W najgłębszych zakamarkach podziemnego królestwa, gdzie światło słoneczne nie ma dostępu, wznosi się majestatyczny pałac Zeritha Dalal, jednego z bardziej ekscentrycznych książąt podmroku. Wnętrze pałacu emanuje bogactwem i wyrafinowaniem, gdzie mroczne korytarze prowadzą do olśniewających sal o ozdobnych kolumnach. W wielkich galeriach zgromadzone są dzieła sztuki, których tematyka przeważnie oscyluje wokół ciemnych mitów i historii podziemnych. Przeszklone tarasy ukazują fantastyczne widoki na podziemne krajobrazy, z których książę czerpie inspirację dla swoich artystycznych eksperymentów. Jednakże, choć otoczony jest luksusem i wyrafinowaną sztuką, atmosfera pałacu pozostaje nasycona niewyjaśnioną, mroczną energią.
POST BARDA
Spoiler:
Gdy otworzyli oczy, zorientowali się, że znajdują się w rozległej jaskini, równo ociosanej ze wszystkich stron, co sprawiało wrażenie prostych, wysokich ścian. Jedynym źródłem światła były kryształy, porozstawiane w czterech kątach i zawieszone pod sufitem, rzucające na wszystko fioletowy blask. Naprzeciwko nich, tuż za dwoma strażnikami, opartymi na czarnych włóczniach, od ściany odcinały się wysokie, drewniane drzwi - jak się zdawało, jedyna droga wyjścia z tego miejsca.
Nawet jeśli któreś z nich postanowiło zerwać się i rzucić do ataku, lub ucieczki, po pierwsze nie mieli na to jeszcze siły, a po drugie - w miejscu przytrzymywały ich łańcuchy, wbite w kamienne płyty posadzki i ciasno zapięte wokół ich kostek. Wyglądało na to, że wylądowali tu w dobrze znanej sobie grupie, w towarzystwie Neeli i Nellrien, ale także Yunany, Jalena i czterech innych mężczyzn, którzy równie dobrze mogli być załogantami Barakudy, jak i mieszkańcami Iny. Dwóch z nich było ludźmi, dwóch - elfami. Wszyscy rozglądali się nieprzytomnie, próbując pozbierać się po utracie przytomności i wciąż walcząc z resztkami trucizny paraliżującej, której działanie dopiero powoli zaczynało puszczać. Mogli poruszać kończynami, mówić, obracać głową, a może nawet usiąść, ale wciąż mieli za mało siły, by stanąć na nogi, a co dopiero walczyć.
Jedynym, którego brakowało, był Auth.
Kroki, jakie słyszeli, należały do elfki, spacerującej sobie w tę i z powrotem przed ułożoną w równym rzędzie grupką schwytaną na powierzchni. Odziana w czarną suknię, z falowanymi, białymi włosami spływającymi po plecach, przechadzała się, uważnie lustrując spojrzeniem każde z nich. Choć kąciki jej ust uniesione były w uśmiechu, próżno było szukać sympatii w jej oczach, fioletowych jak te kryształy. Mogłaby być uznana za piękną, gdyby nie okoliczności i ciemnoszary kolor skóry, jaki dla wielu mógł być zbyt odpychający, by w ogóle rozpatrywać ją w tych kategoriach.
- Nie będziecie mówić niepytani - odezwała się w płynnym wspólnym. - Nie będziecie się sprzeciwiać. Zostaniecie przydzieleni.
Zatrzymała się na środku, przekrzywiając lekko głowę i splatając dłonie za plecami.
- Powiecie kolejno, w czym się specjalizujecie, a ja zadecyduję, jaki pan Zerith Dalal będzie miał z was pożytek. Ty - ruchem głowy wskazała pierwszego mężczyznę. Brodacz, który jeszcze nie tak dawno zagadywał Nellrien i opowiadał jej w karczmie żarty o beczkach, teraz usiadł i wpatrywał się w elfkę butnie.
- Nie będę nic dla was robił.
Nieznajoma cmoknęła z niezadowoleniem i pokręciła głową.
- Możesz robić, albo umrzeć. Przejęliśmy wasze małe miasto. Pan Zerith Dalal znajdzie innych na twoje miejsce.
- Dobrze. To umrę.
- Nie! Nie... nie zabijaj. Zbyt wielu już umarło, przez... przez waszą falę - wtrąciła się Nellrien, oczywiście sprzeciwiając się i mówiąc niepytana, zanim elfka zdążyła zareagować i spełnić prośbę brodacza.
Białowłosa zmarszczyła brwi i podeszła bliżej, by złapać byłą kapitan za brodę i obejrzeć ją sobie ze wszystkich stron, jak zwierzę na sprzedaż.
- Ogniste włosy. Pan Zerith Dalal będzie zadowolony. Lubi. Będziesz jego kanizak - zadecydowała, wtrącając słowo w swoim języku.
Shiran nie kojarzył go z żadnym innym, elfickim odpowiednikiem, ale nietrudno było wyciągnąć wnioski z kontekstu. Wnioski, które niekoniecznie musiały mu się podobać.
- Potrafię walczyć - zaprotestowała Nellrien, wyrywając brodę ze smukłej dłoni kobiety.
- Dobrze - ta tylko uśmiechnęła się drapieżnie i przeniosła spojrzenie na kolejną osobę. - Następny. Mów.