Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

16
Taanarrikeuen była autentycznie szczęśliwa, kiedy schodziła ze schodów.
Tak... ale na samym dole uczucie to usunęło się trwożliwie w cień, gdy kwatermistrz zapytał o wisiorek. Po pierwsze – zapomniała o kryształku, popełniła więc błąd. Po drugie – bardzo nie odpowiadało jej, że ktoś ją o coś pyta i się interesuje. A teraz, skoro pytanie padło, nie było ucieczki.
– Znaleziony – odparła całkiem po prostu, starając się przeliczyć bukłaki, cyz jest ich aby dokładnie siedemnaście. Nie chciała być oskarżona przez Dagoberta o kradzież. – A co, jakoś rozpoznajesz ten kryształek?
Pytanie było rzucone na odczepkę i Taana zabierała się do odejścia.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

17
- Oczywiście. A ty nie? - zapytał trochę żartobliwym tonem, a potem się roześmiał cicho. - Nie bój nic, ja umiem zachować tajemnicę... - zbliżył usta do jej ucha, szepcząc. - Gwarantuję ci, nikt się o tym nie dowie. Ale przyjdź do mojej celi dziś wieczorem, pogadamy sobie trochę o tym, opowiesz mi tę zapewne fascynującą historię, a ja ci opowiem kilka innych rzeczy... No chyba że nie chcesz, ale nie radzę... - powiedziawszy to, musnął zębami dolną część jej ucha. - No dobra, idź już, bo bracia spragnieni na pewno.

Oddalił się, chwytając z powrotem miotłę i zamiatając stodołę. Kuna upewniła się, że na pewno umieścił na wózku odpowiednią ilość bukłaków. Było ich dokładnie siedemnaście.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

18
Zignorowała żart, nagle poważńie zainteresowana dalszą wypowiedzią kwatermistrza. W zasadzie chętnie pogadałaby w tajemnicy przed Dagobertem o wielu sprawach, nawet jeśli rozmówca nie wiedziałby wszystkiego, albo gdyby sam chciał ją tylko ciągnąć za język, z czym sobie – uważała – poradzi w rozmowie. Nieco zaskoczył ją natomiast sygnał cielesny. Jeszcze kiedy się ku niej nachylał, Taana odruchowo odstąpiła pół kroku; qhira mają dość wrażliwą przestrzeń osobistą wokół siebie i nie zwykły pozwalać komukolwiek na szybkie pokonywanie niewidocznej granicy otaczaczjęcej osobę kuny w promieniu około metra od niej. Natomiast muśnięcie zębami jej ucha było już czymś w normalnych warunkach niedopuszczalnym; teraz po pierwsze zupełnie ją zaskoczył, po drugie – zależało jej na tym, by bezkolizyjnie dokończył swoją wypowiedź; nie chciała mieć jawnego wroga w tym klasztorze, dopóki zależy od klasztornego wiktu i opierunku.
Spojrzała tylko na kwatermistrza chłodnym wzrokiem. Co to znaczy "Nie radzę..."? Czyżby szalony kwatermistrz chciał narzucać kunie, co ma robić?!
Już chciała reagować – ale zreflektowala się w porę w myśl przyjętej przed chwilą zasady. Cóż, czasem trzeba kunią agresywność i niedostępność zawiesić na kołku, jeśli w grę wchodzi przeżycie.
Westchnęła tylko i ruszyła, pchając przed sobą wózek z siedemnastoma bukłakami. Przepchnęłą się z nim przez drzwi stodoły i oddaliła, by bez usterki wykonać powierzone jej prze Dagoberta zadanie.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

19
Wózek z wodą okazał się dosyć ciężki, ale nie było rady, trzeba było go za sobą ciągnąć przez farmę i rozwozić napój ciężko pracującym chłopom. Ci jednak najwidoczniej byli tak bardzo pracowici (albo mieli ku temu jakiś inny tajemniczy powód), że nawet nie zamierzali podejść po wodę, kiedy Taana ustawiła gdzieś wózek, ale trzeba było każdemu z osobna podstawić bukłak pod nos. Kuna zmęczyła się przy tym kto wie czy nie jeszcze bardziej niż podczas całej trwającej kilka dni podróży nad Śnieżkę i podczas górskiej przeprawy. Bracia też bywali różni i na różne sposoby reagowali. Jedni jej wyraźnie dziękowali z realną wdzięcznością, inni nie odzywali się w ogóle, a jeszcze inni na różne mniej lub bardziej przyzwoite sposoby starali się z nią flirtować. Zajęło jej to też trochę czasu, w końcu jednak skończyła. Wszystkie bukłaki rozdane, pot z czoła otarty, zadanie wykonane...

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

20
Nie spodziewała się, że tyle ją to będzie kosztować. Zziajała się jak pies. Wśród reakcji nie zdziwiła jej żadna, natomiast zdziwił brak chociaż śladowej abominacji. Taanarrikeuen wiedziała jak wygląda i bez dziurek w skórze, dokonanych przez pazury szalonej wieszczki. Wiedziała, że niejednemu ciężko wybrać między ciekawością a obrzedzeniem przy samym patrzeniu na jej kunie blizny, których mniemaną drastyczność teraz wzmagało wychudzenie twarzy i – jako się rzekło – wszechobecne ranki i skaleczenia.
Cóż – koniec końców robota była wykonana, Taana nie uszczknęła z zapasu wody ani kropli, odwiozła wózek do stodoły i zamierzała udać się do Dagoberta, pierwej konfrontując kwatermistrza z faktem wykonania roboty, żeby mieć świadka.
Pchnęła więc wózkiem drzwi i wtoczyła pusty pojazd do stodoły, rozglądając się za kwatermistrzem z krótką informacją: że jest z powrotem, że woda rozwieziona, i że zgodnie z umową idzie teraz do Dagoberta.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

21
Taana odprowadziła wózek do stodoły wołając w powietrze, że robota wykonana i idzie do Dagoberta, jednak z tego zmęczenia dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że kwatermistrza tam nie ma. Poszła zatem z powrotem do winiarni, aby zakomunikować przełożonemu wykonanie zadania. Ale i jego już tam nie było.
- Szukasz mistrza Dagoberta? - odezwał się ktoś zza jej pleców. Był to jakiś inny zakonnik czyszczący misy, w których przygotowywano wino. - Za jakiś kwadrans wszyscy udamy się do kaplicy, by czcić Karillę składając jej ofiary z plonów, a potem idziemy jeść. Wtedy będziesz mogła go znaleźć.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

22
Brak kwatermistrza w stodole i Dagoberta w winiarni przyjęła bez zdziwienia, natomiast informacja od czyszczącego misy uwolniła w niej wilczy głód, trzymany dotąd na uwięzi pracą.
– A ile trwa nabożeństwo? – zapytała rzeczowo, celowo nie odwracając się do zakonnika całkowicie frontem. Kwadrans mogła jeszcze wytrzymać, ale jeśli potem będą się modlić godzinami, to nie dożyje tego posiłku i spotkania z Dagobertem...

Odpowiedź była więc ważna, a uzyskawszy ją – Taana zadecydowala o najbliższych czynnościach. Jeśli nabożeństwo miało trwać krótko – spędzi ten czas w stodole, choćby po to, by nie napataczać się braciom przed religijnymi czynnościami na oczy. Jeśłi bardzo długo... hm, cóż; tutaj planów jeszcze nie miała.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

23
- Dopóki wszyscy bracia nie złożą ofiary - odpowiedział chłopak, wracając do czyszczenia mis na wino. Na zewnątrz zaś wyglądało na to, że już zaczyna się dziać. Pierwsi członkowie zgromadzenia podchodzili z pochodniami i śpiewem w niezrozumiałym języku do wielkiego posągu stojącego w centrum farmy. Każdy z nich niósł także jakąś rzecz związaną zapewne z pracą, jaką dzisiaj wykonał. Robili z tym różne rzeczy, na przykład ci którzy uczestniczyli w produkcji wina nieśli kielich z napojem, stawali przed kaplicą i wylewali sobie zawartość naczynia na głowę. Inni wcierali sobie zboże we włosy, pluli na owczą wełnę i robili inne tego typu rzeczy. Kiedy skończyli, udawali się do największej budowli na terenie farmy.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

24
Taana przyglądała się nabożeństwu ofiarnemu najpierw obojętnie z odległości, potem jednak podeszła bliżej. Podobne zwyczaje nie były jej znane, a mimo że pozostawały jej obojętne – stanowiły pewien rodzaj urozmaicenia. Tym bardziej, że nie trwały długo i kuna ruszyla bokeim strumienia braci podążających do głównego budynku, wypatrując w ciżbie ojca Dagoberta. Wszak obiecał jej jedzeni po wykonanej pracy. Pracę wyklonała, głód zaczynał poważnie dręczyć trzewia, a poza tym...
...poza tym coś pchało ją do zaspokojenia ciekawości, jaką wzbudził w niej obecoswy kwatermistrz. Na rozwinięcie tego wątku też robila sobie nadzieje – wszak farma, nie farma, wciąż uważała, że była umówiona z Wolnymi, a dokładnie z kimś, kto miał jej pomóc przedostać się w dość odległe miejsce. Czyżby straciła możliwość kontaktu i teraz będzie wędrować dwa lata do wyznaczonego punktu? Nie – niedoczekanie. Jednak aby podjąć taką decyzję, potrzebowała danych.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

25
Taana poszła za kończącymi składanie ofiar zakonnikami i trafiła do stołówki. Było to dość spore pomieszczenie, ale nie było w nim dosłownie nic poza wielkim stołem rozciągniętym wzdłuż wszystkich ścian, przy stole zaś porozstawiane były kawałki pni drzew robiące za krzesła. Niektórzy wchodzący tu bracia na nich siadali, choć byli też i tacy, którzy szli na środek sali i klękali na podłodze. Dagobert wszedł dopiero po jakimś czasie, wspierając się na lasce. Kiedy kroczył, zmierzając do jedynego porządnie zrobionego krzesła stojącego przy stole, z oparciem i naramiennikami, wszyscy wstali i skłonili głowy. W końcu przełożony zajął miejsce u stołu, a ostatni bracia weszli do jadalni niosąc jedzenie i stawiając je na stole. Taana zauważyła, że zakonnicy są wyraźnie podzieleni na grupy i każda z nich je co innego i w innych ilościach. Po lewej części na stole stały jedynie kosze z chlebem i serem oraz piwo, po prawej zaś smażone mięso, jaja i kasza popijane owczym mlekiem.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

26
Jeszcze przed wejściem schowała wisiorek z kryształkiem do kieszenie spodni. Warto uważać na szczegóły. NastęĻnie przekroczyła próg.
Czy były to jaja i sery, czy tylko chleb i woda – widok i kontekst jedzenia pobudzil w kunie takie łaknienie, że w pierwszej chwili zakręciło jej się lekko w głowie. Nie było co tak stać i pożerać wrokiem – ruszyła w stronę Dagoberta, skoro tylko bracia się rozsiedli. Czy ojciec przełożony był bliżej wyjścia, czy też trzeba było przemierzyć całą salę – obojętne. Tak jakoś powiedział: kiedy skończysz robotę, przyjdź.
Jeśli nic jej po drodze nie zatrymało – stanęła ostatecznie przed Dagobertem w lekkim rozkroku (dla zwiększenia stabilności na wypadek ataku głodu), skłonila się bez nadmiernej pokory i rzekła:
– Ojcze Dagobercie, wykonałam pracą, którą mi zleciłeś. Wspominałeś o możliwości... posiłku. Dziękuję za to, chętnie skorzystam. Dzięki też za odzienie.
I czekała na jego reakcję≤ licząc, że nastąpi i że będzie przychylna. Źle jej było z tą zależnością tutaj, ale nie było na razie rady.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

27
Dagobert zareagował na to tylko skinięciem głowy i wskazaniem Taanie miejsca po lewej stronie stołu. Było tam kilka wolnych stołków, które mogła zająć. Nie dało się też nie zauważyć tego najbardziej wyróżniającego się zakonnika, muskularnego kwatermistrza o ciemnej karnacji z bródką i dredami. I on zwrócił swoją uwagę na Taanę (a może patrzył na nią przez cały czas?) i uśmiechał się dziwnie w jej kierunku. Jakby kuna nie chciała usiąść, zawsze wychodziło na to, że zajmie miejsce w jego pobliżu, obok lub na przeciw niego. Można było odnieść wrażenie, że wszystko to było jakoś zaplanowane...

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

28
O, chętnie skorzystala z wolnego miejsca, które wskazał Dasgobert. Klapnęła na krzesło, dopiero wówczas orientując się, jak baardoz nie pasuje do tego towarzystwa. Obejrzała się delikatnie w lewo, w prawo, aż złapała przy okazji spojrzenie kwatermistrza. Najpierw mignęło jej ono, potem dopiero przykuło.
Spojrzała mu prosto w oczy, znajdując w nich być może odbicie dziwnego uśmiechu, który mógł zastanawiać na jego twarzy. Miała go centralnie przed sobą i teraz wspomnienie jego dziwnego kontaktu z jej uchem kazało jej błogosławić fakt, że nie siadła bok w bok z nim – miałby łatwiejszy dostęĻ do sfewry, która w jej rozumieniu nie była dostępna w ogóle.
Ale na razie nie ma się czym martwić. Jest odzienie, jest posiłek, jest dach nad głową... dawno nie czuła, jaką wagą mają takie skarby...

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

29
Po raz pierwszy od dawna Taana miała okazję najeść się (w miarę) do syta, chociaż nie było tego jedzenia dużo, to jednak zawsze to coś więcej niż dzikie jagody w lesie albo czerstwy chleb w lochu Białego Fortu. Ostatni raz porządnie najadła się chyba tego wieczoru, kiedy po raz pierwszy przyszedł do niej Artix w starej chacie Nareda... Jedzenia nie było dużo, bo jak można się było domyślić, podział miejsc ustalony był według wykonywanej na farmie pracy. Ci, którzy wykonywali ciężką pracę fizyczną, musieli jeść w większych ilościach i bardziej tłuste potrawy od tych, którzy mieli nieco lżejszą pracę. Bracia którzy zjedli kolejno wstawali od stołu i udawali się na piętro, gdzie zapewne mieściły się ich cele.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

30
Ciężko było się jej powstrzymać od rzucenia się na jedzenie. Głód, zwłaszcza permanentny, nie tylko osłabia ciało, ale i ludzką składową osobowości – człowiek staje się powoli jak bestia, stopniowo całe swe istnienie obracając na zdobycie i pożarcie pożywienia. Taana, wszystkimi zmysłami dręczona bliskością szansy najedzenia się, byla na granicy tego stanu – na szczęście żarcie było realne, a sił dość, by powstzymać się przed władowaniem sobie całej zawartości miski i talerza... Po pierwszych kilku kęsach nawet udało jej się zapanować nad tempem, by jeść spokojnie, z umiarem, powzwalając jedzeniu nasycać potrzeby ciała powoli i dać w odpowiednim momencie sygnał najedzenia się, by udało się uniknąć tak kunom obecj ociężałości
Po posiłku złapała kontakt wzrokowy z kwatermistrzem. Pamiętała, że zwrócił uwagę na jej naszyjnik i że z ejgo reakcji wynikało, że lepiej nie dzielić się tym widokiem z innymi braćmi. Nawet jeśłi udawał, że to coś ważnego, by na przykład jakoś wymusić na niej kontakt – nie chciała ryzykować. W najgorszym razie będzie musiała najwyżej działać agresywnie w obronie, a co z tego wyjdzie – to się zobaczy. Inna rzecz, że z kimś, kto zdradza, że wie z grubsza o co chodzi z wisielcem – chciała porozmawiać.
Była nadzieja, że kwatermistrz złapał kontakt wzrokowy i zrozumiał go, jako niczym nienacechowana gotowość Taany do porozmawiania w jego celi. Wstała, podziękowała skinieniem głowy, gotowa odczekać, jeśłi na koniec posiłku przewidziany był jakiś religijny rytuał, a następnie ruszyła do wyjścia, zerkając przez ramię.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Królewska prowincja”