Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

1
Główny rynek w Nowym Hollar, był jednym z najbardziej zatłoczonych miejsc w całym mieście. Codziennie przemykały się tędy setki, tysiące twarzy. Od ulicy targowej aż po sam środek agory pojawiały się dziesiątki stoisk. Sklepy z biżuterią graniczyły z kupcami sprzedającymi warzywa, napitek, mikstury lub broń. Co kilkanaście stóp można było zauważyć nawołujących handlarzy, stare baby proszące o drobne datki, czasami gdzieś z tyłu przemykał w kapturze złodziejaszek, pragnący za wszelką cenę zwinąć drogocenną rzecz z targu. Na obrzeżach rynku, gdzie malowały się piękne, choć dla niektórych śmieszne, elfickie budowle, znajdowały się warsztaty rzemieślników oraz prywatne chaty. Kolorowe szarfy i ornamenty zdobiły okiennice, ściany oraz dachy budynków. Z niektórych kominów buchał czarny dym.
Było wczesne południe. Słońce przebijało się zza chmur i raziło każdego kto spojrzał w niebo. Pomiędzy środkiem rynku, gdzie znajdowała się studnia, a wejściem na ulicę targową, stał Hasmeron ubrany w swą Sukmanę. W ręce trzymał badyl, w drugiej zaś książkę.
Towarzyszyły mu trzy osoby. Jedna z nich postawiła na ziemi piedestał, na który wszedł mężczyzna. Zaczekawszy chwilę na resztę przyjaciół, rozpoczął głoszenie swej mowy.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

2
-Otóż wiele osób myśli że to Bogowie pierwsi przybyli na świat. To błąd. Pierwszą istotą na świecie było Dicimini – drzewo życia. Przez jeden liść przechodziła moc która spaliłaby każdego maga. Drzewo życia było wysokie aż do nieba i najwyższą gałęzią sięgało aż do krainy bogów. Z namiaru energii powstali pierwsi bogowie których potęga jednak nie mogła równać się z potęgą Discimini. Discimini było samotne więc po całym świecie rozsiała nasiona nowych drzew by dawały cień na pustyni którą był świat. Drzewa jako jedyne potrafiły wtedy sięgnąć głęboko do wody pod powierzchnią ziemi. Jednak drzewa pytały się siebie nawzajem „Po co dajemy cień i wodę skoro nie ma istoty która by z tego korzystała?”. Discimini usłyszała ich wołanie i zasłała pustynie mchem by magazynował wodę i chował się pod liściastymi koronami. Jednak drzewa pytały się między sobą „ Po co mamy konary wygodne i dziuple przestronne skoro nie ma żadnej istoty która by na nich spoczęła po trudzie dnia?”
I Discimini ponownie usłyszała wołanie drzew. Ponownie też spełniła ich żądanie i stworzyła piękne ptaki puchem pokryte by drzewa służyły im za schronienie i źródło pożywienia. Zaś same drzewa godzinami oglądały ich piękne upierzenie kiedy robiły piruety w powietrzu. Zauważyły że każdy ptak jest inny. Zawołały więc „Matko dlaczego my jesteśmy takie same?”. A Discimini dała każdemu z drzew wygląd w zależności od charakteru. I tak drzewa płaczliwe przemieniła w wierzbt płaczące. Drzewa silne i władcze w dęby. Drzewa które wywyższały się i przez to były nieprzyjemne w kontaktach uczyniły kolczastymi sosnami itd. Kiedy drzewa były już różne pomyślały „Ach te ptaki są piękne i różne ale czy nie byłoby lepiej gdyby istniały też inne stworzenia?”. Disciminis ponownie usłyszała wołanie i ponownie spełniła żądanie swych dzieci i ziemia zapełniła się wieloma zwierzętami. Jednak niektóre zwierzęta zaczęły zazdrościć drzewom. Na przykład jeże zażyczyły sobie mieć kolce. Takich przypadków BYŁO BARDZO WIELE. Najbardziej niezdecydowanym zwierzęciem był Kameleon który zmieniał się w razie potrzeby. Jednak drzewa mówiły „Po co nam życie które płynie przez korzenie skoro nie ma kto się nim żywić?”. Discimini po raz kolejny spełniła rządanie i stworzyła grzyby. Drzewa oddały trawom najżyźniejsze drzewa ale nadal nie miały nikogo z kim mogłyby porozmawiać. Tak lasy liściate stworzyły elfy były zwinne jak liść i długowieczne jak drzewa. Drzewa iglaste stworzyły ludzi. Silnych i ostrych. Wreszcie drzewa górskie drążące skałę stworzyły krasnoludy by mieć lud do siebie podobny. Drzewa budowały ze swoich konarów dom dla wszelkich istot w tym ludzi i żywiły cały świat. Jednak zazdrosne były trawy zazdrosne mchy i grzyby. Zazdrosne były ptaki o te drzew dzieci przybrane. Postanowiły więc własne ludy stworzyć lecz że nie z miłości a nienawiści ludy te zostały zrodzone negatywny wyraz w naszym świecie przyjęły. Mech stworzył orków a grzyby gobliny. Trawy wydały na świat Trolle a ptaki Razzaków. Rozgorzała wojna i drzewa stworzyły strażników lasu – Enty. Enty były silne i prowadziły dobrą walkę jako przywódcy wszelkich istot które wśród drzew znalazły schronienie. Jednak ludzie też chcieli pomóc tak jak syn chce pomóc ojcu w warsztacie. Drzewa jednak nie wiedziały kiedy i co ludziom może być potrzebne. Stworzyły magię natury i spisali ją w księdze liści taką jaką i ja posiadam. Najpotężniejszym czarem był dar natury dzięki któremu elfy mogły wyśpiewać konieczną broń. Najpotężniejszym rytuałem zaś rytuał Enta dzięki któremu każda armia mogła sprawić sobie generała. Krasnoludy bez magii natury sobie radziły. Nie dla nich patyk i liść gdy mają stal i kamień Ludzie zaś walczyli najlepiejw zwarciu i heroicznie ale o broń doborową musieli prosić elfów lub Krasnoludy. Wojna się skończyła ale czary pozostały na wypadek przyszłej walki. Jednak gdy drzewa były osłabione a wszelkie istoty rozumne uzbrojone demony zaczęły szeptać do ich umysłów „Zamiast być na łasce drzew lepiej zetnij je i zbuduj sobie chatę. Lepiej las wykarczuj i używaj na opał. Lepiej zwierzęta zapędź do zagród i trzymaj w niewoli. Ludzie, Krasnoludy i elfy teraz zwane wysokimi odwróciły się od drzew. Tylko elfy leśne jeszcze czasem przestrzegały dawnych reguł ale nawet oni odrzucili wegetarianizm. Discimini pękło serce a drzewa zamilkły. Lecz co poczniemy gdy zetniemy ostatnie? Co zrobimy gdy Enty wrócą by nas ukarać?
Potem zaśpiewał. Pieśń nie miała rymów ale wszyscy wiedzieli że to śpiew. Spiew do małej roślinki pod jego stopami.
- Połącz wszystkie gałęzie ze sobą i wydłuż pięciokrotnie. Niech kory się wyzbędą i niech utworzą szczelne naczynie. Niech każda gałąź w łuk się wygnie. Niech na jego zewnętrznej powierzchni wgłębienia runy wyznaczą. Niech będą one znaczyły „Kto chce się uczyć w magicznym w fachu niech wrzuci tutaj po miedziaku!”. - A po chwili- Tych co nie zapłacą też przyjmę!
Powiedział wyraźnie bardziej zmęczony niż przed magicznym pokazem. Rzekł później.
-Geron chłopce kupisz mi trochę ziela wzmacniającego. Jak mam ludzi nauczać słaniając się na nogach? Weź potem pieniądze zebrane i przynieś do mnie. Jeżeli jaki bizneself zechce ze mną pohandlować zapraszam go tutaj za pół godziny. Naukę za godzinę rozpocznę lecz najpierw przez te pół niech pod drzewem spocznę. Geron daj chętnym po liście składników. Znajdą ich w lesie na pewno bez liku. Wrócę tu jak tylko odpocznę i zobaczę kto do mnie przyszedł.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

3
Koło Hasmerona zebrało się kilkanaście osób. Niektórzy z zachwytem spoglądali na młodego mężczyznę, u niektórych widać było krzywe miny, wyraźne niezadowolenie. Ci drudzy odeszli, zaś zainteresowani pozostali i zaczęli zadawać pytania:
- Czyżby to co mówisz jest prawdą? Skąd taka pewność? - powiedział staruszek z wąsem do odchodzącego pod drzewo elfa. Nie zwrócił zbyt wiele uwagi na wykonany czar, zapewne nie jedno w życiu widział.
Nagle rozległy się rozmowy pomiędzy osobami, które przysłuchiwały się mowie. Kolejni zaczęli zadawać pytania, tym razem do przyjaciół Hasmerona.
- Czy to... trudne wykonać to... co zrobił z tą rośliną? - powiedział cicho chłopiec z wielkimi oczami od zdziwienia.
- Jak to możliwe, a co z naszymi bogami - Hyurin, Sulon... - zapytała kolejna osoba.
Po chwili Arun i Marun zostali otoczeni i obciążeni dziesiątkami pytań, za którymi nie potrafili nadążyć.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

4
-Widze że wszyscy jesteście zdziwieni tym co tu zaszło. Nie bójcie się jednak. Nie ubliżam waszym Bogom lecz mówię skąd pochodzą.-Powiedział Hesmeron- Przybywam tu jako nauczyciel i będę was uczył takich czarów jakich tu widzieliście. W rzeczywistości jak mówiłem nie są to żadne czary ale wyczerpująca komunikacja z rośliną i pomoc jej w wykonaniu prośby. Zaczniemy od czegoś prostego co pomorze wam w dalszej drodze. Od alki.
O, uwielbiamy ten moment.-Odezwali się dwaj alchemicy. Geron krzątał się wokół pomagając wszystkim przygotować się do nauki. Dwaj alchemicy szybko załapali iż też są winni tym ludziom pomoc. Kiedy już wszyscy byli gotowi minęła godzina i Hesmeron przemówił.
-Zgodnie z tym co Geron powiedział przynieśliście materiały. Nauczymy się teraz robić fajki i chyba że ktoś z was już ma takową i ziele co odświeża. Nazywano ją kiedyś alką bo była robiona z bulwy Buszmena zwanej też alkaloidem. Na początek bierzemy patyk i ostrożnie sokiem z kwasokrzewu kapiemy tak gdzie mają być otwory. Proszę fajka gotowa. A teraz jak alkę zrobić. Kamienie układamy ciasno tak by jak się je piaskiem posypie to ani odrobina nie spadła. Bierzemy róż dziesięć dziesięć garści trawy dziesięć garści mchu dziesięć goździków. Dziesięć kamieni. Dziesięć garści popiołu i dziesięć poziomek(krzaczek nie owoc) in a dziesięć garści słomy i trawy kładziemy a te na kamienie. Teraz wszystko wodą a potem sokiem z kwasokrzewu a na końcu przygotowanym przez was przed przyjściem naparem z bulwy Buszmena . Zostaną na grudki popalone teraz tylko kamieniem jak moździerzem rozetrzeć. Została odrobina. Alki garstka jedna a wy zmęczeni. Czas więc działanie wypróbować. Do fajki swojej wsypcie odrobinę i tylko kamieniem potrzyjcie a ogień buchnie bo mieszkać b ędzie w alce już zawsze. Zaciągnijcie się dymem. Czujecie? Zmęczenie was opuszcza. To czego was nauczyłem tylko dzięki tej tu księdze liści dokonałem. I z niej pochodzi wszelka inna wiedza którą przekazałem.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

5
- Niesamowite... - powiedział czterdziestoletni mężczyzna. - Nigdy w życiu nie próbowałem tak dobrego... zioła - zachwycał się dalej. - Zapisz mi gdzieś przepis, żebym nigdy nie zapomniał.
Kilka innych osób poprosiło o to samo.
- Naucz nas jeszcze czegoś, prosimy! - krzyczały dzieci, które przypatrywały się powstawaniu alki.
Zebrał się większy tłum. Ludzie zaczęli miedzy sobą rozmawiać. W końcu powstał niesamowity gwar, większy niż na zwykłym, zatłoczonym rynku.
Nagle w sam środek zbiorowiska wkroczyło dwóch elfich gwardzistów, ubranych w ciężkie zbroje i trzymających jednoręczne miecze przy pasie.
- Co tu się wyrabia? Co to za zbiorowisko? Zakłócacie spokój na rynku - powiedział jeden, niskim, nieprzyjemnym głosem. - Wytłumacz się - zwrócił się do Hasmerona, który był w centrum zainteresowania.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

6
Każdy ma prawo być tutaj. Wygłaszać opinię i nawoływać do zakupu. Ja oferuję wiedzę a nie jest moją winą jak na to reagują INNI. ?nie mam na nich wpływu. Czy gdyby wszyscy ludzie dyskutowali o biżuterii zawracalibyście głowy jej sprzedawcy? To stoisko jak każde inne tylko zamiast towarów oferuje wiedzę. Zresztą sami spróbujcie(jeśli chcecie to nie przekupstwo) czy informacja o tym że to zioło jest dobre nie jest prawdziwa?- Powiedział Hesmeron lekko poirytowany- Jestem tu by pomagać. Może król potrzebuje metody zrobienia dobrego łuku ze zwykłego patyka. Jeśli chcecie się uczyć nie odbiorę proszącym możliwości poznania.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

7
Strażnik przez chwilę patrzył na elfa zdenerwowanym wzrokiem. Otworzył usta, by coś powiedzieć, lecz zamknął je szybko i odwrócił się by odejść. Kiwnął do swojego towarzysza, a ten poszedł za nim.
- Gbur... - mruknął jeden z mężczyzn w tłumie.
Strażnik usłyszał to zatrzymał się naprzeciw tejże osoby. Patrzył mu głęboko w oczy. Niektórzy myśleli, że dojdzie do walki, lecz gwardzista po minucie spuścił wzrok i energicznym krokiem ruszył dalej.
Ostatnio zmieniony 30 cze 2014, 20:48 przez Sherds, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

8
Gdy odeszli Hesmeron kontynuował:
-Mogli się zapytać o rzeczy jakie ułatwiłby im życie. No ale cóż nic na siłę. Oczywiście nie spocznę dopóki nie nauczę was wszystkiego co wiem. Skoro znacie już alkę macie dość siły by dalej się uczyć. Będzie to inny przedmiot ułatwiający czarowanie. Jednak by go zrobić musicie najpierw poznać czar jaki jest do tego konieczny. Ten czar który na początku wzbudził tyle emocji. Ten czar to dar natury.Pozwala stworzyć z roślin. Dzięki temu według elfy niegdyś budowały swe domostwa. Rzeczy robione mocą tego czaru są zwykle bardzo nietrwałe ale nadal żywe i wprawny mag z łatwością zreperuje je i wzmocni. Rośliny ulegają jego woli i jeżeli każe drzewu się położyć albo zmienić kształt o no to zrobi. Musisz jednak dokładnie opowiedzieć o przemianach tej rośliny. Zgięcie tu zgięcie tam wędrówka atomów i niewidzialnych ciecz które ruszają się by ci pomóc. W przeciwieństwie do rytuału Enta raz zaakceptowana formuła już zawsze będzie działać. Już zrobienie tą metodą siekiery to zdarcie sobie gardła a co dopiero domu?! Spróbujcie poprosić drzewa o badyl który pomoże wam w czarowaniu. One już wiedzą o co chodzi. Jeśli osłabniecie zaciągnijcie alki. Potem powiem wam co dalej.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

9
Hasmeron

- Jak to poprosić? - zapytał jeden mężczyzna. - Przecież... - spoglądnął na czarodzieja i dalej zaczął się zastanawiać.
Nagle jedno z dzieci podbiegło do pobliskiego drzewa i zaczęło krzyczeć:
- Ej, daj mi patyk!
Nie widziało żadnych rezultatów, więc krzyknęło jeszcze raz, tym razem głośniej. Przechodnie zaczęli zwracać na nią uwagę. Niektórzy starali się ją uciszyć.
- Dawaj badyl, wiesz o co mi chodzi - dalej nawoływała.
Dziecko patrzyło na lekko chwiejące się na wietrze drzewo i poirytowane wróciło do grupy.
Melawen Szedł po rynku cichymi, powolnymi krokami. Rozglądał się wokoło, przysłuchiwał się przechodniom. Przystawał czasem obok grup, by posłuchać plotek, jednak żadnej sensownej wiadomości nie udało mu się zdobyć. Poszukiwał sposobu na zarobek.
Po dłuższym czasie przeciskaniu się przez tłum, przystanął przy jednym ze stoisk ze zwierzętami. Stary kupiec sprzedający drób był wyraźnie niezadowolony. Przeklinał strażników, pluł im w twarz i wymachiwał nerwowo rękami.
- Słuchaj, wy tu pilnujecie porządku. Jak mogło dojść, do takiej tragedii! - darł się na cały głos. Wszyscy w okolicy zwrócili na niego uwagę, w tym Melawen, który przystanął gdzieś z boku, z kapturem narzuconym na głowę. - Poślę skargę do zarządcy tego miasta. To był mój cały dobytek! - staruszek jeszcze bardziej się zdenerwował, zaczęły mu się trząść ręce.
- Spokojnie... - mówił jeden gwardzista - na pewno się znajdzie złodzieja. Nie mógł daleko uciec.
Na słowo "złodziej", Melawen natychmiast zareagował. To mogła być okazja, by zarobić nieco pieniędzy. Gdy zbiorowisko się rozeszło, elf podszedł do kupca, oparł się łokciem o ladę i zaczął zadawać pytania o wygląd i rzeczy skradzione.
- Widziałem go... Miał ciemnozielony kaptur i skórzany kaftan... Zabrał cztery kury i dwie sakiewki złota, cały mój dorobek! - podniósł na chwilę głos, ale zaraz ochłonął - co ty... chcesz go złapać? - zapytał po chwili.
Melawen nic nie odpowiedział i oddalił się powoli.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

10
Melawen spokojnie odszedł od kupca myśląc intensywnie jak złapać złodziejaszka. Było kilka możliwości, ale niektóre wymagały zbyt dużo czasu, a on tyle nie miał.
"Przecież nie będę tygodniami próbował przeniknąć do gildii... ten kupiec i tak pewnie da mi tylko garść monet."- myślał ponuro.
W końcu znalazł w miarę prosty i tani sposób na dorwanie złodzieja.
“Kto najczęściej wszystko wie? Ktoś kto za odpowiednią liczbę monet powie wszystko... no tak żebrak!”
Na jego twarzy zawitał delikatny uśmieszek. Zaczął się oglądać za obdartymi kalekami w okolicy. Przepyta każdego podając “dokładny” opis złodzieja, który otrzymał od kupca. Żebraków nikt nie zauważa i często wyłapują cenne informacje z osób które myślą że nikt ich nie słyszy.
“Może któryś z nich nawet wie gdzie ten złodziej mógł pójść? Najpierw będę miły i będę oferował kilka monet za informacje. Jeżeli nic nie będą widzieli to nie dam im złamanego srebrnika i zapytam następnego... ale jeśli któryś zdradzi po sobie iż wie bardzo dużo to nie będę się wykosztowywał po prostu dyskretnie przyklęknę i wymownie sięgnę po nóż... lecz go nie wyciągnę i cicho każe mu powiedzieć wszystko co wie albo go wykastruje. Dzięki temu nie wydam ani grosza.”
Myślał dalej spokojnie i bez krzty humoru.
“Tak... to odpowiedni groźba dla żebraka... nad żebrakiem bez oka by się litowali... ale jak pokazać przechodnią że faktycznie nie ma się jaj? Ale jeżeli żebracy nic ni będą wiedzieli to trza szybko pójść do dzielnicy o najgorszej sławie i rozejrzeć się za karczmą lub dać komuś łapówkę i pytać o czarny rynek... ale na razie popytam biedaków... jak któryś zacznie krzyczeć to nóż pod żebro i wiejemy."
Jednak zanim zaczął wybadywać biedotę naciągnął kaptur aby ukryć białe włosy logicznie rozumując.
"Jeżeli zacznę rozpytywać w kapturze to jak doniosą o tym jakoś złodziejowi to nie będzie wiedział kto go szuka... a po tym mieście chodzi zbyt wiele siwych osób bez zmarszczek."
Spoiler:

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

11
Ach zapomniałem że nie wypaliliście tyle alki by umysł działał na wyższym poziomie.- Powiedział Hesmeron przepraszającym tonem.- Inni uczniowie wypalili całe kilogramy zanim pojęli to bez wytłumaczenie. Musicie bowiem wiedzieć że alka nie tylko jest świetna w smaku i cudownie odświeża ale też korzystnie oddziałuje na umysł i ciało. Poszukajcie w sobie naturalnej części umysłu. Nieskażonej chorobami cywilizacji. Wyobraźcie sobie ją jakolinę która łączy was z drzewami. Teraz dotknijcie spokojnie drzewa zamknijcie oczy i uspokujcie się a następnie wyobrażacie sobie to czego oczekujecie. Pozwólcie działać naturze i nie myślcie o niczym innym. Osobom którym się nie udaje proszę o spożycie większej ilości alki.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

12
Wszyscy

Nagle sypnęło śniegiem i powietrze się oziębiło. Część ludzi przebywających na agorze, powróciła do domów, by się ogrzać. Rynek stał się bardziej "przejrzysty". Pozostali kupcy, skąpo ubrane jawnogrzesznice pod lupanarem, mieszkańcy i przybysze robiący zakupy oraz nieliczni przechodnie.

Hesmeron

- Czy to jest na pewno zdrowe? - zapytała kobieta zaciągająca się fajką z Alką. - Wierci mnie w brzuchu, nie dobrze mi - zrobiła krzywą minę.
Kilka osób miało podobne objawy, zaczęli odchodzić od grupy zebranej wokół Hasmerona.
- Uch... zimno się robi. Dzieci wracajmy do domu - zawołał ojciec trójkę swoich pociech.
Po chwili pozostało kilka osób - trzech dorosłych elfów i jedna, młoda kobieta rasy ludzkiej.

Wszyscy

Śnieg zaostrzył się. Na rynku zaczęło sypać jak kaszą na stół. W dodatku temperatura drastycznie spadła. Kupcy stracili klientów, więc część zwinęła swoje stoiska i poszła do gospody ogrzać się przy ogniu i piwie.

Melawen

Przechadzając się spokojnie po prawie spustoszałym rynku, rozglądał się uważnie. Zaglądał w przeróżne zakątki i zakamarki. Będąc koło jednego z przyrynkowych warsztatów zauważył okrytego brudnymi i chyba zakrwawionymi szmatami biedaka, leżącego pod niewielkim tarasem. Przyjrzał mu się dokładnie i podszedł bliżej nie spuszczając z niego wzroku. Miał nadzieję zdobyć potrzebne mu informacje.
Ostatnio zmieniony 01 lip 2014, 16:31 przez Sherds, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

13
Humor Melawena uległ nieznacznemu poprawieniu.
"Śnieg... akurat teraz. Bardzo dobrze... nowy argument żeby zachęcić żebraka do gadania... no i większość ludzi poszła więc jak będzie się rzucać to nikt mu nie przyjdzie z pomocą i będę mógł go spokojnie szantażować... najpierw do niego podejdę, zapytam jak się żyje i zaoferuje trochę monet za pewną informacje i jeżeli na jego twarzy zagości strach lub jakaś nędzna imitacja naiwności to przykucnę i sięgnę po sztylet... i wtedy zdobędę informacje. A jeżeli będzie się choć troszkę opierał... walnę go zaciśniętą pięścią w brzuch, a potem jeżeli będzie dalej stawiał opór to po jakimś czasie będzie błagał żebym go zapytał. "
Niektórzy mogliby się zdziwić czemu stosuje tak brutalne metody. Z pozoru nie miału ku temu powodu. Nie przynosiło mu to szczęścia, a także się tym nie brzydził. Nie... on tego po prostu... nie widział. W jego umyśle powił się cel... starał się zawsze mieć jakiś cel. Bez niego był niczym, bo do czego służy ostrze trzymane w pochwie? Wtedy nie widział w życiu sensu. Ale teraz miał jeden cel i musiał go osiągnąć. Musiał dorwać złodzieja drobiu i nie obchodziło go czy będzie to kosztować kogoś życie. Jego umysł rozumiał tylko jedno ograniczenie. Pieniądze. Im większa zapłata tym na więcej sobie pozwalał... ale życie i zdrowie żebraka nie było wiele warte. Spokojnie podszedł do przyszłego informatora (czy też nieszczęśnika) i przyjaznym głosem zapytał.
- Witaj przyjacielu - rzekł, ale słowo "przyjaciel" zabrzmiało jakby mówił nic nie wartego kawałka śmieci.
Przyklęknął szybko przed żebrakiem lecz dal pewności wolał nie podochodzić zbyt blisko. Te zakrwawione szmaty mogły oznaczać rany... ale też jakąś chorobę.
- Wydaje mi się że nie chcesz tu siedzieć cały dzień na mrozie... prawda? Widzisz... dzisiaj jest chyba twój szczęśliwy dzień. -Sięgnął do sakiewki w której trzymał część swego skromnego majątku i wyjął 6 srebrne monety. "Bądźmy dal biedaka przez chwile jak wybawienie... to go zachęci."- Widzisz je?- jednak zacisnął szybko pieść aby żebrak ich mu nie wydarł- Mogą być twoje... ale nie za darmo. Szukam pewnej osoby... pewnego człowieka. nosi zazwyczaj ciemnozielony kaptur i zwykły skórzany kaftan więc raczej trudno go dojrzeć... ale widziałeś może kogoś z kapturem niosącego gdzieś cztery kury?
Uważnie patrzył w twarz żebraka. Jeśli dojrzy przestrach lub cokolwiek sygnalizującego że coś wie. To sięgnie po nóż i każe mu mówić. A potem... może da mu tak z cztery monety. A jeżeli żebrak po prostu odpowie... to da mu wszystkie sześć.
"Niech się biedak upije tanią wódką z czarnego rynku nim gildia przyjdzie go załatwić... wtedy będzie odpowiadał bez ładu i składu i niczego się od niego nie dowiedzą."
Ostatnio zmieniony 01 lip 2014, 15:27 przez Melawen, łącznie zmieniany 1 raz.
Spoiler:

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

14
Więc to już chyba czas by nauczyć się wpływać na pogodę. Jednak zanim przejdziemy do szczegółów najpierw musicie uwolnić ta umiejętność z badyla. Na początku wasz badyl może wam tylko nieco zwiększyć moc i ofiaruje wam podstawowe umiejętności. By odblokować inne należy wezwać nimfę do swojego badyla. Nimfy są bardzo łatwe do złapania. Wystarczy opowiedzieć im jakąś historię a będą ci służyć do końca twych dni. Ta umiejętność przydaje się w takie zimne dni.-Powiedział Hesmeron podnosząc głos by usłyszeli go odchodzący.-Pewnie znacie jakieś fajne historie co? Dam wam przykład jak się przyzywa nimfe. Każdy rodzaj nimf będzie cię słuchał tylko jeżeli wypowiecie odpowiednią formułkę i tak dla:
nimf pogody- Eus anamis heritopat. Sewen tu rombi ozart. Kener fat mon okos alas. Tir to cluba.
nimfy lasu- Eus anadi moter. Sandi oroko sotel. Pata reno so grana. Entali some antlana.
nimfy wody- Eus atawis resonabi. Lokomit saliwati. Atamatu tega nepta. Unti lana asta zmana.
nimfy urodzaju- Eus cant obreone. Ata wita corleone. Pinte rona sate mai. Ontu ekset endi tal.
nimfy czasu- Tart cronia alta moni. Titur astia mentaloni. Anti gremoria nistwidi. Agadu satinav olonimi.

No to spróbujmy. Powtarzajcie za mną. Eus anamis heritopat. Sewen tu rombi ozart. Kener fat mon okos alas. Tir to cluba.
Był sobie kiedyś wąż. Wąż ten nie chciał pełzać po ziemi jak jego pobratymcy. Chciał wznieść się wysoko do gwiazd. Pobratymcy naśmiewali się z niego i mówili iż jest niespełna rozumu. Postanowił udać się na wyprawę do Discimini myśląc że największa matka co sięga aż do nieba musi znać odpowiedź na jego pytanie. Droga wiodła przez gorę morze i równiny Razzaców.
Na górze spotkał smoka którego mama próbowała nauczyć latania.Gdy wyjawił smoczycy swój problem ta bez wahania zrzuciła go ze skały. Gdy wąż spadał zdołał się uczepić gałęzi i wdrapać na górę. Gdy smoczyca zapytała się jak miną lot ten odszedł. Gdy dotarł do morza pożalił się wężowi morskiemu ze swojego problemu. Ten powiedział że może najpierw nauczy się pływać. Widział bowiem ryby latające i powiedział że jakoś trzeba zacząć. Wąż skoczył do morza i zaczął się topić. Cudem chwycił się kładki i dopłyną do równin Razzaków. Gdy tym ptakopodobnym istotom zwierzył się z problemów jeden z Razzaków powiedział iż żeby przemienić się w stworzenie latające trzeba dużo jeść tak jak oni przemieniają się w Latające Lewentua. Wąż został na równinach lecz jedynym skutkiem obżarstwa był ból i niestrawności. Kiedy dotarł wreszcie do Discimini i jej się pożalił ona powiedziała"Już smakowałeś lotu i pływania. Wyrwałeś się z ideologicznej klatki węży i stałeś się wolny." Wąż był szczęśliwy i został obok matki. A kiedy umarł przeniósł się na niebo tworząc gwiazdozbiór węża.
Badyl rozjaśniał blaskiem
- A więc teraz... -Spojrzał w stronę żebraka i chyba alka musiała poprawić mu słuch bo powiedział- Może najpierw wypróbujemy zaklęcie śledzenia wybranej osoby. To może oduczyć tamtego faceta zawracania głowy trędowatemu i może mu pomoże?- Powiedział tak głośno by tamten go usłyszał.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

15
Hesmeron

Nagle na rynek wkroczyła gwardia. Tym razem liczniejsza niż poprzednio. Dziesięciu ciężko uzbrojonych strażników podeszło do Hasmerona, jego towarzyszy oraz grupy, która była zaciekawiona jego dokonaniami. Jeden żołnierzy rozwinął zwitek papieru i zaczął czytać:
- W imieniu zarządcy tego miasta, nakazuję ci zaprzestać działania na terenie tego rynku jak i miasta - mówił to z twardą, stanowczą miną. W jego głosie wyraźnie było słychać powagę sytuacji. - Dostaliśmy wiadomość, że odbywają się tutaj "degustacje" ziół niesprecyzowanych przez prawo. Mamy nakaz konfiskaty wszelakich posiadanych przez was składników oraz produktu. Zostaną on wysłany do uczonych, by mogli określić specyfikacje tego "zioła". Oddaj co masz, oddal się, a nie zostaniesz ukarany - zwinął listę i spojrzał na elfa czekając na jego reakcję.

Melawen

Żebrak zaczął pokazywać gesty rękami. Ruszał ustami, ale z gardła wydobywały się tylko przedziwne pomruki i jęki. Oczy jego błyszczały z przestraszenia, a głową ruszał przecząco. Raz na jakiś czas wskazywał na swoje brudne szmaty i głośno wciągał katar. Było widać, że jest przeziębiony.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”