Re: Dom Glorifantoma

16
Niestety i tutaj Fantomowi odpowiedziała tylko głucha cisza.

Nie, Artura nie było w sklepie i, gdyby się dobrze zastanowić, to w zasadzie nic w jego zachowaniu nie wskazywało na to, by zmartwił się nagle sprawami prowadzonego wspólnie interesu i postanowił, dajmy na to, zrobić właśnie teraz porządek w kasetce z pieniędzmi albo zmienić wystrój okiennej wystawki. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należało przypuszczać, że chłopak posunął się do czegoś bardziej emocjonalnego i radykalnego. Tylko co właściwie mogło strzelić mu do głowy?

Łby upolowanych jeleni, dzików i łosi, które zdobiły wnętrze sklepu, teraz – po ciemku i w kompletnej ciszy – zdawały się otaczać właściciela przybytku ponurym, milczącym kręgiem, a czarne koraliki ich oczu kierowały ku niemu oskarżycielskie spojrzenia. Nieprzyjemnie się tu przebywało w środku nocy. Za dnia znajome i oswojone wnętrze wydawało się w tej chwili kompletnie obce. Obce w taki sposób, który przeszywał ciało lodowatym dreszczem. Nagłe chrobotanie myszy pod ladą niemal przyprawiło Fantoma o atak serca.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

17
-Gdzie on mógł pójść? Przecież ja nie chciałem go urazić. Jak zawsze wyszło źle.

Pokiwałem głową i usiadłem na magazynie. Zastanwiam się gdziś on mógł pójść. Pewnie chciał odwalić coś głupiego. Tylko co? To trudne. Muszę się zastanowić może wszedłem gdzieś wysoko. Oj Arturze dlaczego musiałeś mnie opuścić?

Re: Dom Glorifantoma

18
Opuszczony, zasmucony i bezradny Fantom w otępieniu przesiedział resztę nocy w magazynie, nie mając pojęcia, co robić. Tak mocno pogrążony był w swych ponurych myślach, że ledwie zauważył nadejście świtu. A jednak. Rzut oka na wąskie, pionowe okienko, wychodzące akurat na wschód, upewniło go w tym, że niebo zaczynała już spowijać różowa łuna poranka. Chwilę później rozdzwoniły się miejskie dzwony, obwieszczając mieszkańcom Nowego Hollar, że czas rozpocząć kolejny dzień.

Dzień ów nie zapowiadał się ciepły ani pogodny. Taka już paskudna jesień była tego roku. Porywisty wiatr zrywał z drzew ostatki żółtych liści i choć chwilowo nie padało, to nad miastem kłębiły się szare chmury i tylko czasami na krótką chwilkę rozganiało je to dzikie wietrzysko, pozwalając zobaczyć parę promyków słońca.

Wraz z odejściem nocy opuścił Fantoma także i ten dziwny stupor. Krew zaczęła mu żywiej krążyć w żyłach. Nagle poczuł, że od godzin spędzonych w niewygodnej pozycji wszystko okropnie go boli, że jest mu zimno i że potwornie zgłodniał. Szkoda, że wczoraj wyjedli z Arturem wszystkie ciastka, które mieli schowane pod sklepową ladą na czarną godzinę.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

19
Wstałem z magazynu i się porozciągałem. Złapałem za brzuch i wyszedłem z sklepu. Udałem się do mojego domu. Wszedłem i krzyknąłem.

-Artur! Kochanie jesteś tu?!

Nie ważne jaki był efekt moich krzyków udałem się do kuchni i tam ukroiłem trochę chleba. Zacząłem go żuć. Byłem strasznie głodny.

Re: Dom Glorifantoma

20
Odpowiedzią na wołanie była tylko dotkliwa cisza. Jak on w ogóle mógł żyć w takim cichym, martwym, samotnym domu, zanim poznał Artura? Dopiero kiedy z codziennego krajobrazu zniknęło charakterystyczne pobrzękiwanie kuchennych naczyń, nieustanne denerwujące nucenie i odgłosy wiecznego potykania się o meble, Fantom był w stanie dostrzec, jak bardzo do tego przywykł i jak okropnie mu teraz bez tego pusto.

Nawet chleb z tego wszystkiego wydawał się suchy i bez smaku. Cóż, może faktycznie BYŁ suchy i bez smaku, bo nikt nie pobiegł do piekarza po świeży, jak to każdego ranka zwykł czynić Artur. Na kaflowej kuchni, aktualnie wygasłej i wyziębionej, stały jakieś garnki z resztkami wczorajszego obiadu. Trochę przecieranego grochu, gotowane buraki, ze dwie łyżki gulaszu.

Wszystko zdawało się takie nieapetyczne i bez sensu. Dom Fantoma był zimny. I w przenośni, i dosłownie, bo ktoś otworzył na oścież kuchenne okno, co gospodarz zauważył dopiero po chwili, dostrzegając tańczącą na wietrze firankę.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

22
Coś było nie tak. Coś było naprawdę cholernie nie tak. Siedząc nad rysunkiem i próbując dokończyć dawny projekt – co zresztą szło mu kiepsko, bo kompletnie nie mógł się skupić i ręce mu latały z nerwów – Fantom uświadomił sobie, że kuchenna podłoga była okropnie ubłocona. Korytarz prowadzący do sypialni przedstawiał się niewiele lepiej. Sam gabinet też miał trochę brudnych śladów, część papierów leżała poprzekładana, a szuflady biurka jak gdyby ktoś pospiesznie powysuwał i nie dość dokładnie zamknął. Nic jednak z nich nie poznikało – ale też nie było przecież co z nich zabrać. Zapas papierów i węgla do rysowania czy zapasowe świece nie stanowiły atrakcyjnego łupu dla przeciętnego włamywacza. Błotniste, nieudolnie zatarte ślady zdawały się natomiast prowadzić ku sypialni...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

23
Fantom zgniótł rysunek i kulkę papieru cisnął w kąt gabinetu. Chciało mu się płakać był na siebie zły że nie pozwolił Arturowi iść ze sobą. Kiedy tylko przypomniał sobie o wszystkim i skojarzył fakty wyciągnął sztylet i udał się w stronę sypialni. Miał nadzieje że to tylko Artur wrócił do domu, bo brakowało mu Fantoma. Wszedł do sypialni i nie wiedział co tam zobaczy.

Re: Dom Glorifantoma

24
W zimnym świetle poranka pan domu zobaczył ubłoconą podłogę i dziki rozgardiasz, jakby po jego sypialni przeleciał huragan. Co zresztą było całkiem możliwe, bo to cholerne okno, od którego zaczęła się cała niefortunna nocna historia z Arturem, znowu było otwarte. Pootwierane były również wszystkie szuflady komódki oraz szafa z ubraniami. Ktoś wybebeszył z nich co się dało, z czego znaczną część zabrał, a tę pozostałą podeptał i porozrzucał jakby w napadzie furii.

Ale samego winowajcy Fantom nie uświadczył na miejscu owej małej zbrodni. Szukaj wiatru w polu!
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

25
Fantom Był zły że coś takiego się stało w jego domu. Jak najszybciej wszystko posprzątał i poukładał w szafach, komodach itd. Kiedy tylko ogarnął ten bordel rozebrał się i położył spać. Musi zasnąć i odpocząć. Może chociaż w śnie zapomni o tym co się stało dzisiaj w nocy. Może jak wstanie zastanie Artura wtulonego w jego tors? Kto to wie, lecz na razie po prostu zasnął.

Re: Dom Glorifantoma

26
Sen nadszedł prędko, nawet mimo kłującego w oczy światła dnia i dobiegającego z zewnątrz ulicznego gwaru. Był to jednak sen męczący, lepki, ciężki, a jednocześnie płytki, taki który nie daje zaznać odpoczynku, a przeciwnie – człowiek budzi się po nim jeszcze bardziej zmęczony i zły.

Fantom śnił, że Artur, obrażony na niego za pootwieranie na oścież wszystkich okien i drzwi w całym domu, powywalał z szafy na ubrania całą stertę gnijącego jedzenia. Następnie wlazł do niej, skulił się na najniższej półeczce i oznajmił, że od tej pory tam będzie spał. I nie był wcale tym znanym, kochanym Arturem, a raczej stareńką laleczką z gałganków – przytulanką, którą Fantom bawił się dawno temu jako mały chłopczyk. Tylko oczy zabawka miała jakieś dziwne, wilcze. Kiedy chłopak tak się przyglądał kukiełce, ta wstała i zaczęła ostukiwać piąstkami ściany szafy, jak gdyby czegoś poszukując. Stukała i stukała...

Delikatne, nieśmiałe, aczkolwiek uparte i niezmordowane stukanie wyrwało wreszcie młodzieńca ze snu. Ktoś najwyraźniej dobijał się do drzwi wejściowych.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

27
Fantom wstał zmęczony jeszcze bardziej i podrapał się po głowie. Będzie musiał zapisać ten dziwny sen w swym dzienniku, ale teraz szybko podniósł się. I ubrał w jakieś zwykłe, codzienne ubranie. Zbiegł na dół po drodze prawie zasypiając. Na ostatnim schodku upadł na twarz i szybko pozbierał. Podszedł wreszcie do drzwi i je otworzył. Liczył że to Artur i wreszcie odetchnie z ulgą. Miał nadzieję że się nie mylił.

Re: Dom Glorifantoma

28
A jednak – mylił się.

Mimo wszystko nie była to jednak aż taka zła pomyłka, ponieważ dwie pyzate, modrookie, jasnowłose buźki, które Fantom zobaczył w drzwiach, należały do Alrika i małej Haneczki, czyli najmilszej dwójki spośród jego licznego rodzeństwa. Jedno i drugie było ciepło ubrane, porządnie, jak mama nakazała, zawinięte w futerko i ciepły szalik. Tylko Hanka miała gołe rączki, bo zamiast wedle matczynych nakazów chować je w mufce, musiała przecież jakoś trzymać bukiet żółtych liści i lalkę.

Tę samą lalkę z gałganków, która przed chwilą śniła się Fantomowi.

— Hej! — rzucił wesoło na powitanie dwunastoletni braciszek. — Tato jeszcze przed wyjazdem kazał mi dzisiaj do ciebie przyjść i przypomnieć o spotkaniu w warsztacie. Wcale nie zapomniałeś, no nie? Na pewno pamiętałeś, ale chyba powinieneś zaraz wyjść, żeby zdążyć, a wolałem się upewnić, bo jakbym nie przyszedł, to tata by mi dał burę. A mała koniecznie chciała iść ze mną, no to ją wziąłem, mama przez cały ranek mi mówiła, że mam jej pilnować jak oka w głow... Hanka? Hanka, eej, wracaj tuuu!

Jeszcze chwilę temu urocza czterolatka tuliła się do kolan najstarszego z braci i gadała coś do niego w swoim dziecięcym, szczebioczącym języku, ale w międzyczasie zdążyła już wbiec do domu niby mały tajfun. Wstęga błotnistych śladów znaczyła trasę jej biegu. Bezsprzecznie prowadziła ona do kuchni.

— Altul! Altuuul, dzie jesteś? Maś dla mnie ciacho?

Rodzeństwo Fantoma było już doskonale przyzwyczajone, że przy każdej wizycie w domu brata może liczyć na jakieś wspaniałe łakocie, świeżo upieczone ciastka z marmoladą albo chociaż pajdę chleba z miodem z rąk kochanego Artura. Dzisiaj niestety czekało je rozczarowanie...

— Chyba nie spałeś, co? — zapytał Alrik, w przeciwieństwie do siostry wciąż stojąc w progu. — Tak dziwnie wyglądasz... coś ci się stało?

Ostatnie pytanie w dość oczywisty sposób dotyczyło pokiereszowanej twarzy Fantoma. Chłopak dopiero teraz poczuł, że po upadku ze schodów zaczyna mu rosnąć na czole bolesny siniak, a z rozciętej wargi sączy się krew. I tak dobrze, że tylko tyle, bo wyrżnął głową w balustradę całkiem solidnie.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Dom Glorifantoma

29
Od razu się uśmiechnął, kiedy zobaczył swe rodzeństwo. Alrik i Hania byli dla niego ważni i nie miał zamiaru ich okłamywać.

- Chodzi o moją twarz? Przewróciłem się na schodach i teraz mam trochę nie wyjściową twarz.

Zaczął się śmiać i delikatnie chwycił brata za ramię wciągając do domu i zamykając drzwi. Schylił się do niego i objął. Teraz może się wyżalić bratu o kłótni z Arturem. Szkoda że nie jest to Lucy, ale Alrik to także dobry słuchacz.

- Dzisiaj nie dostaniecie nic słodkiego, bo pokłóciłem się z Arturem. Wyszedł w nocy z domu i do teraz nie wrócił. Martwię się o niego i na dodatek to moja wina że poszedł sobie. Teraz czuję się okropnie, ale jak was zobaczyłem to od razu uśmiech powrócił na moją twarz.

Fantom poczuł ulgę, bo wreszcie powiedział komuś o kłótni z Arturem. Wcześniej nie zdarzały się takie poważne kłótnie, więc dwudziestolatek się przejął. Jak tylko powiedział o tym Alrikowi poczuł się lepiej i z uśmiechem wreszcie puścił brata i podszedł do siostry. Wziął ją na ręce i się szeroko uśmiechnął. Z rozciętą wargą pewnie nie wyglądało to zbyt ciekawie, ale jednak chłopak poczuł się lepiej i mógł znowu być sobą.

- Wybacz siostrzyczko, ale dzisiaj nie będzie słodyczy. Bardzo się pokłóciłem z Arturem i nie wiem kiedy wróci. No ale to nie ważne. Jak dzisiaj się czujesz?

Ciągle się uśmiechał i trzymał dziewczynkę na rękach. Po zakończeniu wypowiedzi dedykowanej do Hanki obrócił głowę w stronę Alrika.

- Jak Ci idą treningi młody? Pan Ali to świetny nauczyciel nieprawdaż?

Re: Dom Glorifantoma

30
Hanka zrobiła wielkie oczy, po czym bez ostrzeżenia uderzyła w płacz tak rozdzierający i żałosny, że nawet najgorszemu łotrowi rozdarłaby ta scena serce.

— Nie-ee-eee!

Buzia dziewczynki zrobiła się czerwona, a zalewające ją rzęsiste potoki łez mieszały się z równie obficie lecącymi z nosa gilami. Szmaciana laleczka wypadła małej z ręki i pacnęła o podłogę.

— O-o tak, pan Ali jest świetny... — przyznał zmieszany wybuchem siostry Alrik. — No, szczerze mówiąc to strasznie mnie męczy, a ja chyba nie mam tyle siły co ty... Hm, nie powinieneś sobie przemyć tej twarzy czy coś? Opatrzyć? Może ci pomóc? Hania, no weź już, cicho, nie rycz! — Szturchnął nóżkę wtulonej w najstarszego brata dziewczynki. — Przestań, bo powiem mamie, że jesteś beksa! Nigdzie ze mną już więcej nie pójdziesz!

A Haneczka wyła dalej:

— Czy-czy-czy on już nigdy nie w-w-wró-ciiii?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”