Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

16
Dzień stawał się coraz spokojniejszy. Czas w karczmie mijał szybko, więc ni się obejrzeć minęła godzina 16. Ludzie zaczęli powoli opuszczać lokal, a ich celem stawał się przeważnie dom, w którym czekał zasłużony odpoczynek. Razem z bohaterami mojej opowieści zostało w środku raptem 5 osób.
Wtem dzwon na wieży ratusza wybił godzinę 17. Niemal punktualnie zza mało szczelnych drzwi jadłodajni rozległ się dźwięk kopyt ciągnących powóz. Wtem za chwilę głośny wybuch. Całe to zdarzenie działo się pod samym wejściem do karczmy.
Nie minęła chwila, gdy Abelard, Torlina, Karin i reszta towarzystwa przesiadującego w środku lezała na ziemi. Ściany runęły na nich razem z drewnianymi elementami stropu.
Cisza, a zaraz po niej nawoływanie z daleka. Ludzie zbierających się w grupki i pomagających przy przeszukiwaniu ruin. Większa część uliczki, przy której umiejscowiona była karczma była teraz jednym, wielkim pobojowiskiem.

Abelard.
Odzyskałeś świadomość mniej więcej po 10 minutach od wybuchu. Na miejscu nie było jeszcze nikogo, kto mógłby pomóc ci w opatrzeniu twoich lekkich ran. Miałeś szczęście, że siedziałeś w końcu sali, gdyż tutaj dotarło najmniej energii wygenerowanej przez wybuch..

Torlina.
Mimo, że znajdowałaś się blisko Abelarda nie poszczęściło ci się. Niestety miałaś obficie krwawiącą ranę na lewym udzie, a co gorsza nie odzyskałas przytomności. Leżałaś pod stertą gruzu, a spod niego wystawała tylko część twojej ręki, która Abelard jest w stanie spostrzec.

Karin.
Byłaś w najgorszej sytuacji. Twój bark był wybity, nie mogłaś ruszać prawą ręką. Twój stan pogorszyło także to, że w lewej nodze znalazł się dość spory kawałek drewna, który przebił prawą łydkę i sterczał dumnie wywołując krwawienie.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

17
Twarz Torliny nabrała jakichś smutniejszych rys, chociaż dziewczę doskonale zdawało sobie sprawę z niskich szans na odnalezienie ojca. Wyruszyła w nieznane, aby spotkać się z nim i porozmawiać, jednak tak naprawdę chciała wyrwać się z lasu i rozpocząć życie na własną rekę. Tylko kto ją przyjmie do pracy? Nawet w takiej karczmie jak ta nie miała zbytnich szans na zarobek.
Słysząc jednak, że mężczyzna gotowy jest zaproponować jej podróż do Białego Fortu i sprawdzenia wszystkiego w księgach uniosła głowę, a w oczach zabłyszczała nadzieja. Po chwili jednak zerknęła na niego podejrzliwie, zastanawiając się co mógłby uzyskać w zamian.
- Ma pan rację.. – Powiedziała nieśmiało, przyglądając się swojemu kundlowi szarpiącemu jakąś znalezioną niedawno kość. Słysząc jednak jego bezpośrednie pytanie przeniosła ponownie spojrzenie na nieznajomego.
- Oczywiście, tak, jeśli mogę. Oczywiście, jeśli pan się zgadza. – Powiedziała żarliwie. Przez jakis czas rozmawiali się szykując do wyjścia, aby znaleźć się we wskazanym przez Abelarda miejsce.
Nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego, ponieważ dziewczyna nie wiadomo kiedy nastała ciemność.
Hau, hau, hau.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

18
No to było pięknie.... Dlaczego? Gdy już ta miała sobie isć cos się stało, cos dziwnego cos co mogło zaważyć na całym życiu zielonookiej. Dobra a tak szczerze, po prostu jakis debil cos wysadził i wszyscy w pubie mieli nie mały problem. Karin po wybuchu gdy już ogarnęła co się dzieje poczuła paskudny ból, nieznosny w barku później w nodze. Opierając się o zdrową dłoń wstała do siadu po czym rozejrzała się po otoczeniu, było paskudnie. Następnie spojrzała co ją ta cholerna noga tak boli, i teraz o mało nie pisnęła a noga jeszcze bardziej ją bolała.
-Kurwa.
Mruknęła nie zadowolona, z bólu jaki jej towarzyszył nawet nie wiedziała że płyną jej łzy po policzkach. Rozejrzała się ponownie z nadzieją że kogos znajdzie. Było niezbyt łatwo, ale pamiętała tą dwójkę co przed chwilą obserwowała, od razu spojrzała w ich stronę. Są. Ale też nie mieli fajnie, jednak Karin uznała że postara się jakos do nich przeczołgać. Alw to też nie był pomysł, ponieważ Przewaliła się na brzuch i koniec dalej już nie mogła się ruszyć.
-Pomocy?
stwierdziła w końcu z nadzieją że ktos jej pomoże.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

19
Gruzowisko zdawało się być jakby najdalej od ludzkich krzyków, które oznaczałby pomoc. Większość klientów pubu wykrwawiała się na śmierć.
Karin dostrzegłszy Abelarda i Torlinę zaczęła pełznąć w ich stronę, lecz nie dała rady. Mężczyzna dostrzegł rękę zakopanej towarzyszki rozmowy. Nerwowo wziął się za odkopywanie jej ciała spod gruzu, oznaczało to, że musi się zmierzyć z dość sporym wysiłkiem, ale czego nie robi się pod wpływem adrenaliny. Wtem zobaczył jak ręka zaczęła się poruszać, lekkie drgania w palcach oznaczały, że Torlina zaczynała odzyskiwać przytomność.
Abelard odwrócił się, aby znaleźć kogoś do pomocy z odkopaniem znajomej. Spostrzegł wtedy Karin, która spoglądała w ich stronę.
- Pomóż!- krzyknął lakonicznie i wrócił do walki z ciężkimi odłamkami.
Karin jest teraz nieprzytomna.
Wtem do baru wtargnął mężczyzna w ciemnej szacie. Jedyne, co można było dostrzec zza jego kaptura, który kurczowo trzymał się na głowie, to siwa broda. Mężczyzna machnął kilka razy głową w poszukiwaniu ocalałych. Najbliższym z nich była Karin, nieprzytomna, ale wyraźnie oddychająca. Mężczyzna podniósł ją na ręce i wybiegł z gruzowiska.
Karin przenosi się do wątku: http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=19&t=249

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

20
Ze wszystkich stron otaczała ją ciemność, która z jednej strony była niezmiernie pokrzepiająca i pocieszająca, dające uczucie wszechogarniającego spokoju. Nie potrafiła nad tym zapanować, czując że będąc z niej jest w stanie zrealizować wszystkie podjęte przez siebie działania i cele, które zamierzyła. Wydawało się jej nawet, że słyszy przytłumiony głos jej ojca. Ojca! Czyżby go na prawdę znalazła?
Ah, nagle poczuła ze zdziwieniem, że ma mokre od łez policzki. Tylko jak to się stało? Przecież rozmawiała z panem Abelardem, a potem... No właśnie, co było potem? Poruszyła palcami, jakby chcąc zmusic swoje ciało do posłuszeństwa, ale nie szło jej to zbyt dobrze. Czuła się jakby sparaliżowana, związana kilkoma mocnymi linami uniemożliwiającymi najmniejszy nawet ruch.
Hau, hau, hau.

Re: Karczma pod "Zalanym mrukiem"

21
Torlina próbowała się poruszyć, jednak nie wychodziło jej to za bardzo. Świat legł w gruzach. Dosłownie. Wszystko się zapadło, do płuc dostawał się pył z zapadniętych ścian. Ktoś nawoływał, ktoś płakał, ktoś złorzeczył. Ale po chwili Elfce było już wszystko jedno. Jeden z odłamków ściany urwał się i spadł na nią, uderzając w tył głowy. Po tym straciła przytomność.

Torlina przechodzi Sala szpitalna w Białym Forcie
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Biały Fort”