Domek Nad Rzeką

1
Melawen ocknął się w drewniano-kamiennym pomieszczeniu. Został tu przeniesiony przez mężczyznę, który wyciągnął go z rzeki, nieopodal mostu, pod którym znajdowało się ukryte zejście do podziemi.
Leżał na łożu, obok stał stolik, na którym znajdowało się zawiniątko z monetami. Równolegle do łóżka, przy ścianie, znajdował się kominek, w którym wesoło płonął ogień. Nad elfem stała młoda dziewczyna o długich, ciemno rudych włosach.
- Tato, obudził się! - zawołała.
Ostatnio zmieniony 07 lip 2014, 17:10 przez Sherds, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Domek Nad Rzeką

2
Melawen odetchnął i próbował zebrać myśli.
"Ciepło... jestem uratowany. A to przeklęte drzewo... ech... co mi przyjdzie z grożenia drzewu? Widać jestem niespełna rozumu, skoro dziwy takie w mej głowie się tłoczą... Ale gdzie jestem do tysiąca demonów? Do diaska... jak się wpakowałem w wojnę gangów to mogę tu utknąć na całe tygodnie... muszę odzyskać łuk... Czy bóg jaki mnie uratował.... i zesłał mi kogoś na ratunek? "
Spojrzał na dziewczynkę lekko zdziwionym wzrokiem i spróbował powiedzieć.
- Gdzie ja jestem?
Po czym miał zamiar na próbę poruszać kończynami by sprawdzić czy są sprawne, a następnie uważnie się rozejrzeć po pomieszczeniu w poszukiwaniu swoich noży.
Spoiler:

Re: Domek Nad Rzeką

3
- Spokojnie. Jesteś w domu mego ojca, gdyby nie on, zginąłbyś z przeziębienia - zwróciła się troskliwie do elfa. - O właśnie przyszedł. - cofnęła się do tyłu i zrobiła miejsce swemu rodzicowi.
Mężczyzna miał może ponad trzydzieści lat. Był bardzo dobrze zbudowany. Nie miał włosów, za to na jego twarzy malował się wyraźny zarost.
- Jak się czujesz? - zapytał. - Tutaj na stole są twoje rzeczy. Broń znajduje się na kominku. Nie mam pojęcia co robiłeś w rzece, ale masz szczęście, że cię tam znalazłem - uśmiechnął się. - Opatrzyłem ci też nogę. Może trochę boleć, użyłem olejków odkażających.
Melawen rozglądał się nerwowo, był lekko oszołomiony, lecz widział i słyszał dobrze. Zaczął ruszać nogami i rękami.
- Spokojnie, nie tak szybko. Poleż trochę, odpocznij. Zaraz przyniosę ci coś ciepłego do jedzenia - uśmiechnęła się dziewczyna i pobiegła do pokoju obok.
Ostatnio zmieniony 07 lip 2014, 17:09 przez Sherds, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Domek Nad Rzeką

4
Elf spojrzał na mężczyznę i zaczął kombinować choć dalej lekko rozkojarzony.
"Co mu powiedzieć... że zażywałem kąpieli? Nie... to głupie. Nie mogę powiedzieć prawdy... ale nie mogą też powiedzieć że sam jestem złodziejem... no dale... co by mu wcisnąć... najlepsze kłamstwa mają w sobie trochę prawdy."
Spojrzał na mężczyznę i powiedział lekko rozgorączkowanym głosem aby być bardziej wiarygodnym.
- Rzeka? Aaaaa rzeka. Nie wiesz jak tam się dostałem... dziwne... ja... nie pamiętam. Chwila. Szedłem... tak szedłem na rynek rozejrzeć się za... co to było... a tak nowym ubraniem... po drodze przechodziłem przez... most... musiałem spaść... a nogę rozciąłem chyba o... lód. Nie jestem pewny... w tym zimnie niewiele czułem. Acha... dziękuje za ratunek i przepraszam za fatygę... postaram się pokryć koszty mojego ratunku... ile kosztował ten olejek?
Z biegiem paplaniny starał się aby jego głos stawał się coraz przytomniejszy. Zaczął się też rozglądać z swoją własna sakiewką.
"Muszę mu dać z 10 srebrnych monet... oby tylko się nie targował. Niby jest miły... ale czy jest na tym świecie człowiek bezinteresowny? A jak ktoś da mi zlecenie na tego handlarza to mu łeb ukręcę. Ech... przynajmniej nie musiałem szukać medyka. Ale to cholerstwo trochę piecze."
Spoiler:

Re: Domek Nad Rzeką

5
Mężczyzna zerkał na Melawena dziwnym spojrzeniem. Po chwili zaczął mówić:
- Musisz trochę odpocząć - powiedział pobłażliwie. - Nie jesteś mi nic winien. Olejki, balsamy i inne roztwory produkuję z własnych składników. Od wielu lat zajmuję się alchemią. Ja i moja córka często jeździmy po domach i leczymy rannych. Tak zarabiamy na życie. Jednak tobie daruję, widzę, że dużo przeszedłeś.
Nagle do pokoju wpadła dziewczyna z miską zupy. Woń potrawki z warzyw i mięsa rozprzestrzeniła się po całym pomieszczeniu.
- Jeśli możesz, to usiądź i zjedz. Zyskasz siły - powiedziała dziewczyna kładąc miskę na stoliku obok.
Po chwili przyniosła również pół bochenka chleba.
- To wszystko, co możemy zrobić. Nie jest to dużo, ale zawsze coś - uśmiechnęła się przyjaźnie i odeszła.
Ostatnio zmieniony 07 lip 2014, 17:08 przez Sherds, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Domek Nad Rzeką

6
Elf nie czuł się wcale lepiej przez to że nie musiał płacić.
"Człowiek uczciwy... niedobrze. To znaczy że mnie oszukuje lub jest naprawdę prostoduszny. Nie podoba mi się jak na mnie patrzy... może moja oferta go obraziła? A możne zna prawdę?"
Jednak Melawena zaczęła powoli boleć głowa od tego rozważania i postanowił odłożyć je na później. Spróbował usiąść i pofolgować nieco swojej twarzy pozwalając by pojawiły się na niej lekkie zmarszczki bólu. Nie lubił okazywać słabości, ale też uznał że nie ma co zgrywać twardziela przed takimi prostodusznymi ludźmi. Kiedy już usiadł powiedział po prostu.
- Dziękuje... naprawdę dziękuje.
"Proste słowa... prości ludzie. Wszystko pięknie... ale nie jadłem od rana."
Po czym zaczął powoli jeść zupę i odrywać kawałki chleba by je w niej maczać. Jednak nie wiedzieć czemu wciąż nie czuł się bezpieczny.
"Zabiłem kogoś z podziemi... muszę uciekać... zniknąć na kilka miesięcy aż zapomną... ale na razie muszę odnieść te pieniądze... a może... nie to głupie strażnicy przy bramach pewnie szukają kogoś z właśnie taką liczbą pieniędzy. Ech... szkoda."
Spoiler:

Re: Domek Nad Rzeką

7
- Jedz, śmiało - mówił mężczyzna. - Dobre prawda? Wiesz co to za mięso?
Nagle Melawenowi zaczęło się kręcić w głowie, miał mroczki przed oczami.
- Kurze - dodał mężczyzna.
Przerażony elf spojrzał na mężczyznę. Ujrzał go w ciemnozielonym kapturze i kubraku. Podniósł on ze stolika zawiniątko i wyciągnął z nich sakiewki, po czym zabrzęczał nimi przy uchu.
- Nie spodziewałeś się, prawda? - po tych słowach zaśmiał się nieprzyjemnie.
Melawen tracił czucie w całym ciele. Starał się ruszyć, jednak ciało odmawiało posłuszeństwa. Zdążył parsknąć do mężczyzny:
- Coście wrzucili do tej... zupy?
Mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko rzucił do córki:
- Eliz, przynieś sznury. Pobawimy się z naszym gościem - uśmiechnął się złowieszczo.
Melawen przestał widzieć. Nie mógł się ruszać. Jedynie słyszał, myślał i oddychał. Z pokoju dobiegały energiczne kroki, metaliczne dźwięki. Po chwili pan w kapturze ułożył elfa w pozycji leżącej i rozebrał go do naga.
- Zwiąż go za ręce i nogi. Ale mocno! - nawoływał do swej córki.
- Tak jest, tato. - można było wyczuć niechęć w jej głosie.

Re: Domek Nad Rzeką

8
Elf spojrzał rozbawiony na tą sytuacje.
"Po prostu wiedza... wiedza że nie ma ludzi uczciwych... wiedziałem! Ech... widocznie bóg śmierci też mnie nie lubi... albo chce mi dać lekcje... albo po prostu mam kurewskiego pecha."
Nagle zaczął żałować że nie może wybuchnąć śmiechem gdy sobie coś uświadomił.
"Idioci! Pozbawili mnie czucia... jako oni chcą mnie torturować?"
Potem pomyślał o dziewczynie.
"Córeczka tatusia... a tatuś pewnie nie robi balsamów leczniczych tylko trucizny... a nogę posmarował jakimś narkotykiem żeby nie bolała. Ech... życie. Piękna śmierć nie ma co. Melawen zwany Szarookim, wędrowny łowca nagród, morderca i najemnik... przyjaciel człowiek co ma więcej bękartów niż gwiazd na niebie i dzikiej elfki. Zamordował opiekuna, nie zna rodziców. Zabił wielu, a swe życie zakończył w domu swego wroga w jego łózko przez wykrwawienie lub otrucie... piękny koniec. Dzięki ci przeznaczenia!"
Spoiler:

Re: Domek Nad Rzeką

9
Po długim czasie ciszy. Rozległ się głos.
- Dobrze... najpierw przetniemy tutaj. - słychać było metaliczny brzęk. - Później natniemy tu... Na koniec wyciągniemy stąd i włożymy tutaj... Ha ha! Będzie jak ulał! - śmiał się tak nieprzyjemnie, że każdemu przeszłyby ciarki po plecach. - Ah... zapomniałem o jednym. - słychać było kroki, które zaraz ucichły.
Po chwili znowu było słychać tupot, lecz tym razem nieco inny... lżejszy, cichszy i delikatniejszy.
- Zabieram cię stąd - Melawen usłyszał cichy dziewczęcy głos.
Dziewczyna zabrała się za rozwiązywanie lin. Szło to bardzo powoli, gdyż ojciec kazał zawiązać je bardzo mocno, w razie, gdyby elf odzyskał czucie i chciał wyrwać się z łoża.
- Kochanie, cóż ty wyrabiasz?! - krzyknął mężczyzna, który nagle wpadł do pokoju. - Chcesz mi zabrać gościa? Nie spodziewałem się tego po tobie, kochanie...
Dziewczyna nie odezwała się ani słowem. Skoczyła prędko do kominka i zabrała ostrze.
- Zostaw go w spokoju. Mam dość twoich eksperymentów. Zabiłeś już tylu ludzi... - prawie się popłakała.
- Odłóż to skarbie. On nic nie poczuje, przynajmniej na początku...
- Nie! - krzyknęła i skoczyła do ojca z nożem.
Było słychać stękania oraz ciała przewracające się po podłodze. Po chwili nastała cisza. Melawen spodziewał się najgorszego...

Słyszał głos. Nie wiedział skąd dochodzi. Ni to kobieta, ni mężczyzna, elf, ork czy inna istota. Pomimo paraliżu ciała, poczuł na twarzy zimny powiew. Powiew Turoniona, boga lodu i sprawiedliwości:
- Dusza przeklęta bogom nie miła - śmierć ciała szybko nadchodzi. Jeśli nie w cierpieniu, to w niewiedzy czy bez bólu, gdy istota zastanawia się nad swym marnym losem. Lecz gdy widać choć iskierkę dobra, dać można szansę. Nie zmarnuj jej. Celem żywych, jest dążyć do poprawy...
Po chwili zabrzmiał kolejny głos, tym razem dziewczęcy. Można było dostrzec w nim żal.
- Zabiłam ojca... - zaczęła szlochać, mocno opierając się o pierś Melawena. - Gdy tylko odzyskasz siły i wzrok, uwolnię cię i uciekniemy. Obiecuję. Na bogów...

Re: Domek Nad Rzeką

10
Elf zdrętwiał... no już był zdrętwiał... w każdym razie się zdumiał.
"Mam majaki? Pewnie tak... ale ten głos... jakby się w mą dusze wwiercił... Dusza przeklęta... o co tu chodzi? Zabijałem... przyznaje... głównie poszukiwanych... Ale... odezwał się... ostrzegł i pomógł... no przynajmniej dał mi jeszcze jedną szanse... a długi są długami... i trzeba je spłacać... ale jaka jest cena pomocy boskiej... przez całe życie się nie wypłacę. Teraz powiedzieć mogę jedynie... dzięki ci panie sprawiedliwy... obiecuje że będę ci służył i spełnię twe żądanie... lecz jak? Zabijać jeno umiem..."
Ignorował płacz dziewczyny gdyż właśnie jego dusza dosłownie się szarpała.
"Bóg moich przodków mnie opuścił, bóg powiązany z zawodem cisnął w jeszcze większe nieszczęście... faktycznie jestem bogom niemiły... ale jak mam się poprawić? Kupić pole i siać zboże? Trudna sytuacja..."
Elf rozmyślał i czekał aż wróci mu czucie w kończynach. Potem weźmie swoje rzeczy i sakiewki i odniesie je starcowi... tak będzie... sprawiedliwie. A nie chciał podpaść ostatniemu bogu który się nad nim ulitował. Ciągle do końca nie rozumiał co tu się wyrabia, ale maił zamiar się dowiedzieć.
Spoiler:

Re: Domek Nad Rzeką

11
Stan, w którym znajdował się Melawen trwał długo. Pierwsze powolne ruchy palcami u stóp i dłoni wykonał dnia następnego, wieczorem. Mógł również ruszać ustami, lecz nie potrafił wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Jeszcze trochę. Musisz poczekać - mówiła spokojnie dziewczyna, która przesiadywała nad Melawenem.
W nocy odzyskał czucie w reszcie ciała, jednak mięśnie były jeszcze słabe. Nie mógł się poruszać. Za to czuł przyjemne ciepło oraz ucisk na klatce piersiowej i brzuchu. Następnie powoli odzyskiwał wzrok. Zauważył rozebraną dziewczynę, leżącą na jego torsie. Był pewien, że widzi Valirię - piękną, czarnowłosą elfkę, z którą miał nie raz do czynienia. Głaskała go delikatnie po twarzy i posuwała się w przód i w tył uśmiechając się.

Elf obudził się następnego ranka. Jego ciało w pełni odzyskało czucie. Wzrok był dobry, jednak dalej pozostawała lekka mgła przed oczami. Mięśnie w pełni pracowały. Miał wystarczająco siły, by wstać.
- Wreszcie wstałeś - powiedziała dziewczyna, która siedziała przy ścianie.
Obok kominka leżały zwłoki jej ojca. Miał poderżnięte gardło, a podłoga wokoło była zalana krwią. Sztylet Melawena tkwił cały czas w ciele mężczyzny.
- Musimy uciekać. Gdy ktoś to zobaczy, przyjdzie tu gwardia i nas zamkną, jeśli nie powieszą - powiedziała lekko przestraszona dziewczyna.

Re: Domek Nad Rzeką

12
Melawen próbował zebrać myśli jednak dwie wizje ze stanu odurzenie nie pozwalały mu na to.
"Bogowie sobie teraz o mnie akurat przypomnieli, a ta piekielna złodziejka jak zwykle pojawiła się w najmniej odpowiednim momencie... co z tego że jako wymysł mojego mózgu! To żadne usprawiedliwienie... ale było przyjemnie."
Nie przejmował się trupem na podłodze. Widział ich wiele, a ponieważ przez całe życie zabijał przejmował się już raczej o inne sprawy. Odezwał się starając aby głos mu nie drżał. Był rozkojarzony przez... te wizje, omamy czy co to u licha było.
- Tak... musimy uciekać. Bierz swój sztylet. Lepiej nie zostawiać takiego śladu. Weź jeszcze co uważasz za potrzebne i wiejmy.
Mówiąc to zaczął się ubierać. Miał zamiar przypiąć pas z nożami, wziąć zawiniątko z sakiewkami i... ruszyć po swój łuk. Dopiero potem ruszy odebrać nagrodę.
"Za długo tam leży... muszę go wyjąć zanim się popsuje. No i... cholera a jeżeli to znowu manipulacje? Musze pozostać czujnym i szybko odzyskać łuk.... i co ja do cholery zrobię z ta dziewczyną? Nie mogę jej zabrać bo jakby Valiria się dowiedziała... nie no nie chcę patrzyć jak obcina jakiejś dziewczynie piersi za to że ze mną podróżuje... po raz trzeci. Czy ona nie rozumie że czasami po prostu nie mam wyboru? Nie zawsze mogę sobie wybierać towarzysza! No ale ta pierwsza zasłużyła... w końcu mnie aresztowała... a z tą drugą spałem tylko raz... ale dobiegam od tematu... muszę się skupić."
Otrząsnął się ze wspomnień i kontynuował ubieranie się.
Spoiler:

Re: Domek Nad Rzeką

13
- Jak noga? Powinna już przestać boleć, zwłaszcza po silnej truciźnie paraliżującej - zapytała nieśmiało dziewczyna, gdy Melawen był już ubrany i gotowy do wyjścia.
Dopiero teraz elf zauważył duże, zielone oczy kobiety. Miała gładkie, wręcz szlachetne rysy twarzy oraz zgrabny nos. Uszy jej lekko odstawały, co oznaczało, że pochodzi od elfów.
- Odprowadzę cię do bram. Nie możesz tu dłużej siedzieć. Gdy tylko banda ojca dowie się o jego śmierci, będą cię szukać, a znają twój rysopis. Musisz uciekać jak najdalej. Masz torbę z prowiantem. Jest tu bochen chleba, niewielki, skórzany bukłak z wodą oraz kilka plastrów suszonego mięsa. Weź też ten płaszcz - powiedziała podając gruby, skórzany, czarny płaszcz z kożuchem. - Przyda się podczas zimy.
Melawen przed wyjściem zabrał swoje sztylety oraz zawiniątko z mieszkami, po czym wyszedł z chaty zaraz po dziewczynie. Pierwsze co zrobił, to zabrał łuk oraz strzały z nory. Były w całkiem dobrym stanie, były posklejane ziemią. Kolejnym przystankiem było stoisko kupca.
Gdy już był na miejscu, zauważył znajomego staruszka.
- Pa... pamiętam cię - mówił dygocząc z zimna. - Pytałeś o złodzieja...
Melawen pokazał oba mieszki, a dziadek wręcz podskoczył z radości.
- Na bogów! Moje pieniądze! - krzyczał spoglądając w niebo. - Dzięki ci panie, nagroda będzie sowita - mówił uśmiechając się do elfa. - Proszę, weź to - podał nieco mniejszy mieszek z monetami, a było ich 90 - to mój dzisiejszy zarobek. Ofiaruje ci go. Niech bóstwa nad tobą czuwają! - pożegnał odchodzącego po chwili elfa.

Będąc już przy bramach miasta. Melawen podziękował dziewczynie za wszystko i stanął poza granicami muru. Pozostało przed nim teraz zadanie - wybrać kierunek wędrówki oraz jej ewentualny cel.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”