POST BARDA
Mort nie miał w celi niczego, co mógłby urzyć przeciwko Łysemu. Żadnego luźnego kamienia, żadnego kawałka metalu, nawet pustej butelki! Bracia zakonni zadbali, by więźniowie nie mieli niczego, co mogłoby pomóc im w ucieczce. Prócz łańcucha przymocowanego do kostki, posłania i... właściwie, czterech ścian, pochwyceni nie mogli posiłkować się niczym. Dlatego atak na Łysego nie wyszedł tak, jak był planowany. Bo choć Mort użył całej swojej siły, nie wystarczyło jej, by ogłuszyć kapitana Sakirowców. Zaprawiony w boju mężczyzna miał twardy czerep i chociaż cios posłał go na ziemię, nie stracił przytomności. Przynajmniej jeden cel został osiągnięty i rycerz nie umarł od ciosu!
Niestety, bicie po głowie nie było tym, co rycerz uważał za akceptowalne.
- Ty gnoju! - Warknął, bo wraz z ciosem, opadła iluzja, którą wcześniej nałożył na niego więzień. Bardzo szybko zebrał się z ziemi i oddał Mortowi podobnym ciosem, choć wymierzonym w szczękę. To już nie był ledwie policzek, a dobrze wymierzony sierpowy. Usta złodziejaszka wypełniły się krwią niemal natychmiastowo. - Pożałujesz tego! Strażnik! - Wrzasnął Łysy, ostatecznie zagrzebując możliwości ucieczki. Odsunął się poza zasięg ramion Morta.
W ciągu paru sekund rozległ się chrzęst metalowych części zbroi i w części więziennej pojawił się młodzy strażnik. Na pierwszy rzut oka był dużo młodszy od Mortiusha.
- Poinformuj kata. - Polecił Łysy.