Posiadłość ziemska niedaleko miasta

1
Obrazek
Posiadłość to może trochę za dużo powiedziane... Był to zwykły dom ze stodołą, i to dość biednie wyglądający. Nie był nawet otoczony płotem, do tego zarósł różnego rodzaju zielskiem do tego stopnia, że gdyby nie chodzące dookoła zwierzęta gospodarskie, mógłby zostać uznany za opuszczony.

PRZENIEŚLIŚMY SIĘ STĄD

Nie było jednak wątpliwości - to tutaj Alysanne miała dotrzeć ze swoją pomocną ręką.

Re: Posiadłość ziemska niedaleko miasta

2
Nie mając wyjścia musiała przyjąć pieniądze, chociaż nie do końca była z tego zadowolona. Mało tego, uczciwość tego człowieka dawała jej do myślenia. W końcu nie był z tych, którym się przelewa, poza tym...nie wiedzieć czemu, włączyły się jej trybiki ostrzegawcze. Nie była to mała suma, a mimo to tamtemu nie zależało na zabraniu ich, wręcz przeciwnie. Przygryzła nieco wargę i skinęła głową. Skoro tak mówił...pozostało jej tylko bezpiecznie ulokować pieniądze i skierować się pod podany adres. Wróciła do domu, na szczęście ojca nie było w posiadłości więc mogła sobie pozwolić na luźniejszą rozmowę. Kazała przygotować swojego konia i zapakować prowiant. Pieczywo, jakieś mięso suszone i przetwory. W końcu mieli tego pod dostatkiem. Wszystko odpowiednio gotowe zabrała ze sobą i po chwili już kierowała się by pomóc potrzebującym. Nie zapominając oczywiście o tym, by zabrać ze sobą potrzebne rzeczy lecznicze, jak zioła i maści. Droga była męcząca i nieprzyjemna. Deszcz tym bardziej nie ułatwiał. Gdy w końcu dotarła na miejsce pierwsze co ujrzała to posiadłość...zaniedbaną. Będzie musiała zaciągnąć tutaj kilka osób do ogarnięcia tego gospodarstwa jeśli faktycznie właściciele nie byli w stanie nic tutaj wskórać samodzielnie. Zeszła z konia i ciągnąc go za sobą weszła w głąb.
- Jest tu kto?
Zawołała zaraz rozglądając się dookoła i podeszła do chaty. Zapukała czekając na pozwolenie by mogła wejść.

Re: Posiadłość ziemska niedaleko miasta

3
Kiedy Alysanne zawołała, jedyne co jej odpowiedziało, to gdakanie kur. Podeszła zatem do rozlatujących się drzwi domu i zapukała w nie dość ostrożnie. Tak prawdę mówiąc, zapewne przy odrobinie "dobrej" woli wystarczyłoby, żeby mocniej pchnęła te drzwi, a one i tak by się otworzyły. Kiedy jednak zapukała, usłyszała dźwięk jakby tłuczonego szkła i szybką odpowiedź:
- Wypierdalaj stąd, złamany kutasie! Nikt cię tu nie chce!

Re: Posiadłość ziemska niedaleko miasta

4
Nie była niegrzeczna więc nie pchała się z buciorami do środka. Dopiero gdy usłyszała tłuczone szkło i co gorsza wyzwisko w jej stronę uniosła brew. Czyżby ktoś nękał tych ludzi? Zaniepokojona dopiero teraz pchnęła drzwi do chaty.
- Z tego co słyszę i widzę potrzebujecie pomocy gospodarzu.
Odezwała się ściągając kaptur z głowy. Zawsze miała w zwyczaju ujawniać twarz potrzebującym. By nie obawiali się niesionej pomocy od zakapturzonej postaci. W końcu chciała im pomóc, a nie zrobić krzywdę.
- Powiedziano mi, że jesteście w potrzebie. Jak zatem mogę Wam pomóc?
Zapytała unosząc wzrok na postać przed nią.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Księstwo Grenefod”