Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

1
***WCZEŚNIEJSZA CZĘŚĆ HISTORII TU*** W górach nad rzeką Śnieżką, niedaleko Białego Fortu, stoi klasztor ze świątynią Kariili. Jakieś pół kilometra dalej, na płaskowyżu, mieści się należący do niego folwark. Jest dosyć spory, otoczony ostrokołem, chociaż spełnia on raczej funkcję wyznaczającego obszar płotu, a nie obronnych murów. Tuż przy wejściu, po lewej stronie, znajdował się duży budynek robiący zapewne za stodołę. Po prawej zaś pasło się siedem owiec pod okiem pasterza ubranego dokładnie tak samo, jak stojący przed wejściem do klasztoru strażnik. Stała tam jeszcze obora, w której trzymano świnie, dookoła jej zaś biegały gęsi i indyki, pilnowane i karmione przez kolejnego z braci. Obok obory stał też kurnik. Po środku stał dość wysoki posąg bogini Kariili, otaczany przez pola uprawne. Było też kilka innych budynków spełniających różne funkcje gospodarcze: piekarnia, kuźnia, winiarnia. W oddali zaś widać było młyn.

Kiedy Taana ruszyła w kierunku farmy, deszcz powoli ustępował. Jakże to zmienna jest pogoda w górach - było to tak blisko, a zanim doszła do celu, zdążyło wyjść słońce. Nikt jej też nie przeszkadzał w wejściu na teren folwarku, dość swobodnie przemieszczała się po jego terenie. Od czasu do czasu przeszła obok jakiegoś brata, część z nich nawet na nią spojrzała, a niektórzy zdobyli się nawet na wielki gest próby uśmiechnięcia się do niej.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

2
Z wdzięcznością spojrzała w niebo, kiedy deszcz wreszcie odchodził. Pora była już dość późna, ale zdążyło się jeszcze trochę przejaśnić i mimo słabego słońca, Taana poczuła po raz pierwszy od dawna coś w rodzaju dotyku ciepła.
Cudowne.
Osiągnięcie obiecanej farmy też było sukcesem, obiecującym niejaką zmianę w kondycji życiowej Taanarrikeuen. Przekraczając bramę zupełnie swobodnie i widząc braciszków pracujących przy chudobie, zrozumiała oczywiście, że ewentualną pomoc będzie musiała okupić pewnego rodzaju wstydem ciała, ale w tej sytuacji było jej to dodatkowo jeszcze obojętne.
Wędrowała pomiędzy budynkami i obszarami farmy na początku dla samego wędrowania po takim miejscu, w końcu jednak obrała cel – jakiś budynek wyglądający na głowny, a żeby to przyśpieszyć – podeszła do najbliżej pracującego braciszka zakonnego: wyładowywał z dwukółki worki z mąką przed budynkiem sugerującym funkcję piekarni. Niedaleki młyn wzmacniał to wrażenie.
– Witaj. Przychodzę od brata Dariusza i mam sprawę do waszego – zastanowiła się, jak powinna się zwracać do przełożonego w tej sytuacji – do waszego ojca-przełożonego. Którędy powinnam się udać?
Wypowiedziana kwestia omijała problem nieprzystojnego w tym miejscu wyglądu, ale dopóki żaden brat nie uzna, iż Taana generuje bodźce wzrokowe niedopuszczalne w męskim konwencie, dopóty miała zamiar korzystać z przyjemności przebywania w tej enklawie bezpieczeństwa.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

3
Braciszek spojrzał na nią początkowo bez wyrazu i słuchał tego co mówi, ale kiedy przyjrzał się bliżej jej odzieniu, w jego oczach zaiskrzył się dziwny błysk.
- Brat Dagobert jest w winiarni i nadzoruje tamtejsze prace - odpowiedział po chwili. Dodał jednak: - Ale nie radziłbym mu nastawać na odcisk, jest dziś nie w sosie, za to ja... - nie dokończył, tylko odwrócił się z kwaśną miną, wracając do swojej pracy. Cóż, należało to przewidzieć, że pojawienie się osobnika płci żeńskiej wśród mężczyzn, którzy od kilkudziesięciu lat musieli żyć jedynie w swoim towarzystwie, wywoła podobne reakcje... Pobyt tutaj nie musiał być dla Taany wcale taki łatwy, no ale zawsze mogła kolejną noc spędzić w lesie, no więc nie wiadomo co gorsze...

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

4
Taana czekała na dokończenie wypowiedzi -- co "za to ja", ale nie doczekała się niczego poza skonfundowaniem braciszka. Przewidziala takie sytuacje -- i nie miała na nie rady. Dopóki nie wejdzie z ojcem Dagobertem w relację pozwalającą poprosić o przyodziewek, dopóty wszyscy tu będą zmuszeni ćwiczyć siłę woli omijając wzrokiem raczej podkreślane jej strojem niż zakrywane szczegóły ciała.
Ruszyła do winiarni szybkim krokiem, przygotowujac sobie prostą wypowiedź w rodzaju "Witaj, ojcze, brat Dariusz z wieży na wzgórzu przekazuje to (tutaj wręczenie zwoju), a ja pokornie proszę o możliwość rozmowy i zadania kilku istotnych pytań". To usłyszy Dagobert, jesli będzie w winiarni i poświęci obdartusowi chwilę. Jeśli nie -- Taana będzie działać dalej.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

5
Winiarnia była niewielkim budynkiem przy sadzie, w którym bracia udeptywali własnymi nogami uzbierane owoce, produkując wino. Dagobertem zapewne był ten, który siedział przy stoliku nad jakąś księgą rachunkową, robiąc wyliczenia. Różnił się nieco od innych strojem: na głowie miał kaptur, a z szyi zwisał mu łańcuch. Był chyba najstarszym spośród wszystkich pracujących tu zakonników, miał gęstą, siwą brodę i tak nieprawdopodobną ilość zmarszczek na twarzy, że to aż trudno było pojąć. Nie zwrócił on na Taanę zbyt dużej uwagi, a kiedy stanęła przed nim i wręczyła mu pismo z klasztoru, bez słowa i choćby spojrzenia na nią wziął od niej zwój i przeczytał. Kiedy dobrnął do końca, odsapnął ze zrezygnowaniem.
- Następna przybłęda, której wydaje się że może tu jeść i spać za darmo... Bracia z klasztoru polecają mi w tym liście zaspokoić wszystkie twoje potrzeby na zwykłych warunkach. A przez zwykłe warunki rozumiemy tu bardzo prostą zasadę - z dobrodziejstw naszego zgromadzenia mogą korzystać tylko ci, którzy przyłożyli rękę do ich produkcji. Ślubów żadnych składać nie musisz, bylebyś pomagała naszym braciom. Wtedy będziesz mogła tu pomieszkać i nawet coś zarobić, choć oczywiście nie na takiej samej zasadzie jak członkowie naszego zakonu. Idź popytaj braci nadzorców, czy nie mają dla ciebie jakiejś pracy. Ale najpierw weź się jakoś porządnie ubierz, z takim wyglądem większość ludzi tutaj będzie tylko wyciągać jęzor po kolana na twój widok...

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

6
No tak -- była przyblędą, w sumie prawda, ale to, co zawierał zwój, nieoczekiwanie osladzalo ten stan. Praca? Ależ to oczywiste!
Inny strój? No, to już wymagało pomocy z zewnątrz.
-- Dziękuję, ojcze Dagobercie. Niestety -- nic więcej ponad to, co widać, nie posiadam. Inny strój musiano by mi po prostu... dać, czy pożyczyć... -- zastanawiała się chwilę nad następnymi słowami, i nad tym, czy nie lepiej zejść już Dagobertowi z oczu. Nie: hednak lepiej zapytać jak najwczesniej, nawet kosztem pokonania niechęci do obfitych wypowiedzi.
-- Mialam się z kimś spotkać nad Śnieżka. Zamiast tego znalazlam tam... między innymi list. Ojcze Dagobercie -- czy mógłbyś mi go przeczytać?
-- To rzeklszy wyciągnęła w stronę pomarszczonego zakonnika dłoń ze sponiewieraną kartką.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

7
Słysząc jej słowa Dagobert podniósł wreszcie oczy znad księgi rachunkowej i spojrzał na nią. Z jego wzroku nie dało się zbyt wiele wyczytać, patrzył na kunę bez większego wyrazu. Cóż, najwidoczniej jego osiemdziesięcioletni organizm pozbawiony był już libido i raczej tylko on potrafił tu popatrzeć na nią jak na osobę, a nie na zbiór jam, w których pytony mogłyby znaleźć kojącą kryjówkę.
- Zrobimy tak... Popracujesz teraz dla mnie, a jak wykonasz swoją pracę, w ramach zapłaty dam ci czyste ubranie robocze, pasuje? W winiarni robotników już mam dosyć, ale znalazłoby się coś innego... Idź do stodoły, tam znajdziesz kwatermistrza. Powiedz mu, że ja cię przysyłam i ma ci wydać zapasy wody dla braci pracujących cały dzień w polu lub w ogrodzie. Powinnaś dostać siedemnaście bukłaków. Roznieś je wszystkim pracownikom na polu jęczmienia i w winnicy. A ubranie znajdziesz w stodole na piętrze. Weź sobie jakieś, tylko ani mi się waż brać stamtąd cokolwiek innego!

Rzucił okiem na podmokły kawałek papieru, który dała mu Taana.
- Gdzie to znalazłaś? - spytał widocznie zdziwiony, badając kartkę dokładnie używając swojego okularu. - Żebyś tylko nie dała mi powodów do podejrzewania, że skądś to ukradłaś! To, co tutaj zapisano, wykracza daleko poza zasięg rozumienia świata takich istot jak ty! Nie interesuj się takimi rzeczami, wracaj do pracy, którą ci zadałem, jeśli chcesz dostać dzisiaj jeść!

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

8
Z nieklamana ochotą przyjęła do wiadomości dyspozycję zadań, natomiast to, co (i w jaki sposob) Dagobert powiedział na temat treści kartki wzbudzilo w kunie wątpliwości, czy aby dobrze postąpiła, dając mu ją do przeczytania...
-- Dziękuję -- odparła krótko, gotowa ruszyć do stodoły, dodała jednak zaraz: -- Poproszę tylko moją kartkę z powrotem. Nawet jeśli ta wiedza nie wygląda na przeznaczoną dla mnie -- została przeznaczona dla mnie w miejscu umowionego spotkania. Nie ukradłam niczego. Na bezludziu, które przemierzylam nie bez pewnych... przeciwności, jak widać po moim stanie, nie było niczego do ukradzenia. ani też nikogo do okradzenia. Oddaj mi proszę, co należy do mnie -- zakończyła, wyciągając rękę po kartkę.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

9
Dagobert już nic więcej nie powiedział, tylko po chwili zastanowienia wręczył jej zwitek papieru z powrotem, a potem chwycił pióro i umoczył je w kałamarzu, po czym wrócił do kontynuowania swoich zapisków.
- Tylko bądź łaskawa wykonać porządnie tę robotę! - zawołał za wychodzącą kuną. - Już zaksięgowałem, że na dzisiaj robota wykonana, więc jak sama to wychlejesz albo dasz komuś więcej niż potrzeba, to możesz mieć problemy!

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

10
Nie bez ulgi odebrała swoją zmaltretowana kartkę. Chciałaby bardzo wiedzieć co tam jest napisane, ale coś jej mówiło, że Dagobert i tak jej nie powie.
Ruszyła więc do stodoły, starając się nie wlazic pracującym braciszkom przed oczy.

-- Witam. Przysyla mnie ojciec Dagobert. Szukam kwatermistrza -- oznajmiła po wejściu, adresujac to do pierwszego, na kogo się natknęła. -- Powierzył mi zaniesienie siedemnastu buklakow wody pracującym w polu i ogrodzie. I przydałoby się też coś do ich przeniesienia. Mogę też zabrać ubranie robocze, ponoć znajdę takie na piętrze.
Wypowiedziala starannie wszystkie informacje żeby adresat nie musiał bić się z watpliwosciami, jakim prawem ktoś w jej kondycji życzy sobie zapasu wody oraz ubrania. Nie chciała problemów.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

11
- Będzie pewnie w stodole... - odpowiedział jakiś brat, który właśnie przewoził taczkami drewno na opał. Kiedy Taana wspomniała, że potrzebne jej ubranie, zapewne już go korciło żeby odpowiedzieć jak dla mnie, maleńka, to możesz zostać w tym albo coś w tym stylu, ale się powstrzymał. Kuna zatem udała się do stodoły. Był to wielki magazyn z mnóstwem skrzyń z przeróżnymi towarami. Na piętrze zaś, na które można się było dostać po drabinie, mieściły się narzędzia. Był tam jeden człowiek, zapewne kwatermistrz (tak się przynajmniej mogło wydawać, bo nikogo innego tu nie było), który zamiatał podłogę. Był nieco inny niż większość pozostałych braci, bardziej muskularny, miał też o wiele ciemniejszą karnację, a włosy i oczy czarne jak kruk.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

12
W stodole Taana powtórzyła co miała do powiedzenia. Mężczyzna wyglądał na obcokrajowca, ale nie był to moment na to by się upewniac czy zrozumiał.
Stała przed, póki co nie dysponując rozwiazaniem problemu swej prezencji, i licząc na to, że śluby czystości nie są dla kwatermistrza nic niewarte.
-- Zaczelabym może od przebrania się... -- dodała, czekając na buklaki i dyspozycje.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

13
wyszło nam lekkie pomieszanie z poplątaniem, więc uznaliśmy że Taana już wyjaśniła wszystko kwatermistrzowi


No cóż, ślubów czystości mnisi Kariili nie składają, w końcu to bogini płodności, choć Taana oczywiście nie mogła o tym wiedzieć. Fakt faktem jednak, że żyli tutaj we względnym odosobnieniu (od kobiet w każdym razie), ale w kwestie ich życia seksualnego lepiej nie wchodzić...
- W porządku - odpowiedział z akcentem wskazującym na pochodzenie z Archipelagu. - Ciuchy są na górze, a wodę ja ci już załaduję na wózek.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

14
W podzięce kiwnęła głową i od razu ruszyła po drabinie, dosłownie w zadku mając bieżące widoki kwatermistrza. Jeszcze chwilka i nowa Taana ukazała się w oknie włazu – odziana w za duże trochę, i dalekie od akceptowalnego estetycznie, ale funkcjonalne ubranie robocze: spodnie z surowego lnu i samodziałową cienką bluzę, wiązaną u szyi, z za długimi rękawami i workowatą, ale zachowaną w całości. Na buty nie było co liczyć – chyba że albo tam takowe znalazła, albo znajdzie podstawy, by o buty osobno jeszcze prosić.
Tak czy owak niebawem byla gotowa chwycić za rączki wózka i popchnąć ładunek wody ze stodoły na pola, dla potrezebujących, samej obiecując sobie nic nie uszczknąć.

Re: Farma klasztoru Kariili nad Śnieżką

15
Taana założyła na siebie robocze ubranie (cóż, lepsze to niż ten dziurawy i poharatany wór, który miała wcześniej na sobie...) i zeszła na dół. Można było odnieść wrażenie, że ładujący wodę na taczki kwatermistrz zerkał kątem oka (albo nawet nie kątem...) na to, co działo się na piętrze.

- Masz, naładowałem wody dla wszystkich - zawołał do niej zakonnik. Wskazał kunie wózek ręczny z załadowanymi nań kilkunastoma bukłakami z wodą. - A cóż to za błyskotka? - zapytał ją, wskazując na wiszący na jej szyi wisiorek z przeźroczystym kamieniem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Królewska prowincja”