Spoiler:
Spoiler:
Spoiler:
Caiden Roe. Zaprzysiężony miecz Zakonu Sakira, czy może raczej szermierz, który na temat machania szablą wiedział to i owo, został wybrany jako członek ekspedycji, mającej zażegnać powstały kryzys na peryferiach królestwa. Drużyna miała zaprowadzić porządek w Zawelin i dowieść tego, że Zakon służy swoim poddanym, broniąc wiernych przed plugastwem i czarnoksięstwem, nawet w takich małych zakątkach. Mając mandat inkwizytorski na mocy uchwały samego mistrza, stali się przedłużeniem woli zakonu i ich ideałów. Oznaczało to również, że stanowili w tym momencie uregulowane prawo w podejrzanym o herezje rejonie.
Zaś dzień ich przybycia i nadszedł. Słonko świeciło wysoko na bezchmurnym niebie, jakby niewzruszone tragediami przyziemnych istot. Śniegiem nie prószyło, ani wiatru zimnego nie było. Iglasty las pachniał przyjemnie. Jakiś dzięcioł nie próżnował w stukaniu. Wybywali właśnie z lasu wydeptaną ścieżką i dostrzegli z oddali dolinę, a w niej zatokę oraz wieś. Dotarli już prawie na miejsce. Z daleka widać było dymy z kominów domków. I nie tylko z kominów domów. Teraz już nawet dało się wyraźniej dosłyszeć czyjś krzyk. Był to jednak głos nadal odległy i niewyraźny.
- Wiedziałem, że to był jakiś krzyk, a nie chędożony dzięcioł - burknął Flaus. Jego głos grzmiał niby burza, basem postawnym, choć wcale nie wyglądał na kogoś grubej kości, wręcz przeciwnie. Łowca Czarownic i jednocześnie przywódca ekspedycji był niskiej i niepozornej skromnej budowy. Na pierwszy rzut oka ktoś mógłby go pomylić nawet z małoletnim wyrostkiem, gdyby nie gęsty kręcony wąs i szpiczasta bródka, czy spojrzenie czarnych podkrążonych oczu, co widziały już niejedno. Ubrany był w kubrak i spodnie oraz płaszcz. Strój uzupełniały ciepłe zimowe buty oraz czepiec. Przy boku miał lekko zakrzywioną szablę, która nie posiadała jelca.
- Powinniśmy pośpieszyć? - dopytał Giovanni. Rycerz błękitnej krwi. Szlachetnie urodzony, ale z powodu niefortunnej historii należał do ubogiej szlachty. Był to wszak postawny, wysoki blondyn o oczach barwy lapisu, szerokiej szczęce pięknych rysach twarzy i wydatnym nosie. Głowę nosił wysoko, niemalże jakby mu ktoś coś powiesił na gardle lub ciągnął za długie włosy do tyłu. Wypisz wymaluj wymarzony książę z bajki o melodyjnym głosie, co proste dziewki wprowadzał w zachwyt. Nawet konia miał białego umaszczenia i nosił się w pełnej płycie. Jego giermek Janus nie odstępował go niczym drugi cień, dając szlachetności Giovanniego walący po oczach kontrast w swej chłopskiej zwyczajności i poniekąd gnuśności.
Sam Flaus na pytanie tylko kiwnął głową, a reszta biorąc przykład z niego szczelniej chwyciła uzdy i popędziła swoje konie w kłus.
Spoiler: