Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

1
Pod mostem, za gruzem i kamieniami znajdowały się ledwo widoczne, małe, drewniane drzwiczki ulokowane na przeciwległej ścianie kamiennego mostu. Przez niewielką w nich dziurę można było dostrzec prowadzące na dół schody. By dotrzeć do drzwi, należało się przecisnąć przez ciasną szparę między porozrzucanymi głazami. Kolejną przeszkodą była rwąca, głęboka rzeka, która ograniczała dostęp do tejże szpary.
Melawen przyszedł z Głównego Rynku obok ulicy targowej. Przyglądał się uważnie tajemniczemu przejściu oraz obmyślał plan dostania się w tamte strony.
Ostatnio zmieniony 01 lip 2014, 21:45 przez Sherds, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

2
Melawen zamyślił się głęboko patrząc w szparę w drzwiach z przeciwległego brzegu rzeki.
"Rzeka ma szybki nurt... zniesie mnie. Chyba że... to wykorzystam. Wejdę w nurt kilkanaście metrów w górze rzeki i będę płynął przed siebie na drugi brzeg, a nurt zaniesie mnie w to miejsce brzegu gdzie jest wejście. Potem złapie się kamienia i podciągnę do szpary. Proste! Zapewne też tak tam się dostają... ale z kruczkami? A zresztą mógł je już sprzedać."
Ruszył w górę rzeki i kiedy uznał że jest dosyć daleko dla pewności postanowił przejść jeszcze kawałek. Jednak nagle sobie coś uświadomił.
"Jeżeli skoczę z łukiem na plecach cięciwa mi rozmięknie... a nie mogę jej zdjąć bo jak bym niósł łuk? A strzały... przecież rozsypią się! Muszę to zrobić bez łuku i strzał. Zostaną tylko noże... cholera czy zwykły złodziej drobiu właśnie zaczął mi nieświadomie dyktować warunki starcia?"
Nadąsany elf zaczął rozglądać się po brzegu i okolicznych budynkach za jakąś szczeliną gdzie mógłby bezpiecznie wcisnąć łuk i kołczan. Najlepiej obok czegoś charakterystycznego aby łatwo było je potem znaleźć, a dopiero później miał zamiar rzucić się w nurt w momencie gdy akurat nikt nie będzie patrzył.
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

3
Tuż przy brzegu rzeki znajdowała się nora. Zapewne jakiegoś zwierzęcia. Była wystarczająco głęboka, by pomieścić tam spory miecz lub niewielką włócznię.
Po moście przechodzili strażnicy. Od rynku, przez most, aż po miejsce gdzie droga zakręca i z powrotem wracali. Był to niewielki okres czasu, wręcz bardzo krótki, gdyż droga nie była zbyt długa.
Śnieżyca ustała, jednak nadal było zimno. Na rzece, przy brzegu, pojawiały się cienkie, ostre kawałki lodu.

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

4
Melawen ze lekkim uczuciem żalu odczekał aż strażnicy luk ktoś inny nie będzie patrzeć i szybko zsunął się z mostu w kierunku nory. Tam szybko wcisną łuk i strzały po czym rzucił spojrzenie na lód na brzegu idąc szybko kilka metrów w górę rzeki.
"Cholera... jak się potne to kaplica z tym pościgiem."
Postanowił rozpędzić się na możliwość brzegu (czyli zapewne jeden krok) i z całej siły wybić aby przeskoczyć te przeklęte lodowe odpryski. Po czym zacząć szybko płynąć w kierunku przeciwległego brzegu i pozwolić by nurt zrobił resztę.
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

5
Melawen przez chwilę przygotowywał się do skoku i kiedy wybił się z brzegu, grunt się pod nim osunął i wpadł z impetem na lód przebijając go. Wylądował w lodowatej rzece i pokaleczył sobie nogę w okolicach łydki. Dalej nurt robił swoje, pociągnął elfa ze sobą w stronę mostu.
Z trudem udało mu się podpłynąć do przeciwległego brzegu i złapać jednego z wystających kamieni pod mostem. Woda ciągnęła go z wielką siłą, jednak ten starał się przecisnąć przez niewielką szparę prowadzącą do drzwi. Udało mu się. Położył się w niewielkiej przestrzeni między kamieniami a drzwiami i odetchnął. Był przemarznięty, ubranie mu przemokło, włosy również. Po chwili wstał i uchylił drzwi. Zauważył schody i światełko w oddali. Dzieliły go od niego dziesiątki stopni. W dół, po kamiennych schodkach przelewała się woda z rzeki i płynęła niczym wodospad. Ściany tuż przy gruncie, pokryte były śluzem, zapewne glonami. Tyle było widać przy drzwiach, kolejne stopnie były coraz ciemniejsze, pochłaniał je mrok. Jedynie niewielki płomyczek można było dostrzec gdzieś na dole.

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

6
Elf zacisnął pięści. Patrząc w mrok.
"Problem za problemem. Skaleczona noga schody bez oświetlenia... zaprawdę bogowie się od nas odwrócili... jak tylko znajdę jakąś korzystną ofertę przerzucam się na inną religie."
Spojrzał wyzywająco w strop ciasnego korytarza.
"Skrzywdziłem kiedyś jakieś drzewo? To że nie mieszka w lesie nie ma tu nic do rzeczy! Myśl sobie co chcesz, ale jeśli w lesie mojego ludu pojawią się nowi mieszkańcy to dołożę wszelkich starań by ta rasa, która odebrał nam domy pożałowała tego."
Popatrzył na łydkę przy nikłym świetle wpadającym przez szparę. Jeśli rana jest głęboka to oderwie kawałek tuniki i ją obwiąże. Następnie odgarnie włosy do tyłu, naciągnie kaptur na głowę aby nikt nie ujrzał jego twarzy w razie potyczki i zacznie powoli i ostrożnie by się nie poślizgnąć. Schodząc po schodach macał sobie nogami drogę.
"Nie wyjmę na razie noży bo gdyby trzymając je w ręce potknąłbym się i spadł."- skrzywił się -"Umarłbym w jeden z najgłupszych sposobów w historii tego miasta."
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

7
Na nieszczęście Melawena, rana sięgała głęboko. Musiała uszkodzić kawałek mięśnia, a krew powoli sączyła się z otwartego ciała i wpadała w potok wody spływający w dół, barwiąc ją na czerwono-różowy kolor. Ból był przeszywający. Zakażenie mogło się wdać szybko, jeśli już się nie wdało w brudnych wodach rzeki.
Elf przewiązał kawałkiem tuniki ranę i zatamował krwotok. Zaczął schodzić w dół podpierając się o ściany i uważając na śliskie stopnie. Droga była trudna i mozolna. Kilka razy prawie się wywrócił.
Będąc na ostatnich stopniach zauważył, że światełko, które widać było z góry, dawała pochodnia przyczepiona przy ścianie.
Nagle przez Melawenem pojawił się spory tunel. Kamienne ściany były pokryte lekką warstwą sadzy. Sklepienie było wysokie, tworzyło półkole, w którym wykute były liczne dziury. Na bocznych ścianach można było dopatrzeć wiele sporych wnęk. W niektórych znajdowały się pochodnie.
Na końcu "korytarza" znajdowało się przejście w kształcie łuku. Prowadziło do ciemnego pomieszczenia

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

8
Elf zacisnął zęby i jeszcze raz zebrał myśli o obwiązując ranę kawałkiem płótna z tuniki.
"Cholera... będzie trzeba to zdezynfekować. Jak to się skończy trzeba będzie zdezynfekować czymś... najlepiej wódką. No i trza będzie u krawca zamówić nową tunikę lub tą naprawić no i jeszcze but... ale to potem."
Zaczął powoli się skradać starając się ignorować ból. Ostrożnie zaglądał do każdej wnęki w obawie przed pułapkom. Kiedy już dojdzie do końca korytarza zatrzyma się na chwilę przy ścianie i będzie stał tak aż jego oczy dostosują się do ciemności i tam wejdzie... chyba że tam ktoś jest. Wtedy ukryje się obok wejścia i tylko lekko wychyli głowę.
"Walka w ciemności... no pięknie. Nie żeby się tego bał... przez swoje życie nieraz musiałem w takich warunkach walczyć polegając jedynie na słuchu... ale to złodziej... jeżeli tam jest to zapowiada się wyrównana walka. Mama nawet lekką przewagę. Nie będzie widział że mam zranioną nogę. Chwila... kuracja, naprawa tuniki i buta... cholera oby ten złodziej miał przy sobie coś cennego bo nie wypada okradać klienta."
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

9
Melawen, stojąc w półmroku wejścia do tajemniczego pokoju, przyzwyczaił oczy do nikłego światła. Zauważył na ścianach przygasłe pochodnie. W dodatku jeszcze ciepłe. Na przeciwległej ścianie widniał kanciasty zarys sporego przedmiotu. Gdy podszedł do niego i dotknął, okazało się, że jest to kufer. Nigdzie nie mógł znaleźć kłódki, czy innego zabezpieczenia. Po prawej strony od skrzyni znajdowała się jakaś metalowa konstrukcja. Po dotyku, można było stwierdzić, że to klatka. W środku znajdowało się coś, lecz wąsko splecione kraty nie dawały tam wetknąć ręki.
Nagle z lewej strony, dobiegły odgłosy. Melawen spojrzał tam i ujrzał kolejne przejście. Brzmienia były coraz donośniejsze, w końcu stały się tak wyraziste, iż można było stwierdzić, że dobiegające stamtąd dźwięki, to rozmowa przynajmniej dwóch osób.

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

10
Elf zrobił spokojny wdech i przyległ od ściany obok drugiego wejścia wykorzystując swoje zdolności do ukrywania się. Miał zamiar przysłuchać się rozmowie tych tajemniczych typów. Jednocześnie powoli wydobył noże uważając by nie zabrzęczały.
"Jeżeli tu wejdą wpuszczę ich obu i szybko wbije temu z tyłu nóż w twarz, a drugiemu w plecy. Nim zdąża zareagować obaj będą poważnie ranni, albo jeszcze lepiej... będą martwi. A jak pojawi się trzeci to cisnę ciało tego z tyłu na jego ostrze żeby je wypuścił z ręki. Tak czy owak muszę zachować przewagę zaskoczenia. Jeżeli jeden będzie miał zbroję to wbije mu nóż w szyje. Jeśli jednak pierwszy mnie jakimś cudem zauważy to szybko wpakuje mu nóż w gardło... nie chcemy hałasu... i czemu ja mówię o sobie w liczbie mnogiej?"
Elf lekko potrząsnął głową jednocześnie poprawiając w ten sposób kaptur i otrząsając się ze wszystkich myśli myśli oprócz dwóch. "Podsłuchać, a potem zabić."
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

11
- ... ile tam było tych pieniędzy? - powiedział jeden głos.
- Dwie pełne sakiewki - odbiło się echem po pomieszczeniu.
- Nie... coś tu jest nie tak. Starzec, sprzedający kurczaki nie dorobi się takiej sumy w ciągu roku... Musiał prowadzić inny handel. Podziemny...
- Może to jeden z nas? - powiedział któryś.
- Trzeba sprawdzić. Szef nas zabije, jeśli naprawdę ten dziadek działa na czarnym rynku.
Nagle pomieszczenie oświetliło się, a do środka weszły dwie osoby z pochodniami. Jeden ubrany był w ciemnozielony kaptur i kubrak, drugi w czarny płaszcz. Ten pierwszy przy pasie miał skórzane sakiewki, które brzęczały przy każdym jego kroku.

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

12
Melawen skupił się i szybko pomyślał.
"Złodzieje... czarny rynek... cholera w co ja się wpakowałem? Chociaż z drugiej strony... jak chcesz coś osiągnąć w podziemiu to można tylko po trupach. no i jest ich dwóch... może się uda."
Przez chwile kusiło go by dalej podsłuchiwać, jednak w oświetlonym pomieszczeniu byłoby to samobójstwem. Miał zamiar odepchnąć się lekko od ściany aby jak cień znaleźć się między osobą idącą przodem i tą z tyłu, potem wbić osobie w czarnym płaszczu nóż w gardło prawą ręką, a jednocześnie pana w kapturze uderzyć rękojeścią w potylice. Lub jeżeli to płaszcz wszedł pierwszy wbije mu nóż w plecy a pana w kapturze uderzy łokciem w nos.
"On może coś wiedzieć... albo o kotku... albo o niej. No i może mi powie jak otworzyć tą skrzynię. Może posiadać trzy cenne informacje... a ja jakoś nigdy nie zabiegałem o względy złodziei... no może jednego. A to i tak cud żeśmy się nie zabili."
Wyciszył jednak wszystkie te myśli i zaczął wdrażać plan w życie.
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

14
Elf skupił się i rozważył możliwości.
"Idzie zbyt szybko... stary plan nie wypali. No dobrze... najlepiej jak po prostu szybkim ruchem wbije mu nóż w serce prawą ręką czyli tą dalej od niego żeby mieć miejsce do szybkiego i silnego dźgnięcia. Ale po ciemku mogę nie trafić dokładnie... choć ma pochodnie. Na wszelki wypadek drugi nóż wpakuje mu gdzieś w szyje. Potem nim upadnie z całej siły popchnę ciało w głąb tunelu by spadł na tego drugiego bandziora. A następnie wejdę za ciałem. Przy odrobieni szczęścia ciało jednego przewrócić, rozbroić lub zszokuje drugiego i wtedy zobaczę jak będzie najłatwiej go zabić."
Melawen prawą przygotował rękę do pchnięcia... i z jego twarzy zniknęły wszelkie emocje. Była tylko kawałkiem skóry naciągniętym na w tej chwili nieużywane mięśnie twarzy. Bo cała energię zaczął już oszczędzać na samą walkę.
Spoiler:

Re: Ukryte Zejście Do Podziemi (Pod Mostem Nad Rzeką)

15
Gdy Melawen ujrzał tylko płomyk pochodni, rzucił się na osobnika w czarnym płaszczu i cisnął w niego sztyletem, który wbił się w okolice klatki piersiowej wadząc lekko o żebro. Mężczyzna jęknął głośno, zaczął sapać i upuścił pochodnię. Elf dobił go podrzynając gardło drugim ostrzem, co poskutkowało zachlapaniem krwią całego ubrania przeciwnika jak i atakującego skrytobójcy. Pan w płaszczu stracił siłę w nogach i zaczął się osuwać, lecz Melawen wykorzystał jeszcze jego ciało i rzucił nim z całej siły w drugiego mężczyznę w kapturze.
Pochodnia złodzieja upadła na ziemię i wypuściła kilka iskier, które wzleciały pod strop i po chwili zgasły. Elf szybko podbiegł do tego człowieka, by sprawdzić jego stan i ewentualnie go rozbroić, lecz... ślad po nim zaginął. Wydawać by się mogło, że rozpłynął się w powietrzu. Na ziemi leżało odzienie oraz mieszki ze złotem, a obok płonąca, prawie przygasła pochodnia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”