Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

31
Nieznajomość języka, którym posługiwali się ludzie w Keronie okazało się barierą nie do przejścia dla Alicji. Jasnowłosa była przez to mocno zirytowana i poddenerowana, że nie rozumiała nic. Była w tym momencie jedynie bezwolna niczym lalka, którą wielki straźnik mógł miotać w dowolne strony.
Alicja rzucała jedynie przekleństwami w swoim rodzimym języku, których na pewno wartownik nie rozumiał. Podczas miotania się i próby ucieczki kątem oka dojrzała postawnego i rosłego mężczyznę białych włosach. W tym momencie nie zwróciła jednak na niego uwagi, gdyż zbyt mocno była zajęta sobą i tym gdzie ją prowadzono.
W calej sytuacji zdała sobie sprawę, że nie jest mile widziana w mieście, w którym się znalazła. Prawdę mówiąc to odpowiadało Alice. O mało nie została stracona i zabita, więc wyniesienie się z tego nieprzyjaznego miejsca jest jej na rękę. Dlatego też Niezapominajka nie sprzeciwiała się za mocno kiedy strażnik kazał jej stanąć z grupą odbartusów. Byle jak najszybciej wyrwać się z ciężkiej łapy cerbera i uciec jak najdalej.
Alicja nie zwracała zbytniej uwagi na innych znajdujacych się wkoło niej. Przede wszystkim chciała uciec jak najdalej. Tylko to w tym momencie się liczyło.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

32
- Zbójów? - Mężczyzna powtórzył słowa strażnika, który nie wiedział chyba kim on jest. Żółtooki zsunął kaptur i podszedł bliżej w stronę tego, który chciał go wyrzucić za bramę.
- Widzisz tutaj kogoś, kto działa wbrew prawu? - Jego żółte oczy wędrowały po twarzy mężczyzny, ale dłoń jego wciąż spoczywała na rękojeści broni. - Odmawiasz obywatelom, którzy nie popełnili przestępstwa pobytu w mieście? Kim ty jesteś, że podejmujesz decyzje, które są w geście władcy Keronu? - Silas wciąż zadawał pytania, teraz jednak podniósł głos, tak, aby wszyscy go słyszeli. Cóż, najwyżej go wywalą z miasta, albo zamkną go w więzieniu. Nie bał się żadnej opcji, bo wiedział, że gdy ktoś im powie ile morderstw dokonał ku chwale Keronu to zostanie wypuszczony jeszcze z przeprosinami. A i być może dostanie jakieś wysokopłatne zlecenie? To by było naprawdę dobry pomysł teraz. Ale nie sądził, aby go zaprowadzili teraz do więzienia. Widział oczy tego strażnika, w głębi tego wszystkiego widział, że w jego oczach jawi się strach. Co jak co, ale takie rzeczy potrafił zobaczyć. Widział już tylu "wojowników", którzy na początku zgrywali wielkich morderców, ale gdy dochodziło co do czego to pękali i zwyczajnie nie potrafili doprowadzić do akcji.
Zastanawiał się do której z tych grup należał ten, który śmiał go wyrzucić, ale prawdopodobnie do tej pierwszej. Mało który ze straży stacjonującej w mieście był jakimś szczególnie dobrym wojownikiem i całe szczęście.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

33
- No już, nie miotaj się, dziewko durna, bo jak mi się ręka przypadkiem omsknie... - Alicia oczywiście nie zrozumiała żadnego ze skierowanych do niej słów. Wypowiadający pogróżki mężczyzna nie był przesadnie agresywny, ale stanowczy owszem - tyle przynajmniej pojąć była w stanie.

Zimny wiatr wciskał swoje nachalne łapska pod cienkie odzienie Alicii, szarpał ją za włosy i gryzł dotkliwie w dłonie i twarz. Tamtej brzuchatej żebraczki najwyraźniej też nie oszczędzał, bo kuliła się, starając nie wypuścić z rąk podartej kapoty, stanowiącej chyba dość słabe okrycie przed chłodem. Nawet czarny, ciężki płaszcz Silasa nie był w stanie oprzeć się temu wichrowi - to wydymał się niby żagiel, to znów łopotał jak te flagi, wieńczące Książęcą Bramę.

- Słuchaj no, cwaniaczku - westchnął ciężko strażnik, zmęczonym spojrzeniem obrzucając najemnego łowcę biesów. Żółty kolor jego oczu nie umknął mu, ale i nie wystraszył ani odrobinę. - Porządni obywatele chodzą po ulicach, miast się skradać złodziejskim obyczajem. Dziewka się skradała tuż pod oknem złotnika, tedy miała powód. A ja żadnego zgodnego z prawem powodu do skradania nie znam.

Mężczyzna dał Silasowi chwilę na przetrawienie tego, co właśnie powiedział - ale krótką chwilę, bo zaraz niecierpliwie huknął trzonkiem halabardy o bruk.

- A siedźcie sobie nawet w tym mieście, panie siwy zbóju - machnął ręką stróż prawa. - Ale w dzielnicy biedoty, z podobnymi sobie, ze szczurami i robactwem, a nie tu, gdzie zamożni ludzie interesy handlowe załatwiają. Oni, wystawcie sobie, nie mają chęci oglądać brudnych i cuchnących obdartusów z ich brzydkimi mordami, bez urazy. Czego wy tu w ogóle szukacie? Po raz ostatni mówię: nie utrudniajcie mi pracy i idźcie stąd po dobroci. Tak, ty też! - zawołał do ciężarnej dziewczyny, która zatrzymała się w pół kroku, nie wiadomo po co, i przysłuchiwała się tej wymianie zdań. - No, na co jeszcze czekasz? Na oklaski?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

34
Alicja musiała czym prędzej uchodzić przed strażnikiem. Nie wiedziała co ten do niej mówił, nie miała także pojęcia co może jej zrobić. Dlatego czym prędzej schowała się między tłum biedaków do którego została zaprowadzona siłą i stamtąd obserwowała to, co mogło się stać.
Nad stolicą Keronu silnie powiało. Alicja, choć pochodząca z Północy, cieplej opatuliła się płaszczem, który ukradła przekupce z bazaru. Na całe szczęście jasnowłosa stała się jedynie świadkiem zdarzeń. Cała uwaga strażnika została skupiona na białowłosym mężczyźnie z którym toczyła się rozmowa, której Alicja oczywiście nie zrozumiała.
Dawna niewolnica tymczasem przypatrzyła się innym osobom stojącym w małej grupce obdartusów. Najbliżej niej znajdowała się dziewczyna w podobnym wieku co ona, przynajmniej tak stwierdziła Niezapominajka. Popatrzyła jedynie na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Pewnie przyszła młoda mama nie zrozumiałaby nic co powiedziałaby jasnowłosa.
Potem nasza bohaterka wróciła do analizowania tego co się działo. Strażnik najwyraźniej skończył rozmawiać z białowłosym, potem zwrócił się do reszty. Dziewczyna w mig zrozumiała, że muszą się stąd wynosić. Nie znała tak dobrze miasta, ale na pewno lepiej było się trzymać w grupie osób, w jakiej się znalazła.
Niezapominajka odszukała ciężarną młodą dziewczynę, której podświadomie zrobiło się jej żal. Próbowała podejść do niej jak najbliżej. Jeśli się to jej udało, złapie nieszczęśnicę za rękę i powie w swojej rodzimej mowie:
- No chodź, jest zimno, zmarzniesz.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

35
Szczerze mówiąc nie chciało mu się już dyskutować z tym strażnikiem, dosyć mocno zaczynał go denerwować, ale nie było po nim tego widać. Zdecydowanie potrafił chować swoje emocje, no i poza tym walka ze strażnikiem w tak bardzo strzeżonej okolicy byłaby kompletną głupotą. Pewnie pokonałby jednego, ale przecież tu się od nich roiło. Mimo, że żaden oprócz tego się nimi nie przejmował, to na pewno podczas walki zainteresowałoby się nimi więcej osób i pewnie strażnicy włączyliby się do walki. Wolał tego uniknąć, bo jednak wtedy musiałby zrezygnować ze zleceń podejmowanych się w Saran Dun, a jednak czasem coś tutaj mogło się znaleźć.
Białowłosy naciągnął na głowę kaptur i poszedł w stronę obu kobiet, stanął po drugiej stronie ciężarnej i szepnął.
- Ruszajmy, nie ma czasu. - Oczywiście w mowie wspólnej, za chwilę jednak powiedział coś w słowach, które generalnie ludziom z Keronu nie dałyby nic, poza bełkotem. - Młoda dziewczyna z Północy nieznająca języka przebywa daleko od domu? Niezbyt inteligentnie. - Cicho, lecz wyraźnie powiedział do młodszej dziewczyny. Ona pewnie nie spodziewała się, że ten oto mężczyzna mówi w jej języku, a jednak. Mężczyzna delikatnie pociągnął ciężarną, aby poszli stąd. Lepiej tutaj nie przebywać, bo znowu się ten strażnik przyczepi do nich. Najchętniej ruszyłby gdzieś do jakiejś karczmy i napił się piwa. Brakowało mu tego, ale nie wiedział czy zabieranie ciężarnej byłoby dobrym pomysłem. Najchętniej dałby jej kilka monet i opuścił ją, ale zostawienie bezbronnej kobiety nawet z kilkoma monetami byłoby mądre? Nie za bardzo, bo jakiś zdesperowany człowiek mógłby ją okaleczyć, a nawet zabić dla tych kilku monet.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

36
Mowa ludzi Północy, w jakiej Silas przemówił do Alicii, nie brzmiała może dokładnie tak, jak jej rodzimy dialekt... Jednak językowi Uratai, jako bardzo specyficznej odmianie Wspólnego, zdecydowanie bliżej było do mowy ludzi z Salu, niż tych z Saran Dun... Na tyle bliżej, że podczas gdy wszyscy tubylcy zdawali się bełkotać zupełnie bez sensu, ten białowłosy mężczyzna znienacka powiedział coś, co dało się zrozumieć! Dzięki temu dziewczyna - przez jednych zwana "Promyczkiem", a przez innych "Niezapominajką" - wreszcie na tej obcej ziemi znalazła kogoś, z kim mogła się przynajmniej jako-tako dogadać. Co za szczęście!

Natomiast dziewczyna w tak zwanym błogosławionym stanie wcale nie potrzebowała rozumieć słów Alicii, by w jednej chwili przylgnąć do niej i, otoczywszy troskliwie rękami swój brzuch, schować się pod jej płaszczem. I choć całe jej ciało było lodowate, drżące z zimna i pokryte gęsią skórką, pod jej sercem znajdowało się źródło niebywałego ciepła... I to, co dziwne, nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Przytulona do niej Alicia poczuła to bardzo wyraźnie...

Poza nią i białowłosym Niezapominajka nie dostrzegła dookoła już nikogo więcej. Reszta żebraków, którzy jeszcze mieli czelność pałętać się po tej ulicy, pospiesznie przeszła przez bramę, żegnana soczystą wiązanką przekleństw z ust miejskiego strażnika.

Ciężarna skinęła głową na polecenie Silasa i posłusznie podreptała za nim, ciągnąc za sobą oczywiście dziewczynę z Północy, bo kiedy już skryła się pod jej płaszczem, to nie chciała już wcale stamtąd wychodzić. Zapytała go tylko niepewnie, z jakimś obcym akcentem, dużo bardziej śpiewnym i melodyjnym, niźli twardy i surowy język ludzi z jego ojczyzny:

- Dokąd prowadzisz?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

37
To co usłyszała Alicja mocno ją zdziwiło. Nie sądziła, że białowłosy wędrowiec okaże się jej pobramtymcem. W pierwszym momencie nie wiedziała co ma powiedzieć. Była zaskoczona tym, że mężczyzna znał jej ojczystą mowę, a jednoczesnie bardzo ucieszona. Nie dała jednak tego poznać, aby nie wzbudzać podejrzeń ciężarnej dziewczyny, która przyglnęła bardzo szybko do naszej bohaterki. Dla Alicji była to z początku kłopotliwa sytuacja, gdyż nie wiedziała jak się ma zachować. Po chwili zakłopotoanie minęło, a Alicja z ochotą przygarnęła młodą dziewczynę. W trakcie tych czułości nasza bohaterka wyraźnie poczuła dziecko w łonie młodej nazwy. Zaniepokoiło to ją ... Maluch kopał, tak więc poród niebawem, skoro dziecko domagało się wyjścia na świat.
Alicja również czekała na instrukcje od bialowłosego. Choć ona sama dokładnie oglądąła sie po otoceniu w jakim się znalazła. Skierowala swoje oczyk u głownej bramie, aby wyjść jak najszybciej z tego nieprzyjaznego miejsca.
Alicja popatrzyła na białowłosego i również powiedziała do niego w rodzimej mowie ludów Pólnocy:
- Bracie, chodźmy stąd jak najszybciej. W drodze opowiem ci co mi się przytrafiło. Nie chcę ani chwili dłużej zostawać w tym nieprzyjemnym miejscu. - Po tych słowach Alicja delikatnie odsunęła ciężarną od siebie i postanowiła pójść przodem.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

38
Dobrze, że dziewczyna go zrozumiała, ale w sumie dziwne by było, gdyby się nie zrozumieli. Owszem, język ludów Północy odrobinę się różnił, było kilka dialektów, ale nie różniły się aż tak znacząco, aby nie potrafili zrozumieć co się do nich mówi. On był obieżyświatem i generalnie sporą część świata do tej pory zwiedził. Był mniej więcej w stanie stwierdzić skąd dokładnie ona pochodziła i słysząc tyle co do tej pory powiedziała to nie był dla niego zbytni problem, ale nie chciał na razie zdradzać, że potrafi tyle wywnioskować z tylu słów.
- Z chęcią posłucham. - Powiedział mężczyzna wciąż używając swojego ojczystego języka. Dziewczyna ruszyła do przodu, a więc chciała prowadzić. Miał nadzieję, że nie wciągnie ich w żadną nieprzyjemną sprawę, bo jak można było zauważyć miała chyba szczęście do przyciągania takich sytuacji. To przecież przez nią o mało nie wyrzucili całej trójki z miasta. Teraz musieli tylko się stąd ulotnić, ale powoli szli przesuwając się do dzielnicy, która bardziej pasowała do nich, przynajmniej tak było w opinii tego strażnika. Żółtooki naciągnął kaptur na głowę, aby nie wyróżniać się za bardzo i powoli kroczył w za mieszkanką Północy.
Spojrzał na kobietę ciężarną, która kroczyła u jego boku.
- W bezpieczniejsze miejsce. - Odpowiedział dosyć lakonicznie delikatnie zbywając jej pytanie. Szczerze mówiąc nie wiedział czy będzie bezpieczniej w miejscu do którego prowadziła blondynka. - Jeżeli będę kroczył za szybko to powiedz. - Szepnął do ciężarnej. - Nie zwykłem prowadzać kobiet w tym stanie u boku. - Tu rzucił spojrzenie na jej brzuch. - Gdzie jest ojciec dziecka? - Zapytał. Mówiło się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale najemny zabójca wiedział, że już jedną nogą tam jest, także takie pytanie nie robiło mu różnicy.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

39
Troje "włóczęgów i żebraków" miało tyle szczęścia, że nieprzejednany strażnik nie miał już czasu się nimi dłużej zajmować - a może był pewien, iż wystraszył ich już na tyle, by zaraz sobie stąd poszli. Opuścił ich i ruszył musztrować jakiegoś niższego stopniem kolegę... A chwilę później rozległo się rżenie koni i barwna, dostojna i wesoła grupa przekroczyła Bramę Książęcą. Zafurkotały na wietrze purpurowe, pomarańczowe i zielone płaszcze. Zadzwoniły koraliki i kolczyki. Kupcy z Archipelagu przybyli do Saran Dun.

Ale Silas, Alicia i ich ciężarna, nieznana jeszcze z imienia kompanka ujrzeli to widowisko wyłącznie kątem oka, dość pospiesznie opuszczając to jakże nieodpowiednie dla nich miejsce.

- Nie puszczaj - pisnęła panna z brzuchem, w dwóch krokach doskakując do Alicii i znów przylepiając się do niej, zupełnie jak mała, zagubiona w wielkim i obcym świecie dziewczynka. Nawet jeśli mieszkanka Północy nie zrozumiała słów, to na pewno pojęła intencje. - Idźmy. A ty nie pytaj - rzuciła do Silasa, ze zmienioną nagle twarzą. - Nie ma ojca.

Zbolałe oblicze przyszłej matki przyjęło wrogi wyraz, gdy zerknęła ona na białowłosego.

- Świnia. Siwa świnia - burknęła Niezapominajce do ucha, przytulając się mocno do jej ramienia. - A ja Vera. Ve-ra - rzekła, wskazując palcem na siebie.

I poszli precz z Alei Złotników, szukać miejsca, skąd nikt ich nie przegoni.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

40
Kilka dni temu do stolicy przybyła grupa artystyczna kuglarzy. Było o nich dość głośno, bowiem performens, którym się okazali, trafił na języki mieszczan oraz tych wyżej usytuowanych jednostek. Jedną z głównym gwiazd farsy była młoda elfka. Specjalizowała się ona w występach na linie. Doskonale rozciągnięta, panująca nad każdym ruchem ciała, no i nie ukrywając, bardzo piękna dziewczyna. Pewnego popołudnia postanowiła wybrać się do alei złotników, gdzie być może zakupiłaby lub zdobyła, co nieco. Wszyscy wiem, iż kobiety kochają błyskotki, zwłaszcza te niegrzeczne dziewczynki. Tak też podczas przeglądania różnych stoisk, prób targowania się oraz dopytywania o ceny, Eysa zostaje zaczepiona. Jej uwagę zwraca osłonięty czarną peleryną, zakapturzony mężczyzna. Widać tylko jego smukłą, porośniętą jednodniowym zarostem szczękę.
On sam zwraca się do ślicznotki. Głos ma tęgi, jak na samca w kwiecie wieku przystało, być może delikatnie chrapiący, lecz z pewnością bardzo pociągający. Za jego sprawą rozpoczyna znajomość.

- Takie kosztowności panienka ogląda? Może ta przypadnie pani do gustu?

Zapytał, podczas gdy z ręki wyleciał złoty medalion w kształcie głowy kotka. Sznur zaczepił się na jego palcu, także okrągły amulet tylko bujał się na boki, hipnotyzując niewiastę.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

41
Ulica była naprawdę niezwykła. Bogate wystawy, zamożne damy rozglądające się za zakupem. Tylko przy bramie strażnik szarpał się z jakimś włóczęgą. Widocznie nic nie może być tak do końca piękne. Szybko odwróciła głowę. Nie mogła mu w żaden sposób pomóc, nawet jeśli przekona strażnika, żeby go puścił, szybko zainteresuje się nim jakiś inny. Westchnęła tylko cicho i wróciła do spokojnego oglądania wystaw. Była tak zamyślona, że głos nieznajomego ją nieco zaskoczył. Zawiedziona odkryła, że ma na sobie kaptur. Po głosie wydawał się dość interesującym mężczyzną i żałowała, że nie może zobaczyć jego twarzy. Naszyjnik również wzbudził jej zainteresowanie. Pasował do niej idealnie, wydawał się być stworzony tylko dla niej. To było zresztą trochę niepokojące, podobnie jak i kaptur sprzedawcy. Ukrywali się tak albo ludzie wstydzący się swoich blizn albo tacy, którzy nie chcieli zostać rozpoznani. Nie była pewna, co by wolała.
- Nawet, nawet - chwyciła amulet do ręki i przyjrzała mu się z bliska. - Ale zdaje mi się, że widziałam podobny na straganie na początku ulicy - stwierdziła, nie wypuszczając go jednak z ręki. Czekała na reakcję mężczyzny, z doświadczenia wiedziała, że gdyby od razu się zachwyciła, cena gwałtownie by wzrosła.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

42
Kiedy dłoń kobiety przejęła majestat medalionu kota, wtedy widoczna spod kaptura szczęka napięła się ochoczo. Tak jakby mąż uśmiechnął się lub po prostu przedstawił minę, jaka pociąga skórę wzwyż.
Przeto z pode łba błysnęło delikatne światełko białych, jak perły zębów. A tuż za nimi powędrował chrypiący chichot.

- Ha, ha. Piękna i cwana, dobrze wiedzieli kogo szukają. Po czym ponownie zniżył ton, jakby chciał rozmawiać na poważny temat.
Nie jestem sprzedawcą, chcę Ci ofiarować ten mały upominek, ale pierw się przejdźmy.
Mężczyzna nie bacząc na reakcję Eysy, objął ją ramieniem i niczym ojciec prowadzący dziecko do akademii, kroczył z nią między alejkami. Unikali kontaktu z innymi ludźmi, najwyraźniej obce języki byłyby zbędne.
Dobrze wiem, czym Wasza grupka zajmuje się po godzinach i nie bądź oburzona tym faktem! Dodał, jakby nie chciał wchodzenia w dyskusję na ten temat. Liczne skargi na złodziei od czasu waszego przybycia, w garnizonie aż huczy od zgłoszeń... Ale możesz odkupić wasze winy jeśli oddasz nam przysługę. Ostatni wyraz imitował mowę węża.
Jutro pewien wyżej ustawiony strażnik miejski będzie ruszał na zachód, ma tam zbadać obecność pewnej grupy rebeliantów. Mój dowódca nie ufa temu człowiekowi i bardzo zależy mu na tym, aby ktoś niepozorny patrzył na ręce Danarima. Jesteś młoda i bystra, pewnie nie takie rzeczy robiłaś, dlatego krótka podróż z ramienia straży miejskiej Keronu nie powinna sprawić Ci problemu.
Więc zanim zasypię Cię faktami. Jesteś godna tego zlecenia?

Pauzował chwilę, po czym krępująco dodał.
No chyba chciałabyś dostać ten medal jako zaliczkę i naturalnie nie chcesz, by straż zajęła się Twoją grupą artystyczną? Dalej kroczyli między alejkami.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

43
Cóż, nie takiego obrotu spraw Eysa oczekiwała, gdy wyszła rozejrzeć się za błyskotkami. Nie czuła się zbyt pewnie, gdy mężczyzna ja obejmował, gdyby spróbowała uciec z łatwością udałoby mu się ją powstrzymać.
Zaskoczyły ją mocno jego słowa. Nie te o kradzieży, w końcu przyjazd artystów często wzbudzał zainteresowanie strażników, lecz zwykle nie przejmowali się tym tak bardzo, szczególnie, że ich występy podobały się niektórym wpływowym możnym, a im raczej nie spodobałoby się wtrącenie całej grupy do lochu. Zdumiało ją to, że mężczyzna był gotowy jej zaufać, sprawić, by kuglarka, podejrzana o złodziejstwo pilnowała jego człowieka. Chociaż może nie było to tak ryzykowne, była zdesperowana, a on ją szantażował i przekupywał, raczej nie musiał się bać, że dziewczyna może go zdradzić.
- Panie, stawiasz mnie w sytuacji bez wyjścia - odparła. Lekko zmarszczone czoło pokazywało, że mocno się nad czymś zastanawia. - Chyba nie mogę odmówić, choć twa wiara w moje możliwości jest chyba zbyt wielka. Jednakże poczułabym się nieco bezpieczniej, gdybyś zdradził swoje imię, czy choćby odsłonił swą twarz. - A najlepiej, bym dowiedziała się, kim dokładnie jesteś i czy mówisz prawdę.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

44
Dziewczyna wydawała się dociekliwa, w takt narastającego napięcia i kroki przybierały tempa.
Aż ochoczo skręcili do jednej, cichej uliczki. Była ona dość skromna i ciemna. Brakowało mieszczan, a powietrze wypełniał dziwny smród, to pewnie jakiś obszar biedoty tudzież wyrzutów śmieci.
Kobieta musiała być nieco poddenerwowana taką zmianą lokacji. Jednakże wciąż wymagała odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. Jej determinacja sprawiła, iż ręką za pomocą której mężczyzna obejmował kobietę, powoli sunie w dół.

- Kim jestem? To dobre pytanie, bo... O popatrz, małe kotki!

Zauroczona niewiasta automatycznie skręciła głowę w kierunku wskazanym przez mężczyznę. Wtedy nadszedł moment zwrotny. Silny huk za plecami zwiastował uderzenie pięści, prosto w płat potyliczny elfki. W wyniku nagłego uderzenia, kobieta upada na kolana. Ból z czaszki promieniuje na tyle mocno, że ciężko jej zrozumieć zachodzące zmiany.

- Jestem Paluszek. Przynajmniej tak nazywają mnie strażnicy. Morduję takie głupiutkie dziwki jak Ty! No a potem zostawiam im obcięty palec w odbycie, stąd moje zacne przezwisko. Nie bądź smutna, umrzesz szybko.


I zanim skończył mówić, skórzana podeszwa zmiażdżyła głowę niewiasty. Oberwała silnym kopniakiem w łeb, na tyle potężnym, że ośliniona padła plackiem.

Re: Aleja Złotników i Brama Książęca

45
Była nawet dość spokojna, zachowanie mężczyzny było niezwykłe, ale mimo wszystko prawdopodobne. Zaczęła się mocno niepokoić dopiero wtedy, gdy zaprowadził ją na pustą, śmierdzącą ulicę. Miała ochotę uderzyć się w czoło za swoją głupotę - jak mogła uwierzyć, że to jakiś strażnik? Chociaż nie mogła być wobec siebie taka surowa, zdarzają się różni ludzie, a to, czy wierzyła mu, czy nie, i tak nic by nie zmieniło. Nie wiedziała nic o tym mężczyźnie - wyglądał na zbira, ale jak na niego był zbyt bogaty, dziwne byłoby gdyby do tej pory nie przepił naszyjnika w jakiejś podrzędnej karczmie. Mógłby mu ktoś przed chwilą zapłacić za robotę... ale nie w takim miejscu, gdzie chodzi tuzin możnych, skoro bezpieczniejsze są uliczki biedoty. Tak czy inaczej, dobrych zamiarów z pewnością nie miał.
Rozejrzała się szybko dookoła, ruszając tylko oczami, bała się wykonać większy ruch głową. Serce zaczęło jej bić coraz mocniej - w tym miejscu nie było żadnych świadków, kilku obdartych żebraków nikt przecież nie posłucha; mężczyzna początkowo nie odpowiadał na pytania, więc raczej nie chciał już dłużej udawać. Miała przeczucie, że zaraz wydarzy się coś strasznego.
Odezwał się, co nieco uśpiło jej czujność. Mimo to dalej, była strasznie spięta. Zareagowała bardziej na okrzyk niż na to co mówił i po chwili poczuła ostry ból w głowie. Cały świat zaczął wirować. Słyszała jakieś słowa, nie była jednak w stanie zrozumieć ich treści. Poczuła kolejne uderzenie, jeszcze silniejsze niż przedtem. Ból był na tyle wielki, że straciła przytomność.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saran Dun”