Re: Kryjówka Gildii Bandytów

76
Fi zasępiła się, analizując ceny. Nigdy nie robiła żadnych interesów samodzielnie, wszystko załatwiali jej ludzie z bandy byłego. Przyglądała się przez chwilę badawczo krasnoludce, marszcząc czoło, aż w końcu potarła skroń i pokiwała głową.
– Karwasze i kaftan zostawię sobie na kiedy indziej, resztę biorę w ciemno – wyciągnęła dłoń do krasnoludki by przypieczętować interes – trzysta lwów jest twoje i dziś zabieram te bambetle.
Młode dziewczę wzięło do ręki sakiewkę i wyliczyła należność. Chciała jak najszybciej zebrać swój ekwipunek i przebrać się w coś wygodnego, jednak naszedł ją pewien pomysł. Czym prędzej wręczyła swoje rzeczy Bonnie i odezwała się do niej półgłosem:
– Bonnie, zabierz te rzeczy do elfa, ja zakręcę się tutaj i pozbieram jakieś informacje dotyczące tego potwora, spotkamy się tam niedługo – ścisnęła jej muskularne ramię by przekazać jakąś bliżej nieokreśloną wiadomość dodającą otuchy – poradzę sobie.

Rozejrzała się ciekawsko po okolicy, szukając odpowiednich osób do których mogłaby zagadać. Skoro ociepliła nieco swój wizerunek u handlarki zostawiając u niej dużą ilość złota, postanowiła od niej zacząć.
– Vardo, mogę zadać Ci pytanie – zwróciła się do krasnoludki Fi i nie czekając na odpowiedź wypaliła – widziałaś może tego ognistego potwora, który podobno próbował się tu wedrzeć? Możesz mi coś o nim powiedzieć?
Freeda liczyła, że uzyska jakiekolwiek informacje o potworze, ale wspomnienie tego monstrum, powiodło jej myśli w nieoczekiwane rejony. Renard. Ofiara potwora, która ledwo uszła z życiem po spotkaniu tegoż. Tak na prawdę nic o nim nie wiedziała. Czy to możliwe, że zupełnie jak Bert był on osobą dwulicową? Postanowiła delikatnie wyadać grunt.
– A Renard, widziałaś go ostatnio – zapytała jakby mimochodem – jest tu częstym gościem, mam nadzieję, że nie było go tu w chwili ataku? Dawno go nie widziałam i zastanawiam się czy wszystko z nim w porządku.
Obrazek
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

Re: Kryjówka Gildii Bandytów

77
Krasnoludka wzruszyła ramionami i wyciągnęła szeroką dłoń, lecz nie po to, by uścisnąć rękę Fi, a po zapłatę. Poznać to można było po tym, że wyciągnęła ją wierzchem do dołu. Gdy jednak odciążona trzystoma gryfami sakiewka Freedy wciąż całkiem przyjemnie pobrzękiwała, Varda spojrzała przeciągle na dziewczynę.
Jeno skończony dureń i kiep skąpi na ochronę ciała — zauważyła, jak na nią, całkiem uprzejmie. — Niedługo trwa jak zostaje skończonym trupem.
Oderwawszy ciężkie spojrzenie od twarzy dziewczyny, Varda skrupulatnie przeliczyła swoje „lwy”, a doliczywszy się okrągłych trzystu, mruknęła zadowolona pod nosem i złoto w mig zniknęło z pola widzenia. Zaraz po tym krasnoludka odwróciła się i chciała odejść gdzieś na bok, uznając widać interes za skończony, gdy Freeda zagadnęła ją, odprawiając jednocześnie Bonawenturę.
Ani jedna, ani druga nie była zadowolona z obrotu spraw. Wojowniczka powstrzymała się jednak od komentarza i pokornie wykonała polecenie godne tragarza, podczas gdy Varda mało nie zamordowała Freedy wzrokiem.
Informacja to też towar — odburknęła wreszcie krasnoludka, wyciągając z odmętów wozu pognieciony kufel z cyny. Gdy golnęła zeń, wokół rozszedł się szczypiący w oczy aromat berbeluchy o woltażu mogącym zabić każdego prócz krasnoluda bądź orka. — Kosztuje znaczy się. To chyba, kurwa, jasne? — Łypnęła na Freedę znad brzegu „pucharu”. Milczała chwilę, wreszcie jednak odstawiła z hukiem naczynie na ladę i opierając się nań knykciami, nachyliła do dziewczyny, patrząc na nią spod byka.
Ale jedno zdradzę ci zupełnie za frajer, laleczko: widzę cię tu pierwszy, kurwa, raz, jesteś tak zielona, że na jebaną milę czuć od ciebie zapach pierdolonej łąki, a zadawanie podobnych pytań w podobnych, jak to, miejscach to bardzo chujowy pomysł, gdy cechują cię dwie pierwsze rzeczy, o których wspomniałam.
Ktoś bardziej nerwowy — dodała po chwili, odstępując od lady i splatając ręce pod wydatnym biustem — mógłby cię wziąć za jebanego szpiona, ślicznotko.
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

78
Czuł jedynie głód, pragnienie i dezorientację. Jego powieki były ciężkie, jakby trzymały je kilogramowe odważniki. Z początku słyszał jedynie szum myśli, jednak ten z wolna przeistoczył się w znajome dźwięki — pluskanie wody w strumieniu, świst wiatru w szczelinach, strzelające drwa w ogniu i odgłosy stąpania. Później poczuł zapachy. Zapach palonego drzewa i wosku świec. Był też zapach ludzkiego potu, bardzo bliski i intensywny, kryjący się za subtelną wonią słodkich perfum. Znał te perfumy doskonale. Wtedy też odzyskał zmysł dotyku. Poczuł ciepło, ucisk na klatce piersiowej, jakiś duży obiekt po jego lewej stronie. Poczuł delikatne podmuchy powietrza rozgrzewające jego policzek. Nagły skurcz poruszył ciałem Septo w kilku nieprzyjemnych spazmach. Odzyskał czucie kończyn i poruszył palcami u dłoni.
Septo? Słyszysz mnie? — szepnęła kobieta.
Była bardzo blisko. Czuł jej smukłą i ciepłą dłoń pomiędzy grubym kocem a jego nagą klatką piersiową. Gładziła nią czule i delikatnie.
Jesteś bezpieczny, nie wysilaj się, dojdź do siebie.
Odzyskawszy władzę nad zmęczonymi powiekami, rozchylił je lekko i ujrzał twarz Veriany oświetloną subtelnym światłem świec. Byli w namiocie, w wygodnym łożu, okryci wełnianym kocem, w atmosferze zgoła innej niż zapamiętanej przed utratą świadomości.
Dziękuję — mruknęła mu do ucha. — Uratowałeś mi tam życie, chociaż wiedziałeś że źle może się to dla ciebie skończyć.

Kryjówka Gildii Bandytów

79
POST POSTACI
Septo Neheris
Umarł? Przez chwilę myślał że tak skończy szczególnie gdy poczuł że nie zatrzyma wycieku swojej Vitea, gdy poczuł smak swojej krwi. Nagle poczuł falę bólu, był głodny spragniony i zdezorientowany. Niebędący w stanie nawet się poruszyć mimo tego że instynktownie próbował. Dopiero po chwili zaczął odróżniać inne bodźce słyszał wodę. Czuł znikomą nutę dymu, ale i czyjąś obecność, żeńską, bardzo blisko siebie. Zdając sobie sprawę z tej obecności nieco się uspokajał. Mimo tego poczuł skurcz a tyle silny że gdyby mógł to pokazać to zapewne na jego twarzy pojawiło by się napięcie mięśni bólu. Czuł się zdecydowanie nie najlepiej. Usłyszał jednak głos, początkowo na tyle otumaniony że ciężko było zrozumieć do kogo należy, po chwili jednak łączył fakty, już kiedyś tu był i miał przy sobie Verianę, słysząc jednak że ma się nie wysilać. Postanowił dokładnie to zrobić. Widząc ją spróbował zrobić coś bardzo prostego. Najzwyczajniej w świcie uśmiechnąć się. Czuł że to było w jego zasięgu choć uśmiech mógł mu nie wyjść najlepiej. Na razie nawet nie próbował nic mówić. Czuł że chwilowo może odpocząć. A do tego czuł jak by wybudził się zbyt wcześnie. Pewnie z głodu, albo z powodu tego co działo się zanim stracił przytomność. Zastanawiał się jednak jak przekazać że jest cholernie głodny. Chyba powinien użyć słów. Ale chwilowo chciał jeszcze trochę poleżeć nim zacznie z siebie wyduszać obolały pół przytomny bełkot.
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

80
POST BARDA
Kobieta zmieniła pozycję, oddaliła się. Ciepło ciała zastąpił powiew chłodu, który wcisnął się pod koc w tym samym momencie. Zlepione od suchoty usta poczuły wilgoć, pojedyncze kropelki wody na ściankach kufla.
Napij się — rzekła panna Grenne, pomagając Septo pochylić głowę.
Gdy upewniła się, że Septo zaspokoił pierwsze pragnienie, powróciła do niego, ponownie oddając mu swoje ciepło.
W grocie wzmagały się szmery, jak gdyby za cienką ścianą namiotu zbierało się coraz więcej osób. Pojawiły się głośniejsze rozmowy, niezrozumiałe i rozmyte przez odległość i zniekształcające echo.
Minęły trzy dni od walki pod Bramą. Thom odnalazł ucznia Asmodiusa, o którym czytaliśmy w notatkach. Sam czarnoksiężnik nie pokazał się jeszcze, ale to pewnie kwestia czasu. Jego dorobek był zbyt cenny, by go ot tak porzucić — dywagowała skrytobójczyjni. — Skonfiskowaliśmy wszystko, co dało się łatwo wynieść z tamtej jaskini. Hex wyczekiwał twojego powrotu chyba równie niecierpliwie co ja, bo nie mógł się doczekać, by pochylić się z tobą nad zdobyczami.
Septo czuł powracające siły witalne. Woda przyniosła ulgę gardłu i językowi, oczy przyzwyczaiły się do światła, a ogólna percepcja zaczęła wracać do porządku. Myśli stały się jasne i w pełni świadome.
... ale nigdzie się nam nie spieszy, prawda? — kontynuowała. — Możemy jeszcze chwilę pobyć razem. Tak rzadko się widywaliśmy...
Filigranowa dłoń przejechała po policzku Neherisa. Veriana podarowała mężczyźnie krótki pocałunek, taki który może tylko nasilać głód i pożądanie. I ułożyła się z boku, owinięta wokół niego, otulając jego szyję spokojnym i ciepłym oddechem.

Kryjówka Gildii Bandytów

81
POST POSTACI
Septo Neheris
Poczuł chłód wdzierający się w miejsce gdzie do tej pory było cieplutko, a teraz czuł chłód. Widział jednak co się dzieje. Popatrzył na wodę podejrzliwe zdając sobie sprawę z tego że nie było powodu dla którego panna Grenne chciała by go otruć po podtrzymywaniu przy życiu. Więc napił się. Lekko podrywając z zaoferowaną pomocą. Starając się nie przesadzić z piciem choć organizm chciał wręcz łapczywie pić. Starał się przy tym skupić na tym aby najpierw napełnić usta a potem przełknąć. I tak jeszcze raz to chyba nie mogło być trudne tak przynajmniej mu się wydawało. Jednak podchodził do tego jak by miał się utopić w tej wodzie z racji swojej nie predyspozycji. Z należytą ostrożnością brakiem lekceważenia walcząc w skupieniu aby nie dać się ponieść pragnieniu... Jakoś takoś udało mu się napić. Jego usta nadal były wilgotne gdy poczuł jak powolutku zakończyło się picie. Oblizał się a przynajmniej spróbował starając nieco ruszyć aby popatrzeć na nią i samemu delikatnie się w nią wtulić. by znów poczuć to przyjemne ciepełko w tej mimo wszystko wilgotnej jaskini. Co z tego że postawił tu ktoś namiot. I byli w łóżku Septo zdecydowanie potrzebował nieco ciepła. Usłyszał jednak poruszenie poza namiotem co nieco go zmartwiło, zaczął jednak uważnie słuchać jak Panna Veriana zaczęła tłumaczyć co się stało. I tak wyrwały się pierwsze słowa z ust Septo.
- Trry dni? -
Zdał sobie sprawę że naprawdę sporo czasu minęło. Ale no właśnie się nie poderwał z łózka. Wiedział że raczej nikt nie zamartwia Józefiny która by go chyba zabiła swą dobrocią za takie zaginięcie przez zamartwianie. Jak i w zakonie możliwe że również jakoś wiedzą. Teraz jednak to już jednak niewielka różnica czy poleży trzy czy cztery dni dlatego też powiedział do Verany. Skupiając się aby odpowiedzieć.
- Ppplawda. -
I tak gdy jakimś cudem zdążył odpowiedzieć w skupieniu poczuł jak pocałowała go co sprawiło że gdy próbowała się od niego oderwać spróbował ją nieco przyciągnąć. Skupiając się na tym aby poruszyć ręką, Niektórzy by powiedzieli że jak to się skupia. A jednak dało się zwyczajnie zdawał się przypominać sobie jak to się poruszało. Czuł jednak że coraz bardziej wracał do normalniejszego stanu. Choć wolał jak na razie nie próbować uciekać. Jeszcze poleci na skałę głową przy nieudanej próbie chodzenia. I tak chciał zwyczajnie poleżeć korzystając z faktu że mógł nieco bezkarnie pogładzić. Dopiero teraz zaczynał bardziej przetrawiać informacje. Więc znaleźli ucznia. Jednak co z mistrzem? Mimo wszystko uczeń powinien znać choć trochę ten język, w końcu uczył się tego. Sprawiało to że możliwe iż uda im się zrozumieć więcej niż ostatnio przypuszczał co do treści tych ksiąg. A wiedza była najpotężniejszą bronią. A szczególnie wiedza o magii. Sile która potrafiła naprawdę wszystko odwrócić. Nie to żeby planował otwierać jakieś bramy czy korzystać z zaklęć uznawanych za heretyckie. Septo zwyczajnie wiedział że nie ma czegoś takiego jak czarna magia, zwyczajnie magia była narzędziem. Wiele zależało od zastosowania i tego jak ostrożnie obchodziło się z takową. Kto wie może dowie się czegoś nowego, czegoś co umknęło podczas jego nauki w Akademii mniejszej. Do tego czuł że gdy uczeń został złapany mógł odetchnąć spokojniej. Choć najlepiej było by nawet jakoś zapieczętować bramę.
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

82
POST BARDA
Leżeli tak w ciepłym uścisku nie licząc czasu, oddając się chwili i zapominając o wszelkich troskach. Do czasu, gdy hałasy na zewnątrz namiotu przestały sprzyjać nastrojowi.
Dasz radę wstać? Chodź, pomogę ci — odezwała się nieco podirytowana Veriana.
Wzięła Septo pod pachę, uniosła do pozycji siedzącej. Neheris bez trudu utrzymał równowagę. Siła jego mięśni wróciła do niemal pełni sprawności.
Musisz coś zjeść — stwierdziła.
W jaskini roiło się od oprychów różnej maści. Część Septo znał z widzenia, część widział pierwszy raz na oczy. Przy długich ławach siedzieli mężczyźni i kobiety w różnym wieku, o różnym stanie społecznym i różnej aparycji. Wszystkich ich łączyła szemrana przeszłość i pociąg do przestępczości, bowiem takie osobistości zbierał wokół siebie mistrz Thom Brennick.
W lekko zadymionym powietrzu unosiły się opary świeżej pieczeni. Dwie niewolnice roznosiły zebranym posiłki, nalewały piwa i zabawiały bandytów z wymuszonymi uśmiechami na twarzach. Gdzieś z tłumu wyłoniła się znajoma łysina, obwiązana białym opatrunkiem - Hex. Machnięciem ręki zaprosił Verianę i Septo do stołu. Towarzyszył mu Garret, pogrążony we własnych myślach, najpewniej kontemplujący poniesioną przed trzema dniami stratę. Na rogu siedziała Yela, sącząca jasne piwo i przygryzająca końcówkę warkocza na zmianę.
Zaćmienie minęło — podjął Hex, odstawiając dźwięcznie pusty kufel piwa.
Mimowolnie Septo poczuł, że rzeczywiście opuścił go ciężar, jaki go naszedł wraz z zaczernieniem nieba.
W mieście panuje niemały chaos. To sprzyja interesom Thoma, stąd tak dzisiaj tłoczno. Z tego co mi wiadomo nie widziano już tych ognistych istot w mieście. Być może udało nam się dobić ich ostatki albo skryły się gdzieś w nieuczęszczanych korytarzach kanałów.
Jedna z niewolnic, niska blondynka o błękitnych, smutnych oczach, podała Septo miskę rwanego mięsa i pieczywo. Druga dziewczyna — ciemnowłosa, wysoka półelfka — postawiła na stole garniec cienkiego piwa i czyste kufle.
Jak będziesz się czuł na siłach, Septo, czeka nas dużo pracy. Mnóstwo łupów do przejrzenia i jeszcze więcej spisanej na kartach ksiąg wiedzy. Gdyby nie mój uraz i to cholerne magiczne zmęczenie, sam bym się już do nich dobrał. — Zarechotał wesoło.

Kryjówka Gildii Bandytów

83
Chwila beztroski potrwała chwilę gdy odgłosy na zewnątrz zaczęły najzwyczajniej w świecie drażnić. Dlatego też nie dziwił się że padło takie pytanie.
- Harmider jak na jakimś targu. Spróbuję sam powoli, ale w razie czego łap mnie. -
Uśmiechnął się niemrawie. Aby następne powolutku spróbować wstać. Najpierw oczywiście musiał zmienić pozycję na siedzącą, więc rękoma spróbował nieco się podnieść. Wraz z oczywiście udziałem mięśni brzucha czy kręgosłupa. Aby następnie dobrze się przyjrzeć i zaplanować jak by to się postawić na nogi. Wstając z łózka. Już raz się z niego spierdzielił. Pamiętał jak to się stało i wizja obitej głowy o kamień trzymała go w czujności. Więc tym razem spokojniej planował stanąć na nogi. Nie śpieszył się choć czuł że jego stan się poprawiał. Dlatego też śmiało można było założyć że jakoś mu się udało. Chyba jeszcze nie był kaleką. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- Z przyjemnością coś zjem.
Odpowiedział do Verany już zapewne w kontakcie z powierzchnią. Zdając sobie sprawę że czeka go wędrówka na zewnątrz którą wykonał. Cóż teraz widział ilu to ludzi się zebrało w podziemiu, Septo czujnie przyglądał się innym starając skojarzyć czy kogoś z "nowych" widział gdzieś. Zawsze sprawiało to że miał lepsze pojęcie tego jak wielki jest zasięg Thoma. Podczas takiego przyglądania dostrzegł jak Hex macha mu aby się przysiadł. Sprawiło to że ruszył tam przysiadając się. Widząc jak Hex siedział ranny Dość szybko zapytał.
- Mocno oberwałeś? -
W końcu przypuszczał że to wówczas przy bramie. Dalej jednak wsłuchiwał się w słowa hexa.
- Więc ten stan zanikł? Czuję się tak skołowany że nadal nie jestem pewien. Co właściwie się działo z magią. Dosłownie szalała. -
Jakoś temat o szalejącej magii której nie pojmuje nagle przypomniał mu o pewnej kwestii, sprawiło to że Septo spróbował skupić się podczas rozmowy aby wyczuć Wiwernę. Chcąc się upewnić czy nic jej się nie stało. W końcu nie dość że te magiczne anomalie to do tego był nieprzytomny przez aż trzy dni. Septo miał nadzieję że nie odbiło się to za bardzo na skrzydlatym stworze. Dodatkowo słowa hexa upewniły go w tym że chaos musiał nieźle namieszać.
- Za dużo chaosu to kłopoty. Choć dobrze że demony zniknęły, nawet jeśli jakieś się ostały to teraz są w dużo gorszej pozycji. A też sądzę że wszystkie które mogły ruszyły na nas gdy zrobiliśmy swoje. -
Mógł tak śmiało założyć w końcu zdawało się że zależało im na bramie wyglądały na rozpalone wściekłością na nich po zamknięciu bramy. Podczas gdy otrzymał jedzenie odpowiedział krótkie.
- Dziękuję. -
Podczas gdy dostał posiłek spoglądając bardziej na smutnooką blondynkę niż na elfkę. Oczy karanego kłusownika przyjrzały się jej nie wiedział czemu była aż tak smutna w tym momencie, zawsze wydawało mu się że wzrok oddaje chwilowe emocje. W końcu te bywały bardzo zmienne. Coś się stało? Choć sądząc po tym miejscu to możliwe że dopiero się stanie. z przemyśleń wyciągały go jednak słowa Hexa.
- Bardzo chętnie pomogę, Przez ten chaos jednak muszę się upewnić czy wszystko na górze stoi. W końcu aż trzy dni mnie nie było. -
Jego wzrok się skierował na Veranę i Hexa bardziej uważnie, w końcu może coś wiedzieli. Zgadywał że mogli mu nie wylecieć z czymś od razu. Samemu również martwił się o rodzinę którą ostatnio widział w Meriandos. Albo czy zakon się ostał albo zamek. Możliwe że to klasycznie paranoja. Jednak on tak miał zawsze się martwił. Sprawiło to też że popatrzył na szarpane mięso z posępną miną. Jeszcze nic nie jedząc.
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

84
POST BARDA
Skupiając się na mentalnym wiązaniu z zieloną bestią, Septo ujrzał krótką wizję, klarowną i wystarczającą, by ocenić sytuację. Widział las z otworu skalnej jamy, czuł miękkie źdźbła trawy i liści pod brzuchem i potężnymi łapami. W kącie leżał świeży, martwy jeleń, a w drugim sterta kości i odpadów najróżniejszej maści. Wśród nich pojawiły się i ludzkie - odrzucone na bok gnijące głowy bez białek oczu i rozszarpane torsy owinięte jeszcze resztkami poszarpanego odzienia. Smród trupa był nie do zniesienia, lecz wiwerna nie przejmowała się owym szczegółem. Septo poczuł, że nie były to dla niej łatwe dni. Osowiała i znużona, nie zareagowała na telepatyczną obecność swojego towarzysza. Przymknęła jedynie oczy, odbierając wizji bodziec wzroku. Wtedy też Septo mimowolnie powrócił do rzeczywistości.
Zamieszki tłumione są przez straż miejską i gwardię królewską — kontynuował Hex. — Dawno nie było tylu blaszaków na ulicach. Jest jeszcze jedna wieść, niezbyt sprzyjająca naszym interesom w przyszłości. Do stolicy zmierza armia Jakuba. Zdaje się, że młodszy brat Aidana w końcu postanowił wesprzeć swoje roszczenia stalą. Thom opracowuje plan zabezpieczenia dóbr Gildii i kanałów na wypadek oblężenia. Osobiście śmiem twierdzić, że tutaj, na dole, będzie bezpieczniej niż w samym Pałacu — prychnął. — Słyszałem że powymieniali już wybite okna i spalone meble. Najgorzej oberwało się kaplicy Kariili. Budynek w całości do odbudowy.
Widziałam się dziś rano z twoimi siostrami, Septo — wtrąciła się Veriana. — Mają się dobrze. Posiadłości nie ucierpiały podczas zamieszek, poza płotem przy twoim domu, który ktoś połamał podczas przemarszu protestujących. Józefina opowiadała, że z ich desek porobiono pałki i pochodnie oraz że przegoniła ich zanim narobili więcej szkód. — Zaśmiała się. — Dziewczyny natomiast wciąż próbują odbić się od dna z rodzinnym biznesem. Pomogłam im dziś załatwić dostawę surowca z południa. Nie mówiłam im tego wprost, ale z pomocą Gildii przeszmuglujemy je omijając podwyższone cło w stolicy. Tyle mogę dla was zrobić. Jak dalej się potoczy, nie wiem, ale widmo wojny domowej raczej nie pomaga. Powinniście rozważyć przeniesienie interesu w bardziej spokojny rejon. Saran Dun powoli zapada się pod całym tym politycznym gównem.

Kryjówka Gildii Bandytów

85
Nawiązanie kontaktu sprawiło że Septo nieco za grymasił. Wiedział że Wiwerna nie jest kotkiem czy psem. Próbował jednak już kiedyś ją nakłonić do nie atakowania ludzi. Jak poczuł chyba nieskutecznie. Z drugiej strony wiedział że ta nadal żyje. Po chwili jednak wizja przestała pokazywać to co widzi Osowiała istota. Co mógł jednak zrobić gdy wszystko nadal było bardzo trudne. Plaga nadal obecna, armia nieumarłych a teraz jeszcze wojna domowa zaczęła się poruszać. Septo stał się bardziej ponury. Kiedy nagle powiedział.
- A więc wojna nadciąga. -
Zamilkł na chwilę zamyślony. Rozumiejąc coraz bardziej że chyba trzeba zdać sobie sprawę, że też musi zabezpieczyć swoje życie. Saran dun zdawało się tonąć co chwilę. A czuł że chociaż by się poświęcił to niewiele mógł zmienić.
- Chyba Thom i Verana mają rację. - Powiedział spokojnie - Trzeba się zabezpieczyć, może i kanały są względnie bezpieczne. Jednak życie powyżej już nie. -
Zdawał sobie jednak sprawę z tego że ciężko było by sprzedać nieruchomości za sensowną cenę. Aby jakkolwiek zacząć gdzieś na nowo. Sprawiało to że czuł iż nie ma zbyt wiele opcji. Jedyna droga jaka zdawała mu się pozostawać to samodoskonalenie. Licząc na to że jakoś przetrwa to co nadciąga. Sprawiło to że mimo tego iż udało się zamknąć bramę Septo był jakiś taki ponury.
- Szlak by to same problemy -
Odpowiedział sam sobie pod nosem mamrocząc. Następnie pijąc piwo. Zastanawiając się czy da się przenieść interes, wiadomo że większość da się przenieść jednak nie nieruchomości. Co gorsza trzeba było wiać daleko w końcu wojna domowa robiła swoje. I najbliższe okolice zapewne oberwą.
- Vierano tylko gdzie ? Gdzie niby można by przenieść interes, w dodatku to wszystko kosztuje. -
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

86
POST BARDA
Zapewne z dala od Królewskiej Prowincji — odparła kobieta. — Sama Gildia powoli wygasza tutejsze interesy, by nie przynosiły strat w późniejszym czasie. Zwiększamy za to wpływy w Meriandos i Oros, tam jeszcze jako-tako rynek prosperuje. W Saran Dun niebawem będzie można jedynie kraść, bo miasto przestanie na siebie zarabiać i upadnie wszystko, co trzymało je do tej pory przy życiu. Ale kto wie? Może Jakub przyniesie w mieście porządek? Może bracia się wspólnie dogadają? Gildia przetrwała inwazję w pięćdziesiątym drugim, przetrwa i wojnę. Na górze mogą zmieniać się rządy i ustroje, ale pod miastem jest zupełnie inny świat, który żyje swoimi własnymi prawami.
Gildia za udział w zyskach może pomóc ci przenieść interes i go utrzymać. Nasi szmuglerzy znacząco obniżają koszty produkcji przez omijanie ceł. Czasem znajdzie się kradziony surowiec, czasem mała łapówka pozwoli na łatwiejsze rozprowadzenie produktu — dorzucił Hex. — Spójrz tylko na "Czerwone Kielichy" Vicentich. Interes pod patronatem Gildii kwitnie w najlepsze. Za miesiąc Hermiona otwiera nową, dużą winiarnię pod Oros. Na przyszły rok planuje filię na wschodnim wybrzeżu. Nie myślałeś kiedyś, żeby połączyć wasze marki? Dobrze się znacie, macie podobny produkt. Taka fuzja byłaby za obopólną korzyścią. Szczególnie gdyby szła w parze z małżeństwem.
Veriana zmierzyła półelfa dziwnym spojrzeniem. Hex zanurzył usta w kuflu i mrugnął porozumiewawczo do Septo.

Kryjówka Gildii Bandytów

87
Septo wsłuchiwał się w słowa Verany bardzo uważnie zdając sobie sprawę z tego jak potencjalnie może wyglądać ten interes. Miała rację kradziony czy też z przemytu towar mógł jak najbardziej nadawać się do przetworzenia, zniknięcia z rynku i pojawieniu formie w której nikt by się tego towaru nie spodziewał. Nagle Septo wyciągnął notatnik zaczynając coś rozpisywać.
-Masz rację zdecydowanie mogę to zrobić. Muszę tylko połączyć kilka kropek...
Powiedział pod nosem. Rozważając coraz to kolejne elementy. Wysłuchiwał Verany w skupieniu i koncentracji na jej słowach jednocześnie łapiąc elementy które zdawały się nadawać do planu. Tak potrzebował planu. Otwarcie biznesu to nie prosta sprawa. Hex dotarł jednak nagle do tematu fuzji połączenia marek. Łucznik słuchał jeszcze uważniej. zdecydowanie miało to swoje plusy, reklama była by prostsza mieli by wręcz swoją markę.
-Coś w tym jest włączenie się pod jej markę sprawiało by że było by i zdecydowanie łatwiej załatwić pewne sprawy. Jest jednak czy ja wiem abym miał jakieś szanse u pani Vicentii. -
Powiedział spoglądając na Veranę. Dość czujnie, ale i z zayśleniem do tego co właściwie czuje Verana. A przypominało mu się jak skończył jej brat współpracownik, Panny Vincenti choć fakt że był kawałem szui. Septo zdawał sobie jednak z tego sprawę że sam nie był lepszy. Notatki które powstały były dość ciekawe.

1. Miejsce.
- Najlepiej zadupie zapomniane przez boga gdzieś na wschodnim wybrzeżu. Na pewno polowa mniejszych przymorskich wioseczek z portem zabija się o to aby stać się głównym portem co ułatwi cła i transport z powodu zdrowej konkurencji.
- Może zbić cenę nieruchomości nagłą podejrzaną aktywnością Wiwerny w okolicy.
2. Personel.
- Niewolnicy? Osoby z obszaru plagi? Elfy? Może kilku fanatyków z zakonu Kariili?
3. Surowiec.
- Kradziony i przemycany.
- Jakiś przykrywkowy surowiec z jakiejś wioski na miejscu.
4. Bezpieczeństwo.
- Przydało by się uzyskać jakichś tylko sobie lojalnych ludzi i nie ludzi zdolnych do walki.
- Upewnić że nie wpadnie chorda nieumarłych.
- Stworzyć siatkę wywiadowczą lub rozbudować tą Gildii bandytów, może sprzedawać tańszy alkohol dla zaufanych karczmarzy.
5. Transport.
-Załatwić coś do transportu surowca czy potrzebnej aparatury.

1. Inne upewnić się czy plotki z Lucio Lair nie utrudnią sprawy.
2. Porozmawiać z Thomem.
3. Porozmawiać z Hemrioną.
4. Porozmawiać z Siostrami.
5. Porozmawiać z Valerią zakonu na ten i inny temat.
6. Sprawdzić co z Wiwerną.


Nagle przestał pisać i ruszył jak szalony zaczynajac opracowywać plan..
- Właściwie wiecie jak dobrze pamiętają mnie w Lucio Lar? Trochę się obawiam że nagle Zacną mnie gonić z widłami. -
Zamilkł na chwilę zastanawiając się jak mógł załagodzić sprawę. W teorii mógł porozmawiać z Thome o tej sprawie a z drugiej strony mógł poprosić trochę inne struktury o ułaskawianie. Można w końcu było powiedzieć że król wisiał mu przysługę. I tak nagle Septo wpadł na dziwny pomysł.
-Jak myślicie trudno jest założyć klasztor albo zakon? Jako osoba której objawiła się sama Kariila?
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

88
POST BARDA
Chyba już całkiem zapomnieli o tamtej sprawie sprzed roku. Niedawno mieliśmy w Lucio Lar mały wywiad. Zo'andalowie wypierają się wciaż współpracy z Gildią, a w miasteczku powstało chyba jakieś elfie getto. Dosłownie wyleźli jak spod ziemi, nie wiadomo skąd nagle pojawili się tam tak licznie — opowiadał Hex, odłożywszy pusty już kufel. — Przynajmniej wzięli się do pracy i zdaje się, że całkiem im się powodzi. Chociaż nie zdziwię się, jak jakiś Varulański magnat nie zwęszy niedługo tematu i urządzi sobie małe polowanie na niewolników.
Powinno być bezpiecznie, choć przydałaby się jakaś nowa przykrywka, jeśli chciałbyś tam wrócić. Popytaj Thoma o nowe wyposażenie, ostatnio wpadło parę rzeczy do magazynu— dorzuciła Veriana.
Chcesz założyć zakon? — zdziwił się półelf. — To zupełnie nie moja bajka, ale ciężko być nie powinno, gdy ma się posłuch wśród kapłaństwa i status szlachecki. Na pewno będzie potrzebna sygnatura króla. No i sformułowanie jakiejś misji, czy statutu. Popytaj wśród swoich ziomków od Kariili. Czujesz duchowe powołanie, czy planujesz coś niecnego? — zapytał prześmiewczo Hex.

Kryjówka Gildii Bandytów

89
Septo wsłuchiwał się uważnie o przycichniętej sprawie, nawet nieco się uśmiechnął.
- To dobrze skoro zapomneli, cóż zwyczajnie lepiej tam nie wędrować własną nogą. -
Dalej słuchał o elfach, cóż doskonale wiedział że te naprawdę nie miały lekko, wysokie akurat niewiele go obchodziły jednak Leśne miały naprawdę ciężkie czasy, nawet zrobiło mu się ich lekko żal. Choć możliwe że jakiś magnat je dopadnie.
- Ahh te elfy nie mają lekko szczególnie te bez lasu. -
Skwitował słowa o magnacie. Wsłuchując się uważnie w słowa Verany nagle powiedział.
- W takim wypadku nie omieszkam się go zapytać. -
Uśmiechnął się zaraz po tym. Myśląc o tym że mógł skończyć słowami "wpaść do magazynu". O czym on myślał... W każdym razie Hex wyglądał na zdziwionego. Właściwie to nie wiedział o pewnych sprawach więc się nie dziwił. słowa Hexa jednak bardzo mu pomogły zaczął więcej notować dużo więcej. I nagle odpowiedział hexowi.
- Niecne czy cnotliwe, to nie ma znaczenia czasem nawet zło przynosi dobro ogółowi, a obecnie Keron ma problemy, wszędzie bandyci bez alternatywy, plaga szalejąca pod stolicą, wojna domowa, a jeszcze do tego gdzieś koczuje armia nieumarłych. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę wszystko się sypnie i trzeba będzie uciekać na wyspy a samą cnotliwością nic się nie zdziała.
Odpowiedział szczerze i dość szybko pisał dalej gdy nagle powstało coś naprawdę sporego. Nie znał się na formowaniu praw statutu, jednak kiedyś czytał o czymś takim. Było to niczym konstytucja zakonu.
- Dobra mam statut... Choć pewnie Thom to wyśmieje.
Stwierdził po czym pokazał statut Hexowi.
Nazwa: Zakon Obrony Majestatu Obfitości

Teren działania: Królestwo Keronu

Cele i sposoby realizacji:

-Przygotowanie zakonu do pełnienia swojej funkcji. Poprzez prowadzenie działalności gospodarczej jak i trening członków i członkiń zakonu.
-Wszelakie formy prewencji i zwalczania plag jak i innych klątw mających na celu uderzanie w majestat Bogini Kariili.
-Identyfikacja i zwalczanie w niebezpiecznych wynaturzeń powodujących zniszczenia na terenie Keronu.
-Pomoc ludności po wystąpieniu takich.
-Ściganie i osądzanie zdrajców.

Informacje o członkach stowarzyszenia:
-Członkami zakonu mogą zostać ludzie i nie ludzie, bez względu na pochodzenie, majętność czy płeć.
-Dołączając do zakonu obowiązkiem jest stawiać dobro zakonu ponad swoje własne prywatne potrzeby a nawet i życie.
-Członkowie zobowiązują się do służby ciałem, duszą i życiem w kierunku spełnienia celów zakonu.
-Przystępując do zakonu nie traci się statusu społecznego jednak ten nie ma znaczenia w strukturach zakonu. Majętność również pozostaje.
-Zakon oferuje amnestię dla tych którzy pragną odkupić swoje winy.
-Wystąpienie z zakonu jest możliwe. Jedynie za zgodą wielkiego mistrza zakonu na oficjalne podanie członka. I jest formą wynagrodzenia za wierną służbę zakonowi.
-Zdrada tajemnic zakonu uznawana jest za zdradę, nawet po wystąpieniu z zakonu.
-Wyrzeczenie się zarobków podczas służby ku chwale bogini obfitości jak i praw do pieniędzy zarobionych podczas swej działalności jako część zakonu. Za wyjątkiem nagród które są własnością posiadacza.

Informacje o władzach:
-W zakonie panuje ścisła hierarchia na której czele stoi Wielki Mistrz Zakonu.
-Wielki mistrz zakonu jest wybierany przez powszedniego Wielkiego mistrza zakonu i zgodnie z jego decyzją.

Informacja o wynagradzaniu członków i członkiń za czynności wykonywane w związku z pełnioną funkcją:
-Wyżywienie jak i zapewnienie warunków do życia.
-Amnestia w przypadku tych którzy mają problemy z prawem.
-Wynagrodzenie pieniężne od zasług.

Sposób podejmowania decyzji, czyli warunki ważności uchwał:
-Sprawami wewnętrznymi jak i strukturami zajmuje się Wielki mistrz zakonu.
Źródła majątku:
-Opłaty pobieranie za pomoc ludności.
-Sprzedaż dóbr produkowanych przez zakon.
-Darowizny.
-Daniny członkowskie pozwalające wkupić się w łaski.

Zasady wprowadzania zmian w statucie:
-Zmiany jak i korekty w statucie będą wysyłane do władzy Keronu.

Sposób rozwiązania się zakonu:
-O rozwiązaniu zakonu może zadecydować Wielki Mistrz Zakonu wysyłając swą decyzję do władz czekając na odpowiedz i legalizację rozwiązania z ich strony, jak i król Keronu wysyłając uzasadnioną decyzję o rozwiązaniu zakonu, dając temu czas sześciu miesięcy na podjęcie działań wyjaśnienia sytuacji, w przypadku gdy te zawiodą zakon powinien rozpocząć proces rozwiązywania się.
Obrazek

Kryjówka Gildii Bandytów

90
Hex wziął do rąk zapiski Septo. Zaczął czytać w skupieniu, od czasu do czasu marszcząc brwi i drapiąc się po łysinie. Veriana nie wykazała zbytniego zainteresowania. Zerkając jakby od niechcenia, wyglądała już na znudzoną albo zwyczajnie zmęczoną. Dokończywszy swój posiłek wstała, uśmiechnęła się do Septo i rzuciła na odchodne przy stole:
Muszę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Do zobaczenia później.
Niemal w momencie, gdy kobieta opuszczała miejsce spotkań, pojawił się Thom. Przyciągnął sobie do stołu krzesło, rozsiadł się w nim, założył nogę na nogę. Od świecy płonącej na stole odpalił świeżo nabitą fajkę i zaciągnął się głęboko. Obłoczek dymu uleciał z jego ust i uformował w powietrzu równy okrąg, który prędko rozpłynął się niczym niestabilna iluzja. Zajrzał do zapisków Septo trzymanych przez Hexa.
Sprytnie próbujesz wykorzystać swoją nową pozycję. Bardzo przedsiębiorcze, podoba mi się.
Mistrz znowu pociągnął z fajki. Zapachniało palonym zielem.
Pewnie będziesz chciał wsparcia Gildii, dobrze myślę? Będziesz potrzebował też ziemi, a ziemia nie jest tania. Na szczęście są sposoby, by zdobyć ją bez użycia złota. Czasem nawet bez użycia stali. Wystarczy mały przekręt, sabotaż. Widzisz, Septo, jestem mistrzem intrygi. — Uśmiechnął się, zrobił wymowną pauzę. — I tak się składa, że mogę mieć jedną w zanadrzu. Taką, która mogła by ci pomóc w realizacji planu, a mnie w umocnieniu wpływów organizacji.
Thom powstał, gestem przywołał Septo zapraszając go do krótkiego spaceru w stronę jego gabinetu.
We Wschodniej Prowincji pewien sołtys zaniedbywał swoje obowiązki i zwolniła się jego posadka. Jako że masz status szlachecki, mógłbyś ją formalnie objąć. Jeśli jesteś zainteresowany, dostaniesz list z królewską pieczęcią z wezwaniem do pełnienia obowiązku. Posada sołtysa nie jest jednak równoznaczna z posiadaniem ziemi. Ta należy do pana ziemskiego, jakiegoś hrabi czy księciunia. Żeby tą zdobyć na własność, będzie potrzeba trochę czasu, kilku formalności i prawdopodobnie u s u n i ę c i e paru przeszkód. Nic z czym nie mógłbyś sobie poradzić, he, he. — Zarechotał klepiąc Neherisa po plecach. — To jak będzie?

Wróć do „Saran Dun”