Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

16
Uśmiechnął się przyjaźnie widząc jej niepokój. – Bez obaw nie zrobię ci krzywdy, to zaklęcie wyostrzające zmysły. – Wypowiedział cicho tłumacząc jej nieco co czyni. Kontynuując wówczas próbę wyczucia w czym problem. Trochę to zajęło zanim wyczuł coś co potwierdzało klątwę. Wyczuwał magię która przypominała mu pieczęć nałożoną na jej łono. Jego wzrok nadal wpatrywał się w nią.

Mam dwie wiadomości, złą i dobrą. Złą jest to że naprawdę ktoś nałożył na ciebie magię. Wyczuwam jakąś pieczęć. O tutaj na twoim łonie. – Delikatnie dotknął jej brzucha. – Dobrą jest to że wyczuwam pozostałości magii po tym kto to zrobił. Możliwe że jestem w stanie go wytropić. Jednak szanse na to że kiedyś go znajdę są małe. – I zsunął rękę z jej brzucha powoli odrywając od niej wzrok. Poczuł że nieco się zagalopował. Mimo tego był poważny i skupiony na celu. Jego wzrok utkwił w drzwiach. Słyszał że szykuje się przemówienie. Oznaczało to że miał okazję zareagować. Postanowił dlatego powiedzieć tłumacząc jej sytuację.
Wybacz jednak, wolał bym spróbować kontynuować tą rozmowę potem. Muszę wykonać ruch, szykuje się przemówienie, to dobry czas abym wkradł się do gabinetu przez otwarte okno, kiedy oczy wszystkich będą skupione na przemówieniu, planuję mu coś zatruć co spowoduje jego odejście. Postaram się wrócić kiedy będę mógł. Odpowiada ci to ? – Zapytał równie cicho, upewniając się że akceptuje taką śmierć jej brata jak i rozwiązanie płynącego czasu.
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

17
– Ja… dziękuję. – Hermiona chwyciła dłoń Septo, tą samą, którą jeszcze przed chwilą trzymał na jej brzuchu. – Nie miałam pojęcia, że to sprawa magiczna. Teraz przynajmniej wiem, że można to odczynić… Można, prawda? – zapytała z nadzieją.

Odwróciła się na pięcie i złożyła obie ręce. Zrobiła kilka kroków w zadumie i ponownie zwróciła się do Septo. Jej niebieskie oczy błyszczały. Była ewidentnie poruszona. Zmrużyła na chwilę powieki i wzięła głęboki oddech.

– Kwestię rodzaju śmierci Gerarda pozostawiam w twojej woli. Nie interesuje mnie to, w jaki sposób zginie. Ważne, żeby nie było po nim śladu. Nie potrzebuję uwagi całego miasta. Pozostaje mi jedynie życzyć ci… powodzenia. Mam szczerą nadzieję na przyszłe spotkanie. Szczególnie po wykonaniu zadania – pożegnała się i ukłoniła lekko, po czym zeszła na dół do głównej sali, gdzie miała zająć się zniecierpliwionymi gośćmi.

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

18
Dłoń Septo bez ostrzeżenia została pochwycona przez ciepłą dłoń kobiety. Coś drgnęło w Septo który wydawał się być dość skupiony na niedokonanym morderstwie.
Spróbuję coś z tym zrobić. – Uśmiechnął się do niej. Miał wrażenie że Hermiona zaraz mu się tu rozlepi. Sprawiło to że nieco mocniej uścisnął jej dłoń. Z jednej strony chciał tu z nią zostać z drugiej jednak Septo nie miał pojęcia jak zareagować w tej sytuacji. Czy miał ją pocieszać ? Nie wiedział, wydawało mu się że dawanie jej przesadnej nadziei w tej sytuacji nie miało by sensu. W końcu nadal sprawa była zagmatwana. Dlatego po prostu delikatnie wykradł się z jej dłoni. W końcu miał zabijać. Na tym powinien być skupiony. Dziewczyna zakończyła po chwili przemowę co sprawiło że Septo również postanowił ruszyć aby zacząć operację. Ruszył on w kierunku Veriany. A przynajmniej miejsca gdzie ostatnio ją widział. Udało się wykonać rekonesans. Więc teraz przyszła pora na wykorzystywanie okazji.


Jeśli udało mu się dotrzeć do towarzyszki zbrodni wówczas przysunął się do niej delikatnie łapiąc za rękę jeśli była okazja, aby następnie powiedzieć zwykłe.
Wybacz mą nie obecność już jestem z powrotem. – Uśmiechnął się przyjaźnie – Chodźmy się przewietrzyć dobrze ? – Złapał ją przy tym delikatnie pod ramię jakby chcąc prowadzić na zewnątrz. Właśnie do ogrodu gdzie mogli spokojniej porozmawiać bez zgiełku. Jak i mógł przyjrzeć się oknie do gabinetu.
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

19
– Wreszcie jesteś. – Veriana dołączyła do towarzysza i dała się zaprowadzić do wyjścia z willi. – Właśnie przysłuchiwałam się plotkom krążącym po mieście. Poza tym, któryś z gości znalazł w swoim kielichu kawałek korka i wszczął niemałą awanturę. Ktoś się chyba nie wyspał. – Zaśmiała się.

Septo i Veriana obeszli dom dookoła. Ogród za willą był całkiem pokaźny, dobrze zagospodarowany, a przede wszystkim ładny. Można było tu znaleźć liczne krzewy i karłowate drzewka, pieczołowicie przycięte, niekiedy tworzące formy zwierząt i innych stworzeń. Znajdowało się tu też kilka zadaszonych altanek zasiadanych przez kilkunastu gości raczących się winem i przystawkami. Powoli opuszczali oni swoje miejsca na wieść o przemówieniu. Wypadało bowiem posłuchać co gospodarz, a właściwie to jego siostra, bo ten wciąż się nie pokazał, ma do powiedzenia. Mowa zapewne zaczęła się od podziękowania za przybycie, później kilka słów o historii winiarni i tak dalej… Wiadome było, że większość osób przybyła tu, by zakosztować darmowych trunków i powymieniać się plotkami, a nie słuchać przemówień. Wkrótce ogród całkowicie się wyludnił.

Okno do gabinetu faktycznie było uchylone. Delikatny wiatr poruszał ciemnożółtymi, długimi zasłonami. Pomiędzy dwoma falującymi połaciami tkaniny widać było szczegóły pomieszczenia. Gabinet jak to gabinet – dużo półek, biurko, krzesła, listy, książki, malowidła, pamiątki, świecidełka i masa innych drobiazgów. Parapet nie był wysoko, spokojnie można było się podciągnąć i wskoczyć do środka, po uprzednim podniesieniu drewnianego, zasuwanego w osi pionowej, okna.

– Chcesz, żebym weszła tam z tobą, czy mam stanąć na czatach? Szczerze mówiąc, wdrapywanie się tam w mojej sukni byłoby dosyć problematyczne. Nie chciałabym jej zniszczyć.

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

20
Ta straszliwa historia dotycząca tutejszego gościa, prawdopodobnie wydarzył się jakiś nieszczęśliwy wypadek w którym to kawałek korka znalazł się w cieczy tego dżentelmena. Septo jednak uznał że jest to zaiste ciekawa sytuacja jednak pozwolił ją sobie przemilczeć z lekkim uśmiechem. A po chwili powiedział. – Mam nadzieję że nic nie mówili o mnie w tych plotkach. – Oboje jednak ruszyli w kierunku ogrodu jedno było pewne posiadłość posiadała swój urok, u niego to zapierdzielały co najwyżej kury. Chcące podziobać nieświadomych przechodniów. I powolutku znaleźli się przed wejściem do gabinetu Geralta. Septo poważnie odpowiedział.
Masz rację zostań na dole tak będzie lepiej. – Rozejrzał się następnie za czymś co mogło by przeszkodzić w wejściu do gabinetu. I Jeśli nie było przeciwwskazań wskoczył do środka. Rozgryzając się po czymś co mógł by zatruć. Jednocześnie używając ponownie zaklęcia wyostrzającego zmysły aby czasem czegoś ciekawego nie przegapić. Septo lubił węszyć. Jednak zaklęcie ułatwiało wykrycie zagrożenia jeśli takowe powoli do niego zmierzało.
Agnoscis quid suus 'sinistram – Wyszeptał. W tym czasie również powoli zaczął wyciągać ampułkę z trucizną. Czego szukał może kielicha do wina albo butelki z winem którą lubił opróżniać w stresie gdy nie miał weny, albo też coś co zdarzało mu się dotykać często przez co łatwo mógł by się tym zatruć. A może nawet i szukał jakiejś malutkiej igiełki którą mógł by nasączyć truciznę i podstawić mu pod dupę aby się dźgnął... Do najchudszych Gerald nie należał. To też nagła śmierć z powodu zatrucia czy też innych zagadkowych zjawisk nie powinna wzbudzać podejrzeń zwłaszcza że rodzina już do tej pory borykała się z zagadkowymi problemami.
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

21
Przed wejściem do gabinetu, na myśl nasuwać się mogło pewne pytanie, na które trudno było znaleźć konkretną odpowiedź. Dlaczego okno było otwarte? Zwykłe niedopatrzenie czy może celowy zabieg? Septo nie musiał używać zaklęcia wyostrzającego zmysły, by wyczuć niezbyt przyjemny zapach panujący w pomieszczeniu. Po dokończeniu inkantacji, spotęgowany bodziec agresywniej zaatakował nozdrza łucznika. Źródło zapachu znajdowało się tuż obok okna. W małej, metalowej klatce, na dwóch łapkach stał szczurek, wciskający nos pomiędzy pręty. Jego właściciel musiał jakiś czas już zwlekać z czyszczeniem swojemu gryzoniowi mieszkania. Brak czasu? Może stres związany z obawą o własne życie?

Na sosnowym biurku stały dwa, puste kielichy, ustawione po przeciwnych stronach oraz opróżniona butelka po winie. Na skraju blatu znajdował się też półmisek z dojrzałymi jabłkami i winogronem. Kilka brązowych plamek na tych owocach sygnalizowały rozpoczętą fazę przejrzewania. Obok leżała drewniana miseczka z łupinami po orzechach laskowych i niedbale porzucony dziadek do orzechów, który faktycznie przypominał dziada, pomiędzy którego zębami rozłupywało się skorupki. Pomiędzy dwoma regałami stał niewielki barek z lśniącymi butelkami o różnej zawartości. Były to przeważnie wina, ale znalazły się też mocniejsze trunki, a także owocowe syropy i miód pitny.

– Jak ci idzie, Septo? – zapytała półszeptem Veriana zerkając za okno do środka pomieszczenia. – Lepiej się pospiesz. Ktoś się zbliża.

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

22
Piękne ten ktoś hodował szczury. Septo nie rozumiał tego zjawiska nie mógł on hodować czegoś innego zamiast szczura ? Może kota ? Pies był by prawdopodobnie upierdliwy dla włamywaczy. Septo pokiwał odruchowo głową, nie aprobując szczurów jako domowych zwierzaczków. Następnie rozpoczął działanie i zaczął zatruwać Septo nie znał się dokładnie na truciu więc rozpoczął od winogrona i jabłek w końcu kto odparł by się pokusie soczystych jabłek, czy dorodnego winogrona. więc kilka kropel tu i tam, starając się aby nie było to zbyt dostrzegalne. Choć z bogatymi to nie wiadomo. Następnie zatruł puchary oba tak dla pewności delikatnie prowadząc kroplę trucizny po krawędziach pucharów. Trunków na pułkach już nie ruszał, w końcu usłyszał Verianę która zapytała ale i ostrzegła go o nadciągających ludziach. Więc wówczas Septo po prostu zamierzał szybko nawiać z pomieszczenia do ogrodu o ile było to możliwe bez problemów. Mówiąc przy tym - Wracam. - Oczywiście w tonacji nieco ciszej aby ktoś niechciany nie usłyszał co tu wyprawia.
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

23
Trucizna wsiąknęła w jabłka i winogrona nie pozostawiając żadnego śladu. Przepyszne owoce stanowić mogły teraz ostatni posiłek osoby, która je spożyje. Ze srebrnymi pucharami było nieco ciężej, na ich brzegach pozostał ledwo widoczny, zielony nalot. Z pewnością łyk z takiego naczynia byłby śmiertelny, o ile nikt go nie zetrze, uznając za brud. W fiolce pozostała jeszcze odrobina wiwerniej trucizny, choć część tej jadowitej esencji wsiąknęła w glinianą ampułkę.
*** Zza winkla wyłoniła się męska sylwetka odziana w biel. Septo w ostatnim momencie zeskoczył na trawnik, tym samym unikając sytuacji tłumaczenia się jednemu ze służących z siedzenia na parapecie przy otwartym oknie gabinetu właściciela tejże rezydencji. Zauważając stojącą pod ścianą parkę, mężczyzna podszedł i uprzejmie poinformował, składając ręce za plecami:

– Niebawem zostanie podany skromny posiłek dla gości. Serdecznie zapraszam do jadalni. – Zakończył szerokim uśmiechem i odwrócił się na pięcie.

Nagły, głośny, kobiecy wrzask wzdrygnął sympatycznym mężczyzną. Rozejrzał się nerwowo. Kolejne krzyki zmąciły powietrze, ponosząc się w okolicach posesji i świdrując uszy niepokojąco. Służący znieruchomiał i zaczął nasłuchiwać. Dźwięki te musiały dobiegać z wnętrza willi. Mężczyzna zerwał się nagle z miejsca i pędem ruszył w stronę frontu budynku. Pozostawił Verianę i Septo samych. Krzyki stały się głośniejsze, wypłynęły spomiędzy tępiących dźwięk ścian i zalały podwórze. Powstał niesamowity gwar, który spłoszył ptactwo z okolicznych drzew i poruszył przechodniów na ulicach. Z okolicznych domów, przez okna, wysunęły się ciekawskie głowy.

– Hej! Ludzie! Wołajcie po pomoc! – wołał jakiś mężczyzna.

– Ty też to czujesz? – Veriana dwa razy pociągnęła nosem i skrzywiła się. – Dym...

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

24
Septo nieco podskoczyła adrenalina, kiedy wyłonił się jeden z służących informując o uczcie. Wyglądało na to że nic nie zauważył co sprawiło że łucznik powoli się uspokajał. Wtedy stało się coś czego się nie spodziewał. Jakieś wrzaski coś się działo, sądząc po sytuacji coś było zdecydowanie nie tak. Odruchowo starał się ustalić co się dzieje, obserwując z której strony dobiegają krzyki a także co powoduje to całe zamieszanie. Wniosek był prosty coś płonie. To sprawiało że ryzyko iż Gerald zje zatruty pokarm zmalało i to drastycznie. Powstało pytanie co robić. Septo zdał sobie sprawę że to swoista okazja. Gdyby Gerald zaginął w pożarze. Było by to bardzo wygodne. Tylko czy to pożar ? Nie był pewien nie słyszał klasycznego "Kurwa pali się" choć wiele na to wskazywało. Sprawiło to że Septo powiedział dość otwarcie jak i szybko.
Przesadzili z grillem i coś się zapaliło ? Dobrze by było gdybym znalazł Geralda masz może nóż ? – Jeśli miała nuż spokojnie ukrył go gdzieś aby nie tworzył zbyt dużo podejrzeń. Jednak zamiast ruszyć w kierunku drzwi frontowych. Septo bardziej obserwował dom starał się być ostrożny. Miał w tym jednak interes interesowali go zarówno Hermiona którą wolał ocalić jak i Gerard, ścisk jak i panika pijanych ludzi była czymś bardzo nieprzyjemnym w takiej sytuacji. Wejść frontem pewnie nie wejdzie jednak niedawno Hermiona go oprowadzała, powinien pamiętać otwarte drzwi czy okna którymi mógł wejść do domu. Może istniało jakieś wejście z otwartym oknem i drzwiami. Dlatego szybko starał sobie przypomnieć czy takowe istnieje. A jeśli istnieje ruszył biegiem w jego kierunku prawdopodobnie obiegając budynek. Obserwując cały czas sytuację w końcu nadal nie był pewien co się dzieje. Wydawało mu się jednak że mógł by mu przeciąć drogę przed schodami lub gdzieś indziej. W końcu Gerald raczej był na piętrze. Oczywiście podczas tego wszystkiego starał się mieć oczy szeroko otwarte. Dym oczywiście zamierzał nieco ograniczać przytykając rękaw do nosa i oddychając w ten sposób przez ubranie.
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

25
– Naprawdę sądzisz, że zabrałam nóż na tak wystawne przyjęcie? – zapytała, barwiąc słowa ironicznym tonem. Zaraz potem uśmiechnęła się i podciągnęła wysoko suknię, aż do ud. Wyciągnęła krótki sztylet z pochwy i wręczyła go towarzyszowi. – Nie wyobrażam sobie wyruszyć z domu bez broni. Suknia to naprawdę dobra przykrywka. – Nim Septo ponownie opuścił Verianę, ta życzyła mu powodzenia i zapewniła, że pozostanie w pobliżu.

Do domu dostał się przez otwarte drzwi tarasu, znajdującego się na tyłach budynku. Z początku zapach dymu był niezbyt mocny, choć wraz ze zbliżaniem się do jego źródła, powoli zaczynał szczypać w oczy i drażnić nozdrza. Zrobiło się naprawdę duszno. Widoczność zmalała drastycznie. Przechodząc korytarzem obok kuchni, Septo dostrzegł buchające płomienie spomiędzy drewnianych belek futryny, w której otwarte, drewniane drzwi powoli zajmowały się ogniem. Wewnątrz, na podłodze leżał dotkliwie poparzony i zapewne martwy mężczyzna z pustym wiadrem w dłoni. Na samym końcu korytarza znajdowało się przejście do głównej sali, w której wcześniej odbywały się tańce i degustacja. Przez otwarte na oścież drzwi zewnętrzne, do pomieszczenia zasysane było powietrze, które podtrzymywało reakcję spalania, co powodowało delikatny powiew. Krzyki i wołanie o pomoc nadal dobiegały z ogrodu, lecz odsiecz wciąż nie nadeszła. Płomienie zajęły już ścianę od strony kuchni wraz z meblami, obrazami i wykładziną.

Duszący dym pomimo osłony z materiału osadzał się na gardle Septo powodując nieprzyjemne pieczenie i drapanie. Przez przymrużone powieki niewiele było widać. Sala wydawała się być już pusta, lecz czujne oko łucznika w pewnym momencie dostrzegło znajomą, krwawą czerwień. Kobieta w lekko oczadzonej sukni leżała pomiędzy stołami. Wyglądała na nieprzytomną.

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

26
Dokładnie tego się spodziewałem. – Uśmiechnął się bardziej i szybko schował prowizorycznie sztylet za pas aby nie świecić nim, ale też aby nie zabić się podczas biegania i ruszył biegiem do budynku. Taras stał otworem więc Septo się nie zastanawiał szybko wbiegł do wnętrza. Nie wyglądało to ciekawie, dym ogień. Ktoś już był martwy. To miejsce sprawiło że jeszcze bardziej przyśpieszył tępa. W końcu tam chyba najłatwiej było umrzeć. Ogólnie przesrane. Przebiegając do sali głównej wydawało mu się że już jest za pużno i trzeba uciekać stąd. Septo spodziewał że ogień może dość szybko opanować budynek jednak to było dość zatrważające. Wydawało mu się że już będzie uciekał kiedy dostrzegł coś w kłębach dymu. Nieustannie zasłaniając sobie usta. Widział czerwoną suknię która zdecydowanie przypominała mu tą Hermiony. Najpierw więc odruchowo wyrzucił sztylet gdzieś pod okno które zamierzał zapamiętać, a następnie złapał nieprzytomną. Sprawiło to że priorytetem było uratowanie właśnie jej. Ruszył dlatego biegiem w jej kierunku szybko podnosząc i ruszając aby wydostać się z budynku jak najszybciej jak tylko potrafił bez zgubienia jej. Nadal starał się nieco filtrować powietrze tym razem przez ubranie Hermiony. Zwyczajnie przyciągając nos do jej ubrań w końcu możliwe że cięzko mu było ją podnieść lub jeśli da radę to po prostu znów do swojego rękawa. Musiał ją jakoś wynieść. Jedno było pewne za cholerę nie miał zamiaru wracać do wnętrza tego płonącego budynku. Ten dym był czymś cholernie nieprzyjemnym. Mimo tego Septo zamierzał wynieść ją, cholera wiedziała czy ona z tego wyjdzie, leżała tutaj już przez chwilę. Septo biegł mrugając na skutek podrażnionych oczu przez dym. Kierunek biegu otwarte drzwi. Wydawało mu się to znacznie bliżej. Niż droga powrotna, w końcu przeszedł bardzo blisko ognia, lepiej nie było wracać. Choć uciekanie pod wiatr który napierał dla na niego wydawało się nieco lepsze, przynajmniej dym był spychany w inne miejsce. Tworząc swoisty dopływ powietrza. A tak przynajmniej mu się wydawało. Septo starał się zachować rozsądek w takiej sytuacji. I rozsądnie wydostać się z budynku. Najlepiej żywym...
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

27
Wszyscy widzieli, jak z otwartych drzwi zadymionej willi wychodził mężczyzna niosący pannę Hermionę na rękach. W momencie, gdy Septo stawiał krok na ostatnim ze schodów tarasu, z wnętrza budynku dobiegł nagły huk, a chwilę później z okien na piętrze wyskoczyły płomienne jęzory. Rozkrzyczane i spanikowane kobiety uciekły pod mury posesji, a kilka z nich usiadło na trawniku, doznawszy słabości w obliczu tego strasznego wydarzenia. Męska część gości krzątała się po okolicy, biegając do najbliższej studni z wiadrami, które dostarczyli mieszkańcy sąsiedztwa. Pomimo wszelkich starań, wiedziano już, że szanse na odratowanie domu są nikłe. Nieprzysłonięte nawet pojedynczym obłokiem późnowieczorne niebo jaśniało już setkami gwiazd, lecz uczestnicy nagle przerwanego przyjęcia widzieli jedynie pomarańczową łunę światła bijącego od wspaniałej willi pogrążonej w płomieniach oraz potężny kłąb czarnego dymu, unoszący się hen wysoko, ponad korony najstarszych z drzew.

Obrazek


– Połóż ją tutaj, prędko! – krzyknął nieznajomy, starszy mężczyzna, machając do Septo. – Jestem medykiem, no, żwawo! – nawoływał dalej, wskazując na rozłożony na trawie obrus, przy którym klęczał.

Między gośćmi panował chaos. Mówiono o wypadku w kuchni, o nieostrożnym służącym, o biednej pannie Hermionie, o straszliwej śmierci mężczyzny, który próbował ugasić zalążek pożaru. Spośród całej przejętej zgrai niespodziewanie wyłonęła się niewidziana jeszcze tego wieczora sylwetka. Zebrani rozpoznali Gerarda, mężczyznę o charakterystycznym wielkim brzuchu i czarnej koziej bródce. Usta miał otwarte ze zdumienia, a oczy szeroko rozwarte i szklące. Pojawił się jakby znikąd. Upadł na kolana, na kamienny chodnik prowadzący do drzwi rezydencji. Spojrzenia gości wędrowały raz w stronę nieprzytomnej Hermiony, raz zatrzymywały się na osłupiałym właścicielu “Czerwonego Kielicha”. Wszyscy byli właśnie świadkami wielkiej katastrofy, która z pewnością odbije swoje piętno na wymierającym rodzie Vicenti.

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

28
Septo udało wydostać się z budynku dotarł on na zewnątrz gdzie panował typowy zamęt. Ktoś twierdził że jest medykiem. Sprawiło to że łucznik położył ją delikatnie na miejscu przygotowanym przez niego, Neheris może i nie był medykiem czy fleczerem. Mimo tego w akademii jak przez bycie w wojsku jego wiedza obijała się nieco o te tematy. Przystawił dlatego rękę do jej szyi starając się wyczuć puls czyli sprawdzając czy nadal żyje. Słyszał że on też czasem wracał jednak jak to robią pozostawało dla niego tajemnicą.
Mam nadzieję że jesteś dobrym medykiem szkoda by jej było. – Odpowiedział nieco rozluźniając nie najlepszą sytuację. Wiedział że nawdychała się dymu to było oczywiste jednak jak jej pomóc. Nie wiedział jak to wszystko działa. Tu był problem. Sprawiło to że po prostu przyglądał się tej sytuacji. Klęczał samemu kaszląc nieco nad nią. Jego organizm w końcu nie był głupi, starał się pozbyć pozostałości dymu z jego płuc, jak i tego co się tam osadziło. A dopiero co wybiegł z wyjątkowo nieprzyjaznego miejsca. Kiedy nagle dostrzegł Gerarda na jego widok tutaj się nie ucieszył. Liczył na to że jego gruby tyłek zablokował się po drodze z schodów i gdzieś tam zadusił się dymem. Jednak Septo nawet na niego nie patrzył długo.
Mogę jakoś pomóc ? – Dopytał medyka. A następnie sam zaczął się rozglądać za inną osobą jaką była Veriana.
Obrazek

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

29
Hermiona jeszcze żyła, jej puls dawał się wyczuć pod opuszkami palców Septo, choć duża dawka zaciągniętych do płuc pyłów i gazów utrzymywała ją wciąż w stanie nieprzytomności. Może i dobrze. Nie musiała patrzeć na popadający w ruinę majątek, na fruwające niedopalone kartki książek, walący się strop i sypiące się gliniane dachówki, które dźwięcznie upadały na kamienny chodnik wokół domu. Mężczyzna, który przedstawił się jako medyk ułożył Hermionę na boku zaraz po sprawdzeniu oddechu i reakcji gałek ocznych. Obserwował ją bacznie i regularnie sprawdzał jej stan. Nie mógł jednak poświęcić jej pełni uwagi, gdyż zaraz obok ułożono jeszcze dwóch mężczyzn. Jednego z poparzoną ręką i twarzą, drugiego ze złamaną nogą. Zawodowym obowiązkiem lekarza było zajęcie się każdym potrzebującym.

– Wyjdzie z tego, potrzeba jej jedynie dużo świeżego powietrza i odpoczynku. Przez kilka godzin po przebudzeniu może mieć zawroty głowy. Myślę że najlepszym pomysłem będzie zabranie jej stąd. Do swojego domu już nie wróci – odparł medyk.

Tłum się nieco rozrzedził, część osób zwyczajnie opuściła teren posesji i nerwowym krokiem zwróciła się ku swoim domostwom, by po odpoczynku i wypitych litrach ziołowych naparów uspakajających rozprzestrzeniać plotki na resztę miasta. Ich miejsce wkrótce wypełnił cały oddział straży miejskiej, który po doniesieniach jak i swądzie dymu przybiegł na miejsce tragedii. Czujne oko Septo odnalazło wśród całej tej zbieraniny zieloną suknię Veriany. Kobieta rozmawiała z wystraszoną starszą panią, trzymając ją za roztrzęsioną rękę. Zadziwiające było, jak kobieta poznana w podziemnej kryjówce bandytów pełna była empatii i współczucia. Jej fachem było przecież skrytobójstwo, profesja wszelako potępiana, karana i, zdawałoby się, pozbawiona wszelkich ludzkich odruchów.

Gerarda Vicentiego strach i bezradność wciąż ściskały za gardło. Oczy miał przekrwione i ociekające usilnie chowanymi łzami. Rozejrzał się nagle po otoczeniu, po reszcie zebranych gości i służbie wokół płonącej willi. Zatrzymał wzrok na stojących w pobliżu zrezygnowanych mężczyznach z wiadrami pełnymi wody. Jego dolna warga drżała niepokojąco.

– Co tak stoicie!? – wrzasnął do nich. – Kto do tego doprowadził!? Przyprowadźcie mi winowajcę! – krzyczał żałośnie. Goście przyklejeni do murku posesji zamarli w ciszy.

Re: [Górne Miasto] Willa Gerarda Vicentiego

30
Septo nadal był niedaleko nieprzytomnej Hermiony, wyglądało na to że nijak mógł pomóc, kiedy jednak medyk stwierdził że wyjdzie z tego. Septo poczuł ulgę. Jakaś dobra nowina. Miał ją wynieść gdzieś gdzie mógł ją zostawić aby nic jej się nie stało. Do tego Gerard wyglądał na bardzo zrozpaczonego. Czemu nie dziwiło to Septo. Widział jednak że nie interesował go teraz los siostry dlatego spokojnie pochwycił ją w ramiona podnosząc delikatnie i mówiąc do medyka. – Postaram się coś ogarnąć. – Następnie ruszając w kierunku Veriany mówiąc do niej.
To się narobiło. – Zamilkł na chwilę – Lepiej abym wyniósł ją w bezpieczne miejsce, z drugiej strony... Sam nie wiem. W sumie nic tu po nas, przybyło wsparcie. – Chodziło mu oczywiście o żołnierzy, sprawiało to że zabicie wydawało się jeszcze mniej prawdopodobne. – Jeśli chcesz to zapraszam do mnie. Tylko zamienię słowo z gospodarzem, co zrobić jego siostrą. – Powiedział w sumie sam nie wiedział czemu. Był przy tym poważny uśmiechać się przy tragedii nie wypadało. Następnie ruszył do Gerarda tak prosto zbliżając się do niego, w sumie co zabawne bez strachu czy jakichś emocji, teraz nadal stygnął po spacerze w budynku który niego go nabuzował. Kiedy podszedł powiedział.
Witam, jestem Septo Neheris, nie znamy się, znam jednak twą siostrę, wyniosłem ją z budynku, mam również poważne pytanie, czy mogę ją stąd zabrać i zaopiekować się nią, medyk ją obejrzał. Zalecił zabranie stąd. Mógł byś się wtedy skupić na tym co się tu wydarzyło. – Nie owijał w bawełnę, nie liczył też na to że Gerard okaże się kimś miłym względem siostry czy jego, w końcu aby chciała go zabić dla pieniędzy musiał być co najmniej przez nią nielubiany. Spodziewał się buca albo kogoś z jak to mówią wyższej klasy. Jednak musiał o tym porozmawiać.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saran Dun”