Lasy na północ od Grenefod

76
POST BARDA


Kościej nie wydawał się wzruszony działaniami Neshkali. Choć odzyskał żuchwę, nie podejmował kolejnej próby bezgłośnej rozmowy, natomiast zastygł w bezruchu, niczym niezbyt urodziwy pomnik. Mogłoby się wydawać, że byle tknięcie mogłoby rozsypać szkielet w stertę suchych kości, ale magia wciąż trzymała jego ciało wyprostowane.

Reszta upiornej armii również skamieniała. Lekki powiew poruszał resztką ich zniszczonych ubrań, luźno obleczonych na nieumarłych ciałach. Neshkala czuła zimno, a czas nie pomagał, gdy z każdą chwilą robiło jej się gorzej. Tylko okolice grobowca przynosiły ulgę, a kamienna trumna kusiła, by do niej wrócić i nigdy więcej nie wstawać.

Podarek, który dziewczyna otrzymała, nie był szczególnej urody. Hełm przyozdobiony porożem został nadgryziony zębem czasu, gdzie nie gdzie przerdzewiał, zbutwiał i rozpadł się, choć wciąż trzymał swoją formę. Jeśli kiedykolwiek wysłany był jakimkolwiek materiałem, nie pozostał po nim nawet ślad. Tak, jak dzika mogła się spodziewać - metal był nieprzyjemny, ciążył na skroniach, jednak miał moc.

Chłód przestał doskwierać Neshkali. Jej członki drżały mimowolnie, jednak umysł nie odbierał bodźców. Również upiorna armia przestała być przerażająca, wydawało jej się przez ułamek sekundy, że w kościejach widzi kształty mężnych wojów odzianych w zbroje, z długimi brodami i ciałami godnymi rycerzy.

Widząc, że Neshkala przywdziała koronę, herold uniósł dłoń, a wraz z nią miecz. Reszta podążyła jego przykładem, wznosząc broń, składając niemy hołd przy akompaniamencie brzęku i skrzypienia. Zaraz też umarli, jak jeden mąż, przyklękli. Ten, który przewodził armii, jedynie skłonił głowę.

Neshkala została królem armii. Pytaniem pozostawało, co z nią zrobi.
Obrazek

Lasy na północ od Grenefod

77
POST POSTACI
Hełm spoczął na krągłej głowie dzikuski. Na ten krótki moment dotąd trzymająca się z dala od wszelkiego tworu współczesnych ludzi mogła poczuć jak to jest należeć do świata ijon. Ten jakże osobliwy skull protector - jak to nazywało się w jej ojczystym języku może i nie należał do najwygodniejszych, ba! Z całą pewnością taki nie był, ale jego przedziwna właściwość sprawiła, że dotąd odczuwany dyskomfort spowodowany zimnymi podmuchami wiatru, stał się jakby mniej dokuczliwy. Nes nie odczuwała zimna, w porównaniu do rozdygotanych członków ciała. Coś sprawiało, że wysyłane bodźce nie mogły przedrzeć się do mózgu. Wpadając w rozterkę, rozmyślała czy każdy, kto nosi taki czy inny przyrząd służący ochronie czaszki, zyskuje podobne moce. Gdyby bowiem okazało się, że tak jest, już dawno zebrałaby ich pokaźną kolekcję ku własnej uciesze.

Nie tylko brak wprawiających w dyskomfort odczuć należał do mocy zaklętego przedmiotu. Spoglądając na otaczająca ją armie, kobieta dostrzegła, że w miejscach po gnijących resztkach ciał zagościły całkiem żywe persony. Z tego też powodu ogarnęło ją poczucie wstydu. Wystawiona na widok sporej ilości mężczyzn, dała susła za kamienny grób, obawiając się naruszenia jej niewinności. Dodatkowym elementem przyprawiającym ją o nagły atak paniki, było wyciągnięcie miecza przez jej przybocznego. Przywdziewając podarek, nie sądziła, że mogło to stanowić element większej pułapki. Dopiero oddany jej hołd przytłumił gonitwę straszliwych myśli.

Narzuciwszy luźno na siebie części pozostawionej garderoby, wysunęła się zza osłony, jeszcze raz podnosząc wzrok na sterczących truposzy. Wtem ją olśniło. Imitacje person w rzeczywistości stanowiły dusze uwięzione w materialnej powłoce. Zniewolone bądź to za sprawą klątwy, bądź też nieczystych czarów, wołały o pomoc, chociaż ich struny głosowe dawno już zjadły robaki.

W tym wypadku kobiecie jako strażniczce natury i równowagi przyrody nie pozostawało nic innego jak uwolnienie strudzonych duchów i odesłanie ich w zaświaty. Niestety, obecne miejsce nie pozwalało na dokonanie rytuału oczyszczenia, gdyż skalane ludzką ręką, zatraciło swe pierwotne właściwości. Las, w którym się znajdowali, również nie nadawało się do tego. Jedynym więc miejscem pozostawały górskie doliny, jak dotąd niezdobyte przez nikogo. Tylko jakim sposobem można byłoby się do nich dostać. Grasujący w okolicy wendigo oraz bandy ijon na ichachach wcale nie ułatwiały zadania, chyba że...

Prywatna armia! Nes podskoczyła z ekscytacji. Chodzące zwłoki już same w sobie wywołując strach i odrazę. Nikt przy zdrowych zmysłach nie waży się przecież do nich zbliżyć. Ożywiona tym faktem nowa przywódczyni wskoczyła na nagrobek, stając się jeszcze wyższą, niż wynikałoby to z faktu położenia na wzniesieniu.

- Lid mi tu surfejz end go nortf! - rozkazała sztucznie poważnym tonem głosu.

Lasy na północ od Grenefod

78
POST BARDA
Kościeje żywo, jak na swoje możliwości, zareagowali na zachowanie Neshkali. Gdyby mieli głos, z pewnością podnieśliby zgrzewający je do walki okrzyk, armii musiał jednak wystarczyć powtarzany gest uniesienia broni.

Neshkali armia wydawała się coraz bardziej realna, a prawdziwy, zimny świat - coraz bardziej obcy. Hełm ograniczał widoczność, a to, co pozostawało w polu widzenia, wydawało się wspomnieniem sprzed wielu lat. Widmo herolda stawało się coraz bardziej wyraźne, jakby szkielet oblekał się w ciało. Głowę kobiety wypełniły nie jej wspomnienia - wspaniały zamek, strzeliste wieże, zastępy wojska, złoty diadem przyozdobiony motywem jeleniego poroża...

Otrząsnąwszy się z wizji, Neshkala dostrzegła, że upiorny orszak ruszył w stronę przeciwną tej, gdzie Nesh wylądowała spadnąwszy do studni, zapewne ku wyjściu. Wkrótce zimny podmuch przybrał na sile, a ożywione kości pokryły się szronem. Nie przeszkadzało to jednak dzikiej, bo ta przechadzała się piękną promenadą, w pełnym słońcu, podziwiając posągi dawnych bohaterów, otoczona swoją armią. Zimno przestało jej przeszkadzać....
Obrazek

Lasy na północ od Grenefod

79
POST POSTACI
Sen i rzeczywistość zacierały powoli swoje granice. Im dłużej przedziwny w swej konstrukcji hełm spoczywał na głowie kobiety, tym więcej mogła dostrzec szczegółów minionych lat. Wyniszczone tereny na powrót przyoblekły się w dawny płaszcz świetności. Kościeje w ciała, okute lodem drzewa i krzewy odzyskały miłą dla oka barwę, a pośród nich szła ledwie co zaprzysiężona królowa.

Dając na krótki moment zawładnąć sobą, Nes kroczyła ramię w ramię z upiorną armią. Niecodzienna okazja do przeniknięcia w świat duchów, kusiła ją bardziej, niż wszelkie dobra na ziemi. Nawet bijący z zewnątrz chłód nie mógł odwrócić od tego wszystkiego jej uwagi, zresztą, ta jakby zyskała nadnaturalną ochronę przeciw niemu.

Nadnaturalny świat chociaż piękny, stanowił zaledwie iluzję minionych wydarzeń i dzika dobrze o tym wiedziała. Wiedza, jaką przekazały jej, inne Małe Duchy wystarczyła, by nie zatracić się w nim zupełnie. Toteż do czasu, aż nie opuszczą krypty i nie dotrą do miejsca przeznaczenia, Neshkali nie wadziło nowe stanowisko. Mając u boku solidną brygadę, niestraszne były jej dzikie zwierzęta czy, co gorsza, inni ludzie, tak ochoczo ostatnio na nią polujący. Co później. Tak naprawdę sama nie wiedziała, bardziej niż lojalnych poddanych, wolała przywrócić wolność ich duchom, by w końcu mogły zaznać wiecznego spokoju.

Lasy na północ od Grenefod

80
POST BARDA
Neshkala znalazła się w innym miejscu. Wokół brakowało lodowych ścian, pojawiły się za to mury zamku. Drzewa kwitły czerwonym kwieciem, zdradzając porę roku jako wczesne lato. Słońce prażyło, jednak jego blask nie palił, ani też nie oślepiał. Po jej prawicy szedł wysoki mężczyzna z czarną brodą, odziany w srebrzystą zbroję. Na jego ramionach spoczywała czerwona kapa, sugerując wyższy stopień wojskowy aniżeli pozostali, podążający za nimi.

- Moja królowo. - Odezwał się rycerz. Jego słowa niosły sens, choć poszczególne głoski nie splatały się w znane słowa. - Jesteśmy gotowi zdobyć dla ciebie świat.

Iluzja trwała, przerywana wyłącznie skrzypieniem śniegu pod stopami. Dziewczyna domyśliła się, że razem ze swoją drużyną musieli wydostać się na powierzchnię. Wtem, pośród kwiatów i wspaniałości, tuż przed Neshkalą, stnęła wysoka sylwetka z porożem, zupełnie niepasująca do świata, jaki przyszło jej oglądać. Rycerz u jej boku sięgnął po ostrze. Miecz zalśnił.

- Nie uciekniesz.

Wraz z warknięciem, stwór machnął szponiastą dłonią. Lodowaty powiew wytrącił Neshkalę z równowagi, padła na plecy, a hełm zsunął się z jej głowy. Znów widziała zimę, zrujnowaną wioskę i magiczny płomień. Najgorsze było jednak to, że choć chroniła ją armia kościejów, potwór nadchodził z kolejnym atakiem. W długich susach kierował się wprost ku dzikiej, podnosząc łapę, by zadać ostateczny cios.
Obrazek

Lasy na północ od Grenefod

81
POST POSTACI
Powalona na ziemię, na moment straciła możliwość oddechu, kiedy to skóra niemal w całości zanurzyła się w białym puchu. Pozbawiona królewskiego hełmu słodkiej ułudy, z powrotem przypomniała sobie gdzie tak właściwie była. Wizje zamierzchłych czasów prysły niczym mydlana bańka, pozostawiając przykry w odbiorze obraz zapomnianych ruin. Dziarscy rycerze znów przeistoczyli się w stertę pożółkłych gnatów. Jedynym co pozostawało niezmienne to rogata bestia, pełna żądzy mordu na niewinnej niczemu istotce. Czym kobieta sprawiła, że z diabelską zapalczywością potwór postanowił uwziąć się na nią, w ślad za zgoła odmiennymi ijon, stanowiło wielką zagadkę.

Nie czas, nie czas to na rozważania. Gdy jeden cios posłał ją na ziemię, drugi właśnie nadciągał, by przygwoździć ją do niej na dobre. Widok nadciągającego końca przywrócił jej trzeźwość myślenia i sprawił, że nawet bez nałożonego hełmu mróz nie stanowił większego problemu. Mięśnie i ścięgna napięły się w ułamku sekundy, dzika wykonała fikołka w tył i gdy tak turlała się po śniegu, capnęła za kawałek wygiętej blachy, aby na nowo nałożyć ją na skronie.

- Difent mi! - rozkazała przybocznym, uchodząc za większą ich grupkę.

Dziesiątki przeciwko jednemu. Niby wynik oczywisty, ale czy na pewno? Ile wart była nawet cała armia spękanych kości i pordzewiałych mieczy, w porównaniu do demona. Z pewnością niewiele. I o ich niewielkiej skuteczności wiedział sam wódz. Toteż nie czekając na rozwój i tak już łatwych do przewidzenia zdarzeń, Nes powoli oddalała się od centrum zawieruchy, aby ze zrujnowanych domostw i otaczających ich krzewów pozyskać surowiec, który mogłaby wykorzystać do rozniecenia ognia, jedynego sprawdzonego środka w walce z Wendigo.
Ostatnio zmieniony 30 sie 2021, 19:49 przez Telion, łącznie zmieniany 1 raz.

Lasy na północ od Grenefod

82
POST BARDA
Rozkaz Neshkali zadziałał, jak się spodziewała. Przed nią wyrósł mur z kościanych żołnierzy, a kilku rzuciło się na rogatą postać, chcąc powstrzymać jej dziki pęd w kierunku obranej za cel ofiary. Udało się - ten, którego Nesh nazwała wendigo zachwiał się i wyhamował, w porę, by kobieta rzuciła się do ucieczki.

Gdy biegła przez śniegi, za sobą słyszała dźwięk łamanych kości. Ciężkie kroki skrzypiące na śniegu zdradzały, że potwór porzucił swoją eteryczną, tajemniczą powłokę, a pozostał z czystą brutalną siłą, którą zamierzał skierować ku Neshkali.

Dziewczyna dotarła do najbliższych zabudowań bez większych przeszkód, gdy szkielety powstrzymywały wroga. Świat dziewczyny zlewał się z iluzją hełmu - zawalona strzecha dachu była częścią prawdziwego, nieprzyjaznego lodowego pustkowia, natomiast opadające na nią kwiaty, wizją. Rzeźbione belki mogły być częścią obu...

Drewno I strzecha pokryte były lodem. Jeśli Neshkala chciała je podpalić, zdecydowanie potrzebowała się natrudzić. Od zwykłej iskry krzesiwa nie zajęłoby się ogniem. Gorsze było to, że wizje znów nadciągały, tak samo jak wendigo. Czas uciekał, a odpowiednie wyjście nie było jasne.
Obrazek

Lasy na północ od Grenefod

83
POST POSTACI
Odgłos prowadzenia nierównej walki i przeplatające się obrazy świata teraźniejszego z zamierzchłym powodowały istmy zamęt w umyśle dzikiej. Skuta lodem strzecha, nie wyglądała, na taką, która łatwo poddałaby się słanym ku niej iskrom. Nes mogłaby pokusić się o wytarganie co suchszych kęp trawy, ale czy miała na to czasu? Mimo że brygada nieumarłych liczyła sporo chętnych do walki głów, nie mieli oni szans z nadnaturalną istotą.

Zapędzona jak to biedne zwierzę w sidła kłusownika, panicznie obijała się od ściany do ściany na wpół zrujnowanego domostwa. Przyboczni tylko w nieznaczny sposób odsuwali nieuniknione w czasie. Pozostała zatem jedna opcja. Królowa musiała uciec, zostawiając poddanych na pastwę bestii. Zrzuciwszy z głowy ciężar rogatego hełmu, wspięła się po zmarzniętym zadaszeniu, by następnie wyskoczyć w pierwszą lepszą stronę, byleby z dala od przeklętej wioski. Dalej już pozostawała ślepa ucieczka w głębinę lasu. Gdy los pozwoli, wróci tu jeszcze, by pomścić swych ludzi. na ten czas musiała jednak ratować siebie, im bowiem śmierć zajrzała w oczy dawno temu. Spotkanie z nią drugi raz, nie powinno stanowić dla nich szczególnego wrażenia.

Lasy na północ od Grenefod

84
POST BARDA


Neshkala wybrała najłatwiejszy sposób na uniknięcie potwora - ucieczkę. Nie chcąc podzielić losu mieszkańców dawno zrujnowanej wioski ani nawet swojej armii, rzuciła się w losowo wybraną stronę, byle dalej od przeklętych istot.

Dzika biegła bez chwili wytchnienia. Mijała ogniki jaśniejące wśród drzew, kamienne statuły, moczyła nogi w pokrytych cienką warstwą lodu potokach, haczyła o gałązki i z trudem łapała oddech w płuca. Klatka piersiowa paliła ją żywym ogniem, gdy wdychała lodowate powietrze.

Nie bacząc na zimno i zmęczenie, dzika biegła aż do brzegu lasu. Ku swojemu zdziwieniu, drzewa przerzedziły się tylko po to, by ukazać jej oczom ogrom wody - dotarła do, jak się wydawało, Zatoki Grenefod.

Padając na kamienną plażę z trudem łapała oddech. Drobinki potu na jej skórze nie parowały, a marzły w lodowatym wietrze nadchodzącym od wody. Przemarznięta i zmęczona, do tego pozbawiona większości ubrań, nie wiedzieć kiedy, Neshkala straciła przytomność.

***

Świadomość przyszła powoli. Neshkala czuła wokół siebie przyjmne ciepło, które nie chciało wypuścić jej z objęć i pozwolić powrócić do świata. Słyszała męskie głosy, szum fal, do jej nozdrzy dochodził nieprzyjemny zapach ryb. Kołysanie, które uznała za sztuczkę senności, okazało się jednak zupełnie prawdziwe!

Akcja przeniesiona do tego tematu
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Księstwo Grenefod”