Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

16
Melawen czuł się mocno zawiedziony koniem. Jednocześnie jego myśli pędziły jako oszalałe.
"Ech... i to tyle jeśli chodzi o końskie posłuszeństwo... co teraz? Jeśli jest już zbyt blisko to pozostaje mi zaufać refleksowi i kiedy będzie już prawie przy mnie przylgnąć ciałem do grzbietu konia, a swoją głowę ukryć za jego głową... w zasadzie się na nim położę... zapewne nie będzie się czegoś takiego spodziewał i jego miecz przeszyje powietrze... zachwieje się i pięknie odsłoni plecy. Wtedy ja odwrócę się w siodle i wbije w nie strzałę. To ryzykowne... ale raczej ten oprych szybkością nie grzeszy. Jeśli jednak jest dosyć daleko bym zdążył oddać strzał to znowu wyceluje między oczy konia... obym tym razem trafił lub chociaż go przestraszył... jeśli jednak znowu jakimś cudem koń to przeżyje to będę musiał i tak wykonać ten unik."
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

17
Podczas gdy koń Melawena stał w miejscu, zbir pędził przed siebie na komicznie podskakującym wierzchowcu. Nie mogąc znieść ujeżdżania kaleki, zatrzymał się i zszedłszy z grzbietu zwierzęcia, ruszył szybkim krokiem przed siebie. Wyciągnął zza pleców tarczę, której nie było widać przedtem i przysłonił nią swój tors oraz głowę. Raz na jakiś czas wychylał czerep ponad drewniany okrąg, by doglądać zachowania i ruchów elfa.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

18
Elf powoli zaczął się złościć.
"Same niedogodności... oby byli gdzieś za coś poszukiwani lub mieli przy sobie coś cennego bo marnują na razie tylko mój czas."
Postanowił także zeskoczyć z konia i udać że zaczyna uciekać na piechotę. Po paru krokach obróci się, szybko wyciągnie z kołczana strzałę i jeżeli zbir się rozzuchwal i odsłoni się aby poruszać się szybciej myśląc że Melawen naprawdę ucieka. Strzeli najpierw w jego prawe ramię a potem w lewe kolano. Jeśli jednak rozbójnik będzie ostrożny i mimo pozorowanej ucieczki dalej będzie się zakrywał wyśle dwa strzały... po jednym na kolano.
"Może utnę im głowy po tym wszystkim? Właduje je do jakiegoś worka i... a zresztą później się zobaczy."
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

19
Melawen zeskoczył z konia i biegiem ruszył wracając, by upozorować ucieczkę. Co jakiś czas zerkał za siebie i spoglądał na podążającego szybkim krokiem wojownika z tarczą. Ten obniżył swą osłonę i wystawił głowę, za to przykrył swe uda. Warczał i wykrzykiwał jakieś słowa, lecz elf nie mógł ich zrozumieć, gdyż zbir miał niewyraźny głos. Gdy łucznik uznał moment za odpowiedni, wyciągnął szybko strzałę, odwrócił się na jednej nodze i posłał pocisk w kierunku mężczyzny, celując w kolano. Trafił, usłyszał donośny krzyk. Naciągnął ponownie cięciwę i strzelił. Druga strzała przeszyła kolano, tym razem na wylot. Tarcza legła z boku, jednak miecz dalej pozostał w dłoni przeciwnika. Ryk zbira był tak donośny, że spłoszył ptactwo przesiadujące na pobliskich drzewach. Dziesiątki wron poszybowały w powietrze kracząc niesamowicie.
Atakujący leżał na ziemi, kilkanaście stóp od Melawena. Jęczał i stękał. Próbował powstać, lecz przeszywający ból uszkodzonych kości i zerwanych mięśni, nie pozawalał mu ruszyć kolanami.
- Ja się nigdy nie poddaję - powiedział, po czym zaczął się czołgać przed siebie, podciągając się jedną ręką, trzymając w drugiej miecz.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

20
Elf westchnął.
"Ależ ci ludzie są uparci... dobrze że nie ma tu w pobliżu żadnego z ich bardów bo zaraz zrobiłby z tej sceny jakiś mdławy poemat od odporności na ból tego łotra pomijając jego niecne uczynki... ale skoro już ma być tak... doniośle."
Nałożył na cięciwę kolejną strzałę, którą miał zamiar posłać w kierunku szyi przeciwnika. Jeśli chybi pośle następną w jego twarz. Jednak zanim zaczął strzelać rzekł jeszcze.
- Ciekawe... zazwyczaj słyszę coś innego. Miła odmiana.
Po czym naciągnął cięciwę celując w szyje mężczyzny.
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

21
Strzała przeszyła gardło napastnika. Ten dławiąc się krwią próbował coś z siebie wydusić, lecz zginął z utraty krwi i braku tchu. Legł na ziemię, a wokół jego głowy utworzyła się czerwona kałuża.
Melawen poczuł chłodny powiew, który jakby przeszył na wylot jego ciało. Po chwili odniósł wrażenie, że napływa do niego energia i siła.

Dalsza droga była spokojna. W torbie z prowiantem wciąż znajdował się bochen chleba, bukłak z wodą oraz kilka plastrów wysuszonego mięsa. Elf zaczął odczuwać głód. Nie jadł nic od pobytu w domku nad rzeką, a minęło już sporo czasu.
Schodząc z wzgórza można było zauważyć niewielką osadę, biegnącą wzdłuż szosy. Przy drodze znajdowała się karczma, a obok niewielka zagroda z trójką przemarzłych i wychudłych świń. Część domostw była zawalona, niektóre były w bardzo słabym stanie. Popadająca w ruinę wioska, straszyła od pierwszego spojrzenia. Na drogach leżała warstwa ludzkich odchodów. Gdzieś w głębi, na skrzyżowaniu dwóch niewielkich uliczek, leżał gnijący trup. W powietrzu unosił się odrażający zapach.
Przez okna karczmy, można było dojrzeć kilku osobników przy stołach. Żadnych rozmów, żadnych nawoływań. Panowała wewnątrz głucha cisza. Jak gdyby wszyscy zamarli.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

22
Elf spojrzał na wioskę z zainteresowaniem.
"To wygląda jakby doszło tu do rzezi... lepiej nie podchodzić.. a z drugiej strony... kto wie może dostanę nagrodę za tych dwóch obwiesi... chociaż..."- obrzucił wioskę wzrokiem- "to raczej dosyć wątpliwe."
Postanowił że najpierw zsiądzie z konia i zje kawałek mięsa i chleba oraz popije to wodą. Wolał nie jeść niczego z tej dziwnej wioski. Następnie spokojnie podejdzie do karczmy gotowy w każdej chwili wyciągnąć nóż, przywiąże gdzieś blisko konia i otworzy drzwi... szybko obrzuci bywalców wzrokiem i jeśli stwierdzi iż zdecydowanie coś tu nie gra szybko to szybko się wycofa w kierunku konia i jeśli będzie musiał zdejmie z pleców łuk.
"To miejsce jest jak cmentarz... przesycone śmiercią... oby nie byli w to zamieszani jacyś nekromanci..."
A jeżeli to tylko głód i nędza... cóż rozejrzy się czy jest coś w środku w ogóle ciekawego, może powie mieszkańcom że tych dwóch oprychów nie żyje po czym odejdzie.
"Zapytam się o nich i zobaczę jak są do nich nastawieni.... wtedy zdecyduje czy im coś powiedzieć... o ile to nie armia żywych trupów które się na mnie zaraz rzucą. Wtedy trzeba się wycofać i strzelać."
Nie chciał się zatrzymywać na długo... ale coś w tej wiosce zdecydowanie go przyciągało.
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

23
Karczma, w przeciwieństwie do innych budowli wzniesionych w wiosce, wyglądała przyzwoicie. Byłą jedną z nielicznych na całym trakcie, więc przybywało tu wielu głodnych i spragnionych, co dawało właścicielowi duże zyski. Przynajmniej puki wioska nie odstraszała swymi walorami podróżników.
Izba była spora. Liczyła wewnątrz piętnaście ław. Na środku płonęło ognisko, a nad nim wisiały puste, żeliwne garnce, wiszące na łańcuchach, zaczepionych na belce pod sufitem. Przy stołach siedziało zaledwie sześciu mężczyzn i jedna kobieta. Wyglądali na mieszkańców tej wioski, gdyż nosili na sobie brudne odzienie oraz ich zapach przypominał ten, który unosił się tuż przy granicy osady. Milczeli. Przed sobą trzymali niewielkie kufle z czymś, czemu daleko było do piwa. Mimo to, bez żadnych pohamowań, pili owy napój.
Wewnątrz unosił się zapach dymu, zmieszany ze zgnilizną i odrobiną pleśni. Poza tym, reszta prezentowała się obiecująco. Przy ladzie stało dwóch oberżystów, rozglądali się w milczeniu po izbie.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

24
Elf potarł się po czole, poprawił kaptur i podszedł do lady. Spojrzał spokojnie na starszego z oberżystów i zapytał.
- Coś się ostatnio tutaj dzieje?
Był jednak pełen wątpliwości.
"Nawet jeśli jest tu coś do roboty to zapewne najwyżej mogą zapłacić najwyżej dobrym słowem lub błogosławieństwem... ale jeśli powiedzą że jacyś dwaj oprychowie krążą koło wioski to po prostu powiem im że teraz już nie krążą tylko leżą na środku drogi... zapewne zaraz wybiegną ich poobdzierać... szkoda że sam tego nie zrobiłem... ale pewni i tak nie nosili przy sobie pieniędzy. Trzeba szybko stąd zmiatać jeśli nie da się czegoś tu zarobić i jechać dalej do Oros. "
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

25
Mężczyzna spojrzał na elfa ironicznie.
- Panie, cała wioska popada w ruinę. Choroba, pożary, napady... Kiedyś było tu zupełnie inaczej. Spójrz tylko jak wyglądają ulice, chaty.
Po chwili zabrał się za polerowanie butelek i kufli. Głos zabrał drugi karczmarz:
- Dokąd się udajesz? Pytam tak z ciekawości... Dawno nie było tu żadnych podróżników, a nie wydaje mi się, żebyś pochodził z tej wioski - powiedział taksując Melawena od czubka głowy aż po pas, zwracając uwagę na jego ubiór i oręż.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

26
Elf pokiwał głową w zadumie i zerknął na drugiego karczmarza i zaczął coś podejrzewać.
"Karczmarz może współpracować z rabusiami... ech... jak by go zbyć."
Po czym rzekł.
- Jadę tam gdzie jest praca... ale teraz ciężko jest... rabusie wszędzie... i jak tu zarobić jak co chwila wyskakuje idiota w zbroi i marnujesz na niego strzały? A wojna na południu i wkrótce pewnie cena żelaza podskoczy...
Spojrzał na drugiego barmana.
"Z tym pożegnam się miło... "
- Nie będe zabierał czasu... żegnam.
Jeśli nie ma tu nic do roboty pójdzie po konia i pojedzie dalej w kierunku Oros.
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

27
Elf wyszedł z karczmy oglądając się jeszcze za siebie. Po zatrzaśnięciu drzwi zauważył spadające, pojedyncze płatki śniegu. Gdy wsiadł na konia, zaczęło intensywniej padać.
Melawen ponownie wybrał kierunek w stronę Oros. Szlak był pokryty puchem, przez co kamienie ułożone pod białą pierzyną, nie wydawały aż tak głośnych dźwięków, przy uderzeniach kopyt. Właściwą drogę wskazywały większe skały wystające ponad resztę.
Wieczorem, gdy słońce wisiało tuż nad horyzontem, nie było widać żadnego schronienia. Droga wciąż ciągnęła się przed siebie, zawijając niewielkie zakręty. Po bokach drogi, rozciągały się wielkie połacie pól. Z lewej, można było ujrzeć przebiegające stado saren, zaś po prawej, gdzieś w oddali rosło spore, wyschnięte i powykręcane drzewo. Z przodu, w stronę kierunku jazdy nie było widać niż, prócz śniegu - tego leżącego na ziemi jak i spływającego z nieba. Po chwili życiodajne źródło światła zniknęło, a po drugiej stronie nieba pojawiły się nieśmiało księżyce, próbujące przebić swoje światło przez warstwę chmur.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

28
Elf poprawił płaszcz i westchnął. Spojrzał na konia i rzekł smutno.
- No tośmy się władowali... co zrobimy...
Postanowił spróbować zapolować na sarny. Podjedzie do nich tak aby wiatr nie ciskał w ich stronęn jego zapach, rozejrzy się nie ma gdzie nachwilę przywiązać konia i zastrzeli jedną sztukę, a potem wypatroszy i zabierze trochę mięsa, a także zedrze skórę.
" Będe celował między oczy... lub w oko jeśli zwierzyna będzie stać bokiem. Jeśli nie będzie gdzie konia przywiązać to go zatrzymam i strzelę z siodła. To co się uda pozyskać z sarny właduje do torby... a potem pojadę chyba dalej drogą bo i tak nie mam gdzie ogniska rozpalić, a to chore drzewo nie obroni mnie przed śniegiem. Ech... gdyby był tu jeleń... rogi są dosyć cenne. Wieczna zima zły znak... chyba po Oros opuszczę Keron."
Spoiler:

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

29
Zwierzyny były dosyć blisko. Po chwili biegu zatrzymały się i zaczęły grzebać pod śniegiem, poszukując cennego pożywienia. Ich jedyną osłoną, był prószący śnieg, przysłaniający częściowo widok.
Melawen naciągnął strzałę na cięciwę, wycelował i wystrzelił. Grot wbił się w ziemię, tuż przed głową jednej z saren. Zwierzę wystraszyło się i natychmiast zerwało z miejsca, po czym popędziło przed siebie. Reszta zrobiła to samo. Po chwili całe stado zniknęło za białą przysłoną śniegu, pozostało puste pole.
Nagle pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła. Czarne chmury przysłoniły centralną i zachodnią część nieba. Słońce całkowicie zniknęło, zrobiło się ciemniej. Sypnęło mocno śniegiem, ograniczając widoczność do kilku stóp. Ledwo już widoczna droga, zaczęła znikać, pod nowo tworzącą się warstwą puchu.

Re: Trakt Nowe Hollar - Oros

30
Elf zaklął w ojczystym języku.
"Przeklęta zima! Gdyby nie ten śnieg to bym trafił! A teraz jeszcze tam większa śnieżyca... z nią się nie da walczyć! Nie jestem czarodziejem tu potrzeba przypadku, szczęścia lub... cudu."
Gdy śnieżyca się wzmogła naciągnął mocniej kaptur i szczelniej opatulił się płaszczem. Skulił się też aby śnieg tak mocno w niego nie walił. Pochylił głowę i patrzył spode łba na drogę przed sobą modląc się.
"Turionie... po co żeś mnie wtedy uratował... po to bym zamarzł w śnieżycy? Ech... szczerze to sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć... w co ja mam wierzyć? Czemu nie potrafię znaleźć w życiu trwałego celu... po co ja żyje... ale nie to niezbyt dobry moment na filozofie. Bogowie... pomóżcie jeśli któryś mnie słyszy!"
Elf starał się zachować jak najwięcej ciepła w nadziei iż wytrzyma dość długo by gdzieś dojechać. Postanowił jechać cały czas przed siebie w nadziei iż trakt nie będzie skręcał.
Jechał tak przez dobrą godzinę nie widząc niczego przed sobą. Dawno już zapewne zjechał z traktu. W pewnym momencie jego koń się potknął, a potem przewrócił. Elf poczuł piekący ból w prawej nodze, była ona złamana. Jęcząc wygramolił się spod zwierzęcia i wtulił się w jego bok, aby jeszcze przez chwile utrzymać ciepło. Patrzył przed siebie w śnieg i powoli zaczynały mu latać czarne plamki przed oczyma. Wydało mu się że widzi jakieś żółte ślepia w tej zamieci. Przez głowę przeleciało mu tylko jedno słowo.
"Wilki...."
Po czym zapadła ciemność.
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”