Re: "Stary Topór"

16
Sytuacja przybrała nieco inną formę niżeli tę, którą wyimaginowała w swym umyśle Callisto.
Potok ciepłych słówek miał na tyle otumanić kapitana, aby spokojnie powędrował za nią do komnat. I wszystko uszłoby zgodnie z planem, gdyby nie ten przeklęty Eryk. Spasiony warchlak przeszywa kobietę wzrokiem, jakby to ona była winna całej farsie. W dodatku za jego sprawą kapitan musi pozostać na miejscu. Nie może udać się do wnętrza, albowiem słowo zaufanego żołnierza zostało usytuowane wyżej, niż słowo niewiasty. Zaistniałe okoliczności nie pozostawiają Callisto wyboru, samotnie lecz i również niechętnie oddala się w zapomniane. Mija na wskroś osadzone drzwi, żeby po chwili pod osłoną strażnika czmychnąć po schodach.
Kiedy to już podeszwa dotyka ostatniego stepu, a drzwi do komnaty są nieopodal ręki, wtedy do głowy, niczym złośliwe chochliki, wwierca się analityczny mętlik.
" Po co on tak bardzo nalegał na rozmowę z Roswaldem? Czyżby coś podejrzewał? Nie... Przecież to niemożliwe, jest zwykłym knurem. Jednak ten wzrok, patrzy na tyle przeszywająco. On chyba wie... "
Repertuar strachu powoduje, iż tuż przed otwarciem drzwi, ma miejsce pochopny i jednocześnie spłoszony obrót głowy. Callisto po prostu sprawdza, czy ten podwładny nadal za nią stoi.
I niestety nic nie świadczy o tym, że odpuścił.
Z nim czy bez niego, pokój czeka i należy tam wyczekiwać na dalszy ciąg wydarzeń.

Re: "Stary Topór"

17
Drzwi od stodoły zamknęły się za Callisto. Żołdak szybkim krokiem ruszył przed elfką by otworzyć jej drzwi. Puścił kobietę przodem, by swoim tempem wspięła się po schodach. Banował tu lekki półmrok, korytarz oświetlany był przez dwie małe lampy. Czarownica aż poczuła wzrok żołnierza na swoich pośladkach i nogach. Zobaczyła uchylone drzwi na piętrze, przez które wydobywało się światło. Przyśpieszyła kroku szybko wchodząc do pokoju. Szybkie spojrzenie upewniło ją w przekonaniu, że ciągle była obserwowana.
Po zamknięciu drzwi i obróceniu się czas było ocenić przydzielony jej pokój. Było to przytulne pomieszczenie na bazie kwadratu. Znajdowało się tu łóżko nakryte miękkimi skórami, kufer, niewielka szafka, nocnik i pusta misa na wodę. W pomieszczeniu było zimno lecz w niewielkim, zabudowanym kominku już trzaskał ogień. Niewielkie drewniane polanka umieszczone były obok kamiennego paleniska. W pokoju znajdowało się również niewielkie okienko lecz wychodziło na stronę przeciwnym do stodoły i dziedzińca. Można za to było oglądnąć niewielką polanę i ośnieżone drzewa.
Wiedźma usłyszała na schodach kroki i po chwili ktoś zapukał do ich drzwi.
- Pani, jesteś tam? Chciałbym się spytać, czy nic ci nie trzeba... - usłyszała głos karczmarza.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

18
To rozkoszne łoże, pełne skór i gęsiego puchu posiada tak wielką siłę, iż nawet Callisto nie może oprzeć się pokusie spoczęcia. Pomimo ukojenia czujności, wybiera minutę relaksu. W tym celu zasiada na skrawu posłania, a po chwili już opatula się włosiem zwierzęcia. Prawie zwinięta w kokon słyszy, iż ktoś nadciąga.
Zestaw ściśle restrykcyjnych zachowań nakazuje odrzucić przyjemności na bok i pozostać w stanie gotowości. Wszak nie wiadomo kto nadciąga. Może to być kapitan ze swoją gromadą, którzy akurat chcieliby wyjaśnić problem uszkodzonego wozu. Co prawdę mówiąc nie ma nic wspólnego z Callisto, lecz i tak jest numerem jeden wśród podejrzanych, o czym przekonuje siebie w myślach.
Strach ma ogromne oczy, jednak należy stawić mu czoło. Gotowa na wszystko wyczekuje chwycenia za klamkę. Fortunnie słychać wyłącznie odgłos pukania, a po chwili sędziwe pytanie o usługi. To jest jak zimny deszcz dla kobiet, jakowy zmywa wszelkie nieczystości. Tak czy owak powinna szybko odpowiedzieć, bo jeszcze staruszek się obrazi lub co gorsza zacznie wprowadzać jakieś udziwnienia co do ich pobytu.
Pytajnik o interesy obliguje, więc bez większego namysłu zaproszono dziadka do wnętrza. Kiedy już znalazł się w środku przyszedł czas na krótką gawędę.
- Dziękuję za twą troskę Panie. Niczego mi nie potrzeba, Twoja gospoda jest cudowna...
I nastała cisza, z której elfka wyszła obronną ręka.
- A może wiesz co się dzieje tam na dole? Panom zniszczono powóz i izolują mnie od informacji. Jeszcze co gorsza pomyślą, iż to ma sprawa, gdyż niedawno do nich dołączyłam.

Re: "Stary Topór"

19
Callisto otworzyła przed karczmarzem drzwi i pozdrowiła go miłymi słowami. Zapewniła, że nic jej nie potrzeba, a mężczyzna przyjął to do wiadomości. Z jego twarzy wyczytała, że chciałby jej jeszcze coś zaproponować, w końcu bogaty rycerz płacił i za nią, ale nie chciał się narzucać. Elfia wiedźma zapytała się o sprawy dziejące się w stodole, miała nadzieję, że przechodząc coś usłyszał. Na twarzy kupca pojawiło się zmartwienie.
- Nie pani, przykro mi. Ale przecież tak urodziwa panna nie miałaby złych zamiarów. Choć w sumie... - mężczyzna zawahał się - Trzy dni temu zatrzymali się u mnie dziwni ludzie. Przybyli z drugiej strony co wy, jak ci kupcy ale ich nie podejrzewam. Solidna para, znam ich od lat. Bo na piętrze nad nami, zatrzymali się kupcy z południa. Pewnie już śpią, bo chcieli wyjechać bardzo wcześnie rano. Ale było tu takich trzech. Dwie zamaskowane postacie i jakiś młokos, który mówił w ich imieniu. Ale jeden z nich był ogromny, wielki jak stodoła. Wyjechali gdzieś dwa dni temu, w nocy. Kazali zamknąć ich pokój i nie wchodzić do niego. Mieli dziś wrócić, nawet zamówili łaźnie... Teraz gorąca woda stoi i się marnuje! A miałem ich za słownych. A może ty Pani zechcesz się odświeżyć po podróży. Zaraz zawołam moje córki jak chcesz...
Powiedział z błyskiem w oku. Wyglądało na to, że będzie chciał wystawić Raswaldowi pokaźny rachunek. Przecież za coś trzeba żyć.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

20
Propozycja odbycia gorącej kąpieli była wielce pożądana przez kobietę. Jej skóra potrzebowała takiego zabiegu, ponieważ od ponad roku kąpała się wyłącznie w misce z letnią wodą. Wodą pozbawioną zmiękczaczy, które prawidłowo nawilżyłyby warstwę ochronną. Podczas pobytu w leśnej chacie, jedynymi kosmetykami do mycia były kępy ziół z pobliskiego ogrodu. Rośliny nie przypominały profesjonalnych kosmetyków, jednak obecne w nich ekstrakty dostatecznie chroniły skórę przed pękaniem oraz wysuszeniem.
Apoteoza pomysłu jest na tyle gigantyczna, iż Callisto poczyniła zignorować problem swojej sfory. Dumanie nad tematem rozklekotanego powozu w niczym nie pomoże, w dodatku Roswald uważa ją za siódmy cud świata, więc chcąc nie chcąc posiada jego poparcie.
Upewnianie samej siebie przynosi oczekiwany efekt, albowiem kobieta bezapelacyjnie przystaję na ofertę karczmarza. Nawet na jej twarzy gości niewielki powiew radości.
- Oczywiście. Gorąca woda nie może się zmarnować. Toż to nieekonomiczne, a nikt z Nas nie chcę ponieść strat.
Ostatni fragment wypowiedzi został wypowiedziany bardzo ironicznie, aż sam gospodarz zrozumiał, iż zarówno Callisto jak i on sam czerpią korzyści z majątku dowódcy karawany.
- W takim razie prowadź Panie. Ja podążę za Tobą.
Wstała i ruszyła za mężczyzną. Z torbą na ramieniu wyczekiwała, kiedy w końcu zrzuci z siebie wstrętną togę, a później nieco wyzywające tudzież mroczne łaszki. Najlepiej aby tego nikt nie dostrzegł, gdyż mało która studentka akademii Saran Dun, nosi takowe odzienie.

Re: "Stary Topór"

21
Karczmarz uśmiechnął się i poprowadził kobietę na dół. Przez okno na dziedziniec można było zobaczyć, że drzwi od stajni nadal są zamknięte.
- Maria, Adria! Lećcie podgrzać wodę! - ryknął do kogoś.
Wiedźma mogła usłyszeć dobiegający tupot stóp. Mężczyzna powiódł ją lekko w dół. Zeszli po cztery kamiennych schodkach. Znajdowali się chyba pod klatką schodową lecz kobieta nie była tego pewna. Szli drewnianym korytarzem aż stanęli pod ciężkimi drzwiami.
- Tu możesz pani wejść i się odświeżyć. Wybacz skromne warunki ale ruch mały to i nie stać mnie. Ale ze szwagrem zrobiliśmy co w naszej mocy. Moje córki zaraz przyniosą cieplejszą wodę. Jeśli chcesz to wypiorą też twoje ubranie, zaraz każę coś przynieść.
Karczmarz otworzył ciężkie drzwi przed elfką. Z wewnątrz wydobył się potężny obłok pary i ciepłe powietrze. W środku wszystko było wykonane z kamienia. Blasku dodawały rozżarzone węgielki w kamiennych misach i wąskie okienko, całe w parze. W środku były kamienne ławy i duża balia pełna parującej wody. Stał też tu wiadro, tym razem ze zimną wodą, służącą zapewne do ostrożnego polewania węgielków.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

22
Zaprezentowana przez karczmarza łaźnia robi ogromne wrażenie na młodej kobiecie. Wszystko wypełnia skroplona para wodna, która już po otwarciu wrót muska bladą cerę. Dotyk ciepłych kropelek jest dostatecznie przyjemny, aby wywołać uśmiech.
- Wyśmienicie. Zatem oczekuję twych Pań z ciepłą wodą.
Powiedziała Callisto, po czym wartko wtargnęło do środa kolejno zamykając za sobą drzwi. Ewidentnie jej się spieszyło, chciała jak najszybciej skorzystać z profitów miejsca. W tym celu, niczym dzikuska zrzuca togę po zmarłym czarnoksiężniku. Rzucona w kąt później posłuży do przykrycia ówczesnego odzienia. Pozbyć się go jest nieco trudniej, gdyż łączy ono w sobie skomplikowane skórzane zamki, rzemyki i obcisłe zaciski.
Na pierwszy ogień idą naramienniki, trzeba je dokładnie poodpinać, co nie jest wcale łatwe. Jednak zręczne palce radzą sobie i z tym problemem, kiedy pójdą jedne zamki łatwiej odpiąć drugie. Aż w końcu luźny spust umożliwia rozwiązanie napierśnika. Oparty na ramionach, wiszący na piersiach oraz przypięty pod pachami może zostać usunięty. Mniejszy problem wiąże się z dolną partią garderoby, wystarczy osunąć przepaskę na biodra i wszystko znika. Roznegliżowanie pieczętuje eliminacja obuwia, która w ostateczności widnieje obok przykrytych togą łaszków wraz z torbą.
Naga, jak ją Bóg stworzył Callisto, klęka przy zbiorniku na wodę. Gdy przybędą służki wanna zostanie napełniona, więc lepiej się nie oddalać.

Re: "Stary Topór"

23
Karczmarz zamknął za wiedźmą drzwi. Została w przyjemnym cieple i lekkim półmroku lecz oczy szybko się przyzwyczają. Callisto zaczęła się rozbierać, zrzucając z siebie kolejne części garderoby. Po chwili jej ubranie leżały na podłodze, a sama klęknęła na podłodze. Kamienie były mokre i chłodne. Kobieta siedziała, relaksując się oglądaniem jak para wodna tworzy kropelki na jej ciele.

Po chwili ktoś zapukał kilka razy w drzwi i je uchylił.
- To ja Pani. - usłyszała żeński głosik.
Do środka, z pewnym trudem, weszła dziewczyna średniego wzrostu. Dźwigała w obu rękach duży kocioł, pełen gorącej wody. Ze stęknięciem postawiła go obok balii i odgarnęła włosy z twarzy. Była młoda miała koło dwunastu lat. To co się rzucało w oczy jako pierwsze, to jej wściekle rude włosy. Miała miłą buzię, z pięknymi, zielonymi oczyma i lekko piegowatym noskiem. Ubrana była w chłopieńce ciuchy, lekko poplamione spodnie i czystą koszulę. Jej rękawy były podciągnięte i Callisto mogła zobaczyć, że dziewczynka ma nienaturalnie duże mięśnie, a na jej spracowanych dłoniach wyraźnie widać żyły. Widać było, że karczmarz nie oszczędza dziewczynki i goni ją do ciężkich prac. Dziewczyna szybko wyszła i wniosła do środka ręczniki i coś na kształt szlafroka. Położyła je na kamiennej ławie.
- Witaj Pani, jestem Adria i do końca dnia mam Ci usługiwać. - powiedziała z przyjaznym uśmiechem.
Dziewczyna podeszłą do kotła i podniosła go z wysiłkiem. Callisto zobaczyła jak jej mięśnie się napinają i mogła się zastanowić, czy sama podniosłaby go. Gorąca woda wlała się do balii i dziewczyna zamieszała ją kilka razy ręką.
- Czy mam ci Pani pomóc z kąpielą? I czy chcesz bym wyprała twoje ubranie? - zapytała i na jej ustach znów pojawił się uśmiech.
Wiedźma mogła zauważyć, że był to szczery uśmiech, zupełnie nie podobny to chytrego grymasu jej ojca. Zresztą, dziewczyna wyglądała na zupełne zaprzeczenie karczmarza.
- A. Miałam Ci jeszcze Pani przekazać, że wygląda na to, że ta trójka dziwnych gości się zbliża. Widać światła na trakcie. Ale nie śpiesz się, I tak będą mieli problem z końmi, bo ci żołnierze zajęli całą stajnię.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

24
Gdy w pokoju pojawiła się ta urocza dziewczynka, wszystko stało się jasne; "już zaraz zażyję odrobiny luksusu". Trud, z którym taszczyła naczynie z wodą był godny podziwu, aczkolwiek nie na tyle, aby przykuć uwagę Callisto. To nie pierwsza służka w jej życiu i pewnie nie ostatnia, z domu wyniesiona maniera, że pracowników należy oceniać, a nie im pobłażać najwyraźniej wróciła do życia.
Fakt, że ciężko pracuje dziecko również w niczym nie przeszkadza czarownicy, wszak każdy jest kowalem własnego losu. Miała przynieść wodę, więc jeżeli wykonała zadanie, to może opuścić lokal. Zbędne miętolenie koparą może wyłącznie irytować egoistyczny usposobienie.
Póki co dziewka milczy, po przytaszczeniu dzbanu najwidoczniej nie ma siły, aby wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Bez odpoczynku znika w nieznanym kierunku, ażeby powrócić. W dłoniach trzymała ręczniki, wtedy mimika Callisto zmienia się na coś w stylu aroganckiego poszanowania. (not bad).
"Musieli nieźle wyszkolić tego bachora. Ależ co to? Jakie ona ma obrzydliwe łapska, nie dziwota w końcu taszczy takie ciężary..."
W rozkminie wciąż tłoczno od pogardy tudzież niechęci względem dziecka. Szczera, mała istota prawdopodobnie nie przypada gościowi do gustu. Specyficzność apatii wynika z przyczyny interakcji dwóch kobiet, która z kolei jest rezultatem dzieciństwa Callisto. Nigdy nie zmuszano jej do ciężkiej pracy, otrzymywała praktycznie wszystko czego potrzebowała, a gdy sprawy poczęły przybierać inny wymiar, to zniknęła by żyć na własny rachunek. Usytuowana obok niej służąca, która właśnie wlewa strumień gorącej wody do wanny, jest taka bezradna, że po prostu wzbudza ludzką złość.
"Syfiara. Żeby tak się dawać wykorzystywać. Nienawidzę dzieci, one są strasznie...głupie!"
W istocie różnicy temperatur para bucha znad naczynia, pokrywa wszelkie elementy w pomieszczeniu, kolejno znowu ulega skropleniu. Owe działanie jest wstępem do rozpoczęcia kąpieli.
W pierwszej kolejności zanurzono lewą nogą, dalej prawą. W końcu stojąca nago elfka kuca i moczy swój malutki tyłeczek. Styk zimnej pupci z taflą niemal wrzącej wody sprawia, iż kobieta podskakuje do góry. Jak tylko ciało przyzwyczai się do temperatury, Callisto spróbuje zasiać jeszcze raz, aby finalnie rozłożyć się niczym królowa. Z powierzchni cieszy wystaje nie więcej niż głowa i lewe kolano, a zmoczone są tylko końcówki włosów.
Kiedy wszystko zdaje się być dopięte na ostatni guzik z ust dziewczynki wynika propozycja uczestnictwa w kąpieli. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, to też odpowiedź musi być pozytywna.
- Tak. Zajmij się włosami, zmocz je odpowiednio, umyj i na mokro wyczesz.
Konkretne polecenie, szybka reakcja. Wytresowany pracownik, czy tam córka karczmarza, robi to o co ją poproszono. Jednocześnie do wanny trafiają aromatyczne olejki i inne saponiny o zmiękczającym działaniu. Część higieniczną zakończono sukcesem, pozostało czesanie wraz z masażem głowy. Podczas tego zabiegu dziecko udziela bardzo interesującej informacji, jako że tajemnicza trójka powraca do pensjonatu. Wiadomość powinna trapić, lecz zbytnia pewność siebie przysłania zdrowy rozsądek.
- Niech wracają. Łaźnia została opłacona, więc należy się mnie. W razie kłopotów Roswald pokaże im, gdzie znajduje się wyjście. A Ty czesz delikatniej! Jak zobaczę na szczotce zbyt wiele włosów, to osobiście wrzucę Cię do klatki ze strzygą. Właśnie... Ciekawe co robi kapitan, wszak od godziny nie daje znaku życia.

Re: "Stary Topór"

25
Adria spokojnie patrzyła jak Callisto wchodzi do wody. Parsknęła lekko gdy wiedźma wchodziła do wody. Kobieta mogła zobaczyć, że oczy dziewczyny analizują każdy kawałek jej nagiego ciała. Gdy wiedźma zaczęła wlewać do wody olejki, dziewczyna stanęła za nią w cieniu. Po chwili zaczerpnęła wodę do małego naczynia i ostrożnie wylała jej na głowę. Powtórzyła to kilka razy, aż włosy były całkowicie mokre. Callisto mogła poczuć, że dłonie dziewczyny pomimo tego, że były spracowane były delikatne i bardzo precyzyjne. Ostro poinstruowała służkę, co ma zrobić i jakie grożą jej konsekwencje, dziewczyna odgarniała wtedy włosy wiedźmy. Kobieta poczuła jak dłonie służki zatrzymują się na chwilę na jej gardle. Nie wiedziała czemu ale poczuła na moment niewyobrażalną panikę.
- Oczywiście Pani. - usłyszała tylko i ręce odgarnęły jej delikatnie mokre włosy z czoła.
Rzuciła szybkie spojrzenie na Adrie. Jej ciało skryte było w mroku, widziała jej twarz i ramiona. Musiała pozbyć się koszuli. Nie dziwota, w tej temperaturze zapewne by się ugotowała.

Ręce Adrii zaczęły masować kark i głowę Callisto. Było to szalenie przyjemne uczucie. Gdy wiedźma myła se ciało, dziewczyna dokładnie namydliła jej włosy. Masowała je jeszcze przez chwile, pragnąc by piana dobrze się rozprowadziła. Gdy wiedźma już się umyła, dziewczyna podeszła do ręczników i wzięła jeden, z powrotem miała na sobie koszulę. Pomogła wstać kobiecie i zaczęła ją wycierać. Callisto znów miała nieodparte uczucie, że dziewczyna bada jej ciało. Owinęła Callisto ręcznikiem i odwróciła się szukając szczotki. Wiedźma wyszła jedną nogą z ciepłej wody i niepewnie stanęła na mokrym kamieniu. Gdy podniosła drugą nogę straciła oparcie i poleciała na twarz. Przejechała ręką po plecach dziewczyny szukając oparcia. Adria krzyknęła lecz odwróciła się w porę, by swoim ramieniem podtrzymać kobietę. Posadziła wiedźmę na kamiennej ławie i wprawnie zaczęła czesać jej włosy.

Wiedźma słyszała ciężki oddech dziewczyny. Spojrzała na jej twarz i zobaczyła, że mocno przygryza dolną wargę. Po skończonym czesaniu podała Callisto szczotkę.
- Czy na szczotce jest zbyt wiele włosów Pani? - powiedziała ciężko.
Gdy dziewczyna szła po szlafrok kobieta zobaczyła długą, ciemną plamę na jej plecach. Dokładnie w tym miejscu, w którym przejechała dłonią. Podłużne plamy były również na parkach i łopatkach. Dziewczyna podniosła szlafrok i spojrzała na Callisto. Wiedźma zobaczyła łzy w jej oczach lecz one szybko znikły, zmieszane z potem.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

26
Zacny hołd należy się tej młodej niewiaście za jej zręczne rączki, którymi delikatnie muska szyję oraz głowę Callisto. Repertuar siły, jaka drzemie w dłoniach jest godny podziwu, jakiego nie zazna, gdyż służący ma robić swojemu panu dobrze, nikt go za to nie powinien chwalić nawet jeśli to istny skarb.
Zestaw ściśle pokrewnych doznań rozluźnia skwarną atmosferę.
Masaż wciąż trwa, a cisza przestała sprawiać przyjemność. Jej obecność wiąże się z nadmierną irytacją, w tym celu obdarzona kuszącym niżeli artystycznym głosem Callisto zaczyna podśpiewywać pod nosem jakąś pieśń. Dźwięk jest niski i powolny, lecz właśnie to nadaje mu uroku. Powoli rozwija się na tyle, że ruchy dłońmi obrały kompatybilny rytm. Adria najwyraźniej pochwala wykonanie, mimo iż stroni ono od perfekcjonizmu barda.

"Budzę się na gruzach
Spaceruję po szkle
Sąsiedzi mówią, że jesteśmy problemem
Dobrze, że ten czas minął
Lękam się odbicia w lustrze
Nie, to nie jestem ja
Obcy jest coraz bliżej
Któż to może być?

Nie wiedziałbyś nic o mnie
Ale dziś
Wylecę z gasnącego światła

I powstanę z popiołów
Niczym feniks i poszukam
Zamiast zemsty
Kary za winy
Zostaliście ostrzeżeni
I kiedy tylko przemienię się
I kiedy tylko się odrodzę
Wiedzcie, że powstanę jak feniks
Choć jesteście moim płomieniem"


Aż nagle dochodzi do niemiłego zwrotu akcji, podczas którego te małe, oślizgłe paluszki, niczym mroczne sidła, ogarniają szyję kobiety. Zwykły masaż dobiegł końca, coś tutaj nie grało, jakby to dziewcze zawahało się nad podjęciem następnego kroku. W rezultacie przybywa panika, ogarnia umysł i pobudza do podejrzliwego śledzenia przyszłych posunięć dziecka. Pieśń ustąpiła przed strachem, w wodzie nie jest bezpiecznie, to też winno się opuścić postój.
W trakcie wychodzenia z wanny ma miejsce kolejny, trefny incydent. Śliskie kamienie sprawiają, iż stopa Callisto osuwa się w nieznany wymiar, co implikuje niepożądany lot w dół. Chroniąc się przed upadkiem, ręce chwytają to co mają w zasięgu. Mianowicie plecy dziewczynki, niestety są mokre tak samo jak spodnia strona dłoni, przeto tylko długie szpony amortyzują katastrofę. Niczym szable, czarne paznokcie zatapiają swój majestat w skórze Adrii. Rozlega się gorzki krzyk, ale to nie interesuje kobiety, jest wściekła, iż straciła równowagę. Winą obarcza najbliższą osobę oraz "głupią podłogę".
- Co za kretyn zrobił taką podłogę, a Ty mogłaś powiedzieć, że jest ślisko. Imbecylu skończony. Kto to widział, takie rzeczy. Jak tak można? o.O o.O- zapowietrzała się Callisto podczas wycierania. Ostatecznie nie skorzystała z imitacji szlafroka, owinięta zwykłym ręcznikiem zasiada na kamiennej ławie, aby dokończyć czesanie. Ewidentnie coś nie gra, służka dziwnie sapie, aż w końcu pokazuje szczotkę i w te pędy sięga po szlafrok. W trakcie krótkiego kursu idzie dostrzec jej rozległe urazy. Najprawdopodobniej nie tylko Callisto zrobiła jej krzywdę, ojciec również nie stroni od kar cielesnych. Tak czy owak dziewczyna wraca, a wtedy przyjdzie jej wyjaśnić sprawę kilku włosów na szczotce.
Na apoteozę nie można liczyć, grymas gniewu aż kipi z mrocznej eminencji, toteż rozliczenie czas zacząć. Z chwilą powrotu wcześniej siedząca dama postanawia wznieść cztery litery. Impertynenckim ruchem porywa szlafrok, który zaraz spada na podłogę, więc dziewka automatycznie po niego klęka. A wtedy Callisto pochwyca jej buzię i rzecze:
- Miało nie być na niej włosów... Zamknęła spokojnie oczy.
- Całe kłęby kłaków są w tej szczotce! Ty przeklęta gówniaro! Jesteś nic nie wartym śmieciem!
W amoku obelg nie może zabraknąć rękoczynu, tym samym lewa dłoń wymierza silne uderzenie otwartą dłonią. Na tyle huczne, iż plask rozlega się po całym pokoju, a dziecko upada na ziemię.
Wtedy stojąca nad ofiarą pani kat oblizuje wargi. W końcu nie musi udawać kulturalnej księżniczki, może pokazać prawdziwą twarz.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

27
Dziewczyna wszystkie obelgi znosiła bez szemra, z uśmiechem wykonywała kolejne polecenia. Nie mrugnęła nawet okiem gdy kobieta wyszarpnęła jej szlafrok. Zgodnie z przypuszczeniem dziewczyna schyliła się po materiał, a wtedy Callisto uderzyła ją w twarz. Na szczotce nie było wielu włosów, dosłownie kilka, ale dla wiedźmy była to zbyt wielka ilość. Jej długie paznokcie rozcięły policzek dziewczyny. Uderzenie jedynie przekrzywiło głowę dziewczyny/ Wiedźma wyprostowała się z uśmiechem tryumfu na twarzy i potwornie bolącą dłonią. Dziewczyna zwiesiła głowę i zaczęła się... śmiać.


Trzy konie wjechały na dziedziniec. Jeden z żołnierzy wyszedł, żeby sprawdzić co się dzieję. Goście o tej porze? Pchnął lekko drzwi i wychodząc na zewnątrz prawie wpadł na konia. Odskoczył przestraszony.
- Jeździć kurwa nie umie...
Jego głos zamarł. Na koniu siedziała największy rycerz jakiego widział. Za jego plecami widać było rękojeść olbrzymiego miecza. Na drugim koniu siedział mniejszy osobnik. Oboje byli zakapturzeni. Żołnierz spojrzał na konie. Wielkie czarne wierzchowce patrzyły na niego, jakby chciały go stratować.
- Nie.. nie... nie możecie wprowadzić tu koni.
- Taak. A kto nam zabroni?
Dopiero teraz zobaczył trzecią osobę. Zwykłego chłopaczka, na zwykłym koniu. Muszę zawołać dowódcę ale on polazł już do tej elfki. Pewnie już gżą się w łóżku. - spanikował.
- ERYK!

Adria wstała z klęczek. Na jej twarzy malował się krwiożerczy uśmiech. Callisto spojrzała w jej oczy. Już nie były wesołe i zielone. Były czarne i żądne krwi. Zanim się zorientowała, kobieta złapała ją za rękę i wykręciła. Drugą dłoń wsadziła jej prosto w usta. Dziewczyna powoli wzmacniała stalowy uścisk i wiedźma poczuła chrupnięcie w barku. Pisnęła z bólu. Adria podcięła jej nogi i stanęła przed nią. Wyciągnęła palce z jej ust, zasłaniając je otwartą dłonią. Drugą ręką podniosła koszulę. Karczmarz nie szczędził kija na dziewczynie, uciął nawet jej lewy sutek. Prawie całe jej ciało pokryte było sinymi pręgami lub długimi zadrapaniami. Callisto otworzyła szerzej oczy. Na umięśnionym brzuchu widniał jakiś dziwny znak, od którego biła magia. Gdy się odezwała jej głos był niewyobrażalnie twardy.
- Ciesz się, że to mam inaczej już byś nie żyła... Za kogo ty się masz kurwo. - warknęła, szarpiąc lekko wiedźmę za włosy - Dam ci jedną radę... znikaj stąd. Zabij tą obmierzłą świnię, karczmarza i znikaj. Ja... zajmę się resztą. - dziewczyna nachyliła się - Jestem baaardzo głodna.
Ręka dziewczyny przejechała po nagiej piersi wiedźmy. Była niewyobrażalnie gorąca. Adria oblizała lekko dolną wargę i szarpnęła głową w tył. Gdy z powrotem spojrzała na Callisto jej oczy z powrotem były już normalne.
- Przepraszam... nie powinnaś była jej budzić. - powiedziała
Dziewczyna cofnęła dłoń i złapała za ramię wiedźmy. Szarpnęła za ramię Callisto, które wróciło na swoje miejsce. Dziewczyna zrobiła to szybko i profesjonalnie. Szybko wstała i wybiegła z łaźni, zanim kobieta zareagowała.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

28
W potoku agresji repertuar sił dominacji obraca się na wskroś. Pierwotny dominant został ofiarą na skutek nienormalnego zwrotu akcji, albowiem to miłe dziewcze weszło w jakiś nadnaturalny cykl.
Istotą zachodzących zmian jest niepohamowana próżność czarownicy, za jej sprawą okaleczyła, już i tak doświadczone, dziecko. Zaczynając od rozcięcia na plecach, przez obelgi, aż do spoliczkowania.
Aż miarka się przebiera i ten potulny baranek przechwytuję dłoń Callisto, którą ówcześnie wykręca. Delikatne nadgarstki nie przywykły do takiego traktowania, więc natychmiastowo odczuwają ból. Aby tego było mało, do ust zostaje wprowadzona dłoń. Cóż za zmyślny fetysz, że nawet nie można przełknąć własnej mucyny.
Doskonale przeprowadzony chwyt porusza konstrukcję struktury kostno-szkieletowej, która traci na kooperacji. Jeden ruch, a bark niczym strzała wyskoczył poza areał meldunku. Nigdy dotąd nikt, ani nic nie sprawił elfce tak niewyobrażalnego cierpienia, co wyraża skowytem, głośniejszym niżeli tysiące ubijanych wilków. Głośniejszy niżeli krzyki mitycznych Harpii, o których krążą liczne bajki wśród marynarzy.
To też mało oprawcy satysfakcji, mało mu zadość uczynienia za wyrządzoną krzywdę, dlatego pochopnie podcina długie stopy Callisto. Ta zaś, prawie jak wieża, rozsypuje się na składowe, aby zaliczyć glebę. Nie wyłącznie cierpi ciało, dusza pozostaje równie udręczona, mętlik doznań sprawia, iż jakakolwiek próba wytłumaczenia sobie tych szybkich incydentów, spala na panewce.
Toż to brakuje czasu nawet na łzy. Cud, że podczas wodospadu gróźb idzie dostrzec niepokojącą bliznę w okolicach brzucha dziewczynki. Była dziwna od początku, lecz teraz kipi z niej nieznana Callisto magia. Wysoki współczynnik mistycyzmu umożliwia takową ocenę okoliczności.

W dodatku wypowiadane słowa: "zabij tą obmierzłą świnię, karczmarza i znikaj. Ja... zajmę się resztą...Jestem bardzo głodna". A po nich zmiana o 180* i potwór znika. Zanim jednak odejdzie w nieznane, postanawia przestawić bark do jego pierwotnej postaci. I tutaj ból nie odgrywa żadnej roli, zszokowanie tłamsi go w samym zarodku, jakby przez chwilę była odporna na wszystko.
Dziewczę mija drzwi, a Callisto przez kolejne 10 minut siedzi skulona na wilgotnych kamieniach. Naga zwija się w kłębek i jakby przestaje oddychać, wdechy są bardzo płytkie, prawie niewidoczne.
Z pomocą przyszedł czas, tylko on układa doświadczenia w logiczną całość, chociaż ta sytuacja skroni od ciągu przyczynowo-skutkowego.
- Cooo... Ja nie wiee...Mój bark i ...
Bełkotała po czym dotknęła swego ramienia, bolało lecz wykonany test na ruchomość upewnił ją, iż wszystko jest w porządku. Wciąż wypłoszona, kompletnie nie wie co począć. Na kolanach doczołguje się do sterty ubrań. W ślimaczym tempie zakłada swoje łachy, a następnie próbuje opuścić lokum. Poturbowana, opiera się o pobliskie ściany, gdyż na własnych siłach nie może dotrzeć do drzwi. Finalnie łaźnia jest już za plecami, przed nami korytarz i nieznane. Musimy się spieszyć, ten potwór pewnie wróci, a tego Callisto chciałaby uniknąć. Dlatego powoli, własnymi siłami, tułacze się w kierunku głównego wyjścia. Dotrze tam o ile nic nowego nie napotka na drodze. Ktoś krzyczał "Eryk", powinna to sprawdzić, kto wie co wydarzyło się na zewnątrz.

Re: "Stary Topór"

29
Callisto ubierała się powoli. Nagły, niemożliwy do opisania przejaw agresji wymierzony prosto w nią lekko zdruzgotał wiedźmę. Ból fizyczny minął, ręka była pełni sprawna, może przy szybkich ruchach dało się odczuć nieprzyjemne uczucie. Kobieta powoli weszła po kilku schodkach, układając wszystko sobie w głowie.

Gdy Callisto wyszła na dziedziniec poczuła się lepiej. Świeże powietrze na pewno dobrze jej zrobiło. Spojrzała po placu, chcąc zorientować się co się stało. Na środku stały trzy konie z dziwnymi wędrowcami. Dwie zakapturzone postacie, ubrane w czarne futra, na olbrzymich rumakach i jeden chłopak. Ubrany był w skromne szaty i to on kłócił się z Erykiem. Wszyscy żołnierze zebrali się przed drzwiami, dyskutując z chłopakiem. Zakapturzeni nie brali udziału w dyskusji. Przed drzwiami siedział stał również ranny szakirowiec. Szarpał on jednego z rycerzy, najwyraźniej próbując przekazać jakąś informację. Niestety, brak języka skutecznie to uniemożliwiał.
Obok drzwi stał również karczmarz ze swoją grubą, pryszczatą córką. Ta na pewno była jego. Callisto zobaczyła również stojącą w mroku Adrię. Wpatrywała się uważnie w przybyszów na koniach. Zauważyła ona wiedźmę i ostrożnie wskazała jej podbródkiem obcych.
- Nie możecie wprowadzić tam koni. Zajęliśmy całą stodołę, a na dodatek trzymamy w klatce potwora. - mówił spokojnie Eryk, choć był cały czerwony.
- Gówno nas to obchodzi. - odezwał się młodzik - W ogóle, kim ty kurwa jesteś, pajacu? Gdzie twój pan kmiocie?
Eryk splunął siarczyście. W tym momencie ranny zakonnik złapał go za rękę i zaczął nim szarpać.
- Nie teraz starcze! - huknął Eryk.
Niższa z zakapturzonych postaci również spojrzała na starca. Ciałem okaleczonego przeszedł wstrząs i odpuścił. Na omacku ruszył w kierunku stodoły, by do niej wejść.
- Co tu się dzieję!?
Raswald wyszedł na dziedziniec. Callisto poczuła od niego alkohol.
- O tu jesteś Pani, wszędzie cię szukałem. - powiedział zbliżając się do niej - Gdzie byłaś, martwiłem się...
- Panie, oni chcą wprowadzić swoje konie do stajni.
- Nie ma takiej opcji, nie ma tam już miejsca. Musicie zostawić konie na zewnątrz bo...
Wyższa z postaci zeskoczyła z konia i Raswaldowi głos uwiązł w gardle. Nieznajomy był od niego wyższy prawie o głowę. Po brzdęku jaki się wydobył domyśleć się można było, że jest w ciężkiej zbroi. Rycerz pozbył się już swojego pancerza lecz jego palce zacisnęły się na rękojeści miecza. Sprawy przybierały zły obrót i wyglądało na to, że potrzebna była tu chłodna logika kogoś z zewnątrz. Karczmarz patrzył na to wszystko przerażony, a Adria... Adria właśnie zniknęła za stodołą.
Obrazek

Re: "Stary Topór"

30
Drzwi dziedzińca są na wyciągnięcie ręki. Wyprawa w ślimaczym tempie w końcu się opłaciła i pomimo wielu przystanków, podpierania ściany, Callisto może z czystym sumieniem powiedzieć:
"Tak, jestem tutaj. Coraz bliżej żeby uciec z tego wariatkowa"
Wnet uchylone wrota wprowadzają na jej osobę powiew świeżego powietrza. Zintensyfikowane wiatry muskają jej twarz i pomimo że są dosyć chłodne, to pobudzają do działania. Otrzeźwiły umysł na tyle, aby być w stanie spokojnie analizować wszechobecne ekscesy. Niestety prócz świeżego powietrza na kobietę czeka również niemiła niespodzianka. Wszyscy stoją na placu, jakby zjednoczeni pod jednym sztandarem. Zrozumieć przyczynę nie jest łatwo, aczkolwiek można pokusić się o zrozumienie zboru.
Po jednej ze stron stoi karczmarz ze swoją ohydną córa. Cali skrępowani, z wypiekami na twarzy wypatrują dalszej akcji. W centrum natomiast widnieje podobizna trzech muszkieterów. Przerażających goryli i niziołka o funkcji gawędziarza. Młodzieniec kłóci się z Erykiem odnośnie usytuowania koni w stodole. Atmosfera robi się coraz gorętsza, Callisto czuje się tak skwarnie, jak podczas pobytu w kąpielisku. Wciąż w spokoju prześwietla teren, szuka jakiegoś elementu, który mógłby jej pomóc zrozumieć te wszystkie nieszczęścia. Rozrachunek sumienia przerywa wyzywany wcześniej Roswald. Kapitan pod wpływem alkoholu zszedł po schodka, ażeby to zagościć na dziedzińcu. Podczas przeprawy nie omieszka zagadać do kobiety, chociaż odgrywa tutaj ważną rolę, to z ust Callisto nie wydostaje się żadne słowo. Wyłącznie wzrok spod byka popycha mężczyzną w ramiona bójki, na nic więcej nie mógł liczyć.
Kiedy przyjść ma rozwiązanie, komuś jaja chowają się do kieszeni i łapie wodę w gębie." Rozróba wisi w powietrzu, nie zatrzymam jej. " - pomyślała, po czym wyostrza wzrok. Jak dziki zwierz jest czujna, jej ciało stało się napiętą struna, które reaguje na wszelkie bodźce.
Sokoli wzrok dostrzega także absencję Adrii. Kilka sekund temu chyliła czoła w mroku, a teraz wyparowała. Wewnętrzny głos nakłania do obrania nowego kierunku, mianowicie stodoły. Jeżeli dziecko się ukryło, to pewnie tam. Co więcej bezbronny Oxer jest sam, a ktoś niedawno wspominał o byciu głodnym. Nie można dopuścić do utraty wierzchowca, zwłaszcza że jest on bardzo wartościowy.
Zatem szybki trucht przeradza się w późniejszy w bieg, oczy wszystkich i tak wpatrzone są w nieunikniony konflikt, wiec bezproblemowo powinno się udać. No i jest, elfka finalnie gości w stodole. Rozgląda się za koniem, jednak uważa też na spotkanie Arii lub co gorsza strzygi, chociaż ta powinna siedzieć w klatce.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zachodnia prowincja”