[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

1
POST BARDA
Pałac został wzniesiony z piaskowca o różnych odcieniach. Jego wysokie mury wykonane są z grubych, precyzyjnie ułożonych kamieni, które nadają budowli solidności i trwałości.
Fasada dworu jest dekorowana misternymi rzeźbieniami o rozmaitej tematyce. Na górnej części fasady widnieją herby królewskie i rodowe, wyrzeźbione z białego marmuru. Pomiędzy herbami, zauważalne są delikatne zdobienia roślinne, symbole magiczne i herb akademii, wplecione w kamienne reliefy, ukazujące pejzaże, gałęzie winorośli i symboliczne zwierzęta.
Budynek główny dworu wznosi się na trzech kondygnacjach. Wokół okien można dostrzec kamienne obramowania z detalicznymi rzeźbieniami. Każde obramowanie jest unikalne, przedstawiając motywy roślinne, zwierzęce oraz sceny z życia codziennego. Rzeźbienia te są precyzyjne i kunsztowne, co podkreśla zdolność osoby, która to wykonała, by odpowiadała wymaganiom pana dworu.
Dachy dworu są pokryte ciemnobrązowymi, gładkimi dachówkami ceramicznymi, ułożonymi w regularne wzory, które nadają budynkowi elegancji i jednocześnie zapewniają ochronę przed deszczem i wiatrem. Charakterystyczne, dwuspadowe dachy z oknami mansardowymi nadają budowli harmonijną formę, a wieże z blankami i wysmukłe szczyty podkreślają jej majestat.
Na terenie dworu znajdują się również ogród w stylu kerońskim, z kolorowymi rabatami kwiatowymi i precyzyjnie przyciętymi żywopłotami. Drobny park zaś, z dużymi starodrzewiami i alejkami, zapewniał idealne miejsce na spacery i relaks.
Ostatnio zmieniony 24 maja 2023, 10:44 przez Naf, łącznie zmieniany 1 raz.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

2
POST BARDA
Widok na wnętrze dworu było skryte przed oczami plebsu, wykorzystując do tego wysokie na kilka metrów mury. Jedynie metalowa brama, przy której stało, aż czterech ochroniarzy zapewniało dostęp do pałacu. Zabierał on spory kawałek przestrzeni, ale kiedyś rodzina Thiessenega musiała być blisko związana z dworem królewskim, skoro posiadała takie rozległe tereny.
- To tutaj. Lepszy widok jest z dachu budynków, ale trochę trzeba poczekać. Niedługo pojawią się tłumy i istnieje szansa, że ktoś zwróci na nas uwagę. Nie ma innego przejścia w murze. - Powiedział do niego Jedynastka, kiedy zbliżyli się do pałacyku. Trochę ludzi ich mijało, powozy przejeździły. Normalny ruch uliczny, jeszcze przed główną godziną targową. Znajdowali się przecież w dzielnicy szlacheckiej, więc sporo osób b było dobrze ubranych. Ci, którzy byli skromniej i prościej należeli do służby.
- Ma dokładnie dwudziestu czterech służących. Trzech ogrodników, cztery praczki, osiem sprzątaczek, majordomusa, dwóch lokajów i reszta to kucharki. Ciężej policzyć ochronę, ale wychodzi około trzydziestu do czterdziestu ludzi plus kilku magów. To jego uczniowie, których uznał za godnych, by podzielić się wiedzą. - Mówił do niego, by zrozumiał, czego może się spodziewać. Nie była to co prawda straż miejska, ale także spacerek tym nie będzie. Skierował go do uliczki, gdzie najemnicy nie mogli ich zobaczyć.
- Nie możemy zbyt długo stać, bo na nas zwrócą uwagę. Wypatrują i zapamiętują każdego, kto zachowuje się według nich podejrzanie. Potem dzielą się tym z innymi. -
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

3
POST POSTACI
Mortiush podążał za Jedynastką i słuchał uważnie, co ten mówi. Były to cenne informacje, kóre na wstępie już musiały zniechęcać. Mieli ponoć jednak jakiś plan. Na pewno robota nie była łatwa. Ryzyko konfrontacji wysokie, niebezpieczeństwo takowej jeszcze większe. Może nie chroniła tego obiektu straż miejska, jednak było to marnym pocieszeniem. Strażników, jakkolwiek nieuprzejmych, obowiązywały pewne zasady. Najemników ograniczało jedynie życzenie pracodawcy, stąd zazwyczaj byli zdecydowanie gorsi. Przeszli wzdłuż bramy i ukryli się w uliczce. Kamuflaż nie był specjalnym problemem. Mógł wielokrotnie tu przychodzić, za każdym razem z inną twarzą. Jednak nie maił szkicownika i swoich zbiorów, więc byłoby to trudniejsze. Jak tylko dostanie narzędzia, będzie miał sporo pracy. Przydałyby się portrety strażników i służby, a to wymaga sporo pracy.

-Nie rzucajmy się więc w oczy- stwierdził oczywistość, po czym kontynuował- A znamy procedury? Jak reagują strażnicy bramni? ilu interweniuje? Zostawiają bramę bez nadzoru choć na chwilę? Kiedy się zmieniają? Robią obchody wzdłuż murów? Kiedy służba zaczyna i kończy pracę? Ktoś wychodzi w ciągu dnia? Ile osób jest tam w nocy? Gdzie rezydują? No i jaki macie plan na pierwszy krok, czyli sforsowanie muru?

Wyrzucając z siebie wszystkie te pytania uświadomił sobie, że nie uzyska odpowiedzi na wszystkie. Zbyt ich dużo, a i nie było to miejsce na tak szczegółowe rozmowy. Zbyt duże ryzyko. Przyszli tu na rekonesans, nie sesję planowania.

-Stój- dodał po chwili- Odpowiedzi później. Teraz spacer. Da się obejść cały obręb murów? chciałbym zobaczyć z każdej strony. No i potem punkt widokowy, o którym mówiłeś.

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

4
POST BARDA
Jedynastka spoglądał na Morta, kiedy ten wyrzucił z siebie potok pytań z uniesioną brwią, ewidentnie nieco zniesmaczony jego zachowaniem. Pytania, na ulicy, gdzie mogli ich podsłuchać? Oczywiście, że nie uzyska odpowiedzi w tym miejscu, a i nie od niego. Chyba nie sądził, że nie przygotowywali się do tego skoku bez takich najważniejszych informacji. I może jego krytyczne spojrzenie nie byłoby tak surowe, gdyby choćby ściszył głos. Rozejrzał się wokół, ale nie zauważył nic dziwnego. Możliwe, że mieli szczęście.
- Dobrze, ze się opanowałeś, ale zawsze najpierw działasz, potem myślisz? - I chyba coś wspominał o cierpliwości. Całkiem nie nie tak dawno temu. Nic dziwnego, że był niezadowolony. Jedyny plus dostrzegał w tej sytuacji to refleksja.
- Nie wspomnę nikomu o tym błędzie. Masz u mnie dług, Mor. Zapamiętaj to sobie. - Dodał do swoich słów. Tutaj takie rzeczy kosztował, mógłby oczywiście powiedzieć o tym Shahowi, ale nie było w jego ocenie to warte. Nie byli kumplami, a mogli sobie żartować sobie, to jednak istniały granice.
- I Tak i nie. Z tyłu rezyduje inny dworek. Ich granice wyznacza mur. Aż tak dużo terenów nie ma, by ulica ich otaczała z czterech stron. - I zaprowadził go tak, by strażnicy ich nie zobaczyli. Mur był w każdym miejscu wysoki. W całości odnowiony całkiem niedawno. Nie widniały inne wejścia, a nawet drzewa w okolicy, które mogłyby ułatwić wspinaczkę.

Z miejsca obserwacyjnego na pobliskim dachu było lepiej widać wnętrze. Przy ogrodzie, przy murach zasadzone zostały krzaki. Widać było także spacerujących najemników i jedno z kilku wejść do domu. Niskie żywopłoty, mające jedynie wyglądać. Pracowali także ogrodnicy i przechadzały się jakieś damy. Panował całkiem spory ruch. Droga z bramy wiodła bezpośrednio do wejścia budynku.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

5
POST POSTACI
Mortiush znów skarcił się za zbyt swobodne podejście do tego człowieka. Musiał się skupić. Tu chodziło o dużo więcej niż tylko jeden skok. A teraz musiał dobrze przygotować się do zadania. Tak bardzo żałował, że nie ma szkicownika. Mógłby już zbierać twarze, które mogą u się przydać. Będzie musiał tu jeszcze trochę posiedzieć w następnych dniach i zebrać trochę szkiców. Tymczasem przyjrzał się ogółowi przechodniów w tej okolicy. Głupotą będzie przychodzić tu codziennie z tą samą twarzą. Niech lepiej nikt nie ma sposobności, by go zapamiętać.
Z dachu obserwował teren, na ile było widać, w poszukiwaniu...czegoś. Czegokolwiek, co może się przydać tak naprawdę. Obejrzał
mur oceniając, czy będzie w stanie go przejść. naładowany Zdolnością dokonywał niemożliwych wyczynów i miał już na koncie kilka wysokich murów pokonanych bez drabiny. Tylko czy ten leżał w jego zasięgu?


-I naprawdę mają tu tylko jedno wejście?- spytał przyciszonym głosem-Przecież to głupota, tak wszystko jedną bramą załatwiać. Musi być gdzieś wejście dla służby. Przecież żaden z nadętych... takich jak on nie pozwoli, by jego piękni goście mijali się ze służbą na każdym kroku.

Mort przyglądał się też samemu budynkowi. Próbował zapamiętać jak najwięcej z jego bryły. Jeśli dostanie szkicownik jeszcze dziś, zacznie szkicować sam budynek, by mieć pogląd na to, co się dzieje. Miał w głowie pomysł, jak dodatkowo może wykorzystać swoją Zdolność i chciał to przygotować i przetestować. Być może przyda się szybciej, niż mu się wydaje.

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

6
POST BARDA
Mur miał wysokość ponad dwa razy, niż on sam z wyciągniętymi rekami ku górze. Czy byłby w stanie przeskoczyć tak wysoki? Odpowiedź zawsze zależało od czynników, jakie będą panować. Przy bardzo silnym wietrze zapewne dałby radę, w przypadku, gdyby go brakowało, musiałby wykombinować sposób, by to zrobić. I O ile od strony ulicy faktycznie było prościej, to jednak strona wewnętrzna dworku była tu o wiele trudniejsza, bo krzaki utrudniały. Tylko, czy musiał polegać na zdolności i drabinie? Czasem zwykła lina z hakiem mogły zdziałać równie dużo.

A sam teren wewnątrz oczywiście w nocy oferował możliwości ukrycia się przed wzrokiem strażników. Krzewy, żywopłoty, nawet nieliczne altanki pozwalały ukryć się jednej osobie, a nawet nielicznej grupie. Dalej mógł zobaczyć, jak porusza się służba i jakimi bocznymi wejściami do rezydencji wchodzi i wychodzi. Tych mieli kilka. Wszystko w zależności, od jakiej strony posiadłości chcieli się znaleźć. Mieli swoje własne dróżki, które miały nie rzucać się w oczy dla domowników. I nie, nie dostrzegał innego przejścia przez mury dla służby.

Jedynastka przyglądał mu się z zagadkowym spojrzeniem. Kącik ust uniósł mu się do góry. - Dobrze, myślisz jak nadęty bogacz. Tylko, czego zapomniałeś? Zastanów się nad tym jeszcze i jeśli chcesz, przeanalizuj sytuacje jeszcze raz. - Mógłby go zbeszczać za próbę wchodzenia w kompetencje Shahowi, aczkolwiek podczas takich robót trzeba myśleć. On przecież nie będzie obok, by szeptać rozkazy do ucha. Istniały powody, dla których mag miał tylko jedną bramę, przez którą można dostać się na główną ścieżkę prowadzącą do reszty rezydencji. Był ciekawy, czy się domyśli i wyniesie lekcje. W ich profesji należało uczyć się cały czas. Dlatego przyjął trochę mistrzowski ton w tej sytuacji.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

7
POST POSTACI
Ton i poza, jaką przyjął Jedynastka, nie były tym, czego Mortiush oczekiwał. Skoro miał tam wejść, musiał wiedzieć takie rzeczy. A takie potraktowanie "z góry" nie było tym, co pomoże im sobie zaufać i owocnie współpracować. Z drugiej jednak strony, nie mógł liczyć na to, że cały plan zostanie mu przedstawiony tu i teraz. Był dodatkiem. Podobno kluczowym, ale wciąż obcym czynnikiem w tej układance. A to oznaczało, że plan pewnie pozna dopiero w dniu roboty. Tak, żeby nie miał najmniejszej okazji, by cokolwiek chlapnąć i wygadać. Zmełł więc w ustach przekleństwo i zignorował te uwagę, nie chcąc wdawać się w przepychanki słowne. Obserwował dalej żałując, że nie ma ze sobą szkicownika. Przydałby się. Tak jak i dowolny notes.
Nie dawał mu spokoju brak drugiej bramy, czy bocznej furtki. Mieszkał tam czarodziej, więc istniała szansa, by ukrył takową. Tylko czy próżność takiego człowieka sięgała by tak daleko, by ukrywać furtkę? Już teraz znalazł dziurę takiego systemu "zabezpieczeń". Gdzieś dziwnie urywałyby się ślady ludzi idących prosto na ścianę. Trochę niedorzeczne, jednak postanowił przyjrzeć się temu, kiedy znów będzie przechadzał się wzdłuż murów.
Już teraz do swojej listy życzeń dopisał linkę i haki, na wypadek, gdyby chcieli wchodzić przez mur. Kiedy wrócą, będzie musiał pogadać o tym i załatwić jak najwięcej. Pomyślał też o procedurach ochrony. Ciekawe jak szybko ochrona reaguje. Po dłuższej chwili milczenia zapytał więc.

-A sprawdzaliście procedury strażników? Jak reagują na potencjalne zagrożenie?

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

8
POST BARDA
Jedynastka popatrzał na niego, kiedy ten nie odpowiedział mu na pytanie. Oczekiwał odpowiedzi, jednak on, zamiast wykorzystać własną głowę, wciąż czekał na podanie mu na tacy. Po pierwsze, wciąż zapominał, że nie nie byli w bezpiecznym miejscu. Rozmawianie o planach nawet na dachu, gdzie teoretycznie nikt nie mógł ich podsłuchać, wydawało się bezpieczne. Niestety, istniały rzeczy, które pozwalały na coś takiego i nawet jeśli wiadomość nie dotrze do celu od razu, to istniało ryzyko. Możliwe, że to przesadna ostrożność, aczkolwiek w przypadku magów, lepiej dmuchać nawet na zimne.
- Zadałem ci to pytanie nie bez powodu. Chcesz informacji, które sam możesz wywnioskować. Czy jak będziesz w sytuacji, która wymaga szybciej decyzji, choć brakuje ci wiedzy, będziesz innych pytał o zdanie, czy spróbujesz sam pomyśleć i znaleźć rozwiązanie? - Zapytał nieco chłodniej, niż słyszał to w swojej głowie. Logika to także potężna broń, która pozwalała na przezwyciężenie trudności. Poza tym zawsze było jedno, ważne przysłowie, które powinno być zawsze być przewodnie według niego "Jak masz na kogoś liczyć, licz na siebie."
- Jeśli zaczyna się problem przy bramie, dwóch jest z przodu, dwójka z tyłu. Jeśli zaczyna się robić według nich poważnie, przy pomocy gwizdka zaczynają wołać wsparcie. Działają zawsze w parach, choć nie idą ręka w rękę. Trzymają się tak, by siebie widzieć. Cześć z nich mogła kiedyś walczyć w prawdziwych bitwach. I są z tych, którzy najpierw biją, potem pytają, jak coś się stanie wewnątrz murów. Zachowują się bardziej profesjonalnie, niż wiele poznanych mi grup. - Oczywiście nie mogli do końca sprawdzać ich zachowanie, więc obserwowali ich przez pewien czas.
- Oczywiście tych, których nie znają, kontrolują i nie przejmują się ich rangą. Jedynie służbę przepuszczają bez większego przyglądania się, acz ich znają. - Nie byli idealni, ale wiadomo, większa podejrzliwość budzili w nich inni. To było całkiem normalne i ludzkie.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

9
POST POSTACI
Kiedy już uzyskał odpowiedź, Mort chwilę się zastanowił. Przyszło teraz do małego stroszenia piórek. Za dużo pytań zadawał? Za dużo chciał wiedzieć? A jak niby miał te informacje pozyskać w tydzień. Jeśli ma tam wejść, musi wiedzieć wszystko. A przynajmniej być jak najbliżej określenia "wszystko". Zszedł z niego już nastrój jakiegokolwiek rozbawienia i teraz już wpuścił myśli na poważne tory. Może ciut za późno, ale cóż mógł teraz poradzić...

-Chcę informacji, które mogę wywnioskować, owszem.- powiedział i chłodno spojrzał na Jedynastkę, odwzajemniając jego ton-Jednak nie mam czasu na rozbudowaną dedukcję. Gdybyście przyszli do mnie z tą robotą miesiąc temu, byłoby zdecydowanie łatwiej. Teraz potrzebuję jak najwięcej informacji. Zwłaszcza, że Shah już zaplanował mi dodatkowe zajęcia, więc na myślenie nadmiaru czasu nie mam. Więc tak, będę pytał.

Czuł już narastający w piersi gniew. Zakończył wypowiedź z nadzieją, że jego towarzysz nie z wyboru zamilknie i nie będzie eskalował. Nie chciałby, żeby doszło tu do cyrku. zamknął oczy, wziął kilka głębszych wdechów i uspokoił nerwy. Przygasił gniew, który już zaczynał pchać go do działania.

-Czas wracać.- wyrzucił z siebie, kiedy był już spokojny. Mówiąc dalej, zaczął się już wycofywać z dachu w celu powrotu.-Mam jeszcze kilka pytań, ale mogą chwilę poczekać.

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

10
POST BARDA
Jedynastka potrzebował przez chwile czasu, by zrozumieć, o co mu chodzi. Doskonale znał założenie misji, jak i ogólny plan działania. Ten człowiek, tuż obok niego zachowywał się tak, jakby... Czy to właśnie o to chodziło? Jeśli naprawdę tak myślał, to powinien wybić mu to z głowy. I to jak najszybciej, bo stanowiło to zagrożenia dla całej operacji.
- Czy ty myślisz, że tam wejdziesz sam? Ewentualnie dostaniesz pozycje lidera drużyny, która ma wykonać zadanie? - Zapytał na poważnie, bo on chyba zapomniał o tym, że do takich zadań nigdy nie szło się samemu. To była głupota. Takie operacje wymagały starannie opracowanego planu i nie było miejsce na zgrywanie samotnego wilka.
- Shah powinien ci powiedzieć, że będziesz CZĘŚCIĄ drużyny. Będziesz miał swoją działkę do wykonania. Twoim zadaniem nie jest myślenie za wszystkich. Sądzisz, że wpuścimy cię samego do tego domu, byś w nim buszował? Jeśli tak choć przez chwile myślałeś, to wybij sobie ów myśl z głowy. Samemu to tam zginiesz szybciej niż później. To ZADANIE drużynowe, wykorzystujące odpowiednie umiejętności, by zmaksymalizować szanse na powodzenie, a nie kradzież biżuterii z domu jakiegoś idioty. I wbij sobie to do głowy. - I to miało zakończyć dyskusje. Nie obchodziło go, jak dumny jest ten człowiek. Musiał schować ją do kieszeni, jeśli chciał z nimi współpracować, to musi się dostosować, a nie zaczynać nimi dyrygować, Może byli dla niego zbyt pobłażliwi? Porozmawia na ten temat z diabelstwem, bo sam nie wiedział, jak go do końca traktować. Chyba faktycznie należy coś zmienić.

- Zdecydowanie czas wracać. - Powiedział, bo diabelstwo zdecydowanie powinno być poinformowane o większości tego, co tu się wydarzyło. Ktokolwiek, kto stanowi zagrożenie dla operacji, nie może zostać zwyczajnie zignorowanym. Inaczej będą mieć poważne kłopoty.
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

11
POST BARDA
Przybyli od innej strony. Musieli czekać w zaułku, który o tej porze zapewniał im idealną kryjówkę. Brak oświetlenia tylko im sprzyjał. Także o tej godzinie było znacznie mniej osób. Mogli czekać na dywersję. Z dachu budynku całkowicie niedaleko ich mogli dojrzeć sylwetkę ich grupy wsparcia. Czekali ewidentnie na to, by dać im sygnał.
- Podejdźcie tu. Rzucę na nas kilka zaklęć, które będą nas chronić. - Powiedział do nich, a wojownik zbliżył się do niego, jakby doskonale na to czekał.
- W końcu. Myślałem, że nigdy tego nie zrobisz. - Zamarudził. W ich przypadku takie rzeczy były istotne. Co prawda, nie działały ona wiecznie, aczkolwiek na tę akcję powinny wystarczyć. Zwłaszcza że bez nich, musiał zdecydowanie więcej uważać.
- Nie bój się młody, nie spopieli cię nimi. - Zachęcił go jeszcze, bo faktem było to, że nie mówili mu dużo, ale czy opowiada się komuś, jak ktoś działa, jeśli staje się to rutynowe? Kiepsko się tłumaczy, zwłaszcza w momencie, jak nie ma się tej gadki.

Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

12
POST POSTACI
-Bardziej obawiałbym się wykrycia przez takie czarowanie w okolicy- odpowiedział na głupi żart podchodząc.

Niespecjalnie uśmiechało mu się poddawanie czarom obcego, jednak nie miał zbytnio wyboru. Musiał działać z nimi. Z ich brakiem planu. Z ich nagłym zagrożęniem, które było tak śmiertelnie groźne, że mag nie uznał za stosowne, by to zgłosić. Nie było to łatwe, ale wciąż próbował wierzyć, że ma do czynienia z profesjonalistami i poprostu nie ufają mu na tyle, że nie zdradzają mu więcej informacji. Inaczej pchanie się tam z nimi byłoby głupotą.
W międzyczasie, kiedy tamten uprawiał swoje czary, Mort zajął się swoimi. Wyjął z torby mazidło i posmarował twarz, by nie była widoczna w mroku. Naciągnął rękawiczki i sprawdził węzeł na lince owiniętej wokół ciała, by ta łatwo się rozwinęła, kiedy jej zapotrzebuje. Upewnił się, że cały sprzęt jest przytroczony stabilnie, po czym przystanął spokojnie, zamknął oczy i wziął głęboki oddech. W ogrodzie gadatliwy towarzysz mu to uniemożliwił, teraz jednak miał nadzieję, że tamten się powstrzyma. Wyciszył się, skierował uwagę na swój słuch chcąc go wyostrzyć. Kiedy tak się stało, zaczął nasłuchiwać okolicy próbując zlokalizować dźwięki i zidentyfikować te, które mogą być zagrożeniem.

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

13
POST BARDA
Dźwięki, które słyszał Mort po wyciszeniu, były rozmaite. Ruch faktycznie tutaj mniejszy, choć kroki pobliskie były zwyczajne. Ludzie zbliżali się, przechodzili obok i szli dalej. Słyszał także jęki, dochodzące z pobliskiego budynku szlachty, które świadczyły zdecydowanie o miłosnej zabawie. Do tego kłótnie kogoś i to z tych małżeńskich. Doszło do zdrady i teraz właśnie parka rozwiązywała problem. Większość tych dźwięków znajdowała się jednak na tyle daleko, by nie stanowiło przeszkody w ich misji. I słyszał nadjeżdżający powóz. Na razie nic, co by mogło go zaalarmować.

Czarodziej zaczął rzucać swoje zaklęcia. Było ich dokładnie cztery. Efekty trzech z nich nie były dostrzegalne przez niego, ale za to czwarty już tak. Jego dotychczasowi sojusznicy, stali się... przezroczyści, a przynajmniej coś w tym stylu. Ciężko było to lepiej określić w słowach. On sam siebie widział za to całkowicie wyraźnie, jakby nic się nie zmieniło.
- Mam amulety, które maskują używanie magii przez nas. Inaczej dawno byśmy kogoś zaalarmowali w poprzednich misjach. - Popatrzył na wojownika, a ten mu kiwnął głową. Komunikowali się bez użycia słów i właśnie w tej chwili sobie coś mówili.
- Dobrze. Powinienem w sumie wyjaśnić, co rzuciłem. Pierwsze zaklęcie ma nas chronić przed czarami wykrywająca inną magię. Drugie to ochronne przed fizycznymi atakami. Trzecia wycisza dźwięki, jakie możemy dać, a czwarte zapewnia niewidzialność. Nie mniej, to nie jest tak, że jesteśmy całkowicie niewidoczni. Można nas zobaczyć, jeśli podejdziemy zbyt blisko jakiegoś źródła światła. - Wyjaśnił czarodziej. Lepiej chyba by wiedział, co ma na sobie, niż potem musiał szukać. To nie była ich pierwsza robota w końcu i nie szło się przecież na takie miejsce bez odpowiednich przygotowań.

Osoba z dachu dała im sygnał, machając tam na dole.

- Mamy się przygotować. Zaraz się zaczyna. - Stwierdził czarodziej, spoglądając nad nimi. Wojownik od razu podszedł do murku i ustawił się plecami, łącząc dłonie. Zamierzał przerzucić pozostałą dwójkę, kiedy już do tego dojdzie. Wspinanie się zajmowała za dużo czasu, a to było o wiele sprawniejsze.
Licznik pechowych ofiar:
8

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

14
POST POSTACI
Brak zbędnych hałasów był dobrą wiadomością. Cisza i spokój dobrze wróżyły. Mortiush spróbował jeszcze wyłapać z tła dźwięki strażników, by sprawdzić czym się zajmują i upewnić się, że nikogo nie ma po drugiej stronie muru w miejscu, gdzie chcieli go forsować. Znów czuł ten przyjemny dreszczyk, który popycha go do działania w takich chwilach. Zmącony niepokojem, bo zupełnie nie wiedział, czego się spodziewać, a mimo to wciąż przyjemny.
Zaklęcia, które mag na niego nałożył wydawały się całkiem przydatne, przynajmniej z opisu. Mort miał nadzieję, że magik jest kompetentny i zadziałają one równie dobrze, jak brzmiały w opisie. Nie odzywał się podczas tego spóźnionego tłumaczenia i rozmów zbędnych w takim miejscu i czasie. I tak pewnie nic by się nie dowiedział, a niepotrzebnie tylko by się wkurzał.
Po chwili nadszedł znak i cała akcja jakby zaczęła ruszać. Znów Morta uderzył brak planowania. Właściwie nawet taki element planu jak wejście na teren nie był omówiony. Ich kafar wyraźnie postanowił wesprzeć pozostałych w przejściu. Ale kto miał iść pierwszy? Co po drugiej stronie? Jak sam "numerek" miał potem przejść? Nic nie było wiadomo. Może oni między sobą wiedzieli z doświadczenia, ale Mortiushowi nikt nie zdradził takich szczegółów. Dlatego stał i czekał w milczeniu. Patrzył tylko na lidera ich niewielkiego zespołu czekając na znak. On tu niby dowodził i chyba wszystko wiedział, więc on niech kieruje dalszymi krokami. Na improwizację przyjdzie na pewno jeszcze czas.

[Górne miasto] Pałacyk Thiessnega.

15
POST BARDA

Słyszał zwyczajne rozmowy strażników, wymieniające się opiniami o tym, u kogo najlepiej kupować broń, jakie są nowe sposoby na dbanie o pancerze. Po chwili usłyszał wóz, który się zbliża do pozycji ustalonej przez nich, a następnie hałas, krzyki, nerwy. Na górze znów pojawił się mężczyzna i pomachał.
- Zaczynamy. - I mag wziął rozbieg, prosto w kierunku wojownika. Ten miał złączone ręce. Wskoczył na jego dłonie, a następnie piętnastka wyrzucił go do góry na mury, by ten mógł chwycić się samego szczytu, podciągnąć i przeskoczyć. I zrobił to całkiem. Ile to wszystko zajęło? Nie więcej niż kilka uderzeń serca. Następnie została przerzucona lina.
- Wskakuj młody, przerzucę cię. - Powiedział sprawnie. Był na tyle sprawny i silny, że da rade to zrobić bez problemu, a skoro magowi się udało, tym bardziej Mort nie powinien mieć problemu. Nie robili tego pierwszy raz. Zgranie tej dwójki było widać. Lina była oczywiście po to, by on sam mógł przejść jako ostatni. Nie potrzebował nawet używać zdolności, choć z nią byłoby to jeszcze łatwiejsze. Nie mniej przejście w ten sposób będzie zdecydowanie szybsze niż używanie liny. Trzeba jedynie było mieć sprawność fizyczną. Może nie skakali po budynkach, jak akrobaci, ale łączenie swoich zalet mieli opanowane do perfekcji. Mag po drugiej stronie już znalazł kryjówkę, bo jednak nawet pomimo zaklęć nie chciał ryzykować i obserwował otoczenie, czy nikt nie nadciąga. Zwłaszcza że przy bramie robiło się zamieszanie, zgodnie z planem A.
Licznik pechowych ofiar:
8
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saran Dun”