Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

16
Melawen wstał i cofnął się o krok. Spojrzał na człowieka ze zdziwieniem i lekki zainteresowaniem.
postanowił mu zadawać po kolei pytania. Powiedział więc.
- Nic w ten sposób nie zrozumiem... robimy tak. Zadaje pytanie a ty kręcisz głową na tak lub nie.
Pozbierał myśli i wyobraził sobie jak pokierować rozmowę.

"- Po pierwsze... jesteś chory na coś zaraźliwego?
Poczeka na odpowiedź i jeżeli on pokiwa na tak cofnie się o jeszcze jeden krok.
- Po drugie... jesteś niemy?
Potem poczeka na jakiś znak i zada następne pytanie.
- Po trzecie... widziałeś tego zatraconego faceta w kapturze i z kurczami?
a jeśli tak to pokaż w którą stronę poszedł.
Jeżeli chory będzie się opierał ze wskazaniem kierunku a będzie po nim widać że coś wie to zada ostatnie pytanie.
- W takim razie po czwarte... chcesz stracić jakąś kończynę? Nie? To pokaż gdzie on poszedł."

Jeżeli facet jest chory to on Melawen ma strzały... może go nimi dźgać z odległości ok 1,5 metra licząc jego ramie... ale tylko jak będzie się mocno opierał. Ale jeżeli ten nieszczęśnik będzie przy zadawaniu pytań wyglądał naprawdę nic nie wiedział to pójdzie do tego dziwaka co go zaczepił... ale na razie wszystko wskazywało że wdepnął w niezłe gówno bo straż rekwirowała jego rzeczy.
"To magik...albo szarlatan. Nie przepadam za nimi, ale jak tego tutaj straż nie lubi a to znaczy że nie jest jakiś taki nieskalany więc może to nawet ktoś z kim można robić interesy... najpierw popytam żebraka i jak nic nie uzyskam to potem do niego pójdę... i tak musi teraz załatwić sprawy ze strażą."
Spoiler:

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

17
Tylko że my już nic nie mamy. Wszystko spożylismy- Powiedział Hesmeron. Potem skiną na przyjaciół by zaczeli zwijać manatki. Zresztą nie mia ł już nic do roboty w Nowym Hollar. Musiał znaleźć gdzieś miejsce gdzie będzie mógł spokojnie pomyśleć. Geron pewnie czekał na niego pod dębem w Fenistey. Nikt nie zauważył jak chłopak się ulatnia. Miał znaleźć wskazówki do odczarowania Allabeli. Może jednak warto były zasięgnąć języka w gospodzie?
-Disiaj w gospodzie. Mogę ci pomóc.-Potem dodał-Szkoda strzał na trędowatego. Ten twój facet to Patagulus.
Czuł już skutki przedawkowania. Chwiał się na nogach. Koledzy musieli go trzymać. Zwymiotował. Wiedział że rzez następny miesiąc nie będzie mógł użyć ani alki ani żadnej magi natury. O ile przez następny tydzień wogóle będzie mógł chodzić. Czoło go bolało. Zanim stracił przytomność powiedział tylko do przyjaciół;
- Do Gospody.
Ostatnio zmieniony 01 lip 2014, 19:19 przez hesmeron, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

18
Melawen Na pierwsze pytanie żebrak wzruszył ramionami. Na drugie pokiwał głową. Po zadaniu trzeciego pytania wyglądał na zamyślonego. Drapał się po głowie, kręcił oczami w prawo i w lewo. Czasami zamykał oczy, jakby to mu pomagało w myśleniu. Po pewnym czasie pokiwał głową na znak, że widział osobę pasującą do opisu. Wskazał palcem na drogę prowadzącą do mostu, pod którym płynęła rzeka Sara. Z perspektywy Melawena widać tam było kilku przechodniów oraz jeden powóz konny wiozący zapewne zapasy. Gdzieniegdzie pojawiali się strażnicy robiący obchód. W rękach trzymali pochodnie, które dawały im nieco ciepła podczas śnieżycy.
Hesmeron Na rynek nagle wszedł starszy pan, który z początku miał wątpliwości co do nauk prowadzonych przez Hesmerona.
- Widzę panowie, że zabraliście się za tego... heretyka - zrobił dziwną, jakby złowieszczą minę. - Słyszeliście te jego opowieści o jakichś Razzakach, magii drzew... To zwykłe banialuki. Dobrze by było, gdyby dowiedział się o tym zakon Sakira. Oj... pożałowałbyś swoich czynów - spojrzał na Hesmerona.
- Poinformujemy odpowiednie organy o działalności tego człowieka. Proszę teraz się oddalić - rzekł strażnik i zwrócił się znowu do Hesmerona i jego towarzyszy. - Niebawem otrzymacie list od sądu w Nowym Hollar. Do tej pory macie nakaz pozostania w mieście i pod żadnym pozorem nie możecie go opuszczać. Za chwilę zostaniecie odprowadzony do najbliższej gospody. Tam zakupicie pokój dla siebie i towarzyszy. Spakujcie rzeczy i idź za tym strażnikiem - wskazał na kolegę obok.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

19
Elf skinął głową żebrakowi i dał mu monety, które trzymał w ręce... no w zasadzie to rzucił mu ja, wstał na równe nogi i ruszył w kierunku wskazanym przez biedaka myśląc przy tym.
"Rzeka... to może oznaczać kanały... ale nie można niczego wykluczyć. Trzeba się rozejrzeć za karczmą czy też innym... przybytkiem w tamtej okolicy. Ech... zobaczymy na co pierwsze trafię. Dojdę do mostu i porozglądam się wkoło za ujściami rur kanalizacyjnych i miejscami gdzie toczyć się może nielegalny handel. No i rozejrzę się za kolejnym potencjalnym informatorem. Ech... do czego to doszło... gonię złodzieja drobiu... zapewne za cały ten trud dostanę ok 30 monet.... a może mniej. To nawet nie wystarczy na podróż do najbliższego większego miasta. Pasza dla konia, żywność i strzały. Ech będę musiał skorzystać z zaskórniaków... chyba że dorobię się na czymś jeszcze."
Melawen westchnął i zauważył że już prawie doszedł do mostu. Otrząsnął się z zadumy i zaczął dawać baczenie na wszystko w około. Szukając miejsca gdzie mógł się schować złodziej.
"Zamtuz to najbezpieczniejsze miejsce... ale ukryć się tam z kurami? Kury można sprzedać karczmarzowi albo na czarnym rynku... a ten może się mieścić gdzieś w kanałach... o ile to przeklęte miasto jakieś posiada."
Spoiler:

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

21
Arineux siedział spokojnie na koźle, omijając tłumy ludzi pędzące w tę i nazad po jednej z ulic Nowego Hollar. Kierunkiem jego podróży był rynek główny, na którym to chciał wystawić swój mały, przenośny kramik ze wszelakimi przedmiotami potrzebnymi do życia przeciętnemu obywatelowi, ale i dla bardziej wymagających znajdzie się małe co niego. Co jakiś czas mężczyzna zerkał w stronę, gdzie powinna znajdować się jego towarzyszka podróży, pół-elfka Lucy wraz ze swoją kozą. Interesujący był ich ten duet. No właśnie, duet. Podróż nie raz potrafi przysporzyć wielu problemów, takich jak leśne bandy rabujące karawany ze słabą ochroną. Ich, niestety, do takich właśnie karawan się zaliczała. Czym mógłby zagrozić bandzie rabusiów samotny kupiec z prawie że dzieckiem. Dotychczas mieli tyle szczęścia, że nikt ich nie obrabował z całego ładunku. Nikt nie może jednak zagwarantować, że ten stan rzeczy się nie zmieni. Rozmyślania takie doprowadziły kupca do jednego wniosku. Musimy kogoś zwerbować!:
-Dobra, to tutaj. Rzekł do Lucy i zatrzymał konia. Zeskoczył z kozła i zaczął krzątać się wokół wozu, rozkładając kram i wystawiając co ciekawszy towar na widok publiki. Być może ktoś będzie zainteresowany? W międzyczasie myślał, kto z jego starych znajomych w mieście mógłby chcieć dołączyć do karawany. Nie miał wielu pomysłów - Musimy pogadać. Dodał, oczekując na reakcję towarzyszki podróży.- Miała byś coś przeciwko, gdybym zaprosił kogoś do podróży z nami?

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

22
Spokojny dzień a przynajmniej do tej pory dla Septo. Przejeżdżał on powolutku na koniu, oglądając pobliskie stragany jak i upewniając się że wszystko jest na swoim miejscu. Raczej zaraz go nie opierdzielą za przejazd na koniu. Na całe szczęście było dziś nieco mniej tłoczno. A on sam już wyposażył się w niezbędny prowiant i przedmioty do następnego zlecenia. Problem polegał jednak na tym że nie miał zbytnio żadnego planu. Umrzeć z głodu zaraz by nie umarł, jednak warto było coś zarobić. Sprawiło to że szukał czegoś na czym mógł by zarobić. Nie zamierzał kraść na targu, jednak tu można było wiele się dowiedzieć. Ludzie w trakcie zakupów lubili dużo mówić. A elfy wynosić. Tak przynajmniej wydawało się Septo. Wtedy dostrzegł znajomego kupca, którego ciężko było by nie poznać po jego charakterystycznej masce. Sprawiło to że powolutku zaczął podjeżdżać w tamtym kierunku. Oczywiście przy tym upewniał się że jego koń jest spokojny. I starał się go uspokoić tak w razie czego. Widział jakaś rozmowę i wydawało mu się że gadają coś o ochronie. Septo w tym momencie jako człowiek interesu miał plan, aby nieco poprawić swoją sytuację w razie negocjacji, dlatego postanowił nie podjeżdżać prosto w kierunku ich stoiska, a przejeżdżać tak naprawdę blisko. Oczywiście nie zamierzał tratować żadnych ludzi. I wtedy kiedy już minął to stoisko zatrzymał się i przyglądał niby stoisku obok. Tak zupełnie przypadkiem. Chodziło o to aby to nie Septo błagał o pracę, tylko kupiec zaproponował mu to zlecenie, wówczas miał by lepsze stanowisko do negocjacji. A z kolei jeśli nie zaproponuje, to dopiero może zagadać.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

23
Zmartwienia Pana Kruka były Lucy całkowicie obce, ona sama z resztą nie do końca zdawała sobie pewnie sprawę, że będąc dorosłym człowiekiem można martwić się o tak przyziemne sprawy jak bezpieczeństwo. Nie, kiedy ktoś dorasta świat z reguły staje się dla niego bardziej przyjaznym miejscem, gdzie wszelkie sprawy da się rozwiązać "rozmową między dorosłymi". Ale z drugiej strony bycie podlotkiem również miało swoje plusy i Lucy chętnie z nich korzystała. Innymi słowy, jej życie powoli wracało do normalności. Gdy wóz się zatrzymał, a jej opiekun obwieścił postój w celach biznesowych, dziewczyna stanęła na nogi aby się rozejrzeć po czym zeskoczyła na ziemię. Nie umknęło jej uwadze, że otaczały ich przede wszystkim elfy i miała nadzieję, że Pan Kruk wie co robi. Energicznym krokiem podeszła do mężczyzny, aby pomóc mu z rozładunkiem co ciekawszych elementów jego ekwipażu w celu przyciągnięcia potencjalnego klienta. Słowa Pana Kruka zaskoczyły ją i nie była pewna, czy chodziło o perspektywę powiększenia ich załogi, czy też o fakt, że zapytał ją o zdanie.
- Ma pan kogoś konkretnego na myśli? - Takie odniosła wrażenie, czy na pewno pojawili się w tym mieście przypadkiem? W innym wypadku nie rozumiała dlaczego zabiegałby o czyjeś towarzystwo, podczas gdy miał przecież ją. Jednocześnie w jej głowie pojawiła się niepewność, bo co jeśli zostanie zepchnięta na bok? Gdyby Pan Kruk zdecydował się ją porzucić, nie poradziłaby sobie sama. - Dobrze... - zaczęła ostrożnie oceniając reakcje mężczyzny, nie pewna na ile może sobie pozwolić. Niezbyt podobała jej się ta sytuacja i próbowała ugrać dla siebie jak najlepsze warunki. - Ale niech nie jest dziewczyną i ma własnego konia - zakończyła szybko. Nie uśmiechało jej się dzielenie ograniczonego miejsca na powozie z jeszcze inną osobą.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

24
Mężczyzna spokojnie rozglądał się wokół stoiska, wypatrując potencjalnych kupców lub złodziej. Zarówno na jedne jak i drugie kupiec powinien zwracać uwagę. Wiąże się to ze stanem jego sakiewki. W międzyczasie wyciągnął fajkę i nabił tytoniem z pudełeczka a następnie zapalił, zaciągając się powoli. Dość charakterystyczny wygląd mógł przyciągnąć uwagę nie tylko pożądanej klienteli, ale i rabusiów.:
-Konkretnego? Nie. Mam paru znajomych najemników, którzy pewnie zgodzą się nam towarzyszyć za odpowiednią opłatą... Odpowiedział cicho, pilnując towaru. Od razu uwagę kupca zwrócił mężczyzna jadący na koniu, ubrany w dość wyróżniający się pancerz.O wilku mowa
Pomyślał. Dziewczyna nie próżnowała i widać, że uczyła się od niego kupieckiego rzemiosła.
Mężczyzna udawał przez chwilę zamyślonego, po czym poczochrał towarzyszkę po włosach i z lekko wymuszonym śmiechem powiedział:
-No dobrze...

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

25
Septo dalej patrzy w sąsiedni stragan jak by zobaczył tam naprawdę interesujące oferty. Jednak dalej starał się wykorzystać mały dystans aby podsłuchiwać. I coraz bardziej miał pewność że ten kupiec poszukiwał najemników. Ba był tego nawet pewien. Sprawiło to że Septo powolutku zaczął odwracać konia w drugą stronę. Nie był to prosty proces. W końcu to był koń. Z drugiej strony jednak wyszło to dość sprawnie. I tak popatrzył chwilkę na tego poszukującego najemników kupca. A następnie na towary tam znajdujące. Jakby oglądając co on tam ma. Prawdopodobnie nie ma tam nic co by go interesowało w tym momencie oprócz pracy. Jednak tego kupiec nie wiedział. Z tego co pamiętał kupiec miał na imię jakoś na A. Dziewczynki jednak nie kojarzył z rozmowy jednak wnioskował ze są razem. Czyżby on miał córkę ? Tak na to wyglądało. Sprawiło to że aby nawiązać rozmowę zapytał spokojnie kupca. -Witam. Co tym razem wystawiasz ? Tak jakby upewniając się czy jakiegoś towaru nie przeoczył.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

26
Lucy nie spodobała się odpowiedź kupca, najemnikiem mógł być każdy... jakiś morderca albo gwałciciel. W najlepszym wypadku złodziej i nic nie gwarantowało jego lojalności, a motywowały jedynie pieniądze. Co go powstrzyma od poderżnięcia im gardeł we śnie i obrabowania? Z drugiej strony czego innego mogła się spodziewać? Ten świat już tak chyba operował, dziewczyna miała jednak nadzieję dorosnąć, aby pewnego dnia spróbować go zmienić. - W sumie może być też i kobieta - wymamrotała takim tonem, jakby jego wcześniejsza zgoda na jej warunki bardziej ją uraziła niż ucieszyła. Może powinna mu po prostu zaufać? W końcu miał dużo doświadczenia życiowego, a ona była teraz pod jego opieką. Wydawało jej się jednak, że jej dotychczasowe doświadczenia obudziły w niej wolę życia i instynkt brał nad nią górę. Dodatkowo nowe otoczenie wzbudzało w niej niepewność. Elfy, które ich mijały wydawały jej się całkowicie obce i za wszelką cenę nie chciała zwracać na siebie ich uwagi. Nie wiedziała bowiem jaki stosunek miały one do mieszańców.
- To trochę ryzykowne - powiedziała w końcu do towarzysza, choć sądząc po jego mimice to sam nie był specjalnie zadowolony z takiego obrotu spraw. Może w cale nie doskwierała mu samotność, czy potrzeba męskiego towarzystwa. Chciał po prostu bardziej efektywną pomoc przy pracy, niż była nią Lucy. Gdy w końcu pojawił się pierwszy klient, dziewczyna odpędziła te niewygodne misji i zajęła się pracą. Musiała pracować ciężej niż zwykle, aby przekonać Pana Kruka do zmiany zdania... - Mamy wszystko - odpowiedziała bez cienia wątpliwości w głosie. - Czego pan potrzebuje? Zapakować na podróż, czy na prezent? - Zapewne mówiłaby dalej, ale gdy w końcu przyjrzała się klientowi, w oczy rzuciła jej się jego zbroja i od razu zamilkła. Nie podróżowała z Panem Krukiem wystarczająco długo, aby wiedzieć czy to był częsty widok. Ona nie miała z tym jednak najlepszych skojarzeń, więc postanowiła na razie trzymać buzię na kłódkę. Wycofała się i stanęła za towarzyszem, obok przywiązanej do wozu kozy, która... no cóż, nie wydawała się poruszona tą sytuacją. Patrzyła na wszystkich z chłodną obojętnością, jakby rozumiała wszystko co się działo, jednak była ponad to. Lucy zazdrościła jej zimnej krwi.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

27
Mężczyzna dziwił się nieco zachowaniu swojej podopiecznej. To nie jest normalne, aby dziecko w jej wieku przejawiało aż taką zazdrość. A może to właśnie dlatego jest to aż tak uwypuklone? Człowiek dorosły starałby się to ukryć, ale z mieszanego dzieciaka kupiec czytał jak z otwartej księgi. W międzyczasie Arineux kątem oka przypatrywał się jednemu z najemników, którzy przeglądał towary kupców na rynku Nowego Hollar. Kojarzył go z wojny, weteran. Taki ktoś przydałby się w jego kompani. Doświadczony, zaprawiony w boju, zaznajomiony z siodłem i wojennym rzemiosłem, zwłaszcza w tak nieprzyjaznych czasach. Kupiec postanowił podejść do tego psychologicznie. Gdy tylko Septo wyraził zainteresowanie towarami mężczyzna pociągnął z fajki i wypuścił delikatną smużkę dymu. Jednym gestem lewej ręki uciszył Lucię i sam przejął stery:
-U mnie znajdziesz wszystko, czego ci potrzeba. Strzały, miecze, pancerze, alkohol. Czego tylko dusza zapragnie.- Spojrzał na reakcję towarzyszącą jego słowom. Z twarzy potencjalnego klienta można wyczytać znacznie więcej, a niżeli ze słów.-Wydaje mi się, że kiedyś już się spotkaliśmy, prawda? Sperto? Serto? Hhmm Zamyślił się i podnosząc palec do góry rzekł - Septo?

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

28
Septo został początkowo obsłużony przez dziewczynkę co sprawiło że przyjrzał się jej nieco dokładniej. I wtedy nagle postanowiła uciec. Chyba wystraszyła się go sprawiło to że poczuł się tak jakoś dziwnie. Straszył dzieci. Ari, tak przypomniało mu się jak wołał na kupca. Przejął rozmowę tłumacząc co ma w swoim straganiku. Sprawiło to że Septo zastanawiał się i tak powiedział. -Kiedyś musiał bym nauczyć się walczyć mieczem. Jednak na razie to odpuszczę. A i nie wydaje mi się żebyś handlował ulgą na zmartwienia. Popatrzył jak kupiec zgaduje jego imię i wtedy odpowiedział. -Tak, Ari, Septo, chyba zbyt wielu ludzi musisz pamiętać że już zapominasz ludzi. W sumie nie wiedziałem że masz córkę. I spokojnie popatrzył gdzie to się ona kryje. Dalej nie wiedział czy kupiec chwycił przynętę werbunkową czy może jeszcze nie. Septo widział że działa opieszale. Choć pewnie mógł się wydawać niezbyt zaufany. Rozmowa w takim wypadku wyglądała na dość dobry pomysł.
Obrazek

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

29
W czasie gdy Pan Kruk zajmował się przedstawianiem swojej oferty, Lucy była gotowa w mgnieniu oka wyciągnąć i pokazać wybrany przedmiot od najlepszej strony. Nie znała się może na pieniądzach i handlu, jednak coś tam wiedziała o estetyce. Wskoczyła na wóz i z bezpiecznej odległości przyglądała się potencjalnemu klientowi gotowa wykonać polecenia swojego opiekuna. Z początku przypominał jej bardzo strażników z Saran Dun, którzy przyłapali ją na kradzieży i odprowadzili do aresztu. Po dłuższym czasie przebywania w jego obecności w cale nie miała o nim lepszego zdania, nie była specjalnie ufna i nie bez powodu. Szczególnie, gdy okazało się, że Pan Kruk go zna... gdyż po krótkiej wymianie zdań nie była w stanie stwierdzić na czym opierały się ich relacje. Była dzieckiem, więc nie wtrącała się do rozmowy dorosłych, póki temat nie zszedł właśnie na nią. W sekundzie ciszy jaka nastała usłyszała głośniejsze uderzenie swojego serca, a jej wzrok powędrował na tył głowy kupca. Kto wie co sobie myślała. Dała mu czas na odpowiedzenie na to pytanie, gdyż sama była ciekawa po czym przedstawiła się.
- Nazywam się Lucy. - To wydawało jej się dość niegroźne, w końcu nie wyróżniała się jakoś specjalnie wyglądem. Z pewnością też nie można by pomyśleć o niej, że jest kimś godnym zapamiętania. Bardzo dobrze wtapiała się w tło miejskiego brudu i chaosu.

Re: Główny Rynek Obok Ulicy Targowej

30
Pierwsze słowa i uwaga nowo przybyłego rozmówcy wskazywały na to, że nie jest zainteresowany żadnym z towarów, jaki oferują. Nie oznacza to jednak, że nie mogą przykuć jego uwagi. Po zachwalaniu swoich przedmiotów oczekiwał na reakcję Septo, która była jednoznaczna. Mężczyzna uśmiechnął się niezauważalnie pod kruczą maską i wypuszczając dym z fajki powiedział:
-Na naukę nigdy nie jest za późno- wysłuchując dalej słów łucznika kątem oka patrzył na Lucię. Na pewno o nią zapyta. Pomyślał. Długo czekać nie musiał. Jednym z następnych pytań było o jego rzekomą córkę. Podróżują ze sobą już jakiś czas, i wbrew temu, jak traktuje go dziecko, on jakąś więź starał się nawiązać- Córka? Nie. To jest moja towarzyszka podróży i pomocniczka- dodał wskazując na Lucy, która w tym momencie się przedstawiła. Kruk podszedł nieco bliżej Septo i pół szeptem powiedział-Skoro towar żaden cię nie interesuje, to może coś innego? Szukasz czegoś? Albo kogoś?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowe Hollar”