerwał ją z siebie siłą, niszcząc przy tym wszystkie zapinki. Przynajmniej pozbył się ognia, Teraz każdy mógł zobaczyć tors Sorina. Cały brzych i plecy choć umięśnione pokryte były dziwną siatką wyglądającą na wypaloną a na lewej piersi widniała sporych rozmiarów wypalona niestandardowa gwiazda. Obnażenie tego okropnie zdenerwowało Soina który po sekundzie oddechu wykonał 2 skoki, jeden po drugim i znalazł się za starcem. Szybkim ruchem ręki wykonał pchnięcie pod żebro z prawej strony po czym powtórzył to jeszcze jednym pchnięciem, tym razem w prawą nerkę. Miał nadzieję, że takie coś powstrzyma przeciwnika, kończąc drugie pchnięcie, postarał się przewrócić przeciwnika na glebę, lewa ręką ciągnąc za bark a prawą ze sztyletem wbitym w nerkę popychając również w lewą stronę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Irios”