Re: Dzielnica ludzi

16
Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Albo... uczyni permanentnie kalekami na ciele i umyśle warzywami. Tak czy siak, chart w ogniu walki to najlepsze sprawdzenie umiejętności a ciągłe kontaktowanie uczniów z prawdziwym światem było i może ryzykowne, ale też właśnie z tym światem w którym kiedyś przyjdzie im funkcjonować i z którym będą musieli się mierzyć ich oswajało. W przypadku młodzieńca być może pomogły rady nauczyciela, być może naturalny talent i wsparcie, nie tylko magiczne, siostry, a najbardziej prawdopodobne, że każdy z wymienionych czynników w jakimś stopniu odegrał tutaj swoją rolę.

- Chyba... - Odpowiedział, przyodziewając na twarz skromny, żartobliwy uśmiech.

- Chyba-ryba... Uratowałeś go. - Yanis powinszowała bratu wbrew stereotypowi, jakoby rodzeństwo wiecznie musiało sobie dokuczać i dogryzać. Tym razem przecież był to bardzo ważny sprawdzian w życiu jej brata i z wiadomych powodów doskonale wiedziała, co ów czuje.

Młodzieniec, może i z siebie dumny, ale uczony na medyka, nie mógł zapomnieć o swojej powinności. Spojrzał tedy na mentora, poważniejąc na młodzieńczej twarzy - co, prawda, nie pasowało do niego. - A nie powinienem mu rąk leczyć? -

Re: Dzielnica ludzi

17
Ten, tego... Zostaw to tutejszym. Zdają się mieć w tym doświadczenie, a wiesz jak to jest z rękoma, nie? Pełno tych kości i... niekości. To nie takie proste ją naprawić, a ty już się dość namęczyłeś. Biedak wróci do zdrowia lada moment. Może nawet powie... — przerwał, bo dotarło do niego, że takie rany, ewidentnie oznaczające podłoże kryminalne sprawy, mogły świadczyć o tym, że ktoś bardzo nie chciał widzieć poranionego żywego, a co dopiero w tak dobrym stanie, do jakiego doprowadził go Adan. Czy to może sprowadzić na czarodzieja i jego uczniów kłopoty? — Chyba jednak nie będziemy tu na tyle długo, by zobaczyć go oprzytomnionego. W każdym razie, na pewno będzie ci wdzięczny. — cały czas spoglądał w stronę Maliny. Nie chciał podejmować jakiejś akcji, dopóki ta nie skończy zajmować się pociętym mężczyzną. Wszak praktycznie jeszcze nie zdążyli ze sobą porozmawiać. — Czy którejś z was nie ma przypadkiem za niedługo czegoś do zrobienia w akademii? Jakaś rzeźba czy coś?

Re: Dzielnica ludzi

18
- Pewnie będzie źle z jego palcami. - Oświadczył młodzik, rzucając zatroskane spojrzenie na człowieka, któremu kilka chwile temu uratował życie. I prawdopodobnie miał tutaj rację, choć sam do końca nie był pewnie, czy umiałby właściwie pokierować tokiem procesu leczenia tak, aby wszelkie te "kosteczki" pozrastały się względnie prawidłowo a palce odzyskały sprawność wielce przybliżoną do pierwotnej.
No, wiedział tyle, ile w czasie nauki przyswoił, a jako mag i wychowanek akademii jasno był przeświadczony o prymitywności medycyny bez wspomagania magicznego. Chciał czy nie chciał, była to najprawdziwsza prawda a istnienie niemagicznych sposobów leczenia istniało tylko i wyłącznie dlatego, że brakowało magów do zajęcia się całą społecznością. Oczywiście, w rozwiniętym społeczeństwie, gdzie dostęp do magii byłby już powszechny znaleźliby się pewni i tacy, co zaczęliby twierdzić, iż, dajmy na to, leczenie dzieci magią może być powodem występowania u nich chorób umysłowych.

- Nie. Niedawno przyszliśmy przecież. - Pierwsze słowo wypadło im z ust jednocześnie. Potem dokończył Adan.

Jeśli chcieli poczekać na Malinę, to mus im był przeczekać zabieg. Ten zaś, dali bogowie, przebiegł bez większych komplikacji, choć oczywiście niekoniecznie perfekcyjnie. Pacjent był spokojny, nieprzytomny i jak się zdawać mogło, odratowany prosto z krawędzi życia.
- Przeżył dzięki tobie, chłopcze. - Z uśmiechem dobrze ukrywającym ciągle pogłębiające się zmęczenie oświadczyła młodzieńcowi, jak wielki był jego wkład. - Gdybyśmy tylko mieli choćby jednego takiego maga, lepiej moglibyśmy pomagać. Pewnie nie macie tam wielu takich ochotników, prawda? -Uśmiech zniknął a nadziej w głosie nie było słychać. Nikt im nie pomagał do tej pory, to i czemu nagle by się miały zlecieć tłumy, he?... Nawet nie mieli czym płacić.

- A... - Przypomniała sobie. - Te medykamenty, możesz mi je przedstawić? - Pytanie było skierowane do Rudolfa. Być może dla maga wydawało się śmieszne, ale zwykła znachorka mogła nie mieć do czynienia z magicznie tworzonymi specyfikami czy cudami alchemii.

Ludzi Dzielnica :Re

19
Ale spokojnie, nie poganiam przecież. Tak tylko pytam, bo od czasu do czasu przydałoby się wam nie spóźnić się na te rzeczy. Ot tak, dla zachowania pozorów. — zażartował. Zagrożenie i tak pewnie postało tylko w wyobraźni czarodzieja, więc jeśli dzieci mówiły, że nie ma co się śpieszyć, to pewnie tak było. On sam, o ile go pamięć nie zmyliła, też nie prowadził tego dnia niczego w Akademii.

Niestety. — odpowiedział Malinie — Potrzebujących jest mnóstwo, szczególnie w ostatnich czasach, lista uzdrowicieli się nie wydłuża, a opłat, których sobie życzą, nie ubywa. — tu skończył, bo nie chciał się bardziej rozwodzić nad zawiłością całego rynku medycyny czarodziejskiej Królestwa i nad wszystkimi jego wadami. Nie był też chyba najlepszą osobą do takich wywodów.

Przedstawić? Ach tak, oczywiście. — wziął do ręki torbę i poszukał jakiegoś wygodnego miejsca. Pustego stołu lub lady. Jeśli znalazł, kontynuował wykładając nań przedmioty — To na pewno rozpoznajesz. Bandaże są wszędzie takie same. Nie ważne czy są zwykłą koszulą owiniętą wokół nogi, czy taką o to specjalną tkaniną, która przylega do rany lepiej niż co innego. Nie pytaj mnie dlaczego, tak pisało na notce. — spojrzał jeszcze na swoich uczniów, a bardziej na samego chłopaka, i rzucił niezłośliwie — Nikt nie broni wam pomóc. — oczywiście o ile Adan sam z siebie nie postanowił już zrobić użytku ze swojej wiedzy w tym temacie i dołączyć do przedstawiania medykamentów — A więc dobrze, teraz coś trochę innego... Proszę, w uproszczeniu mówiąc, chleb — wyciągnął duży słoik z gęstą, grudkowatą substancją — i pajęczyna. — kolejny słoik, tym razem z jaskrawobiałym pyłem — Oczywiście nie ma to żadnego związku z rzeczywistym chlebem i pajęczyną – zdecydowanie nie zalecam tego jeść – ale korzysta się z tego tak samo jak w tej ludowej metodzie, która pewnie jest ci znana. Garść tego mieszasz z połową garści tego i natychmiast świeżą mieszaninę kładziesz na ranę. Jeśli jest mniejsza, to bierzesz mniej bla, bla, bla... Reszta informacji jest mało praktyczna i koszmarnie nudna. Wiesz mi, dziś rano zmagałem się, by wydobyć z tych informacji coś konkretnego. Przejdźmy może do czegoś ciekawszego! Ach, i ostrzegam, że to głównie rzeczy robione przez studentów na warsztatach, nie specjalistyczne medykamenty tworzone przez mistrzów fachu. — wyciągnął kilka czerwonych i niebieskich buteleczek z czego tych pierwszych było wyraźnie mniej i ciecz w nich zawarta była o wiele mniej gęsta — Te tutaj to dopiero cuda! Tylko ich nie pomyl. Są magiczne — pstryknął palcami pokazując znachorce iskrę ewidentnie podlatującą do ścian naczynia, choć kobieta nie mogła mieć pojęcia, co to właściwie oznaczało — Są w użytku od pięćdziesiątego siódmego. Wykorzystują czyste paramanokatalizatory typu aphis i bertis, zawieszone stężonym roztworze izolatorów Wanturda, które poprzez zastosowanie metody bie... — zatrzymał się, choć niechętnie, orientując się, że Melina raczej nie jest najlepszą słuchaczką do tego typu wywodów — Niebieskimi namaczasz opatrunek na oparzenia. Czerwone oczyszczają rany, choć nie jest to przyjemne. — w następnej kolejności wyciągnął zawinięty w skórę zestaw narzędzi chirurgicznych — Mam nadzieję, że ci się nigdy nie przydadzą. Hak, chwytak, nożyce, piła, skarpel... Skalper... Skalpel! – taka wymyślna nazwa na nożyk. Nie wiem czy wiesz jak z tego korzystać, ja nie wiem, a narzędzia te zostały naostrzone o kilka razy za dużo, niż przewidują akademiccy lekarze, ale może kiedyś wyciągniesz z kogoś tym grot jakiegoś bełtu. — W torbie zostało jeszcze kilka innych przedmiotów, takich jak kryształy wierzbowego prochu, używane głównie jako środek przeciwbólowy, czyszczona woda, spirytus, opium i zestaw ziół o działaniach zapewne znanych znachorce. Jeśli Adan nie odważył się do przejęcia inicjatywy, do czego jego nauczyciel wyraźnie go zachęcał, to Rudolf sam przedstawił te pozostałe medykamenty na tyle dobrze, na ile mógł z wiedzy, którą próbował przyswoić na krótko przed wypadem do lazaretu. Chociaż Adanowi zdecydowanie lepiej by poszło. W końcu to jego konik.

Re: Dzielnica ludzi

20
Wtrącanie się do wypowiedzi starszego, tym bardziej swego nauczyciela, byłoby zwyczajnie niegrzeczne. Jeśli jednak faktycznie otrzymał zachętę do uczestnictwa w objaśnieniach, zbliżył się do torby i pytająco spojrzał na Rudolfa, chcąc wiedzieć, czy to już. Skromne kiwnięcie głową, dotknięcie ramienia lub pokazanie dłonią na pakunek byłby wystarczającym znakiem, że już można.

Tak więc na pierwszy ogień poszła mała flaszka z gęstym, jasnobrązowym płynem, który kojarzył się z rozrzedzonymi fekaliami. Młodzieniec obejrzał ją dokładnie, upewniając się, czym jest a następnie wręczył do rąk Maliny. - To od żołądka. Biegunki, zatrucia... Trzy krople do kubka gotowanej wody, nie więcej. Kuracja to trzy dawki w ciągu dnia. Jeśli choroba nie ustępuje, należy zgłosić się do maga-uzdrowiciela. - Silił się na mentorski ton, ale ani młodzieńczy głos, ani też właśnie młodzieńcza twarz nie pomagały.
- To jest... - Tym razem zademonstrował dwa flakoniki, jeden z jasnym a fioletowym płynem, drugi zaś mieścił w sobie płyn o zabarwieniu lekko czerwonym - To pierwszy jest na gorączkę. Zbije każdą, jak wielka by nie była. Należy go podać również z ciepłą wodą - dwie krople na łyżkę, taką jak do gulaszu. A ten drugi jest na kaszel i katar... znaczy na płuca, zatoki, ale na zwykły kaszel też pomoże. Trzeba wpuścić... emm... em... kilka kropel, nie jest szkodliwy, na spód miski i nalać tam wrzątku. A potem... potem się inhalować. Znaczy wdychać parę trzeba. - Odstawił flakoniki i przesunął je ku kobiecie.

Potem było jeszcze kilka specyfików. Na ten przykład trzy słoiczki maści na stłuczenia - w końcu nie każde pobicie kończy się złamaniami, a zbite palce czy kończyny potrafią naprawdę uprzykrzyć życie. Maść owa, co bardzo ważne, działała też na opuchlizny. Innym razem trafił się kolejny "eliksir" - tym razem był to wyrób silnie magiczny, zapobiegający krwawieniu a raczej zwiększający krzepliwość krwi. Szkoda, że nie zastosowali wcześniej... Tak czy siak, młodzik ostrzegł, że konieczne jest rozcieńczenie go w kubku wody - jednak kropla na kubek a miast pić, należało zamoczyć w tym szmatkę i przetrzeć ranę. Aidan ostrzegł, że zbyt duża dawka może doprowadzić do nadmiernego krzepnięcia a zatem powikłań lub nawet śmierci.

Dostarczyli, jak się okazało, całkiem sporo specyficznych tworów alchemii oraz magii uzdrawiającej - niektóre miały leczyć poszkodowanych, inne pomagały na bardziej przyziemne ale nie mniej groźne problemy. W tych warunkach, co dla uczonego szlachcica mogło się wydawać abstrakcją, ludzie umierali, doznawszy przeziębienia.

Malina gorąco im podziękowała. Naprawdę, musiałby być wspaniałą aktorką, gdyby jej uśmiech i wzruszenie miały okazać się jeno maską.
- Rozumiem... Rozumiem, że już nie wrócicie? Głupio mi pytać, przepraszam... Ale taka pomoc by się przydała. - Wzrok kierowała głównie na Rudolfa. Nań patrzyły też dzieciaki a ich oczka mówiły "no nie pierdol, że daliśmy im nadzieję i teraz tak znikniemy bezpowrotnie, facet?".
Ekhm... no, mniej więcej to mówiły.

Re: Dzielnica ludzi

21
Rudolf powędrował wzrokiem na Yenisę, sprawdzając czy ta podziela jego odczucia wobec wywodów jej brata. To, że starał się oddać wszystkie instrukcje jakby na świeżo wyciągał je z jakiejś wielkiej, zakurzonej i mądrej księgi było na swój sposób urocze, a i również imponujące, że w ogóle był w stanie to tak przedstawić. Jednakże nie przemawiał teraz do żadnego profesora profesologii stosowanej, a do kobiety, dla której uczone wzorce językowe mogły nie być ani trochę pomocne w zrozumieniu, co Adan miał jej do przekazania. A szczególnie niepomocną była rada o udaniu się do uzdrowiciela w razie powikłań. Jednak ostatecznie chyba można było powiedzieć, że spisał się dobrze, zwłaszcza że Malina nie wyglądała na skonfundowaną w trakcie tłumaczeń chłopaka. Mimo to, dla pewności, że przypadkiem znachorka nie zrobi nikomu krzywdy podarowanymi specyfikami, Rudolf dodał na koniec: Tylko jeśli zapomnisz jak z czegoś korzystać, to po prostu to odłóż. Słyszałaś, te medykamenty leczą przy konkretnym sposobie podania, a podane inaczej mogą narobić tylko więcej szkody.

Czy wrócimy? — Ciężko było to określić. Świetnie byłoby, gdyby mogli zapewnić temu lazaretowi pełną opieką uzdrowicielską, jednak gdyby było to takie proste, ci ludzie nie byliby zdani na usługi znachorów. Akademia ma ograniczone zasoby, a rodzeństwo, poza praktyką, musi rozwijać się w też innych sferach. — Postaramy się. Lecz, niestety, nie mogę dać żadnych obietnic. Gdybyś jednak potrzebowała pilnej pomocy, w jakiejkolwiek sprawie, zajdź do Akademii. Nikt nie powinien ci sprawiać kłopotów jak powiesz, że przychodzisz do Rudolfa Tirgenwaltza. — uśmiechnął się, choć wiedział, że w ten sposób z pewnością nie pomoże jej w ratowaniu intensywnie krwawiących mężczyzn po drugiej stronie miasta — A jak jednak będą z tym jakieś problemy, wpleć w dowolne zdanie imię "Aparyt". W większości przypadków ludzie zaczną się kłócić i o tobie zapomną. Działa niezależnie od kontekstu. — Sprawdzona metoda.

Re: Dzielnica ludzi

22
Młoda jego uczennica, przywykła do życia w murach Akademii, nazbyt po prostu nie zwracała uwagi na sposób w jakim mówił jej brat - być może popadła w jakieś zamyślenie, co czasem się każdemu przytrafi. Zaś znachorka Malina ani troszkę nie wyglądała na zmieszaną wypowiedzią chłopaka. W końcu nie każdy człowiek z nizin to zaraz dureń, a choć mnoga liczba mogłaby nie zrozumieć takiego na ten przykład "inhalować", to jednak rzeczy takie jak kubki, krople oraz pojęcia "ciepłe", "zimne" były raczej ogólnie znane wśród części populacji nie miewającej niekontrolowanego ślinotoku.
- Rozumiem. - Odparła. - Mam od dziecka do czynienia z... no choćby z ziołami. - Nie żeby się obruszyła. Ba, uśmiechała się.

Ekhm... Ale nie w ten sposób. Twarz Rudolfa przypominała spartaczoną robotę, a nawet największa wdzięczność ma swoje granice.

Pokiwała głowa, pouśmiechała się... Fakt faktem, miała wątpliwości co do tego dopraszania się o pomoc w Akademii, choć obiecała, że spróbuje, jeśli tylko zajdzie taka konieczność.
- A to dlaczego? - Zapytała, być może kierując się typową dla kobiet ciekawością. Szło oczywiście o to, dlaczego jakieś "Aparyt" ma budzić takie straszne zgorszenie. To znaczy... być może się zamyślała, ale w pewne sfery informacje o konfliktach w szkole magów docierały w postaci mocno zniekształconych, uogólnionych lub rozmazanych ploteczek.

Re: Dzielnica ludzi

23
Emm... — Rudolf zrobił kilka dziwnych okrężnych gestów, jakby nie mógł się zdecydować na to, co pokazać i którą ręką, by w końcu poprzestać na dwóch otwartych dłoniach ułożonych równolegle obok siebie — Bo to taki... Niefajny człowiek... Który teraz rządzi w Akade... Chciałem ci podać tylko taką, ten. Przebiegłą sztuczkę. Możesz zapomnieć o tym. I tak ci się to nie przyda, a masz tu wiele innych, ważniejszych rzeczy do przejmowania się niż jakiś tam elf po drugiej stronie miasta. — wcześniej niepierwszy już raz w połowie zdania zaczął mówić jakby automatycznie, co zaprowadziło go do momentu, w którym powiedział coś więcej, do czego nie chciał zaprowadzić dyskusji. Chwila, czy...? — Nie chodzi o to, że uważam, że nie zrozumiesz! Wyglądasz na bardzo inteligentną osobę, Malino, i jeśli chcesz, to ci opowiem historię uczelni od jej założenia, tylko myślałem, że może to nie być ciekawe... Oczywiście, jak coś cię interesuje, pytaj śmiało. — ciekawe, że wcale nie przejmował się tak bardzo byciem zrozumianym przez innych na terenie Akademii, co poza nim. Może to przez to, że nie chciał wśród niższych warstw społecznych wypaść na tego stereotypowego bogatego maga z kompleksem wyższości.

Re: Dzielnica ludzi

24
Z taką gadaną to własna ręką mogła mu odmówić, ale... nie o to tutaj szło.

Kobieta naprawdę próbowała zrozumieć, jakie motywy dokładnie kierowały mężczyzną i chyba jej wychodziło, że to miał być taki żart. Nie chciała być niemiła, szczególnie, iż okazali jej oraz poszkodowanym ogromną pomoc, przynosząc medykamenty i zajmując się poważnie rannym pacjentem. Także... Także się uśmiechnęła.
- Rozumiem... Macie nad sobą kłopotliwego człowieka. Wielka szkoda, bo gdyby rządził ktoś taki jak wy, pewnikiem Akademia częściej wyciągałaby rękę do potrzebujących. - Tak jej się wydawało, ale nie znała mechanizmów działania instytucji uczelnianej, zatem ile faktycznie może rektor też nie była pewna. W sumie... nad tym się nawet nie zastanawiała, nie jej w końcu wiedzieć co i jak na uczelni.

- Nie chcę być nieuprzejma... Wiele dla nas zrobiliście. - Zaczęła. - Ale muszę się zająć pacjentami. I chyba was też nie powinnam zatrzymywać. Magowie mają chyba wiele ważnych spraw, prawda?

Re: Dzielnica ludzi

25
Cóż, myślę, że kilka spraw można byłoby przełożyć, ale jeśli w tej chwili na nic więcej się nie przydamy, to chyba faktycznie na nas czas. — jeśli Malina potwierdziła, że więcej pomocy nie potrzebuje, czarodziej wraz z uczniami pożegnał się z nią i z "matuchną", po czym skierował się w stronę drzwi.
Obrazek
Obrac Jeana de la Leevacroix z wystawy pod tytułem "Wydarzenia, po których było już tylko gorzej"

Re: Dzielnica ludzi

26
No przydać to by się przydali, Malina miała tutaj całą kupę roboty - dosłownie i w przenośni, bo niektórzy z pacjentów nie mieli innego wyjścia niźli walić pod siebie. Niemniej, żaden z przypadków nie wymagał pilnej interwencji magicznej i tym samym nie było potrzeby fatygowania młodego podopiecznego Rudolfa.

Także troje wspaniałych mogło całkiem śmiało przyjąć ciepłe pożegnanie od znachorki i udać się do drzwi, aby drzwi owe otworzyć i przez nie wyjść do śmierdzącej dzielnicy ludzi, czyli aktualnego centrum smrodu, brudu i ubóstwa Nowego Hollar. Jeśli którejś osobie z trójki brakowało kosy pod żebrami to akurat znajdowali się we właściwym miejscu, aby pustą przestrzeń - no może nawet puste miejsce w sercu - zapełnić.

Spokojnie, w biały dzień nie jest aż tak źle. Jeśli jednak zobaczysz bosego gałgana gapiącego się na ciebie jak sroka na gnat, to zwalcz w sobie ten altruizm, zwalcz chęć niesienia pomocy i nie pytaj gościa o możliwości poprawienia jego warunków bytowych.

Tymczasem... Dalej, dalej, do Akademii.
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”