Karczma pod „Zalanym mrukiem”

1
Szyld karczmy nie zachęca klienteli do odwiedzania tego miejsca, prezentując dwie skrzyżowane butelki - z czego jedna miała rozbitą szyjkę. Wnętrze karczmy prezentuje się jednak trochę lepiej, panujący półmrok pomaga w szemranych interesach oraz zlecaniu niebezpiecznych zadań. Większość klienteli to podchmieleni najemnicy, który dostali wypłatę po ostatniej dobrze wykonanej robocie. Nietrudno również zauważyć, że kelnerki obsługujące poszczególne stoły pracują na drugi etat, zabierając do wynajmowanych pokoi swoich tymczasowo bogatych towarzyszy. Ze względu na różnorodność prezentowanych w karczmie usług, można spotkać tutaj kilku co bardziej znamienitszych wojowników, którzy nie chcąc rozgłosu, zapragnęli chwili odpoczynku w ramionach kobiety.
Za specjalną opłatą można wynająć ubogo przystrojone pokoje.



Najchętniej nie wychodziłaby ze swojego wynajmowanego pokoju i odczekała bezpiecznie aż rozbawione towarzystwo na dole rozejdzie się do swoich domów czy gdziekolwiek indziej. Było jej bardzo dobrze w tym ciasnym pomieszczeniu z własnymi myślami, ale nie chciała tak spędzić kolejnego dnia. Już wystarczająco długo tutaj się zasiedziała i pospała, teraz musiała ruszyć na poszukiwania - w końcu po to właśnie tutaj przybyła. Miała obawy co do pozostawienia całego ekwipunku w tym pomieszczeniu, dlatego też zabrała ze sobą najbardziej wartościowe i potrzebne rzeczy. Z chęcią zostawiłaby torbę i udała się w ten sposób na dół, ale w razie niebezpieczeństwa nie miałaby jak się bronić. Miała wykupiony nocleg jeszcze na dwa następne dni, jednak nie chciała pozostawiać całego swojego dobytku. Przeczucie przegrało z rozsądkiem, dlatego zarzuciła spakowany kilka godzin wcześniej plecak na ramię, uważając na kołczan ze strzałami i łuk.
Jej psi towarzysz ze zniecierpliwieniem zaczął machać ogonem, wyczuwając chyba niepokój Torliny i kiedy podeszła do drzwi, Przybłęda polizał ją po dłoni. Chyba zamierzał dodać jej otuchy, a nie rozbawić. Dziewczyna poklepała go po łbie i nasunęła mocniej kaptur swojego płaszcza, po czym wyszła na korytarz. O mało co nie wpadła na roześmianą kobietę ciągnącą do pokoju pijanego klienta! Westchnęła z ulgą i zeszła po schodach, zajmując jedno z wielu zacienionych miejsc na obrzeżu ławy. Swoją torbę wsunęła między nogi, ponieważ tak czuła że będzie bezpieczniej a Przybłęda ułożył się obok ławy co spowodowało kilka nieprzychylnych spojrzeń - szczególnie pulchnej gospodyni. Nie powiedziała jednak słowa wycierając kufle od piwa, ponieważ Torlina zapłaciła stosowną dopłatę za psa.
Rozejrzała się dyskretnie dookoła, zastanawiając w jaki sposób mogłaby zaczepić jednego z obecnych tutaj mężczyzn. Który z nich mógłby w ogóle wyglądać na najemnika? Postanowiła zaczepić najpierw jakąś kelnerkę, a dopiero potem przejść do działania. Jak na razie zamówiła jakiś lekki trunek, nie mając odwagi zadać stosownego pytania.
Hau, hau, hau.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

2
Dobrze było choć na chwilę zawiesić służbę, osiodłać Jagnę i pojechać do pobliskiej karczmy. Co prawda nie przepadał za tutejszymi bywalcami, którymi zazwyczaj byli najemnicy wynajmujący się do roboty w Forcie, ale czasem warto wyjechać poza mury fortecy i zetknąć się z czymś innym, niż wojskowa dyscyplina.
Zostawiwszy konia w stajni, spokojnie przekroczył próg budynku. Wzrok gości przelotnie skupił się na jego postaci. Kilku znał z widzenia, pracowali razem, kilku osobiście, z imienia. Tych pozdrowił skinieniem głowy. Następnie usiadł przy najmniejszym stoliku, w kącie pomieszczenia tak, aby mieć widok na całą salę.
- Dajcie, co tam jest w garnku. I kufel piwa - powiedział do dziewki służebnej, która akurat zjawiła się przy nim. Gdy usłyszała zamówienie uśmiechnęła się ładnie, odwróciła i szybkim krokiem ruszyła do kuchni.
Dziś było spokojnie. Tylko kilku gości zajazdu było naprawdę mocno pijanych. Abelard ucieszył się, iż tym razem nie skończy się na kolejnej bójce.
Dziewka przyniosła mu gorącej polewki, która była niczym rajski pokarm w te zimne dni, kiedy to północne wiatry szczególnie dokuczały. W piwie czuć było drożdże i, jak zawsze, smakowało ono dość paskudnie, ale już dawno nauczył się, że psioczenie nic nie da, a może jedynie zaszkodzić jakości podawanych mu potraw.
Wyciągnął zza pazuchy drewnianą łyżkę i wziął się za jedzenie.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

3
Karin uznała że czas na mały spacer i piwo, cóż z spaceru miała tyle co przejście z swojego domu do karczmy. Więc niewiele, ale czekało na nią piwo. Cichutko weszła do pomieszczenia, tak cicho że właściwie nikt nie zwrócił na nią uwagi, po czym podeszła do jakiego wolnego stolika i tam usiadła. Poprawiła płaszcz który gdzieś się jej zakręcił, zdjęła kaptur i w końcu zamówiła piwo. Całkiem szybko dostała zamówienie, z czego się ucieszyła do pierwszego łyku, piwo było paskudne. Doskonale o tym wiedziała już wcześniej, jednak raz na jakiś czas można było się pomęczyć. W każdym razie, powoli i małymi łyczkami popijała piwo i zerkała co jakiś czas na otoczenie. Może jakaś ciekawa osoba się znajdzie, oczywiście która by oddała jej trochę swego majątku.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

4
Atmosfera karczmy zdawała się być bardzo miła. Wszędzie uśmiechający się do siebie ludzie, którzy wznoszą toasty na swoją cześć. Mimo nieprzyjemnego zapachu i paskudnego piwa, to miejsce zdawało się zawsze być pełne. Przyczyniała sie do tego miła obsługa i niewysokie ceny.
Nagle obraz tego miejsca zdał się zmienić w mgnieniu oka. Mężczyźni, którzy znajdowali się przy stoliku sąsiadującym z miejscem spoczynku Abelarda, zaczęli krzyczeć w swoją stronę. Wyglądali jakby jakiś szarlatan opętał ich dusze. Wyglądali na prawdę groźnie. Jeden wstał z takim pędem, że krzesło na którym siedział zostało wywrócone i odleciało na dwa metry w tył.
- Jak to twoja żona ma niby zamiar pogodzić swoje obowiązki między pracę u mnie, a nowe dziecko. Chyba na prawdę postradałeś zmysły! Kolejny gówniarz w twojej kolekcji, dzieciorobie!- rzekł oburzony, postawny mężczyzna w średnim wieku. Na jego dłoniach widać było lata ciężkiej pracy. Najwidoczniej był zaniepokojony losem swoim i swojego interesu.
Drugi mężczyzna nie wytrzymał. Bez słowa rzucił się na pracodawcę żony i zaraz potem złożyli się w śmiercionośnym objęciu. Traf dał, że cała ta przepychanka miała miejsce na stole Abelarda, który nieco oszołomiony odskoczył do tyłu. Mężczyźni wylali jego piwo, a strawa wylądowała na ziemi.

W karczmie zapanował chaos. Kelnerki biegały krzycząc o pomoc w rozłączeniu dwóch osiłków, ludzie zaczęli skupiać się dookoła bójki, przyglądając się jej z zaciekawieniem. Nic tylko wielkie pole do popisu każdemu sprawnemu złodziejowi, wiele sakiewek pobrzękiwało, wyjawiając prawdę o swojej zawartości.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

5
Torlina przez dłuższy czas obserwowała jedną z kelnerek, która zdawała się być doskonale obeznana w miejscowej klienteli. Czekała na stosowną chwilę, aby zaczepić ją i dowiedzieć się, którzy z obecnych tutaj mężczyzn będą chętni na rozmowę z przejezdną. Bała się, oczywiście, że się bała, bo postanowiła rzucić się niemalże z motyką na słońcee.
Sączyła powoli niskoprocentowy trunek rozglądając się co jakiś czas ukradkiem i zastanawiała, czy aby czasem nie przesadziła. Może powinna grzecznie siedzieć w domu? W jej glowie po raz kolejny powstał mętlik, którego nie potrafiła rozplątać w żaden sposób. Obojętnie, za który sznurek pociągnie – będzie żałować.
Westchnęła, drapiąc Przybłędę za uchem.
Nagle coś huknęło i dziewczyna podskoczyła przestraszona, sięgając ręką od razu w stronę schowanego pod płaszczem sztyletu. Kundel również poderwał zaniepokojony łeb, wpatrując się w dwójkę kłócących się mężczyzn.
Torlina zacisnęła usta w wąską linię, mrużąc oczy i wpatrując się w mężczyzn. Może ktoś z nich był jej ojcem?
„Nie, to niedorzeczne!”
Przełknęła ślinę obserwując całą sytuację, gotowa pochwycić swoją torbę i skoczyć w strone drzwi, aby czmychnąć gdyby zrobiło się niebezpiecznie. Za moment jednak zagwizdała cicho na swojego towarzysza i wstała od stołu, trzymając mocno torbę i ruszyła w stronę jednej z kelnerek. Jeśli jakaś znalazła się w zasięgu jej ręki, chwyciła ją za przedramię, próbując zatrzymać.
- Gdzie znajdę Korneliusza z Keronu? Najemnik. Wojownik. – Mówiła podniesionym głosem, starając się znaleźć jak najdalej od tej bójki i wykorzystać chaos. Starała się, aby kobieta nie zajrzała pod jej kaptur.
Hau, hau, hau.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

6
Ożywcze ciepło zapanowało w jego żołądku za sprawą polewki. Zamierzał się delektować posiłkiem, jednak przeszkodzono mu w tym. Kiedy obok niego kłótnia przybierała na sile, już wiedział, że skończy się to źle. Jednak aż tak czarnego scenariusza nie przewidywał.
Sprzeczka mężczyzn przeniosła się na jego stół, zmuszając do przeprowadzki jedzenie i napitek. Abelard wstał szybko i spojrzał na tłukących się gości.
Sam sobie jesteś winien, zapeszyłeś z tym spokojem.
Jeden z chłopów leżał na drugim, okładając go nieudolnie pięściami, co przypominało parodię aktu seksualnego. Abelard miał dość. Złapał tego z góry za fraki i z całej siły szarpnął, aby podnieść go do góry i odepchnąć na bezpieczną odległość.
- Dość, na wszystkie demony północy! Takie sprawy załatwiajcie na zewnątrz, nie tutaj!
Znano go tu, był Pierwszym Zwiadowcą Białego Fortu, posiadał jako taki autorytet. Automatycznie nasuwało się stwierdzenie, że zadzieranie z nim, to zadzieranie z siłami królewskimi, a to może oznaczać kłopoty.
Jeżeli mężczyźni posłuchali go i zaprzestali walk, przynajmniej wewnątrz gospody, to usiądzie spokojnie i poprosi o kolejną porcję. Jeżeli zaczną dyskutować, podejmie z nimi pertraktację, być może spełni rolę mediatora. Nie chciał od razu uciekać się do przemocy.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

7
A dziewczyna? Piła sobie spokojnie, gdy nagle cała ta szopka wybuchła. Szybko spojrzała się na facetów po ten na całą resztę. Widać każdy był w pewnym stopniu pochłonięty tym co się działo, dla Karin to bardzo dobrze, aż uśmiechnęła się lekko. Wstała dość cicho, po czym zaczęła wędrować po pomieszczeniu w poszukiwaniu sakiewek, jeśli jakaś jej się natknęła z osobą mało ogarniętą od razu zabierała. No na co mogła czekać. Czarnowłosa jedynie zabierała z gapów, nie chciała ryzykować i wchodzić w kłótnie, nie dość że Abela nieco kojarzyła choć ni z byt do tego, wejść w kłótnie i być w środku zainteresowania. To nie dla kieszonkowca, złodzieja.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

8
Wrzawa w karczmie skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Abelard bardzo dobrze wiedział co robi, większość przebywających obecnie w karczmie znała jego reputację i status. Nietuzinkowo zajął się ponownym spożywaniem posiłku, gdy tylko kelnerka mu go przyniosła. Druga, przestraszona dziewczyna szybko sprzątała to co znalazło się na ziemi obok człeka. Nie wiedziała, jak ta sytuacja może odbić się na reputacji tejże karczmy.
Torlina skorzystała z wrzawy i zaczepiła jedną z kelnerek. Ta nie wiedząc w ogóle o kogo chodzi zaczęła dumać. Jej zadaniem była pomoc klientom, więc i to chciała jak najstaranniej wykonać. W końcu po chwili namysłu spojrzała na kobietę.
- Nie słyszałam o nim, ale osobą, która dużo tutaj wie, jest tamten pan, ten który uporał sie z tymi wieśniakami. - powiedziała palcem wskazując na Abelarda.
Karin zaczęła działać. Skorzystała z kilku sytuacji i w rękach miała już kilka sakiewek. W sumie nie tak bardzo wypchanych, ale na chleb i napój starczy. W końcu bójka dobiegła końca, a ona wróciła na swoje miejsce. Obserwowanie ludzi, którzy orientują się, że coś im zginęło było bardzo śmieszne.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

9
Odpowiedź jaką uzyskała nie należała do zadowalających, ale dzięki temu mogła się już czegoś konkretnego uczepić. Skoro nieznajomy mężczyzna sporo wiedział na różny temat, a w dodatku potrafił uspokoić bijących się pijaczków, musiał posiadać jakieś wyższe stanowisko. Nie miała zielonego pojęcia kim jest nieznajomy, więc zaczęła mu się ukradkowo przyglądać podczas gdy kelnerki podawały mu nowy posiłek i sprzątały ten stary.
Obawiała się zbliżyć do nieznajomego, szczególnie teraz, kiedy jeszcze panowała atmosfera napięcia i wszyscy obawiali się kolejnej interwencji. A może Torlina to wszystko sobie wyobrażała i nic takiego nie miało miejsca?
Drapała za uchem swojego kundelka, aby uspokoić przede wszystkim siebie i wziąć kilka głębszych wdechów zanim zacznie rozmowę z kimś wysoko postawionym. Miała wrażenie, że ręce jej się trzęsą, ale postanowiła nie rezygnować. Zaszła przecież na drugi kraniec Keronu!
Kiedy ustaliła, że wszystko jest we względnym porządku ruszyła przed siebie i przystanęła niedaleko jedzącego mężczyzny, mając nadzieję że poskromił już swój pierwszy głód.
- Przepraszam pana najmocniej. Słyszałam, że pan dużo wie... Ja przepraszam, ale ja szukam swojego ojca od dawna i nie wiem, gdzie mogłabym o niego pytać. Mogłabym zająć panu chwilkę? - Mówiła tym razem przyciszonym głosem, pochylając dodatkowo głowę, aby nie było widać jej oszpeconej twarzy. To nic, że miała włosy naciągnięte na szramę i tak czuła się nieatrakcyjna. A elfie uszy mogły narobić jej sporo problemów w tej dzielnicy Keronu.
Przybłęda zatrzymał się za nią i trzymał przez jakiś czas z tyłu i tylko dłoń dziewczyny powstrzymywala go przed obwąchaniem nieznajomego.
Hau, hau, hau.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

10
Udało się, pomyślał Abelard, kiedy wieśniacy uspokoili się i rozeszli. Służące szybko posprzątały jego wywalone jedzenie i podały kolejną porcję, za co podziękował im skinieniem głowy. Westchnął i powrócił do jedzenia.
Wtem przed nim stanęła niewysoka postać. Podniósł głowę, by spojrzeć na młodą dziewczynę, kornie skłaniającą głowę nad nim i opowiadającą swoją historię. Widać było, że to typowy półelf. Uszy ją zdradzały, choć i tak dominowały u niej cechy ludzkiego rodzica. Jej pokora i pewien rodzaj przestrachu sprawiły, że odruchowo poczuł do niej swego rodzaju sympatię.
- Usiądź, proszę - powiedział, wskazując krzesło naprzeciwko siebie. - Zjesz coś, napijesz się? Nie wiem, kto ci powiedział, że dużo wiem, ale to były słowa na wyrost. Jestem tylko zwiadowcą z Fortu, w rzeczywistości wiem niewiele. Kim był twój ojciec, że podejrzewasz iż mógłbym go znać? Jak się nazywał, czym się parał?
Widział, że była pełna niejasnych dla niego wątpliwości i obaw, dlatego dodał:
- Usiądź i mów bez strachu, zapewniam, że nic ci nie grozi. Ręczę za to honorem zwiadowcy i członka rodu Darkein. Nie spotka cię przy mnie krzywda.
Miał szczerą nadzieję, że ta przysięga złamie jej opory i rozmowa pójdzie im gładko. Nie miał pojęcia, czego mogła się bać. Być może jej elfie uszy były tu problemem, ale przecież nie dla niego. Złośliwi nazywali go Przyjacielem Nieludzi, co w sumie mu się podobało, bo nie wierzył w wyższość jednej rasy nad inną, wszyscy zasługiwali na równe traktowanie.


<Przepraszam za opóźnienie, ciężki tydzień za mną. Nie gniewajcie się, proszę.>

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

11
Po całej tej zabawie, dziewczyna dorobiła sie kilku monet, co ją bardzo cieszyło mimo to nie pokazywała tego po cobie. Grzecznie i cichutko schowała je pod płaszczyk gdzie były bezpieczne i spokojnie wróciła do swojego stołu. Jeszcze tylko raz jakby zaciekawiona spojrzała na centrum bójki, chciała się dowiedzieć czy wszystko już gra. Gdy dowiedziała się że wszystko okej, mogła w spokoju pić dalej piwo które jeszcze jej zostało, choć jakos tak popatrzyła na nie... i uznała że pewnie już jest tak paskudne że woli bez próbowania poprosić kolejne i tak tez zrobiła.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

12
Wszystko zdawało się im po myśli. Jedna elfka znalazła swojego rozmówcę, z którego możliwe, że wyciągnie trochę potrzebnych jej informacji, kolejna dziewczyna nakradła sobie trochę monet, mężczyzna był dumny ze swojej ogłady i umiejętności zażegnania bójek.
Wszystko ładnie, pięknie. Była już późna godzina i karczma powoli zaczynała pustoszeć. Poza Karin, Torliną i Abelardem na placu boju pozostało tylko kilka innych duszyczek. Wszyscy teraz mogli się dostrzec, nikt nie da rady uciec spojrzeniu innych.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

13
Kiedy wskazał dłonią miejsce na przeciwko siebie, Torlina poczuła panikę i chęć natychmiastowego odwrotu. Przełamując jednak swą niechęć pokornie usiadła, przywołując machnięciem dłoni kundla do swojej nogi.
- N-nie.. dziękuję, panu. – Odpowiedziała na zapytanie o napitej i jadło, ponieważ czuła się syta ostatnimi dniami. Może to były po prostu nerwy? Trudno był jej cokolwiek na ten temat odpowiedzieć, ponieważ nie chciała się w to za bardzo zagłębiać.
- Ja… go zaczęłam dość niedawno szukać. – Powiedziała nieco głośniej, podnosząc głowę, aby spojrzeć w oczy nieznajomego. Był człowiekiem, a z takimi niewiele miała do czynienia w ciągu swojego krótkiego żywotu. – Wiem tylko tyle, że nazywał się Korneliusz i był najemnikiem. – Powiedziała pochylając się w jego stronę, aby lepiej usłyszał informacje, jakie miała mu do przekazania.
- Po prostu… kelnerka powiedziała, że pan zna wiele osób… więc może.. – W tym momencie wzruszyła ramionami, patrząc na niego z przysłoniętego do połowy świata. Zdążyła się przyzwyczaić do tych długich włosów, ale inaczej sprawa miała się z poziomem irytacji ze względu na tę przeszkodę.
- Dziękuję panu, bardzo panu dziękuję. – Odpowiedziała gorliwie na jego słowa dotyczące honoru, krzywdy i strachu. Westchnęła z ulgą, a nawet uśmiechnęła się blado w stronę nieznajomego. Była naiwna, może nawet trochę zbyt naiwna w tym podłym świecie.
Hau, hau, hau.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

14
Abelard jadł, słuchając z zainteresowaniem.
- Korneliusz najemnik? Niestety, nie znam nikogo takiego. Nie pracowałem w życiu z żadnym Korneliuszem. Chyba też nie znam żadnego Korneliusza. Ale nie oznacza to, że nigdy nie był on w Forcie. Często wynajmujemy takich ludzi, bo do służby w bliskim kontakcie z demonami mało kto chce się zgłaszać. Możesz pojechać ze mną do Białego Fortu i tam zajrzymy do ksiąg. Zapisujemy miano każdego najemnika, który się zaciąga i okres jego służby. Jeżeli twój ojciec pracował wśród moich współbraci, to znajdziemy go tam i będziesz miała jakiś trop.
Zamyślił się chwilę, upijając łyk z kufla.
- Chyba, że podał fałszywe imię. Wtedy i tak nic ci to nie da. Ale lepszej perspektywy nie masz.
Spojrzał na dziewczynę z uśmiechem. Powoli kończył jedzenie i zastanawiał się nad powrotem. Niby wyjechał całkiem niedawno, ale służba była kapryśną kochanką. Jednego dnia siedzisz i machasz mieczem dla zabicia nudy, a drugiego idziesz aż za linie obronne Thirongadu, żeby badać aktywność demonów.
- Cóż, chyba będę się zbierał. Czy zatem zechcesz wyruszyć ze mną?

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

15
A Karin za to siedziała sobie, piła i sprawdzała kto jeszcze został w knajpie. Dostrzegła kilka pijanych mord i parkę z pupilem, domyśliła się że pies jest dziewczyny bo raczej stał za nią a nie koło faceta. Widać było że sobie gadają, zapewne dostał jakieś zlecienie czy coś. W sumie mało ją obchodziło, jako złodziejka nie chciała mieć zbyt wiele do czynienia z nim. Dlatego tez siedziała i dalej piła, jeśli nic się nie stanie ciekawego to dopije piwo i ruszy w swoją stronę. Czyli pójdzie do domu by przeliczyć pieniądze jakie zdobyła.


(sorki ale nie miałam co napisać xD)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Biały Fort”