„Stary Topór”

1
Obrazek
Karczma była budynkiem trzypiętrowym i szerokim. Widocznie wielokrotnie rozbudowywanym w celu powiększenia liczby pokoi sypialnych. W większości zbudowana z drewna, od zapewne ponad dekady spełniała swoja powinność. Wejście było niskie, a zaraz za nim znajdowała się okazała sala jadalna. Kilkanaście stołów stało w równych rzędach, a na końcu pomieszczenia znajdowała się spora lada. Na ścianach wisiały, tu i ówdzie, myśliwskie trofea, jednak wiele widocznie zostało zdjętych, gdyż było widać puste na nie miejsca.


Elfka weszła spokojnie do środka prowadzona przez rycerza. Na ich widok karczmarz który podrzemywał przy ladzie rozłożył szeroko ramiona, uśmiechnął się i zakrzyknął.
- Witajcie! Nareszcie ktoś przyjechał! Ostatnio ruch taki mały.
Podszedł do nich i widząc przez otwarte drzwi żołnierzy zasmucił się nieco.
- Przyszliście tu coś dla wojska zarekwirować... prawda?
Młody rycerz uśmiechnął się poczciwie do karczmarza i odparł.
- Ależ skąd mój dobry człowieku. Zapłacimy.
Karczmarz znowu wyszczerzył się wdzięcznie. Był człowiekiem niski i kościstym, o siwych włosach i koziej bródce. Zaprowadził ich energicznie do jednego ze stołów posadził i zapytał.
- No to co chcielibyście zjeść?- twarz nagle mu mocno zmarkotniała- Ale ostrzegam że wielkiego wyboru nie ma... trochę drobiu... kilka królików, piwo, młode wino i ziołowa nalewka. Mam jeszcze placki bo chleb się skończył. No i mogę zrobić zupę z resztek suszonych grzybów.
Rycerz spojrzał pytająco na elfkę dając jej do zrozumienia iż to jej pozwala wybrać posiłek.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

2
Wnętrze karczmy prezentowało się znacznie przytulniej niż można było przypuszczać. Zaskakujący był wszechobecny porządek, jakoby od dawna nikt tutaj nic nie spożywał, a szef biegał tylko i wyłącznie ze ścierką. Budynek nie konkuruje z jej dawnym stylem życia, to też jest najbardziej ekskluzywną posiadłością, w której się znajduje od ponad roku. Ku zdziwieniu nawet ława, na której Callisto ulokowała swe cztery litery, została wcześniej posłana skórą jakiegoś blond długowłosia.
W tym samym czasie gospodarz przedstawił siedzącym podróżnikom ofertę karczmy. Zaprezentowany asortyment nie był szczodry, lecz poganiająca mina sponsora zmusiła kobietę do szybkiej decyzji.
- Mi najbardziej odpowiada ten drób, a przed tym zupa z grzybów. Dla smaku skosztuję młodego wina.

Re: "Stary Topór"

3
Karczmarz skłonił się i szybko gdzieś zniknął. Wtedy młody rycerz spojrzał na elfkę i pozwiedzał z uśmiechem.
- Zanim wróci z jedzeniem... proszę powiedz mi co sądzisz o tych dziwacznych wydarzeniach w Fenistei? Elfy mówią coś o gniewie ich Patrona... ale ja uważam że to jakaś bzdura. Czy możliwe jest, ze zrobił to jakiś... mag-renegat?
Widać młodzian chciał zacząć przyjacielską rozmowę, ale nie wiedział jak się do tego zabrać. Ciężkie czasy nie dawały zbyt wiele radosnych tematów.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

4
Elfce spodobał się ten niewinny wyraz twarzy, który nakłaniał ją do uczciwej rozmowy. Niestety pamiętliwa kobieta wciąż dusiła w sobie ostatnią odpowiedź dowódcy. Odpowiedź o Sakirowcachi ich gniewie, jaki miałby spaść na czarownicę po nieudanym zaklęciu "uzdrowienia". Zadane pytanie okazało się doskonałą opcją na odbicie piłeczki.
- Panie, gdybym Ci to powiedziała. Zakon Sakira musiałby Cię uciszyć. Przykro mi.
Chyba w końcu poczuła prawdziwa ulgę. Jak to mówią oko za oko, odpowiedź za odpowiedź, przysługa za przysługę, lecz na to ostatnie kapitan musiałby jeszcze trochę poczekać. Póki co musi zadowolić się niezrozumiałym uśmiechem Callisto. Niby pozornie słodki, jednak nie tak jak wcześniej, ów czas wypełnia go nuta goryczy.

Re: "Stary Topór"

5
Rycerz jakby się zaciął. Patrzył an elfkę przez długą chwilę po czym wybuchnął wdzięcznym i delikatny śmiechem. Po czym wesoło rzekł.
- No cóż... chyba gdzieś już słyszałem ten argument. Ale jed....
Nie dokończył gdyż w tym właśnie momencie karczmarz podał zupę. Miski była dosyć małe, a w zupie pływały naprawdę stare zasuszone kawałki grzybów. Ale możliwe iż była to najlepsza zupa w promieniu kilku godzin jazdy... może nawet całego dnia. Karczmarz spojrzał na Rycerza i rzekł.
- Twoim ludziom sir moja żona już zaczęła gotować zające w piwie. Czy zostajecie na noc? Słońce wkrótce zajdzie... nie policzę drogo.
rycerz przez chwilę myślał i rzekł.
- Owszem ja i moi ludzie zostaniemy... a ty pani?
Mówiąc to spojrzał na elfkę. Gdyby teraz odeszła zapewne dostałaby obiecaną żywność... ale nie uratowałaby tajemniczej osoby bądź istoty siedzącej w powozie.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

6
Mała, żeliwna łycha właśnie pobrała ciepło od opatulającej jej dłoni. Delikatnie wsadzona między długie palce, nurkuje w grzybowej potrawce, bo zupą to ciężko nazwać. Równie dobrze Callisto mogłaby posłużyć się swymi zadbanymi szponami o barwie grafitu, ażeby wyłonić nędzną imitację grzybów. Bez względu na jakość otrzymanego dania, kobieta skosztowała jako pierwsza. Nietęga mina wskazywała, iż podniebienia to nie zaspokaja, a raczej razi. Pomimo wszystkiego na jej twarzy pozostała dobra mina do złej gry. Chcąc kontynuować posiłek, czekała aż gospodarz odejdzie od stołu. Ten jednak zaproponował długo wyczekiwany nocleg. Oczywiście strona rycerska zaakceptowała ofertę, gdyż gromada chłopów musi mieć siłę na dalszą podróż.
To czy Callisto zechce z nimi jeszcze trochę pozostać, zależy wyłącznie od niej samej. W zaistniałej sytuacji bez większego namysłu udziela odpowiedzi.
- Tak, jeśli to nie kłopot. Również chętnie tutaj przenocuję.
Następnie wróciła do dokończenia płynnego dania.
Bycie na cudzej łase, to dla niej samej istny koszmar i okaz słabości. A w mniemaniu taka nie jest, więc uniżanie się samcowi tłumaczy wyższością zadania. Wszak cel uświęca środki.
"No też posiłek przyćmił mi umysł. Dalej, zbieraj się i gadaj, bo ten loczek nie da nam spokoju"- pogłówkowała kolejno zarzucając pytajnikiem.
- Panie, a co z tym cudem w Twym powozie? Przeczeka noc samotnie w stajni, nie posłałeś tam ludzi?
Manipulowała informacjami, w taki sposób aby ten powiedział jej ilu strażników nadzoruje potwora.
- No i w ogóle co to jest? Jak wygląda?
Wnet kobieta zdała sobie sprawę, iż staje się zbyt nachalna, w celu odwiedzenia go od jakichkolwiek podejrzeń użyła kolejnego werbalnego podstępu.
- Musisz być wybitnym wojownikiem oraz strategiem skoro żeś go pochwycił Panie.

Re: "Stary Topór"

7
Rycerzyk uśmiechnął się na odpowiedź elfki i kazał przygotować karczmarzowi osobny pokój dla niej. Kiedy Callisto zaczęła zasypywać ją pytaniami zaczął na nie uprzejmie odpowiadać.
- Zostawić ją samą? Musiałbym być największym idiotą pod słońcem aby zostawić strzygę... tak to strzygę wieziemy... bez przynajmniej kilku strażników. Ale ich przydzielaniem zajmie się Eryk. On wie kto i ile da radę pilnować czujnie potwora. Co do tego jak wygląda... niby za dnia jak lekko rozkładający się umarlak i śpi zazwyczaj w tej karecie. Moglibyśmy ją wtedy zbić... gdybym mógł to tak bym zrobił i nie ciągnął jej gdzieś ale... czasy ciężkie, a są tacy co za żywą dadzą pieniądze. Wioska mi podupada to i muszę zarobić żeby jakoś ją podtrzymać do wiosny. Za to nocą...- wyjrzał przez okno gdzie słońce prawie już zaszło po czym obejrzał się czy karczmarz jest daleko-... nocą rośnie, z palców pazury jej sterczą, a zęby w kły się zamieniają... wtedy niepodobna ją zabić jednym ciosem. A to do tego jak ją pochwyciliśmy...- skrzywił się- szliśmy przez las bo niby kłusownicy tam siedzieli, a zwierzyny oszczędzać trzeba bo jak tak dalej pójdzie to do godów nic nie zostanie. No i przeszliśmy obok starego cmentarza. Ostatni ktoś tam widać grzebał bo wiele kamieni było odtoczonych z dawnych miejsc. No i znaleźliśmy tam rozszarpanego trupa... a potem nagle na nas to wyskoczyło. Zabiło z rozpędu dwóch moich, a trzeciego ranił śmiertelnie. Dosłownie dwóm rozszarpało jednym uderzeniem dwóm ludziom gardła. A trzeciego staranował. To było... nienormalne. Potem ja się rzuciłem bo wśród zabitych był mój giermek... stary przyjaciel. Miałem w ręku pochodnie... to wsadziłem jej ją do paszczy, a potem zdzieliłem po plecach mieczem, a ona się potknęła i przewróciła... no a potem reszta moich ludzi zbiła ją do nieprzytomności.- dodał już bez dumy a z lekkim uczuciem smutku i obrazy.
Historia ta była dosyć ciekawa, ale fakt że cios mieczem w plecy powalił strzygę mówił dwie rzeczy. Po pierwsze że ten młodzik jest okropnie silny... a po drugie że ta strzyga jest okropnie odporna na ciosy.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

8
Przedstawiona przed chwilą historia nie okazała się tak kolorowa, jak widziała to Callisto. Od teraz jej nikczemny plan podupadł nieco na wykonalności, gdyż opis strzykwy najwyraźniej kategoryzuje ją do bezmyślnych potworów, jakich nie da się okiełznać. W związku z tym próba uwolnienia bestii determinuje jednakowy procent szans na atak w każdą ze stron. Przecież równie dobrze może ją rozszarpać lub co gorsza zjeść. Co więcej, z tego jak ją prezentuje kapitan, walka ze stworzeniem jest równie trudna co zmiażdżenia głazu za pomocą ludzkiej stopy. W przeszłości także dokonywała rzeczy niemożliwych, więc zapewne i w obecnej sytuacji da sobie radę.
Pierw jednak wszyscy muszą pójść spać, w innym wypadku nic z tego nie wyjdzie.
Niestety dzień dopiero zachodzi, gospodarz nie podał kolejnego posiłku, a młody wojownik pewnie podzieli się kolejnymi, interesującymi historiami.
Zatrważającym faktem okazała się wieść o własnej wiosce, dlatego mus było prześledzić i ten wątek.
- Gdzie znajduje się twa wieś Panie? Może w lepszych okolicznościach, przy dobrym wietrze zawitam do niej... W niedalekiej przyszłości, zawitam oczywiście.

Re: "Stary Topór"

9
Rycerz spojrzał na nią z zaciekawieniem i odrzekł.
- Och moja wioska leży niedaleko ujścia rzeki Sara do Jeziora Keliad. Mieszkam tam w dużym drewnianym dworku z kamienną wierzą strażniczą... jedyny budynek nadający się do obrony w okolicy. Swoją nazwę posiada od tego iż obok niej leży bagno gdzie woda wydaje się być czarną jak smoła... widocznie kiedyś było tam jezioro i swego czasu żyło tam wiele utopców. Ale mój świętej pamięci ojciec zrobił z nimi porządek... z moja pomocą. Kiedyś mieszkała tam uzdrowicielka, która zawsze przekazywał swoją wiedzę innej kobiecie i tak w kółko... ale ostatnia zmarła jakieś 3 lat temu zadźgana widłami przez chłopów co ja posądzili o to że to ona jest przyczyną tych wszystkich utopców... ojciec ukarał ich bo nie mieli dowodów, no a potem zrobił nimi porządek. Wieś jest mała... a ludzie w połowie utrzymują się z rybactwa i polowania na bobry... a druga uprawia na w miarę żyznych i niegdyś bagiennych ziemiach. to tak zwane "Stare Bagno" wyschło już za dziadka... No i tak to ogólnie wygląda.- urwał bo karczmarz przyniósł właśnie dwa miski z kawałkami mięsa... gołębia. Rycerz podziękował po czym spojrzał na to co leży na talerzu i po prostu zaczął jeść. Co chwilę zerkał na elfkę jakby czekając na jej reakcje zarówno na jedzenie jak i na opis jego domu.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

10
Przedstawiona przed sekundą historia nie tylko była interesująca, ale również dostarczyła kobiecie kilku wartościowych informacji. M.in na temat pochodzenia Roswalda. Według jego legendy przybył z wioski nieopodal jeziora Keliad, a to przecież blisko od jej rodzinnego domu; Nowe Hollar.
Zwykły zbieg okoliczności lub zrządzenie losu sprawia, iż wysoce pożądane jest bycie czujnym. Zachowanie podejrzeń i monitoring sytuacji mogą uchronić Callisto przed niechcianą konwersacją odnośnie pokrewnych ziem dzieciństwa. Wszakże dowódca może znać któregokolwiek członka rodziny Morganister, a to prawdopodobnie nie ułatwi dalszego mydlenia oczu.
Według elfki kluczem do sukcesu jest wszechobecna kontrola sytuacji, natomiast nieprzewidziane delikty zawsze mogą zaburzyć tę harmonię. W wyniku tego z usypiającym spojrzeniem, wpatruje się w opowiadającego o sobie Roswalda. Czasami nawet wzdycha, ażeby ubarwić jego monolog.
Nagle na skutek nadchodzącego posiłku, historia ulega przerwaniu. Niby zakończona, jednak wciąż nienasycona puentą jest czynnikiem inaugurującym konsumpcję gołębi.
" O.o gołąb, dobrze że nie wrona "- pomyślała Callisto. Tak samo jak wcześniej dostali imitację porządnego dania, jednak ciężkie czasy usprawiedliwiają całe zajście.
W konsekwencji naturalnych kataklizmów lepszy gołąb na talerzu niż kurczak w marzeniach.
Dlatego bez dłuższego zastanowienia zamoczyła bialutkie zębiska w nisko tłuszczowym mięsie.
- Dobre.
Dodała cicho, kolejno skupiając uwagę wyłącznie na jedzeniu, jakby Roswald przestał istnieć albo nie chciała aby istniał.

Re: "Stary Topór"

11
Rycerz uśmiechał się delikatnie jakby wspomnienia o domu bardzo go rozluźniły. Zjadł gołębia po czym spojrzał na elfkę i delikatnie zapytał.
- A ty pani... skąd pochodzisz?
Elfka usłyszała także z zewnątrz skrzypienie powozu i jakieś niewyraźne okrzyki. Widocznie żołnierze kłócili się jak wtoczyć wóz do stajnie, która zapewne byłą z tyłu gospody.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

12
Posiłek dobiega końca, a gdy ostatni kęs pokonał trasę pomiędzy jamą gębową a żołądkiem, siedzący naprzeciwko strażnik zadał kolejne, nurtujące jego personę pytanie. Mianowicie: "skąd pochodzisz".
Lepiej już być nie mogło, unikany przez elfkę temat, jakby złośliwie objawił się przed pójściem spać. Trzeba przyznać, iż zakłopotanie emituje z elfiej buzi, ależ niemową nie jest i w związku z tym powinna odpowiedzieć. Jednakowoż chwila ciszy przedłuża się w nieskończoność. Zmiażdżony w ustach gołąb, już dawno mógłby zostać połknięty, ale usprawiedliwia bezgłos. Nareszcie umyka w przełyku, zatem do odezwy pobudza się nagłośnia.
- Urodziłam się w Nowym Hollar. Tam wychowałam i od lat młodzieńczych studiuję w akademii. Nie mieszkam z rodziną. W ogóle....
Nagle uszom objawiają się niepokojące odgłosy zza karczmy. Jakby ktoś się kłócił albo bił. Owe wydarzenie jest doskonałą alternatywą do zmiany tematu.
- Co to? Co się tam wyprawia Panie? Sprawdźmy to!
I wstała nienaturalnie podniecona. Podciągawszy togę wymija ławę, na której wcześniej spoczywała, prezentowana postawa mówi sama za siebie.
"No chodź, albo pójdę sama"

Re: "Stary Topór"

13
Rycerz zaczął powoli wstawać. Elfka w tym czasie była już przy drzwiach. Kiedy je otworzyła jej oczom ukazał się dziwny widok. Wóz leżał na ziemi, a z jednej ze stron sterczał postawiony pod kątem w górę koła. Drugie koło z połową osi leżało obok pilnie oglądane przez żołnierzy. Kiedy rycerz stanął obok niej jeden z nich szybko podszedł do niego i powiedział.
- Sir melduje że... chyba ktoś przepiłował na oś na ostatni postoju. No bo tutaj jest taka dziura i jak wjechał do niej wóz to coś tak jakby chrząstnęło i zwalił się na ziemie.
Dowódca potarł czoło i zaczął głośno myśleć.
- Po co do licha ktoś miałby nas zatrzymywać na drodze? Kto o zdrowych zmysłach uszkadza powóz w którym znajduje się groźna bestia?
Słońce prawie już zniknęło za widnokręgiem. Gdzieś zahuczała sowa, a potem zawył wilk. Noc była coraz i coraz bliżej widząc to rycerz powiedział.
- Dobrze... nie wtaszczymy nigdzie tej klatki. Jest głównie z żelaza i nie jest przystosowane do noszenia na rękach. Jeszcze tylko brakuje by ktoś złamał sobie nogę... jutro zetniemy jakieś drzewo i obrobimy aby dało się jechać. A na razie... połowa czuwa druga połowa śpi.- spojrzał zmieszany na elfkę i rzekł- Przepraszam cię pani za tę komplikacje. Doprawdy nie wiem dlaczego coś takiego się wydarzyło.
Spoiler:

Re: "Stary Topór"

14
Pozycja Callisto w ówczesnej grupie była bardzo niska, mogła mniemać iż strażnicy się z nią w ogóle nie liczą. Zaistniała sytuacja tylko ją w tym umocniła. Chwilę temu opuściła lokal, stanęła niczym nauczycielka, jakby wymagała wyjaśnień zaistniałej sytuacji. Ku zdziwieniu kobiety, nikt nie spojrzał nawet w jej stronę. Dopiero przybycie kapitana Roswalda zmieniło postawę wojaków. Wszyscy, bez wyjątków, stanęli na baczność. Z należytym szacunkiem i oddaniem oczekują reakcji swojego dowódcy. Aż dziw ogarnia kobietę, iż taki młody, nonszalancki i nieco zniewieściały młodzieniec jest traktowany niczym zasłużony senior. Zrozumiałe, że żołnierze są pod jego rozkazami, wszak ma na własność wioskę, lecz po tym co ujrzała na początku, trudno uwierzyć w ich postawę. Jeszcze kilka godzin temu przewracali oczyma na widok jego miłosnych ekscesów, a teraz trzęsą portkami .
Być może przerażenie adiunktów jest rezultatem na bezradność, która z kolei jest wynikiem wypadku, jaki przytrafił się woźnicy. O tym fakcie powiadomił Roswalda jeden ze strażników, przez zbieg okoliczności związany z pobliską obecnością informację przekazano również Callisto. Zbrojny wykrztusił coś o złamanym kole i temu podobnym, co gorsza podejrzewał spisek. W jego i pewnie reszty kompanów mniemaniu, rozklekotane koło jest wynikiem celowego uszkodzenia.
Dla całej kampanii nie wróży to niczego dobrego, aczkolwiek elfka nie jest jest partią, bodaj nieformalnie. Doprawdy komuś z obecnych zależy na utrudnieniu transportu bestii w docelowe miejsce. Jakimi pobudkami kieruje się takowy osobnik? Czy również chcę oswobodzić więźnia, może jednak sam próbuje przejąć ładunek, ażeby kolejno opchnąć go na czarnym rynku? Wiele pytajników przewija się w tej chwili przez ego Callisto. Pechowo bez odpowiedzi.
W kryzysowym stadium, ktoś musiał podjąć radykalne decyzje. Z zaciśniętymi pięściami, odważnym głosem i imponującymi gestami rąk, Roswald nakazuje połowie tandemu, aby pilnował klatki. Chociaż wcześniej nie był w stanie uwierzyć w "zamach" teraz chyba zaczyna podejrzewać znacznie więcej, co prawdopodobnie wznosi męską czujność na wyżyny. Takowe zajście nie sprzyja planom czarownicy.
Nie ma innej opcji, chcąc nie chcąc, elfka jest zobowiązana do odwleczenia dowódcy od jakichkolwiek podejrzeń w jej kierunku. Wszak to Ona jest tą nową i dziwnym trafem właśnie teraz rozpada się koło od powozu, który wiezie bestię. W dodatku wcześniej się o nią wypytywała.
Zrządzenie losu stawia płeć piękną w mrocznym świetle, a przecież JESZCZE niczego nie zrobiła.
Najwidoczniej afirmatywnie byłoby okazać współczucie, podnieść mężczyznę na duchu. Każdy, nawet najdzielniejszy chorąży pożąda uwielbienia ze strony pięknej niewiasty, wtedy nosi się jak król.
Dlatego Callisto ochoczo ruszyła za kapitanem. Stojąc obok wystawiła smukłe dłonie, za pomocą których objęła jego silne ramie. Sidła fałszywego współczucia spowiły męską dumę. I natenczas głowa opiera się o lewe ramię, a długie, czarne włosy gilgoczą nos komendanta, jak tylko zawieje wschodni wiatr.
- Nic się nie stało kapitanie. Wszak to nie twa przewina. Za mnogo tych zmartwień na jeden dzień.
Odprowadź mnie proszę do komnaty, tam chętnie dokończę winnego trunku. Tutaj... Tutaj emituje zła aura.

Re: "Stary Topór"

15
Po słowach Raswalda z Czarnego Jeziora żołnierze ruszyli do oporządzenia koni, przygotowania stajni pod nocleg. Wspomniany wcześniej Eryk zaczął wszystkiego doglądać. Callisto mogła mu się dokładniej przyjrzeć, w czasie podróży jechał z tyłu. Był krępym mężczyzną, o gęstej brodzie. Wyglądał na najstarszego z całej kompani lecz kasztanowa broda skutecznie uniemożliwiała odczytanie jego wieku. Patrzył on uważnie na wiedźmę i gdzieś w bok. Gdy powędrowała za jego wzrokiem ujrzała siedzącego na pieńku okaleczonego Sakirowca. Mężczyzna kiwał się lekko na boki, ogarniając całą stodołę swoim niewidzącym wzrokiem.
Callisto chwyciła ramię Raswalda i oplotła go swoimi słodkimi słowami. Młody rycerz wpatrzył się w nią zachwycony, próbując wyglądać jak najbardziej męsko.
- Oczywiście Pani, masz rację. Nie możesz się przecież...
- Panie? Czy mogę cię jeszcze na chwilę poprosić. Chciałbym z tobą porozmawiać o jeszcze jednej sprawie.
Te słowa wypowiedział Eryk, stojąc wyprężony jak struna. Na twarzy młodego rycerza przebiegł gniewny grymas.
- Czy to konieczne? - powiedział Raswald.
- Obawiam się, że tak Panie.
Na twarzy młodzieńca odmalowała się krótka bitwa z myślami.
- Odprowadzić Damę do jej komnat - warknął podirytowany lecz gdy zwrócił się do Callisto jego głos był miękki i spokojny - Wybacz Pani, zaraz do Ciebie dołączę.
Uwadze wiedźmy nie mógł umknąć fakt, że młody rycerz myślał, że chce dopić to wino właśnie z nim. Jeden z żołnierzy otworzył bramę stodoły przed wiedźmą i poczekał, pragnąc ją puścić jako pierwszą.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zachodnia prowincja”