54
autor: Jedenastka
Po co spać, skoro człowiek się budzi bardziej niewyspany?
Taana przez pierwsze minuty nie mogła odpowiedzieć na to pytanie, bo nie potrafiła przestać ziewać. Wreszcie zwlokła się ze swego maksymalnie prymitywnego legowiska (klepisko pod ścianą) i rozprostowała kości. Gong obwieszczał pewnie początek porannych modłów. A może śniadanie? O – śniadanie by się przydało...
Ale były ważniejsze rzeczy do zrobienia. Choć oczywiście nie miała wpływu na moment teleportacji – nie musiało to oznaczać, że będzie się smyczyć po farmie jeszcze dzeiń albo miesiąc. Może ten efekt trzeba było wywołać? Naturalnym bodźcem wydawało się cokolwiek związane z kryształem. Pewnie nieprzypadkowo kryształ został przeznaczony do znalezienia właśnie w takich a nie innych okolicznościach. Siedząc oparta plecami o ścianę budynku, z jedną nogą podciągniętą pod brodę, Taana starała się rozłożyć całą tamtą scenografię na pojedyncze jednostki i fakty.
Trup. No – tego nie mogła od siebie zagwarantować...
Naszyjnik na szyi – to już przerabiała.
Zwis z mostu – tak, to też był element.
Deszcz? – owszem; też.
Może... samotność?
Co mogło być bodźcem dla teleportacji? Żadna z powyższych rzeczy razem, bo razem właśnie przecież nie teleportowały trupa, skoro go znalazła. To znaczy... nie teleportowały trupa z mostu won – ale może przyteleportowały skądeś na ten most?
Psoa krew... nie znała się na takioch sprawach. Miała do wyboru albo rozpytywać o to braci, zwłaszcza przekonać do odpowiedzi (i to szczerych) Dagoberta, albo sprawdzić udając się samotnie z powrotem nad Śnieżkę. To nad Śnieżką miało dość do spotkania – może zbyt łatwo zignorowała znaki, zmiażdżona wyczerpaniem poszła tam, gdzie wyczuwała ratunek dla siebie, a nie mechanizm przeznaczony jej do odkrycia?...
Postanowiła. Dwie rzeczy: raz – że się zaraz stąd ulotni i ruszy szukać rozwiązania zagadki tam, gdzie zagadka została jej przeznaczona. Dwa – capnie tylko coś z kuchni; prowiant na drogę – o ile nie będzie to grozić zalpaniem, bo nie chciała też zostać zmuszona przez stado męskich zakonników do odpracowania kradzieży na przykład tygodniem harówki w polu...
Wstała, otrzepała robocze portki i prymitywną koszulę, którą wczoraj znalazła na pięterku stodoły, i ruszyła na rekonesans do jadalni, spradzić jakie są szanse zaopatrzenia.