Re: Wieś Potvyny pod Nowym Hollar

16
Jednak się udało, pomyślała Erzsébet, próbując zogniskować wzrok na twarzy pochylającej się nad nią elfki. Zakaszlała głucho, czując mroźny impuls rozchodzący się po jej wnętrzu, co było typową reakcją organizmu na powrót do rzeczywistości. Gdy ziąb minął, pozostawił po sobie błogie uczucie ulgi. Udało się, powtórzył radosny głos w jej głowie, a karminowe usta czarodziejki wygięły się w lekkim uśmiechu. Przymknęła oczy, a gdy znów je otworzyła, ujrzała piękne lico Milvy, zachwycające najdrobniejszymi nawet szczegółami, jak cztery bladozłote piegi na szlachetnym nosie kobiety czy zielona plamka na przejrzystym niczym górskie jezioro błękicie jej lewej tęczówki. Pierwsze zmysłowe bodźce po opuszczeniu subtelnych wymiarów za każdym razem przypominały ponowne narodziny. Czarodziejka uwielbiała ten stan.

Świta już? — zapytała, podnosząc się do pozycji siedzącej. — Jak długo spałam? Wybaczcie, lata już nie te. Najwyraźniej byłam bardziej zmęczona, niż mi się wydawało. Czy z Eroanem wszystko w porządku?

Tepes nie wiedziała w którym dokładnie momencie przeszła za Zasłonę ani czym się to objawiło. Zakładała jednak, że najprawdopodobniej po prostu zapadła w trans przypominający spokojny sen bądź nagle i gwałtownie straciła przytomność. Obydwa przypadki można było wytłumaczyć wiekiem, jego dolegliwościami oraz zmęczeniem, a jeśli istniał choć cień szansy, by nie nadwyrężać nerwów młodego małżeństwa, czarodziejka zamierzała go wykorzystać. Wolała oszczędzić elfom szczegółów swojego małego tourné po Astralu.

Wstała, otrzepując i poprawiając odzienie, a dłonią delikatnie sondując fryzurę. Ku swemu niezadowoleniu wyczuła, że sporo kosmyków wydostało się z klatki skrzętnie ułożonej koafiury i sterczy jak słoma ze źle uwitego gniazda. Czym prędzej podeszła do siodła, przy którym umocowana była jej torba podróżna i wygrzebując zeń lusterko i grzebień, niezwłocznie przystąpiła do napraw. Dopiero opuszczając utrudzone całym procederem ręce, Erzsébet istotnie poczuła nieznośne szczypanie i pieczenie w lewym przedramieniu. Zawahawszy się na ułamek sekundy, ochnęła zniecierpliwiona na własną opieszałość (a może strach) i szybkim ruchem podwinęła rękaw sukni, by przyjrzeć się skórze.
Obrazek

Re: Wieś Potvyny pod Nowym Hollar

17
Skóra czarodziejki wyglądała raczej niecodziennie. Oj, daleko od zdrowej tkanki. Ciemniejsze elementy natychmiast rzucały się w oczy, jak nagromadzony przez wiele tygodni brud. Obce drobinki zalęgły się gdzieś w pierwszych warstwach skóry. Czarno-rdzawa plama rozlewała się bezładnie na całe przedramię, najgęściej przy samej dłoni. Kropki i plamki traciły na intensywności i liczebności, im bliżej łokcia leżały. Z czymkolwiek Tepes miała się zmierzyć, nietypowa narośl piekła i swędziała jak jasna cholera.

Nowa atrakcja z rzadka dawała o sobie zapomnieć. Wracała jednak, za każdym razem. Bywało, że ze zdwojoną siłą. Nie podrapać żadnej z kropeczek? Wyzwanie wydawało się niemożliwe do spełnienia. Silna wola i cierpliwość jest przecież ograniczona! Zwłaszcza, jeśli ktoś dopiero co zakończył potężną podróż po drugiej stronie świata. Tymczasem znamię poruszało się i gnieździło. Erzsébet mogłaby przysiąc na całą swoją garderobę, że ciemniejsze miejsca zmieniały swoje położenie, kiedy nie patrzyła. Marna to kontrola, kiedy oczy przecież kiedyś zmrużyć trzeba. Współpodróżnicy nie wydawali się ani trochę zmartwieni:

- Chwila moment i będziemy w Nowym Hollar, tam się już nami zajmą. Lepszych medyków przecież nie znajdziemy - Milva westchnęła, tylko na chwilę odpuszczając uśmiech. Błyskawicznie wróciła jednak do pogodniejszych myśli - Nawet pogoda nam dopisuje!

- Pani się nic nie martwi! Każdy musi robić to, co do niego należy - ojciec uśmiechnął się szeroko i serdecznie. - Konie już gotowe do drogi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Królewska prowincja”