Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

61
Usłyszawszy wypowiedź Iscara zdziwił się i powiódł wzrokiem wzdłuż ramienia by zobaczyć swoją dłoń obejmującą rękojeść. Skarcił się w myślach za ten mimowolny ruch i zdjął rękę z miecza.

Odpowiedź Danarima, także nie poprawiła mu humoru. Najwyraźniej strażnik nie był lepszym strzelcem od niego, a to akurat nie jest dobrze w ich sytuacji.

Jednak myśli te musiały szybko ustąpić nowym, gdy drugi powóz zaczął ich wymijać. Nowe myśli także nie należały do radosnych, gdyż widoczna zawartość wozu nie wróżyła rychłego końca głodówki.

- Zaczyna się. - Pomyślał niechętnie gdy Danarim obwieścił zamiar przeszukania wozu. Nie odezwał się jednak. Podważanie kompetencji strażnika w takim momencie mogłoby zrobić więcej szkody. Na razie Mordred spoglądał ze swego miejsca na scenę jaka miała się rozegrać, starając się przybrać możliwie nieagresywną pozycję. Nie chciał zastraszać podróżnych których Danarim i tak pewnie nastraszy. Gdy drugi wóz już się zatrzyma, będzie mógł wtrącić swoje zdanie, bez wyrywania się jak nad aktywne dziecko.
Jestem wybrykiem natury. W pogoni za głosem serca, przemierzam doliny i góry, smagany po plecach batami szaleństwa.
Obrazek

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

62
Zatrzymać wóz, musimy go przeszukać. Te słowa utwierdziły elfa w przekonaniu, że od początku miał racje co do Danarima. Jak każdy człeczyna na takim stanowisku korzystał ile tylko mógł ze swego statusu i przywilejów. Mogę wejść gdzie chce ponieważ jestem kapitanem straży miejskiej, mogę was też zabić i się tym nie przejmować. Przeszukam też bez powodu wasze wozy i skonfiskuje to co będzie mi potrzebne lub mi się spodoba. ~Nędzny człeczyna, brakuje tylko gwałtów w imię miasta i bezpieczeństwa obywateli, Jakem Danarim! Kapitan Straży!~ pomyślał elf widząc co ich mocodawca wyprawia. Miał styczność w życiu z wieloma różnymi osobami, przeważnie nie za dobrymi i chcącymi go skrzywdzić. Jak nikt, potrafił rozpoznać kogoś o złych zamiarach. A Danarim wyglądał mu właśnie na takiego. Mógł też oczywiście ślepo wierzyć w oddanie swej sprawie. Co i tak nie wróżyło dobrze.
Iscar lekko się podniósł wzdychając i posłał Mordredowi spojrzenie mówiące aż za dużo. Można było wyczytać w nim obawę, strach, niepokój, zażenowanie czy zmęczenie. Zwłaszcza, że wymownie kiwnął głową w kierunku Danarima zajętego woźnicą drugiego wozu. Pytanie tylko czy czarnowłosy odczyta poprawnie znak elfa.
Iscar odgarnął kilka kosmyków które spadały mu na twarz i postanowił jak najszybciej zabrać się z powrotem do miasta, jak najdalej od tego niepoukładanego strażnika.
-Staruszku, nie macie może jakiegoś kożucha lub zapasowej derki? - krzyknął przyjaznym tonem do człowieka i potarł ramiona pokazując, że mu zimno.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

63
Brodaty matuzal tworzył poszarpaną gamę śladów podczas omijania obcego wozu Danarima. Powóz był w kiepskim stanie. Gondola leżała przechylona pod lekkim kątem, a drzazgi wzbijają się do każdego stworzenia, które mają styczność z czterokołowcem. Senior właśnie obszedł maszynę, doszukując się regularności w wolnej przestrzeni traktu. Był tak pochłonięty swym kierowaniem i obserwacjami wszystkiego co nie jest paczką danarima, że kiedy ten krzyknął o przeszukaniu, w ogóle nie drgnął.
Nie było żadnych rozmów, negocjacji, wymiany obelg. Senior bez życia, a obok niego sztucznie uśmiechnięty dwunastolatek. Ani dziecko ani prowadzący nie reagują na rozkazy strażnika.
Pierwszy konsumuje jabłko, żując je w nieskończoność. Drugi zaś pod wpływem wszechobecnej zimy albo innych nadprzyrodzonych mocy wykonuje proste czynności niczym zamrożony posąg. Tak jakby całe życie z niego uciekło, a może to tylko starość?
Tak czy owak dopiero pytanie Iscaro odbiło się od skroni. Wnet karoca zaprzestała translokacji i prowadzący ją człowiek obrócił głowę w kierunku mężczyzn. Stara, pomarszczona twarz na której tkwią puste oczy powoli wprowadza wargi w ruch, aż finalnie wydobywa się krótka odpowiedź.
- EeehhHHHhhhh ?

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

64
Spojrzał na starca, który zupełnie zignorował to co powiedział. Nie palił się do zatrzymania wozu, ani do okazania jakiejkolwiek reakcji, dopóki elf się do niego nie odezwał. ~Wreszcie się do czegoś przydał. - Pomyślał, gdy zauważył, że starzec zareagował an słowa elfa.
W końcu odwrócił głowę w ich kierunku i jękną coś do nich. Wyglądał dosyć nieprzyjemnie, ale to pewnie przez podeszły wiek.
Danarim postanowił zmienić treść swojej wypowiedzi, jako iż starzec nie usłyszał bądź zignorował poprzednie słowa.
-Potrzebujemy czegoś do jedzenia, starcze, jeśli coś macie z chęcią kupimy. - Powiedział to już nieco łagodniejszym tonem.
Co jakiś czas spoglądał na powóz, jego stan był fatalny, dziwne, że jeszcze się nie rozpadł. Zachowanie tej dwójki również było dziwne, chociaż nie miał zbyt wiele styczności z ludźmi ze wsi, może tam to naturalne.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

65
- Hah! - Pomyślał. - Jednak nasz strażnik ma ludzkie odruchy. - Powstrzymał jednak rozbawiony wyszczerz który cisnął mu się na twarz, bo wyglądałby co najmniej nie na miejscu. Dobrze też, że Iscar się odezwał, bo najwyraźniej to jego wypowiedź zatrzymała starca.

zazazaniepodobająmisięzazazacizazazludziezaza

- Mnie też... - Mruknął ledwo dosłyszalnie, z zakłopotana miną. Głośniej jednak zwrócił się do dziwnej pary. - Od biedy przydałaby nam się kusza. Lub cokolwiek co przyda się trójce podróżnych bez prowiantu. - Jego wzrok powędrował do góry, zauważając psującą się pogodę. - I może jakąś wskazówkę co do najbliższego schronienia. - Ze względu na wątłej jakości elokwencję starca, nie chciał zarzucać ich stertą pytań. Ale nie wiedząc ile czasu potrwa ich spotkanie, musiał wycisnąć ile się da z sytuacji. W między czasie układał plan awaryjny dotyczący żywności, który wyłowił z mroków pamięci. Ale wolałby go jednak nie stosować.
Jestem wybrykiem natury. W pogoni za głosem serca, przemierzam doliny i góry, smagany po plecach batami szaleństwa.
Obrazek

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

66
Stał przez chwilę trąc ramiona i patrząc wyczekująco na starca. Starość jest straszna, zmienia oblicze człowieka i sposób wysławiania się. A może ten dziwny dźwięk który wydobył się z ust staruszka był jego mową? Liczne choroby trawią ten świat, zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Nie. Na pewno nie. Dzisiejsze wydarzenia pokazały Iscarowi, że nic nie jest takie na jakie wygląda.
Samotny ojciec z dziećmi okazujący się bandytami. Człowiek mający być wzorem dla prostych ludzi i strażników okazujący się mordercą. Nie zdziwiłoby go, gdyby starzec okazał się jakimiś monstrem w ludzkiej skórze a młody, spięty chłopak obok niego jego prowiantem. Na myśl o jedzeniu, nieważne jakim, elfowi znów zaburczało głośno w brzuchu. Póki co tylko Mordred sprawiał pozory normalności. Właśnie, pozory. ~Sprzedałbym dziewictwo każdej elfki stawiając na szali normalność tego mężczyzny.~ pomyślał, nawet nie patrząc na Mordreda.
Odwrócił się i zbliżył do zbrojnego schylając się po swój kij.
-Bądź czujny. - szepnął, tak by tylko czarnowłosy mógł to usłyszeć. Przynajmniej taką miał nadzieje. Danarim wyglądał na zwykłego człowieka, jeżeli miał jakieś nadnaturalne zdolności słuchowe czy inne to dobrze je maskował.
Złapał swoją broń i odwrócił się do starca opierając się na kiju z ciepłym uśmiechem.
-To jak? Macie jakieś okrycie staruszku? - powtórzył pytanie, jednak oczekując teraz nieoczekiwanego.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

67
Pierw pojawił się komunikat związany z pożywieniem, następnie coś o kuszy i finalnie jeden chce ciepłego okrycia. Normalny człowiek pogubiłby się w takowym potoku rzyczeń, a co tym bardziej ten pseudo opętany senior. W ogóle cała sytuacja zdawała się być irracjonalna. Młodzieniec wciąż się uśmiecha, ale nie potrafi wykrztusić żadnego słowa. Młody rudzielec konsumuje owoc, kiedy zrywające się znikąd wiatry rozwiewają jego ulizane wcześniej włosy. Blady, szczupły, piegowaty jakby nie z tych stron. Dawno żaden podróznik nie widywal podobnego typu urody. No i w końcu senior. Wpatrujący się w rozmówcę dziadunia, ktory ani to mrugnie, ani śline przełknie. Jego osoba, to istny obraz nędzy i rozpaczy. Brak koloru tęczówek, mniemać można iż niegdys były niebieskie, lecz są to wylącznie dalekobieżne przypuszczenia. Wygląda, jak gdyby nasłuchiwał zwrotów obieżyświatów, jednak do reakcji jeszcze daleka droga. W swoim tempie absorbuje wszelkie gesty tudzież informacje. Nie odpowiada na żadne pytanie, każdy z trójki się wyprodukował, więc ów czas niech czeka na łaskę Pana. Dziwne zjawisko, aby słuchać co kto mówi, a nie udzielać odpowiedzi.
Dopiero minutę po pytaniu bladego elfa, dziadziunia przekręca swój siwy łeb. Zwrócony w kierunku dziecka rozgrywa niewerbalną konwersację. Panowie patrzą na zachodzące zjawisko, wszak oni nic nie mówią! Aż tu nagle twarz mężczyzny powraca do pierwotnego stanu, tym samym komunikując suchym skrzeczeniem.
- NiiIeeeeeeeeeee błeeeee...
Aby tego było mało, zza starca wychyla się komicznie uśmiechnięta poza dziecka. Nic nie mówi, lecz może wzbudzać niepokój.

Spoiler:

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

68
Czekał na jakiś odzew ze strony starca. Spoglądał na niego ze swojego wozu, z chwili na chwile był coraz bardziej poirytowany. Nie lubi jak ktoś go ignoruje, szczególnie jakiś starzec.
Starzec obrócił się w kierunku dziecka, a potem ponownie skierował wzrok na nich. Wybełkotał kolejne słowa, których Danarim za bardzo nie zrozumiał, lub po prostu miały być nie zrozumiałe.
-Coś się stało? - Uniósł lekko głos aby starzec dobrze usłyszał pytanie, jego zachowanie było z jednej strony irytujące, a z drugiej wydawało mu się coraz dziwniejsze. ~Może jest niemową, chociaż wtedy by gestykulował.
Nadal czekał na jakąś reakcje. Było coraz zimniej, a przed nimi jeszcze kawałek drogi. Muszą zdobyć jakieś pożywienie, ale nie można sobie pozwalać na zbyt długi i zbędny postój.
Zaczął rozmyślać nad innymi możliwościami. Polowanie w takich warunkach raczej odpada, powrót do kamiennej chaty również. Jeżeli nie dostaną żadnego pożywienia będzie trzeba pospieszyć konie i modlić się o jakąś karczmę lub kolejny powóz.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

69
Skinął elfowi głową na znak, że go słyszał. Oczy zmrużyły mu się jak u drapieżnika szykującego się do skoku.

- Broń w pogotowiu. Jest w nich coś nienaturalnego. - Syknął cicho, choć głównie do Danarima, gdyż Iscar pierwszy z nich przyjął postawę gotowości.

- To nie są normalni ludzie. Może nawet wcale nie ludzie. Opętani, nieumarli lub zmiennokształtni. - Swój wzrok wpił teraz w młodszego obserwując jego zachowanie. Zbyt spokojny jak na zakładnika. Być może z tej dwójki to on jest groźniejszy. Dłoń powędrowała do miecza i z cichym kliknięciem odblokowała zaczep który więził go w pochwie, czyniąc go łatwym do wyjęcia.

- Kim lub czym jesteście? - Spróbował komunikacji jeszcze raz, jednak tym razem cedząc słowa przez zęby niczym zwierzęce warknięcia. Jego instynkty uruchamiały się teraz, gdy zetknął się z potencjalnym nieznanym wrogiem. Bitewna paranoja wyciągała ręce po ster, choć jeszcze nie pozwolił jej go chwycić. Nie miał ochoty na kolejny rozlew krwi w tak krótkim czasie ale wojna w jaką został wciągnięty już jako dziecko, nauczyła go nieufności i gotowości do obnażenia kłów, wobec wszystkiego co kryje się za maską człowieczeństwa.
Jestem wybrykiem natury. W pogoni za głosem serca, przemierzam doliny i góry, smagany po plecach batami szaleństwa.
Obrazek

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

70
Głupi czy głuchy? Starzec zaczynał działać Iscarowi na nerwy. Nie potrafił odpowiedzieć na proste pytanie albo robił sobie wyjątkowo irytujące żarty. ~A może szturchnę go kijem? Sięgnę bez problemu...~ pomyślał i już gotował się do przygotowania odpowiedniej postawy gdy Mordred ich ostrzegł. Ostrzegł przed starcem i dzieciakiem. Czarnowłosy chyba nie zrozumiał jego przekazu, chodziło mu o Danarima. Nie chciał zabijać albo okradać kolejnych niewinnych ludzi, lecz gdy usłyszał, że to nie są ludzie, poczuł dreszcze. I to nie przez zimno. Długie lata spędził na północy. Niejednokrotnie słyszał o demonach i potworach a nawet czasem widział. Sam też nie wyglądał zbytnio elfio. ~Wiedziałem, że z tym gościem jest coś nie tak.~ spojrzał z ukosa na Mordreda i zastanowił się ~A może nie...~ westchnął i pożałował tego co zaraz zrobi. Odczekał jeszcze chwile, a gdy barbarzyńca zwrócił się do ludzi na drugim wozie, złapał inaczej kij i przygotował się. Miał nadzieje, że czarnowłosy zwróci na siebie uwagę tych...istot.
Podniósł kij i łapiąc za jego koniec zamachnął się tak, by drewno uderzyło w głowę starca. Nie było to zbyt rozsądne posunięcie.. Typowy atak na odlew. Dużo siły, mało finezji.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

71
Z sekundy na sekundę kij zmniejszał odległość pomiędzy swym krańcem, a czaszką seniora.
Aż nagle nadszedł długo wyczekiwany przez Elfa moment, podczas którego końcówka drewnianego oręża trafiła w szarą czuprynę. Na skutek uderzenia starzec osunął się niczym głaz. Donośny TRZASK spowodował, iż odchylona po ataku głowa, pociągnęła za sobą całe ciało. Scena rodem z teatru, kiedy martwa kukła spada schodek po schodku. W końcu trafia na śnieg, gdzie obity licznymi zderzeniami rozlał się pod kołami wozu.
Aby tego było mało z siedzenia znika dziecko. Ku zdziwieniu, w ułamku sekundy klęczy już przy seniorze.
Tam trzyma jego dłoń i głaszcze policzek.
- Coś Ty mi zrobił ?!
Znikąd słychać skrzeczący wyrzut. Nienormalny dźwięk, którego centrum nie można zlokalizować, jakby rodził się w umyśle i tam pozostawał. Tylko dziwne, że słyszeli go wszyscy: Danarim, Mordred i Iscar. Tuż po paranormalnym ekscesie w głowach wędrowców zaczyna nasilać się dziwny szum, przypomina on rwący potok tudzież wodospad. Jego również nie da się określić, pochodzi z wnętrza słuchacza.
Najwyraźniej głosy trafiają również do zwierząt, bowiem konie zrobiły się niespokojne. Gdyby nie czujność Danarima pewnie powędrowałyby w siną dal, lecz ten mocno je trzyma, uniemożliwiając odjazd.
- Bez niego nie mogę być dzieckiem!!!
Kolejny skowyt razi bębenki podróżników. Jeszcze bardziej intensywny, jeszcze bardziej drażniący. Wraz z zintensyfikowanym szumem przyprawia słuchacza o postradanie zmysłów.
Jak już o zmysłach mowa, nie wyłącznie uszy otrzymały osobisty pokaz, dla oczu również przygotowano pewien akt.
Nie stąd ni zowąd klęczące dziecko popada w zapaść. Leży obok starca, aż do moment licznych drgawek, jakie nawiedzają jego personę. Powyginany malec wypuszcza pianę z ust i poczyna wykonywać przeróżne manewry. Finalnie jego ciało wchodzi w fazę przeobrażenia, od którego trudno stwierdzić czym się stał.
Kończyny wydłużają się, gładka skóra ustępuje miejsca łuską i warstwie łoju, paznokcie narastają, a z kręgosłupa wyłaniają się następcze kręgi z ostrym zakończeniem. Tuż po przeprowadzonym procesie, wykreowane dziwadło wzbija się w niebiosa, ażeby zaraz wylądować na jednej z klaczy. Zatapia w niej swoje szpony, a gdy koń zaczyna wierzgać, to bez namysłu przebija jego szyję za pomocą swego szpiczastego ogona. Śmierć wywołuje wśród reszty zwierząt ogromną panikę.
W następstwie konie ingerują galop. Totalny brak kontroli, chaos ponad wszystko. Monstrum odbiega na wolną przestrzeń, podczas gdy zryw bryczki zwala obieżyświatów na śnieg.
Co za zbieg okoliczności, po jednej stronie traktu mutant, po drugiej podnoszą się muszkieterowie.
Stoją oko w oko. Pewne jest już tylko, że ktoś umrze, po to by inny mógł przeżyć.

WALKA!

Przeciwnik
Spoiler:

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

72
Słowa Mordreda na początku wydały się mu czymś dziwnym i niedorzecznym. Nigdy nie miał do czynienia z magią ani innymi magicznymi stworami. Sporo się jedynie o nich nasłuchał podczas swoich robótek w Ujściu, w tamtejszej karczmie można było usłyszeć plotki z całego świata.
Zanim jednak cokolwiek się wyjaśniło, zanim usłyszeli odpowiedź na pytanie Mordreda, starzec dostał w głowę od elfa.
~A myślałem, że to ja jestem impulsywny. - Powiedział sam do siebie w myślach i przyglądał się całej sytuacji z dłonią na rękojeści swojego miecza.
Nie spodziewał się, że kijem choćby rozetnie skórę na głowie starca. Jednak cios elfa był na tyle silny by zwalić go z powozu i pozbawić przytomności.
Wtedy zaczęły dziać się dziwne rzeczy, które naprawdę zaskoczyły Danarima. Na początku dziwna szybkość dziecka, potem nieludzkie odgłosy i przemiana w jaszczuro-podobne coś.
Nie zwlekał z reakcją, gdy tylko konie zaczęły wariować, chwycił za wodze. Jednak potem jedno ze zwierząt zostało zaatakowane, a reszta ruszyła nagle galopem.
Spadł z bryczki, która pognała z końmi, a razem z nim reszta towarzyszy. Zauważył, że potwór przeniósł się na bardziej otwarty teren.
-Ja go czymś zajmę, a wy spróbujcie go jakoś zajść. - Powiedziawszy to wstał i dobył miecz. Ruszył szybkim krokiem w stronę bestii. Przemieszczanie się w śniegu nie było zbyt proste, a walka może być jeszcze trudniejsza.
Od czasu do czasu wykonywał młynek mieczem, starał się zwrócić uwagę potwora. Był dosyć szybki, więc powinien być w stanie blokować lub unikać ataków stwora.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

73
Przynęta chyba zaczęła działać. Na widok srebrzystego ostrza, które wije się w powietrzu, bestia automatycznie powędrowała zgodnie z założeniami. Czujnie stąpa po warstwie śniegu. Pochylony do przodu niczym dinozaur rozpoczyna irytujący syk na Danarima, jakby szykował się do ataku lub coś podobnego. Najgorsze, że panowie nie znają możliwości tego stworzenia, a to czyni go najgroźniejszym przeciwnikiem.
Póki co kapitan przykuwa uwagę na tyle, aby następny odważniak mógł zbliżyć się od prawej strony dominanta.

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

74
- Cholera! Iscar! - Mordred krzyknął z wyrzutem zsuwając się z wozu. Czyn elfa był dla niego porównywalny z kopnięciem w gniazdo os by sprawdzić czy jest zamieszkane.

Po raz pierwszy od rozpoczęcia wyprawy, dobył miecza. Starannie wykute, pokryte niezwykłymi wzorami ostrze wysunęło się wreszcie ze zgrzytem z pochwy.

- Może być telepatą! - Zakrzyknął. - Starajcie się nie myśleć za długo nad manewrami!

Potwór był skoczny i zręczny a śnieg utrudniał sprawę. Skacze wysoko, ale w powietrzu nie może zmienić kierunku. Tam jest najsłabszy, ale najpierw trzeba go wybadać.

Danarim odciągnął jego uwagę więc Mordred wykorzystał otwarcie. Bedąc najlepiej opancerzonym, czuł na sobie obowiązek osłaniania towarzyszy i skupiania na sobie ciosów. Dlatego pierwszy zmniejszył dystans i jedno ramię trzymając niczym osłonę głowy, zaatakował cięciem z dołu w górę, by zwiększyć szanse trafienia potwora, nawet jeśli skoczy...

W rzeczywistości nie liczył, że trafi tak szybkiego wroga, ale jeśli ten odskoczy, pozostali powinni dostać okazje do własnych ataków. Najlepiej gdyby zepchnąć go w stronę Iscara...

...
Spoiler:
Jestem wybrykiem natury. W pogoni za głosem serca, przemierzam doliny i góry, smagany po plecach batami szaleństwa.
Obrazek

Re: Trakt Łączący Saran-Dun i Qerel

75
Zeskoczył szybko z wozu gdy tylko poczuł, że konie się zrywają po czym przyjął bojową postawę.
-Nie myśleć długo? - parsknął i ruszył za Mordredem który swoja masą i zbroją zostawiał za sobą koryto w którym łatwiej było się poruszać. Złapał koniec kija w obie ręce by znów przywalić stworowi na odlew. Tym razem celował w ogon. Miał nadzieje, że jego broń jest na tyle długa, że ten potwór go nie dosięgnie. Wychylił się z prawej strony czarnowłosego który był swoistą, żywą tarczą i wziął zamach...

Wróć do „Saran Dun”