POST BARDA
- Takie sobie, przyznaję - odparł chłodno Zakkum. - Ale nie pozbawię cię szansy na zrobienie drugiego, lepszego. Prawdopodobnie to spokój Yroha sprawiał, że pozwalał sobie na takie ryzyko. Gdyby nie stary ork, który tylko spoglądał na elfa z zawodem i może odrobiną irytacji, ale nie robił wielkiego zamieszania z powodu całego tego bałaganu, być może skończyłoby się to dla Awarena inaczej, a jego długie, smukłe ciało gniłoby za moment w celi tuż obok mrocznych elfów.
Opowieść dotycząca zamachu na życie księcia i wszystkiego, co z tym związane, przykuła uwagę rektora do tego stopnia, że z jego oczu zniknęła jakakolwiek nieprzychylność. Teraz wyglądał jak ktoś, przed kim postawiono artefakt i polecono mu odkryć jego tajemnice. Jak ktoś, kto dostał stare księgi i mógł zanurzyć się w pradawnej wiedzy. Był tam niepokój, ale przede wszystkim skupienie i ostrożne zainteresowanie. Gdzieś w połowie opowieści elfa Alfrad wstał i podszedł do jednego ze stołów, by zgarnąć z niego kawałek pergaminu i pióro, a potem zacząć zapisywać najbardziej istotne kwestie w krótkich, zwięzłych punktach, jakich z pewnością brakowało kwiecistej opowieści Awarena.
Kiedy ta dobiegła końca, mężczyzna przez chwilę milczał, wpatrując się w kartkę, by w końcu zwinąć ją w rulon, obrócić w dłoni, a później notatki... zniknęły. Rozpłynęły się w powietrzu, trafiając najwyraźniej do jakiegoś osobnego wymiaru, do którego dostęp miał tylko ten człowiek.
- Zakładam, że nie macie tego amuletu przy sobie? - spytał. - Jak wiele osób wie o tym, że schwytaliście tego zdrajcę?
- Niewiele - wtrącił się Yroh. - Awaren dopilnował, żeby zatarto ślady, a świadkom nakazano milczenie.
- Byłeś jednym z nich?
- Nie.
- Więc skąd o tym wszystkim wiesz? Czy to nie neguje tego, co właśnie powiedziałeś?
- Nie do końca - ork uśmiechnął się. - Ale nawet jeśli wypłynęły jakiekolwiek informacje dotyczące tych wydarzeń, nie dotarły tutaj wcześniej, niż my. To byłoby niemożliwe.
Rektor przyglądał się mu przez chwilę, przerabiając sobie pewne rzeczy w głowie, by w końcu westchnąć i z rezygnacją głową. Ten gest nie był jednak skierowany ku Awarenowi, a ku cesarskiemu doradcy. Zupełnie jakby nie był to pierwszy raz, gdy Yroh mówił zagadkami i kazał sobie ufać bez tłumaczenia czegokolwiek.
- Ciężko mi sobie to wyobrazić - przyznał Zakkum, gdy znów spojrzał na wciśniętego w duży fotel, chudego elfa. Z pewnością miał na myśli tę chwilę, w której rozwścieczony mag rzucił się z szablą na zdrajcę. - Miałeś szczęście, że nie doznałeś żadnego uszczerbku na zdrowiu. Jak czujesz się teraz? Gdy amulet nie ma już na ciebie wpływu? Czy stracił go całkowicie, czy został po nim jakiś cień?
Wyprostował się, opierając dłonie na podłokietnikach swojego fotela.
- Zajmę się tym. Dostarcz mi dokładne informacje, gdzie i kiedy miało nastąpić kolejne spotkanie twoich ludzi z przedstawicielami Akademii, a ja dowiem się, kto w nim będzie uczestniczył. Żaden odklejony od rzeczywistości mag nie będzie mieszał w sprawach sukcesji - warknął z nieukrywaną irytacją. - Akademia Czarnoksięska pośrednio współpracuje z pałacem, ale nie wtrąca się w politykę cesarstwa.