Kryjówka Gildii Bandytów

106
Może i jej nie lubię, ale nie będę się dąsać jak ona. Niech jedzie, może udowodni swoją wartość albo jej zupełny brak...
Veriana westchnęła ciężko i ziewnęła.
Meriandos, piękne Meriandos... Niech będzie Meriandos — mówiła wolno, sennym głosem.
Oboje nie mogli oprzeć się zmęczeniu. Zasnęli w swoich objęciach.
* Septo zbudził się pierwszy. Świece zdążyły się dopalić przez noc, toteż było ciemno. Przez szparę wrót do namiotu przemykał snop nikłego światła — tliło się ognisko i kilka pochodni. Z głowami na stołach spali nieliczni mężczyźni z rękami jeszcze opartymi na pustych już kuflach albo ułożonymi pod czołami niczym poduszki. Byłoby zupełnie cicho, gdyby nie straszliwe chrapanie jednego z nich.
Veriana spała głęboko. Twarz miała spokojną, niewinną. Rumiane, rozgrzane policzki dodawały jej uroku. Aż przykro byłoby ją budzić i wyrywać z tego błogiego stanu, na jaki sobie zasłużyła.
Musiało już świtać, a tak przynajmniej podpowiadały Septo jego zmysły. Tylko o świcie mogło być w kryjówce tak cicho. Głośniejsze chrapnięcie jednego z bandytów dobudziło do końca zaspany umysł łucznika. Jedynie oczy lepiły mu się jeszcze, prosząc o jeszcze odrobinę snu.

Kryjówka Gildii Bandytów

107
Wstał widząc słodko śpiącą Verianę postanowił się powolutku wymknąć. Musiał jeszcze załatwić kilka spraw, upewnił się że weźmie swoje rzeczy cichutko po tym jak postarał się wymknąć bez budzenia śpiącej szlachcianki, Powolutku wymykając się z namiotu rozejrzał się czy ktoś go na tym wymykaniu nie nakrył, aby następnie ruszyć do Thoma, na chwilkę w końcu miał wziąć to jajo i skrzyneczkę. Następnie poszukać Hexa, w końcu znając elfa właśnie teraz kombinował co zrobić z tym co znaleźli przy bramie. Zamierzał przetransportować to wszystko najpierw do domu, pużniej zajmie się siostrami i Hermoną i może uda się spotkać jeszcze Matka Valerią, zapytać się jak spogląda na jego plan. Czekało go nadal wiele rozmyślań nad tym wszystkim a co gorsza istniało spore ryzyko że wszystko się popsuje.
Obrazek

Wróć do „Saran Dun”