Gospoda „Pod Starą Tarczą”

1
Gospoda nie była zbyt okazała, jak wiele innych w całej Herbii, jednak ciepło i wolne pokoje wystarczały, by zadowolić klientów. Niektóre drewniane wykończenia były już spróchniałe. Na ladzie, przy której stał oberżysta, postawione było kilka butelek. W ławach i przy stołach siedzieli miejscowi pijacy, jak i przybysze z daleka. Schody na piętro prowadziły do części mieszkalnej, gdzie znajdowało się sześć pokoi. Dwa trzyosobowe, dwa dwuosobowe i dwa jednoosobowe. Zaopatrzone były w pościelone łoża, kufry oraz szafy. Do dyspozycji były również lekko wypalone świece.


Do budynku wszedł Hesmeron wraz z towarzyszami i prowadzącym go strażnikiem. Wracali z Głównego Rynku obok ulicy targowej.
- Idźcie do Kruga, tego tam, przy ladzie. U niego zakupicie pokoje. Przyjdę tu później sprawdzić, czy się zakwaterowaliście - powiedział, po czym zamknął drzwi i wyszedł.

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

2
Całkiem ładna ta gospoda-Powiedział Hesmeron słaniając się na nogach-Szkoda tylko że nie mam czym za nią zapłacić. Karunie masz jakiegoś zaskórniaka?
Goblin niechętnie sięgną do skórzanej sakwy i wyłożył pieniądze na stół.
- Jedna trójka i jedna jedynka- wyskrzeczał. Potem spojrzał wymownie na Hesmerona i dodał- I rosół jeśli łaska


W pokoju Hesmerona:
-Dziękuje Karunie. Wiesz jak lubię rosół.
- Muszę cie utrzymywać przy życiu dopóki nie zdąbędziemy złota Patalogusów i nie zrobisz interesów z wysokimi.- Odpowiedział goblin.- Wiesz że kiedyś się nie obudzisz. Kiedyś alka cię wykończy.
-Czy tamten podejrzany jegomość raczył się pojawić?
- Nie, Arun i Marun czatują tam na niego. Powinieneś się raczej martwić sądem
-Jeśli Patalogus jest w mieście to jakiekolwiek sądy tracą moc. Możliwe że już niedługo ci strażnicy będą zabijać się na wzajem. To będie coś na miarę przekleństwa wieży
-Nigdy mi nie wyjaśniłeś kim był ten cały Patalogus
- Patalogus był czarodziejem który kiedyś tak jak ja nauczał z Księgi. Potem przeczytał jeszcze rozdział o Introdukcji cielesnej czyli przenikaniu do cudzego organizmu i analogizowaniu wszystkiego do krainy i pięciu Uniwersów. Potem jednak po którejś wyprawie jego umysł się skrzywił. Zaczął się lubować w sprowadzaniu na ludzi szaleństwa. Sprowadził mrok na krainę nimf i kazał im się wyznawać jako ptaszoczłeka. Na innym kontynencie podobno próbował sprowadzić ciemność na Nostrie. Spalono go na stosie ale zdąrzył przenieść się do ciała Kruka. Geron imiennik naszego Gerona walczył z nim i uwięził go w ciele nimfy niemogącej opuścić drzewa. Nurilewandy. Tera kiedy magia drzew osłabła jego duch musiał wyrwać się na wolność i opanować ciało jakiegoś nieszczęśnika. Potrzebował czegoś co miało być posłańcem nieszczęścia. Rzecz należąca do tutejszych której m mógłby użyć do rzuceni klątwy wron. iedy ostatnio rzucił klątwę na Nostrię rozpętała się wielka śnieżyca. A potem ludzie zabijali się nawzajem. Miał podobno diamentową wieże i złoty zamek ze zdobytych w krainie nimf łupów. Teraz może pójdź poszukać owego jegomościa a ja postaram się oczyścić.
Hesmeron usiadł "po turecku" i zamkną oczy pamiętając wskazówki z księgi. Skupił się na oddechu, biciu serca, krwi krążącej w żyłach. Po chwili czuł już każdy mięsień swego organizmu. Karun zatrzasną drzwi rozmowa była skończona.

Gdzieś w odmętach ześwirowanej głowy Hesmerona:
Hesmeron uspokoił mięśnie. Kazał komórkom nie przyjmować alki. Stworzył który miał ją spalić. Stężenia alki we krwi się zmniejszyło. Rany zostały zaleczone. Organizm funkcjonował normalnie. Placebo.Tak nazywała się ta metoda leczenia ale w miarę użytkowania coraz lepiej działała. Sięgną umysłem dalej do innych organizmów ale mimo usilnych prób i starań nadal nie mógł nic zrobić. Wrócił do swojego ciała. Otworzył oczy. Był zdrowy.

Na dole Gospody:
Coś kazało Hesmeronowi przyjść tutaj. Może mają jakąś pracę? Może zakaz nie dotyczył opowieści? Zamierzał się o to zapytać strażnika.

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

3
Do gospody wszedł strażnik. Zapytał oberżysty o towarzyszy, których przed chwilą przyprowadził, po czym wspiął się po schodach na piętro i zajrzał do pokoju.
- Widzę, że się zadomowiliście. Posiedzicie tu trochę, dopuki nie otrzymacie listu od sądu. Powtarzam kolejny raz, nie macie prawa opuszczać bram tego miasta. Strażnicy dostali wasz rysopis.
Stał jeszcze przez chwilę i czekał, chcąc się dowiedzieć, czy Hesmaron ma jeszcze coś do powiedzenia.

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

5
- Sprawa wygląda tak... Magia, owszem, dozwolona. Jednak z umiarem... Żadnych niebezpiecznych rytuałów i zaklęć. Opowiadać możesz co chcesz i komu chcesz, o ile odbiorca będzie miał ochotę słuchać lub to, co mówisz nie urazi go albo zaprzeczy jego idee.
Strażnik spojrzał na Hesmerona i dodał:
- Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

7
Strażnik dziwnie spojrzał na elfa. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Po pewnym czasie odezwał się:
- Jak to "ile czasu nam zostało". Nie wiem o czym mówisz... - przez chwilę patrzył się jeszcze na Hesmerona i w końcu odwrócił się i odszedł mówiąc coś po cichu pod nosem.

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

8
Patalogus sprawi że to miast będzie przypominało splugawione ziemie.- Rzucił Hesmeron za odchodzącym- Ile czasu zostało? Jaką mamy pogodę? Bardzo zimno?
Poszedł n dół by opowiadać za marne grosze no cóż ale lepsze to niż nic. Lepiej najpierw zapyta się karczmarza czy życzy sobie dodatkową rozrywkę.

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

9
Karczmarz nauczony darmowego nie odmawiać przystał na opowieści Hesmerona w swoim przybytku, chociaż wyraził powątpiewanie, czy ktokolwiek będzie chętny na opowieść o tej porze dnia. Na dworze zapadał zmrok. Sala była pełna ludzi, elfów i krasnoludów a w ciemniejszych zakamarkach można było również znaleźć kilku goblinów trzymających się razem, nieufnie spoglądających na wszystkich dookoła. Na podeście w rogu głównej izby, zaraz obok ogromnego kominka usadowiło się czterech grajków przygrywających biesiadnikom na fujarkach. Nie byli to muzykanci pierwszego sortu, ale wypełniali luki w ogólnej wrzawie rozmów i śmiechów przyjemnym "pitoleniem", za co do ustawionego pod sceną garnka przechodzący wrzucali im czasami po miedziaku. Atmosfera była wręcz sielankowa. Wśród obecnych przeważały uśmiechnięte, rumiane gęby pełne piwa i gorzałki oraz tłustej strawy. Ulubionym sportem gawiedzi poza ogólnie pojętym alkoholizmem było szczypanie kelnerek w tyłek i dostawanie od nich za to w mordę. W całym tym rozgardiaszu Hesmeron stał przy kontuarze rozmawiając z grubym karczmarzem, który jednocześnie nalewał kolejne kufle piwa z beczki.

Nagle z tłumu za plecami elfa wyłonił się starszy jegomość w długim płaszczu z taniego materiału. Na głowie miał nadal kaptur, choć żeby tu się dostać musiał przejść przez salę ogrzewaną hojnie przez palenisko, zatem na pewno nie było mu już "zimno w uszy". Jedynym fragmentem jego twarzy widocznym spod okrycia była długa, siwa broda opadająca na klatkę piersiową.
- Pozdrowienia elfie. - Odezwał się przybysz do Hesmerona. - Czy możemy porozmawiać na osobności?

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

11
Idziemy z http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=19&t=1822

Michi i jej towarzysz wkroczyli do karczmy. Od razu widać było że przed chwilą wydarzyło sie tu coś niezwykłego, gdyż stali bywalce karczmy siedzieli ściśnięci przy ławie w rogu pomieszczenia, samymi postawami jakby mówiąc "Ja nic nie widziałem", przy rozbitej centralnej ławie leżał karczemny wykidajło, tak dobrze obity iż możnaby pomyśleć iż jest martwy, gdyby nie regularnie wyrzucane z siebie jęki bólu. Dookoła tego bajzlu uwijała się właścicielka zajadu, pomstując pod nosem, próbując choćby w najmniejszym stopniu posprzątać bałagan.
Nie otwierać, pełno materiałów heretycich
Spoiler:
Obrazek

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

12
SPRAWY TECHNICZNE
Spoiler:
Z http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=19&p=19436#p19436

Kiedy weszli do karczmy przy stolikach siedziało paru chłopa, którzy zadziwieni byli wielce temu co widzieli przy drzwiach. Jakiś biedak wszedł do karczmy za gospodarzem niosącym na rękach jakąś kobietę. Wzroku od niej nie odrywali. Dziwne to, bo takich jak oni trudno odciągnąć od kufla. A tu wszyscy jak jeden mąż gapili się na nowych gości.
- Hej, młody! - Szynkarz zawołał jakiegoś dzieciaka w obdartych ubraniach, który chyba pełnił tu funkcję kelnera. - Daj temu tu klucz do dwójki!
Wykonał polecenie i wręczył Xavierowi zardzewiały klucz. Mężczyzna z omdlałą na rękach prowadził dalej - na górę po schodach - aż trafili pod drzwi z krzywym, ledwo widocznym, wymalowanym znakiem, który chyba miał być dwójką. Otwórz - rzekł krótko.

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

13
Otworzyl drzwi kluczem, po czym wszedł do środka i położył dziewczynę na łóżku
- dawno nie widzialem goraczki poszukiwaczy przygód, a tym bardziej w Nowym Hollar. Dziwne zjawisko... muszę przyznać też, że i ofiara jest zjawiskowa.
Spojrzał na dziewczynę
Mroczny, lecz wciąż świetlisty. Upadły, chociaż wciąż czysty.
Buntowniczy, a za razem zwolennik ciszy. Czym ja jestem ? Raczej niczym...
------------------------------------------------------------------------------------------------

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

14
Mechanizm zamkowy zaskrzypiał otwierając równie hałaśliwe drzwi. Oczom maga ukazała się mała, zimna i brzydka izba. Nie były to luksusy, ale chyba nikt się takich nie spodziewał. Światło wpadało tu przez nieszczelne okno, które zdawało się być utrzymywane w ramach tylko i wyłącznie przez śnieg po jej zewnętrznej stronie. Pod oknem stała stara drewniana skrzynia, która w swoim życiu widziała już tyle wytrychów, że właściwie nikt nie wiedział czy jest właśnie zamknięta czy nie. Na końcu pokoju przytulony do ściany zaraz pod wspaniałomyślnie ustawionym świecznikiem stał dziurawy siennik.

Razem z karczmarzem właśnie na tym królewskim łożu ułożyli omdlałą pannę. Teraz Xavier mógł się jej przyjrzeć bliżej. Wyglądała na kogoś z wyższych sfer. Włosy miała zadbane, czyste, uczesane. Jej futrzany płaszcz nie był byle szmatą. Pewnie kosztował fortunę. Nie miała na sobie żadnych ran czy blizn. Wyglądała niewinnie jak małe dziecko. Jakby ktoś ją tu przywiózł z innej bajki. Nie pasowała do obskurnej karczmy w jakimś małym mieście.
- Nie wiem. Nie znam się. - Odparł gospodarz. - A chora faktycznie wyjątkowo piękna. Na widok takich kobit aż żal człowieka zżera, że się ożenił z pierwszą lepszą. W sumie to i za wysokie progi dla mnie. Co dopiero dla ciebie. - W tym momencie ktoś z dołu zawołał jakiegoś Mariusza. Zapewne tak na imię ma mężczyzna stojący obok maga. - Trzeba wracać do pracy. Zajmij się nią a ja idę na klientów. Tylko żadnego chędożenia! - Pogroził palcem po czym wyszedł z pomieszczenia.

Kobieta była nieprzytomna krócej niż Xavier mógł przypuszczać. Nim zdążył się obrócić w jej stronę ona już odzyskiwała świadomość. Jęknęła przykładając dłoń do czoła po czym półprzytomnym głosem spytała - Gdzie... Gdzie ja jestem? - W tym momencie magus pierwszy raz ujrzał jej ciemno-niebieskie oczy równie piękne jak ona sama. Bardzo szybko jej wzrok trafił na Darkrose'a.
- Kim ty jesteś? Co się tu stało?

Re: Gospoda "Pod Starą Tarczą"

15
- Otórz więc zacznijmy od początku. Przyszlaś z nieznanego mi powodu do dzielnicy ludzi, najwyraźniej byłaś chora na goràczkę poszukiwaczy przygód , bo zemdlalaś na ulicy, całe szczęście byłem nieopodal i zdąrzyłem ci pomóc. Później wzięliśmy cię z panem Mariuszem tu, abyś wypoczęła w łóżku i abym miał nad tobą nadzór. Jesteśmy w gospodzie "pod starą tarczą", a ja jestem Xavier Darkrose, miejscowy mag łamane na medyk, ale możesz mówić mi po prostu Xavi. Rzuciłem zaklęcie leczące i całe szczęście pomogło, bo szkodaby było tak pięknej osobistości .
Uśmiechnął się do dziewczyny
Mroczny, lecz wciąż świetlisty. Upadły, chociaż wciąż czysty.
Buntowniczy, a za razem zwolennik ciszy. Czym ja jestem ? Raczej niczym...
------------------------------------------------------------------------------------------------
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”