Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

46
Bezproduktywne leżenie na pryczy szybko zaczęło nudzić gnoma i wcale nie przyniosło mu upragnionego odpoczynku. Zmęczony na ciele, a nawet na duchu, obolały Grimber postanowił w końcu obejrzeć spoczywającą w pudełeczku kopertę. Otwarta szkatułka znów znalazła się na jego kolanach. Kolorowe kwiaty zainteresowały alchemika już wcześniej, ale dopiero teraz odnalazł czas, aby móc dokładniej je zbadać. Oglądanie barwnych elementów oraz wąchanie ich zielonych gałązek nie przyniosło mu jednak żadnych nowych wiadomości. Gnom nie wiedział nic o tych konkretnych ziołach. Wcześniej nie spotkał się z czymś takim, a jego wiedza na temat polnych roślin była mocno ograniczona. Równie dobrze mogły to być rosnące na prawie każdej łące bławatki albo raczej jakieś trujące okazy, kuszące owady swym pstrokatym wyglądem. Senność nie opuściła jeszcze bohatera, a oczy wciąż mu się zamykały same, dlatego lekturę zielnika przełożył sobie na inny moment. Ta chwila rzeczywiście nie była wcale odpowiednia.

Opuszczając namiot Grimber zostawił w nim swoje rzeczy, zabierając ze sobą jedynie drewniane pudełeczko. Uchylone wieczko podskakiwało w rytm jego kroków. Gdy usiadł na powrót przy ognisku to zobaczył, że Juva skończyła już wreszcie opatrywane rogacza. Druidzi siedzieli tuż przy ognisku, rozmawiając po cichu, gryząc bez pośpiechu ostatnie jabłka. Na widok podchodzącego alchemika odwrócili twarze w jego kierunku. - Właśnie miałam cię wołać - powiedziała kobieta, odrywając od ust sam ogryzek. - Horst czuje się już całkiem dobrze. Ale co z tobą? Nadal jesteś bardzo blady...

Bohater znalazł sobie miejsce na trawie, gdzieś obok dwu towarzyszy, a potem przeszedł od razu do rzeczy. Koperta znalazła się w jego rękach, które sprawnie rozerwały jej górną część, nie naruszając nawet woskowej pieczęci. Zza postrzępionego papieru wychynęła nieco mniejsza karta - zapisana drobnym maczkiem czarnego atramentu. Pismo było naprawdę małe. Znaki rozmywały się przed oczami gnoma i nie był on wstanie nic odczytać. Zmęczenie znów dawało się we znaki.

Zniechęcony bohater już chciał chować kopertę z powrotem do pudła, już rozgarniał zalegające denko kwiaty, ale wtem pod palcami wyczuł coś twardego. Kopera skrywała coś jeszcze - metalowy medalion czy też może amulet. Srebrny, prawdopodobnie. Grimber w całej swej jubilerskiej karierze nie miał jeszcze styczności z tak dobrze obrobionym stopem. Wisior przedstawiał się jako płaska, owalna płytka z wyrytym na niej wizerunkiem nagiej kobiety. Niestety, zmęczenie nie pozwalało mu zobaczyć więcej szczegółów. Jedynie zarys piersi postaci świadczył o tym, że taką właśnie płeć artysta ukazał na swym dziele. Ozdoba dała się otwierać dzięki małym zawiasom. Pozostawała jednak zamknięta. Gdy gnom potrząsał nim delikatnie, coś w środku grzechotało jakoś dźwięcznie. Gnom trzymał ozdobę między palcami i zastanawiał się - co zrobić teraz?

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

47
Zmęczony Grimber poprosił zniechęconym głosem Juvę.

Juvo, czy możesz odczytać co jest napisane na tej kartce, nie wiem czy to omamy czy zmęczenie ale ja nie jestem w stanie, poza tym znalazłem taki amulet, był on w kopercie i z tymi listkami, nie mam pojęcia co to jest, nie wiem co to oznacza, wiem tylko że było to istotne dla tych przeklętych Sakirowców, pomożesz mi? Zbadasz ten listek i odczytasz kartkę? Nie chcę otwierać medalionu, do czasu aż nie dowiem się co jest na kartce, znając moje szczęście zbyt wiele może się wydarzyć.


Po czym zmęczony podał kartkę listek i medalion druidce, gotowy otworzyć błyskotkę gdy tylko Juva odczyta kartkę, upewniając się że nic złego się nie stanie.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

48
Kobieta podeszła do gnoma i spojrzała dziwnie wprost w jego małe oczy. On był jednak na tyle zmęczony, że nawet nie spostrzegł pytającego wzroku. A na pewno się nim nie przejął. Bez wahania oddał karteczkę dziewczynie, a ona przez odebrała ją od niego i przez dłuższą chwilę wpatrywała się uważnie w napisy. Przykładała ją do twarzy albo oddalała na pewną odległość. Też miała pewne trudności z odczytaniem drobnicy. Atrament był nieco zamazany. W końcu jednak westchnęła głośno, odwróciła karteczkę do góry nogami i uśmiechnęła się szeroko. Horst spoglądał na wszystko znad jej ramienia i też szczerzył zęby. Opatrunki nie pozwalały mu jednak na nic więcej. - Nie wiem czy powinnam... - powiedziała Juva z zakłopotaniem, ale widząc proszący wyraz twarz Grimbera postanowiła jednak podjąć lekturę. - No dobrze, niech będzie - odchrząknęła i zaczęła czytać na głos.

Do Grimbera.
Jeśli nazywasz się inaczej i nie jesteś wcale gnomem, wyrzuć ten list.
Przysłużysz się bogom oraz Koronie.

Skoro to czytasz, ja jestem już pewnie martwy.
Mam tylko nadzieję, że Cynthii nic się nie stało.
Musisz dokończyć to, co razem chcieliśmy zrobić.
Posiadasz ostatni element układanki.

W Qerel powstał plan, pamiętasz? Dostać się do Grenefod i tam rozkręcić produkcję twojego narkotyku. Na wyspie spotkasz naszych towarzyszy. Szukaj człowieka imieniem Jurgen. Znajdziesz go pewnie w jakiejś karczmie. No i nie trać zapału. Możesz mu zaufać. Pomoże ci odnaleźć się w tamtym świecie. Dokończ nasze dzieło. Twoje miejsce jest przy stole alchemicznym. Widziałem cię przy pracy i teraz wiem, że nadajesz się do tego jak nikt inny. Uśmierzacz nie jest jeszcze kompletny. Po nocach pracowałem nad jego udoskonaleniem. Na odwrocie strony zapisałem swoje notatki. Skorzystaj z nich koniecznie. Obyś dostał moją paczkę w całości. Skrzynka powinna zawierać jeszcze kwiaty maelosy. Są tam? To bardzo ważny składnik do przyrządzenia proszku. Trzymaj je w bezpiecznym miejscu. Zakładam, że znalazłeś też wisiorek. Otworzyłeś go? W środku znajdziesz dwie tabletki - to prototypowe dawki mojego Uśmierzacza. Na ich podstawie możesz sprawdzić jak on działa. Nie bierz tego osobiście! To wciąż zbyt ryzykowne! Liczę na to, że nie poddasz się tak łatwo. Dasz sobie radę. Pamiętaj - Grenefod, Jurgen, dokończyć recepturę. Kończy mi się atrament, który ukradłem z biurka Morgana i pióro zaczyna wysychać. Niech Krinn ci sprzyja, przyjacielu. Wpakowaliśmy się w tę kabałę razem, ale to Ty musisz uratować nasz honor. Bywaj zdrów. Opiekuj się Cynthią i nie poz...


Juva oderwała się od czytania. - To już wszystko. - Jej twarz zdradzała wiele uczuć. Strach, zdziwienie, niepokój, zawód oraz chyba ulgę. Wszystkie te emocje rysowały się na jej ciemnej skórze w postaci ciemnych plam pod oczami i zmarszczek na czole. Horst pewnie też się przejmował, ale po nim nie było nic widać. Bandaże przesłaniały jego gębę. Kobieta oddała kartkę na ręce gnoma, a potem przetarła zmęczone trudną lekturą oczu. - O co chodzi? - Zapytała tak niewinnie, jakby naprawdę nie zdawała sobie z niczego sprawy. - Jesteś handlarzem narkotyków? Co się dzieje? Kim ty...? - Pytania wypływały z jej ust i nie było im końca. Grimber będzie musiał się przed nią wytłumaczyć.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

49
Gnom z zakłopotaniem patrzył przed siebie, senna atmosfera delikatnie się rozproszyła, jednak nadal jej ulegał, o ile słowa które przeczytała kobieta sprawiły że poczuł strach, o tyle teraz dołączyło do nich uczucie wstydu, że stracił w oczach ludzi, którym bądź co bądź sporo zawdzięczał. Milcząc spojrzał raz jeszcze na Juvę i przemówił.

Nie jestem i nie byłem handlarzem, byłem skromnym alchemikiem, zajmowałem się też obróbką kamieni szlachetnych, nadawca tego listu leży martwy z ukochaną, resztą mojej grupy i twoimi braćmi z kręgu. Receptura którą przedstawił miała być alternatywą dla bólu jaki doświadczamy, miała uspokajać, pokonać strach, ból cierpienie, nie powinna ona uzależniać, przynajmniej nie w mojej wersji, nie wiem jakiej obróbce poddał ją Zervan, to dopiero się okaże. Leczenie ziołami i uśmierzanie problemów dnia codziennego, to od początku było moim celem, być może inaczej to wygląda, ale nie miałem na celu niszczyć życia ludzkiego. Wolałem sprawić by było lepsze, niestety na każdym kroku mam kłody pod nogami, kuglarz otworzył mi furtkę dając możliwość by pomysł został w końcu zrealizowany. nie, nie uważam się za handlarza ludzką śmiercią, nie taki jest mój cel. po czym usiadł ciężko i wpatrywał się w płomień, spodziewał się że jego słowa niewiele tu pomogą, a już na pewno że straci szacunek druidów, jego środek miał owszem właściwości narkotyku, jednak miał pomagać nie uzależniać i niszczyć. W głowie widział twarze kuglarzy i ogarnęło go kolejne tego dnia zwątpienia, lektura listu jednak go nie pokrzepiła, a przypomniała o bliskości śmierci i dalekiej podróży, jaką ewentualnie mógł mieć przed sobą.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

50
W miarę, gdy Grimber snuł swoje tłumaczenia, twarz Juvy - dotychczas wygięta grymasem niezadowolenia - zaczęła pogodnieć coraz bardziej, aż wkrótce złość zniknęła z niej na dobre. Wyjaśnienia zakłopotanego alchemika zdołały przekonać ją co do jego niewinności oraz dobrych zamiarów. Przez moment siedziała w ciszy, ale zaraz uśmiechnęła się życzliwie. - Pokaż mi ją... - powiedziała niespodzianie, wskazując palcem na szkatułę. - No przecież ci jej nie zabiorę... - nalegała, widząc jego opór. Jednocześnie wyciągnęła ręce w stronę pudełeczka.

Horst poruszył się gwałtownie i wstał na nogi. Nie mówił nic - jak zawsze. Otrzepał skórzane spodnie z piachu, zwracając na siebie uwagę towarzyszy. Jednym szarpnięciem ściągnął sobie z twarzy bandaże. Opuchlizna wciąż sino zabarwiała jego czoło, choć czerwone rysy po ostrzach zabliźniały się coraz ładniej. W każdym razie - nie wyglądał jeszcze zbyt dobrze. - Pomożemy ci... - rzekł na głos. - Nie jesteś przecież naszym wrogiem. Możesz nam nadal ufać. - Juva spoglądała na niego katem oka, a uśmiech na jej buzi rozszerzył się nawet bardziej.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

51
Grimber zaskoczony spojrzał na leśną parę. Fakt że uwierzyli mu sprawił że poczuł się odrobinę lepiej, z smętnych rozmyślań wyrwał go głos Juvy deklarujący pomoc. Kolejną dobrą wiadomością była błyskawiczna regeneracja ran Horsta, magia jaką operowała kobieta była naprawdę imponująca, musiał to przyznać. Nieco pocieszony gnom walczył z nagłym napadem zmęczenia, jakże innym od tego który trapił go dotychczas, przekonany że tym razem zaśnie kamiennym snem odparł do dwójki wstając i kierując się z powrotem do namiotu.

Niech łaski waszego boga obficie na was spłyną a on sam błogosławi was za dobre serce codziennie, dziękuje za pomoc, czuje naprawdę wielką radość że nie zostanę sam, wybaczcie lecz naprawdę czuje że tym razem zasnę, położę się teraz o wiele mnie strapiony ale i spokojny, do zobaczenia później Juvo i ty Horście, śpijcie i odpoczywajcie spokojnie.

Po czym z szerokim uśmiechem, nie widocznym u niego od dawna, udał się na spoczynek. Wcześniej odkładając szkatułkę i resztę rzeczy do swojego improwizowanego tobołka.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

52
Reakcja druidów widocznie zaskoczyła gnoma. Nie spodziewał się takiego rozwiązania sprawy. Dawno już nie spotkał się z taką dobrocią, choć na jego drodze stawały ostatnio bardzo dobroduszne osoby. W dzisiejszym świecie coraz trudniej o przejawy bezinteresowności. Ale on miał chyba szczęście - co jakiś czas był przecież świadkiem takich zachować. Również tym razem nie został sam w obliczu rosnącego problemu. Dziękując druidom za okazaną pomoc i obietnicę dalszego wsparcia, bohater udał się wreszcie na spoczynek. Może tym razem uda mu się jakoś zasnąć...

Szkatuła spoczęła w worze, a Grimber na pryczy. Ożywione głosy Juvy i Horsta dochodziły jego uszu - ich rozmowa była dosyć żywiołowa, ale nie ma się co dziwić. List od Zervana zdziwił ich równie mocno, co samego adresata. Słysząc jeno pojedyncze słowa, gnom bardzo szybko zapadł w lekką drzemkę, a potem w regularny sen. Wciąż miał w głowie obraz zapieczętowanej koperty. Znał teraz jej treść i wcale nie czuł się przez to lepiej. Musiał przecież zadecydować, co robić dalej. Powinien kontynuować zaniechaną podróż? A może zostać tutaj - w kręgu - aby zbratać się z druidami? Pytań było całe mnóstwo, a wszystkie stawały mu przed oczami w postaci sennych marzeń. Pogrążony w takich rozmyślaniach, przeleżał parę długich godzin. Odzyskał energię i nieco pewności siebie. Nie był w końcu sam. Stracił starych towarzyszy, ale za to uzyskał nowych - otwartych i gotowych okazać mu pomoc. Właśnie ich wsparcia teraz potrzebował.

Nie był nawet bardzo wkurzony na Juvę, gdy ta obudziła go wkrótce potem, prawie zrzucając zaspanego z łóżka. Powiedziała jeno, że potrzebuje pomocy przy pewnym rytuale i zaraz zawlokła go na zewnątrz. Grimber, nieświadomy nawet co się dzieje, dał się prowadzić za rękę jak dziecko. Poza namiotem owiał go chłodny wiatr, ale ciepłe słońce zwalczyło w nim uczucie zimna. Zobaczył stojącego przy runicznych głazach Horsta... - Nie zasypiaj mi tutaj! Przespałeś całą noc. Skoro mamy ci pomagać, to okaż trochę współpracy. - Pociągnęła go za ramię i wkrótce znaleźli się na miejscu.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

53
Zmęczony gnom szybko ułożył się na leżance i nie myśląc wiele pozwolił by fala zmęczenia zawładnęła nim, dając w końcu moc potrzebną by zasnął. Nie wiedział czy śnił podczas tej nocy, dla niego była to tylko chwila, chwila która jednak zmobilizowała go do działania i dała siły by nadal trwać. Niemal brutalnie zbudzony ponownie przez Juvę został powitany zadaniem do wykonania. Niezbyt jeszcze świadomy wyszedł przed namiot, świeże powietrze, jego chłód i rześkość, konkurowały z blaskiem słońca, które rozproszyło resztki snu z alchemika. Spojrzał żywo dookoła i kontemplował przez chwilę krąg do jakiego dotarli. Świeżo oczyszczony prezentował się imponująco, moc zadowolonego bóstwa zdawała się go napełniać, podobnie jak parę uśmiechniętych druidów, przygotowujących obrzęd. Zaciekawiony Grimber przez chwil e przyglądał się temu co robią, po czym odrzekł.

Witajcie raz jeszcze, to do czego mogę się wam przydać, tylko powiedzcie a zrobię co w mojej nocy. Z rzadko widocznym na jego ustach uśmiechem patrzył ciekawie na dwójkę, zastanawiając się na czym ma polegać jego rola w całym wydarzeniu.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

54
Juva postawiła gnoma obok rogacza, a sama wróciła do namiotu. Z wnętrza dobiegał jej głośny chichot. Wyszła stamtąd już po momencie, niosąc w rękach drewnianą skrzynkę. Horst ruszył się i podszedł w jej stronę. Grimber został sam, stojąc naprzeciw runicznych głazów, które emanowały nieco zielonkawym blaskiem. Ciepły wiatr pełzał po trawie. Obandażowany mężczyzna przejął od dziewczyny szkatułę i wyjął ze środka garść kwiatów maelosy. - Te zioła są już wyschnięte, na niewiele ci się przydadzą - powiedział do alchemika, a następnie wkroczył między kamienie. Ostrożnie opuścił kolorowe rośliny na ziemię i wyszedł poza granice kręgu. Juva zbliżyła się do gnoma i odciągnęła go nieco do tyłu. Złapała go znów za rękę. Rogacz tymczasem chodził dokoła głazów, dotykając każdego z nich. Mruczał przy tym coś pod nosem. Trwało to przynajmniej chwilę. Grimber, przytrzymywany przez druidkę, która wisiała mu teraz na ramieniu, nie ruszał się nawet o krok. Horst szeptał coraz głośniej, gestykulując rękoma jak tancerz.

Noga alchemika zaczęła mocno swędzieć, podrażniona druidyczną magią. Gnom spuścił wzrok i zobaczył jak grudki kory wyrastają na powierzchni jego skóry. Juva też to dostrzegła, a wtedy zaczęła odciągać go jeszcze dalej od źródła mocy, kierując się aż na sam skraj polany. To jednak w niczym nie pomogło. Stopa bohatera była już częściowo pokryta naroślą w taki sposób, że nie mógł on poruszać palcami. Strupy wychodziły nieco ponad kostkę. Dziewczyna zaklęła po cichu. - Wystarczy! Horst, przestań! - Krzyknęła do towarzysza, a on natychmiast przerwał odprawianie rytuału. Choć nie dokończył czarowania, to uzyskał jednak jakiś efekt. Pod głazami rozrosła się sieć czerwonych i fioletowych kwiatów. Z paru zwiędłych ziółek powstała cała gromada zdrowych i świeżych okazów. Gnom dostrzegłby to, ale był zbyt zaaferowany swoją kończyną. Swędzenie nie ustawało, ale kora zaraz przestała się rozprzestrzeniać. Grimber opadł na trawę. Juva stanęła nad nim. Rogacz podszedł do swoich kompanów z zakłopotanym wyrazem napuchniętej twarzy. - Tego nie przewidziałem... - odparł smutno, drapiąc się po głowie.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

55
Grimber obserwował idącą Juvę z drewnianą skrzynką, zakładał że nie niesie ona niczego groźnego, miał rację. Wypełniona była ona roślinami, a w zasadzie jedną, która sprawiła mu niemało problemu jeszcze nie tak dawno. Zaintrygowany czekał na rozwój wypadków, ułożyła kwiaty w kręgu, odsunęła się do niego, a Horst wzywając naturę rozpoczął rytuał, mający zapewne na celu pobłogosławienie i ożywienie uschniętych roślin. Jak to w życiu bywa wszystko szło dobrze, do czasu aż nie trafiło na gnoma, poczuł on okropne swędzenie, a jego noga łaknąć magiczną energię poczęła przypominać kiełkujące drzewko, przemieniając ją niemalże w korzeń. Przestraszony gnom wydał jęk gdy Juva poczęła ciągnąc go poza granice polanki, by siła czaru osłabła, jednak na nic to się zdało, krzycząc do Horsta przerwała rytuał. Zdziwiony ale i odrobinę zawstydzony druid wpatrywał się w jego kończynę przepraszając za ten wypadek. Faktycznie magia która uleczyła stopę była też przekleństwem w kontakcie z tak silnym źródłem. Gnom spojrzał na leśnych kompanów i odrzekł. Teraz już i tak nic nie poradzimy, pomożecie mi dojść do ogniska? Muszę zeskrobać te narośla i porządnie wysmarować całą nogę aż do łydki, może mi braknąć maści więc pewnie będę musiał ją dorobić, przez swoją własną głupotę i sklerozę zapewniłem sobie zajęcie na cały dzień. To tylko moja wina iż zapomniałem o zgubnym wpływie magii na kończynę, nie przejmujcie się ,po prostu pomóżcie mi dojść tam i podajcie nóż. Po czym jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem zacznie robić to co przekazał swoim przyjaciołom.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

56
- Niech to czarty wezmą! - Zacharczał rogacz, pomagając gnomowi dostać się do ogniska. - Przepraszam, to nie tak miało być. Będziesz potrzebował więcej maelosy... - nie dokończył, bo z tego rozpędu prawie wdepnął w palenisko. Ostrożnie opuścił Grimbera na trawę, a sam ze spuszczoną głową odszedł w stronę głazów, chcąc zerwać choć trochę nieszczęsnego ziela. Nie chciał dłużej rozmawiać z alchemikiem, bo czuł niemały wstyd. Juva, natomiast, była całą tą sytuacją trochę rozbawiona. Na początku wystraszyła się, widząc w jakim tempie noga bohatera porasta korą, ale zaraz potem uspokoiła się i obróciła wszystko w zabawny żart. Usiadła tuż obok poszkodowanego i podała mu swój nożyk. Powiedziała, że zajmie się przygotowywaniem maści dla niego - tak w istocie zrobiła. Podczas, gdy on skrobał w zapamiętaniu narośl na stopie, ona w ciszy mieszała ze sobą wszystkie potrzebne składniki. Sporządzenie medykamentu zajęło jej sporo czasu...

Gdy skończyła, gnom nadal męczył się ze strupami. Zapakowała całą masę do drewnianego puzderka, które wyjęła nie-wiadomo-skąd i podała je alchemikowi. Odetchnęła głęboko, znużona długim mieszaniem roślinek. - Co chcesz teraz zrobić? Ruszysz na wyspę? Czekają tam na ciebie... - w jej głosie, oprócz zmęczenia, słychać było też pewną nutę smutku czy roztargnienia. Czekając na odpowiedź, dziewczyna spoglądała na Horsta, który uwijał się przy kwiatach. Szło mu całkiem dobrze - właśnie zmierzał w ich kierunku, niosąc w dłoniach pokaźne bukiety fioletowych i czerwonych maelos, które mają kiedyś stać się bazą dla niezwykłego narkotyku...

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

57
Gnom z wdzięcznością przyjął pomoc olbrzyma, i nie opierał się gdy ten podniósł go jak dziecko i odstawił na miejsce. Z zapałem usuwał korę, narośla i wszelkie ślady po skutkach siły natury, jakie postanowiły przypuścić szturm na jego osobę. Z uśmiechem odparł zawstydzonemu Horstowi.
Spokojnie przyjacielu, mogło być dużo gorzej, na szczęście w porę przerwałeś, nie można było tego przewidzieć, wiec powtórzę nie wiń się. Następnie zwrócił się też do kobiety Dziękuję, być może gdyby nie Ty mielibyście kolejne małe drzewko do kolekcji, dziękuje też za to że robisz dla mnie lekarstwo, bez niego ani rusz. Powrócił do pracy zastanawiając się też nad pytaniem Juvy, dotyczącym jego dalszych losów. Był pewien że musi opuścić las, siła magii jaka tu jest stanowiła zbyt duże zagrożenie dla niego. Pytanie tylko jak to zrobić, uznał że będzie się tym martwił potem i odrzekł. Widzicie faktycznie czeka mnie długa droga, nie jestem tu niestety zbyt bezpieczny, natura i magia wprost bije od tego miejsca, moja noga szybciej będzie zamieniać się w drzewo, niż gdybym udał się do miasta. Dlatego tez nie będę mógł długo tu zostać, choć bardzo cenię sobie wasze towarzystwo. Dziękuje też za maelosy, na pewno zostaną dobrze spożytkowane, będę musiał je odpowiednio przetworzyć, nie dałbym rady na drodze niosąc ze sobą kilka bukietów tego cudu. Dziękuje wam bardzo. Po czym zaczął likwidować ostatnie strupy z nogi, była delikatnie poraniona od wielu razów zadanych jej nożem, gdy naciskał zbyt silnie, nie przejmował się tym, wiedząc że szybko się zregeneruje.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

58
Cała drużyna siedziała teraz przy kopcącym palenisku. Wiatr ostrożnymi ziewnięciami podsycał płomień pożerający szczapy drwa. Juva przebierała kwiaty zerwane przez rogacza. Ponieważ czary zostały gwałtownie zaniechane, nie wszystkim pędom udało się zdrowo wyrosnąć. Część z nich była skurczona oraz dziwnie powykręcana - te okazy dziewczyna wrzucała od razu w ogień, dając mu dodatkową pożywkę. Horst zakładał sobie nowy opatrunek i obserwował spod bandaży gnoma kończącego pracę przy zarośniętej nodze. Poranek jeszcze nie przeszedł w dzień, przez co słońce wisiało wciąż nisko nad drzewami. Jego złote promienie strzelały w ziemię. Puszcza otaczająca druidów dopiero budziła się do życia. Ponad głową alchemika przeleciały dwa ptaszyska. Wzrok wszystkich skierował się w górę, gdzie po niebie pełzały jasne, poszarpane chmury. Pogoda co prawda dopisywała - ale jeno w kręgu. Poza nim wciąż zalegał śnieg i nie sposób było o tym zapomnieć.

Grimber uporał się z robotą jeszcze zanim kobieta posegregowała wszystkie maelosy. Jego noga, trochę już odrętwiała, nie nosiła już na sobie twardych strupów. Jedynie czerwone ślady na skórze świadczyły o ich niedawnej obecności. - Masz. Posmaruj. - Juva podała mu przygotowaną wcześniej maść. Z puzdereczka zionął charakterystyczny, ziołowy zapach. Krem, jawiący się jako zielona breja, w parę minut usuwał blizny po rozdrapanej korze i dobrze uśmierzał uporczywe swędzenie. Dla Grimbera miał prawie zbawienne działanie. - Musisz wkrótce wyruszyć - zaczęła Juva. - Za jakiś czas Sakirowcy mogą wrócić, a wtedy nie powinno nas tutaj być. Ja i Horst udamy się pewnie na zachód... gdzieś wgłąb Keronu. Na pewno natrafimy na jakiś Krąg po drodze. - W tym momencie wtrącił się rogacz. Świeżo wyprane bandaże zakrywały mu czoło. - Możemy podróżować razem, przez jakiś czas. Gdzie chcesz się udać?

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

59
Grimber kończył odrywać ostatnie narośla i w myślach jęczał nad swędząca ale i pokaleczoną stopą. Nie winił nikogo poza samym sobą i swoja pamięcią. Posmarował kończynę odrobina maści, z ulgą czując że działa wręcz błyskawicznie, podniesiony na duchu zastanowił się nad słowami Juvy i dopowiedzeniem Horsta. Perspektywa drogi w pojedynkę zakrawała na samobójstwo, jako grupa mieli wiele więcej do powiedzeni, a i prędzej mogli dać opór niespodziewanym niebezpieczeństwom. Zastanawiał się więc tylko chwile, zarówno nad celem jak i wspólną podrożą by szybko i z zadowoleniem odpowiedzieć. Wiecie jeżeli mamy wspólny kierunek z radością bym do was dołączył, ale uprzedzam że ja kieruje się w stronę wysp, muszę za wszelką cenę dotrzeć jak najszybciej do Grenefod i odszukać człowieka mającego mi pomóc. Gdyby nasza droga miała ie połączyć, no cóż, było by wspaniale. Po czym wlepił oczy w parę w nadziei że nie przyjdzie im się rozstawać w najbliższym czasie.

Re: Zaniedbany krąg druidów [zachodnie wybrzeże]

60
Horst zerkał to na Juvę, to na Grimbera. Dziewczyna złapała jego spojrzenie i skierowała głowę w stronę rogacza. Ich oczy przez moment nie odrywały się od siebie w cichym porozumieniu. Gnom siedział wciąż obok, wsmarowując tłustą maść w obskubaną stopę. Jego dłonie pocierały owłosioną skórę, pozbywając się następnych warstw kremu. W porannym powietrzu jego zapach ulatywał razem z wiatrem, choć alchemikowi i tak udało się wyczuć łagodną woń ziołową. Horst odchrząknął, skupiając na sobie uwagę zajętego bohatera. - Co prawda, nasze drogi biegną w inną stronę, ale chyba możemy wyruszyć razem. W zasadzie, wszystko nam jedno. Żeby dostać się do Grenefod, musisz wcześniej udać się do Qerel. Tam złapiesz jakiś statek. - Rogacz przestał mówić i oddał głos Juvie. - Nie wiem, czy znasz to miasto? - Zapytała beztrosko, nie wiedząc, skąd Grimber w istocie pochodzi. - Jest pod władzą kerońskiego księcia Jakuba, namiestnika. Raz pojechałam tam na targ...

Zerwała się zimna zawieja. Drzewa zaczęły głośniej szeleścić, nie zdołały jednak zagłuszyć tubalnego głosu druida. - Możesz też udać się do Srebrnego Fortu. To drugie miasto portowe w okolicy. Odradzam jednak podróżowanie w tamtą stronę. To baza wypadowa zakonników. Możesz mieć tam jakieś kłopoty przez swoją nogę. Nie wspominając o tym, że ledwo wczoraj porąbaliśmy paru z nich. - Horst wstał i przeciągnął się. - Nie ważne, co wybierzesz, wymarsz jutro rano. Zastanów się nad tym. - Juva na koniec wtrąciła swoje zdanie. - Nie śpiesz się, czasu masz jeszcze sporo. Musimy jeszcze przygotować Krąg, żeby pod naszą nieobecność znowu nie zmarniał. Zajmij się sobą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zachodnia prowincja”