Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

31
Septo dość szybko dowiedział się imienia młodej dziewczyny. -Miło poznać Luci. Odpowiedział lekko się kłaniając, wtedy powoli kupiec podsunął się do niego. Jakby coś kombinując. Zaintrygowało to nieco Septo, już myślał że dowie się czegoś ciekawego, może o dziewczynie, a może o czymś innym i wtedy jednak lekko się zawiódł. Sprawiło to ze postanowił zażartować. -Właściwie to szukam potwierdzenia że pochodzę z szlacheckiego rodu. A i ze w spadku pozostawiono mi naprawdę sporo bogactwa. Które mógł bym przebalować. I uśmiechnął się do Ariego. Z lekkim możliwe że złośliwym uśmiechem. Tak jak to typowy podły drań nie chciał nic kupić od kupca, a jedynie go męczył swoim ciężkim żartem. Następnie postanowił już nie bawić się w podchody i spokojnie powiedział. -Kiedy przejeżdżałem obok wydawało mi się że szukacie kogoś do ochrony czy też pomocy. A tak się akurat składa że poszukuję pracy. Dlatego wydaje mi się że mogli byśmy się jakoś dogadać w tej kwestii. Oczywiście jeśli towarzyszka się zgodzi. I popatrzył na nią dość przyjaźnie. W końcu istniało prawdopodobieństwo że jest jakoś ważna dla kupca. Nieco intrygowało go to, co było w tej dziewczynce że została z tym dość wiekowym kupcem. Czegoś tutaj nie rozumiał.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

32
Dziewczyna rozejrzała się nerwowo po zgromadzonych na rynku, gdy Pan Kruk zrobił ruch w kierunku nowo przybyłego. Ukucnęła na powozie jakby starając się schować za jego zawartością i dalej śledziła wzrokiem poczynania mężczyzn. Nie ukrywając, odpowiedź jej towarzysza nieco ją rozczarowała, choć była całkowicie zgodna z prawdą. Nie do końca rozumiała tą jego cechę, czyżby ten obcy zasługiwał na takie informacje? Lucy miała skłonność do kłamania w sytuacjach, gdy nie czuła się bezpiecznie... często bez najmniejszego nawet pomyślunku, byle uniknąć pytania. Kolejna wymiana zdań miała zapewne na celu rozluźnienie atmosfery, ale ona nie dawała się nabrać na takie tanie sztuczki. Ktoś musiał w końcu zachować czujność.
- Ja jestem od ochrony - kłamstewko wymsknęło jej się samo, nim zdążyła je powstrzymać. Nie chciała, aby wyczuł u nich słabość, gdyż mógł uznać za łatwy cel. Spodziewała się, że Pan Kruk może się na nią gniewać, dlatego unikała patrzenia mu w oczy.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

33
Mężczyzna podejrzewał, że Septo będzie go maltretował swoim specyficznym poczuciem humoru, jak to prawie zawsze miał w zwyczaju. Cały czas pilnując, czy lepkie rączki nie próbują okraść jego ciężko zarobionego dobytku, przystąpił do nieoficjalnych pertraktacji
z Septo w sprawie pracy. A raczej przystąpiłby do nich, gdyby nagle jego towarzyszka nie wyrwała się ze swoim małym kłamstwem. Małym, ale jednak kłamstwem:
-Mhm, Postrach lokalnych bandytów.Rzucił z przekąsem. Wiedział, że Lucia będzie wypominać mu ten brak poszanowania, ale powinna jednak wiedzieć, że nie przerywa się kupcowi w trakcie rozmowy. Podróżuje z nim na tyle, że powinna zdawać sobie z tego sprawę -
A co do pracy, to rzeczywiście, poszukuję kilku towarzyszy broni do naszej małej kompani. Jak wiesz, płacę na czas. - przerwał, rozglądając się wokół - To jak?

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

34
Septo spostrzegł że dziewczyna która kryła się w pewnym sensie przed nim nagle wyleciała z dość odważnym tekstem. Sprawiło to ze zaczął on mieć pewne zmartwienia. Jak i dość spore zdziwienie. W końcu były to ostre słowa. Możliwe że wiek nie grał tutaj roli a bardziej chodziło o uprzedzenia Septo. Wiedział że co prawda kobiety bywają straszne. Jednak dziewczynka nie wyglądała na taką. Dlatego postanowił na nią mieć oko. Nie rozumiał jej, brał jej słowa bardziej za żart. Sprawiło to że uśmiechnął się. I odpowiedział. -Dobrze kapitanie ochrony karawany. Liczę na twą pomoc. W sumie wydawało mu się to dość wesołe, w końcu kryła się w niej ta zadziorność, która mogła być potencjalną siłą do przetrwania. następnie popatrzył czy czasem kupiec coś mu z tej bliskości nie próbuje zawinąć z konia i powiedział. -Akceptuję umowę. I wtedy zsiadł z konia robiąc w pewnym sensie mniejszy choć nadal nie był zbyt mały. I podał rękę do Ariego pieczętując umowę uściskiem dłoni. W rękawicy oczywiście w końcu nie ustalili szczegółów. Właśnie teraz rozpoczęły się negocjacje. -Tylko wiesz mam nadzieję że nie umrę z głodu. Więc oczekuję twojej oferty wynagrodzenia. W końcu nie znał stanu majątku kupca, temu najpierw chciał wysłuchać ile on ma do zaoferowania liczył że chociaż 10-20 gryfów za dzień. W końcu jeden kufel porządnego piwa dziennie to absolutne minimum do życia.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

35
Mężczyzna widać uciszył swoim komentarzem małą Lucię. Septo dołożył od siebie kilka prześmiewczych komentarzy. Miał tylko nadzieję że nie obrazi się za takie frywolne żarty, na które pozwalali sobie starzy znajomi. Nie rozumiał jej zachowania, ale jeszcze musi się nauczyć obchodzenia z dzieciakami jej pokroju. Septo zaakceptował wstępne ustalenie na przyłączenie się do ochrony karawany. Punkt dla nich. Arineux nie miał zamiaru oszukiwać swojego nowego kompana:
-Na początek mogę ci zaproponować... hmm... 60 gryfów za tydzień. Co ty na to? Zapytał, patrząc na swojego rozmówcę przeszywającym spojrzeniem. Miał wprawę w rozmowach z najemnikami tego typu, podanie kwoty tygodniowej zawsze skutkuje lepszym nastawieniem, w końcu wydaje się to taka fura pieniędzy. W międzyczasie pilnował towaru, w końcu był on sporo warty.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

36
Pan Kruk wyraził swoje wątpliwości co do jej siły, ale tak naprawdę nie wiele o niej wiedział. Może i była jeszcze dzieckiem ale z pewnością mogła go kiedyś uratować, miała tylko nadzieję, że nie będzie ku temu okazji. Słowa Septo potraktowała więc poważnym skinieniem głowy, choć doskonale wiedziała, że sobie z niej żartował. Trochę jej się nudziło, gdy dorośli uzgadniali szczegóły dlatego rozglądała się po nowym dla niej miejscu, jednym uchem cały czas nasłuchując. Straciła równowagę i prawie spadła z wozu, gdy usłyszała ile oferował Septo Pan Kruk. Jej uwaga natychmiast powróciła na mężczyzn. - Sześćdziesiąt!? - Zawołała do głębi przejęta słysząc o takiej kwocie. Zaraz... jak to się stało, że jej nie płacił ani grosza poza jedzeniem i ubraniem? Harowała jak wół, Sulan jej świadkiem, a ten po prostu sobie przylazł w tej swojej zbroi i od razu miał. - Musi być z pana niezły fachowiec, spodziewam się wielkich czynów. - Powiedziała wyobrażając sobie jak robi za nich dosłownie wszystko. Wiedziała bowiem, że sama by na jego miejscu zrobiła.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

37
Septo miał podobną reakcję jak Lucia. Była jednak ona w skrajnie drugą stronę. Już miał patrzeć na Ariego czy on jest poważny. Kiedy dostrzegł że Lucia aż niemal spadła z wozu. Sprawiło to że po chwili powiedział. -To chyba lepiej poszukam innej pracy, wyżywienie w tych czasach kosztuje drożej. I patrzył na Ariego zupełnie poważnie. W jego myślach pojawiły się dziwne przemyślenia. Ten interes był zdecydowanie trefny. Nie dość że ryzyko śmierci to do tego jeszcze płaca głodowa jak dla zwykłego kmiotka pomagiera. Septo wiedział że oferowanie takiej płacy jest wręcz głupie. W końcu to co trzymało najemników po stronie kupca to pieniądze które otrzymają za pracę. Gdy są one tak absurdalnie niskie to tylko kwestia czasu aby ich nastawienie do pracodawcy zmieniło się. Nie raz można było usłyszeć o tym jak ochrona ograbiła kupca który nie płacił. Speto postanowił jednak zapytać. -Jest może coś jeszcze oprócz tej ilości monet ? W końcu może coś jeszcze kupiec miał do zaoferowania.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

38
Mężczyzna nie spodziewał się, że Septo przyjmie tą ofertę. Nie był pierwszym lepszym ćwierć-inteligentnym najemnikiem z którymi musiał użerać się w przeszłości.
Zapomniał o tym i momentalnie odczuł transakcyjny błąd po jego reakcji. Lucia nadawała w tle swoje.
Zaczynało to powoli irytować kupca, ale jako osoba o stalowych nerwach musiał opanować swoje emocje i chłodno kalkulować. Po chwili zastanowienia wystawił rękę na znak propozycji i powiedział:
-Racja, taka oferta to nie dla ludzi o twoim doświadczeniu, Septo, wybacz. Twoje celne oko powinno być warte 17 gryfów. Co ty na to? Wyskoczył z ofertą. W razie czego mógł zaoferować coś ze swoich towarów, część z nich jednak chciał zostawić. Zwłaszcza beczkę elfickiego, wybornego wina, która mogła opłacić całą kompanię najemników. 15 gryfów w opinii Arineuxa było w miarę uczciwą ceną, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Około 120 gryfów na tydzień brzmi znacznie lepiej od 60. Miał nadzieję że tym razem Septo się zgodzi, i nie będzie musiał szukać innego najemnika do swojej małej kompani. W międzyczasie mężczyzna przyglądał się towarom, wyceniając je mniej więcej. Koszty rosną... trzeba będzie zwiększyć obroty, jeżeli chcemy wyjść na swoje. Pomyślał.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

39
Septo popatrzył tak na Ariego i zastawiał się co począć. Czuć było biedę od tego kupca. To był fakt. Septo raczej nie należał do ludzi którzy pracują dlatego że poczują jakąś szlachetną potrzebę pomocy. Z drugiej strony Ari był dość interesującym osobnikiem. Do tego ta dziewczyna... Septo popatrzył na wóz potem na dziewczynę, następnie na Ariego. -Niech stracę będę waszym fachowcem od ochrony. Za 120 gryfów na tydzień. Ale nie liczcie na cuda za takie pieniądze nie zamieram walczyć z jakimś szczególnym narażeniem życia dla towaru. To kosztuje extra. Tak musiał postawić sprawę jasno. Nie zamierzał ginąc szlachetnie w obronie wozu z towarem za który i tak niewiele dostaje. Nadal jednak czuł się tym zmieszany w co on się znowu wpierdzielił. No nic najwyżej gdy będzie rozsądna okazja to się zwolni z tego całego wątpliwego interesu. lub też będzie renegocjował. Jedno było pewne jak na razie udało się zakończyć negocjacje. Nadal jego zmysł interesu miał wątpliwości. Bardzo spore wątpliwości. Jednak spokojnie złapał za lejce swojego konia i przeprowadził go bardziej do koni które odpowiadały za ich wóz aby spokojnie siedział tam poznając inne konie. Następnie spokojnie podszedł rzucając ogólne. -Więc jakie macie plany ? I spokojnie zaczął czynić swoją pracę oglądał nieco wóz jak i towar aby być w stanie go rozpoznać. W końcu ktoś mógł próbować coś ukraść. A następnie spokojnie ustał gdzieś przy straganie zachowując czujność w razie gdyby przybyli jacyś nowi klienci.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

40
Mężczyzna spokojnie wsłuchiwał się w słowa przyszłego najemnika. 120 gryfów na tydzień... Kwota dość spora, ale bezpieczeństwo przede wszystkim. Arineux Musi zatrudnić jednego lub dwóch ludzi do pomocy, karawana w końcu sama się nie zabezpieczy. Kupiec słyszał plotki o wzmożonej aktywności leśnych rabusiów, którzy tylko czyhali na takie niezabezpieczone transporty.
-Mhm... Odparł na słowa Septo. To po co on się zaciąga, jak nie ma zamiaru walczyć. W tym momencie Arineux zaczął zastanawiać się, czy zatrudnienie takiego najemnika w ogóle ma jakiś sens. Po co on w tej kompani? Odszedł na chwilę i zaczął przekładać towary na straganie. Ani jednego zainteresowanego? Biada mi... Pomyślał i rozglądał się na potencjalnymi kupcami chętnymi kupić od niego jakiś z wystawionych towarów. Mimo jakości, jakie prezentowały jego towary, nikt nie kwapił się nawet do zainteresowania.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

41
Nie dziwota, bo i kupiec miał towary, które przeciętnego mieszczanina niewiele obchodzą. W normalnych okolicznościach pewnie ta posucha w transakcjach trochę by jeszcze potrwała, ale akurat tak się składało, że widmo wojny dostrzegali już osobnicy najbardziej nawet na politykę obojętni, a zamieszki skłaniały prześladowanych ludzi do zbrojenia się.

Pierwej pojawiło się trzech przedstawicieli stanu plebejskiego, ewidentnie reprezentujących rasę ludzką. Mieli na sobie poplamione koszule, wyliniałe kubraki z włosiem, luźne spodnie i brudne, przechodzone buciory, zaś przy opaskach noże i pałki. Element - bardzo łatwo poznać. Patrzy na takiego i wiesz, co myśleć: zbir, oprych, wykidajło, mordobij.

- Te... tutaj. - Wskazał palcem najwyższy, najgroźniej wyglądający typ; pokazał na kordelas.
- We ciemno uliczke jak się patrzy, nie? Hehe... Ile to? - Spojrzał na kupca z kruczą maską na gębie, szczerząc się resztką gnijących zębów.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

42
Mężczyzna spokojnie rozmawiał ze swoim nowym towarzyszem na temat nowo zawiązanej współpracy. Wszystko mieli praktycznie dogadane, a jedyne co im pozostało, to wyruszyć w świat sprzedawać wszelakie dobra ludziom potrzebującym. Nagle jednak pojawili się zainteresowani. Nie wyglądali na ludzi majętnych. Arineux już po pierwszym spojrzeniu domyślił się, co to za typ człowieka. Broń przez nich zakupiona użyta zostanie zapewne w gość niegodziwym celu, jakim może być napadnięcie na karawanę kupca, takiego jakim jest sam. Stąd też chwila zawahania. Nie trwała ona jednak długo, u Ariego zew pieniądza w większości przypadków wygrywał. Miał jednak plan na rozegranie tej sytuacji:
-Witajcie, mości panowie - powiedział podniosłym tonem, chcąc wzbudzić u nich poczucie wyższej wartości aniżeli ta przez nich reprezentowana - cóż za wspaniały wybór. Wziął kordelas do ręki i przejechał palcem po płaskiej powierzchni miecza - broń idealna, dla ludzi o bardzo dobrym guście - kontynuował. Szopka, którą zawsze odstawiał z klientami, działała tym lepiej, im gorzej wyglądał potencjalny nabywca dobra. A ci tutaj wyglądali wręcz jak podręcznikowy przypadek- Kwota? jedyne 180 gryfów! Rzucił wygórowaną cenę, licząc na to, że albo potargują się z nim odrobinę, albo kupią tak, dając się nieco naciągnąć. Prze lustrował ich dyskretnie wzrokiem, dalej "podziwiając" kunszt z jakim wykonany został miecz. A potencjalni kupcy mieli widzieć, że do czynienia mają z bronią pierwszej jakości.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

43
Septo widząc nowych klientów poczuł takie nieodparte uczucie że lepiej teraz zachować szczególną ostrożność. Starał się ich mieć na oku. Jednak nie skupiał się tylko na nich miał wrażenie że tu i tak niewiele zrobią, za to mogą być klasyczną dywersją dla bardziej zręcznego towarzysza. Dlatego delikatnie położył rękę na ramieniu Luci i powiedział cicho do niej. -Zobacz z drugiej strony pilnuj wozu i koni. Mogą odwracać uwagę. Miało to dwa plusy po pierwsze większe pole widzenia, a oszczędzi komentarzy w stronę bardzo młodej dziewczyny. Jak i urojeń w umysłach tych "klientów". Samemu wyprostował się, zyskując może z centymetr wzrostu stając tak aby mieć dobre pole widzenia. Mentalnie przygotowując się na najgorsze. Że jakoś złapią Ariego i będą próbowali cudować. Choć to było by raczej głupie z ich strony. Starał się też ogarniać czy coś innego nietypowego nie dzieje się w międzyczasie. Na razie nie chwycił za luk, w końcu nikt jeszcze nikomu nie groził w miejscu publicznym.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

44
- Ha! Chyba za trzy, nie? - Zbir się wyszczerzył, wbijając spojrzenie w kupca.
- Toć u kowala taniej wyjdzie, i pewne będzie. - Rzucił jeden z kompanów, machając jakby ręką na cały ten biznes z bronią.
- Cichaj, Dug. - Burknął interesant, nie spuszczając wzroku z kupca o ptasiej masce. Czekał na propozycję.

Uważnym być nie jest źle. Na takich targach zwykle sakiewki rzezają, bo i tutaj nijak uciec by było z towarem, szczególnie, że straż w ciągłej teraz jest gotowości. To znaczy... nic się, chwała bogom, nie przydarzyło, i na żadne turbacje się nie zanosiło, choć pozory to zawsze tylko pozory.
Z całą pewnością jednak strzelanie z łuku - o ile był przygotowany; cięciwę należało ściągać, gdy łuk nie był w nieużywaniu (oczywiście w miarę rozsądku, aby nie czynić się bezbronnym) - niemądre było, bo oznaczało trupa lub rannego, a to z kolei problemy ze strażą.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

45
Mężczyzna z lekkim zaciekawieniem przysłuchiwał się swoim rozmówcą, chwytając jedną ręką za rękojeść miecza. Druga powędrowała w stronę nieodłącznego kompana kruczego kupca, a mianowicie fajki z tytoniem w środku. Zaciągnął się i wypuścił dym z ust, przybliżając ostrze do siebie. Było tak dobrze wykonane, że bez problemu można było się w nim przejrzeć, a promienie słońca przedostające się na rynek, odbijały się od płaskiej powierzchni. Jeden z rabusiów zainteresowany był kupnem, a na pewno jego zainteresowanie wzbudził sam oręż. W okolicy takiego nie było, w tych okolicach to niemały rarytas, który swoje kosztować musi:
[/akapit]-Widzę, że się dogadamy- Powiedział do zainteresowanego, który jako jedyny dalej chciał dyskutować z nim na temat zakupu miecza używanego głównie przez marynarzy- Na początku może lekko przesadziłem z ceną. 180 gryfów to rzeczywiście może być nieco za dużo. Dlatego - zaciągnął się fajką i wypuścił kolejną smużkę dymu na bok - proponuję 140 gryfów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”