Las na północny zachód od Irios

1
Obrazek
Wyspa sprawia, że roślinność w Zachodniej Prowincji nie jest najżyźniejsza. Uprawy nie dają zadowalających plonów (o ile w ogóle je dają). To samo tyczy się lasów, które nie są gęsto zarośnięte. Mimo to, nadal czuć było tu tajemniczość, grozę, niepokój, niebezpieczeństwo. Zebrał się silniejszy wiatr, ale na szczęście w lesie było cieplej, niż na otwartej przestrzeni.


Spod bram Irios Podążając za śladami Anny Tasatir dotarł do większego starego dębu z trochę poobdzieraną korą. Na gałęziach nie było liści ani niczego wartego uwagi, lecz ślady prowadziły centralnie w to drzewo. Po chwili wzrok najemnika dostrzegł kontynuacje tropu po drugiej stronie dębu. Nie miał czasu by wykonać kolejny krok, bo usłyszał zza pleców warczenie. Odgłos wydawał średniej wielkości wilk obnażający swoje kły w pozycji gotowej do ataku jakieś dziesięć metrów za nim. Szczeknął głośniej by przestraszyć przeciwnika. Najwyraźniej nie miał ochoty na walkę.

Re: Las na północny zachód od Irios

2
Zacisnął mocno zęby i powoli odwrócił się, by stanąć na wprost wilka. Teraz był już pewny, że wejście do lasu było najgorszą z możliwych opcji. Prawą dłonią wysunął ostrze lekko z pochwy. Przygarbił się lekko wysuwając prawą nogę do przodu, lewą natomiast odrobinę w tył. Był przyzwyczajony do walki z istotami humanoidalnymi. Wszystko co walczyło bronią albo łapami mogło spotkać się u niego z oporem. Jednak z bestiami i zwierzętami walczył nie więcej, niż kilka razy i to jeszcze w ramach treningu. Dlatego też w obecnej pozycji zaczął posuwać się powoli w prawo a gdy drzewo znikło zza jego pleców, zaczął powoli cofać się do tyłu. Kiedy zrównał się z drzewem na dobre wyciągnął broń za pleców, chwycił je oburącz i przyjął pozycję, którą jego ojciec nazywał "dzikiem". Miecz miał skierowany do tyłu, prawie stykający się ze śniegiem za jego plecami. W każdej chwili był gotów wykonać cięcie od dołu w górę, mimo to jednak cały czas cofał się powoli do tyłu. Miecz miał skierowany prawdziwym ostrzem ku górze. Broń była dobrze oszlifowana i odbijała od siebie delikatny poblask słońca, kiedy te tylko przedzierało się pomiędzy chmurami i poszyciem lasu. Kątem oka zerknął na ślady w ziemi, gotów za nimi podążać dalej w las gdy tylko wilk odrzuci na bok pomysły o zrobieniu sobie z niego przekąski.

Re: Las na północny zachód od Irios

3
Wilk warczał jeszcze jakiś czas a gdy Tasatir wyciągnął broń był już gotowy by zaatakować. Najemnik odkrył, że zwierzęta nie lubią zbyt nagłych i niepokojących ruchów. Miała już się rozpocząć walka człowieka z naturą, gdy drapieżnik zrezygnował z ataku, odwrócił się i ciekł z podwiniętym ogonem. Raihnarowi już mogło się zdawać, że przestraszył zwierzę. Po chwili zrozumiał, że wcale nie on go nie przestraszył. Postępując krok do tyłu poczuł na karku czyjś oddech.

Obrazek


Pewien stary, gnijący jegomość stał tuż za nim. Jego oczy nie miały źrenic a ciało wyglądało jak strawa z taniej karczmy. Ubrany był w poszarpany szary kubrak i strzępki skórzanych spodni. Nie miał butów a jego stopy wyglądały jak wspomniana tania karczma - zgrzybiałe drewno.

Re: Las na północny zachód od Irios

4
Ciało przeszył szybki impuls a włosy na karku stanęły dęba. Wystraszył się, a to rzadko mu się zdarzało. Nie zapomniał jednak o przeszkoleniu i prawie odruchowo rzucił się do przodu, przeturlał się po ziemi o mało nie gubiąc przy tym miecza. Kiedy znalazł się już kilka kroków od stwora podparł się jedną ręką o ziemie, a drugą poprawił broń w dłoni. Splunął szybko na bok i zaczął szybciej oddychać, a przerażenie nie ustępowało. Przez ten odskok był prawie cały pokryty w śniegu, który stosunkowo szybko zamieniał jego skórzane ciuchy w mokre szmaty. Podniósł się odrobinę i strząsł z siebie resztki śniegu. Z powrotem wysunął jedną nogę delikatnie do przodu, drugą do tyłu, gotów w każdej chwili zaatakować. Obrócił broń prawdziwym ostrzem w kierunku stwora i chwycił broń w obie ręce. Wziął się w garść i przyjął pozycję żelaznej bramy. W niej zawsze walczyło mu się najwygodniej i wiedział, że w tej sytuacji będzie to najlepszy atak. Bron tak jak wcześniej miał skierowaną za siebie, jednak prawdziwe ostrze wciąż było skierowane w stronę potwora. Pociągnął głośno nosem, rzucił coś cicho pod nosem i przymknął zdrowe oko. Zamiast tego pozwolił lewemu całkowicie się otworzyć. Spojrzał pod siebie, na ziemię, szukając wystających korzeni i innych przeszkód. Nie chciał żeby w trakcie ataku coś go zaskoczyło, bo dobrze wiedział, że to oznaczałoby tylko śmierć. Jego śmierć. W końcu zacisnął dłonie mocno na rękojeści aż jego knykcie zbielały z wysiłku. Sapnął głośno i rzucił się do przodu, zamachnął się bronią gotów rąbnąć potwora przez łeb bądź szyję.

Re: Las na północny zachód od Irios

5
Gdy Tasatir wykonał przewrót stwór zacharczał straszliwie i tak nisko, że przez moment wibrowało powietrze wokół niego. Postąpił parę kroków do przodu kuśtykając. Wydawało się, że był ślepy. Pomiędzy nim a najemnikiem jedyną przeszkodą był ledwo wystający spod śniegu konar, który nie wydawał się być wielkim zagrożeniem. Kiedy Raihnar wyskoczył do przodu gnijący jegomość zamachnął się szeroko w jego stronę lecz chybił. Po tym nietrafionym uderzeniu nastąpiło drugie już trafne, ale nie należało one do nieumarłego pana. Ostrze wbiło się w jego ciało jak w pieczywo i zatrzymało się dopiero... Nie zatrzymało się. Cięcie przeszło na wylot odcinając połowę łba z którego jak makaron z sosem wylał się mózg. Stwór upadł nieruchomy na śnieg.

Re: Las na północny zachód od Irios

6
Warknął coś na leżącego trupa i otworzył drugie oko a potem odwrócił się i odkaszlnął. Żołądek podszedł mu do gardła, ale zdołał się powstrzymać. Śmierć to jedno, ale chodząca śmierć to już całkiem inna bajka. Oddalił się na kilka kroków od trupa i nabrał w wolną dłoń trochę śniegu. Zaczął nim przeczyszczać broń z krwi i resztek ciała ożywienca. Kiedy skończył odwrócił się i spojrzał jeszcze raz na ciało. Skrzywił się lekko a blizna na jego ciele znowu drgnęła. Przeklinał się w duchu w najlepsze. Nie miał zielonego pojęcia jakim cudem dał się tak zaskoczyć. Nie wątpił, że nie należał do najczujniejszych ludzi stąpających po ziemi, ale miał tutaj do czynienia ze zwykłą, bezmyślną istotą. Czy możliwym było, ze wilk aż tak bardzo odwrócił jego uwagę, że przestał zwracać uwagę na resztę rzeczy? A może biedaczysko stało tam przez cały czas a Raihnar go nie zauważył? Pokręcił głową na boki. Gdyby tam stał, musiałby go zauważyć. A przynajmniej modlił się o to w duchu. Nie chciał więcej takich niespodzianek. Po kilku chwilach rozmyśleń minął trupa i skierował się ku śladom w śniegu. Zastanawiało go czy dziewczynka jeszcze żyje. Nie wątpił też w to, że jeśli żyje, to bez wątpienia jest z nim coś nie tak. Mimo to ruszył śladem, który miał nadzieje że należał właśnie do niej. Nie miał już ani grosza przy sobie a potrzebował pieniędzy, żeby przeżyć najbliższe parę dni. Jeśli podda się teraz, później może nie być w stanie pracować a to mi się nie uśmiechało. Miał do wyboru umrzeć tu, w walce albo tam, z głodu. I nawet nie musiał się nad tym zastanawiać. Jeśli śmierć była mu pisana wolał zginąć z bronią w dłoni. Uniósł broń na wysokość twarzy, tym razem przyjmując pozycję woła w słowniku jego ojca. Broń miał wystawioną sztychem przed siebie, jelec natomiast miał tuż przy twarzy. Ostrze było skierowane prawdziwym do góry a fałszywym w dół, jednak ułożył kciuk na dole rękojeści przez co był gotów obrócić broń w mgnieniu oka i wyprowadzić od góry w dół, bowiem w obecnej chwili mógł jedynie pchnąć przypadkowy cel i rozedrzeć go ostrzem w gorę, co byłoby dobre gdyby przeciwnik był jego wzrostu. Wysunął prawą stopę przed siebie a lewą lekko w tył. Na przemian stawał kroki, ale robił to na tyle ostrożnie, żeby w każdej chwili prawa stopa mogła wystrzelić do przodu i przyjąć dogodną pozycję do ataku. W takiej pozycji ruszył przed siebie. Nie wątpił to, że w lesie, gdzie każdy cal powierzchni mógł zaważyć o jego życiu, z tak uniesioną bronią będzie miał jakiekolwiek szanse. Nie z boku, lecz praktycznym cięciem od dołu albo pchnięciem w przód. A w najlepszym wypadku cięciem od góry, jeśli pozwoli na to otoczenie.

Re: Las na północny zachód od Irios

7
Ten las był dziwny. Nie było tu typowego dla puszczy wschodnich orzeźwiającego powietrza i miłego dla nozdrzy zapachu. Atmosfera była sucha pomimo śniegu. Smród lecz bez silniejszych woni. To tak jakby powąchać coś obrzydliwego i uciec od tego. Słaby zapach utrzymuje się wtedy przez jakiś czas choć jego pochodzenie jest poza zasięgiem. I nie - tylko - było to spowodowane trupem. To było co innego. Woń niby z tej samej kategorii, ale jednak jest różnicę. Błękit jest podobny do granatu, ale nie jest tym samym kolorem.

Na tym dziwy lasu się nie kończyły. Było tu duszno jakby w zamkniętej izbie w której nikt nie wietrzył od dłuższego czasu. Liści na koronach drzew nie było, więc teoretycznie powinno być tu jaśniej niż w Fenisteiskim lesie. Tak nie było. Powinno być popołudnie a było ciemno jak tuż przed zachodem słońca. Nieba też nie było widać. Ciemna mgła zastąpiła liście osiadając na ich poziomie i rzucała półcień na wszystko co pod nią.

Na szczęście ślady było jeszcze widać. Ciągnęły się one długo z różną częstotliwością stawiania stóp. Raz stawiała je jedną obok drugiej, raz odstępy wynosiły ponad pół metra. Tasatir podążał za nimi długo i nic go nie zaatakowało. Słyszał co prawda z daleka jakieś dźwięki, ale nie wydawały się mu zagrażać. Prawdopodobnie słońce zaczęło już naprawdę zachodzić. Wtedy do tropu dołączył się inny ślad. Nie odcisk - krew. Na śniegu widoczna była niczym latarnia na morzu. Większa plama i dalej sznurek pojedynczych kropelek wzdłuż pierwotnego tropu. Obecność ciemnego płynu nie zgrała się zbytnio z odciskami. Dziewczynka prawdopodobnie okręciła się w miejscu i szła dalej. Jakby wydarzenie, które stało za tą krwią prawie jej nie dotyczyło. Ślady robiły się coraz wyraźniejsze. Te na które najemnik obecnie patrzył zostały zostawione całkiem niedawno w porównaniu do poprzednich, bo śnieg nie zdążył ich jeszcze zakryć w całości.

Re: Las na północny zachód od Irios

8
Po dłuższej wędrówce pozwolił sobie na odrobinę swobody i opuścił trochę broń. Co jakiś czas spoglądał w niebie chcąc ustalić porę dnia, nie wiele jednak był wstanie odczytać po obecnej pogodzie. Broń z powrotem to pierwotnej pozycji podniósł dopiero wtedy, kiedy na śniegu dostrzegł ślady krwi. Nie zwolnił jednak tępa. Jeśli miał znaleźć dziewczynkę, to albo teraz albo nigdy. A mimo wszystko wolał zrobić to teraz, kiedy ślady wskazywały na to, że powoli zbliża się do celu.

Re: Las na północny zachód od Irios

9
Powoli się ściemniało. Las był mroczny. Warunki atmosferyczne sprawiały, że człowiek, który zawitał do tego miejsca czuł się jak w lochu. Ciemno, duszno, tępy smród i wrażenie, że coś cię obserwuje. Puszcza jednak nie wydawała się być tak niebezpieczna jak ją pisano. Jeden ślepy umarlak i płochliwy wilk to mało w porównaniu z hordami wszystkiego co złe na tym świecie o których się słyszy na ulicach Irios. No, przynajmniej do tej pory nic większego nie wyskoczyło. Tasatir podążał dalej tropem, który z jednej strony był coraz bardziej widoczny, a z drugiej postępujący - chyba - wieczór nie ułatwiał pracy. Ślady w pewnym momencie skręciły w lewo chowając się za drzewem. Były wtedy już bardzo dobrze odciśnięte. Za zakrętem był przewalony pień drzewa. Obok pnie leżało zakrwawione ciało [tudududu robię napięcie] wilka [ha!] ze głęboką raną rozciągającą się od dolnych żeber po grzbiet. Na pniu jak gdyby nigdy nic jasnowłosa panienka w trochę lecz nie bardzo poszarpanej szarej - albo raczej brudnawej białej - sukieneczce spożywała surowe mięso zwierzyny. Na widok Tasatira jej niezwykle błękitne oczy rozszerzyły się lecz nie uciekała. Zastygła siedząc na pniu z wyraźnym zdziwieniem na twarzy. W małej dłoni miała jeszcze kawałek ciała wilka a z ust spływała jego krew.

Re: Las na północny zachód od Irios

10
Co jakiś czas pociągał nosem i rozglądał się nerwowo, licząc na to ze znajdzie źródło jego złego samopoczucia. A kiedy ślady poprowadziły go w stronę przewróconego pnia i młodej dziewczynki przeklął siarczyście i tak głośno, że dziewczynka bez wątpienia go usłyszała, chociaż nie spodziewał się, żeby wiele z tego zrozumiała. Dopiero po chwili dotarło do niego na co tak właściwie patrzy i po raz drugi tego dnia żołądek podszedł mu do gardła. Do trzech razy sztuka - pomyślał. Szybko jednak się opanował i odwrócił wzrok od martwego zwierzęcia i skupił się jedynie na błękitnych oczach dziewczynki. Przełknął głośno ślinę, przerzucił broń do lewej ręki i kucnął. Prawą dłoń wyciągnął przed siebie i machnął do dziewczynki.
-No chodź malutka, nie zrobię Ci krzywdy. - machnął ręką jeszcze raz - Ojciec się o Ciebie martwi.

Re: Las na północny zachód od Irios

11
- Oj-ciec - mruknęła dziewczynka jakby pytająco patrząc na Tasatira tym samym wzrokiem, który przedstawiał wyraźne zdziwienie, choć wydawał się nieobecny. Jej głos nie był krzykliwy i piszczący jak to u dzieci bywa. Brzmiał łagodnie i nie kuł w uszy.
Krew zwierzęcia ściekała z kawałka surowego mięsa po małych dziecięcych rączkach. Anna patrzyła chwilę na najemnika nie ruszając się. Po krótkim czasie otrząsnęła się. Ścisnęła dwa razy mięso, które trzymała po czym spojrzała się w jego stronę żeby sprawdzić co takiego zgniata. Gdy to zobaczyła jej oczy zrobiły się jeszcze większe choć mogło wydawać się to niemożliwe. Tym razem nie ze zdziwienia a ze strachu. Powstrzymała się od krzyku aż do momentu w którym ujrzała to co było przy pieńku. Chcąc się cofnąć zleciała ze zwalonego drzewa w śnieg. Anna nie miała nic na nogach - szła przez las cały czas boso - choć ślady tego nie potwierdzały.
Dziewczynka w końcu wstała i starając się nie patrzeć na martwego wilka powiedziała:
- Kim jesteś?

Re: Las na północny zachód od Irios

12
Wzdrygnął się i przekrzywił niesmacznie gębę, a jego blizna po raz enty tego dnia zdała się żyć własnym życiem. Kątem oka spojrzał na broń, którą przerzucił do lewej dłoni. Trzymał ją fałszywym ostrzem do środka gotów w każdej chwili wyprowadzić cięcie i modlić się do boga, żeby jedynie pozbawił dziecko przytomności. Z drugiej strony był gotów w każdej chwili obrócić ostrze i ciąć jak należy. Nie podobała mu się ta cała sytuacja. Dziecko wstaje w nocy, jakimś cudem spływa z dachu, wychodzi z miasta mijając warty przy bramie a potem idzie prosto do lasu pełnego dziwnych stworzeń i wilków, które takie dzieci jak ona jadły na przystawkę. Nie, bez wątpienia ani trochę mu się to nie podobało. Nie podobało mu się też to, jak sześcioletnie dziecko szybko poradziło sobie z leżącym obok truchłem i tym, co dopiero trzymała w rękach. Mimo wszystko modlił się w duchu sam do siebie, bo bogom już dawno kazał się pocałować w dupę, żeby dziecko miało po prostu nie po kolei w głowie. Wówczas mógłby je bezpiecznie odprowadzić do miasta i zainkasować nagrodę. Szczerze wątpił w to, że dostanie nagrodę za przyniesienie do miasta trupa, o ile nie aresztują go za to przy bramie. Tym bardziej wątpił w to, że dostanie cokolwiek gdy przyjdzie do Pattera z pustymi słowami "Hej, zabiłem pańską córkę". W ciągu tych kilku sekund od zadania pytania przez dziecko skrzywił się jeszcze raz, a potem cofnął rękę i oparł ją o kolano.
-Przyjacielem Twojego ojca, który się o Ciebie martwi i aż się czerwieni od szukania Ciebie- Postarał się przy tym o jak najładniejszy uśmiech, co w jego wykonaniu wyglądało bardziej złowieszczo niż przyjemnie.

Re: Las na północny zachód od Irios

13
Anna stała tak naprzeciw najemnika. Jeśli na jej twarzy malowały się jakieś emocje to na pewno był to smutek ewentualnie coś mu podobnego. Wpadło też na chwilę obrzydzenie gdy spuściła wzrok na wilka. Przełknęła ślinę, zacisnęła mocniej usta i starając się więcej w tamtą stronę nie patrzeć wysłuchała Tasatira.
- Sz-Szuka mnie? - Odparła. Wydawała się niezdecydowana. [W czym niezdecydowana?! ~~ Leevakk następnego dnia] - Och. Powiedz mu żeby się nie martwił. Nic mi nie jest...
Dziewczynka w końcu się przemogła i spojrzała na martwe zwierze. Więcej - przekroczyła pieniek drzewa i przykucnęła przy nim ledwo powstrzymując mdłości. Próbowała podnieść wilka, ale się to nie udało, więc złapała go za tylną łapę i postanowiła ciągnąć za sobą. Kroki kierowała w tę samą stronę, w którą szła przed skręceniem do przewróconego drzewa.

Re: Las na północny zachód od Irios

14
Przez chwilę stał w miejscu dokładnie przyglądając się dziewczynce. Rozważał też przy tym wszystkie możliwości. W końcu kupiec płacił przede wszystkim za informacje o jego córce, a tych miał już wystarczająco dużo, żeby opłacić sobie nazajutrz porządny dzban wina. Z drugiej strony im więcej informacji, tym bez wątpienia więcej pieniędzy, a stwierdzenie "dziewczynka jest pieprznięta i gaździ się po lesie z wilkami" raczej nie wielu osobom by się spodobało. Spojrzał za siebie, na drogę którą przyszedł. Bez wątpienia mógł wrócić po swoich śladach i oszacować trasę do tego miejsca, ale za parę godzin dziewczynka mogła być już daleko stąd. Nie wątpił też w to, że za samo sprowadzenie dziewczynki dostanie znacznie więcej pieniędzy niż za informacje. Wtedy właśnie z powrotem przeniósł wzrok na odchodzącą dziewczynkę i skrzywił się. Z każdą chwilą miał co raz gorsze przeczucia, sytuacje uważał za paskudną a żołądek pomimo przeżyć z ostatnich kilku chwil domagał się ofiary. W końcu wstał, przerzucił broń tak ze opierała się zbroczem o bark i ruszył za dziewczynką, utrzymując dystans przynajmniej kilkunastu metrów.

Re: Las na północny zachód od Irios

15
Dziewczynka ciągnąc za sobą ciało wilka szła dalej w las. Robiło się coraz ciemniej przez co mgła na poziomie koron drzew miała coraz mniejsze znaczenie w naświetleniu terenów poddrzewnych. Temperatura spadała coraz niżej z każdym krokiem.
Anna nagle przyśpieszyła kroku. Trudno uwierzyć, że to nie był nawet trucht. Jak na tak krótkie nogi wydawało się niemożliwym poruszać się tak szybko ledwo podnosząc kolana. Oczywiście Tasatir, który podążał za nią mógł bez przeszkód dotrzymać jej kroku. W końcu to było dziecko i nawet biegnąc nie mogłaby sprawić aby najemnik się chociaż zmęczył idąc za nią. Po krótkim czasie zatrzymała się, jakimś cudem przerzuciła ciało nad sobą - jedną ręką - i cisnęła wilkiem w śnieg przed nią. Po tym przykucnęła obok i jednym ciosem wyrwała z rany kawał mięsa, który zaczęła jeść. Krew spływała ponownie po jej dłoniach i ustach.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zachodnia prowincja”