Przystań
: 23 gru 2018, 19:18
Przystań zajmowała najmniejszy z obszarów Nowego Hollar. Była to praktycznie wyzbyta drzew ziemia pełna ubitych stróżek i magicznych alejek. Wszystkich zdobionych altanami z białego drewna o nienagannym odcieniu świeżości, jakoby codziennie konserwowano je zwierzęcym tłuszczem. To i magiczne światła o błękitnej czy zielonkawej poświacie widzieli ci, którzy przycumowali w przystani. Niezbyt rosłej, lecz pięknej. Opartej na kilku bądź kilkunastu pomniejszych przystankach dla rybackich łódek. W oddali ulokowana była zaś tęga, licząca kilka pięter budowla; także z białego drzewa. Osadzona na tęgich palach, pod swym zadaszeniem mogła skryć nawet największego z morskich gigantów. A i nad dachem wzrastała następna i następna kondygnacja. W ogóle nie przypominająca znanego z pieśni tudzież opowieści portu.
W głąb wysepki wzrastały białe domy. Niezbyt wysokie, lecz rozległe w swej szerokości. Zdawały się imitować wewnętrzne miasto, które biło odrębnym rytmem. Wszakże wysepka oddzielona była od centrum Nowego Hollar odpływem rzeki Sary. Powiązana z sercem za pomocą równie śnieżnego, drewnianego mostu, którego pilnowali strażnicy. Kontrola doglądała transportu znad jeziora, szczegółowo analizując trafiający do Nowego Hollar towar. Wysokie elfy na wyspie wykreowały odrębny organizm. Zależny od centrum, jednakże w pewnych sferach samowystarczalny.
Statek przybył. Tenże bajkowy port ujrzał Mordred a z nim przeszło setka magicznych oraz niemagicznych osobników. Ludzi rozmaitej maści, elfów, a także towarzyszących im magicznych zwierząt. Niektóre istoty z trudem można było zakwalifikować do tejże grupy. W sumie, czym one były - tego nie wiedział nikt. W szeregach dostojnie odzianych adeptów uniwersytetu z Oros, o szpiczastych kapeluszach. Dzikich leśnych elfów zdolnych nakłonić rośliny i zwierzęta do swej woli (a także przeobrażać się w te ostatnie). Pośród nich, gdzieś w cieniu, skrywali się niebezpieczni apostaci, demony oraz potwory owiane najmroczniejszą grozą czy śmiercią.
Statek przycumował, a cała zgraja zalała okoliczne stróżki i białe alejki, niczym wylane na podłogę mleko. Ciągnęły się za nimi skrzynie, paczki, torby, koce i wszystkie te dobra, które uznawali za cenne. Magiczny tłum był potęgą samą w sobie, jednakowoż bezcenne artefakty, nagromadzone złoto czy szlachetne kruszce. Te stanowiły odrębną wartość.
Przywitał ich strażnik. W srebrzystej zbroi, z bufiastymi obiciami ramion, do których podczepiona była fioletowa peleryna. W dłoni dzierżył halabardę lub pikę. W każdym razie broń prezentowała się egzotycznie. To było Nowe Hollar - stolica Wysokich Elfów, zbudowana na elfich fundamentach. W ciągu ostatnich lat stała się jednym z najpiękniejszych miast Keronu. Ostatnią ostoją chylącej się ku upadkowi rasy elfów. Najznamienitszych z nich: Wysokich Elfów. To z tego powodu Nowe Hollar słynie z ekstrawagancji i wysoko rozwiniętej kultury. W stolicy mieści się Akademia Magiczna - wielkie centrum nauk przyciągające utalentowanych z całego kontynentu, w którym zdobyć można najlepszą edukację dostępną za pieniądze. Uniwersytet jest stosunkowo nowoczesną instytucją, której liberalni wykładowcy ścierają się podczas wykładów z religijnymi konserwatystami z zachodu.
— Witajcie w najjaśniejszym klejnocie kontynentu, przybysze — odparł dumnie strażnik. Słowa te kierował do czarnego rycerza Mordreda wraz ze stacjonującymi za nim towarzyszami. Po jego prawicy profesorem Alamadriusem, zaś z lewej strony wychylała się niebieska dama — Heina Mroźna.
— Co sprowadza tak liczną grupę magów do Nowego Hollar?
W głąb wysepki wzrastały białe domy. Niezbyt wysokie, lecz rozległe w swej szerokości. Zdawały się imitować wewnętrzne miasto, które biło odrębnym rytmem. Wszakże wysepka oddzielona była od centrum Nowego Hollar odpływem rzeki Sary. Powiązana z sercem za pomocą równie śnieżnego, drewnianego mostu, którego pilnowali strażnicy. Kontrola doglądała transportu znad jeziora, szczegółowo analizując trafiający do Nowego Hollar towar. Wysokie elfy na wyspie wykreowały odrębny organizm. Zależny od centrum, jednakże w pewnych sferach samowystarczalny.
Statek przybył. Tenże bajkowy port ujrzał Mordred a z nim przeszło setka magicznych oraz niemagicznych osobników. Ludzi rozmaitej maści, elfów, a także towarzyszących im magicznych zwierząt. Niektóre istoty z trudem można było zakwalifikować do tejże grupy. W sumie, czym one były - tego nie wiedział nikt. W szeregach dostojnie odzianych adeptów uniwersytetu z Oros, o szpiczastych kapeluszach. Dzikich leśnych elfów zdolnych nakłonić rośliny i zwierzęta do swej woli (a także przeobrażać się w te ostatnie). Pośród nich, gdzieś w cieniu, skrywali się niebezpieczni apostaci, demony oraz potwory owiane najmroczniejszą grozą czy śmiercią.
Statek przycumował, a cała zgraja zalała okoliczne stróżki i białe alejki, niczym wylane na podłogę mleko. Ciągnęły się za nimi skrzynie, paczki, torby, koce i wszystkie te dobra, które uznawali za cenne. Magiczny tłum był potęgą samą w sobie, jednakowoż bezcenne artefakty, nagromadzone złoto czy szlachetne kruszce. Te stanowiły odrębną wartość.
Przywitał ich strażnik. W srebrzystej zbroi, z bufiastymi obiciami ramion, do których podczepiona była fioletowa peleryna. W dłoni dzierżył halabardę lub pikę. W każdym razie broń prezentowała się egzotycznie. To było Nowe Hollar - stolica Wysokich Elfów, zbudowana na elfich fundamentach. W ciągu ostatnich lat stała się jednym z najpiękniejszych miast Keronu. Ostatnią ostoją chylącej się ku upadkowi rasy elfów. Najznamienitszych z nich: Wysokich Elfów. To z tego powodu Nowe Hollar słynie z ekstrawagancji i wysoko rozwiniętej kultury. W stolicy mieści się Akademia Magiczna - wielkie centrum nauk przyciągające utalentowanych z całego kontynentu, w którym zdobyć można najlepszą edukację dostępną za pieniądze. Uniwersytet jest stosunkowo nowoczesną instytucją, której liberalni wykładowcy ścierają się podczas wykładów z religijnymi konserwatystami z zachodu.
— Witajcie w najjaśniejszym klejnocie kontynentu, przybysze — odparł dumnie strażnik. Słowa te kierował do czarnego rycerza Mordreda wraz ze stacjonującymi za nim towarzyszami. Po jego prawicy profesorem Alamadriusem, zaś z lewej strony wychylała się niebieska dama — Heina Mroźna.
— Co sprowadza tak liczną grupę magów do Nowego Hollar?