Re: Tunel z Irios

16
Wpatrzony w ciało kobiety (a raczej jej duszy) raczej nie bardzo koncentrowałem się na reszcie otoczenia. Tym bardziej, że wyobraźnia robiła swoje i widok ładnych, jędrnych piersi sam w sobie sprawiał wrażenie najbardziej interesującego. W tym momencie wielu z was mili moi uznałoby mnie za typowego faceta.
"Och, oni tylko o jednym!!!"
Wrzasnęłaby niemal każda młoda dziewczyna ganiająca po polach z witką do przeganiania gęsi. Prawda jest jednak bardzo smutna kochani- my jako istoty proste na siłę utrudniamy sobie wiele rzeczy próbując mówić o wnętrzu człowieka, miłości czy wyższych wartościach... a tak jak powiedział pewien mądry filozof "Dobry cyc podstawą bycia, bez ruchania nie ma życia".
Sam próbowałem nie dostrzegać tej prostej prawdy bo od młodych lat wierzyłem, iż ten świat nie musi być taki podły jakim go przedstawiają. Czytając o wielkich czynach bohaterów z przeszłości zawsze za dziecka marzyłem by być takim jak oni. Jeździć na białym rumaku i wyzwalać księżniczki.
No to mam. Crux Lowefell siedzący w brudnych kanałach, rozmawiający z duchem kobiety, dla której już nie znajdzie zastosowania. Smutek tak bardzo.
Wysłuchałem pierwszych słów nieznajomej z najwyższą uwagą- już teraz mogłem stwierdzić, że niewątpliwie wierzyła w los oraz przeznaczenie. Bo wasz pokorny sługa... e, no dobra, byłem ciekaw co to za świetlisty promyk, tak? Eh, nie mona już być ciekawskim. Potem niespodziewany wybuch emocji. Wrzask i kakofonia świdrującego w uszach eterycznego krzyku. Dreszcz przebiegł mi po plecach niczym stado galopujących koni, tętno przyspieszyło. Serce dosłownie na moment zaczęło bić ze zdwojoną mocą. Pierwsze dwie sekundy poświęciłem na powolne zbieranie many by użyć zaklęć. Pytanie tylko... czy ducha można zranić magią? Teoretycznie tak, ale nie da się przecież od tak unicestwić czyjejś duszy. Dopiero kiedy nieznajoma ucichła zaczynając jednocześnie swoją opowieść o klątwie, wtedy zrozumiałem.
Anabell pragnęła wolności. I chciała bym był tym, kto jej tą wolność zwróci.
Zważywszy na wspomnienia trupa, którego znalazłem wcześniej w tunelu wyżej, mogłem wywnioskować, że zjawa może zalegać w tych katakumbach już wiele lat. Kto wie? Może nawet wieków?
Jej blada dłoń przeniknęła przez moją klatkę piersiową dając mi wyjątkowo niewygodne uczucie chłodu, więc postąpiłem krok do tyłu by dać jej do zrozumienia, iż nie życzę sobie takiego dotyku.
- Nie tak prędko.- uniosłem ostrzegawczo palec w powietrze. Zrobiłem to delikatnie, acz stanowczo.
- Uwolnię Cię Pani ale tylko i wyłącznie pod jednym warunkiem. Chcę byś w zamian wskazała mi drogę do wyjścia z tych podziemi. Właściwie to nie pogardziłbym również jakimś złotem na podróż powrotną z Irios bo panowie od Sakira również nie okazali się wobec mnie zbyt życzliwi. Przyjmę też różne, dawne pisma. Jeśli jednak nie masz żadnych bogactw ani niczego co pomogłoby mi w dalszej edukacji na potężnego maga, wystarczy iż mnie wyprowadzisz. No i najważniejsze- czy wiesz jak można Cię uwolnić?
Obrazek

Re: Tunel z Irios

17
Pomimo niegrzecznego gestu, jakim jest uchylenie się przed martwym dotykiem, Pani uważnie wsłuchuje się w wypowiedź czarownika. Wszak tylko on mógł jej pomóc, a okazja która zstąpiła z niebios to nie lada szansa; dla niej szansa.
Tak czy owak pierwsza partia wymagań nie przypada umęczonej duszy do gustu. Ledwo się znają i już lista zobowiązań... Może od razu polecą zażalenia, konsekwencje oraz mistyczny traktat do podpisania. Całe szczęście Anabel nie jest w stanie wziąć niczego do dłoni; spryciula, uchroniła się przed spisaniem umowy.
Oziębiające stosunki żądania wywołują kolejny odruch, nad którym kobieta nie panuje. Wredny, aczkolwiek dopasowany do sytuacji szum komunikacyjny. Tzn. typowe odwrócenie twarzy wraz z przekręceniem oczu oraz przybraniem wrednego grymasu.

Obrazek


W takie oto pozie wysłuchała następczych propozycji samca. Trzeba przyznać, iż były one nieco przychylniejsze możliwościom zjawy. Z bujania w obłokach zszedł na ziemię i zrozumiał, że jest w stanie zadowolić się tym, co ludzkie; czytaj wolnością.
Kiedy wszelkie wątpliwości zostają sprostowane, Pani przechodzi do odwetu.

- Dużo mówisz, dużo wymagasz jak na człowieka.
Pragniesz złota? A może srebra? Nie, nie moj drogi...Tego nie znajdziesz w powojennych tunelach. Starożytne pisma, ekwipunek dający władzę... Nawet nie wiesz, jak bardzo przypominasz dawnych lordów.
Czy w tych piwnicach są artefakty?
Jest tu o wiele więcej, musisz tylko wiedzieć, gdzie szukać. Pokażę Ci wszystko i o wiele więcej, ale uwolnij mnie.

Zmieniła ton na charakterystyczny dla ducha/ demona; taki nieludzki tudzież mechaniczny.
- Z tym że nie jest to błahostka! Oni zabezpieczyli szlak! Oni się zabezpieczyli !
I znowu wróciła " na ziemię "
- Potrzebujemy mojego ciała, znajdziesz me kości w jednej z mogił. Ten korytarz doprowadzi Cię do nich, ale uważaj nie wszystko złoto, co się świeci. Dalej, dalej.... Zanurkuj w źródle obok grobowców. Wybierz dobre źródło, bo tylko jedno doprowadzi Cię w inne światy, tam czekać będę ja. Ważne żebyś przyniósł zwłoki.
Wtedy duch wzniósł się do góry, po czym zanurkował w skale. Crux znał swoje zadanie, lecz nie wiedział dokładnie czego ma się spodziewać. Wie, iż korytarz doprowadzi go do sali z grobami, a potem... Potem się okaże, co zrobi.

Spoiler:

Re: Tunel z Irios

18
Już po samym wyrazie twarzy kobiety mogłem jasno dojść do wniosku, że nici z jakiejś pokaźniejszej nagrody. No ale... kto kombinuje ten żyje, tak? W każdym razie cieszyłem się, iż bardzo prędko doszliśmy do jakichś konkretów. W sumie nie wiem czemu, ale określenie "Nawet nie wiesz, jak bardzo przypominasz dawnych lordów." dość mocno połechtało moje ego. A nie powinno, bo jeśli was to interesuje (co ja mówię, oczywiście, że nie- prawda?) to niespecjalnie widziałem w sobie człowieka wyższego stanu. Byłem zaledwie prostym magiem siedzącym w brudnym rynsztoku. I bardzo zależało mi na tym, by z tego rynsztoka wyjść mogąc przy okazji uciułać kilka sztuk złota. Tylko tyle, serio.
"Dobra, już. Przecież to oczywiste, że kłamię. Niemal zawsze kłamię."
Dodatkowo moją uwagę przykuła wzmianka o artefaktach. Jest w stanie wskazać mi do nich drogę? Dobrze! Ale najpierw czekała mnie praca. Nie dając mi zbytnio dojść do słowa, zjawa wniknęła w skalistą masę, wcześniej wskazując mi odpowiedni kierunek. Zaniepokoiło mnie jedno... zabezpieczenia. Pułapki. Coś bardzo niefajnego. Zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, kto pierwszy raz ląduje w obcych kazamatach. Mimo to postanawiam podjąć wyzwanie. Idę przed siebie wskazanym korytarzem, po czasie stając na progu grobowcowego kompleksu.
Obrazek

Re: Tunel z Irios

19
Wstąpiłeś na mroczny przestwór podziemi. Komora, w jakiej przyszło Ci bytować pozwala zaczerpnąć świeżego powietrza w metaforycznym znaczeniu. Chodzi o to, że skończyły się niskie ściany, w których swobodnie poruszałyby się tylko karsnoludy, a znalazłeś się pod ogromną kopułą. Obszar grobowców ogranicza kompatybilny do kolistego sufitu okrąg. Reasumując, jesteś w kolistym sanktuarium, do którego przybyłeś jednym z wejść. Są tu również trzy inne otwory, gdyby je połączyć, to przypominałyby łączący granicę okręgu krzyż (+).
Przy każdym z wyjść/ wejść widnieją różne posążki. Tuż obok Cruxa stoją dwie figury rycerzy, na lewo są piedestały z ogromnymi wężami, na prawo dostrzegasz kamienne szkielety, zaś to wyjście na przeciwko otaczają dwa posągi płonących głów.
W centrum stoi duży sarkofag, niestety najwyraźniej jest on zamknięty i tylko skomplikowany mechanizm umożliwia jego otwarcie. W narożach prostokąta wbudowano szklane studnie, jakby każda z nich była przyporządkowana jakiemuś wyjściu. Jedna jest blisko szkieletów, inna stoi obok węży itd. Aby tego było mało przed sarkofagiem, na stoliku leżą cztery fiolki.
Zaczynając od lewej są w nich:
1. Fioletowy dym
2. Czerwony barwnik, być może krew
3. Ziemia
4. Żółta wydzielina gruczołowa
O co chodzi w tych pradawnych zagadkach, jak otworzyć sarkofag bez konsekwencji?
Wszystko zależy od naszego bohatera i jego kreatywności.

Spoiler:

Re: Tunel z Irios

20
No dobra. Dotarliśmy do sarkofagu i... mamy lekki problem ponieważ na początku za cholerę nie mogę zrozumieć symboliki posągów będących wewnątrz krypty. Uwagę przyciągają leżące flaszki oraz niby studzienki zwrócone w stronę każdego z przejść, a także posągów. Pierwsze co robię, to badam zawartość flaszek. Dym, wydzielina, barwnik oraz garstka ziemi. Parsknąłem śmiechem. To jest ta wielka blokada nie do przebycia?
Z mojego punktu widzenia wystarczało dopasować każdą z zawartości fiolek do odpowiedniej studni.
Nim jednak decyduję się na empiryczne doświadczenia, zabieram wszystkie fiolki do torby by nie uległy zniszczeniu. Chciałem coś sprawdzić.
Odłożyłem kostur, po czym skupiając w sobie magiczną energię próbowałem użyć jednego z co lepiej pamiętanych zaklęć jakie wyniosłem z nauki z Angiusem. Pot spływał mi po skroni, palce mrowiły od wibracji many, a umysł zmuszony do całkowitej koncentracji ciężko pracował. Ciężko, bo musiałem bardzo dokładnie skonfigurować działanie czaru. Chciałem bowiem by iskierka wysadziła pokrywę grobowca. Nie na tyle jednak, by uszkodzić leżące w niej szczątki, a jedynie doprowadzić do rozsadzenia płyty wierzchniej. W tym przypadku za sztukę można uznać odpowiednią kalibrację ponieważ zarówno zbyt słaby wybuch, jak i zbyt mocny mogą co najwyżej wszystko spieprzyć. Ba, z czego druga opcja może całkowicie zawalić zadanie- co za tym idzie, zmarnować mój cenny czas. Oczyma wyobraźni widziałem malutki, niepozorny opiłek emanujący energią, który ma ją wyzwolić w takim stopniu, aby przynajmniej skruszyła nagrobek, lecz nie tknęła jego zawartości. No i nie wybuchła dopóki się nie oddalę (na co teoretycznie miałem tylko parę sekund)
"Noooo szare komóreczki, pracujcie.
A kiedy po kilku minutach takiego rozmyślania w końcu doprowadziłem zaklęcie do chcianej formy, ułożyłem stworzoną iskierkę dokładnie na środku płyty aby zwiększyć prawdopodobieństwo pęknięcia. Tym razem obyło się bez inkantacji. Praktycznie nie miałem na to czasu, a nie chciałem schrzanić swojego konstruktu.
A potem zważywszy na czas jaki mi pozostał do wybuchu... wybiegłem z pomieszczenia w stronę z jakiej przyszedłem.
Spoiler:
Obrazek

Re: Tunel z Irios

21
Rzucone zaklęcie w swojej nieobliczalności sprawia, iż płyta grobowca ulega natychmiastowej destrukcji, jak i sam grobowiec. Część ścianek również traci na majestacie, po prostu się rozbryzgują, odlatują w nieznane. Karuzela gra, w jej takt kołysze się wszystko. Siła uderzenia popycha stojące nieopodal studzienki. Szklane, białe kielichy rzucone na pastwę losu automatycznie pękają na skutek przerwócenia. Dźwięk stłuczonego szkła słychać nawet pod odejściu czarownika.
Stojący blisko mężczyzna słyszy, kiedy kataklizm dobiega końca. W związku z tym wie też, kiedy należy powrócić. Z tym że takowy return wiąże się z nieprzyjemnymi konsekwencjami.
W bębenkach wciąż muzyka gra. Czujność Cię trochę mdli, jak szarlotka z rana. Co Ci przywiał los w ten niepewny czas? Jakie słowa ukołyszą Twoją przyszłość na tę resztę lat? Kilka starych szmat byś ochronił płuca przed wdychaniem wzniesionego wszędzie kurzu. Kurzu, z którego wychodzą ożywione posągi!
Dwa beznogie gady, żodyn nie krótszy niż metr. Z innej strony, wyposażone w toporki kościotrupy. Za każdym umarlakiem fruwa emanująca fioletową poświatą głowa. Z pewnością nie należały do ludzi, są duże i pozbawione wyrazu. Tylko ogromne oczy pozwalają sądzić, iż to własnie "głowa".
I wtedy chciałbyś się dalej cofnąć do wyjścia, lecz zajmują je dwie ożywione zbroje.
Sam po środku dziwactw, dziwactw zmierzających wprost na Cię.

Re: Tunel z Irios

22
Kurwa.
Niedobrze. Bardzo niedobrze. Schrzaniłeś, Crux. A mistrz powtarzał wielokrotnie by nie próbować forsować niczego siłą. Tak też oto doświadczyłem skutków swojej niekompetencji. Teoretycznie mogłem teraz spróbować się wydostać próbując przemknąć chyłkiem między stojącymi za mną rycerzami. To jednak zbytnio wiązało się z narażeniem własnej skóry. Zresztą co ja wygaduję?! Już byłem narażony...
Postanawiając nie ryzykować zawalenia sobie przejścia, do którego miałem zdecydowanie najbliżej, postanowiłem użyć innego zaklęcia celem "wyrąbania" sobie drogi przez dwóch przeciwników jakim były posągi rycerzy.
Do tego celu z trudem, ale jednak, wyciągnąłem przed siebie kostur szepcząc słowa zaklęcia:

"Od tego żywiołu nic nie uciecze
W popiół martwy się przeoblecze
Choćby był jak twarda skała
Płomień jego oblicze skala"


Stojąc w miejscu czułem jak krople potu spływają mi po twarzy. Czułem jak magiczna energia przelewa się przez moje ręce. Charakterystyczne mrowienie przebiegło przez palce i dotarło aż do końców przedramion. Cisnąłem jedno ze swoich zaklęć bojowych prosto w jednego z ożywionych rycerzy. Czar miał jednak tą właściwość, iż jeśli mag tego zechciał, jego wiązka mogła przeskoczyć także na stojącego nieopodal, drugiego przeciwnika- co sobie rzecz jasna zażyczyłem, ciskając słupem ognia w obu knechtów zagradzających wejście jakim dostałem się do grobowca.
Spoiler:
Obrazek

Re: Tunel z Irios

23
Ehhh nie patrzył na konsekwencje, nie myślał ten Pan o przyszłości swej. Na łapu capu, w te pędy, galopem niczym złodziej kradnie co się da! Schowane elementy wołają o pomoc, lecz ich krzyk przyćmiewa złowroga eksplozja. Wybuch z pokaźną siłą rażenia, co to dociera i do głuchego.
Rozłupał sarkofag, wzniósł popioły. Wraz z ich opadaniem idzie dostrzec, jak połowa bryły leży w kawałkach. I rozpaczałby tak cały czas, że może uszkodził zwłoki, lecz popioły ujawniły ruchome skały. Wszystkie zmierzają na bohatera, który podczas ucieczki posługuj się niebezpiecznym zaklęciem.
Rzucony czar przypomina oddech smoka, wymierzony trafia w cel tym samym powodując obszerne poparzenie. Jeśli czarownik się znudzi, agresja może przeskoczyć na stojącą nieopodal osobę i tak w nieskończoność. Cóż, żywioł ognia od zawsze przynosił zgubę oraz zniszczenie.
Jednakże wiązka ciepła pomimo iż trafia dokładnie w wytypowany cel, nie robi mu krzywdy. Stalowe zbroje nadal podążają w kierunku ofiary, z resztą tak samo jak węże, szkielety i płonące głowy.
Wszyscy są tuż, tuż. W końcu zapada wyrok, zainkludowany wewnątrz kręgu potworów bohater zostaje przez nie zaatakowany...
.
.
.
.
.
.
.
.
Odruchowo kuli się i osłania ramieniem. W pozycji żółwia wyczekuje kilku sekund, kiedy to cały świat staje przed oczyma. Wszystkie piękne rzeczy przelatują przez palce, a sekunda zdaje się być milionem lat. Stan metafizycznego ukojenia i harmonii. Pogodzenie się ze śmiercią i ?
Skulony ma umrzeć, podczas gdy dalej żyje~ chyba żyje. Czuje, że wciąż oddycha.
Zirytowany porusza palcami, by upewnić się o własnym żywocie. No wszystko jest ok, także nie pozostaje nic innego, jak opuścić gardę i spojrzeć stworom prosto w oczy.
Jakim stworom? Nic tutaj nie ma, zjawy jakby zniknęły. Grobowiec jest roztrzaskany, a kamienne figury nadal stoją na swych miejscach. Czyżby iluzja? Mistyfikacja? Co to było?
I do głowy przychodzą słowa zjawy: "Nie wszystko złoto, co się świeci".

No ale, ważne by zwłoki były całe. Najwyraźniej są, jeśli oczęta prawdę rzeczą. Zaglądające przez ramię widzą sylwetkę kobiety( szkielet) w sukni wraz z błyskotką na szyi. Ciężko będzie przenieść takie ciało, bez naruszenia. Jednakże nikt nie wspominał o idealnym zachowaniu, liczy się wyłącznie przeniesienie pozostałości. A gdy już pozbierasz manele, w którą stronę się udasz? Jaka ścieżka jest tą jedyną, poprawną?

Re: Tunel z Irios

24
Pogodzony ze swym marnym losem, widząc opłakane skutki zaklęcia, skulony jak pies, zastawiłem się kosturem i czekałem na wymierzenie wyroku. Kiedyś, dawno temu podkradłem ojcu jego ulubione jabłka zebrane dzień wcześniej w sadzie. Spytał mnie czy to ja to zrobiłem, lecz z lęku zaprzeczyłem. Ojciec wezwał na spytki całą służbę, aż w końcu padło na pokojówkę. Pełen litości, a zarazem gniewu, chwycił za bat trzymany od zawsze pod swym biurkiem i wymierzył karę. Dręczony wyrzutami sumienia przyszedłem wieczorem do jego gabinetu przyznając się do występku. Wiecie co wtedy mi odpowiedział?
"Wiem- i dlatego dostała tylko piętnaście, a nie trzydzieści batów, synu. Aby ludzie Cię szanowali, zawsze powinieneś wzbudzać szacunek... a nawet strach."
Czy miałem zostać teraz ukarany przez los? Kto wie, żałowałem jedynie, iż nie mogłem umrzeć gdzieś na zewnątrz, a jedynie w brudnych, pełnych szlamu kanałach. Czy ktoś będzie mnie pamiętał? Czy ktoś uroni łzę za moje marne życie? Czy...
Skulony czekałem na ostateczny cios. Rąbnięcie toporem, ścisk szczęk, cięcie mieczem, ukąszenie kłami jadowymi. Każda z tych rzeczy spóźniała się, jakby zawieszona w czasie. Spoglądając spod kaptura szaty gotów byłem ujrzeć nadlatującą w moim kierunku klingę, lecz zamiast tego zobaczyłem... no właśnie, kurwa, co? Pustkę. Przez kilka minut próbowałem dojść do siebie. Umysł bowiem kazał działać, lecz reszta organizmu pozostawała w ciężkim szoku, paraliżując wszystkie członki.
Wokół mnie nie było żywego ducha, a zamiast tego, jedynie rozbita pokrywa grobowca z widocznymi weń zwłokami.
"Nie, to niemożliwe. Ktoś robi sobie ze mnie jaja."
Pomyślałem na (powiedzmy sobie szczerze- cudownie) nietknięte zwłoki kobiety leżące w sarkofagu.
Pozostawała teraz kwestia w jaki sposób je przenieść. Oczywiście w miarę tak, by ich nie naruszyć bardziej niż to potrzebne. Eh, no i kto mi spróbuje wmówić, że telekineza by się teraz nie przydała?
Zanim jednak ujmuję zwłoki, ostrożnie badam świecidełko na szyi zmarłej. Dopiero potem, krok po kroku zaczynam rozbierać szczątki kość po kości zaczynając od czaszki.
"Zabawa w układankę jej się nie spodoba... ale umowa to umowa."
Obrazek

Re: Tunel z Irios

25
Mężczyzna klęczy przy zwłokach. Są one w dobrym stanie, co zaskakuje człowieka wszak przed chwilą roztrzaskał grobowiec. No ale, niezbadane są wyniki Boskie.
Ów czas sprawdzana jest biżuteria truposzki, zwykły medalion z typowym klejnotem. Delikatny łańcuszek ze srebra z zawieszką w kształcie elipsy, również ze srebra. W środku bryły zainkludowano niewielki kryształ, kamień szlachetny o niebieskiej poświacie.
Zwłoki są równomiernie rozłożone, szczątki powiązane pozostałościami spoideł. Rozbiórka na drobne elmenty, którą przeprowadza Crux zachodzi z dobrą wydajnością. Kiedy elementy uszeregują odpowiedni stos pozostanie tylko przemyśleć sposób przeniesienia ich oraz wybrania odpowiedniej ścieżki.

Re: Tunel z Irios

26
Cóż, z całą pewnością metoda jaką chciałem zabrać zwłoki nie należała ani do poprawnych politycznie, ani humanitarnych. Nie zaprzątając sobie jednak tym głowy, wrzuciłem wszystkie kości do worka gdzie trzymałem również resztę swoich rupieci. A przynajmniej to, co mogło się zmieścić- przede wszystkim czaszkę.
Poczyniwszy tak i zebrawszy możliwie jak najwięcej szczątków, opuściłem pomieszczenie przejściem, w którym stały posągi węży. W końcu musiałem jakoś dojść do ołtarza, nie? Z niewiadomego powodu właśnie ta ścieżka sprawiała wrażenie najbardziej rzetelnej. Zależało mi na tym, by jak najszybciej opuścić nieprzyjemne kanały, a targanie ze sobą zwłok kobiety wcale nie ułatwiałoby mi długiej eksploracji. No, o ile duch miał zamiar w ogóle wywiązać się z umowy.
Obrazek

Re: Tunel z Irios

27
Zebrał już wszystkie elementy układanki. Ma paliczki, tułów i czaszkę. Nawet noga w tej torbie by się znalazła. Upchane na opak, lecz bezpieczne ustrojstwo może zostać w końcu przeniesione.
Wiele rzeczy wydarzyło się w tej komnacie, mistyczne potwory oraz wybuch sarkofagu.
Kurz po wielkiej ceremonii opada, więc zabieraj chłopie dupę w troki i spierdalaj tam, gdzie zaniosą Cię te stare, dziurawe buty o zapachu zgniłego jaja.
Powiadasz, że węże przypadły Ci do gustu? Ruszasz do ujścia swych erotycznych fantazji, a jak finalnie je miniesz, to przeszłość Cię opuszcza. Zapominasz skąd żeś przybył, bowiem korytarz taki długi, taki ciemny. Nie widzisz dawnej ścieżki. Pozostało wyłącznie iść na przód, mieć nadzieję na szybki powrót jasności. Nadzieja matką głupich powiadają, zaiste głupich. Transporter zwłok wije się bez końca wzdłuż zmniejszającego swój obwód tunelu. Ściany stają się śliskie, a sam wymiar zaczyna przypominać rurę.
Nagle, znikąd pięta natrafia na pewnego rodzaju śluz. Pozbawiona tarcia powierzchnia wzbudza oscylację, jakie in situ doprowadzają do utraty równowagi ergo przewrócenia. Niewyłącznie jeden kawałek był śliski, cała droga zdaje się być wysmarowana jakimś gównem. Przeto Crux zaczyna czuć lekki przepływ ciepła, jest on wynikiem przesuwania się jego dupy w duł rurociągu. Podłoże traci na wysokości, więc mężczyzna zjeżdża.
Szalona jazda trwa zaledwie kilkanaście sekund, zakończona wylotem w nieznaną pustkę.
I z niej lot w dół, aż przyszło lądowanie. Znane z poprzednich przygód czarownika zderzenie z glebą. Fortunnie mało bolesne, nie prowadzące do uszkodzenia jego samego jak i również torby z dobytkiem. Chwilka wytchnienia, aby dalej ruszać w drogę. Jednak dokąd iść? Światła wciąż niewiele, widać zaledwie najbliższe otoczenie. A dookoła Ciebie sterta kości, gdy uniesiesz wzrok idzie dostrzec korytarz, jakim zostawisz ten areał za sobą. Z tym że drogę przeczesuje chmara gadów.
Węże duże i małe, jadowite i dusiciele. Część nawet już szeleści grzechotkami na widok intruza.

Re: Tunel z Irios

28
Cóż, i pewnie dalsza eksploracja tuneli poszłaby dobrze, gdyby nie to, że jak zwykle musiałem wybrać najbardziej genialną drogę z tych możliwych. Czytaj: najbardziej bolesną.
Bo oto idąc długim korytarzem, czując jak wilgoć przelewa się do moich butów- swoją drogą zacząłem się zastanawiać jak dawno temu powinienem je zmienić na nowe- na co oczywiście i tak nie miałbym pieniędzy. I zapewne gdyby nie medytacja na temat tak błahych spraw, najpewniej nie doszłoby do tego... do czego doszło w chwilę później.
Tracąc równowagę oraz próbując chwycić za cokolwiek co mogłoby mi pomóc w jej odzyskaniu. Ku memu rozczarowaniu jednak, tunel okazał się być równią pochyłą ze skłonnościami do tarcia czyjejś rzyci. Będąc pewnym, że tym razem na pewno zginę, po prostu skuliłem głowę między skurczone ramiona odmawiając cichą modlitwę (co było dość dziwne jak na takiego bezbożnika jakim byłem przecież ja sam). Lecąc ku końcowi ostatecznie wylądowałem na jakiejś twardej powierzchni nie nadziewając się jednak na żadne zaostrzone pieńki jak w wilczym dole, co samo w sobie było na tyle pocieszające, że ból odczuwalny przy walnięciu o zimną posadzkę nie trapił mnie na tyle na ile... zrobiły to widoczne stąd węże.
"Tym Sakirowcom to się chyba jednak w dupach poprzewracało"
Powstając możliwie szybko na równe nogi próbowałem wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie z tej sytuacji. Cóż, w tym momencie najlepsza byłaby astralna wędrówka, ale rytuał ten był o tyle skomplikowany, że potrzebowałem do niego drugiej osoby oraz rozrysowania kręgu. Szlag.
Bez większego zastanowienia postanowiłem skupić rozrzucone po głowie myśli, uspokoić je i... skoncentrować. Bo oto poddając się krótkiej uległości własnej many poczułem jak jej strumień zaczyna zalewać moje żyły jak szalony nurt rzeki. Charakterystyczne mrowienie pobiegło od czubka głowy przez kark, strosząc włosy na ciele aż do kostek dając znać, iż zebrana energia jest na moje rozkazy. Lecz na ile? Cóż, przekonamy się. Bo oto koncentrując zebraną moc na koniuszku palca wskazującego prawej ręki utworzyłem niepozorną iskierkę emanującą wielkim gorącem.
A potem... cisnąłem ją w stronę stroszących swe grzechotki węży. Chędożyć was.
Spoiler:
Obrazek

Re: Tunel z Irios

29
Żadna z żywych istot nie egzystuje pośród płomieni, wszak nikt i nic nie wytrzyma czeluści gorąca.
Straszliwego doznania, z którym kościelni wiążą piekło. Ogień od zawsze interpretowano, jako ten negatywny żywioł. Potęga zniszczenia, nieobliczalność oraz ból, który funduję sprawiły, iż najgorsze z pomiotów czeluści interesują się okiełznaniem płomieni.
Ów czas, na podłoże wędruje mały, świetlny promyk. Przypominający księżycowy kamień obiekt, lśni pośród wszechobecnej ciemności i wilgoci. Zatacza łuk, aby ostatecznie polec między sykliwymi gadami.
Jego zanik wiąże się z diametralną transformacją struktury. Niczym umierająca gwiazda, promyk gaśnie, kolejno wznosząc wszelkie dobro i zło ponad poziom normalności. Tak, to wybuch sprawia, że zarówno węże, jak i martwa materia podskakują tu i tam, tam i tu.
Od teraz, szlak prowadzący do wyjścia jest pusty. Czysty od węży i zanieczyszczeń. Stąd czarownik nie marnuje czasu i w te pędy mknie, co sił w nogach. Musi uważać, bowiem rozwścieczone, beznogie stwory zaraz powrócą do pierwotnego legowiska. Co więcej, nie pogardzą świeżym pokarmem, jakim jest człowiek.
"Szczęśliwej drogi już czas, węże za sobą masz"- pomyślałby każdy, kto widzi czeladnika.
Następne obniżenie, następne schody w dół. Tym razem, stronią od zakrętów, poślizgu i tego typu czynnikom uprzykrzającym zmianę położenia. Wręcz przeciwnie, schody są szerokie i bardzo niestrome. Dlatego też można z nich szybko zbiec, tak dla pewności, że węże są daleko...
I stoisz tu przed obliczem fanatycznego tworu. Kończą się schodki, a rozpoczyna murowana sala. Pełno w niej kosztowności, ale takich wrytych w ścianę lub przymocowanych do brykietu.
Im dalej, to więcej. Na samym końcu widnieje ołtarz; usytuowany jest na okrągłym wzniesieniu, tak jakby ten kawałek podłogi znaczył coś więcej od pozostałych. I chyba znaczy, gdyż za okrągłym wzniesieniem, w ścianie jaskini wryto jakieś kamienne płyty. Dwa elementy, połączone mistycznym spoidłem- najprawdopodobniej starożytne wrota.
Żeby wszystkiego było mało, przed okręgiem gdzie znajduje się ołtarz, stoi znajoma zjawa.
Pochylona do przodu niewiasta spogląda na centrum kręgu, jakby widziała w nim więcej niż można dostrzec. Jej sztywna głowa przekręca się na wizerunek śmiertelnika.

- Już jesteś. Podejdź tu

Rzekła, a Pan zrobił, jak prosiła go udręczona dusza, wszak zawarli pakt.

- Zakonnicy zbudowali tę świątynie. Wzniesienie w kształcie okręgu, to na którym leży ołtarz, ono jest kluczem to wrót. Poświęcona ziemia nie pozwala wkroczyć żadnemu martwemu, TYLKO ŻYWI PRZEJDĄ! - dodała mrocznie.
- Wejdź w krąg, przeczytaj słowa spisane na ołtarzu i wróć do mnie.

Jeśli czarownik postanowi zwiedzić krąg, jego oczom zostanie przedstawiona następująca

" Przekleństwo jest gorsze od śmierci.
Są i tacy, którym Sakir odejść w zaświaty nie pozwoli.
I niech żaden mąż tych dusz nie uwalnia, bo żałować będzie.
Aliści znajdzie się taki w potrzebie
Niech wie, że tylko ofiara z mocy i krwi
Rozmiecie zasklepienie
Które łączy dwa płaty kamienia "

Re: Tunel z Irios

30
No to byłem w dupie.
To znaczy może niekoniecznie w niej, choć moje położenie mimo wszystko nie należało do najlepszych na ziemi. Teraz wasz pokorny sługa (bo na obecną chwilę nie pasuje do mnie inne miano) stanął przed bardzo niewygodnym wyborem. Wyborem, ponieważ dalej mogłem zawrócić. Dalej mogłem się oprzeć i dalej mogłem zerwać pakt. A jak mam być szczery przed sobą i wami wszystkimi, właśnie to zaczęło chodzić mi po głowie. Bowiem gdy eteryczna postać kobiety wygłosiła swój kolejny monolog, z trudem powstrzymałem chęć zadania dość istotnego pytania.
"Na cholerę to wszystko?"
Oczywiście zebranie kości z mistycznego grobu kobiety mogłem jeszcze zrozumieć. Magowie, a zwłaszcza nekromanci używali różnych metod by móc przywrócić życie martwej istocie, także szczątków zmarłych. Niemniej im bardziej zagłębiałem się w tajemnicze tunele, tym bardziej zacząłem mieć wątpliwości. Ten przepych, te zapieczętowane wrota, ołtarz z wyrytym nań ostrzeżeniem (ta, Sakirowcy to przezorne chłopcy są skoro wiedzieli, że imć Crux zrobi sobie wycieczkę krajoznawczą po ich przybytku) mówiły same za siebie.
Gwoli ścisłości, mili moi, umówmy się w ten sposób- nikt z byle powodu nie buduje krypty pod miastem. Nikt z byle powodu nie zapieczętowuje wszelkich przejść klątwami, zaklęciami iluzorycznymi, mamiącymi ludzki umysł ani nie stawia po drodze różnych przeszkód w postaci siedlisk nieprzyjaźnie nastawionych stworzeń jak chociażby wcześniej minięte węże. Nikt nie buduje tak potężnego kompleksu dla jednej zjawy, tylko po to żeby jakiś umorusany czarokleta mógł sobie tu przyjść, klęknąć, wypiąć poślady i postawić klocka. Nikt też w końcu nie marnuje na to wszystko z byle powodu tak wielkich pokładów finansowych i materiałowych jak te wszystkie wtopione w ściany bogactwa. Magia jaka tutaj zamieszkiwała była bardzo potężna, a zarazem wręcz antyczna, nakazująca sama przez się klęknąć przed nią w pokorze oraz wyznać swe winy. Skończyły się żarty. Teraz musiałem pomyśleć co dalej.
Ponownie przeczytałem słowa na ołtarzu.

"Aliści znajdzie się taki w potrzebie
Niech wie, że tylko ofiara z mocy i krwi
Rozmiecie zasklepienie
Które łączy dwa płaty kamienia"


Te słowa najbardziej wryły się w moją głowę, nie dając mi spokoju.
Z mojego punktu widzenia oznaczało to bowiem, że chcąc otworzyć wrota, musiałbym poświęcić własną krew i manę. To pierwsze nie było problemem, gdyż podejrzewałem, iż w życiu jeszcze niejednokrotnie będą ją przelewał, jednak druga sprawa...
Wszystko wskazywało na to, iż miałem być nikim innym niż kozłem ofiarnym mającym się poświęcić celem uwolnienia być może niezwykle niebezpiecznego upiora lub wiedźmiej zjawy.
Nie było mi to na rękę. Nie byłoby to na rękę nikomu rozsądnemu. A już na pewno nie magowi.
Poświęciłem dłuższą chwilę by przeszukać całe to pomieszczenie wcześniej kładąc na ołtarzu wór z kośćmi kobiety. Owszem, było tutaj ostrzeżenie, ale czy nie powinno być również wskazówki? Jak zatem mam postąpić jeśli miałbym nie chcieć otworzyć tych wrót? A może jestem przewrażliwiony i nie powinienem się w ogóle martwić?
...
...
...
Nie no, kurwa. Bez żartów.
Przeszukiwanie zacząłem od zdobionych ścian, wodząc po nich palcami celem próby odnalezienia jakichś innych cennych inskrypcji lub rytów mogących mi pomóc w rozwiązaniu problemu, które być może były ledwie dostrzegalne między drogocennymi kamieniami. Ha! Mogłem się założyć, że jedna taka błyskotka ustawiła by mnie finansowo do końca najbliższego roku.
Mimo to, zamiast skupić uwagę na ozdobach, których i tak wszak nie będzie mi dane stąd wynieść, zacząłem szukać między nimi, wodząc palcami oraz wysilając wszystkie zmysły.
Poza tym chciałem też zbadać same wrota.
No i w końcu ostatnia kwestia... czy nie lepiej byłoby spalić tych szczątków na ołtarzu mając nadzieję, że moc Pana płomieni zdoła zniszczyć zjawę, a mnie zwrócić wolność? A nawet jeśli, to jak znajdę wyjście z kanałów? Czy można liczyć na jakąkolwiek opatrzność?

Cholera wie. Póki miałem czas by jeszcze dokonać wyboru, póki mogłem zerwać pakt ze zjawą i (być może) uratować przy tym swoją moc magiczną, musiałem działać. Duch kobiety czekał wiele lat zanim tu przybyłem. Jeśli nie ma złych intencji, nie będzie mnie poganiać. Badanie pomieszczenia czas zacząć.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zachodnia prowincja”