Biblioteka

16
POST BARDA
- Takie sobie, przyznaję - odparł chłodno Zakkum. - Ale nie pozbawię cię szansy na zrobienie drugiego, lepszego.
Prawdopodobnie to spokój Yroha sprawiał, że pozwalał sobie na takie ryzyko. Gdyby nie stary ork, który tylko spoglądał na elfa z zawodem i może odrobiną irytacji, ale nie robił wielkiego zamieszania z powodu całego tego bałaganu, być może skończyłoby się to dla Awarena inaczej, a jego długie, smukłe ciało gniłoby za moment w celi tuż obok mrocznych elfów.
Opowieść dotycząca zamachu na życie księcia i wszystkiego, co z tym związane, przykuła uwagę rektora do tego stopnia, że z jego oczu zniknęła jakakolwiek nieprzychylność. Teraz wyglądał jak ktoś, przed kim postawiono artefakt i polecono mu odkryć jego tajemnice. Jak ktoś, kto dostał stare księgi i mógł zanurzyć się w pradawnej wiedzy. Był tam niepokój, ale przede wszystkim skupienie i ostrożne zainteresowanie. Gdzieś w połowie opowieści elfa Alfrad wstał i podszedł do jednego ze stołów, by zgarnąć z niego kawałek pergaminu i pióro, a potem zacząć zapisywać najbardziej istotne kwestie w krótkich, zwięzłych punktach, jakich z pewnością brakowało kwiecistej opowieści Awarena.
Kiedy ta dobiegła końca, mężczyzna przez chwilę milczał, wpatrując się w kartkę, by w końcu zwinąć ją w rulon, obrócić w dłoni, a później notatki... zniknęły. Rozpłynęły się w powietrzu, trafiając najwyraźniej do jakiegoś osobnego wymiaru, do którego dostęp miał tylko ten człowiek.
- Zakładam, że nie macie tego amuletu przy sobie? - spytał. - Jak wiele osób wie o tym, że schwytaliście tego zdrajcę?
- Niewiele
- wtrącił się Yroh. - Awaren dopilnował, żeby zatarto ślady, a świadkom nakazano milczenie.
- Byłeś jednym z nich?
- Nie.
- Więc skąd o tym wszystkim wiesz? Czy to nie neguje tego, co właśnie powiedziałeś?
- Nie do końca
- ork uśmiechnął się. - Ale nawet jeśli wypłynęły jakiekolwiek informacje dotyczące tych wydarzeń, nie dotarły tutaj wcześniej, niż my. To byłoby niemożliwe.
Rektor przyglądał się mu przez chwilę, przerabiając sobie pewne rzeczy w głowie, by w końcu westchnąć i z rezygnacją głową. Ten gest nie był jednak skierowany ku Awarenowi, a ku cesarskiemu doradcy. Zupełnie jakby nie był to pierwszy raz, gdy Yroh mówił zagadkami i kazał sobie ufać bez tłumaczenia czegokolwiek.
- Ciężko mi sobie to wyobrazić - przyznał Zakkum, gdy znów spojrzał na wciśniętego w duży fotel, chudego elfa. Z pewnością miał na myśli tę chwilę, w której rozwścieczony mag rzucił się z szablą na zdrajcę. - Miałeś szczęście, że nie doznałeś żadnego uszczerbku na zdrowiu. Jak czujesz się teraz? Gdy amulet nie ma już na ciebie wpływu? Czy stracił go całkowicie, czy został po nim jakiś cień?
Wyprostował się, opierając dłonie na podłokietnikach swojego fotela.
- Zajmę się tym. Dostarcz mi dokładne informacje, gdzie i kiedy miało nastąpić kolejne spotkanie twoich ludzi z przedstawicielami Akademii, a ja dowiem się, kto w nim będzie uczestniczył. Żaden odklejony od rzeczywistości mag nie będzie mieszał w sprawach sukcesji - warknął z nieukrywaną irytacją. - Akademia Czarnoksięska pośrednio współpracuje z pałacem, ale nie wtrąca się w politykę cesarstwa.
Obrazek

Biblioteka

17
POST POSTACI
Awaren
Ulga, jaką poczuł, kiedy uwaga wszystkich została skierowana na nowy, dużo bardziej interesujący od popełnionej przez niego wtopy temat, była niewysłowiona. Ostatnim czego chciał, to zachodzić za skórę jednym z bardzo nielicznych osób, z którymi szczerze miał nadzieję na dobre relacje. Jeśli rzeczywiście zgodnie ze słowami Zakkuma miał szansę poprawić nieco swój wizerunek, zamierzał z tego przywileju jak najbardziej skorzystać.
Awaren przełknął ciężko, ale postarał się nieco wyprostować.
- A-Amulet został tymczasowo zabezpieczony na tyle, na ile pozwalały nam środki i zamknięty razem ze zdrajcą. Zamierzałem posłać do Akademii z prośbą o kogoś, kto mógłby go tymczasowo zapieczętować, zanim ktokolwiek znowu wejdzie z nim w bezpośredni kontakt. W innym wypadku... Uh, cóż... Nie jestem pewien zasięgu jego działania?
Nerwowo zaczął rozcierać ramiona, wciąż czując przechodzące go dreszcze na samą myśl o tym, jak jego własny, objęty agresją i kompletnym brakiem strachu umysł o mało co nie doprowadził do smutnego dla niego końca. Gdyby w pobliżu nie było wtedy Khadi-... Nie! Nie chciał nawet teraz o tym myśleć!
- Haha... - zaśmiał się sztucznie, kiedy wzrok Zakkuma wylądował ponownie na jego osobie. - Mnie również, jeśli mam być szczery... - widok musiał być dość cudaczny. Kto jak kto, ale chuderlawy elf pędzący na orka z szabelką w ręku i mordem w oczach? I to ta sama ciapa, która zazwyczaj chowała się za plecami innych, kiedy byle krzywo się na nią spojrzało? No właśnie. - Nie wydaje mi się jednak, żeby pozostawiło to na mnie długotrwałe efekty. Tak sądzę.
Fizycznie, zwłaszcza dzięki pomocy własnych umiejętności, czuł się całkiem dobrze. Jak jednak ponownie zareagowałby jego umysł na kontakt z magią amuletu, tego nie potrafił określić. Czy byłoby mu się łatwiej opierać, czy może wręcz przeciwnie? Zwłaszcza teraz, kiedy czuł pewien dyskomfort na samą myśl o księciu?
- O-Oczywiście! Tak. Um. Zamierzam dzisiaj odbyć rozmowę ze zdrajcą, więc... Przekażę pełny raport sytuacji, jeśli taka jest wola szanownego rektora.
Foighidneach

Biblioteka

18
POST BARDA
Po odpowiedziach Awarena na dłuższą chwilę zapadła cisza. Choć mogła ona być dla niego krępująca, dla pozostałych dwóch obecnych tam magów chyba wcale taka nie była. Wiele tematów zostało poruszonych, łącznie z takimi, jakich poruszać w ogóle nie zamierzali. Wszyscy musieli sobie pewne rzeczy poukładać w głowie. Do czytelni nie dobiegały żadne dźwięki z zewnątrz - duże drzwi były szczelne i skutecznie oddzielały ich zarówno od zamieszania w bibliotece, jak i od potencjalnych podsłuchiwaczy.
W końcu Zakkum z namysłem pokiwał głową.
- Kwestię inwazji uznaje za zakończoną. Przekażesz cesarzowi, drogi Yrohu, wszystko to, co mam mu do powiedzenia na ten temat.
- Sądziłem, że zgodzisz się udać się z nami do pałacu i rozmówić się z nim osobiście.
- Nie mam na to czasu. Nie mogę sobie teraz pozwolić na opuszczenie murów uczelni.
- Cesarz nie będzie zadowolony.
- Cóż ci mogę rzec? Okazuje się, że żyjemy w czasach, w których mało kto będzie. Jeśli będzie chciał się ze mną spotkać, mogę go przyjąć tutaj. Przygotujemy magów do walki z zagrożeniem z podziemi. Wy przygotujecie wojsko. Jak przyjdzie co do czego, połączymy siły i zepchniemy mroczne elfy z powrotem do podmroku.

Yroh też był daleki od usatysfakcjonowanego takim obrotem spraw, ale choć stanowił prawą rękę Buliara, to tutaj, na Akademii Czarnoksięskiej, był tylko gościem, takim samym, jak Awaren.
- Czekam na raport sytuacji dotyczącej zdrajcy i księcia, Awarenie. Najlepiej jeszcze dziś. Znajdź sposób, żeby dostarczyć mi zeznania więźnia i amulet tutaj, na Akademię. Yrohu, udostępnisz mu krąg, prawda?
Stary ork zerknął na elfa krótko, ale bez wahania skinął głową. Wyglądało na to, że mag będzie musiał jeszcze dziś ponownie pofatygować się na spotkanie z rektorem.
- Teraz... kwestia twojej towarzyszki - Alfrad przeniósł wzrok na szablę, wiszącą u boku maga. - Przeczucie mówi mi, że może ona mieć cenne informacje, choć dogrzebanie się do nich nie będzie takie proste, gdy ma problemy z pamięcią. Prawda, moja droga? Wiesz przynajmniej, jak ci na imię?
Broń milczała przez chwilę, jakby nie była pewna, czy naprawdę może się odezwać. Kilka zbyt długich uderzeń serca później w ciszy komnaty rozległ się jej niepewny głos.
- ...Isil. Tak mnie nazwał Awaren.
- Isil, niech będzie. Powiedziałaś, że widziałaś już kiedyś mrocznego elfa. Jak dawno to było?
- Bardzo dawno. Ale... niewiele pamiętam.

Rektor uniósł wzrok z powrotem na elfa.
- Myślę, że jej forma może być jedną z przyczyn problemu. Chciałbym to skonsultować ze specjalistą od magii przemian. Możesz zostawić ją tutaj.
- Nie!
- zaprotestowała Isil zaskakująco gwałtownie.
- Nie?
- Nie chcę żeby Awaren mnie zostawiał. Chcę być przy nim.
Obrazek

Biblioteka

19
POST POSTACI
Awaren
Ah, jakże miło musiało być obejmować pozycję, gdzie nawet zdanie cesarza można było do pewnego stopnia ignorować. Gdyby sam tak mógł czasami zignorować zdanie syna tegoż, sam uznałby, że znajduje się w idealnej życiowo pozycji. ...Może w innym życiu.
- Postaram się zrobić, co w mojej mocy - obiecał ze słabym uśmiechem, starając się nie myśleć za bardzo o tym, jaka obecnie była szansa na dostarczenie amuletu bez ryzykowania atakiem szału albo utratą przytomności. Oh cóż, od czego był, jeśli nie od ciągłego obmyślania, jak przetrwać w tym, przesiąkniętym orkową brutalnościom środowisku?
Dalej, dalej Awaren! Dasz radę, Awaren! Tylko pamiętaj, żeby wcześniej odpowiednio się rozpłaszczyć w przeprosinach dla Yroha, Awaren! I zapomnij na chwilę, że miałeś ten typ zachowań ograniczyć! Ewentualne żale pozostaw na czas, kiedy znowu będziesz musiał na siebie spojrzeć w lustro!
Awaren rzucił niepewne spojrzenie w stronę Yroha, czując przy tym to nieprzyjemne, obce wrażenie, którego wciąż nie potrafił zidentyfikować jako wyrzutu sumienia. Wiedział jedynie tyle, że nie chce po raz kolejny psuć relacji z kimś, kogo szanuje. Poza Zolą zresztą jedynej, jakiej dotąd zepsuć nie zdążył. I to tylko dlatego, że dziewczyna nie była dostatecznie bystra. Oh. No i był jeszcze ten nowy narybek, o którym prawie zapomniał - Isil. PRAWIE, ponieważ ta sama o sobie przypomniała w sposób, jakiego elf absolutnie się nie spodziewał. Oczywiście od momentu zorientowania się, że ta PRAWDOPODOBNIE nie poluje na jego życie, starał się ją czarować tak dobrze, jak tylko potrafił. Choćby i obietnicami bez pokrycia, które teraz trochę kąsały go w tyłek, kiedy dowiedział się o niej sam dziekan Akademii Czarnoksięstwa w Karlgardzie. Wolał ją bowiem taką, jaka była w swojej obecnej postaci. I to z wielu różnych powodów. Samolubnych, owszem. Jakżeby inaczej. W tym również ten, że dopóki była czym była, nie mogła się go sama z siebie wyrzec ani pozbyć. Co zadziałało, bo na dany moment najwyraźniej nie chciała...?
- Umm... - spojrzał na leżącą na stole szable, a następnie Zakkuma.
Nie za bardzo wiedział, co na to powiedzieć. Sam także wolał nie zostawiać Isil poza zasięgiem wzroku, choć z zupełnie różnych powodów.
- Być może będziemy mogli pojawić się tutaj ponownie w najbliższych dniach...? - zasugerował ostrożnie. - Prawdę mówiąc, Isil w krótkim czasie, głównie przez przebywanie w moich rekach, weszła w posiadanie informacji, którymi z uwagi na obecną, raczej delikatną sytuację w pałacu, wolałbym nie ryzykować bez nadzoru...
Nawet jeśli nie sądził, żeby obecna Isil przekazała je sama z siebie, to nie mógł być jednocześnie pewien, że ktoś niepowołany nie wysonduje jej magicznie. Jeśli w pobliżu znajdowałby się Zakkum, sprawa wyglądałby inaczej, ale przecież nie mógł też wymagać od osoby jego kategorii nadzorowania wszystkiego osobiście.
Foighidneach

Biblioteka

20
POST BARDA
Brwi rektora powędrowały w górę, a on sam wbił wyczekujące spojrzenie w Awarena. Skoro elf protestował, to zapewne miał ku temu jakieś powody, czekał więc na wyjaśnienie... i dość szybko je otrzymał. Przyglądał się mu jeszcze przez chwilę, by w końcu westchnąć i niechętnie skinąć głową.
- Dobrze więc. Po prostu przeczucie mówi mi, że zaklęta w tę broń osoba może mieć kluczowe informacje dla inwazji. Jeśli udałoby się przywrócić jej pierwotną formę, może udałoby się także przywrócić jej pamięć... a gdyby w głowie okazała się mieć więcej, niż niewyraźne wspomnienie czerwonych oczu, mogłoby to zwiększyć naszą skuteczność.
Przeniósł wzrok z twarzy elfa na rękojeść szabli.
- Ale równie dobrze może być nikim. Ofiarą nieudanego rytuału, która znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Chciałbym się tego dowiedzieć. Poznać prawdę.
Isil nie skomentowała. Może też chciała, może marzyła o powrocie do swojej ludzkiej - czy też elfiej - postaci i niepodleganiu już zasadom rzuconego na nią czaru, a może wolała kryć się w bezpiecznym schronieniu, jako mówiąca dusza miecza. Awaren mógłby spytać na osobności i całkiem możliwe, że udzieliłaby mu odpowiedzi zgodnej z prawdą. Musieli tylko opuścić czytelnię i towarzystwo Zakkuma, który słyszał wszystko, nawet to, czego słyszeć teoretycznie nie powinien.
- Dążenie do ostatecznej prawdy powinno być celem każdego światłego umysłu - wtrącił Yroh, mimo że dotąd wyraźnie starał się nie ingerować w dyskusję, która go nie dotyczyła.
Zakkum skinął głową.
- Podejmij decyzję. Im szybciej, tym lepiej. Gdy dostarczysz mi amulet i informacje, o które prosiłem, chciałbym otrzymać też twoją odpowiedź odnośnie... Isil. Waszą odpowiedź - skłonił się nieznacznie, ale uprzejmie, może przez fakt, że zdał sobie sprawę z tego, iż gdzieś tam głęboko w ostrzu ma jednak do czynienia z kobietą. Zerknął przez okno na niższe budynki uczelni i widoczną stąd, lśniącą w słońcu panoramę Karlgardu. - Jeszcze dziś mógłbym poprosić Tavę o konsultacje. Tava Bironi, specjalistka od magii przemian. Everamka. Jest godna zaufania. Byłbym skłonny powierzyć jej swoje własne życie.
Nie było o czym dłużej rozmawiać, więc przeciąganie spotkania również mijało się z celem. Alfrad Zakkum wstał, a jego śladem poszedł także stary ork. Uścisnęli sobie ręce, po czym rektor wyciągnął także dłoń w stronę elfa.
Przytłacza cię świat, do jakiego trafiłeś, Awaren usłyszał w głowie jego głos, choć usta mężczyzny nie poruszyły się. Ale jego tempo już nie zwolni. Spokój musisz znaleźć we własnej głowie, Awarenie Foighidneach. Nie ma go nigdzie indziej i nikt inny nie będzie miał go dla ciebie.
Obrazek

Biblioteka

21
POST POSTACI
Awarren
Czy rzeczywiście trzeba było przywracać całość formy Isil, żeby powróciły jej wspomnienia? Nie można było po prostu ograniczyć się do tych drugich? Tak, może i tego typu podejście było absolutnie niemoralne z pewnego punktu widzenia i też pewnie nie do końca w porządku względem samej Isil, ale to akurat było w całej tej sprawie jego najmniejszym zmartwieniem. Awaren przekonał się już, jak to jest powierzać innym nadmiar ważnych obowiązków i informacji. Nie chciał powtarzać swojego błędu. A ponieważ Isil przez samo przebywanie w jego obecności weszła już w posiadanie wiedzy, która po ujawnieniu mogłaby mu zagrozić na wiele sposobów, uwalnianie jej z jej zimnego, metalowego więzienia niekoniecznie była mu na rękę. Nie mógł tego jednak powiedzieć ani przy Zakkunie, ani też przy Isil. W każdym razie nie tu i nie teraz. Ponieważ jednak znajdował się pod ostrzałem dwóch postaci, na których względach mu zależało, nie do końca mógł pozostawić niedopowiedzeń.
- Rozumiem i zapewniam, że nie zamierzam utrudniać żadnych działań, które mają na celu pomóc naszej sprawie - odparł, nie kłamiąc, ale też nie do końca mówiąc prawdę. Będzie musiał dobrze zastanowić się, jak te kwestię rozwiązać.
Nie sądził co prawda, żeby w interesie samego Zakkuma było wykorzystanie wiedzy dotyczącej tego, co działo się w pałacu, ale już niestety nikomu innemu w Akademii zaufać nie mógł. Nie, dopóki nie pozbędą się zagrożenia ze strony zdrajców królestwa.
Wzdychając ciężko w myślach, Awaren zwlekł się ze swojego miejsca, czy raczej wyślizgnął. Teraz już sam nie był pewien, czy swoją pierwszą wizytę na Akademii powinien uznać za udaną, czy wręcz przeciwnie. Ah, gdyby tylko wcześniej pomyślał o jakichś zabezpieczeniach dla swojej ciasnej klitki, może nie miałby oporów przed zostawianiem ostrza samemu sobie.
Nieco wzdrygnął się, kiedy wysoko postawiony mag wyciągnął i do niego dłoń w geście pożegnania. To... Nie było coś, czego mógłby się spodziewać. Nieco niepewnie wyciągnął swoją chudą dłoń, która w kontraście z Zakkunową wyglądała niemal, jak dziecięca. Jak nic mógłby mu ją zgnieść jednym uściskiem.
- Dzi-Dziękuję, że szanowny rektor poświęcił swój czas, żeby i mnie wysłuchać - zwrócił się do mężczyzny ponownie nieco nerwowo. Może dlatego, że naprawdę jasno potrafił sobie wyobrazić ten morderczy uścisk. A może dlatego, że nadal nie był do końca pewien, jak wypadł w jego oczach.
Prawdziwe jednak zaskoczenie przyszło wraz z kolejną już osobą, która wydawała się mówić do niego w myślach. Nie, chwila, Isil po prostu nikt inny nie słyszał z jakiegoś powodu. Tymczasem teraz naprawdę słyszał głos w swojej głowie. Głos tej samej osoby, której rękę właśnie ścisnął.
Zaskoczenie Awarena szybko zmieniło się w zakłopotanie, kiedy przyszło mu spojrzeć Zakkumowi w twarz. Jak wiele wiedział? Przesondował go? Nie potrafił tego wykluczyć i szczerze, gdyby coś takiego potrafił, sprawdzałby w ten sposób każdego bez wyjątku.
- ... - zaciskając usta w cienką linię, wykrzywił je w raczej bladym uśmiechu. Znaleźć spokój? We własnej głowie? Jak...?
Gdybym potrafił to zrobić, już dawno byłbym lepszą osobą, jak sądzę, pomyślał, nie wiedząc jednak, czy mag go usłyszy, czy też nie.

Spoiler:
Foighidneach
ODPOWIEDZ

Wróć do „Karlgardzka Akademia Czarnoksięstwa”