Spoglądając na kartki oczyma tak żelaznymi, jak chwyt, który utrzymywał papier, zmrużył lekko oczy. Jego typowy wyraz twarzy, nie przedstawiający właściwie niczego szczególnego poza obojętnością szedł w parze z cichym wzdychaniem co jakiś czas. Septim odłożył raport, pomimo tego, że nawet nie zaczął go czytać i wbił wzrok w sufit. Oparł podbródek na dłoniach, ręce opierając na stole. Czesząc kciukami twarde włoski brody zaczął pogrążać się w chwilowej zadumie. Cóż za sytuacja. Kolejna zagadka do rozwiązania, w imię naszego zbawcy Sakira. Przyjemnie znowu zawitać w Saran Dun. W dużych miastach heretycy i bluźniercy zawsze byli najbardziej oryginalni i stanowili największe wyzwania.
- Wina! - zakrzyknął gromko w kierunku karczmarza, podnosząc mocarną dłoń wysoko do góry. Zamyślony mimowolnie skierował wzrok na dziewki, przypatrując się, jak sprzątają. Po dłuższej chwili chrząknął, odwrócił wzrok i skarcił samego siebie w duchu, bębniąc palcami o drewniany stół. Wybacz Panie, za me słabości. Ale sam widzisz, jakie to krągłości. Kącik ust uniósł się jedynie na krótką chwilę, po czym opadł. Spetim nie był zdenerwowany. Sforsowanie tej sprawy było jedynie kwestią czasu - czystą formalnością, jedną z wielu, która stanęła na jego drodze. Bo kogo mogli wezwać do "sprawy nie do rozwiązania"? Młot Boży musiał spełnić swój ludzki obowiązek.
Sięgnął ku papierom i zabrał się za czytanie ich z tą samą, codzienną obojętnością. Przeklęte heretyckie kurwy. Jedna z najgorszych zbrodni przeciwko człowieczeństwu. Składanie ofiary rytualnej z krwi nieskalanego, niewinnego dziecka. Niektóre wnioski nasuwały się same. Prawdopodobnie była to solidna i mocno osadzona grupa, która w dużym mieście szukała nie tylko dobrej kryjówki, ale i rozgłosu, oraz sławy wśród im podobnym. Grupa o przynajmniej jednym, wysoko położonym w społeczeństwie członku o pełnej sakiewce. Bieda i brak pracy skłaniają plebs do współpracowania, za pieniądze, jedzenie, bezpieczeństwo. Na pewno zabiją ponownie. Są znudzeni, pełni nowych planów i energii, nie mogą się doczekać, więc zrobią niedługo kolejny krok. Eh. Zawsze to samo. Uważają, że chwycili samego Boga za nogi. Sądzą, że przejdą do historii, zmienią bieg czasu, staną się ciężkim wrzodem na tyłku całego Keronu. Cóż, nic bardziej mylnego. Strącę ich ze stołka, na który weszli, próbując się wywyższyć. Czym wyżej się wdrapią, tym ciężej upadną. Nowy rytuał, nowy kult. Albo przeciwnie - bardzo stary. Eh. Motyw zwierzęcia, profanacji i plugawej krwi niewinnych.
Siostra. Świadek, pierwszy trop. Będę musiał ją odnaleźć i z nią porozmawiać. W specjalny sposób. Zacisnął zęby, potem także pięści, wzdychając ponownie. Tym razem dużo ciężej. Chwycił za pióro i pustą, niezapisaną kartkę papieru. Oblizał lekko wargi, namoczył końcówkę narzędzia w kałamarzu i zabrał się za pisanie, twardo, przejrzyście i bez nieprzydatnych zdobień pisząc. Świadek. Miejsce zbrodni. Wywiad okolicznościowy. Elimacja. Odłożył pióro, podmuchał na kartkę, po czym zabrał się za dalsze czytanie raportu. Szukał tam czegoś, co mogło umknąć uwadze zakonników, lub strażników. Tego szczegółu, który mógł wskazywać na dany kult, lub dokładną intencję sprawców. Gdy skończył, poczekał, aż karczmarz będzie wydawał się jak najmniej zajęty, po czym zawołał go do stołu.
- Odpowiesz mi na parę pytań, dobrze? - właściwie, to chyba nie oczekiwał odpowiedzi, ani jej nie chciał, od razu przechodząc na Ty by pozwolić karczmarzowi na spoufalenie, lecz zachował twardość swojego języka i podejrzliwy ton głosu - Powiedz mi, czy to pierwsze takie zabójstwo? No i, czy znałeś może tą rodzinę, albo ich znajomych? Mógłbyś mi powiedzieć, sam nie wiem, cokolwiek, czego mógłbym nie wiedzieć, a co uważasz za przydatne? - uniósł lekko krzaczaste, grube, brązowe brwi i wymuszenie uniósł lekko kąciki ust w sztucznym uśmiechu. Nałożona maska sprzyjała w ukrywaniu jego emocji. Jako Inkwizytor wszędzie musiał doszukiwać się heretyków. Siostra, karczmarz, strażnicy. Uśmiechnął się trochę bardziej, tym razem szczerze, aczkolwiek chwilowo, na powrót zakładając maskę sztucznego uśmiechu. Ta krótka radość spowodowana była myślą o zawartości jego skórzanej teczki, wśród której ukryty był m.in. dokument zapewniający mu swobodę działań. Cokolwiek bowiem robił, to robił to dla Sakira i dla dobra Keronu.
Re: Dolne Miasto - gospoda "Dobre Piwo" i okolice
16Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla