Dookoła karuzela gna. Wozem trzęsie raz zrzut elfa, innym razem zeskoczenie Mordreda. We wszystkim, jak dziecko, uwikłany jest Danarim. Ten sam z pryszczycą i martwą kończyną, którą ów czas próbuje odciąć. Idzie mu to opornie, aczkolwiek idzie. Ból okropny, że szkliwo na zębach zdziera się w sposób ciągły; zgrzyt, zgrzyt, zgrzyt. Ostrze wbije nie baczy na tkanki, chlasta je, wszak do tego je wykuto. Kości rąbać nie umie, jednak nacisk swoje zrobić może. Podpiłujesz, dociśniesz i krach!!! Szkielet złamany. Resztka trzyma się więzadłami wspomaganymi skórą. Co to dla myśliwego? Następny przejazd, by finalnie uciąć pasożyta...
Wraz z nim uchodzi krew, okres bólu i rozpaczy, niedyspozycji.
Jednocześnie barbarzyńca próbuje dogadać się z białą kobietą. Fortunnie udaje mu się odciągnąć jej uwagę od zwierzyny, w wyniku czego ta kieruje się w jego stronę.
Stoją oko w oko z zagrożeniem, dzieli ich odległość zaledwie kilku metrów. Z oczu samicy bije zwierzęcy popęd, jakby chciała zjeść Mordreda lub coś tego rodzaju.
- Czego chcemy? Tego, co nasze. ZŁODZIEJU!
Nagle spokojny głos zmienia się w krzyk, za którym idzie garść śniegu wymierzona prosto w oczy. Sypki proszek wzniesiony przez stopę idealnie trafia w narząd wzroku. Zakłopotany mężczyzna przeciera twarz, a gdy w końcu ją wyczyści, czeka na niego następna niespodzianka.
Pozornie niewielka kobietka wyprowadza wysoki kop. Podłoże obuwia miażdży szczękę oponenta, dalej przewracając go na ziemię. "Pach, Pach"- maczuga klaszcze o dłoń lodowej elfki. Chyba chce potraktować leżącego samca swą maczugą.
Podczas, gdy człek północy przegrywa z elfką, jej siostra opuszcza Iscara. Wstaje i ochoczo przedstawia mu dziwną treść. Najwyraźniej jest zafascynowana osobą równie bladego, co ona pobratyńca.
Aniele mój, szukałam Cię kiedy szczęście porwał wiatr.
Gdy złe słowa splotły sieć. Nikt nie słyszał serca skarg.
Nasz świat umierał w snach. Myśli wrogiem stały się.
Moje serce lustrem jest i ciągle jeszcze szuka sił.
Tyle nie otartych łez, zanim los przytulił Nas.
Tyle pustych dni, nim uwolniłyśmy się z tamtych chwil.
Każdy dzień oddala gniew, bo jego ramie siłą jest.
Ocaliłeś Nas o czułości wyśniona.
A teraz chodź!
Chodź ze mną! Oni tak szybko nie pobiegną.
Łuczniczka wystawia lewą dłoń.
Więc teraz masz wybór. Chwytasz rękę i ruszasz w ciemny wir lub odrzucasz łaskę mroźnej kobiety, a tego konsekwencji przewidzieć nie można...
Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel
211
Ostatnio zmieniony 18 gru 2014, 12:05 przez Callisto, łącznie zmieniany 1 raz.